Jak to człek nie zna dnia ni godziny - pojechałam w sobotę do Poznania zadać szyku, a wróciłam nie zadawszy, no bo jak tu szyku zadać bez pazura? Najważniejszego, reprezentacyjnego, nożnego pazura? Pazura u dużej nogi - jak w emocjach powiedziała moja Siostra? Tak przyłożyłam stopą o tapczan - oszczędzę Wam szczegółów - że ten, no, ekhm, bez epatowania krwawymi momentami, pazureiro wziął i w zasadzie odpadł. Co za banał! Żeby to chociaż w jakiejś bohaterskiej akcji, ale nieee... Usiłowałyśmy z Siostrą rozłożyć gościnny tapczan - te rozkładaki zawsze robią numery. No i trzask-prask i po wszystkiem... Ktoś jednak musiał dokończyć dzieła, więc pojechałyśmy do szpitala, na chirurgię - a tam! Matkozcórko, na korytarzu ze 30 osób w różnym stadium uszkodzeń, żar bucha ze ścian i od okien, usiąść nie ma gdzie... Spojrzałyśmy na siebie (co znaczy siostrzane porozumienie!) i tyle nas widzieli.
W innym szpitalu, a nie był on państwowy, miła panienka w recepcji, dyskretnie sącząca się muzyka, chłodek...
Do tego młody, przystojny szalenie chirurg, który wstaje z krzesła na mój widok (w pierwszej chwili aż mi się głupio zrobiło, człek nienawykły, ale zaraz pomyślałam sobie, że mu się nie dziwię:))) W końcu kura bez pazura nie trafia się codziennie. Dottore zachęcającym gestem zaprosił mnie na kozetkę, spojrzał na obrażenia (:((( i głębokim barytonem oznajmił był:
- Muszę wezwać posiłki!
Co rzekłszy wykonał krótką rozmowę przez telefon.
AAAAAAAAAA!!! Przez głowę przeleciały mi obrazy rodem z "Teksaskiej masakry piłą mechaniczną 7", a przed oczami stanęła Kretowata po przejściach w tym temacie. Posiłki? Do pazureira, którego prawie już nie ma? Jednocześnie, drugim torem (puchu marny!) biegły myśli takie: O jeżu, jak to dobrze, że mam świeżutki (czerwony lakier!) pedikijur!
Tymczasem otworzyły się drzwi i do gabinetu weszło chłopisko z metr 90 wzrostu. Przykusy kitelek pękał na klacie w szwach, rączki w gotowości bojowej odstawały od tułowia.
Cichutko pisnęłam z kozetki:
- Będzie mnie pan trzymał?
- Nie, potrzymam nożyczki - odpisło chłopisko.
Dottore tymczasem czynił swoją powinność. Chwilę to trwało, coś tam sobie pomrukiwał pod nosem, pocmokiwał, aż wreszcie oznajmił:
- No, już! Fajny kolor...
Gdyby nie fakt, że wyszłam bez pazureira, powiedziałabym, że nieźle się bawiłam! Szkoda, że nie ubawiłam się tak w pierwszym szpitalu, który za pomocą składek ZUS i innych przymusowych ubezpieczeń wspomagam od wielu lat.
Sama akcja to był pikuś, upierdliwie jest teraz. Myć przez kilka dni nie można. Boso chodzić nie można, bo jak to potem umyję? Normalnych butów założyć nie można, bo boli. Nawet japonki bolą. Jutro znów muszę do chirurga na zmianę opatrunku, samej nie kazali na razie gmerać, poza tym mus sprawdzić, jak to tam wygląda przy tym morderczym upale. No i tak mnie dojęło. Jak nie urok, to praczka...
Poniższe zdjęcie specjalnie dla Opakowanej - Opakowana, zakryj oczy!
Dzisiejsze zdjęcia gumna to druga strona medalu. Fajnie, że jest ciepło, nawet bardzo fajnie, ale...
Rudbekie zipią wyłącznie dzięki podlewaniu. Jabłek nie będzie i spokój z nadmiarem... |
Liście z usychającej wierzby mandżurskiej, mojej ulubionej:( |
5-letnie jarzębiny na memłonie wyhodowane:( |
Wiklina:( |
Zagajnik nieopodal... |
Tylko pranie ma się dobrze |
Poza Czajnikiem. Nic mu nie przeszkadza. Moja torba mu nie wystarcza, więc dobrał się do portfela!
A to jest nasza nowa pralka z funkcją "pupil", hrehrehre! Funkcja polega na tym, że siada się na pupi(l)e i się pierze!
Przy panującej suszy bardzo się sprawdza. To klasa A++++++++++++++++++++++++++
Hana, serce się ściska, patrząc na tą suszę, ale Czajnik kombinuje jak zwykle, co On kart Twoich kredytowych po cichu używa???? Może coś płaci przez internet, Ty zamykaj lepiej torebkę, bo to jak mówią półdiablę weneckie.
OdpowiedzUsuńPierwsza????? Eeeee, wierzyć się nie chce, no nareszcie.
Taaa, a potem się Hanuś dziwi, że kasy brakuje...
UsuńMika, nareszcie wiem, gdzie jest kot pogrzebany! O ja gupia!
UsuńBacha, pudel jak byk!
UsuńTy masz łeb! Czajnik może dopalacze kupuje za moją krwawicę i dlatego ma taki pałer?!
Oessu, rzeczywiście mogą być te okropne dopalacze. A jak coś gorszego? Może Mu krew zbadać na zawartość?
UsuńSiki mu zbadam na okoliczność. To prostsze!
UsuńCyba ma być na tę suszę.
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAA!!! Jak ten pazuier musiał boleć!! Że też ci się to trafiło w ten upał. :((
OdpowiedzUsuńCzytało się za to świetnie, więc na coś się ta przygoda przydała, hre, hre :)
Dbaj o tę ranę w tym cholernym upale, bo on nie sprzyja gojeniu.
Gumno - rozpacz...
Zapomniałam dodać, że pralka odlotowa, prać można na 4 y ręce.
OdpowiedzUsuńNo nie, Bacha? Z turbodoładowaniem!
UsuńRaczej tę, niż tą, chociaż już dopuszcza się obie formy. Mimo wszystko, tę jest jakoś tak ładniej:)
Gosia, czuję się bardzo współczuta i zaraz mi lepiej.
OdpowiedzUsuńW mieście wcale suszy nie widać, jakby nigdy nic. Miastowe się cieszą, że im ciepło...
Do rany na razie nie mam dostępu, zabronili. Ciekawe, czy jutro też jakiś przystojniak mi się trafi?
Gumno jest całkiem żółte, ojej!
OdpowiedzUsuńGumno faktycznie dość słomiano wygląda... I smętnie trochę.
OdpowiedzUsuńMakabrycznie wygląda! Zdjęcia nie oddają ogromu tej klęski:(((
OdpowiedzUsuńHanuś współczuję bardzo. Rana w taki upał to masakra, a i gojenie się lubi ciągnąć, oby nie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNieważne w jaki sposób ważne, że się uszkodziłaś.
Zresztą to chyba w domu człowiek robi sobie największa krzywdę. Też kiedyś przydzwoniłam palcem nr 2 w wersalkę a małym w futrynę metalową aż zadzwoniło. Kolory miały potem, że ho ho.
Jeżeli chodzi o służbę hm.......zdrowia to się nie wypowiadam. Z dużo miałam z nią do czynienia ,więcej nie chcę.
Ty dobrze, że trafiłaś na fajnego doktora, choć musiałaś dopłacić do interesu. Jak mus to mus. Przynajmniej miałaś szybko i dobrze zaopatrzony ten palec.
Nie ma czego żałować, no chyba,że tego, iż go nie zobaczysz po raz drugi z racji kontroli palucha:))
Jeżeli chodzi o wygląd gumna, to jestem przerażona, u nas jest sucho ale nie aż tak. Bardzo mi szkoda Twojego pięknego ogrodu. Tyle się przy nim napracowałaś.
Widać nawet na fotkach, że Zwierzaczki też już mają dosyć tego upału.
Ale Czajnik to jakiś kosmita, bo jemu to nie przeszkadza nic. Tylko nie wiedziałam, że już z karty do bankomatu nauczył się korzystać. Uważaj Hanuś żeby Ci koteczek konta nie wyczyścił:)))
Garde, do szpitala pojechałyśmy z powodu mojej naiwności i uporu. Siostra od razu chciała jechać do Przystojnego, no i miała rację. I jeszcze 3 złote nas kosztował parking pod tym państwowym!
UsuńNo i Przystojny dał mi porządne znieczulenie. Mógł tam sobie pomrukiwać nad moim pazurem do woli. I mogliśmy sobie żartować do wypęku!
Koteczek chyba jednak konto czyści. Ostatnio mam braki.
ałaa.. Twwojemu paznokciowi paskudnie się dostało, ale pedikur masz oszałamiający.
OdpowiedzUsuńszkoda ogrodu, pól, szkoda zwierząt.. a może jakieś wspólne zaklinanie deszczu albo co?
Tempo, pedikijur raczej miałam. Z paznokci nożnych jestem raczej zadowolona (z niewielu osobistych "przymiotów" jestem zadowolona, wiadomo, ten typ tak ma), zwłaszcza tych u dużej nogi, bo kształtne so i poręczne do malowania. Teraz nie wiem, co urośnie. Jakaś hybryda??? No ale, so większe nieszczęścia. Jakby co, machnę sobię stuczny i szlus!
OdpowiedzUsuńZwierząt zwłaszcza mi szkoda. Stawiam pojemniki z wodą po kątach gumna, ale to przecież nic... Kiedy podlewam wieczorem, widzę gołym okiem, jak różne żyjątka (myszy, żaby) się zlatują. Normalnie lecą do wody! Serce się kroi.
Obraz gumna przygnębiający.Tylko siąść i płakać.Niech już w końcu spadnie ten deszcz! Obfity! Bo załamać się można.
OdpowiedzUsuńZdjęcie portretowe Wałka piękne:)
Ksan, jestem załamana, bo część roślin padnie bezpowrotnie. Moja 8-letnia krwawica pójdzie się bujać. Co mi z tego lata i ciepełka, skoro nie mam z tego nic? Gumno nie cieszy, bo wyschło, z domu wyjść się nie da, bo za gorąco, nielicznych warzyw nie będzie, bo padają mimo podlewania.
UsuńJednak to pikuś w porównaniu z tymi, dla których uprawy są ich być, albo nie być.
To nie zdjęcie piękne, to model!
To,że model wyjątkowej urody,to oczywiste:) A zdjęcie piękne swoją drogą. Grażynka zwinięta w kłębek podobna do mojego Filemona:) Czajnik sprawdza,czy nosisz w portfelu jego zdjęcie.
UsuńOj Ty, Ksan! Nie pomyślałam, że Czajnik sprawdza zdjęcia!
UsuńCieszę się,że spadł deszcz i do tego obfity:) Ale trąby nie zaklinałam,a więc to nie moja wina,że była i trochę zaszalała;) One tak mają.
Usuńaaałaaa ...ale musiało boleć !
OdpowiedzUsuńwspółczuję bardzo ! tylko krzyknij a przybędę ścielić poduszki pod Twą nóżencją :)
a susza faktycznie daje się we znaki .....tylko lawenda ma się dobrze choć kwitnienie nie jest już tak obfite jak poprzednio.
pozdrawiam lawendowo i zdrówka życzę :)
Kinga, może przybędziesz (-dziecie) ścielić poduszki na ten przykład w piąteczek? Będę po zmianie opatrunku i podusie mogą okazać się przydatne.
UsuńLawenda rozkwitła bardziej od czasu mojego nalotu? To chyba znów Cię nalecę z aparatem:)))
nawet nie wiesz jak bardzo współczuję !!!
Usuńw zeszłym roku moja koleżanka też sobie tak załatwiła paluszek - nic przyjemnego !
w piątek niestety nie dam rady bo mam warsztaty z decu w sobotę się pakuje na niedzielne wyjazdy jarmarkowe - może w przyszłym tygodniu na spokojnie ?
przywiozę Ci wody lawndowej na lepsze gojenie :)
a wpadać z aparatem możesz - z dnia na dzień robi sie bardziej fioletowo :)
Usuńchoć tak jak w czerwcu to nie bedzie :)
Dobrze Konga, ja sie podporządkuję. Dla odmiany ja nie mogę przed piątkiem. Przyszły tydzień będzie ok.
UsuńKonga to taka nowa wersja Kingi.
UsuńA gdzie jarmarek?
UsuńLawendowy spichlerz w Muzeum Gałowice - tam będzie Pan Mąż a ja jade bliżej do Głuchowa do Łaciatej Wsi na pierwsze urodzinki i imprezę dozynkową :)
UsuńMoże upał zelżeje i nam się zachce Łaciatej Wsi?
Usuńoby zelżał Hana !
Usuńźle sie czuje przy takich temperaturach ...szkoda ,że tłuszczyk przy okazji się nie wytapia :)
byłaby jakaś korzyść :)
Kinga cały czas to mówię. O tłuszczyku znaczy. I - co gorsza - nie rozumiem! Jak to możliwe? Wszystko się topi w wysokich temperaturach, to dlaczego nie TEN tłuszczyk???
UsuńŚwięte słowa Hano. Też uważam że TEN tłuszczyk powinien się wytapiać, a nie woda wyciekać. Ani jednego złego słowa bym na upał nie powiedziała, byle go ubyło.
UsuńEwa2, może trzeba jako dziurkie w tłuszczyku wywiercić?
UsuńDren założyć, niech spływa do jakiegoś gustownego woreczka. Potem zrobić huczne pożegnanie i...spalić?
UsuńSpalić nie, szkoda towarku. Można się nasmarować po wierzchu. Taki osobisty tłuszczyk dobrze się wchłonie i usadowi się np. na zadku.
UsuńJa bym też, tak chciała z brzuszka na mój chudy tyłeczek:)
UsuńZauważyłam bandaż na łapce Frodo, chyba przegapiłam co mu się stało?
OdpowiedzUsuńGosia, to cały czas to samo zadrapanie. Zagoiło się, zarosło i znów sobie wylizał, przy współudziale Wałka zresztą. Nie paprze się, jest suche, ale wylizał do gołej skóry. Już sama nie wiem. Może to jakieś nerwicowe? Znalazłam takie elastyczne, ażurowe coś na opatrunek. Wydawało się nie do ruszenia. Ruszył...
UsuńPodobniez jak sie psu nudzi, to takie rzeczy robi...ale jak moze sie Frodziowi nudzic???
UsuńNie wiem już sama, Opakowana, to nie jest aż tak uporczywe lizanie, ale wystarczy, że parę razy dziennie tam sobie pogmyra.
UsuńZ tem paluchiem to Ci się przytrafiło jak ślepej kurze ziarno, kurna współczuję z całych sił ♥ A może spróbowałabyś pić herbatkę nagietkową, na wspomożenie gojenia, bo w te upały to z tem gojeniem może być różnie. Nagietek ma działanie przeciw zapalne. Ja też niedawno trafiłam na lekarza, który osobiście otworzył drzwi prosząc do gabinetu i uściskujac prawicę, czekałam czy będzie po rękach całował, ale nie ;))) Było to oczywiście w prywatnej przychodni, ale mają kontrakt z NFZ .
OdpowiedzUsuńA gumna żal oj żal, wygląda żałośnie, masz rację w mieście tej suszy aż tak nie widać .
Cajnicek sprawdza czy dularów na czarną godzinę czasem nie masz ;)))
Dzięki Marija, jutro dowiem się co dalej i czym to traktować. Nagietek pewnie nie zaszkodzi, ale ja na takie różne ziołowe hierbatki mam odruch zwany, eee, wymniotnym... Przede wszystkim mus potraktować to czymś zewnętrznie. Jutro się dowiem.
UsuńCiekawe dlaczego lekarze nie mogą być tacy w "normalnych" przychodniach? Uschłaby im rąsia, czy jak? Niejednokrotnie to są ci sami lekarze.
nagietek nie koniecznie wewnętrznie :)
Usuńdoskonała jest maść nagietkowa - jak tylko kupie wosk pszczeli to Ci zrobię bo macerat nagietkowy już na oknie się robi :)
Kinga, dzięki, naprawdę, zwruszyłam się:)
Usuńto i powiedzcie jeszcze raz - co robi nagietek?
UsuńNagietek lekarski ma właściwości przeciwzapalne i przeciwgrzybicze, przyspiesza gojenie się ran. Ponadto działa rozkurczowo i żółciopędnie. Zewnętrznie stosuje się go przy stanach zapalnych skóry oraz błon śluzowych jamy ustnej i gardła, przy trudno gojących się ranach i owrzodzeniach żylakowatych podudzi.
Usuńto tak z grubsza rzecz biorąc :)
maść robię od jakiegoś roku i jest naprawdę rewelacyjna
jak mam w apteczce maść nagietkową i wodę lawendową to nie straszne mi żadne uczulenia i pogryzienia owadów :) a i oparzenia sie tym leczy - nawet te słoneczne :)
Kinga, zanęciłaś mnie bardzo! Dzisiaj idę do chirurga i dowiem się co dalej, czy już można to czymś smarować z wierzchu.
UsuńWODE lawendowa? Nie olejek - na oparzenia stosuje czysty zywy olejek lawendowy, a woda to jak - dolac wody i emulsje wykonac?
Usuńza informacje o nagietku dziekuje bardzo, zajme sie tym .
Marija, wkurza mnie, że to taki durny wypadek, najdurniejszy z durnych. Pal sześć pazur, będzie co będzie, od niego niewiele, zgoła nic nie zależy, tylko estetyka - a to jest względne. Tylko te upierdliwości, wręcz ograniczenia, zanim cholerstwo się zagoi na tyle, że będę mogła jakieś buty założyć! Ale gdyby była to ręka, byłoby gorzej. Coś o tym wie Kretowata. Więc w sumie jest dobrze:)))
OdpowiedzUsuńCzajnik może se sprawdzać. Dularów ni mom. Ani innych w nadmiarze.
Współczuję, wiem jak boli wielki palec. Wprawdzie nie był to pazur, ale chyba porządne uszkodzenie bo palec, którym rąbnęłam o podłogę lecąc z wersalki spuchł i zsiniał. Trzymało mnie to trzy tygodnie i bolało porządnie.
OdpowiedzUsuńPłakać mi się chce na widok Twojego gumna, toż to jesień prawie. Czajniczek sprawdzający zawartość portfela rozbawił, ale bym go przypilnowała, bo nie wiadomo na co kasę, której nie zarobił, przepuszcza.
Cała gama uczuć przy czytaniu tego posta, umiejętności pisania nic nie zaszkodziło.
Ewa2, Czajnik w końcu wywlókł ten portfel i niósł go w zębach pod łóżko. Tak śmignął, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia. To jedna z takich zdjęciowych sytuacji, których się żałuje. Boszszsz, jak on wyglądał z portfelem w paszczy!
UsuńEwa2, to gorzej, niż jesień, bo jesienią nie schnie, tylko zasypia. A tu nie mam pojęcia co da radę, a co nie. Takie osłabione przez suszę ma nikłe szanse. Nawet jeśli teraz zacznie lać, a widoków nie ma, to i tak za późno.
OdpowiedzUsuńCzajnik bankowo ćpa, stąd jego nadmoce!
Okropna ta susza, chociaż część może się odrodzi, byle się ta aura odwróciła.
UsuńMyślisz, że Czajnik już wpadł w nałóg? Skoro tak rozpaczliwie kasy szukał, to może trzeba będzie o odwyku pomyśleć.
Dobranoc Kureiry, dziękuję za współczucie, od razu człeku lepiej! Padam na dziób i spadam!
OdpowiedzUsuńDobranoc, śpij dobrze, niech Ci chłodno będzie.
UsuńHana, współczuję. I gumna żal...
OdpowiedzUsuńAle wizytę u chirurga opisałaś pięknie!
Kalipso, ten piękny dottore tak mnie natchnął!
Usuńło matko, od samego czytania az mi sie slabo zrobilo, dzsiaj tez przywalilam paluchem w kanape i zobaczylam wszystkie gwiazdy. Wspolczuje Hana, najwazniejsze, ze paluch caly a pazurek odrosnie. Na temat polskiej sluzby zdrowia nie bede sie wypowiadala.
OdpowiedzUsuńFaktycznie susza u was straszna, mnie jednak interesuje jak ty jarzebine wychodowalas na wlasnym memlonie. Od kilku lat sie przymierzam do tego drzewka i za cholere nie kce rosnac.
Czajnik leci na kase, hre,hre i musisz koniecznie uwazac na kase, bo wyciagnie z portfela i tyle bedziesz ja widziala, albo nie daj buk jakas zlota karte.
Pralka, to juz mistrzostwo swiata i koniecznie powinnas ja opatentowac.
Chlodniejszych dni zycze i chociaz troszke deszczu.
Ataner, jarzębiny rosną łatwo, przynajmniej tutaj. Sadziłam na gumnie takie drzewa, które dobrze się mają w okolicy. Nie przewidziałam jednak takich okoliczności przyrody. Jarzębinki hodowałam od maluśkiego, od takuśkiego kikutka jak palec dużej nogi:(((
UsuńCóż, przyroda uczy cierpliwości i pokory.
O złotą kartę jestem spokojna, bo jej nie mam i nic nie wskazuje na to, że będę miała, hrehrehre!
Żeby zażywać porannego chłodku w teraźniejszych okolicznościach pogody, należy wstawać bardzo wcześnie rano. Termometr wskazuje jedyne 15 stopni, słońce nieśmiało jeszcze wysyła pierwsze promienie zza góry. Przyroda oddycha z ulgą. Następnie szybciutko coś porobić w ogrodzie, a potem już od 9 godziny , suszarnia i tragedia.
OdpowiedzUsuńHano, u mnie też jest żółto, ale nie aż tak jak u Ciebie.
Współczuję paznokcia rany, no i ta niemożliwość moczenia nóżki w misce z chłodną wodą... Czajnika wyślij w miasto wojewódzkie, niech rabuje bankomaty.
U nas o 5. rano było już 25 stopni na plusie.
UsuńŻyć się odechciewa.
UsuńAgniecha, u nas nie ma chłodku, jak u Rogatej. Cały czas w nocy jest powyżej 20 stopni. Dzisiaj znów to samo, na dodatek bez wiatru. Szpaki rzucają się na jabłka, które się jeszcze na drzewach ostały. Nigdy tego nie robiły tak masowo i gremialnie. Pewnie chodzi o sok, znaczy wodę.
UsuńOsy, plaga os. Też jedzą owoce - bo mokre, przypuszczam. Gzy wróciły i gryzą. Muchi włażą koniom do oczu. Trawa żółknie, liście opadają. Oby do tego deszczu pod koniec tygodnia dotrwać. Oby się prognoza nie zmieniła.
UsuńNie mów mi o wietrze, ostatni, który nas nawiedził, wiał w nocy, miał temperaturę 28 stopni i był jakby olbrzymia suszarka do włosów dmuchała.
Agniecha, kiedyś kurna musi dojść. Ja już nie wierzyłam, a pacz, udało się! Ale to ciągle mało. Jednak lepsze to, niż nic, może tydzień upału gumno jeszcze wytrzyma?
UsuńGorąco. Upalnie. Duszno. Mózg już dawno się zlasował. Oby do deszczu. W ramach pocieszenia zaliczyłam dziś pediKUR. Na mózg nie pomogło, ale te stópki i paznokietki jakie śliczniutkie. Ach, ach.
UsuńOesu, oesu, oesu!!!!!! Az mie przy czytaniu wraz bolalo! Dobrze choc, ze dochtor mlody i przystojny byl.
OdpowiedzUsuńNo to teraz juz masz jasny obraz, jak ja sie poczuwam, skoro od TRZECH bez mala tygodni nie moge sie porzadnie pod prysznicem umyc, a ino sciereczkom sie przecieram. Podobno stan ten ma potrwac do jutra.
Gumno bardzo szykowne, nie powiem, cus jak pustynia. Na pocieszenie dodam, zesmy w nocy burze mieli z wielkimi deszczami. Do 2.00 nie spalam, bo walilo prosto w dom, a ja za kazdym razem skakalam na lozku do sufitu. Dobrze, ze przy tych skokach pazura se nie zerwalam, to by dopiero bylo. Tak wiec trawnik zostal hojnie nawodniony i jest nadal zielony.
Czego i Tobie zycze. Ament.
Ament Pantera, ament! Ale się kompletnie nie zanosi, a jeśli wreszcie się zaniesie, chyba wykonam jakiś szalony, deszczowy taniec na gumnie. Wiem, jak możesz się czuć, chociaż u mnie to dopiero 3 dzień. Próbowałam wczoraj jakoś wleźć pod prysznic z nogą we woryszku, z nogą w powietrzu, poza kabiną - nie da rady. Grozi to konsekwencjami gorszymi niż urwany pazureiro, to i dałam sobie spokój. Mam nadzieję, że dzisiaj dostanę dyspensę.
UsuńA nie zapomnij, Hanus, Ogniomiszcza poprosic, zeby Cie obfocil podczas dzikiego tanca w deszczu, nie pozbawiaj nas przyjemnosci popaczenia. Teraz zrobilo sie nie do sczymania, szfystka wilgoc pojszla w eter i nie ma czym oddychac. A jeszcze Kira sie rozchorowala... :(((
UsuńJeżu, co znów Kiruni dojadło?
UsuńPraczka na dwie strony. Szczegoly jutro w poscie.
UsuńHana - horror na fotosach to nie slicznei zapakowany paluszek. u tej duzej nogi, a widoki gumna...przypomina Nigerie w porze suchej....niech u Was lunie to, co lalo u Pantery, o ile zostalo troche deszczu w tej chmurze. pierony mozecie sobie darowac....
OdpowiedzUsuńWalek jest portretowy Rudolf Valentino...
co do Czajnika to z niego niezly typek...mam nadzieje, ze nie podpatrzyl Cie przy bankomacie (pewnie macie we wsi ze 3 i w zasadzie mogl podejrzec. z kumplami, jak sie urywa przez te rozne dziury w plocie, pewnie leci na piwo, karty i dziwki..
Kolanka mi nieco zmiekly jak w opowiesci szpitalnej wprowadzilas nowego bochatera w przykusym kitelku....wizualizowalam roznosci zanim doczytalam do konca kąwersacje szpitalna.
czy w szpitalach panstwowych nie przyjmuja przystojnych lekarzy?
a ten TWOJ - to byl tylko przystojny czy tez niezwykle czarujacy nie z urzedu?
tak czy siak, nadal ubolewam i zwieszam glowe nad noga. fotos nogi oraz reszty kolorowych pazurkow nie taki straszny, widzialam takie na obu nogach kilkakrotnie. np u mojego dziecka.. za to nozke polozylas dekoracyjnie na meblu!
Powinnas poobijac wszystkie twarde elementy mebli wszystkich jakimis galganami albo folia z babelkami albo gompkom.
Pralka - wyjatkowa! Teraz moglabys robic przepierki na gumnie i moze mialabys punktowo zielone plamkina glebie po praniu. a i pupile by byli zadowolnieni z przepierki...widze, ze teraz to nie klada sie w plamach zlonca a wrecz przeciwnie!
Opakowana, Ty możesz mieć rację w sprawie Czajnika i wsiowych bankomatów. Zaczynam rozumieć, dlaczego ciągle mało mi na tym koncie! Podejrzewam, że zawiązali spisek z Wałkiem. Jak Wałek nawiewa, to nikomu nie podpada, bo cięgiem nawiewa, poza tym wyższy jest i sięga do pinu w bankomacie.
UsuńNa twarde mebelki uważam, jak i na stópki psie, które w szle radości i np. powitań po półgodzinnej nieobecności potrafią boleśnie przydepnąć.
Jak tak dalej pójdzie, ogrodowa pralka przyda się do przepierek, bo niezwykle oszczędna jest w pobieraniu wody.
Hana jak zawsze z humorem:) choć ból musiał być przecież paskudny.
OdpowiedzUsuńTo, że gorąc na dworze to źle, ale z drugiej strony, gdyby to była zima nie ubrałabyś żadnych butów i kto ulepiłby bałwanka?
Albo gdyby tak lało to w gumioce też byś nie wskoczyła.
Sandałki mimo wszystko są optymalne:)
Iza, też sobie pomyślałam, że zimą byłoby mimo wszystko gorzej, chociaż diabli wiedzą, jak długo to będzie się ślimaczyć, może czasem o jesień zahaczyć. Jednak nie martwię się na zapas. Nie będę z domu wychodzić, co też ma swoje zalety:)
UsuńOby wygoiło się jak najszybciej!
UsuńDzień dobry Kurniku. Już 29, w nocy minimalna temperatura 20.
OdpowiedzUsuńNie ma o czym pisać, bo mózg się wysusza, chyba poszukam jakiejś drogi wyrwania się z miasta. Tylko jak wytrzymać w autobusie?
Miłego dnia Kurki, Trzymaj się Prezesko.
Ewa2, autobusy przeważnie mają klimę. Wsiądź w taki właśnie i udaj się do wód.
UsuńTe jadące w dalsze trasy mają klimę, busy nie. Sprawdziłam dzisiaj, a na dłużej jak na jeden dzień nie mogę wyjechać.
UsuńNawet połaziłam po mieście, wiaterek był i przeżyłam. Po bramach się chowałam...he, he. Turystów pełno, przypomniałam sobie jak kiedyś w takie upały zwiedzałam demoludy. Ech, młodość..
Ewa2, czy to znaczy, że będą zdjęcia bram?
UsuńBiedny paluch .Czy bardzo Cię boli? Doktorek się trafił fajny, ja też czasami trafiam na wesołków, od razu jakos raźniej isę robi.
OdpowiedzUsuńAle raz mialam taką przygode,ze nikomu nie zycze, juz oczami wyobraźni mialam nie mieć kawałka palca wskazujacego,bo pierwszy lekarz do kórego poszłam taki dał wrdykt,a generalnie mnie pogonił. i dobrze,dzięki temu palec cały!
.....
Moja babcia prała na takiej tarze,dobrze to pamiętam. Wynosiła wannę tez taką cynową i tarę i prała :)
.......
Wstałam skoro świt to jeszcze było przyjemne 19 na zewnątrz i 23 w domu,a teraz już tylko gorzej:(
Mój pokój rozgrzewa isę najbardziej i nie ma isły dobija do wieczora do 30 tki.Masakra.
Przykro mi Haniu, że taki wypadek z paznokciem Ci sie przytrafił. Wyobrażam sobie ten ból i obecne niedogodności, które przechodzisz. Wspólczuję z całego serca!
OdpowiedzUsuńA susza w Twoich okolicach wprost tragiczna.A jak tam z wodą w studni? (a moze macie z wodociagów?)
Pozdrawiam Cie biedulko serdecznie!***
Dzięki Olgo, ból nie jest wcale dojmujący teraz, o dziwo. Tamten, przy uderzeniu, owszem był, ale na szczęście krótkotrwały. Gorsze są te niedogodności. No ale, stało się, mogło być gorzej, więc właściwie to się cieszę, hrehrehre! Bardziej martwi mnie susza i własna bezradność.
UsuńWodę na szczęście mamy z wodociągu, jakoś na razie jest, odpukać. Studnię też mamy, ale nieużywaną i woda w niej pewnie zanieczyszczona, o ile w ogóle jest. Nie mogę zajrzeć, bo studnię "zarosłam" kwieciem wszelakim.
Ludzie w mieście zupełnie nie zdają sobie sprawy z ogromu spustoszeń poczynionych przez suszę, i że to wygląda jak efekt domina. Cieszą się, że ciepło, bo wakacje, morze, plaża, te sprawy. Nie mam im tego za złe, żeby nie było!
Suszowe spustoszenia są i nie chodzi tylko o wypalone trawniczki.
UsuńKukurydza wyschła na wiór (nie nadaje się na kiszonki dla bydła), hodowcy już teraz karmią zwierzęta paszą przeznaczoną na zimę. Do tego pożary, gradem zbite łany, brak wody i prądu.
Szykujcie się na ciężki czas...
Iza, a to tylko kukurydza - jedna kosteczka domina...
UsuńBiedna jesteś z tą nóżką. Może jednak tak mocno nie boli, co? Susza przeraża. Do tej pory nie widziałam tak niskiego poziomu rzeki.
OdpowiedzUsuńAnko, nie boli, tylko trochę kulawam, bo jednak nie mogę się na paluchu oprzeć pełną stopą. Ale co tam, naprawdę, ludzie miewają gorzej...
UsuńWody w rzekach mało, sdudnie wysychaja, bieda.Ale poki jeszcze w kranie leci,nie kazdy rozumie,ze trzeba oszczedzać.
OdpowiedzUsuńWczoraj z kolei maz pojehcał wiecozrem na zaupy do marketu,a tam ciemno,tzn. cześciowo wyłaczone swiatla i ogólnie przyciemnione,czyli juz widac,ze oszczędzają prad,jak to było ogłoszone w tv.
Dora, te oszczędności to wiesz... tu przygaszą, a za węgłem marnotrawstwo odchodzi, że ino gwiżdże i energia zasuwa w kosmos aż miło!
UsuńO matko, jakie suchoty masz na gumnie. To u nas aż tak nie jest, choć też wogle, ale to wogle nie pada... Boszszsz, jaki biedny paluszek. Aż boli od samego patrzenia ! ... Dziędobry ! Cajnicek mnie rozczulił troskom swom o kase Twom :) Ale piluj pinu, bo nigdy nic nie wiadomo ! To taka zmyślna bestyja, że konto w mig oczyści :)
OdpowiedzUsuńEwa, musiałabyś wyjechać za miasto - dopiero wtedy widać rozmiar katastrofy.:( Najgorsza jest bezradność i obsesyjne wypatrywanie chmur. Przedwczoraj zaciągnęło się porządnie, wiatr powiał, pociemniało, za grzmiało i to by było na tyle. Aż się poryczałam.
OdpowiedzUsuńzagrzmiało.
OdpowiedzUsuńU nas w niedzielę spadło mi na twarz parę kropli, ale to chyba ptak nasikał. A chmury były, i też zabuczało niebo ze dwa razy z oddali.
UsuńNo moje gumno jest malutkie więc ogarniamy, ale sąsiadka narzeka poszły w cholerę ogórki u nas co prawda krzaki są ale bez owoców, bo nie kwitną. Pod jabłonie mąż wlewał hektolitry wody, ja nie wiem ile my zapłacimy za wodę, to chyba na tysiącu skończy żeby tylko, bo i świerk któremu mocno czubek opadł dostawał wodę. :(
OdpowiedzUsuńCo do paluszka Haniu to ja mam zawsze dreszcze gdy czytam lub słyszę o takich uderzeniach czy wypadkach mnie boli już na samo wyobrażenie u kogoś a u siebie mam bardzo podatne na uderzenia stawy, najmniejsze puknięcie a boli jak diabli.
Kiedyś miałam przyjemność z chirurgiem i dziękuję postoję, nie chcem doświadczać więcej.
Dmucham na paluszek niech się otoczy dobrą energią i regeneruje błyskawicznie. :)
Dzięki Elko za dmuchanie:)
OdpowiedzUsuńCo do podlewania drzew - lanie pod mija sie z celem, bo korzenie (u "dorosłych" drzew) rozgałęziają się i wodę pobierają bokami. Jeśli już, lać trzeba po obrysie korony. Jednak to raczej jak umarłemu kadzidło... Jeśli to duże drzewa, a nie posadzone 2-3 lata temu.
Gumno wygląda rozpaczliwie :( Idzie obiecująca burza z południowego zachodu, ale czy do nas dojdzie? Oby.
OdpowiedzUsuńCzajniczkowe pomysły są naprawdę zaskakujące :)))) Dobrze, że mam mniej pomysłowego kota :)
Udanej rekonwalescencji pazurejra życzę :) Czyżbyś zaszczyciła swą obecnością ten sam przybytek, co ja jakiś czas temu w celu wyrwania resztek zęba, które siedziały w zatoce prawie?
UsuńLidka, przypuszczalnie. Ten na C?
OdpowiedzUsuńTak jest :) Ten sam.
UsuńA taki ogromny doktor mi te resztki rwał. Tylko, że on jest dentysta, chirurg szczękowy i laryngolog - ale może i do Twojej stopy też się nadał :)))
O - ten "milasek" ostatnio "operował" Księżniczce ucho;)))
Usuń"Milasek" zrobił na mnie ogromne wrażenie :)) mam nadzieję, że Księżniczka zadowolona była z zabiegu ;)
UsuńLidka, ogromny był pielęgniarz, który przybył w charakterze (p)osiłka. Dottore był wszędzie w sam raz!
OdpowiedzUsuńAaaa, rozumiem. Myslałam, że ten wielki to też dottore był ;)
UsuńHm... "Wszędzie"?
Usuń"był wszędzie w sam raz". hmm.. zachodzę w głowę, jak ty, Hanuś, weszłaś w posiadanie tej informacji. :)
Usuńswoją drogą, mieć takie ciacho u swych stóp.. warto było?
Oj Wy Kury lubieżne! Wszędzie tam, gdzie zwrok mój sięgał!!!
UsuńA gdzie sięgał? Może Twój wzrok jest z gatunku rentgenowskich?
UsuńA ja troszkę z innej beczki wybaczcie upał na mózg :)).
OdpowiedzUsuńOto co znalazłam bardzo fajne takie:
Reaguj… sposobem :)
Może to zabrzmi dziwnie, ale podpowiem Wam co najlepiej działa na właścicieli psów, którzy nie dbają o nie, którzy są wręcz zdziwieni, że nagle ktoś się o niego troszczy („przecież to tylko pies”). Jeżeli zrobimy wykład i powiemy, żeby dbał o psa, żeby dał jeść, uwierzcie, może to i pomoże, ale… najprawdopodobniej jednak nic nie da. Ale jak powiemy prawie szepcząc: „Słyszałeś? Podobno animalsi jeżdżą po domach i sprawdzają warunki psów. Jak ma krótki łańcuch, jak nie ma jedzenia i wody i jest w słońcu, to podobno dają mandaty i trzeba płacić, bo przyjeżdżają z policją! Mogą nawet zabrać psa!”.
Uwierzcie, to działa! Tak samo zimą, gdy za oknem są kilkunasto-dziesięcio stopniowe mrozy, a biedne psy jak były przy budzie, tak nadal są. Nieraz trzeba troszkę skłamać, by ulżyć naszym braciom mniejszym. Ja to robię bez skrupułów :) I Was też do tego zachęcam!
Z końca tego bloga te słowa som: :)
http://psa-urok.blog.pl/2015/08/03/jak-chronic-psa-przed-upalem/
Elko, będę łgać jak najęta, nawet dodam coś od siebie dla wzmocnienia efektu!
OdpowiedzUsuńNo prawda że fajne? Też tak robić będę na pamięć się nauczyłam i gdy tylko na wieś pojadę z tekstem pojadę. :)
UsuńSposób dobry,ale dla efektu przydałoby się nasłac jakis znajomych ,co patologii nie znają,zeby uwierzyli,że ktos obcy sie kręci i sprawdza.
OdpowiedzUsuńHana biednas ale ten nowy pazureiro bedzie niezwyklej i bardziej swiezej pieknosci!! bedziesz go sobie mogla pomalowac na jakis inny od pozostalych kolor, widze, ze taka moda nastala tera. A gumno tragiczne, wlasnie wrocilam do Warszawy ale w Warszawie jest duzo bardziej nieznosnie niz na wsi...chociaz mojemu bratu staw wysechl na iment..jeszcze nalalismy wode dla sarenek w dol gliniany...
OdpowiedzUsuńA wczoraj pokazywali, ze u Ciebie ma byc deszcz..cos nie trafili?
Grażyna, trafili! Był deszcz jak się patrzy, a nawet więcej! Może gumno i ja jakoś jednak przetrwamy?
UsuńPazureiro - jeśli odrośnie, na pamiątkę będę malować na filutowo!
No właśnie,zapomniałyśmy o poczciwej gencjanie,mojej towarzyszce z dzieciństwa.
Usuń:)))
UsuńWspółczuję bardzo. Sama niedawno miałam doświadczenie w temacie, czyli dwa paznokcie siwo barwo kute, ot taka zabawa z piłą. Dobra wiadomość, że odrosły i śladu nie ma, ale upierdliwe to było bardzo))) Co do gumna tylko sionść i płakać. Ja mam teraz pomysł co by taką przenośną łazienkę letnią zrobić na podwórku. myć się z węża i podlewać jednocześnie, no i prond oszczędzać dla kraju;)))
OdpowiedzUsuńHaniu, mam tako łazienkę. Z prysznicem przenośnym kupionym w klamociarni. Woda grzeje się w baniaku w ogrodzie. Zużyta leci do baseniku, a potem ląduje na gumnie! Piękna sprawa, a jaka atrakcja dla gości! O prądzie dla kraju nie wspomnę...
UsuńPuść fotę tego cuda techniki:)
UsuńJest taki blog o Afganistanie, Polka pracuje w Afganistanie, młoda dziewczyna tam znalazła pracę. Haniu i Was Kurki zachęcam zerknijcie w niego, ten ostatni króciutki post jest piękny no pięęęękny wprost!!! :))) Na upał w sam i wzmacnia wiarę w człowieka, oj źle napisałam w Człowieka!! :))
OdpowiedzUsuńhttp://doafgu.blogspot.com/2015/08/o-poszanowaniu-zycia-w-afganistanie.html?showComment=1439305706322#c100118756790750457
Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi na moje historie :) Ktoś klikną w tego linka, bo statystki odesłały mnie do tego bloga.
UsuńMam nadzieje, że Droga Autorko Bloga - szybko wrócisz do zdrowia. Palce u nóg to masakra, kiedyś - w Kabulu - złamałam najmniejszy palec u stopy. Nie poszłam do lekarza, bo służba zdrowia w Afghanistanie.... rok czasu pobolewało, ale w końcu sie zrosło. :)
I zapraszam na doafgu.blogspot.com.
Elko, bardzo dziękuję za linka!!!
UsuńbardziejBlue, po linku od Elki poszłam do twojego bloga i wsiąkłam... Muszę sobie poczytać wstecz, zafascynowało mnie twoje pisanie i ty. Pozdrawiam bardzo serdecznie!
ja też poszłam, i będę czytać od początku.
UsuńHa! Ale cudnie! :) Pozdrawiam Was serdecznie.
UsuńbardziejBlue, wrócę do zdrowia, spoko, najwyżej ze sztucznym pazurem, jakby nie odrósł wystarczająco urodziwy, hrehrehre! Byłam już u Ciebie, na pewno, ale nie wiem z jakiego klucza. Zaraz przyjdę, może sobie przypomnę?
UsuńCzytam, patrzę - a to dopieiro...! -
OdpowiedzUsuńZdarła Kura swe pazureiro!
I jak zrobić ma manikura,
Kiedy nie ma w ogóle pazura?
Pazur precz! Paluch puchnie! Krew Sika!
Do doktora Kura pomyka,
A ten doktor piękny - Boże drogi...! -
I do kurzej pochyla się nogi
I nawija nań zwój bandaży...
Nie napiszę, co Kurze się marzy,
Dość, że krew już z kurzej stopy nie sika,
Za to serce, jak szalone w Kurze tyka.
"Taka blada jestem..., taka chora..."
Szepcze Kura w ucho doktora...
Na co doktor słowa cudne cedzi z wolna:
"Czeka panią wizyta kontrolna".
Z ciekawości drżę ja i Wy drżycie:
Co się zdarzy na kontrolnej wizycie????
:)))
UsuńDobre :)
UsuńMialam ci ja nienajlepszy dzisiaj dzien, ale ten wiersz mnie przywrocil do zywych. Rze i rechocze w glos, az sie slubny po czole popukal.
UsuńDla TAKIEJ poezji warto bylo stracic pazura, co nie Hanko? :))))
Damokier, najukochańsza Damo, jaką znam! Mam już prąd, gumno zlane bardziej niż porządnie, na wizycie kontrolnej byłam, ale tym razem chirurg wyglądał jak łysa żaba. Ale to nic, był bardzo sympatyczny - jak to łysa żaba:)))
UsuńWiersz napisałaś wymiatający, rżeliśmy z Ognio na ganku, napawając się chłodkiem i WILGOCIĄ!
Dziękuję - jak pisze Pantera, warto było pozbyć się pazura. Co tam, odrośnie!
:))))))))))))))))))
UsuńBrawo autor!!!!!!!!!!!!!!
Usuń:)))
UsuńWiersz przepięknej urody!
UsuńHana, na rekontrolnej wizycie pocałuj żabę. Może z powrotem w księcia sięzmieni ;)))
UsuńMariolka, jaka ja durna! O jaka durna! Dlaczego o tym nie pomyślałam???
UsuńDamokier, super! Uśmiałam się, fantastyczny wiersz!
UsuńHana, ja jako doświadczona Kura bez dwóch pazurów i ta, co nie może wygoić poparzenia w ten upał mówię Ci i słuchaj: niech Ci w te pędy dadzą w piątek antybiotyk. Nie ma to tamto - ja się nabawiłam ostrego zakażenia, choć rana była tylko "powierzchniowa" i wcale nie trzeba było antybiotyku dawać - jak się będzie dottore stawiał, to najwyżej go będziesz musiała zgwałcić;)
OdpowiedzUsuńWeź antybiotyk - po co Ci jeszcze komplikacje i przedłużanie leczenia, i tak masz przechlapane kilka miesięcy;)))
Uważaj, żeby się nie oddzierał, zaklejać go będziesz misiała sobie az nie odrośnie do końca. Może się tez nieco wcinać w mięsko, które się uniesie - mnie się tak wcinał jeden, że dostałam ropni, ale spoko, to się czyści i czeka się dalsze dwa miesiące. Nie wiem tez, ile Ci ubyło tego paznokcia, ale współczuję bólu - wiem coś o tym.
Niech Ci dadzą antybiotyk, bo w ten upał wszelkie gówno lęgnie się jak ulęgałki!!!
A to może było w moim ulubionym niepublicznym przybytku na Grunwaldzkiej? Tam są sami przystojni chirurdzy;)
Tak, to było tam - Hana wyżej mi odpisała, bo też ją o to pytałam :))
UsuńNiepubliczny rządzi po prostu :))
Oj tak;))) Niemiły moment jest tylko przy kasie;)))
UsuńNiestety :( Chociaż mnie zaskoczyli kompletnie, kasując ino stowke. Spodziewałam się więcej, ale moze mieli jakąś promocję w ten dzień ;)
UsuńMnie tam nie zaskoczyli...
UsuńKrecie, dzięki, sama do tego doszłam też. Dottore niczym nie kazał tego traktować, tylko opatrunek zmieniać codziennie. Dziwne zalecenia, nie? Przecież zawsze mus czymś zdezynfekować chociaż? Jutro pójdę do rodzinnej, która jest mojom koleżankom. Po kiego grzyba mi teraz chirurg? Skoro w dodatku wygląda jak łysa żaba?
UsuńZaba jest lysa. Chyba??
UsuńTeraz ponoc tak zalecajo, im mniej tym lepiej. Moja kolezanka pelegniarka mi mowila;)
Kasia, porządna żaba ma jakąś koronę chyba na głowie?
UsuńNie wiem, co zalecajo, ale ten upał na gojenie nie jest fajny. Poza tym po tej wizycie czegoś mnie ten paluch u dużej nogi napierdziela:(
To dlatego, że żaba była nieowłosiona.
UsuńDalej po antybiotyk.
sądząc z mapy, to was w końcu chyba podlało.
OdpowiedzUsuńTempo, tak, tak, po stokroć tak! To była trąba z nawałnicą, mnie na szczęście nie było, bo chyba umarnęłabym ze strachu. Ognio zeznaje, że czegoś takiego jeszcze nie przeżył, był pewien, że zmiecie dom razem z gumnem i powybija okna, bo waliło w dom poziomo i kłębami. Z wrażenia zapomniał o robieniu zdjęć, a to już musiało dawać! Trochę szkód jest, połamane gałęzie, kfiatki, ciężkie, wiklinowe fotele turlały się po gumnie, wyrwało kawałek dachu z obory, ale to szfystko jest do naprawienia bez większych kosztów. We wsi tu i tam poszło gorzej. Parę potężnych drzew padło, poleciało pół dachu u niejakiego R.
UsuńNajważniejsze, że woda waliła jak jaka Niagara. Zresztą wróciłam już po wszystkiem (3km dalej nie ma śladu deszczu) i od razu widziałam, że gumno się lekko zazieleniło. Może nie wszystko stracone?
ja nie wiem.. żadnego umiaru!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO matko kochana, dobrze, że was nie porwało!!!!!!!!!!!! Biedny Ognio sam na sam z kataklizmem, a Prezeska się z chirurgami zabawia...
UsuńTempo, cały czas mówię, że umawiałam się na klimat UMIARKOWANY, a ludzie traktują to jak dowcip. A to nie jest dowcip!
UsuńMika, coś Ty, dzisiaj nieee... chirurg wyglądał jak żabka, inny całkiem:(
UsuńOgnio stawił czoła żywiołom, dzielny chłop!
Loamatulu, biednas.
OdpowiedzUsuńLod przykladasz? Jesli masz, bo moze juz Wam prad z powodu suszy odlaczyli(( Co za pogodzisko, zapamietam to lato do konca zycia.
Jak mi wrastal paznokiec, to bylo swiezo po urodzeniu dziecka, mialam dwa zabiegi, tez upal byl sakramencki.
Ale na szczescie, zadna infekcja mi sie nie wdala, choc o ile pamietam, to mialam antybol do psiukania, miejscowo. Bo nie moglam doustnie brac, ze wzgeldu na karmienie malej.
Kretowata ma racje, zapytac warto.
Kasia, prąd na szczęście już jest, jest i lód na pazurach. Jutro pójdę i szfystkiego się dowiem.
UsuńDobry pomysł, taki antybiotyk w szpreju. Ja mam taki dla zwierząt, więc jak Ci domowy lekarz nie będzie chciał przepisać, to do weterynarza.:-)
UsuńAgniecha, dzięki, już sobie załatwiłam!
Usuńo rany, ale bieda :( i z tym palcem (współczuję bardzo), i z tą posuchą (chyba jeszcze bardziej współczuje!)!! tak niedawno gumno takie piękne było :(
OdpowiedzUsuńElko, z paluchem idzie w dobrym kierunku, chociaż bez pazureira, posucha chwilowo oddalona - patrz komentarz wyżej! Huraaa!
UsuńElajka, fajnie we Wrocławiu było???
UsuńKureiry wielbie was
OdpowiedzUsuńNadaje ze srajfona
Przeszła tromba, lauo, a teraz nie ma prądu.
U mnie nic!!!! Ani kropelki!!!! Polewam łeb wodą (póki ją jeszcze mam), prąd właśnie włączyli;)
Usuńu nas też nic. zero. null. ani kropli! nawet najmniejszej chmurki, to z czego miałoby spaść. ptaki zniknęły, a zawsze było ich mnóstwo. dziwnie i straszno.
UsuńDobrze, ze chalupa cala, dach na miejscu. Dwa lata temu , we wsi obok, wiekszosc domow zostala bez dachowek.
UsuńWachluje sie uszami.
Krecie, to tak jak u nas, z tą różnicą, że nas porządnie zlało!
OdpowiedzUsuńCiekawe czy i do nas przyjdzie...
UsuńGosia, wątpię, to dziwne było bardzo. O 3 km stąd ani śladu jakichkolwiek żywiołowych działań! Jechałam i widziałam! A u nas jakby tajfun przeleciał!
OdpowiedzUsuńDobrze, że u Ciebie podlało, chociaż mogło bez nawałnicy. U mnie nawet chmurki, mieszkanie nagrzane, noc nie przynosi ulgi. Poczytałam sobie zaległe komentarze: fajny wierszyk, ugrzęzłam w Afganistanie.
OdpowiedzUsuńByłam u córki, oglądałam cudne zdjęcia z Bretanii. Tam było w sam raz.
Chwała Bogu, że Wam chałupy nie porwało! Ale ulewy i chłodu zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNa paluch chuchaj i dmuchaj i niechaj Ci pazur wesoło rośnie!
Cieszę się, że się wiersz spodobał.
Damo, chłód to za dużo powiedziane. Jest chłodniej, a to już wiele!
OdpowiedzUsuńA wiersz jest silnie wymiatający - uśmialiś się do łez!
dobrej, chłodnej nocy, kurki!
OdpowiedzUsuńDobranoc!
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, jak mówisz dobranoc, to ja przychodzę się przywitać :))
OdpowiedzUsuńChciałam Ci zabronić zbliżania się do owakich tapczanów, bo jak to kura bez pazura??? No jak?
Iza, kura bez pazura to beznadzieja, ale może urośnie mi taki krogulczy? To by było coś!
UsuńDzien Dobry Hana! i Kureiry, Juz nie spiem i zazdroszczem tej ulewy i cieszem siem ,ze jednak dobrze widzialam ,ze u Ciebie Prezewskuro padalo i to zdrowo! A tutaj nic!! wczoraj dzien byl ledwodyszacy, lepiej na wsi. Ale rewolucja wenezuelska kolejna klode rzucila pod nogi w sprawie emerytury i musialam dyszac z upalu ale jednak rozwiazywac.. Ufff!!
OdpowiedzUsuńide pic wode, trzeba sie nawadniac! przy calej mej historii tropikalnej czegos takiego jednak nie przezywalam jeszcze!
Grażyna, ale rozwiązałaś chociaż?
UsuńU nas dalej Sahara.
No jestes a juz sie niepokoilysmy...czy sie rozwiaza moje problemy?...ano uwidim...teraz dzialac bedzie moja biedna kolezanka wenezuelska, ktora dzielnie mnie w tej Wenezueli reprezentuje...ja juz wszystkie formalnosci tutejsze wykonalam ..
UsuńGrażyna, współczuję Ci bardzo, bo to gorsze niż odpadnięty pazureiro. Oby Twoja koleżanka dała radę.
UsuńByłam zajęta nieco przez cały dzień, dopiero teraz mogę pohulać:)
Poemat o pazureirze Prezeskury włożyć należy do "Ulubionych poezji", coby zachować dla potomnych ! ... deżdżu zazdroszczę ! ...Dziędobry, i wylatam ... może jeszcze nie piekarnik ...
OdpowiedzUsuńEwa, zaraz tak z poematem zrobię, bo potem przepadnie w pomroce dziejów. Dzięki za sugestię:)
UsuńFajnie, że Was zlało w końcu :) Tak myslałam, bo paczyłam na mapę burzową i widziałam, że na Twoim terenie grzmi - chociaz nie zawsze wszędzie tak jest. Dobrze, że do Was doszło :)
OdpowiedzUsuńNas minęło z precyzją gwiazd :((
Lidka, dzisiaj też się kręci, może tym razem wykręci do Was?
UsuńHano, współczuję pazureirowej kontuzji i zazdroszczę deszczu, choć nawałnicy już nie :) U nas ostatnio padało w niedzielę o piątej rano i niedziela była dość chłodna; najgorzej było w sobotę, prawie 36 stopni, ale tak ciepło (hrehrehre!) to na razie nie będzie. Ale i tak u nas jest nieźle, zielono, i nawet są grzyby na naszym ryneczku :) W nocy zawsze chłodniej, na ogół poniżej 20 stopni, więc dziś wybieramy się oglądać perseidy :)
OdpowiedzUsuńNinko, dzisiaj było tak, jakby nic i nigdy nie padało. Teraz jest lepko, duszno i pochmurno, więc obawiam się, że z perseid niewiele zobaczę.
UsuńUffff.... 37 przywaliło na zewnątrz nie ma czym oddychać....
OdpowiedzUsuńAlina, nie przebijesz mnie. W okolicach 14.00 w cieniu było 40.
UsuńAni mi nie mów, ale to widać na twoich zdjęciach, bo u nas to jest zielono, dzisiaj rano i teraz wieczorem skosiłam trawę.
UsuńAlina, tego lata 2 razy kosiłam trawę! Nie ma co kosić:(((
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHano,co z tym Twoim zmaltretowanym paluchem?Przed północą dałaś taki niepokojący komentarz...Kurki martwią się:(
OdpowiedzUsuńKsan, cały dzień byłam zajęta i dzięki za troskę. Paluch w miarę spoko, w każdym razie nic złego się nie dzieje. Trochę pobolewa, ale trudno, żeby nie. Wczoraj bolał po zmianie opatrunku, aż lodem musiałam się ratować. Pomogło. Powinnam zalegać z nuszką wyżej, wtedy jest ok. Ale się nie da:(
OdpowiedzUsuń....wieczór. Nie napiszę dobry, myślałam że nie będzie gorzej, a jest. Przeszła burza, taka sobie, popadało i teraz nie ma czym oddychać, zero wiaterku i znów gorąco. Przyjdzie spać na balkonie.
OdpowiedzUsuńOszczędzaj Hano nóżkę szybciej się zagoi. Szkoda, że nie można sobie odkręcić niedomagającej części i odłożyć na półkę, czekać aż wyzdrowieje, a używać zapasowej.
Ewa2, u nas znów okropnie, a tak obiecująco wiało!
UsuńNieee, nie nadwerężam nuszki, ale nie da się zalegać, bo mi mięśnie zaniknom!
Hano,gumno nie zając,nie ucieknie.Zdrowie ważniejsze! Zalegaj więc z nóżynką w dogodnej pozycji lub w każdej innej właściwej pozycji..,hm:)
OdpowiedzUsuńKsan, na gumnie nie ma co robić, ale nie mogę się wyłączyć i zalegać niestetyż. Aktualnie dogodnie trzymam pazur dużej nogi na biurku. Da się! Takam wygimnastykowana!
OdpowiedzUsuńMożesz,a nawet powinnaś się wyłączyć i zalegać/czyt,leżeć i pachnieć/,jako gatunek szczególnie chroniony:) Korzystaj więc,póki czas.
UsuńWspółczuję pazureirowej przygody. Zemby mi zdrętwiały jak czytałam o Twym przypadku. Musiało boleć:(
OdpowiedzUsuńGumna żal. To wygląda strasznie, jak po zarazie jakiejś, czy innym randapie...
Manemo, o to, to! Jak po randapie! Nic tam nie robię, wczorajszy tajfun przetrzepał pelargonie w skrzynkach, które tak pieczołowicie reanimowałam. Na robienie czegokolwiek jest za gorąco, no i motywacji nie mam.:(
OdpowiedzUsuńPazureiro upierdliwy strasznie.