Działo się! Nieoczekiwanie, znienacka, stuk-puk w okienko, a tam kto? No kto? A Kretowata we własnej osobie! Mało, że Kretowata, ale Kretowata z całą (bez Kruczka) książęcą Rodziną w osobach Księcia Małżonka oraz Księżniczki. Dobrze, że zdążyłam zmienić spodnie od polowej roboty. Dobrze, że zdążyłam, upiec ciasto (szarlotka!) wg przepisu znalezionego u Anki Wrocławianki (pycha!). Nie zdążyłam powstrzymać entuzjazmu piesków, które przestraszyły nieco Księcia Małżonka, czemu się nie dziwię - Wałek w takich razach skacze, jakby chciał odgryźć nos i wydaje dźwięk przypominający pisk styropianu na szkle. Książę wszak się nie ugiął (jak to Książę), Księżniczce nawet smoki niestraszne, a Kretowata, to każdy wie, co tu jęzor strzępić po próżnicy. Jakby tajfun, ale bez szkód. Nie dość, że pióro ma lekkie, to jeszcze dar opowiadania. Zaśmiewaliśmy się do łez i rozpuku z Jej opowieści. z życia wziętych. Gdyby ktoś miał wątpliwości - przeprowadzić się na wieś, czy nie, decyzję na tak podjąłby dzisiejszego wieczora.
Pieski w końcu posnęły w odosobnieniu, jeden kot schronił się na szafie, drugi pod kołderką, Księżniczka popełniła trzy pastele (Kretowata, powiedz Jej, że jednak ten z domkiem najpiękniejszy), Książę nie dziwił się niczemu (życie z Kretowatą musiało Go uodpornić) i już trzeba było się żegnać. Ale na krótko, już moja w tym głowa.
Gdyby nie parę przeszkód, ożeniłabym się z Kretowatą!
Ale mnie zazdrość zżera! Nic więcej nie napiszę, bo nie mogę z tej zazdrości.
OdpowiedzUsuńMika już u Ciebie?
I słusznie Cię żre.To był spontan. Obgadywałyśmy Cię, aż się kurzyło. Mika tak, u mnie. Trwa rekonwalescencja.
OdpowiedzUsuńKiedy Wy ją obgadujecie, to co ją swędzi? Ucho, nos czy noga?
OdpowiedzUsuńPypeć powinien jej wyskoczyć na języku ;)
UsuńMa czkawkę i wapory.
OdpowiedzUsuńTu u mnie teraz żadne spontany w grę nie wchodzą. Taka karma.
OdpowiedzUsuńNic mnie nie swędziało, chyba słabo obgadywałyście.
Dla Miki buziaki i uściski od mła.
Pacjanu, Mika dziękuje za buziaki i macha lewo ręko. Oraz buziaki vice versa.
UsuńNo dzie, porządnie Cię obgadywałyśmy!
Definicję waporów poproszę, mnie się ta przypadłość wydaje jakaś nieokreślona. Pani na poczcie powiedziała, że dziś, no może jutro. No to chyba jutro...
OdpowiedzUsuńChyba jednak dziś, ale mnie nie było i wszystko ląduje u sąsiadów. Wiem, że coś w ilości dwóch sztuk przyszło (bo spodziewałam się dwóch przesyłek), ale gdy ja wróciłam, to ich nie było. Tak zawsze u nas. Jutro odbiorę i się cieszę już.
UsuńWapory (l.poj. wapor): utrata równowagi psychicznej, połączona z omdleniami oraz z globus histericus. Czasem występują drgawki, uderzenia krwie do musku i inne obrzęki.
OdpowiedzUsuńGlobus mam co jakiś czas. Właśnie ten czas nadszedł, bo oceniam wnioski o kasę, za tydzień posiedzenie. Proszę mi współczuć, please
OdpowiedzUsuńDobrej nocy KOchane, bo już nic nie widzę na ekranie.
OdpowiedzUsuńDobranoc, współczujemy Ci. Bardzo. Globus jest upierdliwy, wiadomo.
OdpowiedzUsuńWspółczujemy z całego serca, globusa znamy osobiście i nienawidzimy ze wszystkich sił.
OdpowiedzUsuńGlobus jeszcze jakoś da się zdzierżyć, ale wapor! Nie ujedziesz.
UsuńZawsze mi się wydawało że globus i migrena to jedno.
UsuńCoś Ty, globus za garło przydusza i musk!
UsuńCusz,za nieoczekiwana wizyta!!! Cała książęca rodzina, w komplecie. A ja świętuję, Wu się dziś narodził, tzn, trochę lat temu, ale co roku odnawiamy. No i dziecka szykują się do wylotu i ała.....Mnemo to jakoś przeżyje, co ma nie przeżyć. Uściski dla Miczki:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla Wu!
UsuńKiedy dziecka odlatują? Syndrom pustego gniazda?
dzięki za uściski dla Miki. A ja to pies?
Fajnie :))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Miki :)
Lidka, sto lat u Twego boku dla Twojego!
OdpowiedzUsuńDzięki za pozdrowienia dla M.
Hanuś Ty plus otoczenie uściski codzienne, Mice, bo z tego szpitala wyjszła. Syndromu pustego gniiazda niet, bo młode się zbierają , kwestia kilku dni, do niedzieli wylecą, dziś świętowaliśmy. Trochę dziwnie, że za ścianą zrobi się cicho.........
OdpowiedzUsuńA i Wu dziękuje:))))) Z wanny wylazł......
UsuńGoły?
UsuńNooooo, prawie:)))
UsuńTo my idziemy spać z tym obrazem pod powiekami!
OdpowiedzUsuńA gdzie - dobranoc pieski i kotki na noc???
OdpowiedzUsuńUuuuu, ja chyba też bo mi świętowanie czcionkę plącze:)
UsuńAnkoWrocławianko, odściskujemy na dzień dobry, też się liczy? Kotki i pieski się przyłączają - te to są dopiero wyściskane!
UsuńAle Wam fajnie, że jesteście blisko :)
OdpowiedzUsuńPewnie, i to jak! Szkoda, że na chwilę, Mika w sobotę już wyjeżdża,,,
UsuńTo chyba jedna z fajniejszych spraw związanych z blogowaniem. Można znaleźć pokrewne dusze i spotkać się w realu. Bardzo proszę gorąco uściskać ode mnie rekonwalescentkę Mikę i przekazać jej radosną wiadomość, że w weekend znalazłam nabywców na dom i już w przyszłym roku zamieszkam całkiem niedaleko :-) Ściskam wszystkich neo-wieśniaków i tych, którzy marzą o życiu na wsi :-) Kochani, warto!
OdpowiedzUsuńRiannon! Gratulacje! Mika, Hana, uściski!
UsuńRiannon, to rewelacyjna wiadomość, pewnie sama nie spodziewałaś się, że tak szybko to pójdzie. A nie mówiłam? Taki dom! Przyszły rok już za chwilę przecież! Jadąc do Miki, będę mogła zahaczyć o Ciebie!
UsuńTo mówiłam ja - Hana, teraz mówi Mika:
Juhuuuuuu!!!!!!!!! Będę miała gdzie bywać na salonach i dworach, a i wreszcie doczekam się odwiedzin u siebie. Bardzo, bardzo się cieszę i gratuluję. Czy nowi właściciele Zapusty to pokrewne dusze? Uściski!
Nie spodziewałam się że: stanie się to tak szybko, a po drugie, że po świecie chodzą tak wspaniali ludzie, jak nowi właściciele! Nie mogłam wymarzyć sobie lepszych. To niemal cud. Szczegóły na dniach napiszę na maila.
UsuńHana- z ogromną radością powitam Cię w moich nowych progach :-) Mika- doczekać się nie mogę naszego spotkania w realu :-) Przytulam :-*
A ja się pytam, dlaczego bez Kruczka? To kara za ten wyżarty gar jedzenia? Co za zouza z tej Kretki. ;)
OdpowiedzUsuńUściskasy dla Miki. :)
PS. I dla Ciebie oczywiście. :D
Kruczek trawi do dzisiaj. On ma ADHD, Wałek też. W połączeniu mogliby roznieść dom. To może lepiej, że chłopaki się nie znają?
OdpowiedzUsuńJakoś tak fajnie na duszy jak się czyta o takich spotkaniach :)
OdpowiedzUsuńUściski dla Miki, niech ta rekonwalescencja mija Jej w cudniastym towarzystwie i błogim lenistwie :)
I cały czas chodzi mi po głowie poprzedni Twój wpis ... co komu do tego kogo Ty w SWOIM domu bawisz !!!! Ludziska to kochają zajmować się cudzymi sprawami ...
Serdecznie pozdrawiam obie panie :)
Jasne, ze nic nikomu do tego, ale ludziska wścibskie i dziwujące się są, ale takim mówimy nie i kij im w oko.
OdpowiedzUsuńDla takich chwil warto w internecie posiedzieć!
To mówiłam ja, Hana, teraz mówi Mika:
Mirko, serdecznie dziękuję za uściski. Czuję się u Hany jak pączek w maśle (trzeba uważać z masłem i krasnoludkami w szafie) i pławię się w błogim nieróbstwie. Czas pędzi opętańczo i już w sobotę udam się w pielesze domowe. Ale cudne wspomnienia zostaną! Jak sama zacznę pisać, to będzie trudno odczytać, bo na razie bez polskich znaków i jednym palcem.
Dziewczyny, wróciłam wczoraj i padłam skonana, dziś od rana do wieczora w mieście;) A zapomniałaś dodać, jaką ciężką mam kontuzję, przez Frodka wszystko;) Dzisiaj zrobiło się toto fioletowe i przeszło na drugą stronę, spuchnięte palce wzbudziły poruszenie w pracy...
OdpowiedzUsuńHana, z miejsca bym za Ciebie wyszła!!! Tak w ogóle to marzę o żonie;)
Pozdrowienia dla Miki!!!
Książę Wami zachwycony;) A Księżniczka to w ogóle, tymi pastelami jej serce kupiono;)
Mamy konflikt interesów, bo ja też chcę żonę mieć! Może jakoś tak po pół roku każda?
OdpowiedzUsuńNie możecie być żoną jedna drugiej? A gdybyście dopuściły wielożeństwo, to i ja hajtnęłabym się za obie.:-)))
UsuńDopuszczamy!!!
UsuńHanka, czemu usunęłaś kontrolę jakości? Takie cudne osobniki w komisji były! I sam prezent wspaniały!
OdpowiedzUsuńNie usunęłam! Samo się usunęło, ale wróciło.
OdpowiedzUsuń