Jest! Deszcz!!! Padał całą godzinę! Jest też prąd, ale nie ma wody w kranie. Nie rozumiem tej zależności, ale tak jest zawsze. Najpierw nie ma prądu, a potem wody. Potem jest prąd, ale wody nadal nie ma. Kiedyś wody nie było trzy dni. U nas akurat stała w piwnicy - pół wsi przychodziło z wiadrami...
Mój entuzjazm dla deszczu może być cokolwiek niezrozumiały, bo słyszę, że pada WSZĘDZIE. U nas nie było porządnego deszczu od dwóch miesięcy i mój "rajski" ogród istnieje jeszcze tylko dzięki mojemu uporowi. To, co dzisiaj spadło nie ma większego znaczenia, bo susza sięga o wiele głębiej, niż wysuszone na wiór gumno. No ale cieszmy się z tego, co jest. Jedno podlewanie mniej. W każdym razie dziękuję za zaklinanie, przeklinanie, zaklęcia i wyklęcia. Pomogły! A my napawaliśmy się tak:
|
Widzicie te rozkoszne kropelki? |
|
I strugi? |
Postanowiłam to uczcić:
W przemiłym towarzystwie:
I pod czujnym okiem:
|
Ty, zoba, z czego się tak cieszy??? |
|
A z byle czego! Z deszczu! I z ozonu w powietrzu - czego i Wam życzę!
Gratulacje i cieszę się :)
OdpowiedzUsuńI może też uczczę :)
Aż odetchnęłam z Tobą z ulgą. Może jeszcze popada. Do nas jak przyszło w południe tak leje dotąd z małymi przerwami. Fajne te koty za moskitierą.
OdpowiedzUsuńEwo2, łudzę się, bo zaciągnęło się po horyzont. Ale dobre i to, przede wszystkim przestało tak przypiekać żywym ogniem i powietrze jest teraz jak balsam:)
UsuńKoteczki co i rusz dziurawią moskitierę...
Ewo2, w tv mówili coś o oberwaniu chmury nad Krakowem, u ciebie też??
UsuńNo lało 2 razy porządnie, ale oberwaniem bym tego nie nazwała. Chyba ze w Hucie bardziej, ale ja z przeciwnego końca. Teraz też mocno pada i zrobiło się chłodniej.
UsuńNo to dobrze, że cię nie zalało. A ty w stronę Bronowic?
UsuńPrzy samych Bronowicach. Do Rydlówki mam o rzut beretem 15 minut piechotką. Takie osiedle, Bronowice Małe się zwie.
UsuńDzięki! Latałam po deszczu jak jaka gupia! Uczcić mus, na dobrą wróżbę.
OdpowiedzUsuńNago??
UsuńFajnie tak kąpać się w deszczu:)
UsuńCzołem Kury! Jestem! Jest też prąd i woda, dla odmiany nie ma śladu (po) deszczu. Znów przypieka!
UsuńKalipso, kąpielą tego nie nazwałabym. Ot, zrosiło mnie:)
Mika, Ty świntuszku! Zaraz nago... jedna goła w ogrodzie wystarczy. Trza ludności dawkować atrakcje.
UsuńNo fakt, mogłaby wieś paść jak gromem rażona...
UsuńGratulacje! U mnie nieustająca ulewa i burza już od trzech dni. Biedne gołe owce mokną. Gdybym nie ostrzygła maiłyby lepiej. Ech, życie. Zawsze na opak. Idę spać na sofę, bo łóżko zalane wciąż.
OdpowiedzUsuńBiedne owieczki, a one się nie poprzeziębiają? Tak ich okrycia pozbawić...
UsuńA moje wciąż w kożuszkach. I pewnie się cieszą, że leje i leje...
UsuńInkwi, sami strzyc będziecie?
UsuńU nas też padało i pada.Jak jechałam dzisiaj z koleżanka samochodem to tak lało, że wycieraczki kompletnie nie nadążały. Ale taki deszcz niewiele daje, woda szybko spływa . Lepszy taki kapuśniaczek na całą noc, którego Ci oczywiście życzę.
OdpowiedzUsuńPs. Czajnik i Grażynka wyglądają jakby w więzieniu siedziały. Że Czajnik to nie dziwota ale Grażynkę zapuszkowałaś, za co????
Gardenia,to nie one zapuszkowane, tylko robale po drugiej stronie!
UsuńO, Hana, to ja swój deszczyk (ulewę, znaczy się) też lecę uczcić! ;)
OdpowiedzUsuńMoże przez to bardziej go polubię - jestem zła bo pokrzyżował mi plany dzisiejszego porannego grzybobrania. Opatuliłam głowę chustą coby nie było widać, że zabandażowana i dotarłam tylko na skraj łąki - mokra jak kaczor.
Boni, tylko czcij ostrożnie, ja cię proszę...
UsuńBoni, ulewa grzybom dobrze zrobi, ale na śliskość w lesie uważaj, bo wiesz...
UsuńTo już lepiej uczcij, przez ten czas las obeschnie.
Czciłam spokojnie, na pół z córką ;)
UsuńPomogło bo a) padało w nocy a teraz mam słoneczko i b) mam koszyk grzybów! I nawet obyło się bez dodatkowych urazów (poza jednym kleszczem)
Matulu, koszyk grzybów!? Jakich? Może borowików, co? Nie zdzierżę:(
UsuńHana, toż przecież Twoja okolica (znaczy się rejon ojczyzny tamtejszy) to podobno grzybowe zagłębie! Południa to nie ma ani co porównywać
UsuńA gdzie tam! Tu nie ma lasów. Tzn. są, ale takie tam zagajniki. Prawdziwe lasy to bardziej na północny zachód od Poznania. Jakieś 120 km stąd w jedną stronę:(
UsuńO, Boni, gratuluję urobku leśnego!!! Jakie grzyby? Podgrzybki? I co z nich będziesz robić???
UsuńPrawdziweczki najprawdziwsze! Plany były wzniosłe (suszenie na święta) ale córki wszystko pokrzyżowały krążąc wokół koszyka z patelnią w gotowości (był sos i makaron, dla mnie zmiksowany)
UsuńU nas od 18stej leje. A w piwnicy to woda zawsze. Miałam zbadać, bo moze jaka minerałka?;)
OdpowiedzUsuńSprawdź koniecznie , Tupajka, może masz jakieś lecznicze źródła w piwnicy? Założyłabyś SPA i kasowała...
UsuńWłaśnie, może rozwiązanie leży w Twojej piwnicy?
UsuńJa pierniczę, Hanuś dzwoniła, że znów ją odcięli i że chyba już dzisiaj nie wróci:((
OdpowiedzUsuń:(((
UsuńMika, poszło :)
chociaż jak sprawdziłam, to było aktynwe, więc ja nic nie kumam:)
ale klikaj kochana, bo znów zbutwieje:)))
w Uć padało ino 20 minut i znów parówa :(((
W kulki se leco z tym prądem i tyle.
UsuńMoże choć deszczu więcej spadnie jako rekompensata za brak prądu.
Dzięki viki!!! Już nie będę...
Usuńno jak to nie będziesz??/
Usuńno własnie teraz będziesz :P
przybij jakomś piontkie, co bym widziała, żeś jest :)
UsuńSię postaram:)))
UsuńNo to jak się teraz u niej rozhula to padanie i burzowanie, to będziem zaklinać, żeby im prund włonczyli. Hanuś, a co to za słodki łaciatek razem świętował lanie wody ?
OdpowiedzUsuńToż to Frodek :))) Taki malutki się na tym zdjęciu wydaje, że myślałam, że może jakiś jego synuś nieślubny :)
UsuńTo chyba Froda masz na myśli?
UsuńRzeczywiście słodziak, mój ulubieniec.
Ewcia, swojego ukochanego Frodka nie poznałaś???? Bogaty będzie...
UsuńNo sama siebie nie rozumiem :) Ale to i dobrze ! Niech będzie bogaty !
UsuńMoże się z Pańcią swą podzieli...
UsuńWłaśnie, właśnie Dziefczynki, już ja go tam skłonię, żeby się podzielił! Tylko niech już będzie bogaty!
UsuńJuż niczego nie trza zaklinać, chyba, że nazad deszcz, bo znów smali. Słońce znaczy.
Hura! Deszcz u Hany, można przestać w końcu czarować i spinać się ze wszystkich sił :))
OdpowiedzUsuńWiesz, jeszcze by trochę można poczarować, padało tam skromnie tylko godzinkę...
UsuńDzień dobry! U nas mokro, aż żaby kląskają na asfalcie! Idę z R na s. Buziaki dla wszystkich dzikich kur!!
UsuńGosiAnko, jak to żaby na asfalcie kląskają? U mnie nic nie kląska, chociaż żaby są. Czarować proszę dalej, bo mało u mnie tego padania i dlatego nie kląska. Ale to już jak wrócisz z R ze s.
Usuńa bo to takie odgłosy wydają rozchlapywane przez samochody kałuże, chlup, chlu, kląsk, kląsk :)
UsuńTak się u nas w rodzinie mówi o żabach, że kląskają, od czasu pobytu nad jeziorami z małymi dziećmi (gdzie te czasy, buuu). :))
A, teraz rozumiem, bo trochę się przestraszyłam, że te samochody po tych żabach, o matko!
UsuńA że kląskają, to wcale mnie nie zdziwiło!
UsuńJuż nie pada, kurna w oko.
Kląskanie to mi się tylko ze słowikami kojarzyło, z żabami nigdy!!
UsuńMnie juz deszcz bokiem wychodzi, no bo ile moze padac? I jeszcze te temperatury, raczej wiosenne niz letnie. Nie moze ta pogoda jakos wyposrodkowc, tylko popada z jednej skrajnosci w druga? Chetnie oddam Ci nasz sprawdzony, solidny niemiecki deszcz. Kcesz? :)))
OdpowiedzUsuńAnka, Wy to solidnie potraficie kopać :PPP
UsuńPanterko, jasne, że kcę. Zwłaszcza solidnego, niemieckiego, uporządkowanego. Takiego, co w nocy pada, a w dzień dyskretnie usuwa się na stronę.
UsuńHana, jak przeczytałam tytuł, to od razu wiedziałam! Uff! To niech jeszcze popada, niech jeszcze...
OdpowiedzUsuńZ prądem i wodą u nas jest podobnie. Po przedwczorajszej burzy wyłączali u nas prąd kilka razy, najdłużej na ponad trzy godziny wczoraj po południu. Potem prąd powrócił, ale woda z kranu leciała niemal kroplami. Zgrzytałam zębami i złorzeczyłam głośno, bo akurat miałam robotę w kuchni. I Igor mi tłumaczył, że to z powodu wyłączenia prądu nie ma zasilania do jakichś tam zbiorników ciśnień czy innego ustrojstwa. Kiedy prąd już włączą, to może jeszcze nie być przez jakiś czas wody z powodu spadku ciśnienia. Czy jakoś tak. Ale żeby trzy dni nie było! To już chyba była jakaś awaria.
Radość Wasza z deszczu jest i moją radością, kochani! Zwłaszcza że tak pięknie się cieszycie! :))
JolkoM, dziękuję za podzielanie naszej radości! Gwoli sprawiedliwości przyznam, że nie zawsze z deszczu cieszymy się AŻ TAK.
UsuńZasadniczo rozumiem, że te ichnie pompy i inne przepompownie działają na prąd. Nie rozumiem tylko dlaczego w odpowiedzi na najmniejszy pomruk, ba, pomruczek burzy gdzieś daleko, natychmiast nas odłączają od wszelkiego zasilania? Wprawdzie mamy generator, ale to wszystkiego nie załatwia, najwyżej lodówkę podtrzyma i sokawkę da zrobić.
3 dni bez wody to rzeczywiście była awaria. Tu jest tak, że nie znasz dnia, ni godziny. Wstajesz rano, głowę mus umyć, bo masakra - dajmy na to, a Ty masz ważne spotkanie czy cóś. Odkręcasz kurek, a tam: szszszszsz...
Nienawidzę braku prądu, ale bez wody to już masakra. Też się cieszę z deszczu. Niech tam Hanie jeszcze popada, coby ten rajski ogród mógł się spokojnie rozwijać.
OdpowiedzUsuńMika, dobrze, że chociaż Ty masz prąd i włączasz światełko w kurniku:)
Dziś jeszcze raz przestudiowałam Wasze przepisy na nalewkę i się przymierzam... Porzeczki czy wiśnie? A może to i to?
OdpowiedzUsuńChyba prześpię się z tym dylematem:)
Kalipso, dzięki za zaklinanie!
UsuńTo i to - w kwestii nalewki. Moje wiśnie takie marniutkie, że soku nie puszczają wcale pod pierzynką z cukru. Szkoda na nie spirytusu. Spróbuj tą samą metodą zrobić naleweczkę z brzoskwiń (bez pestek) pokrojonych na ćwiartki. Dla mnie pychotka, bo bardzo lubię brzoskwinie.
Porzeczki musowo!! A najlepiej to i to. I jeszcze tamto. Robiła w zeszłym roku też z malin. Pyszna była.
UsuńMuszę jednak coś wybrać, bo jak zrobię ze wszystkiego, to w alkoholizm wpadnę. To może być ciekawe:) Mika, jak mus to mus, z porzeczek zrobię, i z brzoskwiń, i może z wiśni, jak dam radę. A pójdą na sok:)
UsuńJa jutro nastawiam porzeczki:)) Pierwszą partię, znaczy się:))
UsuńJest piękna audycja w nocnej Trójce, Dariusza Bugalskiego, posłuchaj:)))
Dzien Dobry!!!jestem pierwsza rannie? Bo Kalipso to jednak jest nokturna. Tak czytam i czytam i mysle sobie. Ani pradu ani wody i tu i tam a jam ,tam, czyli w Wenezueli myslala i psioczyla , ze to rzady rewolucyjne winne a to burze som winne , co prawda nie pada i nie grzmi ale moze to takie burze sa co to nie padaja i nie grzmia a odciac prad i wode i tak trza.
OdpowiedzUsuńKotka Grazynka, moja imienniczka wyjatkowej pieknosci jest, a Walek dalej zdobywa moje serce, jaki czujny i jaki kuperek ma. A na stole zmoklym (jak kura?) stoja kfiatuszki jakie lubie i kura jakas interesujaca siedzi a dzbanuszek zielony ho! ho! ho! tak sobie sama z soba gadam bo wy kury jestescie zmutowane jakies, spicie rano zamiast na grzedzie rejwach robic...
:) Bo my są kury takie raczej nocne :) Kto to widział tak rano wstawać ! Kalipso jest poza konkurencją. Ona rogaliki czy babeczki jakieś po nocy piecze ! Mam podejrzenia, że ONA NIE ŚPI WCALE !
UsuńGrażyna, w Wenezueli to i burze skrajnie egzotyczne som - takie, co to ich nie widać i nie słychać.
UsuńW Wałku zakochałabyś się bez pamięci, gdybyś zobaczyła, jak śpi świństwem do góry i z opadniętą wargą. Nie mogę go z aparatem upolować, bo on tak na noc się układa gruchmaniąc przedtem pracowicie kocyki. To cały rytuał!
Te ho, ho na stole to z Czacza, o stąd: http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/03/czacza-czar.html
Kalipso to Gallus Nocturna!
Ja się zgadzam z Ewą, ona chyba nie śpi wcale...
UsuńHana, Walka trzeba koniecznie sfotografowac, i z ta warga i z tym swinstwem...o Czaczu poczytalam , daleko ten Czacz, a ja lubie takie czaczowate krajobrazy, pod Warszawa jest Slomczyn, pewnie wielkosci Czacza, strasznie sie tam zmeczylam, moj brat ktory byl moja obstawa jeszcze dzis czyli od roku lamentuje ze nie kupil samowara wiecej niz 5 litrowego za 100 zlocisze. Ja bylam tak skolowana ogromem sprawy, ze kupilam ...no co kupila? kupila bukiecik roz wcale nie antyczny tylko calkiem swiezutki, i za cene taka sama jak np. w tesco. tak sie zastanawiam czy warto bylo po niego jechac az do Slomczyna.
UsuńTutaj bylo 5 minut deszczu i tylez grzmialo i teraz cisza jak makiem zasial,
Grażyna, z Czaczem jest podobnie. Ja wymiękam po 2 godzinach i w oczach mi się troi. Czasem jednak coś upoluję. A samowar, właściwie nieskazitelny, znaleźliśmy na złomowisku...
UsuńCały dzień zasuwałam w ogrodzie, bo popadało i nie było gorąco. A przez tę suszę i gorąc ogród mam zapuszczony okropnie. Teraz doszły pazury. Już nie wiem, co jest zapuszczone bardziej.
Wałka świństwem do góry upoluję prędzej, czy później.
temat mi znany, a w zasadzie dwa tematy mi znane...ogrod zapuszczony i zapuszczone pazury..dlatego przyjezdzam do Polski na 6 miesiecy by pazury odpuscily a jak juz odpuszcza to wracam a tam ogrod zapuszczony tropikalnie, i zapewniam Cie ,ze zapuszczenie tropikalne to nie zapuszczenie polskie i wtedy znowu zapuszczaja sie pazury i tak w kolo macieju ... tak ciagle sie puszczam w zapuszczenie i pazurow i ogrodu, niestety
UsuńNo toś biznes Grażyno zrobiła niezły z tymi różami... Ja już widzę tą dżunglę w twoim ogrodzie po powrocie... A włosy zapuszczasz? Czy odpuszczasz?
UsuńGrażyna, po pół roku to pewnie może się i baobab zapuścić w salonie???
UsuńNo to ja druga.
OdpowiedzUsuńU nas pada solidnie. Szaro i wodniście. Były potrzebne te opady. Mogę to pisać z pełnym przekonaniem bo sianokosy skończyliśmy przed deszczem. Ufff. Z głowy na ten rok.
Agniecha, aż Ci zazdraszczam. Sianko pod dachem, deszcz pada, czego chcieć więcej?
UsuńPowiem Ci czego chcieć, ale to niestety wcale nie jest zabawne. Żeby mój pies nie miał świerzbu. Bo się okazało dzisiaj, że ma, i to od dość dawna. Nie wpadliśmy na to, bo ona ma genetycznie uwarunkowane zapalenie gruczołów łojowych, i część objawów jest podobna. A u psów świerzb to wcale nie jest łatwa i przyjemna choroba.:-(
UsuńO rany, a jak to się leczy? Coś od zewnątrz i od wewnątrz? Biedna piesa i biedni wy...
UsuńTrzymajcie się!
Zastrzyk i kropelki na skórę. A ile razy, to będę pytać. Piesa bardzo biedna, rozdrapuje się do krwi, wygląda okropnie.
UsuńOesu, Agniecha, ale dobrze, że w końcu wiadomo, co jest! Świerzb jest syficzny w leczeniu, ale się leczy! Grażynka miała, jak ją znalazłam, ale się wyleczyło, nawet dość szybko.
UsuńTylko że u psów to chyba dłużej trwa. Ale na pewno się uda wyleczyć!!! Agniecha, ucałuj piesę w czółko...
UsuńTo pięknie, żeś się w końcu deszczu doczekała :)
OdpowiedzUsuńU nas w tej chwili słońce, wczoraj popadało, trochę pogrzmiało, zobaczymy, co się dzisiaj wykluje. Pewnie to samo, bo głowa mnie od rana pobolewa :(
E tam, u nas zdecydować się nie może. Raz tak, raz siak, ale generalnie gorąco.
UsuńU mnie teraz jest właśnie szaro-buro i chyba będzie z tego deszcz. I bardzo dobrze, kwiatki na rabatce przed blokiem zaczęły się już poddawać. O tej rabatce mojej sąsiadki i o niej samej to chyba kiedyś napiszę post, bo warto :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
napisz napisz, podejrzewam, ze to postac budujaca jest!
UsuńEduszka, proooszę!!!
UsuńU nas ulewa wciąż. Jeszcze nie wszyscy sianokosy skończyli. Sąsiadom mokną takie ilości siana, że płakać się chce. Szaro, buro, i nieprzyjemnie. A deszczu nam nie brakowało wcale. Od wiosny mamy irlandzką pogodę.
OdpowiedzUsuńPaczaj Owieczko, tak niedaleko, a jaka różnica! U nas bardziej śródziemnomorsko, żeby nie rzec - pustynnie. Gdzie ten klimat umiarkowany, pytam grzecznie???
UsuńMoże jak się wyciągnie jakąś klmatyczną średnią?
UsuńHanuś, nie wiesz???? Klimat umiarkowany już dawno zlikwidowali, coś takiego już NIE ISTNIEJE!!!!
UsuńPacz, Mika, nie wiedziałam i żyję w przekonaniu, że żyję umiarkowanie!
UsuńA więc, wnioskując logicznie, żyłaś w błędzie...
UsuńNo, teraz już wcale nie będę się miarkować!
UsuńWitam z Krakowa. Już nie leje, słonko błyska, trochę wiatru i temperatura znośna (24).
OdpowiedzUsuńTylko chmury się znów gromadzą. Oby nie było powtórki z rozrywki.
Ewo2, witam spomiędzy Poznania i Wrocławia. Zachmurzenie umiarkowane, wiatr wschodni skręcający, ciśnienie (moje) 120/70.
UsuńMiłego dnia!
Gratuluję wzorcowego ciśnienia!
UsuńU mnie lało od 18stej do 5 rano...
OdpowiedzUsuńTupaja, weź Ty zrób użytek z tej wody. Jakieś solankowo-błotne kąpiele w piwnicy - filozofię Ci do tego dorobimy i jazda!
UsuńHmmm....:)
UsuńUhoduj pijawki, będziesz krwi upuszczać, a my Ci zrobimy markieting i zobaczysz, jaka moda na pijawki nastanie. Na robalach się znasz.
UsuńI jeszcze koniecznie takie larwy much, które używają do oczyszczania ran, teraz to wielki biznes!!!
UsuńJuż my ci ułożymy biznesplan, nie bój się!!!!!!
Teraz to już naprawdę fuj!
UsuńTo ja też składam raport ,pada od wczoraj , to że Anka Wroclawianka już raportowała to nic nie znaczy ,ona po drugiej stronie Odry , u nas często tak jest ,że po jednej stronie Odry pada po drugiej nie .
OdpowiedzUsuńHanuś niech ci też tam jeszcze popada ,co by roślinki łebki do góry podniosły i z trawnika znowu zrobił się zielony dywan :)))))
:)) U mnie teraz słoneczko się przebija przez chmurki. A ten deszczyk podczas porannego spacerku z Rufikiem był boski :)
UsuńDzięki, Marija, nawet gumno odrobinę się zazieleniło. Kfiatków pilnuję.
UsuńU mnie w mieście tez nie było prądu...a deszcz i nie przeszkadza, wręcz się cieszę.
OdpowiedzUsuńDziędobry Kurki !
OdpowiedzUsuńInfo meteo : u mnie w górze lazur nieogarniony. Chłodny zefirek. 24 stopnie. Nie padało .
Prund i woda były i som !
UsuńSię Kurki tak nie cieszcie, wszystko przed Wami! Nie, żeby źle życzyła, wręcz przeciwnie, ale strzeżonego...
UsuńRozumiem twój entuzjazm ... mam to samo.
OdpowiedzUsuńWszędzie pada tylko nie u nas... susza straszna - mój ogród w zasadzie nie istnieje, bo nie mam go czym podlewać! Mamy braki w studni, musimy oszczędzać wodę... więc nie podlewamy... a że nie pada to...
Beatko, jak ja Cię rozumiem! Mam trochę lepiej, bo woda z wodociągu, nie ze studni - co też ma swoje wady. Na razie zakazu podlewania nie ma, ale i tak wszystkiego nie podleję. Trawa odrośnie i co drobniejsze rośliny. Bardziej mi żal drzew - wiadomo. Niektóre naprawdę marniutkie - żółkną - po prostu schną:(((
OdpowiedzUsuńPada, leje!!!
OdpowiedzUsuńPochmurno, pada, grzmi - prąd jest... zmienny - baaardzo zmienny, a woda jako tako - leci tak sobie, dobrze że w ogóle;))) Póki jest prąd piekę chleby, bułki, zmywarki wstawiam i pralki, bo potem nie wiadomo, kiedy włączą;) Z internetem tak samo - odpisuje wszystkim natychmiast, aż zdziwieni, że już - ale na co tu czekać, jak nie znasz dnia ani godziny;) W sumie trzeba byłoby tak ze wszystkim...
OdpowiedzUsuńSie czymcie, zmokłe kury, bo nie wiem, kiedy mnie odetną od sieci znowu;)))
Się ty też trzym, coś u ciebie długo już ta grzmista pogoda... Może ci tak zostanie z tym odpisywaniem:))))
UsuńU mnie pochmurno, do południa było 13 stopni, a po południu popadało, ale krótko.
Hana przechodziłam dzisiaj koło Muzeum Architektóry ,tam będzie wiadoma wystawa ,myślałam sobie dowiem sie o bilety . Ja pacze a tam glancują na całego i tak nie całkiem widac koniec . Dla jasności dodam ,że muzeum przed remontem zafundowało sobie remont . Ale sprawdziłam ceny w internecie i okazuje się że jest taniej niz pisałam poprzednio . Bilet normalny 40 zł, dla porównania mówiłam o 60zł ,ja bym sie natenprzykład załapała na ulgowy za 20 zł . Chyba ze ty też masz legitymacje emeryta/rencisty . Mika chyba ma :))) Mika przyjeżdżasz na wystawę do Wrocławia . Temat przewodni walki byków ,ale w jakim wydaniu ,Picasso ,Goya ,Dali ?
OdpowiedzUsuńlegitymację a jakże posiadam:))) Trochę chyba mi za daleko na tą wystawę... Ale za to mam u siebie rysunki Rubensa całe lato:)))
UsuńMarija, a przypomnij do kiedy ta wystawa?
OdpowiedzUsuńZdaje się do pazdziernika .
UsuńDobranoc ,czeka mnie jutro intensywny dzień .
A, to kupa czasu. Dobranoc Marija. Wesele?
UsuńDobranoc Marija, baw się dobrze!!! I niech się świnka wypełni!
OdpowiedzUsuńBlogger ewidentnie mnie nie lubi, komentarzy nie chce dodawać. Może u niego też deszcz? U mnie za to susza. Dopiero teraz mogłąm wpaść tu do Was, do kurnika, kiedy śpicie. Patrzę, tyle fajnych rozmów, a jeden wątek cały o mnie:))) Czuję się jak Wałek -celebryta. To piszę ja - Gallus Nocturna:) Hana, czy gallus to nie przypadkiem kogut?
OdpowiedzUsuńKalipso, pewności nie mam. W zasadzie powinno być gallus gallus, ale łacinę miałam baaardzo dawno temu:)
OdpowiedzUsuńMogę być i kogutem nocturną, też fajnie:)
Usuń