Przeczytałam niedawno książkę o Simonie Kossak, wnuczce Wojciecha Kossaka a córce Jerzego. Była biologiem, pracowała w Białowieży a mieszkała w leśniczówce w puszczy. Zwierzęta były dla niej ważniejsze niż ludzie i dla ich dobra zrobiłaby wszystko. Była niewątpliwie postacią kontrowersyjną, bezkompromisową i nie zawsze łatwą we współżyciu ale bardzo oddaną swojej pracy. Chciała po prostu żyć po swojemu i robić to, co uważała za stosowne. Stosunki rodzinne miała bardzo trudne i skomplikowane i borykała się z prawdziwą biedą. Dużo mam dla niej jednak sympatii i szacunku i dlatego też sporo żalu do autorki książki.
Widać od razu, że pisała to dziennikarka a nie pisarka i to jak dla mnie dziennikarka raczej spod znaku pism plotkarskich i tabloidów. Wszędzie poszukuje wątków sensacyjnych, wywleka sprawy rodzinne i osobiste, których bohaterka chyba nie chciałaby ujawniać. Cytuje wypowiedzi wielu osób , często określanych jako Koleżanka 1 lub 2. Jeśli ktoś się wstydzi tego co mówi i nie chce ujawniać swojego nazwiska i ponosić odpowiedzialności za to co mówi, to nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem informacji. I po co w ogóle to cytować? A szczytem wszystkiego był fragment dotyczący konfliktu Simony z Zakładem Badania Ssaków w Białowieży. Ponieważ nikt nie chciał się na ten temat wypowiadać, pani autorka napisała więc: "Nie potwierdzę, że to, to i to, nie potwierdzę, że to i tamto itd" . Pisząc to, pani uchyla się przed oskarżeniem o pomówienia ale pisze to co chce. Bardzo nietaktownie również pisze o osobistych sprawach pani Simony i jej stosunkach z Lechem Wilczkiem, fotografikiem mieszkającym w drugiej połowie leśniczówki. Czy byli parą, czy nie, kto kogo zdradzał i czy w ogóle - po co mi to wszystko wiedzieć? Mnie wystarczy, że oboje byli ludźmi kochającymi zwierzęta i przyrodę, żyjącymi po swojemu w trudnych warunkach i lubiącymi się nawzajem. Nie muszę zaglądać im do alkowy i grzebać w ich życiu osobistym.
Pani autorka na końcu książki zamieszcza list skierowany do nieżyjącej bohaterki swojej pisaniny z retorycznym pytaniem "Czy mam prawo pisać o pani życiu?" Nie sądzę, żeby pani Simona zgodziła się na taki rodzaj biografii.,. Ja osobiście jestem trochę zniesmaczona takim sposobem pisania. Wiem, że teraz robi się wszystko, aby książkę sprzedać, ale czy naprawdę aż tak? A może zresztą jestem przewrażliwiona? Ale wolałabym chyba przeczytać książkę pisaną przez samą Simonę Kossak.
No to przejdźmy do części niepoważnej:))) Wczoraj wieczorem bawiłam na urodzinach u moich przyjaciół. Było bardzo miło i sympatycznie, ciasto z owocami i sałatki przepyszne a w powietrzu fruwały dykteryjki i dowcipy. Zapamiętałam trzy, którymi chcę się z wami podzielić:)) Hana robi ilustracje!!!!!!!!!!!!!!
Nr 1:
Do Stumilowego Lasu, gdzie mieszkali bohaterowie "Kubusia Puchatka", po paru latach zawitał Dzik. Był duży i niezdarny, tu złamał drzewo, tam zdeptał kwiatki. Dotarł do domu Kangurzycy i Maleństwa, zaczął walić w drzwi, które oczywiście wyważył. Wystraszona Kangurzyca wyszła i zapytała nieśmiało: "Dziku, ale czego ty właściwie od nas chcesz???" Na co Dzik odrzekł ochrypłym głosem: "Proszę powiedzieć Maleństwu, że Prosiaczek wrócił z wojska!!!"
Nr 2:
Przez miasteczko idą dwie siostry zakonne , siostra Logika i siostra Panika. Nagle siostra Panika ogląda się i mówi w panice do siostry Logiki: "Siostro, siostro, co robić, jakiś mężczyzna za nami idzie, co robić, co robić???!!!
Siostra Logika: Spokojnie, spokojnie, przyspieszymy, zobaczymy, czy on też przyspieszy.
SP: Przyspieszył, ja oszaleję, co robić, co robić???!!!
SL: Spokojnie, zatrzymamy się, zobaczymy czy on się też zatrzyma.
SP: Zatrzymał się!!!!! Ratunku, co robić???!!!
SL: Logicznie rzecz biorąc, chyba rzeczywiście za nami idzie. Rozdzielimy się, ty pójdziesz w lewo ja w prawo, za obydwiema nie pójdzie, to logiczne.
Tak też zrobiły, siostra Panika pobiegła w lewo do klasztoru, a siostra Logika w prawo. Mężczyzna pobiegł w prawo. SP dobiegła do klasztoru, a siostry Logiki nie ma. Po dłuższej chwili pojawia się na horyzoncie. "Siostro Logiko i co, i co?????????? Jak siostra sobie poradziła??" woła SP
"Logicznie. - odpowiedziała SL - Przystanęłam i zadarłam habit. On opuścił spodnie. A przecież to logiczne, że szybciej biegnie kobieta z zadartym habitem niż facet z opuszczonymi spodniami..."
Nr 3 (abstrakcyjny)
Idzie sobie jeżyk przez sad, nagle zobaczył jabłko w trawie. Biegnie do jabłka aż tu nagle ziemia się porusza i wynurza się wielka dupa, która zjada jabłko. Osłupiały jeżyk krzyczy: "Matko kochana, a co to było????' Na co dupa, połykając resztki jabłka: "Antonówka..."
Miłego tygodnia:)))
Żądam ilustracji do dykteryjki nr 2 !!! KolKa
OdpowiedzUsuńJa tez!
Usuńw koncu na obrazku mnie z synkiem i siekierka jest przygodny przechodzien z rozportarto jesioneczko....to teraz jak??
Ja też!!!
UsuńJa wiedziałam, że tak będzie!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że się wywiązałaś!
UsuńA dzie ilustracja do nr 2??? Hanus, jeszcze nie wprowadzili cenzury, mozesz sie nie bac. Rysuj!
OdpowiedzUsuńNo, teraz w porzo!
UsuńZadowolonaś?
UsuńJeszcze jak!
UsuńJa takze samo - desusy pana piekne. Oraz buciki zakonnicy...o reszcie nie wspomne, hrehrehre.
UsuńTurlam się ode śmiechu. I już nie patrzę, czy w głos się śmieję, czy bezgłośnie, tylko się śmieję - głośno! :)
OdpowiedzUsuńNo i te ilustracje! Hana! :)
A wiesz, Mika, ostrzyłam sobie pazurki na tę książkę o Simonie Kossak, już ją miałam w koszyku w jednej netowej księgarni, ale okazało się, że zanim się zdecydowałam i przyklepałam, to wyszła. Może i dobrze. Nie będę stawać na głowie i zdobywać, może gdzieś wypożyczę do przeczytania. Jeśli rzeczywiście jest pisana pod publiczkę jako pełna sensacyjek i jeszcze z tymi asekuracyjnymi wybiegami... Hm.
Miłego i Tobie - mniej turystów, więcej chłodku - chyba że u Ciebie teraz za chłodno, to nie, to więcej ciepełka, chociaż aż strach pisać takie życzenia...
I buźka w Tropika! :)
Jolko, nie chciałam aż tak zniechęcać, napisałam tylko o swoich odczuciach, chociaż przyznaję, że są fragmenty, które czytałam z zainteresowaniem. Spotkałam się z bardzo różnymi opiniami na temat tej książki. koleżanka, od której ją pożyczyłam była zachwycona, a z kolei kto inny był raczej mojego zdania.
UsuńZ książkamy tak jak i z wierszamy i obrazamy. Każdy czyta i paczy na to samo a widzi co innego. I w sumie to fajnie, conie?
UsuńTak całkiem mnie nie zniechęciłaś, i tak zamiarowałam sprawdzić na sobie, ale bez kupowania. Jak mi się spodoba i uznam, że warto ją mieć, wtedy kupię. :)
UsuńSprawdź, sprawdź.
UsuńMnie się najbardziej podobała antonówka. Hana do drugiego możesz śmiało narysować, on spuścił spodnie, a nie to co pod nimi miał.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad książką i chyba nie przeczytam. To już wolę Wajraka.
Mnie też antonówka...
UsuńEwa, może nie sugeruj się tak do końca moim zdaniem, jak pisałam mogę być przewrażliwiona. Na pewno jest to postać, którą warto bliżej poznać.
Muszę gdzieś pożyczyć, bo w sumie czytałam dużo o tej rodzinie i dobrze spojrzeć z innej strony, ale już się parę razy przejechałam, kupując zachwalaną biografię. Dlatego wolę czasem żeby ktoś przeczytał i opowiedział, a najlepiej dwie osoby. Wtedy bezpieczny złoty środek. Nie kupować, a przynajmniej zajrzeć.
UsuńTaaaaaaaa dowcipy bardzo dowcipne hehehehehe. Też żądam ilustracji do drugiego !!!!
OdpowiedzUsuńCo do książki to nieżyciowa jesteś Mika, przecież to epatowanie skandalem jest najważniejsze ;) Oczywiście żartuję.
Czy ktoś wie co się stało z córką Magdaleny Samozwaniec. Czytałam sporo o Samozwaniec i jej utwory także i ta córka w pewnym momencie mi zniknęła.
Przyłączam się - co do ilustracji nr 2 :))
UsuńW jednej książce przeczytałam, że w czasie wojny kolaborowała z Niemcami, potem wyjechała za granicę i nie chce mieć z rodziną nic do czynienia. Mam tę książkę - sprawdzę dokładniej.
Książka nosi tytuł "Magdalena, córka Kossaka". Jest w niej wypowiedź wnuczki Magdaleny. Córka Magdaleny mieszkała we Francji, a moze nadal mieszka? W tej książce jest wypowiedź wnuczki Magdaleny, która pisze, że mama nie chciała z nią rozmawiać na temat Magdaleny, ale dobrze wspominała swoich dziadków Kossaków.
UsuńO owej kolaboracji też w tej książce przeczytałam.
Był epizod związany z Kossakówką. Gloria (chyba córka lub wnuczka Magdaleny) chciała przywrócić do życia rodzinną siedzibę Kossaków. Niestety, na krótki czas powstała tam kawiarnia, ale chyba Gloria zrezygnowała, potem zmarła (nie jestem pewna). Zawsze mi żal jak tamtędy przejeżdżam i patrzę na coraz bardziej zrujnowany dom i zarośnięty ogród.
UsuńDziękuję Lidka. Samozwaniec do pewnego momentu rzadko,bo rzadko, ale od czasu do czasu wspomina o córce, a potem, jest o niej całkiem cicho. To o czym piszesz byłoby wyjaśnieniem.
UsuńEwo, nie tak. Gloria była siostrą Simony i córką Jerzego, też skomplikowaną osobą z problemem alkoholowym. Też już nie żyje, zostały po niej dwie córki , Joanna i Dagmara, Simona dzieci nie miała.
UsuńZ tego co pisze o rodzinie Samozwaniec, to stosunki w niej panujące, patrząc na nie z naszej perspektywy, nie były sielankowe. Tato Kossak prowadzący podwójne życie, ostra rywalizacja pomiędzy rodzeństwem. To mogły by być przyczyny takich a nie innych charakterów ich potomstwa.
UsuńNo widzisz coś mi się pomyrdało, ale wiem, że ona o Kossakówkę zabiegała. Czytałam wspomnienia męża Magdaleny "Moje .życie z Madzią" (nie jestem pewna) i tam jej relacje z córką były raczej dziwne.
UsuńRelacje Simony z matką też były bardzo trudne, jej ulubienicą była zdecydowanie Gloria a Simona była od obsługiwania. Simona też i dlatego wyjechała, bo chciała się odciąć od rodziny i Krakowa, choć nie do końca jej się to udało.
Usuńod antonowki dostalam czkawki i sie obsmarkalam :)
OdpowiedzUsuńa co do ksiazki, to po tym jak o niej pisalas poprzednio , mam ja zapisana do kupienia, ale chyba nie kupie....
A ja właśnie ją sobie kupiłam, przeczytałam i ... bardzo mi się podobała... Każdy inaczej odbiera słowa drugiego człowieka, czy to mówione, czy pisane. Ja nie znalazłam w tej książce nic niestosownego. Bardzo spodobała mi się zarówno książka, jak i jej bohaterka i łza mi się w oku zakręciła (bardzo!) gdy czytałam końcowe słowa (a było to w pociągu w drodze powrotnej z pracy do domu, niestety, ludzie się na mnie gapili...). I pomyślałam sobie na koniec że ogromna to szkoda że o istnieniu wielu wspaniałych osób dowiadujemy się często dopiero wtedy kiedy już odeszli. Ja tam bym nie rezygnowała z zakupu...
UsuńHa, widzisz, jak to każdy inaczej postrzega, odbiera. Ja mimo nieco zniechęcającej opinii Miki nie zrezygnowałam tak całkiem. I może słusznie. Na początek przeczytam z wypożyczalni - jeśli się uda dorwać, bo na naszym zadoopiu to w bibliotekach z nowościami krucho. Trochę się zdziwiłam, bo Nogaś polecał tę książkę, a ja mu przeważnie pod tym względem ufam. Warto się więc samej przekonać. Dzięki, Annovilmo. :)
UsuńNo właśnie, trzeba jednak przeczytać i sobie swoje zdanie wyrobić. Nie przeczę, że można się z niej wiele dowiedzieć i chwała, że postać Simony została przypomniana. Ja się czepiam tylko stylu tej opowieści, który mnie nie do końca odpowiada.
UsuńTez mialam na nia ochote. Moze na kundla sobie kupie.
Usuńno to nawroce i zakupie. Tysz na kundelka.
UsuńEkhm, ten... no... A co to ten kundel, na którego można książkę kupić? Objaśnicie?, kobitki?
UsuńKundel Jolko to takie elektroniczne ustrojstwo do czytania :))
UsuńW zasadzie to on sie Kindle nazywa, Kret go spolszczyl na kundla:))
UsuńBoszsz, z Wam, Kury, to człek jeszcze poliglutem zostanie! Ach!
UsuńJolko, lepszy poliglut, niż politruk! Nie mówiąc o poligamiście!
Usuńalbo polifarbie
Usuńznaczy sie wyraznie widac, ze Jolka za rzadko bywa na Kurnikach, ze wprawy wyszla alboco.
Ale mnie rozbawiłaś! Do łez:)))
OdpowiedzUsuńTylko ilustracji nr2 rządam niezwłocznie !!!! To oszustwo, aby nie było podniesionego habitu i opuszczonych spodni :)
A możesz zdradzić autorkę lub tytuł, abym przypadkiem nie kupiła. Szczerze znięchęciłaś.
Jak ktoś nie ma daru do pisania, niech nie pisze. Jak nie jest pewien, co prawda, a co nie, niech nie pisze. Tanie plotki i romanse moźna mieć codziennie w „prasie". Od książki, szczególnie biograficznej wymagam więcej niż od tzw. brukowców.
Anna Kamińska "Simona Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak"
UsuńDzięki. Za namiary książki i brakującą ilustrację :))
UsuńTak się wyrwałam z tą odpowiedzią, a może chodzi o inną książkę. W każdym razie ta wymieniona przeze mnie to świeże, tegoroczne wydanie. Najlepiej, jak Mika potwierdzi lub zaprzeczy. :)
UsuńO tą, o tą.
UsuńIza, ale zobacz mój komentarz powyżej i może tak zaraz nie rezygnuj.
Tak mnie zmolestowałyście, że jest i zakonnica:)))
OdpowiedzUsuńBardzo smakowita! :D
Usuń:DDD
UsuńFajne czerwone gatki pod tym habitem. Chyba nie w upał :))
Iza, lepsze czerwone, niż czarne:))) Czerwone chronią od uroku.
UsuńOj podpaduaś clerowi i kibicą.
UsuńPamiętaj że zbyt rącza obecnie nie jesteś ;)))
Ognio mnie obroni. I Frodo z Waukiem.
UsuńZakonnicą w szczególności chyba podpaduam.
No chyba że tak.
UsuńNajbardziej bym stawiała na Czajnika,zwłaszcza jak by się zagotował.
Hana te szeregowe zakonnice były by chyba za takim strojem, to ich przełożonym by uwierał ;))
UsuńTa zakonnica stosuje się do ślubów ubóstwa ,ma takie dziurawe rajstopki.
UsuńNie znam się na zakonnicach:(
UsuńNie przejmuj się,.
UsuńTo nie grzyby.
Rucianka - posmarkalam sie przez Ciebie od rana, hrehrehrhehrhr
UsuńRucianka, ja też za Opakowaną rzeknę - podoba mi się ten tekst! :D Jak większość Twoich zresztą. ;)
UsuńAle ma seksi bieliznę - ta zakonnica :))) Lech Poznań moim klubem buhaha ;))
OdpowiedzUsuńJaki wspaniały post!
OdpowiedzUsuńPodzielam twoje zdanie Miko, że dziś wielu publikacjom brakuje klasy. Nie każdy chce żyć pudelkowymi sensacjami.
Cudownie, że sprowokowałaś Hanę do sięgnięcia po kredki, stęskniłam się!
Ostatni dowcip najlepszy :)
Dzięki Gosianka:) Mnie też antonówka położyła na łopatki:))))
UsuńHo, ho, ho, ho co też te zakonnice noszom pod temi habitami ;))) A Lech Poznań też gatki ma niczego, niczegowate ;)))
OdpowiedzUsuńPiękne Hana :)))
Jak to nigdy nie wiadomo co tam pod spodem się kryje, co nie, Marija?
OdpowiedzUsuńAno nikt nie odgadnie co się kryje na dnie, to znaczy się pod spodem ;)))
UsuńToteż czujnym trza być i myjcie się dziewczyny, nie znacie dnia ni godziny:)))
UsuńZe 25 lat temu,jechaliśmy do Rowów. Po drodze Dobromir zoczył taki napis na murze ;
Usuńhej dziewczyny z Kościerzyny myjcie dupska i do Słupska.
Utkwiło nam to w pamięci do dzisiaj .
Taki zgrabny slogan propagujący higienę.:)
Hej dziewczyny ze Słupska, myjcie dupska
UsuńI do Kościerzyny
Bo nie znacie dnia, ni godziny!
Hej dziewczyny,myjcie dupska,
Usuńnieważne czy żeście z Kościerzyny czy ze Słupska.
Hej dziewczyny z Czeladzi, myjcie dupska - nie zawadzi!
UsuńHej dziewczyny,Warszawianki,myjcie dupska
Usuństańcie w szranki.
Hana,najszła mię pewna refleksja,
Usuńjak nastarczyć tyle tych antonówek ???
Ode mnie. Mam 3 drzewa i nie przerabiam.
UsuńHej dziewczyny, hej z Poznania, myjcie dupy do bzy...
UsuńTo super.
UsuńMożesz zrobić dupienny interes :)
Hej dziewczyny, hej z Warszawy, myjcie dupska i do Mławy!
UsuńHana, to ja wlatuję do Ciebie na antonówki! Aleś pisała, że w tym roku to trochę podupadły... Może w przyszłym. :) Nawiezę Ci przy okazji krzaczora, któren Ci się podobał, czyli... kurna, zapomniałam, jak się nazywa. Aaaa, języczka to przecież! :) Chyba że wcześniej jakoś Ci podeślę. :)
UsuńHej dziewczyny z Podkarpacia nie biegajcie w brudnych gaciach!:-))
UsuńHej Dziewczyny z Zakroczymia myjcie dupska i do Pcimia!
UsuńJolko, antonówki podupadły, zaiste. Zaschły i spadły, resztą z oddaniem zajęły się szpaki - bidoki, niech pijo, niech się najedzo do woli przed zimo.
UsuńDo języczki się oblizuję, hrehrehre, ale jeśli klimat robi, co robi, to ja nie wiem, czy ona przeżyje. Ale zaryzykuję. Może uchowa się trochę innych jabłek, które nie wiem, jak się nazywają, ale są pyszne?
hej, dziewczyny z Białowieży, myjcie dupska jak należy!
Usuńhej, dziewczyny spode Słupska, bądźcie trendy, myjcie dupska.
Pięknie! Nie dość, że czerwone to jeszcze kabaretki. Dobrze, że buciki na płaskim obcasie, lepiej się biegało. Przed takim "mężczyzną" też bym uciekała. Uśmiałam się do łez.
OdpowiedzUsuńGloria to siostra Simony.Nie zyje. Patrzyłam na Kossakówkę od dziecka, często ją mijałam, moje gimnazjum było (jest) o rzut beretem. To co zobaczyłam ostatnio, wracając od Miki jest totalną ruiną, tylko do rozbiórki. Simonę miałam okazję poznać u jednej z koleżanek Sis (wszystkie studiowały biologię) i zapamiętałam Jej orginalny strój, piegi i okrągłą twarz. To było jeszcze przed Jej wyjazdem do Białowieży.
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno recenzję książki i miałam zamiar ją kupić przy okazji kolejnego pobytu w Krakowie. No ale teraz to już nie wiem, chyba ją wypożyczę.
Przecie M ją ma, a poza tym jest w niej zdjęcie M razem z Simoną z czasów Akademickiego Klubu jeździeckiego.
UsuńŻal okropny, że taka ruina się z Kossakówki zrobiła...
Mika, kuzynka M tym samym przejszła do historii:)
UsuńTrudno pogodzić się z faktem, że takie miejsce jak Kossakówka, które w zasadzie powinno być muzeum, popada w ruinę i nikogo to nie rusza. A miasto?
UsuńAno przejszła.
UsuńTo wiekopomna chwila:)
UsuńMiasto nic nie mogło, bo nie były uregulowane prawa własności. Ostatnio coś drgnęło i może się uda. Tylko trzeba by tam włożyć ogromne pieniądze, a wiadomo na kulturę zawsze maja węża w kieszeni.
UsuńDobrze, że drgło, dobry początek.
UsuńKurnik jak zawsze najlepszy na niepogodę i pogodę też:)) A przy obecnej aurze chyba najbardziej nam to potrzebne.
OdpowiedzUsuńDziękujemy uprzejmie obiedwie.
UsuńCała przyjemność po mojej stronie,pani:)
UsuńMikuś antonówka hrehrehrehre...
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńA Prosiaczek to pies???
OdpowiedzUsuńNie, dzik!
UsuńRysunek prosiaczka po wojsku wprost zabójczy:))
UsuńProsiaczek się nieźle posunął.
UsuńChyba służył w rosyjskim wojsku, za cara.
Z 15 lat.
Ze Szwejkiem pewnikiem:)
UsuńNie, z Brzęczyszczykiewiczem.
UsuńGrzegorzem:)
UsuńDzięki Arte, zaćmiło mnie, nie mogłam sobie przypomnieć!
UsuńScena w filmie stale śmieszy:)
UsuńMiejsca urodzenia Grzegorza B.: Chrząszczyżewoszyce, powiat Łękołody:))))
UsuńZhardział i masy męskiej nabrał.
OdpowiedzUsuńznaczy w tem wojsku menczyzne z niego zrobili....
UsuńOpakowana, jak to we wojsku!
UsuńBabcia mojego byłego męża bardzo młodo owdowiała. Miała starającego się i wszystko było na najlepszej drodze, ale okazało się, że absztyfikant nie był po wojskowości. W tej sytuacji babcia go pogoniła.
Pytam się dzie jest mój koment com go ze srajfona w pocie czoła pisała?
OdpowiedzUsuńBo na onym srajfnie w drodze z Mazur zachwyciłam się kabaretkami zakonnicy...Hana one takie noszo? Mika fajnie, że w towarzystwie się opowiada dykteryjki i wszystkim jest przyjemnie i wesoło. Ale nie wszędzie tak nie wszędzie...wyją , ryczą, piszczą, trza zwiewać gdzie pieprz rośnie i tak od południa do zmroku. Wsi spokojna gdzie się podziałaś?
Mialam takie wrazenie, ze w Polsce prawie wszedzie bylo glosno.
UsuńJedlismy sobie obiad w lubniewickiej knajpce, cicho bylo, milo, a mlode kelnerki wychodzily z siebie, zeby uruchomic jakis lomot, zeby koniecznie cos gralo. Na szczescie sprzet odmawial posluszenstwa.
Mnemo, może i noszo co poniektóre, skąd mnie to wiedzieć? Chyba zależy od okazji...
UsuńMyślałam, że może jaką podglądałaś i tak z natury narysowałaś:)
UsuńMnemo, nie mam w pobliżu żeńskiego klasztoru, czasem tylko Franciszkanów podglądam. Ale oni nic ciekawego nie noszo.
Usuńmoze to zalezy od zakonu i np Klaryski bose nosza czarno zielone figi w paseczki, a Karmelitki - stringi...albo bokserki w kolorze filutowym.... ze po gaciach mozna poznac z ktorego zakonu....
UsuńKrycha, a co jest kolor filutowy? Aaaaa, już chyba wiem, fioletowy? :)))))))))
UsuńOpakowana, raczej po pończoszkach.
UsuńJolka - no jaaasne. moze jeszcze byc fijuletowy, to juz tak jakby z paluszkiem przy fylizance z hierbatko...
UsuńHana - to jakiego obrzadku sa te kankany siatkowe?
Opakowana, no jak to? Starofrancuskiego!
Usuńojacie....
UsuńMika, kwiczee)
OdpowiedzUsuńBede miala jak znalazl repertuar na jutro, a zwala sie mi sie kupa przyjaciol po festiwalu szanciarskim w Bretanii.
Ledwo zdazylam podloge po malowaniu umyc;)
Hana doppka w kwiatach jest swietna:)
No to ja się bardzo cieszę, że dykteryjki zawędrują w świat.
UsuńKasia, fajnie masz. Jeśli zapomnisz, zawsze możesz gości przeprosić, że niby pieczeń się pali i polecieć sprawdzić w kompie!
OdpowiedzUsuńHana, Mika, pięknie!!! Chociaż nie wypada tak się śmiać o północy...:))))) Logika jest doskonała! Z Prosiaczka wyrósł niezły dziczek:) I dupka połykająca jabłka bardzo udana!
OdpowiedzUsuńSimona Kossak - niezwykła postać. A i Białowieża jest mi bliska, bo lubię:) Przeczytam tę książkę...
Cieszę się, że cię rozśmieszyłam na dobranoc:)))
UsuńMika, bardzo:))) Poproszę tak częściej!
UsuńZa rzadko na imprezy chodzę:))) Ale poproszę kolegę T, żeby jeszcze coś zapodał.
UsuńMika, nie wiedziałam, że Sis ją ma, to mam co czytać do poduszki następnym razem. Tego, że razem były w AKJ nie pamiętałam. To musiałam się zaplontać, jak to się od czasu do czasu zdarzało, w jakieś spotkanie towarzyskie biol. i wielbicieli koni. Wiesz, że Sis mnie czasem łaskawie zabierała do 'swojego' towarzystwa.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu w książce to M wygląda jak Miss Polonia z siodłem.
UsuńOżeż, ale tu się towarzystwo zbiera w tej Kurnej Chacie Pastelowej... Jeju!
UsuńHaj lajf Jolko, nie myśl sobie. Nazwa Kurnik to zmyłka.
UsuńKalipso, Ty znów zaczynasz nocne życie? Ja wymiękam, jeszcze tylko antybiotyk - trzeci przypada mi na 00.30 zakładając, że pamiętam, żeby go brać co 8 godzin. Już mogę łyknąć i iść spać. Dobranoc!
OdpowiedzUsuńNo ja też dobranoc, bo już nosem walę w klawiaturę.
UsuńJa nocne życie prowadzę i dzienne, tylko że wszystko tak na wyrywki. A za dwa tygodnie to już w ogóle się zacznie...
UsuńZa cztery godziny muszę wstać:)
Dobrej nocki!
Witam Kurki w....deszczowo burzowy poranek. Przyszła rano burza, a teraz pada.
OdpowiedzUsuńKalipso, Ty to skrzyżowanie sowy ze skowronkiem jesteś.
Wczoraj odpadłam, sama nie wiem kiedy, upragniona zmiana aury mnie powaliła.
Miłego dnia życzę.
Ochłodzenie dobrze robi. U mnie w nocy lało a teraz się chmurzy. Tobie też miłego dnia.
UsuńLudzie!!! U mnie fantastyczne 23 stopnie! Dom można przewietrzyć, zwierzaki pognać na gumno i pot nie zalewa mi oczu!
UsuńU mnie nie wiem ile bo już słonko wali w termometr, alem w chałupie jest zrobiłam cug i wietrzę. Jutro pewno będę miała wykrzywiony łeb od tych przeciągów, i powykręcane nogi od wiatraka bo ten wieje na odnóża. Odgracam chałupę. Matko przez lato zarosłam TOTALNIE, syf wygląda z każdej szpary i dziurki. Najwiekszy problem ciągle ten sam, za dużo szmat, za dużo butów. Tyle wywaliłam a one wciąż są i są. Kocą się czy, co?
UsuńMnemo, fajnych nie wyrzucaj - wiesz, Skarpeta!
UsuńJuż obejrzałam 15 minut filmu. Polecam. Mam jedną cechę wspólną z Simoną, ona też bała się pająków:) Hana zobaczysz na filmie prawie Frodka:)) Oglądajcie dziewczyny. Ja chwilowo przerwałam bo chcę obejrzeć razem z WU w całości.
UsuńWitajcie Kurki.
OdpowiedzUsuńMika, dobrze jest rozpocząć dzień i tydzień czytając takiego posta - wraz z komentarzami, rzecz jasna!
Hana obrazki cudne, wszystkie:)))
Dzięki Iza:) Hana to ma talenta!
UsuńRozliczne!
UsuńRównież ukryte:)))
UsuńOj, baaardzo głęboko!
UsuńTrochę się ubawiłam kawałami, trochę sfrustrowałam historią P Kossak. Takie czasy i tacy dziennikarze, zjechałabym autorkę na jej funpagu jak starą szosę. Nie wie jaki jest odzew tej taniej sensacyji.
OdpowiedzUsuńLuna, wiesz, to jest mój osobisty odbiór tej książki, jest wiele osób, którym się podobała, ja chyba taka czepliwa jestem:)))
UsuńChyba.
UsuńO ty maupo!!!
UsuńHa! Chciałam dodać parę odpowiedzi, ale bloger mnie wyżej nie wpuszcza, to wobec tego zbiorczo :)
OdpowiedzUsuńO Simonie Kossak gdzieś czytałam, chyba nawet w związku z wydaniem tej biografii, ale że w książek kupuję raczej mało (po pierwsze ceny, po drugie brak miejsca), to raczej wypożyczę z biblioteki, tym bardziej, że nie lubię tego, jak piszesz tabloidowego stylu. Jako nastolatka czytałam na okrągło"Zalotnicę niebieską" (a potem inne książki o Kossakach) i byłam ciekawa, czego jeszcze się dowiem. Jednak, jak już wspomniałam, drażni mnie doszukiwanie się wszędzie sensacji, więc zobaczymy...
Dykteryjki super, ja też wykorzystam, niedługo będę mieć gości.
Rysunki rewelka :)))
Rucianka z grzybami - smaczniutka!
I na koniec rymowanka:
Hej dziewczyny, hej z Olsztyna, myjcie dupska (blisko Łyna)!
Ninko, jeśli blogger nie puszcza, trzeba odświeżyć stronę. Przeważnie pomaga.
UsuńNie czytałam jeszcze tej książki, tym bardziej uważnie śledzę wszystkie opinie. Ale już jestem zaintrygowana!
Hej dziewczyny z Bukowiny myjcie dupska i do Pucka!
Mój kolega T będzie zachwycony, że jego dykteryjki taką karierę zrobiły:)))
OdpowiedzUsuńJa z kolei "Marię i Magdalenę" na okrągło czytywałam, "Zalotnicę" później też.
Miko a nie mogłaś wcześniej napisać o tej książce? Bo zamówiłam i już jestem zła, ja też nie lubię takich sensacji, dla mnie to dno. Wiem co zrobię powyrywam kartki z takimi sensacjami a zostawię tylko wartościowe informacje i zdjęcia. :)) Zrobię tak jak nic albo książkę natychmiast wystawię na skrzynki na listy, tam się nią ludzie zaopiekują. :))
OdpowiedzUsuńDykteryjki przednie i świetnie zilustrowane. :)
Elka, według mnie jest tak jak piszesz, są sensacyjki ale są i fragmenty bardzo ciekawe. Ja odniosłam wrażenie, że autorka potrafi pisać lepiej, ale poddała się , żeby lepiej się sprzedawało. Zawsze możesz oddać do biblioteki, ucieszą się:))
UsuńSpoko Elka, nie wyrywaj, ja przygarnę, hrehrehre!
OdpowiedzUsuń:)) Zobaczę poczytam i zaznaczam że jeśli będę zła na książkę, podrzucę po Twoją bramę Hanuś. :))
OdpowiedzUsuńNatomiast wszystkim bardzo polecam książkę "Billy kot który ocalił moje dziecko". Dla zwierzolubnych, pozycja prawie!! :)) obowiązkowa. To naprawdę niezwykła książka. Pożyczam na lewo i prawo i rezultatem są wielkie wzruszenia no i zmiana postrzegania zwierzęcia. Nie jest już zwierzęciem, jest właściwie jak człowiek, z wielokrotnie większa intuicją i sercem. Jak oni kochają tego kota, widać w podziękowaniu na końcu książki: dla "Pana Billego Bootha, co byśmy bez Ciebie zrobili" napisała autorka i matka chłopca któremu bardzo pomógł Kot ze schroniska.
Bardzo polecam, moja książka kupiona zresztą w Skarpecie :), jest już lekko złachana, przez wiele rąk już przeszła ale się cieszę że tak wielu ludziom otworzyła oczy.
Dobra, Elko. Czekam na Twój werdykt.
UsuńNo przecie Gosianka tę książkę polecała i to ona ją w świat puściła przez Skarpetę. :)
UsuńO, tu jest post: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2015/03/billy-kot-ktory-ocali-moje-dziecko.html
UsuńWiem Jolko, ale z Elką pertraktuję na temat Simony Kossak.
UsuńTak tylko nawiązałam do tego, co napisała Elka o książce L. Booth. :) A jeśli wypertraktujesz coś z Elką, to ja się chętnie zapiszę na przeczytanie Simony. Na razie oglądam reportaż, który niżej podlinkowała Ewa.
UsuńDobra Jolko, musimy tylko książkę Elce bardziej obrzydzić:)))
UsuńTo może poprośmy Mikę, żeby coś jeszcze... ;)
UsuńDziędobry ! O Simonie można mówić dużo, i moim zdaniem w samych superlatywach. Mialam to szczęście znać ją, i rozmawiać nie jeden raz. Owszem mówiono, że nie jest łatwa w kontaktach z ludźmi. Ale to nielatwe dotyczylo tylko niektórych. Nie znosiła ludzi, którzy olewali swoją robotę, Sama była bardzo pracowita, i rzetelna. Prawie do samej śmierci. Miala ogromne osiągnięcia naukowe, a konflikty zdarzały się tylko w sytuacji, kiedy broniła Puszczy Białowieskiej np przed wycinką drzew. Dla niej pieniądz nie był wartością. Dla niej wartością była dziewicza przyroda Puszczy, i broniła jej jak lwica. Oczywiście notablom i hosztaplerom nie podobało się to, że koło nosa umykają bajońskie sumy z już prawie wyciętych wielowiekowych drzew puszczańskich. Stąd mit o Jej trudnym charakterze. Bardzo ceniłam i cenię Simonę Kossak za wszystko, co zrobiła. Gdyby nie Simona Puszczy Białowieskiej już by nie było. A jej cotygodniowe audycje radiowe w Radiu Białystok to były perełki. Książki nie czytałam, i czytać nie będę, bo podejrzewam, że tylko bym się wkurzyła. Znałam Ją, wiem, jaka była. Dla mnie była WIELKIM NAUKOWCEM ! I bardzo ciekawym człowiekiem. Bardzo piękny reportaż o Simonie można zobaczyć tu ;
OdpowiedzUsuńhttp://bialystok.tvp.pl/15242951/miejsce-w-raju
Bardzo polecam ! Nikt piękniej i prawdziwiej by o Niej nie mówił :) Mam nadzieję, że wzruszycie się oglądając ten reportaż o pięknej Simonie :)
Ewa, z chęcią w wolnej chwili zobaczę. Cenię takich ludzi, jak Simona.Nie pchała się na świecznik tylko robiła swoje. Widać, że kochała takie życie i była oddana całą sobą wartościom według, których żyła. Miałaś szczęście, że ją poznałaś.
UsuńOjej, dzięki! I ja obejrzę z ogromną przyjemnością!
UsuńDzięki Ewo-piękny reportaż i wspomnienie o Simonie.Nawet mi się oczy spociły:)
UsuńPoruszający reportaż... Dzięki, Ewo.
UsuńUsycham z ciekawości, jakże to tak, że znałaś tę kobietę, i rozmawiałaś z nią! Ech, są na świecie rzeczy, o jakich się.. niewiele wie. ;)
Uściski! :)
Ewuś, strasznie dziękuję za linka, miałam szukać tego reportażu!!! Zazdroszczę ci ogromnie, że miałaś możliwość ją poznać. Ja też miałam dokładnie takie wrażenie co do jej charakteru jak pisałaś. Czasem jedno spotkanie z nietuzinkową osobą zostawia w nas ślad na całe życie.
UsuńPrzecudne dowcipy, a i ilustracje słusznej urody :)
OdpowiedzUsuńNa dobry tydzień:))))
UsuńEwa, dziękuję! Na pewno obejrzę i zazdroszczę, że znałaś Ją osobiście. Nietuzinkowi ludzie rzadko miewają "łatwe" charaktery.
OdpowiedzUsuńEwa. dziekuje za tyle cennych informacji o Simonie. Wspaniala Kobieta, naukowiec ktora walczyla ze zlem tego swiata.
OdpowiedzUsuńJuż mam zapisany ten link do oglądania. Dzięki, ewa.
OdpowiedzUsuńObejrzałam, wzruszyłam się. Piękna postać, szkoda, że takich ludzi mało.
OdpowiedzUsuńMiejsce do życia wybrała sobie piękne i niepowtarzalne.
Tak w ogóle to dobry wieczór (już?). Padało porządnie przez pół dnia, temperatura doszła do 25 stopni, jest przyjemnie, zaraz idę z kawką na balkon. Woda była atmosferyczna, zabrakło w kranie, też na pół dnia.
OdpowiedzUsuńCzytam sobie plotki i anegdoty o Krakowie i ciągle czegoś nowego się dowiaduję.
Miłego wieczoru Kurkom życzę.
i nawzajem :)
UsuńA gdzie czytasz te plotki i anegdotki? Tobie też miłego wieczoru!
UsuńPółnoc mapy macha południowi mapy! Miłego wieczoru. :) Ja właśnie idę z sokawką i książką na leżaczek na ganku (mam nadzieję, że akurat nie zalega na nim Król Leżaka, czyli Bazyl). Na chwilę idę, nie żebym się tam miała lenić godzinami. ;)
UsuńJolko, to u ciebie jeszcze jasno??/ U mnie już się ściemnia, trza okna zasłaniać i światło świecić. A co czytasz?
UsuńPołudnie dziękuje i odmachuje, też się nie leniło długo.
UsuńDo Miki: czytam w książce: Zbigniew Leśnicki "Kraków, historie,anegdoty i plotki" wyd WAM 2015.
Kupiłam sobie niedawno. Miejscami bardzo smakowite opowiastki, chociaż częściowo znane.
no właśnie, co czytasz? i gdzie jest Bazyl?
Usuńw połowie drogi między północą a południem też jeszcze jasno, aczkolwiek Wielki Cień pada na me domostwo.
dzięki, Mika! też ostrzyłam sobie pazurki na książkę o Simonie Kossak. pewnie w końcu po nią mimo wszystko sięgnę, ale odporna jestem na sensacje i krytyczna w stosunku do autorów, więc się łatwo nie dam zmanipulować :)
OdpowiedzUsuńżarciki przednie! rysunki Hany, jak zwykle, bosskie :))
Hana, jak noga? spieszę donieść, że w ramach międzykurzej solidarności rozwaliłam sobie bardzo malowniczo dużą nogę. dla odmiany prawą. jak by co, możemy w duecie pokustykać :)
jeeżu.. u nas ciągle ani kropli deszczu..
A, właśnie, Hana! W reportażu jest mowa o tym, że zaprzyjaźniony z panią Simoną kruk rozpirzył dziecięciu palec u dużej nogi. Ekhm, ekhm, to ciut romantyczniej niż u Ciebie z tym tapczanem, co Ci na nogę naskoczył, niemniej jest jakieś brat... ten, no siostrzeństwo. ;)
UsuńTempo, mam nadzieję, że Twoja duża noga rozwalona nie aż tak. Moja się goi, właściwie jest już ok, poza tym, że pazureira niet. Nie muszę nawet zakładać pokrowca.
UsuńDeszczu u nas też nieprzesadnie, ale przynajmniej jest dużo chłodniej.
moja rozwalona połowicznie - tak od połowy kolana do połowy łydki. zaatakował mnie marmurowy tłuczeń, piekielnie ostry. najgorsze były pierwsze dwie noce, bo nie dało się położyć na brzuchu, a ja inaczej raczej nie zasypiam. rozważałam opcję odkręcenia nogi na jakiś czas. teraz już z górki :)
UsuńO rany, Tempo! Świński tłuczeń. Bardzo współczuję.
UsuńDżizas, Tempo, coś Ty za konszachty diabelskie z tym świńskim, jak zauważa Mika, tłuczniem miałaś?! Na rany (po pazureirze) Hany!
UsuńO rany Hany i Julka! Tempoooo...
Usuńspoko, Kurki, już nie boli :)
Usuńa jakby która sobie za bardzo wyobraziła moją nogę, to tu coś dla zatarcia widoku: :)
http://www.boredpanda.com/creative-make-up-eye-art-tal-peleg/
http://www.boredpanda.com/pencil-tip-sculptures-jasenko-dordevic/
Jolko, też obejrzałam film. Taki kruk to masakra, normalnie jak w horrorze - nigdy nie wiadomo, z której strony spadnie! I biedna oślica. No i ryś wiszący na zębach na Simony szyi:)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej romantyczny jest atak kruka, niż tapczanu, mimo wszystko!
A ja dzis bralam udzial w akcji ratowniczej! za pomoca szufli do sniegu oraz grabi do lisci.
OdpowiedzUsuńRano slubny sie mizdrzyl przed lusterkiem co stoi na oknie w lazience. no i nagle wola do mnie dramatycznym glosem - lec do oczka wod!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! no to polecialam jak stalam czyli boso i w kusej koszuli nocnej. nasze oczko wodne nie jest suche ale nie jest strasznie pelne. jest wylozone czarna folia a na brzegu, wyzej, sa kamienie, ktore trzymaja fason folii i sa prawie dekoracyjne. w samym oczku tez sa kamienie. na srodku jest pompa pod wiaderkiem i tam jest najglebiej czyli do kolan. blizej brzegu jest plytko. i w wodzie plytkiej stal duzy jez i wyraznie usilowal plywac choc woda zdecydowanie siegala mu nie wyzej niz do kolan. ale stal, z ryjkiem w kierunku brzegu, niestety stromego i przebieral nogami. polecielismy oba po sprzet i dawaj wyciagac jezyka z wody. a on wcale nie chcial wspolpracowac..do tego te krotkie nozyny mu przelatywaly miedzy drutami a zagiete koncowki pewnie mu sie wpijaly w brzuszek ale nie bylo rady, tylko tak dalo sie go wypchnac na sam brzeg, miedzy kamienie. natychmiast wlozyl nos miedzy dwa kamulce i zaprzestal ruchu. po jakims czasie slubnemu sie znudzilo i sobie poszedl a ja sie zastanawialam jak zanecic jeza do wyjscia pod nadzorem, no bo mi jeszcze znowu wpadnie...musialam ladnie wygladac w tej koszulinie, z wlosem rozczapierzonym z tymi widlami w reku, wpatrzona w oczko wodne...akurat zrobila sie Marszalkowska i samochod za samochodem jechal...w koncu sie wpierniczylam na dziada i pomyslalam, ze jeze maja dobre nosy i sa lase na kocie jedzenie...jak na zlosc nie bylo saszetek ni puszeczek, samo suche, ktore troszke namoczylam, niech mu zapachnie. i odrobinke chleba...zainteresowal sie na tyle, ze go lopata uniosla i postawilam na suchym, bezfoliowym brzegu...myslicie, ze sie lobuz ruszyl? a dzie tam....brzegi oczka pozastawialam roznymi sprzetami, na skraju terenu postawilam podstawke pod kwiatki pelna wody i sobie poszlam. ledwo odeszlam to ten popedu jakiego dostal i pognal w krze. teraz trzeba bedzie chodzic i sprawdzac...slubny postanowil zainstalowac nie tyle drabine dla jezy co oblozyc brzegi, te z folia, czyms porowatym, pofalowanym, ze schodkami, dziurawym i wygodnym dla jezy.
No to dobry uczynek na dzis wykonany!
Krysiu! :*** A jak ja sobie Ciebie w tej koszulinie nad jeżem z widłami wyobrażam, to znów się turlam prawie, jak gdy o Hany futerale na paluch dużej nogi se pomyślę. :D
UsuńHana, ty to widzisz??
Usuń:))
Usuńpatyczki sznurkiem konopnym albo lnianym, albo czymś innym ekologicznym można powiązać w płotki, drabinki i rzucić na ten klif, co go jeż nie mógł pokonać :)
Opakowana, dajesz w pióra!! I jeż też. A może on szukał antonówki????
UsuńOpakowana, rękawice sobie naszykuj i niech one leżo przy oczku. Jak jeż wpadnie, Ty go cap za pióra i po krzyku.
UsuńTempo - swietny pomysl z temi konopiami i patykami!
Usuńrekawiczki to mi pewnie jakis kot obsika...
Już obejrzałam. I jeszcze to, siostrzenica Joanna też ciekawie opowiada o swojej opiekunce.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=OXCS575jzRY
Mnemo, film jest piękny, ale ten dźwięk! Potem się poprawił, a potem znów siadł. Popsuło mi to odbiór.
UsuńLech mamrotał to prawda, ale głośnik sobie w lewe ucho nastawiłam.
UsuńJeżuuu, Opakowana, widzę tę scenę jak żywą, widzę ją!!!
OdpowiedzUsuńCzy nie wzięliście pod uwagę, że jeż się chciał umyć pod pachami? Po tym upale?
Bez przerwy wyciągam żaby ze studzienki odpływowej przy rynnach. Siatka leży, a one i tak włażo, nie wiem jak. Zdeterminowane są.
Myslisz? I dlatego tak przebieral nogami w wodzie do kolan???
Usuń