czwartek, 24 lipca 2014

TAJNA MISJA CUDARTEŃKI, BIESZCZADY, KALNICA

Jak nie tajemnicze znalezisko, to tajna misja... Namnożyło się u mnie tajemnic, ale widać to taki czas, czas tajemnic, porządkowania historii rodzinnych, grzebania w starych fotografiach... Odkrywania na nowo swoich korzeni.

Tym razem lwi udział miała w tym CUDArteńka. Piszę CUD z dużych liter, bo prawdziwy to cud, co ta kobieta zrobiła:)) Arteńka, jestem ci ogromnie, dogłębnie, nieskończenie i nieopisanie wdzięczna za twoją pomoc i konsekwencję.
Uprzedzam, będzie długo i fotograficznie...
Ale od początku: gdy zaczęłyśmy korespondować z Arteńką, wspomniałam, że rodzina mojego Taty pochodzi z Bieszczadów i że dziadkowie są pochowani na starym, zapomnianym i zarośniętym cmentarzyku w miejscowości Kalnica. To bardzo daleko od miejsc zamieszkania różnych członków naszej rodziny i trudno tam dotrzeć, zwłaszcza starszym osobom. Ja byłam tam ponad 20 lat temu, podczas pobytu w Polańczyku i ledwo to miejsce odnalazłam. Po mnie był tam jeszcze mój kuzyn z synem i zawieźli tam tabliczkę z nazwiskami dziadków i datami ich śmierci. Na te informacje Arteńka zareagowała natychmiast, przysłała mi linka do strony Moje Bieszczady, gdzie były zdjęcia m.in. z tegoż cmentarzyka i było bardzo wyraźne zdjęcie grobu moich dziadków! Napisała mi również, że wybiera się w tamte strony na urlop w lipcu i że może np zawieźć nową tabliczkę i zrobić tam porządek... Zatkało mnie z wrażenia, ale propozycję z wdzięcznością przyjęłam. Zamówiłam nową tabliczkę, która, mam nadzieję , wytrzyma następne 20 lat , wysłałam Arteńce i czekałam na jej powrót...

Ale jeszcze przed jej wyjazdem nawiązałam kontakt mailowy z panem prowadzącym stronę Moje Bieszczady i wysłałam mu kilka zdjęć rodzinnych i informacje o dziadkach, które zamieścił na podstronie o Kalnicy. Tu jest link: www.twojebieszczady.net/kalnica.php
Ja tutaj też chciałam je pokazać i jeszcze inne, których tam nie ma.
Oto dziadek Adolf, urodzony w roku powstania styczniowego, tj. 1863:

A to jego żona, a moja babcia, Maria, pochodząca z Rymanowa:

Dziadek Adolf urodzony w Hebdowie a zmarły w 1919 w Kalnicy był zarządcą części dóbr hrabiego Krasickiego - zarządzał lasami Krasickich. W latach 1901-1905 było to Leśnictwo Manasterskie - mieszkali wtedy w Manastercu - a od 1905 leśnictwo Kalnickie po zlikwidowaniu gospodarki rolnej folwarku Kalnica dzierżawionego uprzednio przez Wincentego Pola. Babcia Maria urodzona w 1875 a zmarła w 1922 wychowywała ośmioro dzieci i zajmowała się domem. Mieszkali w niewielkim dworku z gankiem, był to tzw. "Szumny Dwór" wcześniej zamieszkiwany przez Wincentego Pola.

Szumny dwór
Tu jest zdjęcie dziadków z trójką dzieci, najstarszy w mundurku to Jan, co do pozostałych to mam wątpliwości kto to.  Stryj Jan wychowywał mojego ojca po śmierci rodziców, został pułkownikiem i historykiem wojskowości, był kawalerem Virtuti Militari. 


Ich dzieci to Jan, Kazimierz (polonista, który pisał prace o pobycie Wincentego Pola w Kalnicy), Stanisław, Antoni, Stefania, Maria , Helena i Tadeusz - mój Tato, który był najmłodszy. 


Tu jest zdjęcie rodzeństwa, zrobione w 1926 na Wołyniu, w majątku Antoniego:


Na zdjęciu brak Jana i Stanisława, mój Tato pierwszy z lewej strony, miał wtedy 16 lat.

Ale wróćmy do wyprawy CUDArteńki. Dzielna ta kobieta pokonała wszelkie przeciwności losu, chaszcze i bezdroża i dotarła do cmentarzyka w Kalnicy, uzbrojona w sekator, kombinerki i wkrętak.  Ze swojej wyprawy zrobiła mi piękną prezentację, tylko nie wiem, czy będę umiała ją zamieścić, może uda mi się dać link, tylko muszę jeszcze nad tym popracować.
Na razie więc relacja fotograficzna:



Dzielna kobieta szła na piechotę, mijając po drodze zainteresowane krowy:
Piękną kapliczkę wiejską
Ruiny dworu:


Zdecydowanie mniej piękny były PGR



Aż zoczyła kładkę:

Zapuściła się w zarośnięte łąki...


Aż dotarła na kraj lasu, z którego wyłaniały się stare nagrobki...
Najpierw charakterystyczny grób Marii Kasztaniukowej z tabliczką napisaną cyrylicą, niestety coraz bardziej nieczytelną...



Potem grób Ukraińca zabitego tu w 1944 roku, któremu rodzina wystawiła niedawno nowy nagrobek...


Aż w końcu zarośnięty , stareńki grób moich dziadków, z przerdzewiałą tabliczką...




Gdy Arteńka zabrała się do wyrywania chwastów (z zachowaniem rosnących na grobie liliowców, które kiedyś ktoś tam posadził) , znalazła nowszą tabliczkę, na której jeszcze dało się odczytać nazwiska i daty. Tabliczkę tą zawiózł  tam mój kuzyn, około 20 lat temu.


Oprócz tabliczki na grobie znalazła pozostałości zniczy i sztucznych kwiatów, widocznie na Wszystkich Świętych ktoś tam zapala światełka. Było również trochę śmieci, ale niedużo na szczęście.


Arteńka Złota Rączka zamontowała moją nową tabliczkę ze sporym trudem, parę problemów technicznych się pokazało. Powiesiła również tą znalezioną w chaszczach. 



Po wszystkich zabiegach grób wygląda tak:



Znacznie się różni od tego , co było na poprzednich zdjęciach, Arteńka naprawdę wykonała tytaniczną pracę!


Postawiła jeszcze bukiet kwiatów polnych i zapaliła znicze...

Arteńko kochana, raz jeszcze kłaniam się w pas i dziękuję za twoje dobre serce, wysiłek i trud włożony w realizację tego zamierzenia. Jestem pewna, że Dziadkowie patrzą gdzieś z góry i też się cieszą:)))

226 komentarzy:

  1. Powiem tak : ARTEŃKO, JESTEŚ WIELKA ! Podarowałaś Mice spokój w sercu !
    Oj, Mikuś, Ty to potrafisz wzruszyć :) Pomału będę lepiej znać losy Twojej rodziny, niż swojej. Znaczy jest to chyba kop (czytaj bodziec !) by zacząc ruszać swoje rodzinne historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arteńka mało wielka, jest ogromna swoim sercem!
      Ja się tylko będę cieszyć, jeżeli zmobilizuję cię do jakiegoś działania w związku z historią twojej rodziny:)))

      Usuń
  2. Jeju, Mika, ale to się czyta - jak powieść sensacyjną.-------------------------------------- (ten ambitny kreskowy fragment to Mietek, nie ja). I te fotografie! I ta CUDArteńka! Kochana dziewczyno, uściski i ukłony także ode mnie. :)------- (to też Mietek - bardzo możliwe, że w ten sposób i on się pokłania).

    Dziewczynki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mi się łzy zakręciły w oczach,....

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, że Arteńka tego dokonała, ale, jak ją znam, to nie mogło być inaczej. Arteńka jest mistrzem profesjonalizmu, dokładności i solidności.
    Po drugie, Mika, jak to wspaniale,że masz te fotografie i znasz tak świetnie historię swojej rodziny......
    Cieszę się, że Arteńka Ci dopomogła, bo czasem takie opuszczone groby plantują. Dla mnie to barbarzyństwo, w mieście robią to bez pardonu, a szczególnie, jak nie ma stsownej opłaty, co ileś tam lat. Mam nadzieje, że te cmentarzyki na wsiach zostaną w takim stanie i nikt grobów plantował nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plantują groby na czynnych cmentarzach ,robiąc miejsce na nowy pochówek . Na cmentarzyku gdzie są pochowani dziadkowie Miki plantuje czas ,pozostało tam przecież tak niewiele grobów . Arteńka przedłużyła ślad na ziemi po jej dziadkach ,bo przecież oni żyją w pamięci żyjących potomków .

      Usuń
    2. O to, to, Mnemo, wzorzec solidności to Arteńka! Do Sevres pod Paryżem by ją trza...
      Mnemo, tak jak Maria pisała, plantują na nowych cmentarzach, takie jak ten uznane już są za zabytki. Pan ze strony Moje Bieszczady pisał mi, że jest coraz więcej fundacji zajmujących się odnawianiem grobów na tych starych cmentarzykach. Tu są tylko 4 groby...

      Usuń
    3. A wiesz, Mika, co stało się z resztą grobów? Czy tylko te cztery tam były?

      Usuń
    4. Nie wiem, sądzę, że zostały gdzieś przeniesione. To był cmentarz przy cerkwi, został tylko zarys fundamentów, cerkiew została spalona. Niemożliwe, żeby były tam tylko 4 groby...

      Usuń
    5. A tu na Mazurach, co wieś to taki cmentarzyk, ewangelicki, zarośnięty..... o niektóre ktoś dba, inne całkiem zapuszczone......

      Usuń
    6. Będąc na kilkunastu bieszczadzkich cmentarzach zaobserwowałam, że zimnych grobów już nie widać, tak jak napisała Maria splantował je czas. Jedynie te, na których stoją kamienne nagrobki są jeszcze widoczne, ale i one mają swój określony czas trwania - są wykonane najczęściej z piaskowca.

      Usuń
    7. Podejrzewam, że nikt ich nie przenosił i nadal tam są, zapomniane.

      Usuń
    8. Nawet jak robili Zalew Soliński, to zostawili część grobów pod wodą....

      Usuń
    9. :(((( Nie wiem, czy przy Zalewie Czorsztyńskim nie było podobnie....

      Usuń
    10. To i pewnie pod Zegrzyńskim, tam wsie zatopione......
      W Krawnie tuż obok, las wyrasta na cmentarzu, drzewa, mają pewno z 60 lat. To jest taki widok zaskakujący, idziesz drogą, widzisz chaszcze i krzyże z nich stojące.Wchodzisz w ten las, a tam groby a z nich wyrastają wielgaśne sosny....

      Usuń
    11. To niesamowity widok musi być, może zrób jakieś zdjęcia???

      Usuń
    12. Ja to wszystko mam na zdjęciach Mika, każdy odwiedzany tu cmentarzyk.....

      Usuń
  5. Przodkowie...Moich mam blisko na szczęście. Tylko dziadek jest pochowany w Niemczech, bo tam zmarł tuż po wojnie po wyzwoleniu obozu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A byłaś kiedyś na jego grobie, albo twoi rodzice?

      Usuń
  6. Zamurowało mnie. Muszę się odetkać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Arteńka jest CUD!!!! Po prostu;)) Bardzo ci dziękuje za tę akcję Arteńko;))) Oj, Mika, widzisz - nawet dziadkowie skorzystali z blogowania;)))) To czysty zysk ten internet;)))) A dworek Wincentego Pola bliski memu sercu;) - co jasne przecież;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błogosławię ten Internet już od dawna... Przyślę ci linka do strony gdzie jest o tej pracy mojego stryja Kazimierza o Wincentym Polu, tylko muszę pogrzebać.

      Usuń
    2. I ja też czasami twierdzę, że internet może być dobry:) I o link też proszę:)

      Usuń
    3. Hi, hi, tego linka to od ciebie dostałam:))))

      Usuń
    4. A Wincenty Pol, ma swoją tablicę na zamku w Reszlu, byłam tam przedwczoraj, wikipedia mi wszystko wyjasniła.....http://pl.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Pol, zobacz Mika, jak to się te wątki plączą....ja na Mazurach Wincentego spotkałam, Ty o nim napisałaś....

      Usuń
    5. No pacz, wszystko jakoś się splata w wirtualną całość:))

      Usuń
  8. Mika, a te dobra to były Krasickich czy Krasińskich?

    OdpowiedzUsuń
  9. O jaka piekna opowiesc, o dziadkach (mam bardzo podobne zdjecia, moi dziadkowie po stronie mamy sa tez ze wschodu) i o Artence!!takie historie pozwalaja na optymistyczne spojrzenie na swiat! a ja jestem optymistka wiec taka opowiesc utrwala mnie w wierze, ze to jedyna i sluszna postawa zyciowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak!!! Jedyna i słuszna!

      Usuń
    2. Dołączam się z optymizmem:)

      Usuń
    3. Grażyna, ja teraz od czapy, ale poprzedni wpis już się zatkał na ament. Dzięki za robale, szfystko wchłonęłam, a na Twoim blogu utkłam i nie mogłam przestać. Te ptaki! I szfystko!

      Usuń
  10. Odetkałam się, ale nadal nie wiem, co powiedzieć. Przodkowie to jedno, a Arte to drugie. I gdzie Ona jest??? Wiedziałam, że to niesamowita kobita, ale tu mną wstrząsnęła. Chciało Jej się tyrpać w tym upale na końcu świata (z mojej perspektywy) z sekatorem, kombinerkami, drutem i dłutem w plecaku, żeby tam się uszarpać i jeszcze zdjęcia porobić! Osobiście jestem gotowa pocałować w rękę po 1 - Arteńkę, po 2 - internet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy internet ma ręce do całowania? Bo Arteńka na pewno... No właśnie gdzie ona????

      Usuń
    2. Mika, jakieś wirtualne ręce ma i symboliczne, nie? Internet znaczy.

      Usuń
    3. Muszę z obowiązku zdementować - miałam tylko sekator, wkrętak gwiazdkowy i zapałki. Żałowałam, że nie wzięłam tzw. kombinerek (czyli szczypiec płaskich:)))), drut pozyskałam na miejscu:)

      Usuń
    4. Pomysłowy Dobromir kombinerek zapomniał???? To straszne! Nie jedziesz do Sevres!

      Usuń
    5. Ciekawe, gdzie drut pozyskała:)

      Usuń
    6. Był przy przerdzewiałej tabliczce:)))

      Usuń
    7. Szczypce płaskie wezmę następnym razem:) Mam takie mała do odkręcania szekli:) A drut tzw. "wyrobowy" pozyskałam ze sztucznych kwiatów (mocny i w osłonce ze sztucznego tworzywa - nie zardzewieje:), przy tabliczce drutu nie było.

      Usuń
    8. Szczypce oczywiście małe:)

      Usuń
    9. O, to sorry za pomyłkę! Zwracam honor.

      Usuń
    10. Dołączam się do całowania w rękę Arteńkę !

      Usuń
  11. Normalnie zamurowało mnie. Arteńko jesteś niesamowitym Cudem :) Słów mi brakło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Lidko, mnie to zatkało na samym początku, jak A przysłała mi od razu te linki do strony o Bieszczadach, jak zobaczyłam ten grób i cmentarzyk to normalnie mnie zatchnęło...

      Usuń
    2. Nie dziwię Ci się, Miko, jesteś przecież emocjonalnie z tym miejscem związana. To naprawdę niesamowite wszystko.

      Usuń
    3. Arte, przypadków NIE MA!!!

      Usuń
    4. Oczywiście, że nie ma :))

      Usuń
    5. Przypadek to jest, jak wejdziesz w krowią kupę:)) Arteńko, czapki z głów. Uściski dla Ciebie.

      Usuń
    6. Mnemo - to przez Ciebie ja tu jestem:) A właściwie dzięki Tobie:)

      Usuń
    7. :)) A ja dzięki Tobie, nie tracę nadziei, że są jeszcze solidni, wrażliwi, dociekliwi i precyzyjni ludkowie. Te same cechy mają właścielki kurnika i reszta, która tu ściąga.......

      Usuń
    8. Ojtam, Mnemo, Kurnik powstał wyłącznie dzięki Tobie i Kretowatej! Dusiły, dusiły, aż wydusiły!

      Usuń
    9. To mi teraz posłodziłaś:))) Zaczynam wierzyć w moc moich zdolności dusicielskich!!!!

      Usuń
  12. Miko ...wzruszająca historia ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i was to wzruszyło, nie tylko mnie...

      Usuń
  13. A mówią że internet to złooo.
    Bzdura, najlepszy przykład to , to miejsce NASZ,odważę się napisać KURNIK.
    Mika wspaniała historia, a Cud- Arteńka ma olbrzymie serce na dłoni.
    A mnie trochę wstyd, że się jeszcze nie wywiązałam z obietnicy. Wszystko przez tą paskudną aurę buuu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gardenia, przestań z tym wstydem! Co się odwlecze to nie uciecze, spokojnie!
      Pięknie napisałaś, Nasz Kurnik... Oczywiście, że NASZ!!! W internecie jest i zło i dobro, trzeba tylko dokonywać odpowiednich wyborów...

      Usuń
  14. Arteńka kłaniam się w pas tak jak Mika .

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mogę udawać zaskoczonej bo o udanej misji w Bieszczadach wiedziłam wcześniej. Myślę Mika, że nie tylko Dziadkowie się cieszą tam na górze ale i Tata i całe rodzeństwo też. Pamiętam jak z żalem mówił że do Kalnicy nie może się już wybrać. Arteńka jest unikatowa, taki biały kruk jak zwykło się mówić o rzadkich i pięknych egzemplarzach *przepraszam za ten egzemplarz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się cieszą... Nie zdążyłam jeszcze poinformować reszty rodziny o całej akcji, ale się zdziwią!!!

      Usuń
    2. A jak zobaczą zdjęcia to ich też "przytka".

      Usuń
    3. W niedzielę przyjeżdża Krzysiek z Zielonej Góry, to mu pokażę:)))

      Usuń
    4. to ty Mika w Zakopanem nasz rodzinę u mnie za płotem:) do Zielonej Góry ode mnie 20 km :) Niezwykła Historia i Niezwykłeście Kobiety ! Od piątej rano leje tu dziś nieustannie i dobrze -w całym domu czuć mokrym psem i to już mniej dobrze....Psa po deszczu to w czymś przeprać trzeba ?

      Usuń
    5. No nie, znowu się wszystko wirtualnie splata! Jeszcze mam rodzinę we Wrocławiu, Warszawie, Krakowie i Luton w Anglii... Ktoś gdzieś blisko??? Mnemo w W-wie, Ewa2 Kraków... Orszulka Anglia:))
      A ja strasznie lubię zapach mokrego psa:)))

      Usuń
    6. Małgoś, jak dawno Cię nie było! Pies po deszczu pachnie mokrym psem i to jego zbójeckie prawo. Po kąpieli też będzie pachniał mokrym psem. W ogóle im mniej mycia psa, tym lepiej. Chyba, że wytarza się w padlinie, to już siła wyższa.

      Usuń
    7. Gosianka i Marija we Wrocławiu! A ja tutaj! A kuku!

      Usuń
    8. Do Poznania to akurat nikogo nie zagnało, ale teraz przecież mam pod Poznaniem siostrę przyrodnią...

      Usuń
    9. A w Warszawie, to na którym brzegu Wisły Twoja rodzina??? Albo dzielnicy???

      Usuń
    10. uczciwie przestudiowałam w Poznaniu sześć lat :) Benek szczęściem w padlinie się jeszcze nie wytarzał , wytarzuje się jedynie w moich kanapach pobłotnie... A ja mnie się też raz trafiła tajna misja romantyczna. W muzeum Kochanowskiego w Czarnolesie, 700 km od domu spotkałam wiekowego pana, który od słowa do słowa wyznał że w moim miasteczku mieszkała jego młodzieńcza miłość. Okazało się że tę panią znam doskonale i wzruszony pan napisał list , który wiozłam jako posłaniec do pani Marii. Znajomość została odnowiona niestety wyłącznie telefonicznie bo oboje byli po osiemdziesiątce. Ale taki piękny to był splot losów po latach

      Usuń
    11. Też piękna historia...i wzruszająca......

      Usuń
    12. Małgoś, takie sytuacje ciągle się zdarzają i to mnie ciągle zaskakuje, jak jakom gupiom:)

      Usuń
    13. Ojej, ale historia piękna! Szkoda, że już oboje tacy wiekowi byli...

      Usuń
    14. Mnemo, Mokotów, Wilanów i Ludna, nie wiem pod co to podpada:)

      Usuń
    15. Ludna to blisko mnie, Powiśle. Powiśle to bardzo sympatyczna dzielnica, pracowałam w pobliżu 5 lat:)))

      Usuń
    16. Mika gdzie ta twoja rodzina w tym Wrocławiu mieszka ? Wszyscy tutaj znajdują swoich znajomych ,to może się okazać ,że ich znam . Świat jest przeciez taki mały :)))

      Usuń
    17. Na Orlej i na Niedźwiedziej:)) Rzeczywiście, świat jest niewielki:))

      Usuń
  16. Ten nowy nagrobek strasznie kłuje w oczy na tym cmentarzyku , bardziej przyjazne mi się wydają te nagrobki ,na których widać czas ... Przyjazne to nie jest dobre określenie ,ale nie potrafię znaleść właściwego .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, odstaje od reszty okrutnie i na dodatek się błyszczy... Te stare są jakby na swoim miejscu, wtopione w tą zieleń i drzewa...

      Usuń
    2. Jest taki, jak MUSI być - ja bym zdziwiła, gdyby był inny;)

      Usuń
    3. Ja wiem ze on taki MUSI być ,tylko mi on tam nie pasyje ;)

      Usuń
  17. "Egzemplarz" to tak trochę zaniemówił:) Trochę się popłakał ze wzruszenia, trochę uśmiechnął do komentarzy:)
    Miko, bardzo Ci dziękuję za tak wspaniałą relację:) Hano - całować rąk nie trzeba:))))) Wszystkim Kurom dziękuję za dobre słowa:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nareszcie się odezwałaś, drogi Egzemplarzu!!! Ja się też popłakałam, jak mi twoją prezentację przysłałaś... Wdzięczna ci jestem ogromnie...

      Usuń
  18. Arte, z całowaniem będę się upierać! Trudno, najwyżej potem umyjesz ręce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może zamiast zaśpiewałabyś jakąś arię:)

      Usuń
    2. Napiszemy, czy zaadaptujemy jakiś???

      Usuń
    3. No co ty, napiszemy!!!

      Usuń
    4. Pewnie! Może i zaśpiewam??? Na Waszo odpowiedzialność...

      Usuń
    5. Słowa hymnu to jeszcze jak cie mogie, ale kto napisze nutki? Jest na sali kompozytor???

      Usuń
    6. Słyszycie KURY? Trza pisać hymn KURNIKA!!!

      Usuń
    7. I nie kurarię, tylko kurię zaśpiewam!

      Usuń
    8. Kiedy ranne wstają zorze,
      Mgła opada, wiatr ustaje,
      Kury lecą do kurnika, by zobaczyczć, co tam Hana z Miką dziś nadaje.....

      Usuń
    9. Może zaadaptujemy jakąś Marsyliankę albo co;)

      Usuń
    10. Moja zwrotka, pasuje na, kiedy ranne wstają zorze, ale to kościelna pieśń.....

      Usuń
    11. Muzycznie dobrze by było chyba jakiegoś gotowca, ale słowa NASZE, własne, kurze!!

      Usuń
    12. Kościelna pieśń pasuje do kurii jak najbardziej!

      Usuń
    13. No to dalij, ciągnijcie, każda po jednej zwrotce. A jak się spotkamy to odśpiewamy!!!!

      Usuń
    14. Ja myślę, że zrobimy osobny następny wpis poświęcony tworzeniu hymnu i na tym tylko się skupimy, a na razie można się przygotowywać indywidualnie. Hana, może być tak?

      Usuń
    15. Wedle rozkazu, Królowo!

      Usuń
    16. Też dobrze:))) Wtedy wena się skoncentruje na jednym:)))

      Usuń
    17. Mnemo, możesz już tworzyć w, ekhm, wolnych chwilach...

      Usuń
    18. O to mi właśnie chodziło:))))

      Usuń
    19. Na zapas nie umim, musi być z buta.....

      Usuń
    20. Dobra, to będzie z buta!

      Usuń
    21. A ja w swej perfidii do muzyki Wroclawskiego bym skaperowała. Z tekstem damy radę :)

      Usuń
    22. A Wrocławski o tym wie?

      Usuń
  19. Wcięło mi posta z zachwytami. No żesz...
    Mika, pisz więcej o historii swojej rodziny, bo piękna! Zdjęcia rodzinne są przecudne.
    Arteńka jest mądrą, dzielną, wspaniałą kobietą. A ja to wszystko wiem, od kiedy czytam jej bloga.
    Arteńko, jesteś wielka!
    Mika, a Twoi przodkowie cieszą się w niebie i łzy ocierają ze wzruszenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Kalipso, chyba żadni z moich dziadków, ani ci od Mamy, ani ci od Taty, nie spodziewali się, że zostaną gwiazdami Internetu... I że tyle osób będzie chciało o nich czytać i wzruszać się ich historiami...
      Będę pisać, teraz kolej na Tatę, ale o nim to chyba w odcinkach, bo mi się życiorys w jednym wpisie nie zmieści...

      Usuń
    2. Kalipso, blogger jest gupi jak kfit na wągiel. Kopiuj komentarz przed kliknięciem. Potem tylko wkleisz i tak zrobisz bloggeru wbrew.

      Usuń
    3. Albo pisz w notaniku i wklejaj....

      Usuń
    4. Pisz, to taki pomnik dla nich. A jak o Tacie będzie w odcinkach, to jeszcze lepiej:)
      Hana, masz dobrą metodę na blogerra, co komcie pożera:)

      Usuń
    5. Nie tylko komcie pożera, taka z niego cholera!

      Usuń
    6. Pisz o Tacie pliiiizz! i w wielu dlugasnych odcinkach, uwielbuiam takie wspomnienia.

      Usuń
    7. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, tylko nie zaraz, muszę się w dokumentację zagłębić i trochę wam dac odetchnąć od historii:))

      Usuń
    8. Kalipso - pięknie dziękuję:) Popieram stawianie takich pomników. Myślę, że internet pozwoli na... nieśmiertelność naszych przodków:)

      Usuń
    9. Póki jaki centralny dysk nie szczeli.

      Usuń
    10. I szfystko pójdzie w kosmos...

      Usuń
    11. A jak byśmy wykuwały te nasze gadki, w kamieniu, choćby takowym, jak z Rosetty, to i za 2000 tysiące lat by nas odczytano, a tak, to, kto wie, co z naszej pisaniny zostanie.......

      Usuń
    12. A co tam Mnemo będziem się martwić potomnością za 2000 lat! Tu i teraz jesteśmy i fajnie się gada, to jest najistotniejsze. Ja tam niczego w kamieniu kuć nie będę. Mogę pomalować ewentualnie.

      Usuń
    13. Ale pierza drzeć by się nie dało, wyobrażasz sobie, ile byś czekała na odpowiedź, jakbym ją miała wykuwać?????

      Usuń
    14. Nieee, Mika, pisałybyśmy jak kury pazurą, to idzie szybko.

      Usuń
    15. Przecież mamy XXI wiek, kułybyśmy w kamieniu ....laserem... szast, prast......

      Usuń
    16. A potem rzucałybyśmy sobie nawzajem te kamienie, żeby przeczytać, nie?

      Usuń
    17. Porzucać fajnie, ale można dostać w zęby. I kamulców by szybko zabrakło. Całe szczęście, że mamy ten internet:) Jak dysk szczeli to trudno. Ale może tak szybko nie szczeli?

      Usuń
  20. Piękna, wzruszająca historia. Ileż to ginie ludzkich historii, warto je odgrzebywać.
    Zawsze po takiej lekturze mam ochotę u siebie poszperać, tylko na starość przyplątało mi się uczulenie na kurz i stare papiery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewo2, przykra dolegliwośc takie uczulenie, ale może jakaś maseczka i małymi partiami?

      Usuń
    2. Ewa, dobrze, że nie jesteś archiwistką;)))

      Usuń
    3. Ani anarchistkom.
      Chyba mam już głupawkę.

      Usuń
    4. Hi, hi babcia anarchistka, zaproponuję wnukom. Małymi partiami się udaje, tylko muszę przerwy robić, co źle wpływa na systematyczność.

      Usuń
    5. Aaaaaaaa, pomyślałam, że udaje Ci się małymi partiami anarchistką być! Tak tylko trochę anarchistką!

      Usuń
  21. Jakaż przebogata historia rodzinna Miko , oczywiście szacun CudARTeńko ,piękny gest! Chociaż tutaj ,w Kurniku to nic a nic nie dziwi,bo tu same dobre dusze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Doro. Kurnik ma chyba tą właściwość, że wyzwala dobro:)))

      Usuń
  22. E, nie, Mika, zue do nas nie przychodzo...

    OdpowiedzUsuń
  23. Hana! dwa razy pisalam o robalach wenezuelskich i nic sie nie ujawnilo na blogu w poprzednim wpisie...jutro moze Ci opowiem, jezeli jeszcze ta ciekawosc Cie zzera. Tera ide spac, bom poprzedniej nocy byla strozujaca nad Zabkiem co to sie przebija i przebic sie nie moze.. Boa Noite Galinhas.

    OdpowiedzUsuń
  24. Grażyna, one tam są, te komentarze robaczywe, trzeba kliknąć "ładuj więcej". Dzięki, szfystko przeczytałam z wypiekami. A na Twoim blogu utkłam na ament i nie mogłam przestać:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Som, som, też czytałam, jak mordowałaś skorpiony pantoflem!

      Usuń
    2. To pewno i pająki u niej, jak khmmmmm kaczki........

      Usuń
    3. Jak słonie Mnemo, jak słonie! Poczytaj komcie pod poprzednim postem. Grażyna w dwóch miejscach o robalach pisała.

      Usuń
    4. I pomyśleć, że mi się marzyła podróż do źródeł Amazonki, ten Fiedler tak na mnie działał, robali wielkich, jak słoni nie brałam pod uwagę. Do Australii też chciałam, ale tam czarne wdowy grasują, choc to takie gówienka malutkie, za to, jakie jadowite......

      Usuń
    5. Wenezuela mnie rozpala strasznie. Zajrzyj na blog Grażyny, aż dech zapiera. Nie mogłam stamtąd wyjść. Jakoś ludzie tam żyją i nie mrom jak muchi!

      Usuń
    6. Czytałam komentarz o robalach. Działa na wyobraźnię. Ludzie tam nie mrom, ale ja nie wiem, jak żyjom:)

      Usuń
    7. Pajaki tarantule to i W Wenezueli som, ale tylko raz widzialam i to w Caracas.DZien Dobry Galinhas! Wczoraj padlam a teraz odpadlam, czyli sie obudzilam, za oknem halasuje smieciarka a Zabki jakos ciche sa, i nie wiem kto w koncu mial dyzur...czyzby dziadek?

      Usuń
    8. Dziadek!!! nie spal calom noc...wnusia dala mu popic! co pol godziny domagala sie atencji..tera spiom..jam szczesciara byla...dzisiaj kolej na tatusia Dzieciatka Zabkujacego...

      Usuń
    9. Byłam u Grżyny i stwierdzam, że już wcześniej tam trafiłam przypominam sobie tego bloga. Poczytam o robalach.

      Usuń
  25. I jeszcze Ci napisałam, Grażyna, że jak wpadnę do Ciebie na sokawkę, to zabiorę kaloszki, coby mi ten koral paluszka nie odgryzł. I mnóstwo pytań Ci zadałam na temat onych robali. Przeważnie dosyć gupich.

    OdpowiedzUsuń
  26. Mika, chyba musimy podanie do bloggera napisać, żeby nam trochę więcej komentarzy dał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo, mnie jeszcze żadnego komentarza blogger nie zeżarł.
      Aż się sama dziwię, mam nadzieję, że mu się teraz nie odwidzi:))

      Usuń
  27. Nie czytałam jeszcze komentarzy i muszę napisać, że wzruszyłam się głęboko i do cna... To jest cudowna historia w wykonaniu CUDarteńki. Jakie to piękne! W dzienniku powinni o tym mówić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosianko, dziękuję za twoje wzruszenia... Tak, takich ludzi jak Arteńka trzeba by jakoś honorować. Ale może nie w dzienniku, towarzystwo nieodpowiednie...

      Usuń
  28. Prawda? Ja coraz bardziej kocham internet, chyba się z nim ożenię w końcu. Tak się to skończy! Tylko czy Jolka się zgodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czy on będzie cię chciał? Ten Internet, znaczy, za żonę???

      Usuń
    2. Raczej go trza traktować, jak kochanka. Bo, jak się ożenisz, to Cię zacznie ograniczać. Będzie zazdrosny:)))

      Usuń
    3. My już trochę z nim ożenione jesteśmy... Dużo czasu razem spędzamy :)

      Usuń
    4. A sypiacie już razem??? Bo, jak to to klops......

      Usuń
    5. Nie sypiamy, ale prawie...

      Usuń
  29. Zaszantażuję i przymuszę dziada.

    OdpowiedzUsuń
  30. CUD człowiek z cudArteńki, ot co! a Ty Hana (jak my wszystkie tu) już dawno z internetem ślub wzięłaś, tylko może wciąż nie jesteś tego świadoma? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak, Elaja, ale internet o tym nie wie:)))

      Usuń
  31. Kurki,ja już nie gdaczę. Jako prawdziwa kura ze świtem wstać bym chciała, bo jutro ostatni dzień urlopu i wyzwania meblowe czekają, więc, gdak, gdaku, gdak, idę leżeć na wznak:))))

    OdpowiedzUsuń
  32. Gdaku gdoku, ja na boku. Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrej nocy i ja idę, bom mało nie wyrżnęła nosem w klawiaturę. Dobranoc!

      Usuń
  33. Ciekawa historia,wspaniałe stare zdjęcia,warto odkurzać rodzinne wspomnienia,moc pokoleniowego przekazu daje ogromne wsparcie żyjącym,nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wspaniałe też że ludzie wykonują takie bezinteresowne gesty jak uporządkowanie grobu. Internet ma potęgę i oby ta dobra zawsze była górą !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, Miriam! Znaczy ta dobra strona internetu obu wzięła górę. Ale z nim, jak ze wszystkim w życiu. Jak się chce, to się znajdzie jedno i drugie, że tak rzucę złotom myślom.
      Mika i ja mamy szczęście, internetowe zło jakoś nas omija, otulają nas Wasze dobre emocje i cieplutko nam w nich.
      Dbałość o rodzinny przekaz wydaje mi się sprawą oczywistą, ale nie każdy tak uważa, niestety. Miłego poranka i dnia!

      Usuń
    2. Dzięki Miriam, to piękne co napisałaś o tym przekazie pokoleniowym... To właśnie blog zmobilizował mnie do uporządkowania wiedzy o historii rodziny, do przywrócenia ich pamięci... Wydaje mi się, że świadomość jakie to jest ważne przychodzi z wiekiem. Nie wiem czy czytałaś wpis o mojej drugiej babci, Agacie. Dzięki temu wpisowi udało mi się odkryć parę nieznanych faktów i dokumentów i ogarnąć w całość, nawet czułam się trochę jak detektyw historyczny:))
      Cieszę się, że się odezwałaś:))

      Usuń
  34. Miriam mnie uprzedzila? drugam!!! a moze Miriam to jak Kalipso...nie kladzie sie spac tylko bulecki piece...wtedy jam pierwsza, bo ja lubie byc pierwsza! ide sprawdzic jak tam Zabki przezyly noite z dziadkiem...o boa ( nie o boa noite tylko o boa) napisze o grzechotniku tyz! o korlau wezu co to taki malutki tyz napisze...beijinhos o poranku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mgla biala jak mleko spowija wszystko co za oknem...o jak pieknie, bliskosc Atlantyku robi swoje!

      Usuń
    2. Dziędobry Grażynko! Matusiu, co to jest korlau wezu??????? Czy to ma być wąż koralowy??

      Usuń
    3. Mika, pod poprzednim postem jest o tej gadzinie.

      Usuń
    4. Grażyna się przeliterówkowała. Dziwisz się? Tu mgła, tam węże, Ząbkowa nie śpi, Dziadek i ofszem...

      Usuń
  35. Grażyna, a jeśli to Kalipso się podszywa?
    Ząbkowej może wreszcie wylazło, to i nie kwili, albo Dziadek padł i śpio oba jak zabite?
    Daj może zdjęcie tych zaokiennych piękności mailem, jeśli możesz, pokażemy Kurkom. Cały zdjęciowy portugalski post możemy zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  36. zdjecia zrobione, przy tej akcji o malo nie zabilabym sie bo zapomnialam, ze na balkon prowadza szklane drzwi..walnelam ale szklo dobrej jakosci jest a ja tez, bom cala...Zabkujaca juz sie obudziwszy, dziadek spi, rodzice pognali przyjmowac pacjentow, jam jedna na posterunku a mala nie ma zabka tylko jezyczkiem po dziasle omiata...lecem do niej..zdjecia przesle po poludniu, bo nie znam sie na komputerze corki...proteeest Sofijki !!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Grażyna, byłoby fantastycznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyslalam mgle, ale jezeli wiecej zdjec potrzeba takich bezmgielnych to moge doslac...

      Usuń
    2. Grażyna, są, dziękuję Ci, a jeśli masz bezmgielne to ślij, czekom!

      Usuń
  38. Tule tule...a raczej dziadek tuli, bo nie zdzierzyl i wstal.

    OdpowiedzUsuń
  39. Są na świecie dobrzy ludzie, są. A blogowicze, to taka mała rodzina. Łza mi się zakręciła. Historia rodziny jest niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  40. Tak, jest mnóstwo dobrych ludzi, tylko za mało się o nich mówi, eksponuje się raczej to co złe. Dlatego trzeba mówić i pisać! Zgadzam się, czuję się wśród was jak w rodzinie:)) I dziękuję za twoją łezkę...

    OdpowiedzUsuń
  41. Jestem pod wielkim wrażeniem. Pozostanę sobie pod nim na trochę dłużej.
    To wielkie co zrobiła CudArteńka, mimo że Arteńka jest skromna i zrobiła bo chciała. Bardzo mnie buduje tylu wspaniałych ludzi których spotkać można w internecie.
    Kiedyś szukałam przodków na wiejskim cmentarzu, obleciałam calusieńki ze dwa razy i nie znalazłam, ale spotkałam pana co stał nad świeżą mogiłą pełną kwiatów -żona zmarła mu niedawno. Zagadałam choć w takiej chwili ..ale zagadałam, pan okazał się bliskim znajomym rodziny, na babcię mą mówił ciotka Anna. :) Po grobach pradziadowych nie został ślad a dziadkowie w Łodzi pochowani i też śladu nie ma. Ale spotkanie było niesamowite i opowieść godzinna o przodkach mych na ławeczce na cmentarzu tam gdzie rodzina ze strony ojca pochowana jest, także została w moim sercu.
    Zresztą tych spotkań dziwnych było więcej, jednego z kuzynów ojca poznałam ... w swoim mieszkaniu, przyszedł reperować moją maszynę do szycia. :)) Zaciekawiło mnie nazwisko, spytałam. Grzegorz kopal w korzeniach, sporo się dowiedział, szkoda że tak szybko zmarł na zawał. Wiedza o korzeniach jest ważna bardzo ważna uczy nas wiele o nas samych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostań pod tym wrażeniem jak długo chcesz:))) Niesamowite też twoje opowieści rodzinne, to spotkanie na cmentarzu i maszyna do szycia - tak jak pisałam powyżej - przypadków nie ma... Widocznie miałaś się dowiedzieć czegoś o przodkach, nie w taki to inny sposób...

      Usuń
  42. Witajcie Kury, u mnie dziś skwar nad skawarami, duchota, mnie żoładek odmówił posługi, bleee, miętkę piję...........i właże, co trochę pod prysznic w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
  43. Co za historia!
    Artenko, wracasz mi wiare w ludzi.
    Mika-przepiekne te fotografie.
    Kiedys mialo sie dwie, trzy takie rodzinne cenne pamiatki, w postacie zdjec. Teraz -setki.I nikt tego nie ceni.Nie przechowuje. Nie dba.

    I przepraszam , bo rzekne ino dobry wieczor i..dobranoc. Wrocilim z poludnia..
    A w poniedzialek -kolejna podroz. Kiedy ja zdaze poprac te sterty lachow??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, jak miło, że już jesteś! Teraz mamy chyba nadmiar wszystkiego, pamiątek też...
      Ale się rozszalałaś z tymi wyjazdami, fajnie było?

      Usuń
  44. Nie tylko dawne zdjęcia pozwalają odtworzyć historię:) Może nawet przemówić "tekturka", na której zrobiono fotografię. Np. zdjęcie Babci wykonał Zygmunt Maj w Sanoku - znalazłam inne fotografie wykonane w tym zakładzie (w którym "klisze przechowuje się"):
    http://janiszewo.blogspot.com/2012_03_01_archive.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arteńka, dzięki, też widziałam ten napis tylko jeszcze nie zdążyłam sprawdzić. Niezawodna jesteś!!!

      Usuń