Przedstawia nasz ogród. Wiem, przynudzam. Nie mam czasu, aby uraczyć Was wyrafinowanym esejem, to znów o tych gupotach. Wychodzę z domu tylko po to, aby podlać te smętne resztki, które jeszcze opierają się suszy. No i pogadać z Wami chce się, a zaraz nie będzie gdzie. Dobrze, że w tym celu nigdzie nie muszę chodzić. Wystarczy drugie okienko sobie otworzyć i myknąć do Was. W ten sposób mam poczucie, że cały czas pracuję. Jeśli zmienią mi się proporcje, samej sobie założę blokadę, jak Kretowata - co nie, Kretowata? Jeśli przegnę, powiesz mi, jak to się robi. Na razie panuję nad sytuacją.
Któregoś wieczoru, kiedy upał trochę zelżał, a komarom jeszcze było za gorąco, wystylizowaliśmy naszą wielką, trofiejną beczkę.
Z ostatniej chwili! Znalazłam zdjęcie naszego tarasu, tego samego, na którym beczka i kfiatki poniżej, z czasu, kiedy go budowaliśmy temy ręcamy! Każdą cegiełkę przyniosłam, oczyściłam i podałam miszczowi na tacy.
Z najostatniejszej chwili! Pada, leje, dżdży od kilku godzin, momentami ulewnie, acz bez ekscesów, piorunów, gradu i innych nawałnic. Gumno zieleni się w oczach!
|
Gumno wczoraj |
|
Gumno dziś |
|
Gdyby ktoś nie wierzył, że pada |
|
Wałek przeczekuje świństwem do góry |
|
W fazie budowy |
Niestety, już tak pięknie nie wygląda. Ten śliczny, czerwony parasol na niewielkim wietrze powyginał się i powyhaczał, nie wiem, może się i połamał, nie chce mi się sprawdzać, tak mnie to wkurzyło. Wiaterek jest lekki, przyjemnie chłodzący, a parasol ogrodowy w końcu. Pod prysznicem mam go sobie postawić, w sypialni, czy gdzie? Czy zalew tandety i oszustw nie ma końca? Wyglądał solidnie... Jak ta łopatka, co się wygła przy pierwszym kontakcie z ziemią. Z tym, że łopatka była tańsza.
Niech Was nie zmyli ta zieleń - kawałek przed domem jest solidnie podlewany, a reszta, zobaczcie sam(e)i:
|
Gumno |
|
Usychający bez |
|
Funkie/hosty |
|
Pod jabłonią |
|
Hortensja |
|
Jałowce |
|
Paprocie |
I jak tu nie puakać? To teraz coś dla rozweselenia i ku pokrzepieniu. Chociaż czy ja wiem? Grażynce raczej nie do śmiechu.
To już nie skarżcie się na opady atmosferyczne, bo z dwojga złego...
Faktycznie żal serce ściska... I czy się zanosi na jakiś opad? Porządna burza postawiła by na nogi to i owo. We Wrocławiu też upały nieziemskie. A ja leżę i dogorywam... Niech to!
OdpowiedzUsuńNa nic się nie zanosi, kompletnie. Zerwał się wiatr i już myślałam, że może... ale nie...
UsuńTeż walnęłabym się z waporami, ale nie mogę, bo termin i to mnie mobilizuje. Siedzę jak zombie z nogami w misce z wodą i mrożonym szpinakiem na głowie.
Dokumentacja zdjęciowa???
UsuńAgniecha, widzę, że migrena Ci przeszła:))))
UsuńNo, teraz mam w drugą stronę - odwala mi!
UsuńTa strona lepsza, robotę można przynajmniej odwalić. He, he, bardzo śmieszne...
UsuńIdę odwalać, bo blokada już wisi nade mnom.
UsuńRzeczywiście wszystko schnie. aż żal za d.. ściska. Noż kurna, pokazują w tych prognozach, że wszędzie leje, wszędzie burze. A jak widać ani na zachodzie, ani na wschodzie. U nas dziś zaciągnęło chmurami, jakby miała być burza. A teraz niebieściuchne niebo i gdzieniegdzie podłużne różowe chmurki.
OdpowiedzUsuńA z robotą robię tak samo. W jednym oknie robota, a w drugim podgląd na Kurnik, Gosiankę. Mnemo ...
A Cajnicek aniołecek konsekwentny jest :)
Oj tak, konsekwentny Czajnik jest do bólu. Nikomu nie odpuszcza. Wałkowi wgryza się w gardło (dosłownie), a jeśli przegnie, Wałek włazi pod łóżko. Frodo nie maltretuje, ma respekt, dzięki Bogu.
UsuńJa mam takie wrażenie, że nigdy już padać nie będzie.
tu burza szła i poszła. znów jest sucho, w lesie trzeszczy pod nogami a harcerze nad jeziorem wkor.......była awanturka jest petycja i protest. Stół się robi a urlop kończy ehhhhhh
OdpowiedzUsuńHarcerze? Awanturę? A fe!
UsuńPokaż stół! I nerwicę masz! Dzisiaj dopiero fetorek!
Te dupki smarkate, wyobraź sobie przeganiają miejscowych i bronią dostępu do jeziora, bo wylupili las pod biwak. Wczoraj nas taki z ledwo sypiącym się wąsem musztrował przy wejściu na coś co się nazywa kapieliskiem, ale to przecie dzikie. Więc onemu wyłozyłam, że las to on se mógł wykupić od nadleśnictwa, ale dostępo do jeziora ma każdy obywatel swobodny. Dziś rano dziewuszka miejscowa zbierała podpisy pod petycją, że harcerze uzurpują sobie prawa do daru natury, jakim jest jezioro. Podpisalim gremialnie, miejscowi i wszyscy, którzy przez harcerzyka zostali postawieni do pionu. Że nerwicę mam to na bank......
UsuńA stół.... hmmmm osmarowany szelakiem, jak nic. Z blatu zjechał przy myciu i szorowaniu z nóg nie chce.Ale nie mam siły się pierdzielić z jakimś dogłębnym oczyszczaniem. Ten stół musiał stać w jakims parowniku, czy cuś bo leciała z szorowania z niego czarna woda, miał jakby osad z sadzy na sobie. Taki wyszorowany będzie olejowany i woskowany, trudno będzie łaciaty najwyżej. Wu naprawił szuflady, schną. Jutro może go skończy i zrobi kolejny taborecik, bo w tym roku taboreciki pyka.... ja do ludów nie mam atencji, wszystkie, które chcę składać mi się nie podobają, są do dupy.
A zróbcie harcerzykom jako zadymę w nocy, żeb się przestraszyli. Przebierz Wu za niedźwiedzia, w końcu kosmaty jest wystarczająco, sama pokazałaś:))) Siebie przebierz za lwicę w te gaciochy, co wiesz. Poryczcie, pochrumkajcie tak o 3 w nocy. Harcerzyki spuchno jak nic.
UsuńMnemo, a denaturą też nie schodzi? Spróbuj jeszcze benzynowym rozpuszczalnikiem.
UsuńMnemo, widziałam twojego luda u Maryi! Fantastyczny!
Usuńojej, ile szkód :(((
OdpowiedzUsuńja zdycham w Uć i najbliższe 2 tygodnie nie ma szans na niezdychanie :/
nie mam nawet siły klikać, więc napiszę Wam . Kurki, że Was kocham :***
i oby do deszczu, dżdżu, mżawki, kapuśniaczku, ulewy, oberwania chmury ... ufff
Oesssu, współczuję Viki. Ja przynajmniej nigdzie nie muszę łazić. Tylko siedzieć.
Usuńooo, bida :( że też u Was taka pustynia bez deszczu!! u nas to chociaż niedziela była przerywnikiem - w sobotę upał, w niedzielę lało i grzmiało cały dzień, i to solidnie, a od poniedziałku znów upał!
OdpowiedzUsuńElaja, żal na to patrzeć bezradnie. Podlewam co mogę, ale mogę niewiele. Nie podleję drzew, krzewów, żywopłotu... spadają jabłka, bo jabłoń podsycha, gruszki zasychają na drzewie, porzeczki od razu mam suszone. A tak pięknie wszystko rosło...
OdpowiedzUsuńto aż niesprawiedliwe!! żal serce ściska, tyle pracy i "dobra" się marnuje! zawsze tam tak mało deszczu macie??
UsuńElaja, właśnie nie, tak normalnie mamy. A w tym roku coś się zacięło:(
UsuńRany ale szkoda tego pięknego ogrodu.
OdpowiedzUsuńOj Hanuś, chętnie bym Ci oddała trochę tego co pada u nas. Tylko nie wiem jak.
Natomiast tutaj słychać głosy, że jak dalej ten deszcz będzie sobie tak pogrywał, to z koszeniem zboża będzie kłopot. I co poradzisz?
Czajnika to podziwiam, że na taki goronc jeszcze mu się chce wojować.
Mnie się niczym nie chce ruszać, a co dopiero tak fikać.
Niezmordowany egzemplarz i biedna Grażynka.
Ale, że Wałek jeszcze mu manta nie spuścił to się dziwię, pacyfista czy jak?
Gardenia, w końcu przecież popada chyba? Wszystko się odrodzi (prawie). Zależy KIEDY popada. U nas żniwa dobiegają końca, kombajny kursują do białego rana. Aż się boję, kiedy zaczną kosić wokół nas, bezpośrednio za płotem. Dookoła pszenica, aż się dziwię, że jeszcze nie koszą. Już widzę chmurę pyłu wszędzie, przy tej suszy:(
UsuńWałek jest kochany. Jeśli Czajnik nie przesadza, bawi się z nim tak, że oczu oderwać nie można. Ale on zawsze przesadzi. Frodo pozwala tylko na zabawę z ogonem. I ma spokój.
Przy tej temperaturze wszystkie cztery sztuki chłodzą brzuszki na posadzce w sieni. Tam piwniczna "klima" wieje chłodkiem.
U nas żniwa dopiero się zaczynają, w Twoich stronach szybciej dojrzewa wszystko.
UsuńAle wiesz to ciekawe, że u was tak brak deszczu.
U nas jest podobnie ze śniegiem, zazwyczaj jest go mało, a 15 km dalej leży drugie tyle. Ja jestem zła bo lubię śnieg, natomiast kierowcy się cieszą.
Może u Ciebie podobnie jest z deszczem, jakiś specyficzny mikroklimat czy co?
A z Wałeczka to anioł prawdziwy, zobacz natomiast czy temu łaciatemu rogi czasem nie wyrastają bo na diabełka wygląda :))
Gardenia, nieee, żaden mikroklimat. Było normalnie, jak wszędzie. Odkąd tu mieszkam, takiej suszy nie było. Nawet w Poznaniu (60km) pada, a tu nic!
UsuńŁaciaty jest diabłem wcielonym, nie muszę sprawdzać. Wałkowi w innych sytuacjach też nic nie brakuje. Ma pieprz w tyłku. Ani minuty w jednym miejscu. Chyba, że to moje kolana. To minutę wytrzyma.
Obu do beczki wsadzić, nie zwieją nic nie zniszczą i będziesz wiedziała gdzie są :))
UsuńO to, to, to trzecie odpowiada mi najbardziej.
UsuńHana ratuj hortensję,choc nie wiem, czy ona do uratowania.....szkoda.....beczka cudnie się tam wkomponowała.Weź Ty wyciep te chińskie podróby, Ogniomistrz Ci zbije daszek drewniany i będziesz miała parasol wielosezonowy. Zimą może robić za karminik dla ptasząt.
OdpowiedzUsuńTu w środku wsi szwenda się tak sliczna kociczka szylkretowa , cudna jest, łaskawa, daje się brać na ręce, ma właścicieli, ale czy ona przeżyje zimę????
Mnemo, ukradnij ją! Kociczkę znaczy! Zaraz będzie w ciąży, o ile jeszcze nie jest. Znajdziemy jej dom.
UsuńA pewnie, że wyciepnę, do łask wróci stary parasol, paskudny już, ale nie do zdarcia. A spróbuj teraz kupić coś nie chińskiego! To ja to od Ciebie odkupię! Nie mam paragonu gupia, bo poszłabym i czasła im tym parasolem we warstat.
Hortensja wygląda nie najgorzej, podlewam przecież. Kwiatki uschły, zresztą wszystkie, pelargonie też, wyglądają na podgotowane.
Ogniomistrz ma tyle do zbijania, że daszek nad beczkom jest w dziesiątej kolejności odśnieżania.
UsuńA wiesz co taki daszek z trzciny albo wikliny byłby fajny. coś jak strzecha.
UsuńTak mi się jakoś skojarzyło.
Byłby fajny, ale mus go udziergać...
UsuńAlbo nie, takie z trzciny, parę wysokich stołków, drink z parasolkom i możemy udawać, że to Hawaje.
UsuńO to to ,choć ja wolę nasze, polskie klimaty.
UsuńRodzima strzecha mi bliższa , na Hawajach to bym zdechła z gorąca.
A trzciny u nas sporo, podesłać parę wiązek?
Dawaj, spódniczkę se powiążę.
UsuńI będziesz tańczyć jak Afrykanki, zaklinając deszcz :))
UsuńChciałabym to zobaczyć...
UsuńJa też - poproszę:)
UsuńNawet niechby miało padać, a co tam, nawet - lać z nieba ze trzy dni:)
UsuńNo, też mam nadzieję na relację foto, z tego tańca:))
UsuńLepiej video...
UsuńW spódniczce z trzciny, z mrożonym szpinakiem na głowie, żwawo przebierając nogami w miednicy z wodą? Czegoś zapomniałam?Z Czajnikiem jako boa na szyi?
UsuńCudna wizja :))))))))))
UsuńJa Was zapraszam na ten taniec deszczu do siebie, Dziefczynki! Wymiary bioderek poproszę, bym mogła gustowne spódniczki upleść.
UsuńAgniecha, dobrze odrobiłaś lekcje! Czytasz ze zrozumieniem.
GosiAnka, lepiej Ci?
Przez większość dnia było lepiej nie mówić, teraz jest już lepiej. :)
UsuńMoże jednak upał Cię nadgryzł? Oby. Tutaj ochłodziło się wyraźnie, co za ulga! Dobre i to.
UsuńA może pada? U nas padało.
UsuńJa mam dość upału i podlewam tylko warzywnik reszta omdlewa...
OdpowiedzUsuńAgata, ja też tylko to, co mogę uratować. O rachunku za wodę pomyślę jutro...
UsuńA u nas pada co drugi dzień niemalże - jak jutro coś spadnie, to będę namawiać, by poszło do Ciebie.
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie, nawet w czasie suszy.
O dzieki Aniu za informacje...juz sie martwilam o moj miniogrodek ursynowskii. do brata pisac mialam, do sasiadki, by podlewali...ale mowisz ,ze pada...sciskam serdecznie
UsuńAniuM, namawiaj od razu, nie czekaj do jutra!
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach to wiesz, wszystko wygląda lepiej, niż w prawdziwym życiu. Poza mnom.
U mnie żniwa w pełni, kosza na potęgę, byle zdążyć, bo burze chodzą. Dzisisj lało jal Sisek wracala z posen zaliczyła burzę. ..U mnie sucho, ale hortensja kwitnie. .. kamikadze jakaś. ..
OdpowiedzUsuńKrecie, poza kretami, nic u nas nie chodzi.
OdpowiedzUsuńWymiękam, u mnie leje w dużych ilościach, właściwie cały lipiec z drobnymi przerwami. Wczoraj całe popołudnie i noc, dzisiaj lekko w ciągu dnia i solidnie od wieczora, wszystko namoknięte i wilgotne. To niesprawiedliwe!!!
OdpowiedzUsuńNo, niesprawiedliwe Mika, do bólu! Żadnego umiaru w tym pofyrtanym pseudo umiarkowanym klimacie! To zrobił Czajnik.
UsuńSpacje porobił dziwne, ale poszło bez. Ciekawe.
UsuńMyślałam, że Czajnik Zrobił suszę...
UsuńCzajnik robi rozpierdziuchę, ale deszczu z tego ni ma:(((
UsuńMika - uwazaj, zebys sie nie zrobila letko nadgnita od ty wody....
UsuńU mnie niby padało, ale sucho jest. Kasztanowce już tracą liście, bo dodatkowo zaatakowane przez szkodnika, trawa już się robi marna. Pamiętam taki sierpień kilkanaście lat temu, kiedy przez miesiąc nie spadła kropla deszczu. Widać takie anomalie się powtarzają. Szkoda ogrodu.
OdpowiedzUsuńEwo2, tu nie pada od końca maja. Przelotnego deszczu nie liczę, bo on bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńTo już zakrawa na katastrofę. Faktycznie porządna trzydniówka może by pomogła.
UsuńTo jest katastrofa. A ptaki? Owady? I cała reszta? Płakać mi się chce, gdy o tym pomyślę. Porozstawiałam w ogrodzie pojemniki z wodą, ale przecież to kropla w morzu:(
UsuńA co do blokady to musiałam se założyć, jak mnie termina goniły, teraz też gonią, ale blokadę zdjęłam, bo się zawiesiła i za nic nie mogłam się dostać na własny blog;))))) Technologia to pułapka;)
OdpowiedzUsuńTo lepiej mi nie mów co i jak, bo co, jak co, ale blog???
OdpowiedzUsuńTo by była katastrofa:))
UsuńTak. Katasrofa na calego :)
UsuńAle nas dojęło, co nie, Dziefczynki?
UsuńNie rozumiem, o czym mówicie ;p
UsuńEwa, dyskutujemy o uzależnieniach, nie jarzysz?
UsuńNałóg to straszna rzecz jest !
UsuńNo, aż mnie w dołku ssie, jak nie ma internetu w pobliżu:))) Mam wszystkie objawy odstawienne!
UsuńPacz tylko, żebyś pazurów nie zaczęła obgryzać !
UsuńNie mam czego obgryzać, same odpadajo od tej polowej (i daremnej) roboty.
UsuńHano - może by tak tym taborem - z hortensją, pelargoniami i czym tam zdołasz? Ostatnio w Bieszczadach były takie burze, że wszystko spływało z gór:) A jaka wilgotność powietrza - jak w amazońskiej dżungli lub nad Wielkimi Jeziorami Kanadyjskimi:) (Nad Amazonką nie byłam:)
OdpowiedzUsuńU mnie taka wilgotność, że pranie nie schnie...
UsuńJejku, Arte, kunsztowna fryzura mi się rozpadnie w takiej wilgotności!
OdpowiedzUsuńNo to będziesz taka mokra... Wielkopolanka:)
UsuńChyba mokra pyra:)))
UsuńA u mnie taka wilgotność, że pranie schnie w 15 minut - szfystko: dżinsy, len, koce...
OdpowiedzUsuńU nas też dziwnie... Burze chodzą dookoła, z oberwanymi chmurami włącznie, a nas omija. Mam nadzieję, że i w sierpniu omijać będzie, kiedy to budowlę wznosić będziemy.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia dla Wszystkich!
Bazylio, wyobraziłam sobie, jak burza wlecze za sobą za tzw. szmaty taką oberwaną chmurę, która się wyrywa, gryzie i kipie, żeby do mnie przylecieć!
Usuńznaczy się "kopie" miało być.
UsuńOOO!!! jestem dzisiaj druga!!! pospalo mi sie, ziec zostal cala noc z Mala Zabkujaca, wiec spaly my z corkom jak susly!!! Bom Dia!! beczka w ogrodzie bardzo mi sie podoba, do skopiowania pomysl!A deszcz musi w koncu spasc, i szfystko powroci do zieleni, Tutaj w sobote tak lalo, ze zmoklysmy jak kury, do ostatniej nitki kupujac owoce na targu w Porto..ale teraz upal nieziemski !Gratulacje Bazylio za pierwsze miejsce!
OdpowiedzUsuńGrażyna, ludzkie panisko z Twego Zięcia:)
UsuńA niby jak miałyście zmoknąć, jeśli nie jak kury skoroście Kury???
Kongratulacje, podium, to podium...
Dzisiaj moj dyzur przy Przebijajacych Sie Zabkach....postanowilismy sie dzielic nocami sprawiedliwie i demokratycznie...chlod nastal w Porto, nie pada, ale sloneczko schowalo se w chmurach..oooo jak przyjemnie! slonce to niech swieci w wenezueli, kiedy mnie tam nie ma!
UsuńGrażyna, jaka jest szansa, że Ząbkującej w najbliższym czasie się przebije co ma się przebić? Ignorantka ze mnie, ale jaka pora roku jest teraz w Wenezueli? Najbardziej, czy najmniej gorąca?
Usuńw Wenezueli najgorecej jest w porze suchej, tuz przed pora deszczowa..gdzies w kwietniu i w maju. Przed moim wyjazdem bylo bardzo goraco! w zasadzie mowi sie o dwoch porach, suchej czyli letniej, i deszczowej czyli zimowej! tylko ze ta deszczowa zaczyna sie w maju i konczy w listopadzie , i potem zaczyna sie pora sucha. W tej chwili juz powinna byc pora deszczowa, ale podobno nie pada i jest bardzo goraco i sucho. Z kolei w Andach spadl juz kilka razy snieg, na wysokosciach okolo 5000mnpm. Wszystko zalezy od kaprysow natury, w zasadzie nie ma zbyt duzych zmian w temperaturach rocznych.
UsuńO matulu, tam to dopiero masz jazdę! Nie dość, że cały czas gorąco, to przez pół roku pada (teoretycznie). Czy w takich warunkach ogród jest do opanowania, czy wchłania go dżungla? Twój ogród wygląda bajecznie, ale trzymasz go w ryzach, czy on tak sam z siebie? To pytanie z gatunku trochę gupich.
UsuńGrażyna, jestem coraz bardziej zafascynowana. Teraz jeszcze Porto!
UsuńBardzo się sprawiedliwie podzieliliście dyżurami:)) Ja się nie znam, jak długo takie ząbkowanie trwa??
UsuńDziki klimat w tej Wenezueli...
Hana!!! ogrod bardzo ciezko opanowac,.. trza codziennie chwastow troche powyrywac, bo rosna na oczach...trzymam go w ryzach i nic tam tak z siebie, tylko tak z siebie rosna chwasciska! Jak mnie tam nie ma to od czasu do czasu jaki ogrodnik troche powyrywa...a jak wracam do zabieram sie ostro do roboty! Deszcze to ja bardzo lubie, ale czasem bywa niebezpiecznie, bo rzeke Lwice mamy blisko doma...i ta Lwica czasem pokazuje ze nia jest! W Porto cale szczescie,ze tylko balkonik jest, wiec sobie chwasciki wyrywam niewielkie o podlewam polewaczka.
UsuńMika!!! roznie to bywa z tymi zabkami, moze byc dlugo, W klimacie wenezuelskim przeszkadzaja mi przede wszystkim wysokie temperatury, dlategom sie przeniosla z Caracas na 2000mnpm..
Zaleglam w lozku obok lozeczka Malej i mam nadzieje,ze przezyje noc...Boa Noite Galinhas!
Grażyna, mam niejasne podejrzenie, że to, co wyrzucasz w charakterze chwastów, u nas robią za rozbuchane egzotyke. Bo przecież nie masz tam mleczu, ani lebiody, ani podagrycznika i pokrzyw? A może masz, tylko 7 razy większe? Omamuniu, taka 7-metrowa pokrzywa, to i zabić może...
Usuń2000mnpm, toż to jakby na Rysach mieszkać?
To prawda. z tymi chwastami egzotycznymi, np. rycynus, taki zabarwiony na czerwono, rosnie do wielkosci prawie drzewa i rozsiewa nasionka a kazde nasionko to nowy rycynusik, wyrywam toto bez litosci, bo inaczej mialabym las rycynowy zamiast trawnika, takze kanna, jej klacza sa bardzo zaborcze, trzeba je wykopywac bo nie pozwalaja innym kfiatkom sie rozwijac, trzykrotki wszelakiego typu, te staram sie zdyscyplinowac, bo sa ladne, paproci jest w brud..etc...ale te chwasty nie sa takie trudne do wyrwania, najgorsze sa te podobne de traw, ktore rozgaleziaja sie podziemnie, i sa niesamowicie trudne do wyrwania. Podobno potrafia oslabic najmocniejsze fundamenty domow...z tymi walcze a walka jest nierowna bardzo. Niektorzy uzywaja chemie do ich eliminowania, ja chemii nie uzywam!
UsuńHana ! znam chwasty polskie, bo mam brata ktory ma dzialke ogrodowa 4000mkw...i mu wyrywam chwasty by nie wyjsc z wprawy..i zapewniam Cie ,ze Polska Chwastowa to male piwo...zreszta zapraszam Cie do Wenezueli, na te 2000mnpm, czyli tak jabys mnie odweidzala na KAsprowym. Beijinho
Ojacie, Grażyna, aż paszczę rozdziawiam. Czułam, że tak z Twoimi chwastami może być. Bardzo mnie to ekscytuje, bardzo! A robale złośliwe jakieś masz? I inne węże jadowite np. pod łóżkiem w sypialni, albo w bucie? Zawsze mnie to intrygowało, bo jak żyć?
UsuńWspółczuję Ci tego braku wody. U nas nie pada od półtora tygodnia i jest już pustynia. Deszczu chyba nie będzie, ale akurat żniwa więc nich się uda pozbierać zboża zanim spadnie.
OdpowiedzUsuńCzym sie!
Owieczko, u nos już po żniwach w zasadzie. A dzionek wstał dzisiaj przepiękny jak marzenie, tyle że suchi:(
UsuńŻałośliwie to wygląda, faktycznie :( Że też deszcze nie rozkładają sie jakoś równomiernie. U nas wczoraj wieczorem grzmotnęło obiecujaco 10 km od miasta, potem spadł jakiś deszczyk, ale na tyle słaby, że dzieciaki nie przerwały zabawy, a ja w końcu mogłam sobie wyjść na kijki :)
OdpowiedzUsuńUdanego dnia, dziewczyny :)
Lidka, obsesyjnie śledzę mapę burz, ale nic z niej nie wynika. Wieczorem chmury nadleciały czarne i obiecujące do tego stopnia, żem poduchy z ogrodu posprzątała. I to był błąd. Trza było je zostawić...
OdpowiedzUsuńU nas było podobnie. Też się zaczyna robić jak w stepie szerokim.
UsuńDziędobry w ten rześki poranek :)
Rześki??? Rześki??? 44 w słońcu to rześki???
UsuńNo. Na balkonie rano chłodkiem wiało. Teraz też wiaterek chłodnowaty. A jak słońce zajdzie, to jest super.
UsuńEwa, ale nie zachodzi!
UsuńHaaaaaaaaaaanuś ,a kiedy ty ostatnio rachunek sumienia robiła co !!!!!!! Możeś nagrzeszyła mocno i to kara za grzechy ;))) Padaj na kolana i bij się w piersi ....... to może w końcu popada ;)
UsuńNo ale śmichy -chichy na bok -niech ci w końcu popada Hanuś ***
A tam, zaraz nagrzeszyła! Trochę k...ów poleciało, nie mówię, że nie. Ale żeby zaraz tak dotkliwie?
UsuńU nas też bez deszczu, wieczorami zdycham, ino wiatraki w mieszkaniu nas chłodzą.
OdpowiedzUsuńU nas mo padać po połedniu - zoboczymy;)
OdpowiedzUsuńKrecie, zakład, że kłamio?
UsuńNie kłamali...
UsuńWracałam do domu po 14 to się zastanawiałam co to tak pluje na mnie ,bo słońce świeciło ,a z nieba leciały takie wielkie kropy ;) Potem jednak uczciwie popadało ,ale przy okazji wiatr porobił jakieś szkody .
UsuńMarija, z moim parasolem porobił.
UsuńAnka, w tej temperaturze zdycham od razu, po przebudzeniu. Umawiałam się na klimat UMIARKOWANY!
OdpowiedzUsuńHana, mus nam wyslac Cie na Sahare. Jak wrocisz to bedziesz twierdzila, ze mieszkasz w tym umiarkowanym :)
UsuńO, dokładnie tak :) Mapa pokazuje, że gdzieś tam w pobliżu burze, ale coś przekłamuje, bo nic nie słychać, trochę wiatr sie zerwał, z dala pogrzmiało i poszło sobie.
UsuńZobaczymy, co będzie dalej.
Jak najbardziej deszczu życzę wszystkim, którym go brakuje.
U Kretowatej rozpętało się piekło! Pieruny walą, leje deszcz na zmianę z gradem, we wsi wyją syreny. Pewnie nie ma prądu i/lub internetu, a najpewniej jednego i drugiego. U nas gdzieś daleko popierduje (pewnie u Kretowatej) i nic z tego nie wynika.
UsuńOrszulka wyślijcie mnie! Tam przynajmniej w nocy jest chłodniej.
UsuńTam zdaje się w nocy ekstremalnie zimno .
UsuńMoja bratanica ostatnio zdobywa wulkany w Indonezji ,pisała na swoim blogu o "chłodnej nocy"
Wyprawę na wulkan zaczyna się w nocy ,nalezy w namiocie pokimać do odpowiedniej godziny ,w srodku nocy się wstaje i lezie na szczyt . Noc byla tak potwornie zimna ,że włozyła na siebie wszystko co mniała ,a i tak było zimno . Na szczyt weszła o dwie godziny przed wschodem słońca ,czekała na ten wschód okutana śpiworem i z nogami w plecaku ;)
No bo ta NATURA to jakaś gupia jest ;)))
Marija, przecie we wulkanie to gorąc jest! Nie mogła do krateru nogów wsadzić?
UsuńPodobnież mało bezpiecznie ,one te wulkany ,czynne są i zdarza im się pluć kamieniami ,sporymi kamieniami , ponoc niektórzy stracili w ten sposób życie .
UsuńNo właśnie, to po co tam wlizła? Do tego zmarzła?
UsuńProszę was kurki nie wołajcie deszczu, ziemia się ugina pod wodą z nieba. Nie żartuję. Wody gruntowe podeszły bardzo wysoko. Przypomnijcie sobie jak trzy lata temu padało dzień w dzień, przez dwa miesiące blisko. Dlaczego pamiętam? Bo patrzyłam przez okno w pracy i liczyłam te dni, w takie deszcze klienci potencjalni w domu siedzieli. :) Szłam do pracy w deszczu wracałam w deszczu, ziemia rozmokła bardzo, zima była śnieżna. Ostatnie lato też nieźle lało i śniegu było sporo. Nasza zieleń Hano nie tak łatwo się poddaje, Wyschnie trawa ale gdy przyjdzie deszcz jedna chwila i będzie ładnie. Hortensje nie lubią być w naslonecznionym miejscu ale też nie w cieniu. Ile ja się namyślałam gdzie je posadzić by były w półcieniu znalazłam z trudem wielkim. Nie podlewam działki wcale. Hanuś mam taką książkę jedną w nadmiarze o ogrodach zakładaniu informacje fajne, chcesz? Chętnie do Ciebie ją wyślę z rozpędu by mi nie zabrakło dwie kupiłam. :))
OdpowiedzUsuńU nas warczy i wieje i już sobie poszło działki nie podlało ale nie szkodzi wcale, niech ta ziemia trochę obeschnie. Kilka lat temu, co roku, patrzyłam na oczko wodne na polach było prawie wyschnięte, trochę się tam wody kołatało tylko. Dotarliśmy tam w tym roku, oczko sporo powiększyło swój areał i bardzo pełne jest. Jadąc drogami polnymi idąc na piechotę gdzieś np na mazurach, w środkowej Polsce również - tak jak dwa tygodnie temu, widać wszędzie na łąkach stojąca wodę z ziemi się wylewa, długo upał by musiał być, by trochę wyschły te przez kilka lat zalewane łąki. Wiem że mój głos odosobniony jest, ale leży mi na sercu ziemia, bardzo przemoczona jest miłe kurki. Dlatego szybko powódź się robi i nasz mały działkowy strumyk piorunem pełen jest aż niepokoi że się przeleje. To tylko moje zdanie jest. Na upal proponuję ciepłą :)) wodę z cytryną ochładza wnętrze dobrze.:))
Elu u mnie , na Podkarpaciu, wody też wcale nie brakuje.Wręcz przeciwnie, co drugi dzień deszcz, zboże nie bardzo schnie, nie jest wesoło. Dzisiaj też pochmurno i przelotnie pada.
UsuńI tak, i tak niedobrze, trudno za tą aurą nadążyć.
Elka, o trawę i kfiatki się nie boję, ale usychają drzewa - one się tak szybko nie pozbierają, o ile w ogóle. Stawek na końcu naszej wsi suchy... Jest naprawdę sucho. Zimą nie było śniegu, wiosną trochę popadało, a od mniej więcej maja nic.
UsuńByłam w miasteczku, tam gruchnęło parę razy i lunął krótki i intensywny deszcz. Już po chmurach widziałam, że u nas pewnie znowu nic (tylko 5 km!) i nie myliłam się. Ale w kałużach wzdłuż drogi masowo taplały się ptaki, czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
Książkę chcę, pewnie, ale jakoś tak nie śmiem...
Elu, u mnie też wszystko namoczone, aż błotniste... Codziennie leje, mniej albo więcej... Obliczyliśmy, że do tej pory w lipcu były TRZY dni, kiedy w ogóle nie lało i było ładnie...
UsuńBoszsz, jaka ta beczka dekoracyjna jest! Tego parasola bym osobiscie polamala jak najbolesniej za bycie takim barchlem!! i pociela nozyczkami szerwone szmate - niech ma!
OdpowiedzUsuńco do gumna...to u nas w daczy, znaczy w zagrodzie stala woda na trawniku (angielskim) od poczatku lta do wiosny...smierdzialo, gnilo, jak woda zeszla by to co u Ciebie tylko odwrotnie ale jak podeschlo to wygladalo jakby trawa uschla. a teraz jest slicznie - trawa odpornom jest. A kwiatki nowe posadzisz.
wogle to ja nie rozumiem - albo wszystko schnie albo gnije...gdzie na swiecie jest nie za sucho i nie za mokro??
W daczy, od razu po zrobieniu melioracji, wedle najlepszych regul, lata nastaly suche, ze nawet zaba nie wie gdzie ma wody szukac! bo w oczku wod. to moze tak z lyzeczke (do kawy) jest.
Opakowana, ten gupi parasol rżłam do obory i tam będzie czezł (sczezał? sczezywał?) Nie pocięłam szmaty, może gdzieś ją wykorzystam jeszcze. Np. na śliczną spódniczkę:)
OdpowiedzUsuńWiem, że trawa i kfiatki to pikuś! Takie brzydkie są, że aż podlewać mi się nie chce. Jakieś takie sparchaciałe?
Nigdzie ni ma tak, żeb nas zadowolniło.
Ano tak NATURA zyg-zyg marcheweczka nam robi ,gra na nosie i chichocze :wydawało ci się żeś taki wielki CZŁOWIEKU ,a ty mały pikuś jesteś ,taki tyci malusieńki i tak będzie tak jak ja zechcę ;)
UsuńNam pozostaje uzbroić się w pokorę :))))
Marija, jam uzbrojona:(((
UsuńKurde, ja tu w kompleksy wpadnę! U wszystkich jakieś klęski - a to susza, a to mokro, tylko u nas nic, czyli akuratnie. No, może trochę mokrzej, niż zazwyczaj, po takiej jednej nawałnicy łąki zalewowe podeszły wodą, ale nic spektakularnego. Ogrodu jeszcze ani razu nie podlewałam, pod folią tylko skrzyniową grządkę coś ze 3-4 razy. Deszczyki chodzą często, ale trwają krótko. Resztę czasu słońce i ciepło. Dżungla nas zarasta... Dziewczyny, zbierajcie manatki i przeprowadzajcie się na Podlasie, będziemy Wam radzi.
OdpowiedzUsuńChyba trzeba będzie, jak ci się wszystkie zwalimy to nie wiem, czy taka będziesz rada:)_))
UsuńJa to z Kaczorówki będę miała blisko....choć u nas też w normie, nie za sucho, nie za mokro....
UsuńE tam, Mnemo, co za nudy, ani suszy, ani potopu...
UsuńJagoda, dobiłaś mnie, gwóźdź do trumny mnie wbiwszy! A mogę zabrać beczkę? Zamieszkam w niej, jakbym się Wam znudziła. A mogę zabrać Frodo, Wałka, Czajnika i Grażynkę? I Mojego? Masz szczelny płot? To wreszcie odetchnę i Wałka nie będę musiała pilnować.
OdpowiedzUsuńI do mnie będziesz miała blisko ! W zasadzie to i do mnie byś mogła. Ale cóż, jak Ty odwykszy od miastowego mieszkania.
UsuńBeczka mile widziana, kapusta fajnie rośnie, to nakisimy. Błot raczej taki bez-szczelny, niby siatka nie do zdarcia, ale dranie dołem się przekopują, jak chcą. Poza tym cztery bramki w cztery strony świata non stop otwarte... ale od nas psy nie uciekają, nie wiem czemu. Nawet taki jeden notoryczny włóczęga, jak tu osiadł, to najwyżej po tych łąkach zalewowych się przeleciał, liska poganiał i wracał. No, licząc z łąkami, to wybieg mają niewąski, coś kilkadziesiąt hektarów, więc chyba porażone tym ogromem przy chałupie siedzą. Ale wiem, jedną klęskę mamy (uff, ja też coś mam) - komary, ślepaki i olbrzymie końskie muchy w ilości od lat nie widzianej, a wszystko żrące.
UsuńEwa, ale z beczkom?
UsuńDziękuję Ci Jagoda! To w tej sytuacji beczkę zabieram, będzie gdzie się schować przed żrącym tatałajstwem, a na jesień będzie do kapuchy. Ona tako wielgo, że deptać mus. Z Piotrusiem sobie będziem deptać oddając się jednocześnie wyrafinowanej konwersacji. Co Ty na to?
UsuńNo z beczkom, a jak . Ale bez parasola ! I ten stół też może być !
UsuńEwa, wezmę ten stary parasol, on zwyczymie.
UsuńPrzedwczoraj u nas w okolice niezła bura hulała ;/
OdpowiedzUsuńA pomysł z Beczką super.
Aldia, u nas jak nie hulało, tak nie hula.
UsuńBeczka sama się wpasowała. Wędrowała, wędrowała, aż w końcu osiadła.
Hanuś dawaj adresa na maiiila :)) książkę wyślę jak tylko na pocztę polecę, nie koniecznie biegiem. :)
OdpowiedzUsuńU nas właśnie przygrzmiało i napadało cały worek, mówię: idź do Hany, ona tam tęskni za wodą z nieba, my już są napełnione po brzegi, kurna po brzegi :(( Dzięki co prawda za podlanie działki bardzom wdzięczna, poproszę jeszcze w sobotę troszeczkę, troszeczkę, z umiarem przeca. :)
Hanuś u nas jest na Łódzkiem, że często buka wisi, gdzieś tam pięknie ciepło a u nas mroczno ciemnawo. Bo myślę że ten mikroklimat tak tu ma, tu jest dużo rzek - pod ziemią, pod ziemią :)) i przyciąga chmury i se tak wiszą, często po kilka dni. Myślę Hanuś że u Ciebie jest takie suche miejsce w Polsce rzadko spotykane. Na takie trafiłaś pewnie. :)
Kurki, zbieramy siły i pchamy ku Hanie te deszcze? Pchamy z nadzieją że nasyci tę suchą ziemię u niej tam. Dobrze? Wspólnymi siły z całej siły ziuuu fiuuu ku Hanie podlać - ino bez przesady prosimy. :))
Zapomniałam o beczce ze dwa razy obejrzałam uważnie i z czystym sumieniem mówię - super beczka. Parasoli ogrodowych jakoś nie lubię, niestabilne mnie się zdają, od momentu gdy widziałam jak wiatr poniewierał takowym jak chciał i w którą stronę chciał.
Dziękuję Elka! Za książkę (napisz proszę do mnie "a kuku" mailem, bo mam 3 Elki, jeszcze z aukcji i pewności nie mam, która jest która), dobre myśli i ducie w chmury! Jeśli to nie pomoże, to już nie wiem, co. Dotąd z deszczem i wodą normalnie tu było, a tu masz, zawzięło się i koniec.
OdpowiedzUsuńBeka jest tak wielka i ciężka, że utrzyma balon na ogrzane powietrze, a nie jakiś tam parasol. To parasol okazał się gówniany. A w beczce Mój zabetonował rurę, w którą wsadza się rzeczony parasol. Kto go ruszy? No, kto?
Kret;)
OdpowiedzUsuńKrecie, przeżyłaś?! Nie wątpię, że ruszysz z posad bryłę świata, jeśli będzie mus. Nie zalało Was, nic w Was nie czasło? Te syreny po co wyły?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak przeżyłaś???
UsuńTo Kretowata ściągnęła te chmury i pioruny ;) bo u nas na pogrzmieniu się skończyło, wokół padało - moje miasto to też taki suchy rejon.
OdpowiedzUsuńCo do Łodzi, to jak kiedyś tam jeździłam na studia, to jednego roku zawsze, ale to zawsze padał deszcz. I zafsze więcej deszczu było niż u nas ... jak tak poczytałam Elkę, to przypomniała się mi Czarnogóra i niesamowicie bujna zieleń, a deszczu nie mieli od maja do sierpnia.
Tylko, że tamte drzewa już się przyzwyczaiły, a nasze jeszcze nie chyba.
Może mają wyższy poziom wód gruntowych, albo gatunki niepijące.
UsuńMożliwe, nie mam pojęcia, zaskoczona byłam bujnością zieleni :)
UsuńU mnie pada i chłodkiem zawiało:)
OdpowiedzUsuńA taras przed i po - robi wrażenie:)
UsuńNa mnie nieustająco:)))
UsuńHa, ha, ha, a czy jeszcze ktoś to zauważył?:)
UsuńWontpie...
UsuńNie wiedziałam że tak może lać; )) woda stała do wieczora, zalane podwórka, kałuże na polach... grad wytlukl wszystkie kwiaty i dobil do ziemi krzewy, kto nie zdążyl skosic ma juz wymlócone:-(
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że mi dachu nie zdjęło nigdzie...
Masakra, jakiej dawno nie było. Syreny wyly bo gdzieś drzewa pospadaly. A najciekawsze jest to, że za lasem sucho i kombajny w najlepsze kosily, a tu zonk po zjeździe do domu - zalane podwórko; )
U nas w tamtym roku padał grad wielkości piłek tenisowych. Wszystkie samochody parkowane na zewnątrz powgniataly te "piłeczki". A ilu agentów ubezpieczeniowych po parkingu przez tydzień chodziło.
UsuńKrecie, dobrze, że na podwórku się skończyło. Warzywnika nie zdążyłaś zagospodarować, to przynajmniej niczego Ci nie wytłukło. I to jest pół szklanki pełnej:)
UsuńEwa, jak mi Kretowata zameldowała o tym gradzie, to poleciałam auto schować do obory. Od razu się wypogodziło. A tak było obiecująco!
UsuńO rany, to jakaś chmura gradowa nad wami musiała być. Nie zazdroszczę przeżyć...
UsuńStrasznie ta pogoda deszcz, wiater wybiórcza, jednych za bardzo obdarza, innym żałuje. Jedni tęsknią, inni wyklinają. Dziwne to, trza zapewne własne siły uruchamiać i przeganiać z miejsca na miejsce. :) Czary jakoweś robić może? Podobno kobiety to czarownice wiec? :)).
OdpowiedzUsuńHana maila posłałam. :)
Lecę.
UsuńJa byłam we Wro. Lało straszliwie. U nas była burza z piorunami, ale gdy wróciłam wieczorem tylko padało trochę. A naszego wiejskiego orkiszu eko nie zdążyli zebrać, bo dopiero dziś kombajn przyjechał. Pół pola zebrali. Z reszty już nie ma co zbierać. Zostanie dla dzikich gęsi.
OdpowiedzUsuńA u Was Hana nic a nic?
Nic a nic, Owieczko. Byde ryczeć, łzami zroszę:(((
UsuńSzkoda tego orkiszu... Jeszcze eko:((
UsuńKurczę jak jeszcze raz mi ucieknie , komentarz znaczy się, to się wkogucię, no bo w-kurzona już jestem.
OdpowiedzUsuńJa też ratuję plony od wyschnięcia. U znajomej. Wcinam porzeczki i agrest ile się da, żeby się wszystkie nie zrobiły podobne do rodzynek. Jutro też do niej gnam. Opycham się do woli a resztę chyba zbiorę, żyby tez coś miała, włascicielka rozumie się. Prosiła o pomoc i powiedziała że docenia moje poświecenie ale białe maliny sama zbierze. Szkoda, moje ulubione.
Wcinaj, wcinaj, agrest ponoć szczególnie zdrowy jest. Białe maliny też lubię . U was też tak sucho?
UsuńAgrest na rumantys i artretys.
UsuńA bup? Na co jest dobry bup? Bo lubię i wcinam?
UsuńNa depilację przewodu pokarmowego, szczególnie kiedy jesz z łupami.
UsuńSerio nie ściemniam. Poza tym ma sporo witamin, wada ciężkostrawny.
Tak Mikuś, nie aż tak jak u Hany ale sucho. Tylko że tu są najwyżej dwa, trzy tygodnie takich temperatur to ja się nie uskarżam tylko naładowuję się witaminą D. No ale takich ekstremalnych
Usuń"pogód" to nie pamiętam.
Gardenia, z łupami jem. Żeb ino nie wyłysiała od tego...
UsuńWyłysiała......jakim cudem???!!!
UsuńNo od tej depilacji!!!
UsuńTo wewnętrzna depilacja, futra nie stracisz:))
UsuńSzkoda...
UsuńTeż lubię boba...
UsuńBacha, nie indycz się, blogger tak ma. Trza polubić.
OdpowiedzUsuńWidać za dużo jej zjadłaś. Tej znajomej i się przestraszyła. Łeee tam białe maliny, też coś! Jakieś dziwo, jak te ichnie białe noce:))) Na pewno bez smaku.
Kiedy one są bardzo smaczne no ale trudno mogę jeść do woli czerwone no i jabłek bez pozwolenia nie wolno, takie rajskie jabłonki, jak sama zerwę to mogę dostać zakaz przebywania na działce bo to taka duża działka a nie ogród. Jako że nie mam włości jak większość kurek to pomagam J. No i mam tam własne drzewko, własnoręcznie zasadzone. Chyba muszę zrobić zdjęcie i pochwalić się właśnie je dzisiaj podcinałam, coś mu wysokie temperatury nie straszne.
OdpowiedzUsuńBacha, dawaj zdjęcie, jakby jaka susza, to będzie ku potomności.
OdpowiedzUsuńKurcze u nas leje jak z cebra wrrrr.
OdpowiedzUsuńA ja miałam jutro jechać na mirabelki, a pojutrze na wiśnie.
Już widzę co z tego będzie, mirabelki zgniją na bank, bo już lecą. Może choć parę wisienek uskubię na konfitury do placków i rogalików. Ja już mam tego deszczu po kokardę-(
Tośmy w tej samej sytuacji, chociaż u mnie teraz akurat nie pada. Tęsknię okropnie za mirabelkami, pyszny dżem z nich wychodzi. U nas już nie można kupić, dawniej się trafiały, chyba nikomu się nie chce ich zbierać. A gdzie miałaś jechać na mirabelki?
UsuńKoleżanka mnie zaprosiła, mieszka w sąsiedniej wiosce.
UsuńGardenia, u mnie wiśnie zaschły na wiór! Nawet szpaki ich nie chcą!
OdpowiedzUsuńU nas pękają bo mokro jak cholera.
UsuńA szpaki mają raj, i te w czarnych garniturach też wrrr.
Teraz zrobiło się ZIMNO! Co za rozkosz!
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj było w kratkę, burze przelatywały. Teraz też chłodno, nareszcie będzie łatwiej spać.
OdpowiedzUsuńLudzie!!! Pada!!! Od nocy pada bez przerwy! I tylko 20 stopni, aż chęć do działań wraca!
UsuńWitajcie, Kury:) Przychorowałam i nie nadążam. Jeszcze przed chwilą był post o znalezisku... Ogródek Hany też fajny:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, co do moich sań, są piękne, zielone, na nich są namalowane widoczki, zimowe obrazki - lasy, górki. Mają takie mosiężne kołatki, które są jednocześnie skrzydełkami namalowanych kaczek. Tak to zapamiętałam z dzieciństwa, bo teraz stoją w ciemnym kącie stodoły czymś przykryte, na pewno kurzem też i nie wiem, czy da się zdjęcie zrobić. Jak będzie okazją, to spróbuję zobaczyć, co da się zrobić. Są to sanie, które koń ciągał, ale to nie za moich czasów. Zaklepałam je sobie już dawno, ale nie mam gdzie postawić, bo mieszkanie za małe.
Pisałam jescze o łopacie do chleba. Ta jest wielka, wygląda trochę jak wiosło. Babcia piekła osiem chlebów na raz, ale nie pamiętam, żeby jej używała.
Pozdrawiam serdecznie i lecę do łóżka, bo gorączka znowu łapie:)
Zdrowia życzę:) Sanie piękne:)
UsuńJejku, Kalipso, zaraz się uduszę na myśl o tych saniach! Zrób sobie z nich łóżko! Boszszsz, już je widzę i jako sanie, i jako łóżko!
UsuńO matulu, Kalipso, ja MUSZĘ te sanie zobaczyć!!! Masz zadanie do odrobienia, jechać, odkurzyć i sesję fotograficzną zrobić! Jak żyję takich sań nie widziałam!
UsuńNo i nie choruj nam!!!
UsuńDzien Dobry Galinhas!!! drugam!!! ale wstac musialam o 5tej rano, bo Zabkujaca o tej godzinie zaczela swergotac ale tak troche zniecierpliwiona. Wstawalam o 1ej i o 2giej...Wiec nie za dobrze ze mna, ale przezyje...dzisiaj dyzur nocny bedzie mial dziadek! przynajmniej ma takie zamiary.W Porto chlodno, przesliczna mgla otula swiat za oknem..podobno ma padac...beijinhos!
OdpowiedzUsuńHana, na temat chwastow wenezuelskich odpowiedzialam wyzej!
UsuńKalipso! zdrowka zycze!
UsuńGrażyna, dzięki za chwasty, ustosunkowałam się z fascynacjom.
UsuńW Porto to i ja Ząbkującej mogę popilnować:)
Grażyna, ciągle nie mam czasu przeczytać Twojego blogu od dechy do dechy, tylko wyrywkowo, na razie. Ale to się zmieni! I tam na pewno znajdę odpowiedź na dręczące mnie pytania.
UsuńJejku rzeczywiście sucho niesamowicie. U nas też susza, ludzie we wsi mówią, że trawa schnie, stawy powysychały i zwierzętom trzeba wodę wozić, a krowy mało mleka dają, niektórym powysychały też studnie, ale o dziwo moje niepodlewane kwiaty przy domu radzą sobie świetnie, tylko ogródek warzywny podlewam.
OdpowiedzUsuńNatalia, już pada! Od kilku godzin, ale ja już się martwię, bo jakby teraz przestało. Przydałaby się kilkudniówka, no ale dobre i to, na pewno porządnie podlało te roślinki, które wody gruntowej nie sięgają.
OdpowiedzUsuń