Obie części tytułu są ze sobą nierozerwalnie związane i wywodzą się z książki Małgorzaty Szejnert "Usypać góry. Historie z Polesia". W przeciwieństwie do książki o Simonie Kossak tą książką jestem zachwycona i zafascynowana.
Na początek dedykacja dla wszystkich, którzy wybrali życie na wsi, uciekając z miasta. Albo bardzo chcą to zrobić. Szczególnie ten wiersz dedykuję Kretowatej, od której bloga zaczęło się wszystko, to znaczy internetowe przyjaźnie i cały Pastelowy Kurnik. Autorem wiersza jest Aleksander Żemczużnikow, rosyjski poeta, wiersz powstał w 1857 roku, a więc trend wiejski nie taki nowy...
"O BEATA SOLITUDO! O SOLA BEATITUDO!
(" O szczęśliwa samotności! O samotna szczęśliwości!")
Czekam niedościgłej pory upragnionej
Pożegnania z miastem ciasnym i szalonym!
Pojadę na wieś i tam szczęście swoje
Odnajdę w pracy i mądrym spokoju.
Zachowaj, Boże, od wszelakiej biedy,
Od porannych mrozów, od wysokiej wody,
Od burzy, robactwa, suszy, gradobicia
Sad mój i całą okolicę,
Na którą z pagórka patrzę z troską w oku,
Gdzie chodzą socha i kosa, i topór!
Zbaw mnie od śmierci życia,
Od miałkich kłopotów, od niedorzecznej pychy...
Wiersz cytuję również za książką Małgorzaty Szejnert.
Książka jest fascynująca, wciągająca i dająca ogromną wiedzę na temat historii terenów dawnego Polesia i obecnej Białorusi. Podziwiam ogromną pracę autorki, która opiera się na dokumentach, pismach, opowieściach ludzi, którzy tam mieszkali kiedyś i tych, którzy mieszkają tam dzisiaj. Zebranie tych wszystkich informacji i opowieści to ciężka, solidna praca, grzebanie po archiwach, bibliotekach, szukanie kontaktów z ludźmi, wyprawy na Białoruś. A wszystko to po to, by dać nam obraz historii życia na tych terenach, historii tak polskiej jak białoruskiej i radzieckiej.
Ja niezbyt wiele wiedziałam o tym, jak życie tam wyglądało przed wojną bolszewicką i po niej, a już nic prawie o życiu zwykłych ludzi na Białorusi. Teraz już wiem.
Autorka snuje swoje opowieści z pomocą Białorusinów, tak profesorów, historyków jak i zwykłych prostych ludzi. Szuka miejsc związanych z naszą historią, a raczej tego, co z niej zostało, wszak władzom radzieckim i białoruskim nie zależało na tym, aby ślady polskości tam przechowywać, raczej należało je niszczyć. Chociaż część ocalała, jak na przykład pałac rodziny Wysłouchów, w którym jest sanatorium dla dzieci i szkoła. Historia tej rodziny jest zupełnie niesamowita, autorka miała jeszcze możliwość rozmawiać z nimi 30 lat temu we Wrocławiu, gdzie osiedli, jak wielu Kresowiaków.
Historie są bardzo niezwykłe i kompletnie nieznane, jak na przykład opowieść o polskiej flotylli pińskiej na rzece Pinie, zatopionej przez samych Polaków we wrześniu 1939 a wydobytej potem przez Rosjan i walczącej z Niemcami, jak historia braci Skirmuntów, Napoleona Ordy. Z drugiej strony są obrazy życia współczesnej Białorusi i spotkania z ludźmi próbującymi jakoś żyć i przetrwać w tej trudnej rzeczywistości. Są i zabawne zderzenia tradycji z nowoczesnością, jak na przykład zdjęcie z prawosławnego święta Jordanu, gdy mężczyzna z wytatuowanym na całych plecach obrazem zmartwychwstania Pana Jezusa zanurza się w wodzie w majtkach z napisem Calvin Klein... Albo wspaniały obraz Mony Lisy wykonany z ... wędlin przez rodzinę masarzy z wielkimi tradycjami:))
Tak sobie abstrakcyjnie pomyślałam o historii alternatywnej, jakby to było bez wojny 1920 roku, bez rewolucji, bez II wojny... Czy byłaby zachowana ciągłość dziejów, czy ocalałyby pałace, katedry, świątynie? Czy dalej byliby bogaci panowie i biedni chłopi? Byłoby ciekawie... Mogłaby to być ziemia mlekiem i miodem płynąca, taka mała Arkadia, a ludzie różnych kultur żyliby zgodnie obok siebie i razem ze sobą... Pomarzyć można jedynie...
Gorąco was zachęcam do tej lektury, chociaż książka mi z rąk wypadła (a w twardej oprawie!) i sam róg okładki zrobił mi wielkiego krwiaka na nodze.
Oj Miko oj przyłóż kapustę koniecznie, wchłonie tego krwiaka.
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, takie wejście w świat miniony, opis myśli i przekonań które są przecież kontynuowane przez nasze pokolenie. Czytałam niedawno "W Wilnie i w dworach litewskich 1815-1843 napisała Z Guntetherów Gabrjela Puzynina. Z takich książek można wiele wynieść trochę fascynacji trochę niedowierzania, trochę niechęci. :)
Co byłoby bez wojen dwóch? Ano bieda i nędza, głód i choroby wręcz epidemie. Dlaczego? Ot, niczym nieskrępowana rozrodczość w małych miasteczkach, wiejskich osadach, taka jak przed wojną w moim mieście była, gdzie na cmentarz wędrowały codziennie niebieskie i różowe trumienki, o czym pisał Iwaszkiewicz w książce "Podróże do Polski". Czyli wniosek: wojny to obrona Matki Ziemi przed niszczącym zalaniem przez ludzi, ich niekontrolowanym rozmnażaniem się. Dziś mamy problem imigrantów z dokładnie takiego samego powodu, chcą zalać sobą Zachód, stworzyć taką "cywilizację" jaką znają dużo dzieci mało pracy. Tak myślę że można się uczyć z książek dokumentujących dawne czasy ale cieszyć się że minęły. :))
Dzięki za radę o kapuście.
UsuńNie mam tak katastroficznego spojrzenia na alternatywny rozwój historii, przecież dużo było światłych ludzi, wprowadzających i na tych terenach zdobycze techniki i medycyny.
Nie wiem, czy imigranci chcą zalać sobą Zachód czy są to po prostu ludzie walczący o życie i uciekający z terenów, gdzie w każdej chwili mogą zginąć. Ale dokąd uciekać, jak nigdzie ich nie chcą?
Co do mnie, to czasem mam poczucie, że wolę dawne czasy niż obecne. Ale to już pewnie starość.
Dzisiaj rano zastanawiałam się nad tą falą imigrantów i co raz bardziej dochodzę do wniosków i zdania mojego męża, że powinno się ich odwozić z powrotem tam skąd przybyli, jak to robi Australia. To chyba jedyny sposób, by zapobiec katastrofom na morzu i tym kolejnym, jak te 70 osób w ciężarówce.
UsuńA kapustkę trzeba zmiażdżyć, żeby sok puściła.
UsuńOk, dzięki, akurat mam w lodówce.
Usuńjeszcze arnika pomazaj. na obolenie.
Usuńalternatywna historia....chyba bardzo wiele ich jest, nawet ciezko pomyslec co by...
teraz jest rownie jaskrawa roznica miedzy bogatym panem a biednym chlopem, tyle, ze bogaty pan czesto jest z iednych chlopow i se w glowie i zagrodzie stylowo i z klasa nie urzadzi....
akurat mieszkam w kraju, w ktorym jest za duzo immigrantow, wrecz sie zacznie acierac prawdziwa angielskosc...co robic, jak 80% dzieci w szkole jest przyjezdna i roznia sie na oko, czyli pod wieloma wzgledami. Tolerancja Anglii jest niezwykla. ja akurat nie czuje sie immigrantem, bo zyje, ze tak powiem, po angielsku. znalazlam ten balans pomiedzy byciem "obca" a byciem "swoja", po angielsku umiem, niuanse kulturowo-jezykowo-niewerbalno-komunikacyjne wyczuwam, rozumiem, humor angielski rozumiem i mnie doprowadza do rozpuku, kuchnie angielska BARDZO lubie. No bo sie STARALAM i STARAM zasymilowac sie.
Polesie to okrutna bieda. Od zawsze smetek taki krajobrazowy, ale piekny.
a co do wojen, to zdaje sie to prawda, ze jak za dlugo wojny nie ma, to ludzie gnusinieja i gryza sie na mala skale. Ale zey wzbudzic prawdziwe uczucia partiotyczne, to potrzebne jest zagrozenie. o ile nie wojna. Cos jak ze sztuka wszelaka - konflikt tworzy dziela. Niemniej dziekuje boginiom, ze przyszlo mi zyc bez bezposredniego zagrozenia wojna - i mnie i moim dzieciom. Bo nie wiem jak bym sobie dala rade.....
No bo to tak jest, że trzeba się starać zasymilować, nie tracąc przy tym własnej tożsamości kulturowej. Anglia faktycznie jest wielką mieszanką narodowości i kultur. Pamiętam też swój szok gdy w latach 70-tych byłam z Tatą na wycieczce w Paryżu i ujrzałam na ulicach mnóstwo ciemno- i brązowoskórych, w ogóle nie byłam do tego przyzwyczajona.
UsuńMnie tam ani wojna ani żadne wojenki do mobilizacji uczuć patriotycznych w ogóle niepotrzebne. Święty spokój lubię.
Właśnie dzisiaj rozmawialiśmy z Ognio (w samochodzie, wracając od Joanny od Obrazu) o imigrantach, którzy stawiają wszystko na jedną kartę. Nikt ich nie chce, a przecież uciekają przed śmiercią, głodem, przed wszystkimi okropieństwami wojny. To nie jest fanaberia i chęć zarobienia na nowy samochód, tu idzie o życie. Można to porównać spokojnie do II wojny, kiedy ludzie uciekali np. do USA. Było oczywiste, że nikt ich stamtąd nie cofnie. Czy naprawdę trzeba bydlaka w rodzaju Hitlera czy Stalina, żeby świat się obudził? Upraszczam, wiem, ale kiedy próbuję postawić się w sytuacji tych uciekinierów, to ściska mnie w dołku z przerażenia. Poza tym odnoszę wrażenia, że problem się wyolbrzymia, bo jest medialny. Obym miała rację.
Usuń...ale te setki tysiecy rodakow, ktorzy przyjezdzaja do UK to nie uchodzcy - ci, o ktorych Ty piszesz, Hana, to uchodzcy. a jednak niestety wiekszosci rodakow w UK nie....nie , nie bede pisac, sorry. Sa jeszcze ci, ktorzy przyjechali do UK i jakos sie zasymilowali, ale na przyklad taka ksiazka pt Angole, to zmrozila mnie do kosci i zmienila jednak nastawienie do przyjezdnych rodakow. Niestety na gorsze....
Usuńco do uchodzcow, to TRZEBA cos z nimi zrobic i pomoc zreorganizowac ich kraje, bo jak mozna inaczej...sluchalam w radio swietnej dlugiej audycji o chlopaku, no mlodym facecie z Afganistanu, ktory przemycil sie do UK w wieku 14 lat. calkiem samm..i tu mnie w dolku sciska - takie dziecko male. samo. w nieznanym. bez jezyka. bez niczego. Opowiadal (BARDZO ladnym angielskim, a za to mu mamusie-tatusie nie placili, za prywatne lekcje...) o przyjezdzie i zyciu. teraz ma 30 lat i jest doradca dla Ministerstwa Obrony - gdzies tam gdzies tam jest wioska afganska, zrobiona na potrzeby edukacyjne, dla wojska brytyjskiego, bo wojna wojnom, ale ci zolnierze jada wsrod ludzi, ktorzy zyja inaczej, wiec trzeba ich przygotowac pod kazdym wzgledem. Wracam do mlodego faceta. Od przyjazdu minelo 16 lat, nie widzial sie ze swoja rodzina od tamtego czasu, on tez znalazl ten balans pomiedzy byciem obcym a swoim...ale tez 16 lat.......
zal mi, ze Polska odmawia przyjmowania uciekinierow, wlasnie uciekinierow a nie immigrantow per se....Polska, ktora historycznie byla tym bezpiecznym portem dla "innych". Od kiedy sie zrobilo tak ksenofobicznie?
p.s. mnie tez sciska w dolku.
Krysia, mnie się zdaje, że ksenofobia to u nas zawsze była, a teraz jakby narasta. Jakoś w zniszczonej wojną Polsce znalazły miejsce tysiące Greków i dało się to zrobić. Ja sobie nie wyobrażam, jak można odsyłać uchodźców z powrotem do Syrii, gdzie czeka ich niechybna śmierć? Wiem, że nie mamy pewnie dużych możliwości, ale choćby na naszą małą skalę można coś zrobić. Okazać dobrą wolę.
UsuńNie, nie, Opakowana, ja nie mówię o emigracji zarobkowej, bo to zupełnie inne zjawisko, mam na myśli wyłącznie uchodźców. Nie pojmuję jak w takiej sytuacji można odmówić komuś pomocy. Nigdy tego nie zrozumiem. Rozumiem różne przesłanki, ale bez przesady! Wydaje mi się, że media dolewają oliwy do ognia i też nie pomagają.
UsuńKsenofobia narasta paradoksalnie wraz ze wzrostem poziomu życia. Łakomstwo, zachłanność i chciwość rośnie wraz z każdym nowym dobrem materialnym. Każdy obcy jest potencjalnym zagrożeniem i czyha, żeby coś uszczknąć. To oczywiście tylko moja teoria i oczywiście nie dotyczy każdego, kto podniósł sobie standard życia. No i rośnie kolejne pokolenie wychowane bez wojny, o której wcale nierzadko nie wie nic. I Bogu dzięki, niech tak zostanie. Nie chodzi o doświadczenie wojny, ale o świadomość i pokorę wobec nieprzewidywalności świata.
wlasciwie to ...ament!
UsuńDużo bliżej, niż Europa, znajdują się bogate i spokojne kraje muzułmańskie. Dlaczego ci uchodźcy tam się nie udają? Byliby wśród swoich.
UsuńCi uchodźcy nie będą obciążać swoimi problemami swoich braci w wierze bo te bogate i spokojne kraje muzułmańskie wynagrodził Allach więc tamtym należy się spokój.Od zapewnienia uchodźcom lepszego bytu są przecież kraje europejskie gdzie mieszkają innowiercy,którzy mają obowiązek zapewnić dobrobyt właśnie uchodźcom.Tak nauczają tychże ich imamowie.Jeżeli innowiercy nie wywiązują się ze swojego obowiązku wobec muzułmanów to ci maja prawo domagać się tego siła w imieniu Allacha.Wywiad z UK z Somalijką,która uważała,że jej się należy socjal,mieszkanie i to mają zapewnić innowiercy bo tak jej powiedział imam.Nie chcę żeby w moim kraju,w moim mieście nie mogła wejść do swojego domu bo akurat muzułmanie się modlą i zablokowali mi ulicę/Francja/.Nie chcę aby ci sami ludzie wymogli od mojego miasta,że im nie podoba się choinka bożonarodzeniowa i miasto w pokorze ją zlikwiduję/Szwecja lub Dania/.Nie chcę na każdym kroku podporządkowywać się zasadom obowiązującym muzułmanów bo oni tego żądają,bo im się to należy a to ja mieszkam u siebie,bo nasza władza,policja nie potrafią wyegzekwować praw jakie obowiązują w moim kraju.Kilka tygodni temu widziałam na ulicy kobietę ubraną po uszy.Ja się bałam czy ona czasami nie ma ochoty na jakiś zamach.Autentycznie się bałam.Ciekawe,że na zdjęciach,które można oglądać w necie,widać bardzo mało kobiet.Samochód"znaleziony"w Austrii z zwłokami uchodźców miał 59 ciał mężczyzn,8 kobiet i 4 dzieci.To były rodziny czy może ci którzy będą nawracać Europejczyków?
UsuńW przypadku tych bydlaków Hitlera i Stalina świat się właśnie obudził, dając im zdrowego łupnia.
UsuńNie zamierzał rozwiązywać problemu wyłącznie za pomocą pomocy humanitarnej. To kropla w morzu.
Co zaś do sytuacji obecnej, to nie może być żadnej analogii. Bowiem "pomoc humanitarna" równa się pogrążeniu siebie. Należy jak najszybciej podjąć środki zaradcze. Na szczeblu politycznym, a nawet i militarnym. Zanim będzie za późno.
O i pierwszam nawet. :)
OdpowiedzUsuńJak szaleć to szaleć :)
OdpowiedzUsuńHanuś o Simonie pojedzie do Szkocji. Książka podobała mi się.
Czemu Hanuś? To pisałam ja, Mika:)))
UsuńA ja sobie tylko czytam!
UsuńSzkooooda Elko:)
UsuńWiem że o Simonie Ty pisałaś miko a powyższa informacja do Hany bo taka dyskusja była o książce w komentarzach trzeba byłoby odszukać. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem:)))
UsuńMIKO :)
OdpowiedzUsuńTaaaa ciekawe co powiedziałby Leonardo na tę Monę z wędlin ;)) Czego to te ludziska nie wymyślą ;)
OdpowiedzUsuńMikuś książka na pewno bardzo ciekawa, warto wiedzieć jak to drzewiej bywało. Takie rozważania co by było gdyby niestety do niczego nie prowadzą, bo i tak nie cofniemy tego co się już zadziało. I ja właściwie jestem z tego zadowolona. Jestem zadowolona że żyję w tym miejscu i tym czasie. Gdyby historia inaczej się potoczyła, na pewno miejsce musiałoby być inne.
Ja tam Mikuś dziękuję losowi za pralkę automatyczną, toaletę w domu ,łazienkę, elektryczność, gaz w kuchni......A także za to że mogę chodzić w spodniach, a strój nie musi mi przypominać o moim wieku ;))) Że nikt pogardliwie nie mówi o mnie, o to ta stara panna, a najbliższa rodzina nie przestawia mnie po kątach ;) I że właściwie prawie bezkarnie mogę sobie być takim dziwadłem jakim jestem :))))Ament ;))))
Zobacz Mikuś ile dał nam przełom XX i XXI wieku :)))
jeszcze dopisze swoj ament! :))))
UsuńLeonardo chybaby oczom własnym nie uwierzył...
UsuńMarija, wiem przecież, że czasu ani historii nie da się cofnąć, tak sobie tylko idealistycznie marzę. Poza tym nie neguję postępu technicznego i obyczajowego , on przecież nastąpiłby tak czy owak, może nawet szybciej niż się wydaje.
jako wegetarianin pewnie by sie obrazil....
UsuńBył wegetarianinem? Nie wiedziałam. To pewnie wolałby z jarzynek:)
UsuńByl. A tak (z jarzyn) jeden taki malowal - niejaki Giuseppe Archimboldo - 4 pory roku na przyklad, albo portret z ksiazek!! wprawdzie ksiazki nie sa jarzynowe ani owocowe, ale tu renesans a tu portret z ksiazek!! te jarzynowe wygladaja nieco jak martwe natury holenderskie z tzw zotego okresu i poznego renesansu....
UsuńMona Lisa mnie normalnie posikaua. Ta suknie z kiełbaski, to tło z boczusia, rączki z czegoś zrolowanego chyba, bo za cienkie na serdelki:)))
UsuńMnie się te dłonie najbardziej podobają, wyglądają jak u kostuchy ;)
UsuńMarija, właśnie się zastanawiamy i nie możem dojść, z czego one, te dłonie.
UsuńOpakowana, Arcimboldo wymiata! Od dawna mnie fascynuje! Niesamowite poczucie humoru gość miał i odwagę, przecież to był XVI wiek! I w dodatku z tych selerów, marchewków i pietruszków potrafił oddać podobieństwo. Dla mnie on był niesamowity. Satyryk, prześmiewca, prekursor rysunkowej satyry!
UsuńKarykaturzysta po prostu.
UsuńA więc gwoli wyjaśnienia: włosy Mony Lisy są z cieniutko pokrojonej wołowinki wędzonej, suknia z wołowinki i świninki a bufki z suchej krakowskiej. Rączki zaś z kurzęciny z dodatkiem żyłek... Tło zaś z sadełka.
UsuńArcimboldo genialny był!
Dzięki Mika, dręczyło mnie to!!!
Usuńte rece to mi wygladaly na mini fileciki z kurczaka, ale jakos mi to w klawiature nie chcialo wejsc (alternatywa do "przez gardlo", rheher).
UsuńMikus, dalej moize byc ta ziemia mlekiem i miodem plynaca, i ludzie roznych kultur moga zyc w tolerancji i wzajemnym szacunku...trzeba tylko chciec i dzialac...trzeba wychowywac ludzi w takim wlasnie kierunku...moze latwo powiedziec a trudno zrealizowac, ale juz kiedys pislalam, kazdy powinien wokol siebie byc przykladem...
OdpowiedzUsuńGrażynko, jakoś mi się jednak wydaje, że ludzie tak myślący są w zdecydowanej mniejszości. Pozytywistyczne idee "pracy u podstaw" by się przydały na skalę powszechną:)
UsuńObawiam się, że to utopia. Sami ze sobą nie możemy dojść do ładu, jakoś zniesiemy 2000 imigrantów w ośrodku dla nich przeznaczonym, ale na tym koniec, obawiam się.
UsuńNo to ja tezjestem pierwsza. :)
OdpowiedzUsuńTy, Mika, uwazaj, bo ksiazki bardzo niebezpieczne som, dla nuszki szczegolnie. :)))
Szczególnie ciężkie i w twardej oprawie:)
UsuńCzytałam już na którymś z blogów pochwałę tej książki i chyba przeczytam. Lubię takie opowieści, tamte rejony mało u nas znane. Moja Ciocia pracowała gdzieś na kresach jako nauczycielka. Niestety niewiele o tym opowiadała.
OdpowiedzUsuńTeż czasem myślę jak by się potoczyły nasze losy, gdyby nie wojny i żal tylu pięknych rzeczy, które wojenne zawieruchy poniszczyły.
Mieszczuch ze mnie i chętnie bym korzystała z uroków wsi latem, a tak to wolę wygodę.
Szkoda, że ciocia nie opowiadała, taki przekaz ustny jest bezcenny.
UsuńNa wsi teraz też wygodnie a krajobraz całkiem inny niż miejski:)
Lubie takie ksiazki, zapisuje, ze do kupienia.
OdpowiedzUsuńZ ta asymilacja to roznie bywa. Gdyby niektore narody sie zasymilowaly, to by ich dzis nie bylo. Temat ciekawy i do dlugiej dyskusji, najlepiej przy winie.
A to co sie dzieje teraz przewidzial juz dawno, pewien Francuz i opisal w ksiazce "Oboz swietych".
http://www.empik.com/oboz-swietych-raspail-jean,p1105740570,ksiazka-p
Hej Kasia, masz rację, że dyskusja przy winie byłaby na miejscu:)
UsuńPopatrzyłam na tą książkę, ale sorry, nie przeczytam ...
Tak interesująco napisałaś, Miko, że aż mi się zachciało tej książki!
OdpowiedzUsuńWiersz świetny, choć moje sny o wsi należą już do przeszłości. Aktualnie doceniam, że mam wszystko blisko, ale to też dlatego, że obok domu mam fajne tereny spacerowe.
Zapomniałam napisać, że oglądnęłam z przyjemnością tej reportaż o Simonie Kossak. Jestem zachwycona tą postacią, jej życiem i zdjęciami, jakie tam widziałam. :)
Reportaż naprawdę świetny, też mi się bardzo podobał.
UsuńGosianko, cieszę się, że ci sie zachciało:))
Miko, pięknie dziękuje za pamięć!!! Wiersz jest bardzo akuratni - ja tez spoglądam z czułością i strachem na moja okolicę, tym bardziej, że właśnie wróciłam spod bramy, gdzie czuwałyśmy wraz z sąsiadami przy płocie - pali się we wsi i to jest już trzeci duży pożar w naszej wsi tego lata... Poprzednio o mały włos a spaliłaby się i moja chałupa... Dziś na szczęscie tylko stogi płoną, ale jechało 7 straży i kiepsko im idzie to gaszenie...
OdpowiedzUsuńStąd cenię zwykły spokój dnia codziennego, i żeby się mniej paliło... Małe mam wymagania, jak widać...
Człowiekowi do szczęścia naprawdę trzeba niewiele.
Na przykład przeczytać taki wspaniały pościk przed snem;) Dzięki, Dziefczyny, jesteście super! Mika, tęsknię za Tobą bardzo;)
masz dokladniutka racje, Krecie - malo potrzeba..bardzo. I to wystarcza w sumie.
UsuńKrecie, przerażasz mnie tymi pożarami! Ja przeżyłam raz pożar, gdy palił się opuszczony dom naprzeciwko mojego, to koszmarne przeżycie.
UsuńZwykły, nudny spokój dnia codziennego to właśnie to.
Ja też łaknę spotkania...
pozary sa tak samo straszne i okrutne jak nadmiar wody...:((((
UsuńU nas wody ani na lekarstwo... A pożary co chwilę... Wczoraj wyglądało to okropnie... To mnie przeraża, nie powiem. Jakaś czarna seria czy co...
UsuńKret - wez plun przez lewe ramio, ale ino juze!
UsuńTrzy razy!!
UsuńSeria nieee, susza... Czy jest na sali ktoś, kto nadal zachwyca się ciepełkiem?
UsuńPewnie byli tacy ale umarli na :
Usuńa. zapocenie sie/zadlawienie potem czyli utopienie
b. co dostalu udaru slon.
c. co wyschli niczem moje pranie na sznurze...jak doszlam do konca wieszania, to poczatki juz moglam sciagac, bo suche
d. omgleli z wrazenia, ze u nas jest tak jak w Abu Dabi badz Jemenie
Znowu łąki się paliły nad Wartą, masakra!!! Nie paieam takiego czegoś, ale co tam ja - najstarsi ludzie nie pamiętają;)
UsuńDzień dobry, Miko! Pewnie i mnie by sie ta ksiazka podobała, tym bardziej, iz mój tata z Kresów pochodzi a i mnie wobec tego tamte tereny są bliskie. Gdzieś na styku Litwy i Białorusi była malutka wioseczka, gdzie mój tata spędził dziecinstwo i wczesna młodosc. Ma stamtąd mnóstwo wspomnień, niezwykłych, wzruszających opowieści. Ilekroć sie z nim widuje zaraz prosze o kolejną opowieść albo jedną z moich ulubionych. jak np. tę o dziedzicu, który przyjaźnił sie z moim dziadkiem, choc ten chłopem zwykłym był, i który nawet ojcem chrzestnym był dla mojego taty. Potem komuniści zabili dobrego dziedzica, dziadka mojego rozkułaczyli, przepiękny drewniany dwór spalili. Tam, na Kresach jest duzo grobów moich bliskich. A wszystko tak bardzo zarośnięte chaszczami, że trudno cokolwiek znaleźć rozpoznać.Chciałabym kiedys tam pojechać, najlepiej własnie z tatą.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wiersz rosyjskiego poety. Nie znałam go wczesniej. Skojarzył mi sie z moim własnym wierszem o wiejskim spokoju. Napisałam go w czasach miejskich. A potem mi się spełniło...
"Otwieram książkę ze spokojem
On tam cichutko sobie drzemie
Budzi się, zerka ufnym okiem
Bo ujrzeć we mnie chce nadzieję
Że go dostrzegę i docenię
Że go nie oddam nigdy za nic
Bo jest największym mym marzeniem
Bo ma tęsknota nie ma granic
W tej książce cudne są obrazki
Łąka i ganek, lasek, wioska
Tylko tam wniknąć, złapać blaski
Przysiąść bezpiecznie i już zostać
I znów zasypiam nad lekturą
I śnię o cudach spokojności
Niektóre sny się spełniać lubią
Potrzeba tylko cierpliwości...
Serdecznie pozdrawiam Cię Miko o poranku i dziekuję za piekny post!:-))*
Witaj Olgo! Piękny wiersz napisałaś i jaki proroczy! To wspaniale, że twój Tato chce opowiadać o tamtych czasach i miejscach, takie opowieści są bezcenne. Myślisz, że chciałby tam pojechać teraz i nie byłoby to dla niego zbytnim szokiem? Wiele osób nie chce tam powracać, chcąc zachować w pamięci dawny obraz miejsc, gdzie żyli...
UsuńMyślę, że Tacie podobałaby się ta książka bardzo, jest tam wiele opowieści podobnych do tej o dziedzicu, chocby o Wysłouchach i Skirmuntach. Byłoby wspaniale, gdybyś mogła tam pojechać i zobaczyć, skąd twój ród. Tak sobie pomyślałam, że może by nagrywać opowieści twojego Taty, a potem je spisać... Szkoda by było zdać się tylko na zawodną pamięć...
Pozdrawiam serdecznie!
tak, tata chętnie opowiada a ja czasem to spisuję (nawet na moim blogu jest kilka opowieści z czasów jego młodości:-).Rodzeństwo mojego taty było kilka lat temu w rodzinnych stronach na Kresach i mieli bardzo mieszane uczucia stamtąd. Bo z jednej strony odczuwali wzruszenie, a z drugiej przygnębienie. Nic juz nie jest takie, jakie było. i ludzi żadnych znajomych nie spotkali. Powymierali, powyjeżdżali, a nagrobki rozpadaja sie ze starosci i zaniedbania. I tata ma wątpliwości czy powinien tam pojechać. Z jednej strony kusi go to, ale z drugiej...Pewnie boi sie rozczarowania, bo w jego wspomnieniach to na ogół piekna kraina. Przynajmniej dopóki nie zagarneli jej bolszewicy.
UsuńAch, mysle iż dziwnie sie wraca do krainy dzieciństwa. Moja kraina jest na starym, robotniczym osiedlu. Mam ją w pamieci jako cudownie przyjazne, bezpieczne miejsce. I boję się, ze czas nie obszedł sie z nią zbyt łaskawie.
Ciepłe mysli zasyłam Ci Miko!:-))
To wspaniale, że spisujesz te opowieści, muszę poszukać na twoim blogu.
UsuńPowroty do krain dzieciństwa bywają rozczarowujące... Ja jestem w tym szczęśliwym połozeniu, że moja kraina dzieciństwa jest tu gdzie mieszkam:) Zmienia się oczywiście z latami i to nie zawsze na dobre (w przyszłym roku będą mi budować bloki komunalne naprzeciwko:((), ale wspomnienia mają swoje miejsce:))
Pozdrawiam ciepło
Ach, Polesie:)
OdpowiedzUsuńMnie ten tatuaż mocno zadziwił - czego to ludzie nie wymyślą:)
Miłej niedzieli wszystkim życzę:)
Hej Arte! Jak zobaczyłam ten tatuaż to mi szczęka opadła. Nie wiem jak na przykład można iść się upić mając coś takiego na plecach???
UsuńTobie też dobrej niedzieli!
Nie pomyślałam o tym upiciu się, ale faktycznie - masz rację - nie wypada :-)
UsuńMika, upić się to pikuś. A żonie przylać? I dzieciokom?
OdpowiedzUsuńOj Hana, nie wytrzmam z toba:)) Jeszcze kopia, i wyżywaja sie na innych, slabszych.
UsuńMożna i przylać, ale dla zwielokrotnienia efektu typu :"za dobre wynagradza, a za złe karze" trzeba najpierw się rozebrać.
UsuńMika, tak pieknie opisalas te ksiazke, ze juz jestem nia oczarowana. Musze poszukac w ksiegarniach.
OdpowiedzUsuńCo by bylo gdyby nie bylo wojen? piszesz, ze moze mala arkadia, no coz nie wiemy, niestety.
Na pewno mniej bolu i cierpienia.
Ataner, koniecznie!!! Zobaczysz jak wsiąkniesz!
UsuńNo i weź tu odłóż babo, na cokolwiek, jak ci tu lektury takie podsuwają?> A czemu Mikuś o Simonie nie podejszło? Mi nawet nawet. Dwa wieczory i po lekturze.
OdpowiedzUsuńSzybka jesteś! We wpisie o Simonie pisałam czemu nie podejszło, sam sposób pisania wydał mi nazbyt sensacyjny i trochę "tabloidalny" :)) Natomiast sama osoba fascynująca.
UsuńNie wiem, co mnie bardziej zdegustowąło Mona Lista z kiełbasy, czy ten Dzizas na plecach...
OdpowiedzUsuńMika upić, to upic, ale, jak on ...ten, tego z kobitą? Tak jakby we dwóch, czy cuś. Ludzie to mają jednak narąbane.
Trudno stwierdzić, co by było, gdyby było inaczej niż było. Mogło być gorzej, albo i lepiej. Mnie tam powiedzmy, że pasuje na chwilę obecną. Njastraszniejsza rzecz jaka by się mogła przytrafić to wojna. Dziękujmy, że żyjemy w takich czasach. A ludzie są głupi i nic ich nie uczy. Historia lubi zataczać koła i uczy pokory, tylko ludzie o tym nie pamiętają.
No mają narąbane i co im zrobisz. Mnie Mona Lisa raczej rozśmieszyła, wiadomo, szarganie sztuki itd ale z drugiej strony wychodzi na to, że lud też ją docenia jako arcydzieło, skoro zrobił kopię z wędlinek... A wyobrażasz sobie "Wolność wiodącą lud na barykady" z szynki parmeńskiej i wieprzowinki?
UsuńTo, że historia nas niczego nie uczy to święta prawda.
Wyobraziłam sobie, jak zjadają tą Monę Lisę, bo chyba żal wyrzucić tyle mięsiwa:) Wolność...nie to byłoby chyba mało smaczne...ale jakaś rudowłosa z obrazu Rubensa? Przy ytakiej się można wyżyć kreatywnie...dużo szyneczki byłoby trzeba:)
UsuńRaczej stawiałabym na słoninę bądź sadełko...
UsuńA co powiecie na takie wyzwanie jak Panorama Racławicka z mięsiwa? Kto podejmie rękawicę?
Usuńja to nie wiem....taka Mona Lisa by od razu sie pozawijala po brzegach i zzieleniala, wiec Panorama by zieleniala juz po pierwszej scenie z lewej strony..Juz lepsza guernica, bo tam zielonosci sa....
Usuńa w tym upale ze sloniny na pani rubensowskiej juz dawno skwarki by byly..
Przestańcie, bo się porzygam....
UsuńSacrum profanum w modzie, nie wiem co lepsze, czy takie odjechane przeróbki, czy też amatorskie kopie, czasem bardzo nieudane.
OdpowiedzUsuńEwa, ja się skłaniam raczej ku odjechanym:))
UsuńA pewnie. Przy odjechanych trzeba włożyć trochę własnej inwencji, pomyślunku.
UsuńObawiam się, że odjechanie w przypadku Mony Lisy nie było zamierzone.:)
OdpowiedzUsuńPewnie nie, miało być raczej: zobaczcie co potrafię.
UsuńPanorama Racławicka? Zmiłuj się, zanim by skończyli początek by się zaśmiardł.
Ewa, to zależy, ile armii zatrudnią i czym będą konserwować. Jeśli formaliną, to dadzą radę.
OdpowiedzUsuńJaka formalina, taż to zdrowa żywność bez konserwantów!
UsuńDobranoc dziewczyny, jutro wstaję o piątej i do Krakowa.
Dobranoc, trzymaj się bo upał zapowiadają wielki.
UsuńA po co konserwować? Formalina też nieładnie pachnie. Praca na akord, a potem wielkie żarcie.
UsuńTeż idę spać, trochę zmęczona jestem.
Dobranoc Kurki.
Wczoraj skończyłam, dzisiaj zacznę. Wszystkiego miłego na początek tygodnia .życzę Kurkom.
OdpowiedzUsuńZapomniałam o komunikacie pogodowym: 25 i słońce, bezwietrznie czyli bez zmian.
OdpowiedzUsuńgdzie jest 25? Tu jest 35...juz prawie, ale zapowiadaja 35 jak nic!
UsuńW Krakowie, zapowiadają 34 i już jest 27.
Usuńja na szczęście nie mam termometru...
Usuńco oznacza, ze mozesz ulec samopalowi wychodzac np ze smieciami....UWAZAJ!
Usuńu nas spadlo (dalej w cieniu) do 40....
W Krakowie było 38... A na dodatek, niech szlag trafi, pojechałam na darmo, nie spodobał im się mój paluch po obdzieraniu pazura, bali się infekcji , kazali brać antybiotyk i przyjechać za tydzień:((((Wrrrrr... Na dodatek mojej pani doktor nie było i nie było z kim dyskutować.
UsuńWspółczuje, nadaremnej wyprawy, gorąc był niemożebny, teraz jeszcze 28, a już ciemno.
UsuńRecenzja książki interesująca, chętnie przeczytam, jak znajdę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńTrend wiejski nie taki nowy... No pewnie, że nie!
"Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?"
A starożytne sielanki i bukoliki?
Ja kiedyś śmiałam się z mojej siostry, której marzył się dom na wsi; sama za nic nie chciałam wyprowadzać się z miasta. Teraz zrobiłabym to w jednej chwili, gdybym tylko mogła.
No jasne Ninko, dzięki za przypomnienie starożytnych pochwał życia wiejskiego. Wiele z nas chciałoby się przenieść, ale nie zawsze jest to możliwe. Wypożycz książkę koniecznie!
UsuńUpoluje i przeczytam, jak polecasz :) chyba niezla cegla musi byc? z noga ok po tym bliskim spotkaniu z ksiazka? Pozdrawiam sanatoryjnie :)
OdpowiedzUsuńNo, cegła trochę jest... Krwiaczek zmienia kolor, więc lepiej.
UsuńMam rozumieć , że bawisz "u wód"? Dobrze ci?
No dobra. Wy tu sobie gadu-gadu, a do mnie goście jado. Możecie zgadywać, ale i tak nie zgadniecie!
OdpowiedzUsuńKurczaki, któż to może być.
UsuńKalipsowe??
UsuńA dzie tam Kalipso nie! Kalipsiątka wszak jutro ido do szkoły przecież. I Kalipso też:)
OdpowiedzUsuńMaryja!
UsuńA nie!
UsuńA ja wiem, ale nie powiem!! Nawet nie popuszczę!
UsuńSzkoda tylko, że to nie ja:(
I nie ja. A bym chciała, nawet nieproszona. He, he....
UsuńEwa2, jeśli wsiądziesz w pociąg o 6 rano, pod wieczór jesteś na gumnie!
UsuńTakie proste? A autobusem nie szybciej?
UsuńEwa, nie mam pojęcia, czy szybciej. Ale jest jeszcze bla-bla car:) Na pewno szybciej, niż oba poprzednie!
UsuńA może Grażyna z mężem?
UsuńKret!
UsuńA co to takiego bla-bla car? U mnie też jeździ?
UsuńBla-bla-car to w necie szukasz osoby,która jedzie w danym kierunku o danej godzinie (ogłasza się) i zabiera tyle osób ile ma wolnych miejsc. Stawki są niższe niż bilety autobusowe lub pociąg. Wygodne, jak nie ma np. bezpośredniego połączenia.
UsuńDobry wieczór. Dzisiaj wieczorem pracuję przy muzyce , która inspiruje i nastraja mnie pozytywnie w zastępstwie mojej Weny i Muzy , która to zajęta jest pracami bardzo ważnymi( gotuje!!!) Jutro spodziewamy się sympatycznych gości, Muzyczkę gorąco polecam, warto zobaczyć kolejne utwory z innymi solistami, https://www.youtube.com/watch?v=BysA1jFjXhU
OdpowiedzUsuńTo mówiłem ja Ogniomistrz, pozdrawiam
Nastrojowa, piękna muza. Super głos wokalisty.
UsuńO! Muzykoterapia na dobranoc,odprężające,fajne nutki.Dzięki:)
UsuńOgniomistrzu, słyszę przy czym pracujesz, nawet przez szum w garnkach:)
OdpowiedzUsuńChętnie posłuchałam, mnie nastroiła melancholijnie. Powodzenia w gotowaniu niech Wena i Muza tworzy potrawy jak natchniona.
OdpowiedzUsuńEwa2, z natchnieniem przy garach u mnie nie najlepiej:)))
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj, w tym upale piekarnik musiałam włączyć. Myślę, że dasz radę i wszystko będzie bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuńEwa, pewnie że dam radę, ale bez fajerwerków:)
UsuńKto by tam jadał fajerwerki. Wystarczy, że dla nich specjalnie i podane. Mnie tam zawsze smakuje jak mi ktoś podstawi pod nos.
UsuńEwa, a połykacze ognia muszom:)))
UsuńPołykacze nie tylko muszą, oni chcą. Jak przyjadą tacy do Ciebie to do dania dodaj dużo ostrych papryczek, będą zionąć, nie tylko połykać.
UsuńBardzo fajna muzyczka, wyciszająca. I pozytywna.
OdpowiedzUsuńGdyby nie było tak późno puściłabym Wu, najlepiej, żeby go pozytywnie zachęcić do jakichś garów, choć obawiam się, że NIC go nie zachęci w tym temacie. Mnie ostatnio też.
Hana, co gotujesz?
Mnemo, spróbuj Wu głodem wziąć.
UsuńMnemo, nie mogę powiedzieć, bo goście mogą się przestraszyć. Jeśli się nie przestraszą, powiem jutro.
OdpowiedzUsuńJa bym chciała sałatkę z buraków...
UsuńTaką z cieciorką i ogóreczkiem kiszonym?
UsuńMniam. Chce taka salatke.
UsuńNie, nie ma sałatki z buraków. Inna jest.
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam na blogu Jagody, ze Annavilma zjedzie niedlugo w Bieszczady , moze i do Prezeski zajrzy?
OdpowiedzUsuńMelduje, ze dzis u nasz mial byc ostatni upalny dzien, a bylo 38 stopni. W nocy ma padac i nieodwolalnie ma sie skonczyc lato.
I wcale mi nie bedzie zal.
A za kanal , zabieram prochowiec i parasol.
Dobranoc)
Kasia, hrehre, Annavilma ma zupełnie nie po drodze!
UsuńNie mogę dłużej o jedzeniu, bo się głodna robię. Czas na mnie, muszę iść spać, bo nareszcie chłodniej się zrobiło.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy życzę.
Dobranoc Kury, ostrzcie pazury, jutro kolejna porcja śladów naprowadzających.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurkom.
OdpowiedzUsuńPogoda bez zmian, 26, słońce, błękit nieba i co tu dużo mówić jednak piękna. Gdybym jeszcze kochała nadupały byłoby dobrze. Wnusia w przedszkolu (pierwszy dzień) i mam wolne.
Wszystkim Kurkom pięknego i dobrego dnia życzę.
Uff... 36, podobno od jutra ma być chłodniej.....oby...
OdpowiedzUsuńOoooooooooooo kurna , allllllllllle cisza, to chyba tak przed burzą. Na dolnym śląsku już gdzieś ponoć piorunuje, ale niestety nie u nas. Parno jak w saganie.
OdpowiedzUsuńHana jak tam te Twoje goście, miałaś cykać wiadomości i coooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.
I nawet Ewa2 wymiękła, nie mówiąc o tej białostockiej Ewie którą gdzieś wcieno już od jakiegoś czasu, a może to ona jest u Hany ?
Hallllo, halllo niech się ktoś odezwie!!!!!!!!!!!!!
A Mika Ty gdzie ? Doszłaś już do siebie po wczorajszym Krakowie ?
Czołem Kury, kiedy ma się gości w realu, na wirtual nie ma się czasu. W każdym razie nie jest to Ewa Białostocka, ani Arte, ani Kalipso. Są to dwie osoby, nawijało się, że hej i one (te osoby) już poszły spać. Ja też już idę. Tylko zajrzałam, czy bardzo zgadujecie:)))
UsuńNie zapominaj, że ten real wywodzi się z wirtualu:) A poza tym nie podałaś informacji naprowadzających.
UsuńDobry wieczór! faktycznie ostatnio pustki w Kurniku. Nie wiadomo gdzie się Kury podziały.
OdpowiedzUsuńDogrzało mnie dzisiaj solidnie bo po mieście wędrować przyszło. Było 36, teraz 30 i nadal oddychać nie ma czym.
Czekam na deszcz, chociaż za nim nie przepadam.
Ewa dobrze że się znalazłaś, może Mika i Hana też się znajdą :)))
UsuńJestem, a kuku Marija!
UsuńKartkę dla zięcia na urodziny robiłam. Może inne Kury też się znajdą i Hana puści farbę kto do niej przyjechał.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej kartki, pokaż ją u siebie :))
UsuńNie wyszła, bo poszłam na łatwiznę. Mogę Ci przesłać na @.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrześlij proszę :)
UsuńNie mam adresu, tzn nie mogę znaleźć.
UsuńAdres uzupełniłam u siebie na blogu :))
Usuńa ja wiem :)
OdpowiedzUsuńale pod groźbą ubicia na niedzielny rosołek nie mogę powiedzieć :)
Kinga no co Ty Hany siem boisz ? Taż ona łagodna jak, jak, jak...... Kura i do tego Pastelowa. No co Ci taka Pastelowa Kura może zrobić ;)))
UsuńNakłapać dziobem.
UsuńDziabnąć pazurem też może.
UsuńOpakowana? ;))
OdpowiedzUsuńOpakowana wchodzi w grę i Grażyna z Wenezuelczykiem i może być jeszcze Arte, chyba dawno nigdzie nie była .
UsuńNo i Ewa białostocka też znikła....
Jak widać możliwości jest sporo :)))
Wczoraj stawiałam na Grażynę,ale Hana nie potwierdziła.To będzie Opakowana:))
UsuńGrazyna nie! ale moze tak tylko gdzie indziej.Na razie ledwo dycham, gorac strasny i nogi bolom, bo majom 20km przedeptane.
UsuńA teraz u mnie rzęsisty deszcz,orzeźwiający wiaterek i ledwo 15 stopni. Wreszcie!
UsuńMoże i Opakowana, ale też Hana nijak się nie odniosła do mojej sugestii co do Kreta.
UsuńJa to jestem, jestem, ale odreagowuję wczorajszy Kraków i mam fatalny dzień, halny idzie a ja się w KURZAm.
Upał niemożebny też.
A ja może też będę miała jutro niespodziankę...
Wiem,Miko,że wczoraj był Kraków,nie dość,że przyszło podróżować w okropnym upale,to na dodatek nadaremnie:( A tą niespodzianką będą odwiedziny Grażyny? Wspominała,że we wrześniu wybiera się w góry...
UsuńJak niespodzianka to nie mogę powiedzieć, ale powiem jutro:))
UsuńTajemniczy Kurnik:)) Miłego jutrzejszego dnia,Miko.
UsuńHello, Szanowne Koleżanki Kurencje, wybyłam na jakiś czas, ale czytam wszystko.Ccałe dnie do póżnego wieczora poza domem i bez kompa. Koncentracja na maksa bo kilka b. ważnych spraw do ogarnięcia. Tym Kurkom, które kilka tygodni temu prosiłam o zaciskanie pazureirów, buziak w dzioby, na rezultat musiałam poczekać ale POZYTYWNY.
OdpowiedzUsuńMikuś a gzieżeś na cały dzień zniknęła, tylko nie pisz że to Ty u Hany, w pole byście nas wywiodły Prezeski szanowne.
Gdzie ja to patrz wyżej.
UsuńFajnie, że się udało co się zamierzało.
Buźka!
No jamże napisała wcześniej to i nie wiedziałam a z Wami to nigdy nic nie wiadomo.
UsuńEch Kurki, Kurki, jak ja Was lubię! Nic nie powiem, tylko jutro zdjęcie jakieś, albo cóś...
OdpowiedzUsuńA może jakoweś goście z Niemiec? Coś mi się chyba majaczy, dreptam na sypialnianą grzędę. Branoc wszystkim Kurkom.
OdpowiedzUsuńdzien dobry, jak na razie sloneczko a mialo byc pochmurnie....ale jakies waciki po niebosklonie sie przesuwaja, to moze jednak? Chlodniejszego dnia zycze!
OdpowiedzUsuńDobry dzień Szanowne Kurencje. DESZCZ PADA! Temperatura 20 stopni.
OdpowiedzUsuńDlatego padłam wczoraj bez ostrzeżenia. Dobrego dnia. Mam nadzieję, że żadne wichury nie zawitały do kurkowych wielkopolskich siedzib.
Dzień dobry kurencje, dobry bo bez upałów i parówy, ale wychodzi słońce, ciekawe co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńAllleż te przezeskury tajemnicze się zrobiły, no,no,no :))
Dzień dobry Kurom! W nocy była burza i padał obfity DESZCZ!!! Teraz panuje miły chłodek - co za ulga!
OdpowiedzUsuńZrobiłam nowy wybieg, ale blogger nie pokazuje u Was na bocznym pasku, nie wiem dlaczego!?
OdpowiedzUsuń