Lekko pechowe Święta
A miało być tak ślicznie,
sympatycznie, biało i radośnie. No cóż, nie wszystkie plany się
udają, a życzenia spełniają. Albo spełniają się w zupełnie
nieoczekiwany sposób... Pamiętne to one będą, z pewnością, nie
tylko dla mnie, ale i dla wielu mieszkańców i turystów.
Jak już wszyscy wiedzą z tv, wiało,
oj wiało!!!! Duło, jak mawiają górale. Sakramencko. Kiedy
wracałam po bardzo miłej Wigilii u moich przyjaciół, nic nie
wskazywało na jakieś kataklizmy. Zaczęło się po północy. Wycie
w kominie , huczący wiatr na zewnątrz i to coraz silniejszy. Nawet
pies się z lekka zaniepokoił. Ale zasnęliśmy, w końcu nie
pierwszy raz u nas wieje halny. Nad ranem zrobiło się jakoś
chłodno, a jak otworzyłam oko, to zobaczyłam, że prądu niet. Z
prądem niestety wiąże się brak ogrzewania (zapalnik elektryczny w
piecu gazowym) oraz brak ciepłej wody. Dobrze, że wodę można
zagotować na gazie. Okazało się niestetyż, że w pudełku została
jedna smętna zapałka. Udało mi się jej nie zmarnować i zrobić
kawę. A duło coraz mocniej... Moja rodzina z Krakowa miała
przyjechać, ale wspólnie uradziliśmy telefonicznie, że lepiej nie
ryzykować i przełożyć przyjazd na następny dzień.
I tu naszła mnie refleksja, jak bardzo
jesteśmy uzależnieni od prądu. Dom głuchy, pusty, jakby nieżywy,
piec nie buczy, nic nie gra, lodówka nie mruczy. Są oczywiście
książki i gazety oraz małe radyjko na baterie, ale jakoś dziwnie.
Jak się okazało, że całe miasto jest bez prądu , to wystraszyłam
się, że tak będzie niewiadomojakdługo i już widziałam oczami
wyobraźni te psujące się tony jedzenia we wszystkich domach. A
marnowanie jedzenia to jest coś, co doprowadza mnie do szału. Ale,
ku mojej uldze, około południa prąd wrócił, dom ożył i
wszystko zaczęło wydawać znajome dźwięki. Jak oglądałam w tv
obrazki po kataklizmie, to przypomniał mi się halny stulecia z
czasów mojego dzieciństwa, wtedy to autentycznie baliśmy się o
zerwanie dachu i całe połacie lasów po naszej i słowackiej
stronie zostały wykoszone jak kosiarką. Ten chyba jednak aż takiej
siły nie osiągnął.
Druga noc nie była spokojna, raz, że
wiało dalej mocno, a dwa , że obudziły mnie o wpół do czwartej
bardzo niemiłe dolegliwości w nodze, co mnie mocno zdenerwowało i
wybiło ze snu. Do wpół do szóstej oglądałam „Zazdrość i
medycynę” . Pięknie się zgrało, bo i na filmie jednym z
bohaterów był halny... A oprócz tego trójkąt uczuciowy w
przedwojennym Zakopanem, Łapicki, w szczycie swego uroku,
Dmochowski, zdradzany mąż i Ewa Krzyżewska, femme fatale. No i mój
absolutnie ukochany Włodzimierz Boruński, genialny mistrz ról
drugoplanowych, bardzo charakterystyczny i niezapomniany. Ledwie
zamknęłam oko, już trzeba było wstawać, bo rodzina już jechała.
Noga niestety denerwowała mnie cały dzień i zwarzyła nieco
nastrój, ale w miłym towarzystwie trochę o tym zapomniałam.
No i clou każdych Świąt: „POTOP”,
film mojego życia. Sporo kwestii znam na pamięć i mogę oglądać
w kółko i wciąż. I co ciekawe, ciągle znajduję coś nowego,
czego jeszcze nie zauważyłam. Tym razem zauważyłam Annę Seniuk,
Ewę Szykulską i Joannę Lothe, których dotąd w ogóle w tym
filmie nie zarejestrowałam. Grały sikorki, grzejące się przy
ogniu, od których zaczęły się całe burdy kompanionów Kmicica z
Butrymami. „Naści, piesku, kiełbasy!”, „Hasło: Uppsala,
odzew Korona”, „Jam nie Babinicz, jam Kmicic...” , że o
„Jędruś, ran twoich nie godnam całować!” nie wspomnę. No i
oczywiście „Ociec, prać?” Ciekawa jestem, jakie są wasze
ulubione filmy świąteczne??
A jak już wszyscy pojechali, a ja
sobie siedziałam spokojnie przy komputerze z psem u boku, nagle
usłyszeliśmy szum i brzęk w drugim pokoju, po czym okazało się,
że choinka leży na podłodze a bańki się potłukły... A
wcześniej urwałam kabelek od lampek... Całe szczęście, że
najstarsze, prawie 50-letnie bombki zostały umieszczone na gałązkach
w wazonie:)))
No i takie te Święta były, trochę
pechowe, trochę fajne, trochę dziwne. A jak Wam minęły?
Mika
P.S. Hanuś, dostałam nową patelnię!
Ale starej bez uchwytu nie wyrzucę!!!!
Nie szkodzi. Ja Ci ją wyrzucę (patelnię).
OdpowiedzUsuńNiedoczekanie!!!
UsuńNie znasz Miki- musi sama dojrzeć!
UsuńMaja, Ty kojarzysz tę patelnię???
UsuńUprzejmie informuję, że do tej patelni to nigdy nie dojrzeję!
UsuńZałożysz się?
UsuńPatelni nie kojarzę ale opór stawiany przez Mikę- i owszem, tak.
UsuńOnaż jest powalająca!
UsuńSchowam ją głęboko, jak będziesz miała przyjechać!!!!!!!!
UsuńU mnie święta minęły spokojnie, bez żadnych ekstrawagancji. Na szcęście :) Myślałam o Tobie w te święta. Czy nic niedobrego ten wiater u Ciebie nie natrobił. Dobrze, że nic ! A z tym prądem, to faktycznie katastrofa, jak nie ma. U mnie niedawno też jakaś awaria była i długo nie było prądu. Człowiek wtedy we własnym domu czuje się durnowato. Nie wiadomo, co ze sobą zrobić. Aż trudno obecnie wyobrazić sobie funkcjonowanie bez prądu. Totalny paraliż wszystkiego.
OdpowiedzUsuńCo do filmów : Mikuś, nie miej mi za złe, nie lubię Potopu. Bardzo nie lubię :( Próbowałam polubić. Nie dało się. Książki też. Jeszcze Pana Wołodyjowskiego jako tako, ale Potopu nie mogę. Ale uwielbiam Pana Tadeusza ! Ale książkę. Czytałam wiele, wiele razy. I niezmiennie mnie zachwyca. Szczególnie opisy przyrody, nad którymi wszyscy stękają. Jakaś dziwna chyba jestem :) A na święta lubię oglądać filmy bożonarodzeniowe. Bajkowe, nastrojowe, o świętym Mikołaju, gdzie dobro jest dobre, a złe zło źle kończy :) Takie nastrojowe sympatyczne odmóżdżacze :)
No co ty, czemu miałabym ci mieć za złe? Przecież nie wszyscy muszą lubić to samo:)) "Pan Tadeusz" też piękny. Świąteczne odmóżdżacze też lubię.
UsuńCoś Ty, odmóżdżacze to w innej kategorii, nawet nie znajduję przykładu, mam na myśli te wszystkie krwawe jatki, czy inne szklane pułapki 12 i masakry piłą 9. Na okrągło mogę oglądać "Cztery wesela i pogrzeb", "Wesele Muriel", "Był sobie chłopiec", "Erin Brokovic", "Pretty woman"... Wcale nie czuję się wtedy odmóżdżona, wręcz przeciwnie - zresetowana, a to nie to samo!
OdpowiedzUsuńA "Potopu" też nie lubię! Nuuudy!
OdpowiedzUsuńNa pierwszą część poszłam z narzeczonym do kina. I ZASNĘŁAM ! Jedyny raz w kinie w życiu zasnęłam. Na potopie .
UsuńA nie pamiętam, czy na Panu Wołodyjowskim, ale raczej chyba na Potopie, na filmie są słupy elektryczne, i był taki jeden kadr, że na górze ekranu widać było szosę, i jadące ciężarówki :) Może teraz tego już nie ma, może wycięli. Ale były napewo, bo z klasą wyliśmy ze śmiechu na całe kino :)
Ojacie, ale obciach! Chrapałaś?
UsuńNIE WIEM !
UsuńTo chrapałaś. Gdyby nie, narzeczony by Ci powiedział. Nie chciał Ci robić przykrości.
UsuńNo nic innego nie zostało, tylko muszę z tym żyć ! Dobranocka :)
UsuńWspółczuję Ci bardzo...
UsuńNie lubić można, ale że nudy, to już się nie zgadzam! Wszystko o tym filmie można powiedzieć, tylko nie to, że nudny!
UsuńNo tak, o tych szklanych pułapkach, czy jatkowych, to nawet nie mówię, bo to dla mnie poza jakąkolwiek kategorią. No, może niedobrego słowa użyłam. Masz rację ! Bo faktycznie moim zdaniem te moje ulubione świąteczne to powinnam nazwać reklaksacyjne :)
OdpowiedzUsuńMika za późno dała głos. Trzeba nam się udać na relaksację do wyrka, bo jutro będziem wymięte.
OdpowiedzUsuńTo idziem. Nie chcem być wymięta ! Dobranoc :)
UsuńDobranoc kury, dobranoc kurczęta
UsuńTo mówi kura padnięta!
Padnięte zwierzęta się utylizuje. Więc nie padaj, bo byłoby szkoda.
UsuńPowstanę jak Feniks z popiołów. Spoko.
UsuńJeżeli tak, to padaj, kiedy chcesz!
UsuńMika u nas też wiało,że mało mi teściowej z ogrodu nie zwialło. Coś z choinkami jest ,bo nie dość że mój szanowny małżonek przytargał do domu największą choinkę w swojej karierze ,to jeszcze w nocy po ubraniu jej rąbnęła nam na podłodę,szczęście tylko parę bomb szlag trafił,bo reszta szyta albo z różnych nietłukących mas.
OdpowiedzUsuńChoromańskiego to ksiąźkę czytałam w wieku 12 lat z wypiekami:)
A w Święta nie włączam tv jeśli tylko mogę:) czasem kończy się to wielką obrazą społeczną^^
Ale Sienkiewicza to nie lubię,jeszcze Krzyżaków strawię ...
W ogóle to polska literatura dziejowa lekko mnie wykańcza...
A Hłaska ,albo taki Kosiński..uwielbiam!
To były moje przemyślenia na temat posta w telegraficznym szkrócie. Spać nie mogę:p
UsuńU mnie jakoś bez świątecznych rewelacji, nic nie rąbnęło, nic się nie stłukło, tv nie oglądałam. Odkryłam tylko pigwowiec kwitnący w ogrodzie. Nie, żeby kwiatami obsypany był, ale kwitnie. Zaległe, a ulubione gazetki przejrzałam. Ot, święta, święta i po świętach. Jeszcze tylko Sylwester i już będzie normalnie.
UsuńHanuś, czyś ty mi nie wywaliła przypadkiem mojej odpowiedzi dla Złotego Kota??? Bo było a nima.
UsuńNIczego nie wywalałam!!!!!!!!!!!
UsuńNo to piszę jeszcze raz:
UsuńZ tymi choinkami to coś jest na rzeczy, lubią czasem paść na twarz.
Szkoda, że Choromański pisarz zapomniany, całkiem niezły był. A Kosińskiego to z kolei ja coś nie bardzo...
To ja spać nie mogę. Dziwny ten kurnik bo tu biorytm na wspak. Wieczorem to kury śpią a wstają o świcie, czego jestem przykładem. No tak Mika, święta to dziwne miałaś. W tv nie wygląda to dobrze.
OdpowiedzUsuńJa do Hany odmózdżających filmów dodałabym jeszcze :" To tylko miłośc", " Moje małe greckie wesele", " Vicky, Cristina Barcelona" " "Jeszcze dalej niż Północ". Z polskich też znalazłoby się parę klasyków ale teraz przychodzi mi do głowy akurat "Brunet wieczorową porą " i Kowalewski z pięknym tekstem :
" Bardzo dobrze rusza się, tylko mówi, że nic nie może mówić, to znaczy nie mówi nic, tylko w ogóle nic nie mówi." :-))), Pamiętacie tę scenę ?
Lilko, faktycznie o różnych dziwnych porach goście się w kurniku zjawiają, czynny 24h na dobę! "To tylko miłość" też mogę stale i wciąż, w ogóle angielskie filmy i poczucie humoru bardzo kocham.
UsuńPrzypomnij mi tą scenę z mówieniem, nie mogę pokojarzyć?
Z polskich to jeszcze "Poszukiwany, poszukiwana" po rewizji u gosposi w celu poszukiwania pierścionka, pani domu odpowiada na pytanie małżonka o pierścionek "Eeee, tam, stary był..." U nas weszło to do języka domowego:))
Też tamtej sceny nie pamiętam. Dla kultowa jest "Konopielka" i "Sami swoi", mało oryginalna jestem.
UsuńLilianka, śpisz? Jak to kura?
Mogłybyśmy zrobić listę rankingową filmów na chandrę.
Tak, tak, tak, lista filmów na chandrę, z podziałem na polskie i zagraniczne.
UsuńLilianka, nie śpisz jeszcze, czy już? 4.55? Boszszsz...
UsuńTu jest fragment. może po tym skojarzycie>>>>
UsuńMICHAŁ ROMAN Ja muszę wezwać pogotowie, wie pani, kolega tak nieszczęśliwie szedł, że wbił sobie nóż w plecy...SĄSIADKA 2 Nóż? MICHAŁ ROMAN...przy obiedzie.SĄSIADKA 2 Przy obiedzie? MICHAŁ ROMAN Tak. SĄSIADKA 2 Tam.MICHAŁ ROMAN Dziękuję bardzo. SĄSIAD 2 To ten? SĄSIADKA 2
Tak to ten. Przy obiedzie. MICHAŁ ROMAN Halo, czy to pogotowie? MALINOWSKI Jeżeli możesz, to obserwuj jak zachowują się obecni. Czy ranny rusza sie? No odpowiadaj: tak, rusza się, tylko nic nie może mówić.MICHAŁ ROMAN
Tak tak tak tak tak, bardzo dobrze rusza się. Tylko mówi, że nic nie może mówić. To znaczy nie mówi nic. Tylko w ogóle nic nie mówi.MALINOWSKI Hmmmm. MICHAŁ ROMAN
Tak dziękuję, to ja czekam. [ODKŁADA SŁUCHAWKĘ I PONOWNIE PODNOSI] Słoneczna 5... Dobranoc, dziękuję.
Ja się tak budzę. Jestem gotowa do wyzwań :-)
UsuńTy to tak Z GŁOWY???
UsuńAle że budzisz się o 14.44 czy o 4.55?
UsuńCytat z głowy a ten opis ( scenariusz) to znalazłam w internecie.
UsuńBudzę się tak rano. Naprawiłam też szafkę narożną bo mi się zawias spitolił i poszłam jeszcze trochę pospać- tak do 8.00.
Już pamiętam tą scenkę! Akurat "Bruneta" widziałam niezbyt wiele razy i nie wryło mi się w pamięć.
UsuńLilianka, z huty tak Ci zostało, nie? Mnie już przeszło.
UsuńZ huty, a jakże! Miałam takiego sąsiada kiedyś b. dawno,który wstawał do śmierci o 4.00. Słuchał radia, robił sobie śniadanie. Nie mógł się przestawić. No i raz wstał .... i upadł. Zawał. U mnie bez histerii - często mi się to nie zdarza. Poza tym nie jem tak tłusto jak on.
UsuńNo ja nie wiem. Śniadanie o 4 rano to dla mnie bardziej kolacja.
UsuńZ polskich filmów na chandrę to własnie Vabank jest niezły ale 1-ka jest lepsza. Ten moment zapadł mi w pamięci kiedy Kwinto zachęca Duńczyka do skoku na bank a ten pyta się o wspołpracowników i ich dokonania. Kiedy słyszy, że są początkujący w tej branży , odpowiada : SZOPENFELDZIAERZE!
UsuńOczywiście SZOPENFELDZIARZE - literówka sie wkradła.
UsuńI "Powiedz Spiętemu, żeby się rozpiął..." :)))
Usuń:-)
UsuńI "..podglądowywać! podglądowywać... ! "
Na b. ciężki stupor polecam ten film. Moja najulubieńsza mała forma - Drżące trąby
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=8r5VMkZFC-Y&feature=share
Lubię "Potop" i całą trylogię w wersji książkowej. Również "Pana Tadeusza" czytam co jakiś czas z przyjemnością. Telewiezor w czasie Świąt był włączony sporadycznie tylko z przyczyn sportowych, ale nie moich. A z filmów relaksujących lubię angielskie seriale kryminalne, serial "Halo, halo", serial "Niania" ale w oryginale. No i fakt "4 wesela i pogrzeb" oglądam zawsze, gdy znajdę w TV. A prąd uzależnia - trzebaby coś wymyślić by się trochę uwolnić. :-)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze lubię ang. serial "Co ludzie powiedzą". No, po prostu uwielbiam :)
UsuńZapomniałam o nim.Ten też jest świetny! No i nieśmiertelny "Hotel Zacisze" czyli Faulty Towers"!
UsuńNoooo :)
UsuńA nie cierpię Jasia Fasoli !
Hotel Zacisze tak, tak, tak! I pani Bukietowa... Moja ukochana scena z 4 wesel to ta z urwaną kokardą druhny na pupie...
UsuńAgniecha, masz na myśli ten zwariowany serial "Halo, halo", którego akcja dzieje się we Francji w czasie okupacji? Jeśli tak, to się dopisuję. Śmieję się na samą myśl. A Bukietowa! Mam dvd i od czasu do czasu sobie włączam i za każdym razem płaczę ze śmiechu. Zwłaszcza, kiedy Bukietowa pojechała kupować dom na wsi i tam trafiła na wieśniaka, który do niej godoł, a ona ni w ząb. U nos jest tak samo! Chłopy tak godajum, że nie kumom. Nie, że gwarą. Artykulację mają specyficzną. Teraz już się nauczyłam, ale na początku to była masakra!
UsuńNoo, ten włąśnie! I można sobie jaja robić z partyzantów, walki o wolnośc!? Ano można!
UsuńOd czasu tego serialu nikt w naszym domu nie mówi "torba", tylko "tyrba"!
UsuńAgniecha, na brak prądu najlepsze dynamo! Koniki do kieratu i masz elektrownię. I jeszcze sprzedasz trochę. Prądu znaczy.
UsuńTak sobie myślałam, co u Ciebie, Miko, na ile Wam ten halny świętowanie przeszkodził. Ten z Twojego dzieciństwa wiał ponad 200 na godzinę - gdzieś w necie przeczytałam, dziwne nie jest, że choinki skosił.
OdpowiedzUsuńUzależnienie od prądu jest mało fajne, ja też mam piec gazowy do ogrzewania i w razie czego zamarzam w chałupie :(
Posiadam za to zapas świeczek, zapałek i jedną zapalniczkę ;) , mimo że do zapalania gazu nie są mi potrzebne.
Co do filmów, lubię skandynawskie kryminały, najbardziej Wallandera w szwedzkiej produkcji ;)
Potop i te inne - nieee .... cieniem na te produkcje kładzie się również to, że rodziciel chciał mnie unieszczęśliwić imieniem Krzysia, czyli w oficjalnym brzmieniu Krzysztofa ( bleee) , bo nie pamiętał nikt, że owa panienka to Krystyna była. Na szczęście, urzędniczka w USC nie chciała zapisać mnie jako Krzysztofy, za co jestem jej do dziś wdzięczna i świeć Panie nad jej duszą, niech będzie jej to ogromnymi literami do zasług przypisane i niech będzie szczęśliwa, gdziekolwiek by nie była :))))
Co jednakże dziwne, znam dziewczynę rok starszą ode mnie, która tak ma na imię, pochodzi z mojego miasta, ale może urodziła się gdzie indziej? Nie mam pojęcia.
Szwedzki Wallander jest fantastyczny, jak oglądałam całkiem już ostatni odcinek, gdy on rezygnuje z pracy, to łza się w oku zakręciła... Ten aktor, grający Wallandera po prostu nim jest. Wersja z Kennethem Branaghiem do pięt mu nie sięga. Z angielskich seriali kryminalnych to jeszcze bardzo lubię "Verę" z panią Blethyn w roli zmęczonej życiem śledczej.
UsuńJak to dobrze, że na przytomną urzędniczkę trafiłaś! Z dziwnych imion to znam jedną Adaminę...
Adamina ? Pierwsze syszę . To nie lepiej było dać Ewa - to samo, tylko wersja damska :) Ale ludzie som dziwne :)
UsuńLidka, Ty się dowiedz czegoś więcej o tej Krzysi z Twojego miasta, nigdy nic nie wiadomo... No, Wallander to jest gość!
UsuńCzasem są, niestety... Gorzej, jak unieszczęśliwią dziecko jakimś wymyślnym imieniem, które brzmi zupełnie idiotycznie w połączeniu z nazwiskiem.
UsuńOooo, Hanuś się ocknęła! Dzień dobry, dzień dobry:))
UsuńOcknęła... dawnom ocknięta! Ze dwie godziny będzie jak się ockłam!
UsuńCzegoś ci nie wierzę...
UsuńBardzo śmieszne...
UsuńA zobacz w galerii ilem nowych pasteli dodała, to pojmniesz.
Usuń"Very" nie znam, coś mi się chyba o uszy obiło, ale z chęcią poznam. Dokładnie tak jest, że aktor grajacy Wallandera po prostu nim jest i żałuję również, że to już koniec jego przygód.
UsuńAdamina jest równie koszmarna ... a Krzysię ową to ja znam, nawet w liceum się trochę kumplowałyśmy, ale nigdy o tym imieniu nie rozmawiałyśmy, jakoś tak wyszło.
Moje panieńskie nazwisko brzmiałoby beznadziejnie z tym imieniem, bo jest krótkie i ciężko wyodrębnić z niego nawet dwie sylaby. Mężowskie jest długie, więc wyglądałoby to jako tako.
Dobrze, że napisałaś, Hanuś, o galerii, bo nie zauważyłam, że jest ....
Ot, ślepe...
UsuńA tyle się namęczyłam, żeby ją roztworzyć!
Ludzie co i rusz wpadają w zachwyt nad potęgą swoją i swojego umusłu i przychodzi jakiś wiatr ,jakas woda ,ogień i okazuje się że pyłkiem jesteśmy we Wszechświecie ,nie Supermeny ale niemoty bezwolne ;)
OdpowiedzUsuńMoje Święta mineły całkiem całkiem. Wigilia była bardzo intensywna bo podejmowałam w naszym domu najbliższą wrocławską rodzinę ,to znaczy 14 osób dorosłych albo prawie dorosłych . Każdy coś tam przyniósł ale ,głowny ciężar Pani domu spoczywał na mojej głowie ,a nie czuję się w tej roli zbyt komfortowo . Drugi dzień ,całkowity luz i totalne lenistwo . Trzeci drobne prace gospodarskie i wizyta u rodziny . Żadnych katastrof na szczęście nie było ,choinka stoi na piecu ,cała i chyba zdrowa ;) lekko poobgryzana przez kota . ;)
To prawda, trochę pokory przed potęgą natury by się czasem przydało. Cieszę się, że Święta były miła, ale impreza na 14 osób to już spore przedsięwzięcie... Ja byłam na Wigilii , gdzie było 21 osób, w tym piątka dzieci. Fajnie było i przyszli prawdziwi kolędnicy, z Herodem, Śmiercią, Diabłem . Pasterzem i Matką Boską (najmniejsza dziewczynka:)), odgrywali scenki z Herodem i bardzo ładnie śpiewali po góralsku, naprawdę się przyłożyli do roboty.
UsuńMyślałam o Tobie w ten świąteczny czas. Cieszę się Miko, że mimo niedogodności miałaś fajne Święta.
OdpowiedzUsuńU nas żadnych katastrof nie było, poza tym, że dzień przed Wigilią chłopcy naszej Sołtyski wycięli ulubiony szesnastoletni świerk, oczko w głowie G., gdyż zajęta wyjmowaniem Abigail z paśnika na wysokościach spuściłam ich na moment z oka. Mieli wyciąć tylko świerczek na "choinkę". Robimy przecinkę w lasku i w związku z tym, kto chciał, mógł sobie wziąć drzewko. Ten świerk był naprawdę ogromny i piękny. Myślałam, że trafi mnie na miejscu przysłowiowy szlag.
Latem, zaraz po kupnie domu, postanowiłam spędzić tydzień na wsi. Przez siedem dni nie było prądu, wiały wichry wyrywające i łamiące drzewa i mieliśmy potop. To była dla nas taka wskazówka, aby zrobić sobie wszystko w taki sposób, aby w razie czego nie mieć problemów. Prąd potrzebny tylko do oświetlenia, lodówki, pralki, kompa, a bez nich można żyć przez jakiś czas bez problemu. Jak wiesz u nas przerwy w dostawie energii elektrycznej są na porządku dziennym.
Wigilię mieliśmy podróżniczą, jak co roku. Wczoraj zrobiliśmy sobie wieczór filmowy z Fellinim.
Serdecznie pozdrawiam
O matko jedyna, chybabym zabiła za ten świerk!!!!!!!! Jak to nawet, kurczę, na sekundę nie można z oka spuścić! Strasznie mi szkoda, jak ktoś drzewa ścina to się czuję, jakby mi coś odcinali...
UsuńDobrze, że nie potrzebujecie prądu do ogrzewania, to jest zawsze najbardziej bolesne. Taka ostra lekcja natury na dzień dobry to dobre przygotowanie do życia na wsi, tak myślę. Po czymś takim to już nic wam straszne nie było.
A jakie filmy Felliniego, a jakie?? Ja uwielbiam "Amarcord" i "La Stradę".
Właśnie te dwa. Dziś Roma.
UsuńNo pacz, jaka koordynacja! Roma też, jak najbardziej.
UsuńZdecydowanie Amarcord.
UsuńPacjanku, a ja u Ciebie oglądam skręcanie nitki na wrzecionie. Na razie teorię oglądam, ale ciągnie mnie do tego od dawna. Dziś mam chwilę wolnego, i garstkę czesanki, to se chyba kartofel ołówkiem przebiję, i będę próbować :)
UsuńNo, a z tym drzewem, to i dusiłabym i jeszcze zarezała, żeby skuteczność była .
UsuńJak to kartofel? Zawsze myślałam, że do przędzenia potrzebny jest kołowrotek!? Ale żeby pyrom?
UsuńWrzeciono starczy!
UsuńZamiast kołowrotka, czy zamiast pyry!? Niech mnie ktoś oświeci!
UsuńPyrka jako przęślik (obciążnik) na patyku. Może być płytka CD, wieczko od słoika, mątewka, co chcesz na tym patyku, albo i patyk bez niczego, ale wtedy inna jest technika przędzenia
UsuńEkhm... jak byłam ciemna, tak jestem...
UsuńWpisz sobie w google przędzenie na wrzecionie i zobaczysz na you tube jak to wygląda.
UsuńDobra. Nie lubię ciemną być.
UsuńJa też jestem ciemna, ale tak mnie to kręci, że ojacie. A sprzętu profesjonalnego brak. Stąd (znaczy od Pacjana) ten kartofel z patykiem :)
UsuńPacz, mnie nie kręci, za to mam kołowrotek. Pacjan twierdzi, że na chodzie.
UsuńI na chodzie i podwójny!
UsuńDo Felliniego można dorzucić jeszcze "Miasto kobiet" i "Osiem i pół "
UsuńZ tym kartoflem, to ściema ! W trakcie tfu-rczości używałam słów uznanych za niecenzuralne. Słownictwo mam przebogate. Kartofel jest dla naumianych już ! Kończę z kartoflem !
UsuńHana, a kołowrotek był w planach, ale metrażu braknie, więc będę probóbować na wrzecionie, bo to można ze sobą brać wszędzie. Nawet do dentysty :)
UsuńJuż cię widzę, jak siedzisz w kolejce u dentysty i śpiewasz "Kręć się, kręć, wrzeciono..."
UsuńGdzie w kolejce? Na fotelu śpiewa i cienko przędzie!
UsuńW kolejce do dentysty śpiewa się najróżniejsze rzeczy ! "Kręć się, kręć wrzeciono " też jest w repertuarze, bo znam wersję niecenzuralną, na tę okoliczność jak najbardziej adekwatną :) A na fotelu, to baaardzo cienko przędzie - skarpetkową niteczkę :)
UsuńTo musisz do mojego dentysty, nie ma kolejek i jak jesteś umówiona na trzecią to wchodzisz do gabinetu punkt trzecia.
UsuńTo on kiepski musi być?
UsuńNie, tylko planuje sobie na pacjenta godzinę, a nie 15 minut...
UsuńUduś Pacjanie, uduś i już! Frankiem poszczuj. Za taki świerk, to normalnie milczenie owiec jem zrób.
OdpowiedzUsuńOkopaliśmy się po pierwszej ulewie, bo my na zboczu i woda waliła z pól prosto na dom. Przyjechała kopara i pokopała system rowów odprowadzających wodę. Teraz żadna ulewa nam niestraszna. Na brak prądu mamy generator - kiedyś prądu nie było kilka dni. Człek szybko tu się uczy.
U nas wspolne ogladanie całej trylogii - i na wyrywki teksty podrzucane - pękam ze smiechu, kiedy sisek robi olenke - sorry za błędy ale mi klawiatura w fonie wysiada....
OdpowiedzUsuńNo nareszcie jakaś bratnia dusza, też sobie teksty podrzucamy:)))
UsuńW tym roku tylko kanały zmienialiśmy; ) dvd odpoczywalo;))) a ciężarówki jadą w panu wolodyjowskim na końcu; )
UsuńTylko mnie wkurzały reklamy na tvn, "Potop" z reklamami to już nie to.
UsuńCałe szczęście Miko, że Twój domek nie doznał uszczerbku, bo widziałam, co ten halny nawyrabiał. Hanuś pastelki miodzio, ja oczywiście czasu nie miałam, żeby siąść....choć dostałam cudny papier i nowe kredki. No i kategorycznie muszę inaczej w przyszłości święta zaplanować, fajnie było, ale jestem okropnie umęczona. Przynajmniej jeden dzień powinien wolny bez gościny. Jeszcze Wu się rozchorował i smarkał i charczał, więc ja i na zmywaku i do stołu podać...eee tam. Jeśli chodzi o świąteczne filmidła to mogę po raz kolejny obejrzeć Samych swoich, miałam nawet zamiar obejrzeć Przeminęło z wiatrem ale musiałam szykować obiad dla gości to i nie obejrzałam. W sumie nic nie obejrzałam :((((( przeczytałam tylko wieczorami, jak już klapłam do łóżka książkę Wałęsowej.....
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie, bom myślała, że Cię święta wessały. Ja też mam nowe, wypasione pastele, z których, i owszem, zrobiłam użytek. Chyba zbyt gościnna jesteś i tu, i w Kaczorówce?
OdpowiedzUsuńTak się składa jakoś......kompa nawet na minuty nie włączyłam, nie pospałam......jutro weekend to może? Bo przecież dziś do huty było trza.
UsuńTo jakieś wariactwo jest. Ale sama musisz je ukrócić...
OdpowiedzUsuńHe, he, a moja teściowa dziś przyszła i widząc mnie taką klapniętą w fotelu pyta, a co Ty taka jesteś zdechła przecież święta były? Mamo, mówię..przyszłam chwilę temu z pracy......ach nie ma, jak to na emeryturze, czas inaczej płynie........dzień taki długi, a nasz ledwo się zacznie już się kończy. W przyszłym roku na święta wyjeżdżam w góry. Nie byłam już tyle lat, więc z chęcią te kilka dni tak spędzę...a na Wielkanoc, jak nie zasypie śniegiem to może do Kaczorówki? Te święta będą w kwietniu, a w kwietniu czasem bywa i po 20 stopni...
UsuńPytanie twojej teściowej przypomniało mi pewną odzywkę Władysława Broniewskiego do Szymborskiej. Byli razem na jakimś spotkaniu, Broniewski suto zakrapiał, po czym niefortunnie puścił pawia między innymi na naszą przyszłą noblistkę. Pani Wisława oczywiście miała zepsuty wieczór, a Broniewski po chwili zapytał: A czemu pani tak jakoś posmutniała?
UsuńMnemo, Hana ma świętą rację, nie można dać się zajeździć nawet najmilszym gościom. Asertywność trza trenować...
Nie miała nic złego na myśli, starsi ludzie, sami kiedyś czynni zawodowo i wychowujący dzieci, nie mają zielonego pojęcia, jak wygląda dzisiejsza praca. To nie do pomyślenia, że po pracy czasem zwyczajnie już na nic nie ma się siły. Mika, przy świętowaniu było bardzo miło, tylko, że dziś święta to jest takie dwa dni wyrwane z tego biegania i chaosu całorocznego, że zwyczajnie nie ma kiedy tych sił zregenerować. Kiedyś wystarczało, że człowiek posiedział kilka chwil lub się zdrzemnął i już był zregenerowany, dziś to i urlopu za mało, żeby się zregenerować. A może to tylko ja jestem taka "niezregenerowywalna?"
UsuńNie, tylko to jest to co już wszyscy wiemy, że zbyt się w tej pracy spalasz i że ona chyba dominuje w twoim życiu, tak już jest i trudno. No i czas na regenerację niestety z wiekiem się wydłuża, nie chcę cię martwić... To prawda, że starsi ludzie teraz nawet nie potrafią sobie wyobrazić jak wygląda teraz praca. Dawniej kończyło się o 15, zamykało drzwi za sobą i zostawiało problemy za tymi drzwiami. I miało się pół dnia dla siebie i rodziny. Teraz te proporcje bardzo się zachwiały i czas własny się skurczył...
UsuńO to, to z wiekiem:)))
UsuńAlbo z syndromem wypalenia zawodowego...
UsuńOmatulu, gacie opadają. Jeśli nie czaśniesz pięściom w stół, to Cię goście zajeżdżą, nawet najmilsi.
OdpowiedzUsuńNo patrz Moniko, a ja myślałam o Tobie przez całe Święta, jak tylko widziałam ten halny w TV, a zapomniałam w mailu zapytać, jak to przeżyłaś :-) Brak prądu na Święta to dramat bez dwóch zdań. Dobrze, że całe miasto nie miało, bo dzięki temu szybko awarię naprawili. Kilkoma domami by się nie przejęli.
OdpowiedzUsuńCo do filmów, to dołączam do fanklubu "Alo, Alo" i Bukietowej "Co ludzie powiedzą". Moja siostra do dziś przedstawiając mnie swoim znajomym mówi: "To jest moja siostra, ta co ma dom na wsi z miejscem na kucyka" :-D
W Święta nawet trylogia nie przytrzymała mnie przed telewizorem, nosiło mnie po okolicy. Popełniłam o tym wpis na blogu, pewnie nie dla archeologa czy historyka nudny, jak flaki z olejem, ale mimo wszystko zapraszam :-)
wpisu jeszcze nie czytałam, ale zaraz przeczytam. Dzięki za troskę, jakoś przeżyłam, w mojej dolnej części miasta było nieco lżej. Ale, kurczę, znów zaczyna, ponoć nie ma być tak ostro, ale wieje.
UsuńPozdrawiam bardzo ciepło:))
Widziałam w tv, ma u Was znów wiać, ponoć słabiej. Mówią, że tym razem 100km/h. Ej, już lepiej by zima była.
UsuńByłam w Zakopanem od 26 grudnia, to wiem, o czym piszesz. 27 XII od rana próbowałam przejść się Ścieżką pod Reglami, a nawet zawiało mnie w Dolinę za Bramką - cały wyjazd miałam popsuty od tego patrzenia na zniszczenia wśród drzew. Całość dopełnił widok Doliny Kościeliskiej.
Usuńhttp://cudartenka.blogspot.com/2014/01/swieta-w-tatrach.html
A Potop lubię - podobnie jak i resztę Trylogii. Nawet kiedyś jeździłam śladem Sienkiewicza po Lubelszczyźnie do miejsc opisywanych przez pisarza (np. wąwóz Horpyny w Działach Grabowieckich czy miejsce pojedynku Wołodyjowskiego z Bohunem we Włodawie:)
Z szukaniem informacji na temat tych związków wiąże się tako oto historia:
Będąc w Grabowczyku, w którym w dworku Władysława Czachórskiego przebywał w 1880 roku autor znanej na całym świecie Trylogii i Quo Vadis, udałam się do miejscowego sklepu. Do siedzących przed nim trzech mężczyzn (żywcem wyjętych z filmu pt. "Ranczo":) skierowałam pytanie: "Czy nie wiecie panowie, gdzie tu mieszkał Henryk Sienkiewicz?". A panowie... popatrzyli po sobie, pokręcili głowami, a następnie jeden z nich rzekł: "Nie, takiego my tutaj nie znamy."
Bardzo smaczna jest Twoja opowiastka! "Rancho" jako żywo.
UsuńTrzeba było ich widzieć - i te butelki z piwem:) Ale byli zdziwieni, że o Henia pytam:)))
UsuńPrzeczytałam z zaciekawieniem, to fascynujące, a nie nudne. Nie ustosunkowałam się, bom za głupia. Moja wiedza z historii i archeologii jest mikra.
OdpowiedzUsuńJako fanka Bukietowej, jadąc z Moim w charakterze pasażera, ostrzegam: uważaj, staruszka na chodniku!