A nie zapowiadało się wcale... W planie wizyta u lekarza na dość
nieprzyjemne zastrzyki, lekkie nerwy w związku z tym. Ja mam tak, że jak
coś mam do załatwienia , albo ktoś ma przyjść coś naprawić, to ja już
nic nie mogę robić, bo CZEKAM... Do lekarza o drugiej - ja już czekam od
śniadania... Ma przyjść hydraulik po południu - czekam od drugiego
śniadania... Przechlapane. Cała jestem czekaniem...
Ale nie o czekaniu miało być, tylko o fajnym:)) Pojechałam więc do lekarza, czekam znowu... Półtorej godziny... W końcu wlazłam. Uwielbiam tego pana doktora, jest młody, sympatyczny, chce mu się zająć człowiekiem ( a wielu już przy mnie wymiękło...) i mamy identyczne poczucie humoru... Przystąpił więc do zastrzyku ochoczo, po czym stwierdził: "Eeee, igła za krótka!" I wymienił na baaardzo długą... "A czemuż?" - pytam w swej naiwności. - "Hmmm, rzekłbym, że pośladek za duży..." - odparł Pan Doktor. Parsknęłam śmiechem na leżąco i rzeczona część ciała się zatrzęsła lekko. "Niech pani się nie trzęsie, bo nie trafię!" - zagroził. "To niech mnie pan nie rozśmiesza..." I tak mile gaworząc, załatwiliśmy drugi zastrzyk i było po wszystkim. I już było fajnie:)) Zapomniałam dodać, że Pan Doktor ma w klapie wpięty znaczek z rozczapierzoną dłonią i podpisem: Nie Biorę! Żeby go tylko za to z pracy nie wyrzucili!!! Nie przeżyłabym... Dziękuję, Panie Doktorze:)))
Po zastrzykach pojechałam z moją koleżanką na zakupy do ekskluzywnego sklepu spożywczego, gdzie jakość jest ekskluzywna a ceny nie i wszyscy są przemili i życzliwi. I jeszcze się pięknie nazywa "Sklepy Cynamonowe":))) Pobuszowawszy po półkach nabyłam parę pyszności i znów było fajnie:))
Ale najfajniejsze czekało na mnie po powrocie... Po zjedzeniu odgrzewanego zamrożonego bigosu pozostałego ze Świąt Bożego Narodzenia (pyszny!!!) zasiadłam do laptopa i wejszłam na pocztę. I cóż oczy moje widzą??? List, który zaczyna się od słów : "Na 100% nie spodziewasz się tego listu..." No fakt nie spodziewałam się... Bo czyż można się spodziewać, że napisze do ciebie kompletnie nieznana ci osoba, która z czystej chęci sprawienia ci przyjemności wyretuszuje zdjęcie twojej Mamy, pozbawiwszy go plam z czerwonego tuszu??? Rozdziawiłam paszczę w niemym zadziwieniu i tak trwałam dłuższą chwilę... Chwilo taka trwaj i nie mijaj... Napisała do mnie Dominika, podczytująca naszego bloga, ale nie ujawniająca się w komentarzach, która właśnie zrobiła to co zrobiła bo po prostu pomyślała, że będzie mi miło... Świat jest piękny, jeśli są tacy ludzie, takie chwile zadziwienia i wzruszenia... I wszystko dzięki blogowi... Błogosławiony moment Hano, kiedy on powstał!!! Dominiko, bardzo, bardzo ci dziękuję! Jestem ci bardzo wdzięczna i poruszona twoim gestem. Myślę, że moja Mama też, w końcu tyle lat z czerwonym tuszem na nosie to chyba nie jest zbyt przyjemne... A oto wyretuszowane zdjęcie:
Prawda, że fajne??????
I jeszcze dzisiaj koleżanka, która brała piesa na spacer powiedziała: "Aleś zrobiła furorę w szpitalu na rehabilitacjach!" "Ale że co?" zapytałam bystro. Okazało się ,że jej kuzynka tam pracuje i jak tam jeździłam na zabiegi, to tak wszystkich poraziłam swoją błyskotliwą osobowością i ciepłem wewnętrznym, że wpadli w ogólny zachwyt:))) No sorry, musiałam się pochwalić, bo też mi się wtedy zrobiło tak fajnie na duszy...
I kończę ten fajny dzień słuchając "Trójki pod Księżycem" i przepięknej audycji Dariusza Bugalskiego. Kocham te audycje, są mądre, ciepłe i zawsze na ważne tematy, czasem , porządkując swoje myśli, pisuję do pana Bugalskiego. I wiecie co??? Zawsze odpisuje!!! I to też jest fajne...
Są takie dni, które rozwijają się tak, jakby motyl wykluwał się z poczwarki... Mnie się dzisiaj wykluł chyba jakiś wielobarwny motyl egzotyczny ( może z ogrodu Grażyny??) , dzięki fajnym ludziom:))) W takim dniu to ja po prostu czuję w środku, w sobie, taki ogromny uśmiech od ucha do ucha... Dzielę się nim z wami na następny dobry dzień! Już dzisiejszy, bo dochodzi druga...
Grażyno, idę ukraść ci jakiegoś motyla z twojego bloga, pozwolisz, prawda??? Przecież jesteś fajna...
Ukradłam!!!
19Ale nie o czekaniu miało być, tylko o fajnym:)) Pojechałam więc do lekarza, czekam znowu... Półtorej godziny... W końcu wlazłam. Uwielbiam tego pana doktora, jest młody, sympatyczny, chce mu się zająć człowiekiem ( a wielu już przy mnie wymiękło...) i mamy identyczne poczucie humoru... Przystąpił więc do zastrzyku ochoczo, po czym stwierdził: "Eeee, igła za krótka!" I wymienił na baaardzo długą... "A czemuż?" - pytam w swej naiwności. - "Hmmm, rzekłbym, że pośladek za duży..." - odparł Pan Doktor. Parsknęłam śmiechem na leżąco i rzeczona część ciała się zatrzęsła lekko. "Niech pani się nie trzęsie, bo nie trafię!" - zagroził. "To niech mnie pan nie rozśmiesza..." I tak mile gaworząc, załatwiliśmy drugi zastrzyk i było po wszystkim. I już było fajnie:)) Zapomniałam dodać, że Pan Doktor ma w klapie wpięty znaczek z rozczapierzoną dłonią i podpisem: Nie Biorę! Żeby go tylko za to z pracy nie wyrzucili!!! Nie przeżyłabym... Dziękuję, Panie Doktorze:)))
Po zastrzykach pojechałam z moją koleżanką na zakupy do ekskluzywnego sklepu spożywczego, gdzie jakość jest ekskluzywna a ceny nie i wszyscy są przemili i życzliwi. I jeszcze się pięknie nazywa "Sklepy Cynamonowe":))) Pobuszowawszy po półkach nabyłam parę pyszności i znów było fajnie:))
Ale najfajniejsze czekało na mnie po powrocie... Po zjedzeniu odgrzewanego zamrożonego bigosu pozostałego ze Świąt Bożego Narodzenia (pyszny!!!) zasiadłam do laptopa i wejszłam na pocztę. I cóż oczy moje widzą??? List, który zaczyna się od słów : "Na 100% nie spodziewasz się tego listu..." No fakt nie spodziewałam się... Bo czyż można się spodziewać, że napisze do ciebie kompletnie nieznana ci osoba, która z czystej chęci sprawienia ci przyjemności wyretuszuje zdjęcie twojej Mamy, pozbawiwszy go plam z czerwonego tuszu??? Rozdziawiłam paszczę w niemym zadziwieniu i tak trwałam dłuższą chwilę... Chwilo taka trwaj i nie mijaj... Napisała do mnie Dominika, podczytująca naszego bloga, ale nie ujawniająca się w komentarzach, która właśnie zrobiła to co zrobiła bo po prostu pomyślała, że będzie mi miło... Świat jest piękny, jeśli są tacy ludzie, takie chwile zadziwienia i wzruszenia... I wszystko dzięki blogowi... Błogosławiony moment Hano, kiedy on powstał!!! Dominiko, bardzo, bardzo ci dziękuję! Jestem ci bardzo wdzięczna i poruszona twoim gestem. Myślę, że moja Mama też, w końcu tyle lat z czerwonym tuszem na nosie to chyba nie jest zbyt przyjemne... A oto wyretuszowane zdjęcie:
Prawda, że fajne??????
I jeszcze dzisiaj koleżanka, która brała piesa na spacer powiedziała: "Aleś zrobiła furorę w szpitalu na rehabilitacjach!" "Ale że co?" zapytałam bystro. Okazało się ,że jej kuzynka tam pracuje i jak tam jeździłam na zabiegi, to tak wszystkich poraziłam swoją błyskotliwą osobowością i ciepłem wewnętrznym, że wpadli w ogólny zachwyt:))) No sorry, musiałam się pochwalić, bo też mi się wtedy zrobiło tak fajnie na duszy...
I kończę ten fajny dzień słuchając "Trójki pod Księżycem" i przepięknej audycji Dariusza Bugalskiego. Kocham te audycje, są mądre, ciepłe i zawsze na ważne tematy, czasem , porządkując swoje myśli, pisuję do pana Bugalskiego. I wiecie co??? Zawsze odpisuje!!! I to też jest fajne...
Są takie dni, które rozwijają się tak, jakby motyl wykluwał się z poczwarki... Mnie się dzisiaj wykluł chyba jakiś wielobarwny motyl egzotyczny ( może z ogrodu Grażyny??) , dzięki fajnym ludziom:))) W takim dniu to ja po prostu czuję w środku, w sobie, taki ogromny uśmiech od ucha do ucha... Dzielę się nim z wami na następny dobry dzień! Już dzisiejszy, bo dochodzi druga...
Grażyno, idę ukraść ci jakiegoś motyla z twojego bloga, pozwolisz, prawda??? Przecież jesteś fajna...
Ukradłam!!!
Kury! Kurki! Kureczki! Znane z wielkoduszności, szczodrości, wspaniałomyślności i wielkich serc! Potrzebna pomoc, spójrzcie tylko na te bidusie, które Kasia-Brujita znalazła w piwnicy i zabrała na swój strych. Potrzeba tak niewiele... Dokładne informacje u GosiAnki, tutaj: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/
Uda się, wiem, że się uda, mam pewność! Ja, Hana, kładę moją głowę na pieniek, pod topór!
Mama |
Plamka |
Pirat |
Sherlock |
O jeżu, zakochałam się na zabój i od pierwszego wejrzenia w Piracie! Jak żyć???
OdpowiedzUsuńo bogini - ja tez, rozerwiemy kocine na sztuki!!
UsuńNo właśnie......kurcze, wiesz, co mi przyszło na myśl.. i u ewy z mazurskiej krainy to samo.....kotów nikt nie chce, a w zbożu jeszcze inne zobaczyła się czające.....
OdpowiedzUsuńMnemo, znajdziemy im domki. Dziewczyną już się ktoś poważnie interesuje. Ogłoszenia są od dziś dopiero. Damy radę tylko pomóc trzeba trochę :)
UsuńGdyby Ewy kotki były bliżej...
Oby Gosianko, tam na Mazurach pełno kocich maluchów teraz. Może i znalazłyby jakieś miejsce u gospodarza, do myszy łapania, ale my przecież wiemy, jakie życie te koty wtedy mają. Jak sobie coś złapią to jedzą, weta nie widzą, szkoda tych maluchów.......ale mam pomysła, poproszę koleżnakę z Mazur, może na swoim FB powiesi ogłoszenia.........
UsuńWszędzie jest pełno maluchów. Jest dramat, ale nie myślmy w tą stronę. Róbmy małymi kroczkami co jest w naszej mocy. Inaczej tylko załamać się pozostanie.
UsuńAle Ewie też pomożemy!
OdpowiedzUsuńMoja faworyta to Plamka... Te wąsy!
OdpowiedzUsuńO to, to! U mnie zagrał chyba jeszcze sentyment, bo miałam kiedyś kotkę Plamkę... Też czarno-białą.
UsuńA Sherlock to jak kopia mojego Puśka świętej pamięci...
UsuńTeraz wysyp po wiosennych amorach. Do sąsiadki ktoś podrzucił koteczkę maleńką, a oni kotów to chyba z 7 mają. Do mnie trafił kocurek Karl (wyrośnięty jest i straszny pieszczoch). Widać, że domowy i z ludźmi wychowany. Przystanął jakiś samochód, odjechał, a psy odkryły kota pod płotem. No i co ma człek zrobić? On zresztą nie ma zamiaru odejść i się zadomowił całkowicie. Jest milutki bardzo i uwielbia być noszony na rękach.
OdpowiedzUsuńA mnie się podoba Sherlock chyba najbardziej.
OdpowiedzUsuńMnie też;))))
UsuńMendy wszawe i kaprawe, niech same sczezną pod jakim płotem. Czy ktoś w tym kraju, kto ma kota i go kocha, i o niego dba, ma go Z WYBORU?
OdpowiedzUsuńPst! Ja mam. Ale one też wszystkie jakieś przygarnięte. Z wyboru oczywiście. ;)
UsuńCo do życzeń Twoich dla mend wszawych i kaprawych - w pełni popieram, przyłączam się i dodaję od siebie: oby jeszcze przed sczeźnięciem zdążyły sobie uświadomić swoją wszawość i kaprawość. Blee!
UsuńJolko, i niechby to, hmmm, sczeźnięcie? przeciągało się w czasie. I żeby gorąco było wtedy.
UsuńI nie mieli dostępu do wody. Pitnej. A w zasadzie żadnej !
UsuńJolko, mendy NIGDY nie uświadomią.
I chyba to w tym wszystkim jest najbardziej przygnębiające...
UsuńI ani skrawka cienia. I świerzb w uszach. I straszliwą sraczkę.
UsuńI wrzody na dupie !
UsuńI strupy na uszach.
UsuńI żeb im pazury z nogów złaziły .
UsuńNo wiecie co... A takie miłe dziewczyny jesteście, wydawałoby się.;-)
UsuńDla wszawych mendów nie. Dorzucam owrzodzenie jamy ustnej.
UsuńAgniecha, to pozory!!! ;)
UsuńDziewczyny, oby ich świerzb nie opuścił !
Viki, wiedziałam, że się wszczelisz!
UsuńI mrówki czerwone żeb go oblazły!
JolkoM, oni sobie nic nie uświadomią, do tego potrzebny jest mózg.
UsuńNo własnie, dlatego załamka...
UsuńTo niech im jeszcze chociaż jakieś farfocle i brodawki między palcami wyrosną i życie uprzykrzą. No wiem, wiem, że to nieładnie tak złorzeczyć, ale jakoś tak mnie trzęsie na te mendy...
A te farfocle i brodawki niech pozlepianym rzadkimi, śmierdzącymi i długimi włosami obrosną. I niech im pięty do krwi popękają i nie zarastają.
UsuńChyba taką mendę da się już sportretować. Fizjonomia życzeniowa jest.
podrapac ich i posolic!
UsuńOwieczko, wszystkie cudne... ale jakoś tak urzekł mnie Pirat.
OdpowiedzUsuńJeju, nie nadążam... Zajrzałam z dwie godziny temu, przeczytałam, co Mikunia napisała, ucieszyłam się, czymś się jednak zajęłam pilnie, wracam, chcę napisać do Miki, a tu już nowy post. Ale co ja widzę, post jest przeniesion, bo, wiadomo, komcie się namnożyły potężnie; kiedy ja je przeczytam!
OdpowiedzUsuńMika, Twoja mama wyglądała pięknie i z tym różowym...makijażem, ale oczywiście zdjęcie po retuszu zyskało jeszcze bardziej na uroku. Wspaniale, że Dominika Ci pomogła. :)
Powiastka o Panu Doktorze z łapką w klapie i za krótką strzykawką ubawiła mnie bardzo, czułam, jak w czasie czytania paszcza rozciąga mi się w uśmiechu. :))
I w ogóle fajn, że ten dzień, no wiesz... Co najmniej trzech takich w tygodniu Ci życzę. :)
I uściskuję Cię mocno! :)
Z tego wszystkiego chyba coś pominęłam, ale co tam!
:*
Dzięki Jolko, już się martwiłam, że cię nie ma! Fajnie, że cię rozbawiłam:) Odściskuję równie mocno! Przez komentarze się przedrzyj, nowe Kury mamy na grzędach!
UsuńOch, Miko, już dojrzałam, ale przeleciałam na razie bardzo pobieżnie. A przecież tak się nie godzi. Jak to mówio, toż to krem dela (!) krem. Czy jakoś tak. ;)
UsuńAbsolutnie się nie godzi!!! Mam nadzieję, że zasiądziesz na spokojnie i dasz radę! Zwłaszcza, że tam jest wersja alternatywna mojego posta:)))
UsuńOj, zasiądę, i oby mi tylko mój kompuś numerów nie robił, jak robi... :]
UsuńNo własnie, przypomniałam sobie, że pominęłam. Pana Bugalskiego, którego też lubię, tylko ostatnio coś rzadziej natrafiam. On chyba na późniejsze godziny teraz przeniesiony, a czy to ja jakaś Kalipso jestem, czy inna MIka. ;)
UsuńI jeszcze coś tam było, co do mnie przemówiło, chyba se zajrzę, bo pamięć już nie ta...
A! Jeszcze Sklepy Cynamonowe! :)
UsuńZajrzyj koniecznie! Pan Bugalski zawsze po północy w co drugi czwartek.
UsuńWszystjkie fajne, ale jak mam wybrać toPlamka!! Fajne ma białe wąsiska.
OdpowiedzUsuńPlamka ma już zakochaną w niej rodzinę, byle jej determinacji starczyło, bo ja dziś całe popołudnie czekałam na jednych takich i nie przyszli, dziady!
UsuńDziady.
UsuńKury najmilsze,
OdpowiedzUsuńMnemo chciała poklikać, ale
się poddała, bo misje czuje w gnatach
i zwojach muskowych,
więc
udaje się do alkowy,
dzie
Mop już czeka spragniony
świństwem do góry wywalony.
Dobranoc.
Bucha cha!! :))
UsuńDobranoc :)
Świństwo przykryj kordełką,
Usuńby go rano nie bolało gardełko !
Dobranoc Mnemo :)
Ewa, Mnemo, Wy fariatki! No kurnik fariatek to jest!
UsuńDobranoc, Mnemo. :) Dbaj o Mopka i jego świństwo, jak radzi Ewa. ;)
Ja w kwestii formalnej.
UsuńCzy swinstwem mozna nazwac jedynie zawartosc podbrzusza PANA piesa, czy tez mogie sobie splagiatowac one okreslenie na podbrzusza moich dziewczynek? Dlatego poniewaz azaliz, ze lezenie do gory swinstwem wejdzie na zawsze juz do mojego slownika. Ba, stanie sie moim slowem roku! :)))
No teraz to włazi odpowiedź, a wcześniej nie chciała ( gupi bloger)........odpisałam niżej......
UsuńPewnie, że wszystkie cudne maleństwa.
OdpowiedzUsuńKoty z wyboru prawdziwego to miałam w dzieciństwie. Chciałam, zamawiałam i szłam po nie, gdy były już gotowe do adopcji. Wet był naszym sąsiadem i wszystko było zawsze lege artis. Potem to już zawsze były koty podrzucone lub znalezione. Też niejako z wyboru. Ich to był wybór, że do nas lub na nas trafiały.
Też udaję się w piernaty, bez mopów moich i bez kotów, bo wstać muszę, by powitać Eos różanopalcą. Albowiem rano zaczyna się u mnie poranek panieński. Taka nowa wersja wieczoru panieńskiego. Czymcie kciuki, bym wstała na czas. Branoc Wszystkim.
OdpowiedzUsuńJakże to, poranek panieński???
UsuńNo właśnie, rzuciła tajemnicze hasło i poszła sobie... Tak się nie robi!
UsuńOwieczko, opowiesz o poranku panieńskim, bo pierwsze słyszę o takim .
UsuńWłaśnie, ja też, i chętnie wysłucham/przeczytam, więc wkrótce wracaj, Owieczko. :)
UsuńIdea do mnie przemawia, bardziej niż wieczór;)
UsuńNo nie? Krecie? Człek świeży i wypoczęty i cały dzień przed nim, a nie tam 2 lampki czerwonego i paczę tylko, gdzie jakie wyrko.
UsuńWszystkie te maluchy piękne. Mamusia też. Aż mnie nosi, jak myślę o tych mendach wyrzucających. Moja Frania też taka wyrzucona z samochodu.
OdpowiedzUsuńMatkozcórkojózefieświęty, Rogata za mąż idzie? Przeca już raz pojszła?! A może to Franek się żeni???
OdpowiedzUsuńNapisała, że panieński !
UsuńNo i weź się teraz domyślaj, kurna! Powiedziała, zarzuciła zadziw i poszła. :(
UsuńEwa, to co? Przecież Franek chiba się żeni z jakowąś panienką, nie?
OdpowiedzUsuńNo, ale to u Owieczki by robiła poranek ? No, w zasadzie może i tak .
UsuńEwa, a gdzież Franek miałby wieczór, tfu! poranek robić, jak nie w domu? Bo przecież wiesz, że Franek to owca, tfu! znaczy baran? Co tacza się po domu Rogatej? Na przykład w łazience się tacza?
UsuńOesu! Ja się zaraz zacznę z chichotu taczać. Na razie coraz to parskam. Jak moje dziecię to słyszy, to co ono sobie o matce myśli...
UsuńŻADNA dziewczyna u przyszłej teściowej nie robiłaby poranka ani wieczoru. Tembardziej owca ! Przecie wiadomo, że Franek to jest Franek, i każda u Owieczki miałaby przechlapane, jakby cóś .
UsuńNajgorsze, najokropniejsze jest to, że na mnie nadejszła pora. Jutro przyjadom koleżanki, a ja co? Worki pod oczmi jem zademonstruję, czy jak?
OdpowiedzUsuńWoalke nałożysz !
UsuńHana, zademonstruj im dzisiejsze gdakanie. Też niech se poczytajo, to potem same wory bedo miały, jak zasiędo i nie wstano z grzędy ze trzy dni i noce, aż szfystko przeczytajo.
UsuńAle tak szfystko szfystko, od początku! :D
UsuńNo przecież muszą być zoriętowane!
UsuńZoriętowane i ofszem są, ale szfystko, szfystko to chyba nie. Jutro przepytam na okoliczność.
UsuńOd razu się domyślą, że mam wory pod oczmi i staro wyglądam. I grubo.
OdpowiedzUsuńTo nałóż woalke obciskająco !
Usuńja Ci mogie podrzucic taki rekaw obciskajacy na nogie. jeden mam, drugom noge mozesz schowac. Ta obciskana bedzie szczuplutka , ze ho ho.
UsuńA czym będę oddychać?
OdpowiedzUsuńRurki se wstaw, niby słomki do drinków. Pełnia, i tak spać nie będziesz. To po co masz się po piernatach taczać.
UsuńA oddychać będziesz powietrzem Hanuś. Jak zawsze .
UsuńJa tam śpię jak zabita nawet jak niepełno.
UsuńEwa, ja po prostu wymiękam od Twoich tekstów. Też chyba nie pójdę się taczać. Zamiast tego wstawię se rurki i jakiś cydr może wysączę. ;)
UsuńJa już dziś troszkę cydry se popiłam. Uwieeeelbiam ! Nie wiem po co, i kto kombinował z temi japkami. Ale mu wyszło !
UsuńAle ja to już chyba pójdę się potaczać. Dobranoc Jolu :)
Ja tam bez rurek sączę. Pierdzielę woalkie.
UsuńEkhm, może temu komuś szarlotka nie wyszła...
UsuńDobranoc, Ewo! :)
:**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJutro, oj, to znaczy dziś Hanuś może trza będzie trochę poagitować towarem w Domu Aukcyjnym.
UsuńDobranoc Kurki Wytrwałe !
Dyńki? Ładne! Ja się pozastanawiam i poprzeliczam. Może nabędę, a jak nie, to coś wpłacę bezpośrednio. Mam już nr konta.
UsuńA teraz i ja się oddalę, zwłaszcza że mi Mietek zadkiem zasłania widoki. Przez dobrą chwilę to w ogóle mi szfystko zasłonił całym sobą, bo się wahał, jak się udrapować między klawiaturą a monitorem, i dyniek żem nie mogła obejźrzeć. :( Gamoń białas!
Dobranoc, Kurki. Mam nadzieję, że do jutra, czyli do dziś. :)
Czajnik się już po piernatach tacza, potaczam się i ja. Teraz już ostatecznie na dziś dobranoc Kurom!
UsuńCzajniki na noc! Dobranoc!
UsuńJa już po wczorajszym siedzeniu też wymiękam i się żegnam! Ewa, nie pij już cydru!
OdpowiedzUsuńDobranoc, Mika! :**
UsuńDobranoc, PrezesKuro! :)
OdpowiedzUsuńI tak się trudno rozstać... ;)
OdpowiedzUsuńA niczego, kurna, nie piłam...
Dobra, raz kozie spać.
Prawdaż JolkoM?
OdpowiedzUsuńHe, he, widzę, ze Tobie też lekko nie było... Byłam więc jednak twardsza, wbijając sobie szpikulec w serce (czytaj: zamykając komp). :P
UsuńJolkoM, dzisiaj to dopiero sobie szpilę wbiję. A chyba muszę, bo jak tak dalej pójdzie, koleżanki zastaną mnie nie dość, że w ściągającej woalce, to do tego w gaciach! Od piżamki!
UsuńKurna! Napisałam komć na dwa tysiące znaków chyba i akurat musiał mi wtedy internet przyklapnąć... By to! Wszystko wessało w niebyt... Aaaa! Idę przeczytać, co Krysia napisała, bo czuję, że mimo wszystko ona w większym kłopocie...
UsuńTeż napisałam i też go wessało:( O kotkach był, których ci u nas dostatek. W sąsiednich wsiach też obrodziło. Nastał sezon urlopowy i...w okolicznych lasach lądują niechciani czworonożni przyjaciele człowieka. Człowieka?! Toż to potwory w ludzkiej skórze! Bez zmrużenia oka skazują zwierzę na poniewierkę, cierpienie i głód. Psy zostaną odłowione. Trafią do schronisk. Trudno mi pisać, że na całe ich szczęście, bo te miejsca pękają w szwach, zwłaszcza latem. Koty zostaną. Są wśród nich kotki ciężarne, zdarzają się też matki z młodymi. Nie wszystkim uda się pomóc, nie wszystkie przeżyją...A do końca sezonu jeszcze tak daleko....To mnie przeraża. Ludzie mnie przerażają...
UsuńKsanthippe, mnie się chce ryczeć z bezradności i żalu. Wyżej napisałyśmy, czego życzymy takim "ludziom".
UsuńDzien Dobry! alescie sobie pouzywaly nocna pora a teraz spicie, za oknem kapie ...co za dzien, tylko spac! koteczki najcudniejsze na swiecie, kiedy jeszcze bylam stacjonarna wiele takich przygarnelam, w Wenezueli tez tak robia, podrzucaja...raz jeden w Caracas ktos zostawil koteczke w bardzo luksusowej klateczce w parku przed domem..przez dlugie lata byla z nami i miala egzotyczne dla Wenezuelczykow imie..Kicia. W Andach co i rusz podrzucaja. Tylko westchnac i zastanowic sie nad gatunkiem ludzkim.
OdpowiedzUsuńA jam w stanie czekania jest...a jeszcze prawie dwa dni ...
Nie wstawajcie kury bo dzien jest do spania dzis!
Aaa! z powodu tego kapania zapomnialam...Pierwszam!!!! ale chiba zaraz sie wgrzebie znowu w piernaty.
UsuńGrażyna, a pierwszaś, pierwsza! Chociaż jeśli przyjąć północ za dzień następny, to ja byłam ostatnia, czyli pierwsza! Ale to się nie liczy, bo co to za wstanie, jeśli się przedtem nie kładło?
UsuńTak więc - podium Twoje i fafary!!!
Czy to znaczy, że wracasz TAM?
Grażyna, ale w stanie czekania na co?
UsuńU mnie tylko w piernatach siedzieć cały dzień, ciemno i leje jak wściekłe , całą noc i dalej kontynuuje... I tak wrednie szumi...
Nie TAM !!! jeszcze nie, co Ty!! Bym sie zaszczelila...nie nie nie, jeszcze nie! wybieram sie do Portugalii by holubic nowa wnuczke AneSofije..sliczna jak poranki czasem bywaja ale nie dzis...dzis tylko w piernatach przezywac szaroburosc swiata za oknem. Ale nawet ta szaroburosc, jezeli w Polsce to jest znosna, taka patriotka jezdem, Pobyje teraz troche w pieknej Portugalii..czekam na wymarsz na lotnisko a to dopiero bedzie jutro poznym popoludniem.. Boze! z tym czekaniem mozna zwariowac...
UsuńJak ja cię rozumiem z tym czekaniem! Cholery można dostać. Ale ci zazdroszczę Portugalii! No i pięknej wnuczki AneSofiji gratuluję! A będziesz się stamtąd do nas odzywać?
UsuńA jakze, a na dodatek zyskam jedna godzine do tylu, tzn, strzymam dluzej nocna pora...
UsuńJejku, Grażyna, to leeeeć, leeeć! I hołub czule. Do tego w Portugalii:)))
UsuńDzień Dobry!. U mnie pewne panienki z Wrocławia i Poznania robią poranek panieński-niespodziankę dla swej koleżanki. Będą piec chleby i buły i jeść, potem mają zaplanowane popołudnie w kajakach na rzece, no i właściwy wieczór panieński, ale już nie u mnie, bo ja mam wieczór starych bab, gdyż albowiem przyjadą znajome. Miłego dnia Wszystkim!
OdpowiedzUsuńI Tobie, KurkOwieczo! Szczególnie że zapowiada Ci się ciekawie. Niezły ranek panieński!. A czytałaś wyżej, co my tu wysnuwałyśmy za wnioski w nocy, po tym, jak rzuciłaś hasło i poszłaś? A zwłaszcza Ewa i Hana. :)
UsuńNo i miłego wieczoru starych bab! ;)
Właśnie, Pacjanie? Franek nawet był podejrzewany!
UsuńNo to masz owieczko obfitą w wydarzenia sobotę! Niech więc będzie miło i radośnie!
UsuńWysle datek, razem to ogarniemy!
OdpowiedzUsuń:Panterko:)))
Usuńkochana!
UsuńTez bym datek wyslala, alem juz na walizkach znowu i niestety a raczej stety chyba.
OdpowiedzUsuńGrażyno, lecisz z powrotem? Już??
UsuńWyzej opisalam powod i stan mego czekania...
UsuńPrzydałby się numer konta, dobroczynne Kury.
OdpowiedzUsuńDajcie tu nr konta! będzie prościej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie nadązam za Wami, dopiero był wpis o mamie i doktorze, a dzis juz o kotach, ale Ty to masz vete Hana1
OdpowiedzUsuńU mnie tez niestety nowe kotki, a ja systematycznie robie sterylke kocich mam...
Tak nr konta najlepiej...
Amelia, no dzie? Dalej jest o Mamie i doktorku! Tylko suplemencik doszedł. Napisz mi, proszę, maila, bo nie mogę znaleźć Twojego adresu, a pożądam go! Lubię mieć!
UsuńHano, w sprawie obrazka, to ja melduję, że coś tam kapnęłam Kasi, ale z drugiej strony, na osłodę mogłabym też przy okazji kapnąć sobie, czyli obrazkiem Twoim kapnąć. To myślę, że jak nikt nie zechce dać za dyńki na cel koci więcy, to ja je biere. Dyńki, nie koty. ;)
OdpowiedzUsuńDobra, Jolko, masz jak w banku! A jeśli zaczekasz, to może jakie barzy gruchy wolisz, czy cóś?
UsuńHanuś, da radę tu wkleić to konto?
OdpowiedzUsuńWróć się proszę do poprzedniego wpisu, Opakowana się tam długo odezwała, ma kłopoty.
Już czytałam słowa Opakowanej. Kurczę, biedna jest, kolano ważna rzecz.
OdpowiedzUsuńOpakowana, ale my tu jesteśmy!
Ojej, Krysia, jesteśmy z Tobą!!
UsuńA gdzie Krysia Opakowana pisała, bo nie mogę znaleźć ?
UsuńCzym się Krysia ! Tulę !
UsuńEwa, w poprzednim poście.
Usuńjam sie wziena i pogubila we wpisach, nie wiem czy wczoraj to dzisiaj czy moze zupelnie odwrotnie, chyba juz zaczynam sie orientowac, choc mecz wchodzi w parade...kolano nieuzywane mniej boli.
UsuńŚliczne kotki. Do moich rodziców przyplątują się takie znajdki i zostają. Dołączam się do sugestii, żebyśie wkleiły tu numer konta.
OdpowiedzUsuńMika, jak znajdę przepis na rafaello, to Ci podrzucę. W necie ich pełno, ale nie wiem, z którego kiedyś korzystałam. Wtedy wyszły bardzo dobre, idealna twardość. Teraz to bardziej z pamięci je tworzyłam i są trochę za miękkie, chyba dałam za dużo miodu. Jak chcesz przepis na muffinki, to też dam, są proste w wykonaniu i pyszne.
Wybieram się dziś na wieś na parę dni, nie wiem, czy będę miała dostęp do komputera, więc pozdrawiam wakacyjnie wszystkie Kurki:)))
Kalipso, dziękuję, chętnie skorzystam z przepisu. Na spokojnie, jak wrócisz ze wsi. odpoczywaj i baw się dobrze!
UsuńTak sobie czytam o tym dobrym dniu i myślę: O! Jaki radosny post! Niestety, nie udało mi się przeczytać całości za pierwszym podejściem. Utknęłam na akapicie z Dominiką w roli głównej. Monitor chyba zaczął mi szwankować, obraz mam jakiś taki zamglony...A może coś nie tak z moimi okularami?
OdpowiedzUsuń/ A tak w ogóle to blogger wariuje, od wielu dni nie mogę przedrzeć się z komentarzami /
Życzliwi ludzie wokół nas sprawiają, że każdy dzień może być właśnie taki, pogodny i piękny.
Tylko takich dni życzę. I zdrówka dobrego! Wszystkim Kurkom!
Ksanthippe, ja myślę, że okulary ci się zapociły chyba. Tobie też samych motylich dni i zdrowia!
UsuńKrysiu Opakowana, przytulam Cię mocno i ściskam - z pominięciem kolanka oczywiście. Bardzo Ci współczuję. Nie umiem niczego doradzić, bo nie mam doświadczeń, ale ostatnio mnie łoć pobolewa nie na żarty, więc troszkę może sobie wyobrażam Twój problem. Na oko u mnie lekarz stwierdził, że to tzw. łokieć tenisisty czy golfisty i doradził okłady i smarowanie sporządzoną (własnoręcznie najlepiej) maścią z żywokostem lekarskim. Chyba wypróbuję. Niezależnie od tego zalecił wizytę u ortopedy, więc już się zapiszę, bo u nas trzeba czekać około siedmiu-ośmiu miesięcy. :( Jak to coś innego i przestanie boleć, to najwyżej oddam komuś zaklepany termin.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, kochana, znajdź jakiegoś dobrego lekarza i niech Ci pomoże, bo takie kolanko to nie żarty.
Buźka!
Jolus, dzienksy za dobre slowo. lokiec tenisisty znam z drugiej reki (drugiego lokcia). zywokostu pode renkom nie mam. Podejrzewam, ze na memlonie to panstwowo mnie nie przyjmnom, bom nie swoja juz i skladkow nie place. Jak bylam to chodzilam prywatnie..na szczescie za uslugi mozna kartom lacic...tyle, ze przyszedl dzis rachunek kartowy - matku bosku...samochod i kolano mnie zalatwilo. U nas tu to lekarka powiedziala, z emnie kieruje na szybko do ortopedy...zaloze sie, z ebeda sie uwijac i bedzie na srode-czwartek-piateeczek a my naonczas do coreczki urodzinowo jedziem, zahaczajac o Babcie, ktora dzis do nas dzwoni i mowi - chce ogladac zdjecia slubne [naszego synka] a tu sie strona nie otwiera - co robie zle? Babcia jest bardzo skomputeryzowana, ma kindla, bo do biblioteki wlasciwie nie ma jak dojechac, Babcia ma 92 lata, Tez bym chciala miec w glowie w tym wieku.
UsuńNo to wiec ja czekam co wymysli lekarz tu , ale podejrzewam, z ebedzie milatwiej tu na kolanko zarobic a w PL latac prewatnie. odcmokuje.
Jeju, jaka babcia! Też chce być taka... :) Więcej tu pewnie takich. Uściskaj babcię od swoich koleżanek-fanek. ;)
UsuńBabcia rewelacja, zakolegowałyby się z babcią Kretowatej:))) Dołączam się do uścisków!
UsuńTo nie jest komentarz.W wolnej chwili lubię poczytać blogi ludzi pozytywnie nastawionych ,tych chwil nie mam zbyt dużo i zdarza się ,że moje ulubione blogi czytam raz na jakiś czas i tak jest teraz przeczytałam, o Twoich problemach z wodą.Przechodziłam przez takie trudności kiedy przeprowadziłam się na wieś, zawsze kiedy był wyłączony prąd przez jakiś czas, raz dłuższy raz krótszy ,nie było wody.Dla moich sąsiadów było to normalne ,prawie każdy miał jeszcze na podwórku studnię,więc na brak wody nie cierpiał.A ja byłam zmuszona zawalczyć .Ale przechodzę do sedna sprawy ,bo mogłabym napisać o tym co najmniej opowiadanie , a przecież chodzi o powód "niemania wody".Brak prądu wyłączają się pompy,prąd jest pompy się włączają i właśnie to ustrojstwo było uszkodzone i dopóki nie poszedł do hydroforni "pan fachowiec"żeby ręcznie włączyć ponownie pompy, to w naszej wsi wody niet.Może sprawdź to.Krystyna
OdpowiedzUsuńDzięki, jednak w naszej wsi nie ma hydroforni, wstyd się przyznać, ale nawet nie wiem, gdzie jest. Wioseczka malutka, do najbliższego miasteczka 8 km. Podejrzewam, że przepompownia, czy co to tam jest, jest gdzieś tam, albo i dalej. Latem "awaryjną" wodę mam w baniaku w ogrodzie, zimą gorzej. Chyba, że akurat zalega w piwnicy:)))
UsuńJa mam! Ja mam! prawie zawsze!
Usuń...
W piwnicy....
Widzisz, Tupaja, jak to nie ma tego złego?
Usuń"Ja w kwestii formalnej.
OdpowiedzUsuńCzy swinstwem mozna nazwac jedynie zawartosc podbrzusza PANA piesa, czy tez mogie sobie splagiatowac one okreslenie na podbrzusza moich dziewczynek? Dlatego poniewaz azaliz, ze lezenie do gory swinstwem wejdzie na zawsze juz do mojego slownika. Ba, stanie sie moim slowem roku! :)))" - zacytowałam Panterkę, bo pod jej wpisem mój nie chce się zagnieździć. Otóż wyjaśniam, formalnie, że to powiedzenie jest Hanine, nie moje, ja bez pytania se je przywłaszczyłam, bom uznała, że lepiej tego określić nie można. Stosuję je nie tylko w stosunku do piesa i mówię czasem do Wu "nie leż tak świństwem do góry, weź no się przekręc na bok, bo mi niewygodnie. Mop się nie obrusza, a ten zaraz się pluje, że, jak teraz to świństwo i, że przyjdzie koza do woza.......Jak te chłopy się na żartach nie znają...........
Mnemo, moim zdaniem świństwo, to świństwo. Dziewczyny świństwa nie mają !
UsuńA jak dziecię, bo paluchi już rozprostowane.
Mnemo, Mika ma rację, dziewczyny nie mają. Ale jesli chcesz, możesz sobie powiedzonko zaadoptować w dowolnej formie i w stosunku do dowolnych osobników. Właśnie, jak Synuś? Bo zara koleżanki przyletą i nie będę miała czasu na pogaduchy, niestety...
UsuńChcialam tylko UNAOCZNIĆ, że to JA mam rację ! W tem względzie !
UsuńA ja chciałam UNAOCZNIĆ, że o pozwolenie pytała Panterka, a ja ją tylko cytowałam:))) Ja tak Twoje powiedzenie Hanuś od razu wtłoczyłam do języka powszechnego i używam od tego czasu zarówno do piesa, jak i chłopa. Dziewczynki żadnej w chałupie ni ma, a na siebie samą zaś tak gadać przecie nie będę:))) Co, do dziewczynek zamiast "świństwo" raczej używamy sformułowania " przenajświętszapanienka" i mam nadzieję, że nie obrażam tu niczyich uczyć.......
UsuńCzyli świństwo wchodzi do słownika naszego nie tylko blogowego tak jak sokawka :))
UsuńEwuś, oczywiście, że ty masz rację, ja w sprawie świństwa głosu w ogóle nie zabierałam:))
UsuńA fuj !
UsuńQrna, to bede mogla swinstwem operowac jedynie w stosunku do slubnego, poza nim same baby w rodzinie. :(
UsuńOjtam pofyrtało mi się, Mika. Wzięłam Cię za Ewę, czy odwrotnie, albo jakoś tak.
Usuńależ Wy kochane fariatki w tym Kurniku jesteście :) Kasia (Brujita) będzie szczęśliwa, bo pomoc Gosi i Wasza w pakiecie ma wartość bardzo wymierną :)
OdpowiedzUsuńElaja, mam taka nadzieję! Czasem fariactwo się przydaje!
OdpowiedzUsuńWasze zawsze, nie czasem :)
UsuńDzięki Dziewczyny, obroniony. Poszło gładko.
OdpowiedzUsuńpogratuluj dziecku i spokojnie ruszaj na urlop, i żeby był udany :)
UsuńDziękuję Elajo. Dziecię w końcvu odetchło, zbiera siły przed kolejnym etapem.
UsuńNa urlop już jutro, w tą szarugę to mi się nie chciało. Na Mazurach też leje.
chyba wszędzie leje, no może tylko nie u Hany ;) moje dzieciaki od tygodnia w okolicach Karwi, dziś pierwszy dzień mokry mają
UsuńElaja, świete słowa. Nie lało i nie leje.
UsuńDzien dobry!! zabalowalyscie w inszych miejscach, nikt ze mna nie bedzie walczyl o palme pierwszenstwa, jest moja...w stanie czekania ide spac!
OdpowiedzUsuńStan czekania nie pozwala na sen, wiec wstalam w stanie czekania...a za oknem sloneczko przepieknej pieknosci , niebo niebieskie niebieskoscia kfffiatuszkow lnu a Wy spicie!
OdpowiedzUsuńPrawie z tobą powalczyłam, Grażynka :)
UsuńMam srebro!
Zloto i srebro rozdzielone...a braz gdzie? pewnie Agniecha co to do kuni musi!
UsuńBry! Melduję, że wszystkie 12 paszcz nakarmione, kuwety ogarnięte, psul wyprowadzony, teraz swoją paszczę napasę i SOKAWKA! Dla sokawki warto żyć :)
OdpowiedzUsuńMiłego!
Gosianka...wyobrazam sobie ,ze sokawka to kawa...wytlumacz mi skad to sie wziela ta sokawka...jezeli to kawka to w tej chwili pije sokawke i warto zyc dla tej chwili. jezdem nowa wsrod kur wiec moze mi wyjasnisz..pozdrawiam niedzielnie cala w niebieskosci nieba
Usuńkawka z sokiem?
UsuńAlbo piję se kawkę , so kawkę.?
Usuńjak to kawka z sokiem? nie pila, w moim przydlugim zyciu! a z jakim sokiem, jakimkolwiek ? zaraz sprobuje z wisniowym co mi sasiadka Bulgarka podarowawszy.
UsuńSokawka to wynalazek Hany, a właściwie jej znajomej autochtonki, która mawia: na to tera zrobię so kawkę... Czyli sobie zrobię:)))) Hana wam to pewnie lepiej wyjaśni:)))
UsuńTrzeba by tu słynny post o sokawce zalinkować. Hana?
UsuńNo, brawo Rucianka, zanim odpowiedziałam to już się domyśliłaś:))
UsuńGrazyna, zostaw ten sok, bo kawkę zwrócisz!!!!
Kawka z prądem może też być , czyli też jakby z sokiem ;)
UsuńMika! juz wyprobowala!! i nie zwrocila...wcale, wcale!!! mozna spoko..czyli sokawka rozszerzyla swoja definicje.
UsuńTo cieszę się, bo miałabym Cię na sumieniu ;)
UsuńBrawo Rucianka! Tu link do sokawki:http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/01/o-hali-z-sasiedniej-wsi.html
UsuńWcale nie pada. Słońce świeci ostro, ale nie za gorąco. Jest tak, jak powinno być.
OdpowiedzUsuńTak lubię!
UsuńJak nie pada jak leje ! A wczoraj jak lało ! Słońca niet ! Jedyne zbieżne to to, że nie za gorąco jest .
Usuńa u nas pada, ja sie napawam (w czasie nieobecnosci rodziny krolewskiej, w ogrodecku wielkosci chustki od nosa, wyschly poniektore rosliny, ale nie mam zamiaru sie zamartwiac. reszta za to rosla jak glupia, ciekawe czy od deszczu te uschniete odzyja - cus a la pustynia, kropla deszczu wystarczy zeby sie dzungla uczynila samoczynnie. i siedze w pizamie w drzwiach w kuchni i patrze na deszczyk i go obwachuje. ach! Hana - wlasnie sie konczy on deszczyk, to go odsylam expresowo ku Twojemu gumnu.
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńtoż to jest normalne forum dyskusyjne.
Tyyyle do czytania.
Bywam na kocich i psich a teraz też na kurzym ;)
Bywaja i ptasie...ale kurze chyba wygrywa! Tylko ani widu ani slychu prezeskur!
UsuńCo nie widu, przecie jezdem już! Tyko na chwilę, bo udaję się niebawem na przejażdżkę, korzystając z radosnego faktu, że nareszcie przestało lać i świeci coś złotego na niebie:))) Po tylu pochmurnych dniach! Trzeba korzystać, bo jutro znowu bąkali o jakichś burzach... Dobrej niedzieli, dziewczyny!
UsuńRucianka, nasz blog właśnie na tym polega, że jest pół blogiem, a pół czatem, czy też forum, jak zwał, tak zwał. Po prostu jest kurnikiem do wspólnego darcia pierza i gdakania na różne tematy:)))
Buźka!
Bardzo mi się ta forma podoba :)
UsuńMika!!! zazdroszcze Ci tej przejazdzki, bo wyobrazam sobie ,ze bedziesz w otoczeniu Moich Tatr...Moich, moich, tak mysle! Mnie czekaja Tatry w grudniu z nowonarodzona wnuczka Anasofija, ktora chce posmakowac sniegu! wiec juz Kury!!! zaklinac snieg w grudniu w Zakopanem! Swietnej zabawy Mika!!!
UsuńJa cie! To już mam zaplanowaną sokawkę z Aliną na jesień, a z tobą na zimę! Super! No bo chyba mnie odwiedzisz??? Nalewki dam spróbować:)))
UsuńPewnie,ze odwiedze..juz sie ciesze a nalewka dobrze nam zrobi w tych sniegach co to beda zaklinane od teraz..
UsuńHelloooo,
OdpowiedzUsuńPrzestało padać, nad górami błękit nieba i słońce słońce....Chce się żyć.....
Oj chce, chce!! U mnie też pięknie, tylko wieje.
UsuńMoże Hana się zakneblowała tą woalką na ament? :((
OdpowiedzUsuńSugerowałabym raczej długi wieczór z winkiem, a goście wszak muszą się wyspać:)))
UsuńNo, jak bardzo chciala szczupło wyglondać, to może i za mocno się ścisła .
UsuńDziędobry :)
Dziędobry kochana i ja na razie spadam z grzędy, do popołudnia!
UsuńBaw się dobrze Mikuś, dobrej niedzieli. Motylkowej !
UsuńO to, to, wieczór był długi, śniadanie dzisiaj też, właściwie przed chwilą się skończyło. Kąpiele w basenie na prywatnej plaży za kakuarem były i szfystko!
UsuńŁomżing na kocingu i te sprawy???? Tzw.lipcówka, jutro też wyjmę basenik:))) I zaczynam olejować podłogę..........
UsuńKotecki fajne...ale czy Absorbery by nie umęczyły czasem ....hmmmm.....
OdpowiedzUsuńTupajka, chcesz je adoptować? Koteczki znaczy?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZastanawiałam się. Tylko u mnie to w sumie taki hardkor jest. Chodzą gdzie chcą. Znaczy ogródek, sąsiednie podwórka. Jak patrzę na te domki z drapakami, piórkami na wędkach...U mnie by tego nie było...;) No i chyba Absorbery za małe.
UsuńCzłek chciałby pomóc,ale ja czasem za wiele sobie na łeb biorę. Chyba się jednak chlasnę przeze łeb...Szkoda koteczków ze strony drugiej. Qrka wodna...A nikt ich nie chce, tak w ogóle?