A na razie mróz i początek roku. Roku dziwnego, tajemniczego i nieprzewidywalnego. Może to dobrze, że nie znamy przyszłości, zbyt mogłaby nas stresować teraz. Czasem nieprzyjemnie być zaskoczonym czymś nagłym i nieoczekiwanym, ale gdybyśmy o tym czymś wiedziały wcześniej, bałybyśmy się tego już od dziś. Tak więc, niech teraźniejszość będzie chwilą obecną, a przyszłość przyszłością. Ja, przyznam się, wchodzę w ten rok z obawami, i prywatnymi i publicznymi. Nie czuję się bezpiecznie i spokojnie, nie wiem jakie wolty może wyciąć zarówno rząd jak i moje zdrowie. Krótko mówiąc , czuję się trochę jak na beczce prochu, wybuchnie, nie wybuchnie? Oby moje obawy okazały się płonne a wszystko poukładało się jakoś bezboleśnie.
Póki co, mój rok zaczął się nieźle. Zaraz po Świętach przyjechała Arteńka i to już było dobre, a nawet bardzo dobre:))) Spędzałyśmy bardzo miło długie poranki i wieczory, środek dnia Arte spędzała na wędrówkach. Piłyśmy, jadłyśmy, gadały, oglądały filmy tylko sympatyczne i z dobrym zakończeniem. Wieczory umilało nam domowe winko od mojej pani Krysi i różne pyszności. Będę musiała zacząć odchudzanie... Tropik był zachwycony, bo miał zapewnione poranne i wieczorne spacerki. Jak tylko Arte wstawała rano, to już była cały czas pilnowana i prowadzona wymownie do smyczy i obróżki. Jedynym nieprzyjemnym akcentem jest kaganiec, bez którego jednak spacerek obyć sie nie może. Mój piesuś jest tak wszystkożerny, a ludzie wyrzucają tyle jedzenia i świństw, że natychmiast byśmy, tfu, tfu lądowali na kroplówce. Wyciął mi zresztą jeden numer w drugi dzień Świąt. Poprzedniego dnia o 23.00 (tak, tak!) nawiedzili mnie kolędnicy, których oczywiście o tej porze nie przyjęłam. Wydawało mi się, że zamknęli normalnie furtkę i rano wypuściłam go normalnie na podwórko. Słyszałam poszczekiwanie, więc wiedziałam, że jest. Jakież było moje zdumienie, gdy wyszłam zobaczyć co słychać i zobaczyłam uchyloną furtkę, a mojego psa leżącego w ogródku i obgryzającego paskudnego, brudnego gnata! Mało nie zemdlałam, gnat został skonfiskowany i wyrzucony, ku bezbrzeżnemu rozczarowaniu Tropika. Dodam, że jednak sporo zdążył obgryźć. Na szczęście jakoś się udało i obyło się bez poważniejszych problemów.
Ale wróćmy do wizyty Arte. Był to dobry i piękny czas, który toczył się innym rytmem niż zwykle, ale to właśnie było fajne. Toast sylwestrowy wzniosłyśmy szampanem i wkroczyły w ten rok wspólnie, pilnując Tropika w związku z fajerwerkami. Na szczęście przygłuchnięcie ma swoje dobre strony... Mówię o psie oczywiście:) Wystraszył się tylko jak sąsiedzi zaczęli walić jakimiś racami czy petardami. Prawdopodobnie wraz z tymi racami znalazły się na moim podwórku dwa śrubokręty, które znalazłam rano po otwarciu drzwi... Jeden duży i dość ciężki, z opaloną nasadą a drugi mały, chyba próbnik do prądu z bardzo ostrym zakończeniem. Wolę nie myśleć, co by było, jakby pies albo któraś z nas wyszła wtedy na podwórko... Ludzie wyobraźni nie mają...
Nie mają tej wyobraźni również ci, którzy idą w wysokie góry w takich warunkach, jakie są obecnie, czyli z twardym, zlodowaciałym śniegiem i żywym lodem. Ani raki ani czekany nie dadzą wiele, bo nie wbiją się w to. Ja mieszkam niedaleko szpitala i lądowiska helikoptera TOPRu, słyszę więc i widzę powroty z akcji. Codziennie... A ludzie jak te bezmyślne cielęta (przepraszam cielęta!) idą, spadają i giną. Czarna seria się nie kończy, tak po naszej jak po słowackiej stronie. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak po tylu wypadkach można pchać się wysoko, pomimo tylu ostrzeżeń i informacji. Wydaje mi się, że dawniej ludzie mieli więcej szacunku dla gór i lepsze rozeznanie własnych możliwości. Zawsze oczywiście były paniusie w szpilkach na szlakach, ale procentowo jakby mniej ich było. Teraz młodzi wychowani bezstresowo i zadufani we własne siły (Ja nie dam rady, ja???!), szukający adrenaliny stają się ofiarami gór. Ofiarami, których mogłoby nie być, gdyby odnaleźć w sobie trochę pokory.
Na koniec chciałam jeszcze raz podziękować Arte za wszystko, za jej obecność, rozmowy i spacerki z psem. Czekam już na następny raz:)
Podziękowania serdeczne należą się też drogim koleżankom Kurom, od których otrzymałam piękne karteczki z życzeniami a nawet paczki świąteczne:)) Hano, Ewo2, Kalipso, Elajko, Orszulko, Ewo, Barbaro i Arte - ogromne DZIĘKI!!!!
No i wszystkim życzę roku spokojnego i zdrowego, z resztą damy sobie radę!
P.S. Jutro nie będę komentować, wybaczcie, ale udaję się w moją comiesięczną podróż szpitalną do Krakowa, odezwę się wieczorem.
Mika
Zdjęcia autorstwa Arte i Mariji, z zeszłego roku:)
Mam nadzieję,że uda mi się być pierszo!
OdpowiedzUsuńOooooooo!!! A ja drugam!
OdpowiedzUsuńHop!!czecia?
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem roku spokojnego,wiary,optymizmu i nadziei,że mimo przeszkód wszystko się uda,dobrego zdrowia i wiele miłych chwil z Arteńką-cudną,a jutro trzymamy kciuki i bezpiecznej drogi życzę.Pozdrawiam serdecznie.
UsuńElżbieto, dobrze Ci idzie:)))
Usuńo..jessssu...dziękuję
UsuńDzięki Elżbieto, bardzo mi miło:))
Usuńjak fajnie, że z Arteńką witałaś nowy rok :) ja z siostrą, i też oglądamy zawsze jakiś film, co się dobrze kończy, tym razem nawet dwa były :)
OdpowiedzUsuńjutro trzymam kciuki, żeby wszystko było ok!
Ciekawe, czy oglądałyśmy te same filmy:)))) Dzięki za kciuki!
UsuńHaaa,pierszo!
OdpowiedzUsuńKochane Kurki,Kurczaczki i reszta futrzastego towarzystwa:WSZYSTKIEGO DOBREGO I LEPSIEJSZEGO w tym Nowym Roczku i obyśmy dalej się mogły spotykać w Kurniku i nie tylko w ciągle tym samym albo większym składzie:)))
Z zaległości ino przeczytałam gdaki z ostatniego postu,ale nadrobię chociaż blogi.
Hano,bardzo ale to bardzo,dziękuję za przesyłkę z Kingową nagrodą/lawendowe upominki,przecudnej urody i zapachu.Kingo,przepiękne drobiazgi-dziękuję Ci bardzo.
Hano,osobistą pastele macałam i oglądałam ze wszystkich stron.Cudnista i bardzo mi odpowiada.Białe tulipanki na czarnym tle.Se po całym rozgardiaszu związanym ze Świętami oprawię pod szkłem coby mi się nie zniszczyła.Dziękuję.
Barbaro i Tobie dziękuję za liścik.Czy mogę prosić Hanę o Twojego maila?
Opakowano,Bieliźniaki udały się Wam zaaaarypiście.Niech rosną zdrowo na pociechę Rodzicom i Dziadkom.A co do innej miłości do wnuków to myślę,że wnukom dajemy miłość a naszym dzieciom oprócz miłości musiałyśmy dawać jeszcze tysiąc pięćset innych potrzeb:)))
A tera se idę chociaż zdjęcia oglądnąć i poczytać zaległe blogi.:)
Orka = mozliwe, ze masz racje ;) z temi wnukami itepe :)))
UsuńDobrze, że już wróciłaś.
UsuńPodoba mi się bardzo to zdanie: "...niech teraźniejszość będzie chwilą obecną, a przyszłość przyszłością". :)
OdpowiedzUsuńMiko, pięknie dziękuję za przesympatyczny czas, spędzony razem:) I za gościnę:) I dobre słowa:)
UsuńCzekam już na następną wizytę, w tej przyszłości:)
UsuńNa pewno będzie:)
Usuńpionta ! Hurra !
OdpowiedzUsuńNie zdanżam czytać tych waszych postów. Doczytywam o tych bieliźniakach opakowanej.
OdpowiedzUsuńLilko B bo Kurnik to trza na bieżąco.Ja kilkanaście dni byłam bez kompa/siadł/to tera ino se blogi przeczytam bo jak połączę z gdakami to będę miała na bieżąco...zaległości:)
UsuńNo tak, ja też muszę opracować sobie jakąś metodę na wypadek dłuższej przerwy
UsuńLilka, zawsze można podczytywać we srajfonie, np. w metrze.
UsuńOj Hana , ty dawno w metrze nie była tutaj, tera w metrze książka do czytania trendy. Muszę w domie czytać raczej ale dzięki za podpowiedź. Poza tym jak moje siwe nie są widoczne to nie chcą mi gamonie ustępować miejsca :-). Najważniejsze, że się staram na razie a potem jakoś pójdzie z tym doczytywaniem.
UsuńLilka, zdejmuj w metrze czapusię.
UsuńWłasnie o bezmyślności w szklanych górach mówią w TV. Jakiś bęcwała na Mazurach wjecha autem na jezioro, z tyłu sanki z dzieckiem. Trzeba było ratować i ojca i dziecko. Ja z przyjemnością obejrzłam Pretty Woman. Arte, ona pięknie opowiada, z pewnością fajnie spedziłyście czas.
OdpowiedzUsuńHa, właśnie też i Pretty Woman oglądałyśmy:))
Usuńmy też :) bo moja siostra się przyznała, że ona jeszcze nigdy tego nie widziała! no to był mus :)
UsuńMiko, mam to samo noworoczne życzenie: "Oby (...) wszystko poukładało się jakoś bezboleśnie."
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne.
A tym razem okazało się, że jednak szewc bez butów chodzi i zabrakło mi własnoręcznie zrobionych kartek, żebym mogła je wysłać do wszystkich, do których chciałam :( Takich zwykłych już nie wysyłam :) W tym roku chyba zacznę je robić w październiku...
Ninko, radziłabym zacząć z tymi kartkami już po Wielkanocy, zdążysz na pewno:))
UsuńCo do życzeń, to miejmy nadzieję, że właśnie tak się poukłada.
A już teraz na Wielkanoc, bo w tyn roku wcześniej.
UsuńMiko,i ja spędziłam Sylwestra z Koleżanką z Lubina.Bez szampana,bo Ona nie lubi ale gadałyśmy do wypęku przy butelce Laudersa.Panda też pewnie głuchnie bo nie bardzo reagowała na strzelanki.Zawsze była ciut nerwowa a tym razem tylko strzygła uszami.
OdpowiedzUsuńTeż mnie przeraża nieodpowiedzialność i bezmyślność ludzi,którzy giną obecnie w górach.Myślę sobie tylko,że może lepiej,że giną sami a nie za kierownicą samochodu zabijając innych?....
Dużo zdrowia dla Ciebie:)
Dzięki Orko, fajnie, że jesteś z powrotem, długo cię nie było.
UsuńWiesz, ludzie zrobili się tak wygodni, że chcieliby wszędzie dojechać samochodem, po równej drodze a wszyscy mają być na ich usługi. I to nastawienie przenoszą w góry, nie przyjmując do wiadomości, że góry rządzą się swoimi prawami, prawami natury. Jak potrafią dzwonić do TOPRu z pretensjami, że na szlaku było błoto albo kałuże, a w zimie szlaków się nie odśnieża, tudzież pytają, czy można na Giewont wjechać samochodem i czy jest tam parking, to mnie już nic nie powinno dziwić. Ale jednak dziwi...
???????? OMG!!!!!!!!!
UsuńWłaśnie.
UsuńNo tak ma się ten urlop i plany... Mus zaliczyć Giewont a tam.....nieodśnieżone toż to przecież granda na prostej drodze ;))
UsuńSłyszałam o takim zachowaniu"turystów".Wychodzi na to,że wraz z otrzymaniem demokracji,naszemu społeczeństwu ubyło mózgu:)
UsuńDziefczynki, spokojnie ;). Jak śpiewał Okudżawa
Usuń"na każdych trzech mądrych i głupich jest trzech
i równo to i sprawiedliwie "
;))))
Barbara
Chyba tak, a poza tym nakręcają się nawzajem.
UsuńO rany, na chwile odeszłam i nowy, jakże miły wpis. W pierwszej chwili myślałam, że się pomyliłam.
OdpowiedzUsuńNiech będzie jak mówisz, może niespodzianki losu miłe też będą.
Sylwester w Kurniku bardzo mi się podobał, a jak czytam o ludziach,którzy nie czują pokory wobec gór, to bardzo mi ich żal. To żaden obciach zrezygnować z wycieczki, a raczej dowód zdrowego rozsądku.
Zdrówka życzę.
Ewo, zdrowy rozsądek to obecnie towar nader deficytowy.
UsuńDrażnią mnie także te pokłady egoizmu. Chcę w góry ,a jak mi się coś stanie od czego TOPR?
UsuńA przecież to też ludzie, którzy narażają życie, nie mówiąc o kosztach.
Ech, szkoda gadać, głupota zawsze miała się dobrze.
Teraz jest w rozkwicie.
UsuńMika, masz fajnego Tropika (Kret nie czuje, jak mu się rymuje);)
OdpowiedzUsuńFlaubert pisał, że są 3 wstępne warunki szczęścia: dobre zdrowie, głupota i egoizm - nie masz żadnego z nich, musisz więc się więcej napracować, żeby być szczęśliwa;))))))) Pracuj zatem każdego dnia;)
Nigdy nie przestanę Cię podziwiać;)
Krecie, przestań, bo się peszę... No cóż, skoro jest tak jak piszesz, to faktycznie, popracować mus:)))
UsuńNie pesz się nie pesz, prawde gadajo ! Kiedyś słyszałam, jak jakaś panienka mówiła do któregoś z z muzyków, że jest jego idolką ! Mikuś, ja też jestem Twom idolkom :)
UsuńEwa, a jam twoją idolką wzajemnie!
UsuńAni ja, Krecie. Mika to mój guru.
OdpowiedzUsuńMika powinna jakieś warsztaty prowadzić, udzielać porad psychologicznych, napisać książkę - ja jednak bym ją namawiała do komingałtu;))))
UsuńŁadnie pisze ta Mika. Gładzichno się czyta. Raczej w ogóle tu panie nie mają kłopotów z pisaniem, jak się wydaje :-)
UsuńWeźcie przestańcie bo mi głupio. Na kamingałt raczej proszę nie liczyć...
UsuńKretowata dobrze prawi:) Jeśli warsztaty, to oczywiście biblioterapia, jako swoista odskocznia od problemów wszelakich. Przyda się każdemu, zwłaszcza w obecnej rzeczywistości...
UsuńMika pisze piękne i mądre bajki, a takie bajki - pomagajki /czyli bajkoterapia/ są cudownym lekiem dla dzieci z problemami emocjonalnymi.
Miko, dużo zdrówka:)*
Dzięki kochana! Lubię sobie czasem pobajać:)
UsuńA ja lubię sobie, i to nie czasem, Ciebie poczytać :)
UsuńJa to bym powiedziała, że nasza Mika po całości jest debeściarska ! Wyłaź, wyłaź z tej szafy :)
Usuńzyczenia oprawione pieknymi zdjeciami.
OdpowiedzUsuńAle fajowo mialyscie. I Tropik tez :)
brak prostej pokory wobec gor oraz wody to zwyczajna glupota i potem sie zle konczy...ludzie potrafia byc beznadziejni...
psu zabierac taaakie przysmaki...biedny piesek, hrehrehre nasza tez tak miala i cierpiala pozniej, oj cierpiala...
Ide spac!!!! padam na nos, stad taki szczatkowy komentarz :)
No opakowana, jednak masz TEŻ dar syntezy;)))
UsuńJak ją Krasnale przymuszą...
Usuńzapomnialam napisac do poprzedniego wpisu, ze talerzyki Krasnali to nie takie znowu talerzyki, bo srednicy maja tak ze 30 cm, moze 28...kola mlynskie.
OdpowiedzUsuńjuz naprawde ide spac. dzieci mi wyjechaly :(
Nie wiem, czy docztałaś, ale myślalam, że te talerzyki to są takie znaczki przyczepiane do sweterków. Ze zdjęcia trudno skalę wyczaić. Talerzyki są OBŁęDNE !
UsuńDoczytalam, dlatego sprostowalam ;)
Usuńprawda co do skali, ale to to wazy chyba kilo albo 3/4 kila...jakby zrobic zastawe stolowe, to by ciezka wyszla wielce, rhehreher.
Musze Kasie poprosic o zrobienie zdjecia jej talerza, bo jej nowy zrobilam z imionami i data. tez ladny wyszedl. i tez taki sam duzy. mozna obwiesic na scianie i mozna wstawic we stojaczek do stania i pokazywania.
A jakie to filmy, Mika? Poleć coś z dobrym zakończaniem. :)
OdpowiedzUsuńCudownego, normalnego życia, bez niesamowitości w żadną stronę. :)
Tylko spokojna, dobra, syta, zdrowa codzienność niech ci towarzyszy. :)
Dzięki Gosia za dobre życzenia. "Pretty Woman" oczywiście to było a wcześniej "Notting Hill", starocie, ale bardzo sympatyczne. A, i jeszcze "Ze śmiercią jej do twarzy":))
UsuńNo tak, znam, fajne. :)
UsuńA ja wierzę Miko że wszystko się poukłada może nie do końca bezboleśnie, ale damy radę :))
OdpowiedzUsuńI Ty też na pewno dasz radę. Tyle osób śle Ci dobre emocje, no i Ty przecież silna ba.... znaczy się kobieta jesteś :))
Trzymam za Ciebie kciukasy i jutro i pojutrze i cały czas :)))
Bardzo wam wszystkim jestem za te emocje wdzięczna, naprawdę:)
Usuńno wlasnie. nie dopisalam, ze trzymamy kciuki i wysylamy worki pozytywow. I caly czas - Marija to najlepiej ujela, a ja sie podpisuje.
UsuńBędę trzymać kciuki i szerokiej drogi życzę.
OdpowiedzUsuńTeraz się żegnam, dobrej nocy życzę, jeszcze poczytam i oby woda rano była.
Ja się też żegnam, muszę się spakować na jutro.
UsuńDobrej nocy wszystkim!
Po piersze - postanowiłam zainwestować w telebimy rozstawione w każdym miejscu domu i ogrodu, inaczej
OdpowiedzUsuńnie wyrobię się w byciu na bieżąco, nie dajecie szans
Po drugie - choć może powinno być po piersze, to Miko wszystko u Ciebie i wokół ma być i będzie zdrowo, bezpiecznie i spokojnie bo wybieramy się do Ciebie z Ewą2 najpierw wiosną na rekonesans ;) a potem to już co chwilę, mamy przecież najbliżej, co nie? ;))))
Orko - uff, cieszę się, że wróciłaś na łono, maila pisz ;)!!!
Telebimów jeszcze nie mam, trudno, idę spać.
Barbara
Barbara, jakaż piękna przyszłość na mnie czeka wraz z waszymi wizytami! Bardzo się cieszę. Wyliczyłyśmy z Arteńką, że znamy już osobiście po 10 Kur z Kurnika, mam nadzieję, że w tym roku liczba się zwiększy!
UsuńTeraz już też idę. Dobranoc!
Pozostaje mi zgasić światło, chociaż wena spać nie daje:) Dla odmiany.
OdpowiedzUsuńz weno nie wygrasz. zazywaj jej, poki chce dzialac!! I TWORZ nam, tworz!!
UsuńOpakowana, nie mogie tylko z weną się zadawać, bo wiesz... proza życia skrzeczy.
UsuńNo to moze przyndzie wena w temacie prozy z.
UsuńHalo Kury.
OdpowiedzUsuńTo już rano.
Miko, będzie dobrze. Tylko nie zapomnij o Panu Z. Osobiście bardzo go lubię, a dawno go nie było.
Widzisz, JAK dawno go nie było? Aż zapomniałam, że jest Panem X. Nosz Mika, tak nie może być.
UsuńAgniecha, i nie wiemy, co z Centusiem?
UsuńMasz rację Agniecha, tak być nie może. Trzeba zajrzeć do pana X i sprawdzić, jak sobie radzi w zimie...
UsuńO tak, tak, Centuś też gdzieś się ukrywa.
UsuńNiech dzień będzie dobry dla wszytkich Kurek.Miko,dobrego powrotu do domku i Tropisia:)
OdpowiedzUsuńU mnie -10.Śniegu zero.
Miłego dnia:)
Ja też dobrego dnia wszystkim Kurkom życzę, a za Ciebie, Miko, kciuki mocno trzymam. U nas -14! Nie, podniosło się o pół stopnia, -13,5 :)))
OdpowiedzUsuńWitam Kurki.
OdpowiedzUsuńNareszcie porządnie umyta mogę zacząć dzień. Coś białego w nocy poprószyło, mróz -5. słońce się nieśmiało przebija.
Miłego dnia Kurkom życzę.
Ewa2, wykrakauam wczoraj, ale sobie! Przed chwilą włączyli prąd!
UsuńStaram się uczyć, jak nie zamartwiać sie tym ,co będzie, ale na razie kiepska ze mnie uczennica. Tak, czy siak pieknie jest na tym świecie - chociaz on zimą taki groźny.Rzeczywiscie tyle ludzi ryzykuje zyciem leząc bez przygotowanai w góry. Cudne to zdjęcie z mgłami nad Tatrami.
OdpowiedzUsuńMiko, Hano! Pozdrawiam Was serdecznie o śnieznym poranku!:-))
Ech, Olgo, bo to nie da się tak całkiem uwolnić się od myślenia o przyszłości. Zwłaszcza, że świat zewnętrzny nie daje poczucia bezpieczeństwa. A im człek starszy, tym gorzej. Z jednej strony wieloletnie ćwiczenia w życiu chwilą dają w końcu efekty, ale z drugiej strony obrastamy w doświadczenia, które nas hamują. I tak w kółko...
UsuńOlgo, pozdrawiam ciepło noworocznie! To zdjęcie to Arte.
UsuńDzień dobry wszystkim :)
OdpowiedzUsuńJa tam, Miko Twojego komingałtu nie potrzebuję, bo już się kiedyś wykomingałtowałyśmy ;))
Koleżanka, której koty oprzątałam, wróciła z Zakopanego, na wieczorno - nocny koncert w sylwestra nie poszli. A poza tym stwierdziła, że nigdy więcej Zakopa o tej porze. Dziki ścisk, również na szlakach!
No i te wypadki - mówiła, że szli tam ludzie niby przygotowani. Tym większą głupotę robili.
Ale to nic nowego, naprawdę. Ja sama kiedyś miałam niemiłą przygodę w górach, nie w Tatrach, co prawda, ale zimą.
Pojechaliśmy sobie z grupką znajomych do Międzylesia, a stamtąd mieliśmy udać się do schroniska Pod Śnieżnikiem. Było z nami dwóch kolegów, którzy bardzo dobrze ten szlak znali. I wyobraźcie sobie, że zabłądziliśmy i groziła nam nocka w górach - rozpaliliśmy nawet ognisko, żeby do rana jakos przesiedzieć. Komórek wtedy nie było, rzecz jasna.
Jeden z kolegów wszedł na drzewo z lampą błyskową i zaczął nią dawać znaki. Opatrzność nad nami czuwała, bo zostaliśmy zauważeni, ratownik GOPR-u wystrzelił racę i dzięki tym błyskom po nas przyszedł i do schroniska doprowadził. Byliśmy już niedaleko.
A wiecie, co było najgorsze?
Że jeden z kolegów dzwonił do schroniska z miasta i tam mu powiedzieli, żebyśmy nie szli, bo szlaki są zasypane i mozemy zabłądzić. A on nam o tym nie powiedział.
Bo, gdyby powiedział, ja osobiście w życiu bym nie poszła, tylko została na dole, jakis nocleg by się na pewno znalazł.
Ot, co.
Miko - powodzenia w szpitalu :*
Matuchno, Lidka, przez jakiegoś nieodpowiedzialnego kolesia mogłoby Cię nie być?
UsuńLidka, udusiłabym takiego gołemi ręcami! Przecież nie szedł sam, tylko odpowiadał za was, krańcowa nieodpowiedzialność!!
UsuńIdiota jakis....
UsuńPrzykra sprawa...
UsuńMądrze piszesz, Mika.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki, posyłam ciepłe myśli do Krakowa. I na przyszłe dni życzę Ci spokojności i radości. :)
PS. Pogłaski uczyń wieczorem Tropikowi, któren tak przez Ciebie ogołocon z gnata został niecnie. ;)
Trzymcie się! ♥
Aha,i mam coś jeszcze. Sądzę, że może Cię zainteresować: http://polona.pl/
UsuńInne Kurki też zapewne. :)
i utkwiły ta wszystkie...
UsuńJolkoM! To jakaś dywersja!! Kurnik padnie !! Z braku obsady.
UsuńBarbara
A wiesz, że sama dopiero co o tym pomyślałam. LaskaMarszałKury mnie wydziedziczy chyba...
UsuńJolko, mało brakowało!
Usuńojacie....
UsuńJolko, jaki fantastyczny link! Utkłam na amen! Lećta tam, Kureiry!
OdpowiedzUsuńNo wiesz, byłam pewna, że Ty to na pewno już o tym wiesz - słuchamy przecież tego samego radia. Najlepszego zresztą!
UsuńJolko, nie wiem jakim cudem mi to umkło. TO radio mam cały czas włączone. Widocznie w stosownym momencie byłam zagdakana w Kurniku.
UsuńJa słyszałam o tym w tv, ale zapomniałam, dobrze że przysłałaś linka:)
UsuńTylko że cosik zamilkło w Kurniku. ;)
UsuńOrkoooo!! Czy doczytałaś w tym rozgardiaszu, że się cieszę iż powróciłaś z giganta ? i że czekam na Twego emila? (nie mylić z Emilem z drewutni).
OdpowiedzUsuńBarbara
Baśko, Orka pytała, czy mogę jej podać Twojego emila. Mogę, prawdaż?
UsuńNo, a o czym ja tu gdakam ?! Prawdaż.
UsuńBarbara
Oczywista,że doczytałam:)Wczoraj jednak weszłam w gdaki pod zaległymi postami i utkłam.Dzis za moment zacznę się delektować postem i gdakami o...JAKIEJŚ LASCE:))))
UsuńJuż ślę prośbę do Hany.
Emila z drewutni dostanie dzisiaj Annavilma ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno się bardzo cieszy.
Orko,ja też się cieszę. :)
UsuńKury powinny siedzieć w Kurniku i gdakać.
Rucianko, głównie to chyba jajka znosić......
UsuńBarbara
Nie jesteśmy Kurami wyrobnicami ,tylko kurzymi celebrytkami.;)
UsuńJaja to możemy sobie robić ,a wcale nie musimy ich znosić.
A ja myślałam, że jako Dzikie Kury znosimy złote jajka ;) dla jaj ;)
UsuńBarbara
Jak chcemy,to możemy ,nawet srebne z brelantamy.
UsuńAlbo od razu Faberge,a co? Kto nam zabroni?
Wyłącznie Faberge'a :))a
UsuńBarbara
Car WszechRosji może zabronić.
UsuńNie będzie nam tu żaden car fikał.
UsuńCary przemijają.... ;))
UsuńBarbara
Ale to trwa...
UsuńKurnik trwa :))
UsuńBarbara
Prawda. Najsampierw było jajko, dopiero potem car.
Usuńtrwa mać
Usuńwidzialam sie z AnnaVilma niejako w biegu, ale 2 godzinki nam zeszly ;)))
niestety najwiecej bylo o zdrowiu, potwornej biurokracji szpitalnej (horror story z mojej strony, to wrecz zasluguje na osobny wpis, ale musze odtajec...)
I bylo jeszcze o szukaniu brazowych ubranek [AnnaVilma]a znajdywaniu calej masy granatowych (i szarych) [mua]. wrocilam dodom z torbami.
RABARBARO - w Tatuumie ZNOWU bylam, wyszlam bylam z trzema (przecenionymi) tekstyliami...warto bylo isc ;))
Czyli jak to okreslila AVilma, bo spotykamy sie wlasnie w galerii Mokotow, parkujemy na poziomie Ryby (nie mowie tu o moich umiejetnosciach prowadzenia samochodu, a musze dodac, ze chwilowo jezdze tu angielskim samochodem z kierownica z niepolskiej strony!). w sklepie Tatuum AVilma rzekla - spotykamy sie tu od lat! i miala racje :))) ona mnie tam zawsze znajdzie ;)))
Przez ten brak ,zdarzyła się caryca Katarzyna.;)
UsuńOpakowana, to już wiem gdzie bedziemy miały skrzynke kontaktową jak zahaczysz o Kraków ;))))
UsuńGranatowe i szare !!! Aż boję się iść, bo NA PEWNO wyjdę z torbami......
Miałam zakończyć, że trwa mać ale zabałam się wyrazić....
Barbara
No i mówiłam, że muszę mieć telebimy! Rucianko, zgubiłam się - czego brak? albo kogo? albo komu czego?
UsuńBarbara
Patrz na godziny i minuty,pisałyśmy z Opakowaną jednocześnie.
UsuńMoja odpowiedź jest na komcia Hany.
Ale wiadomo że chodzi o jajka,hrehrehre.
Mikus!!!mam nadzieje, ze wrocisz z Krakowa niezbyt zmeczona, ,ze wszystko tam pojdzie dobrze, ze bedziesz miala okazje by podziwaiac po drodze gory w sniegu, ze Tropik sie ucieszy bardzo kiedy wrocisz etc..etc.. i za caly rok bedzie pozytywny w skutkach dla Ciebie, a polityka!!! caly czas mysle, ze Polska to jednak nie Wenezuela, i ze w najgorszym wypadku to co nam sie nie podoba bedzie trwalo 4 lata...zdjecia Artenki i Mariji sa cudowne..Ach Nasze Tatry , Tatry!!!
OdpowiedzUsuńGrażynko kochana, dzięki za wszystkie życzenia! I niech tak będzie:))
UsuńMika - juz wrocilas??
UsuńJuż dawno:)))
UsuńWitajcie Kurki! Ja tylko na chwilkę. Na TNT leci Kapuśniaczek z boskim św Funes:) uwielbiam:)))
OdpowiedzUsuńOszszsz kurna, CzeKo! Jak ja chciałabym znów zobaczyć Kapuśniaczek! To był chyba najlepszy jego film!
UsuńHana, możesz obejrzeć na cda.pl :)
UsuńBarbara
Miko, pięknie powitałaś nas w nowym roku! piękne słowa, piękne zdjęcia, ale co to jest to białe pod Tropikiem?
OdpowiedzUsuńw pierwszych słowach mego listu życzę Ci dobrych wieści w Krakowie i bezproblemowej podróży z powrotem.
w drugich słowach gratuluję Sylwestra z Arteńką, którą niniejszym również serdecznie pozdrawiam :))
w słowach trzecich muszę się, niestety, zgodzić z Twoimi obawami o to, co nam przyniesie przyszłość. podobnie jak Ty, obawiam się jej i prywatnie, i "publicznie".
co do szaleńców w górach, cóż, selekcja naturalna. szkoda tylko, że dla ratowania tych głupców inni muszą narażać swoje życie. ja już po górach nie pochodzę, ale cieszę się, że zdążyłam to zrobić wcześniej. że nauczyłam córkę miłości do nich, a przede wszystkim, że nauczyłam ją pokory wobec przyrody.
TG,wiesz coś o kotach p.Basi?
Usuńtak, mam z nią kontakt na bieżąco. bilans ostatnich tygodni - trzy kotki mają nowe domy. dwie adopcje znacie - Anais i Amelia. trzecia adopcja może się okazać nieudana, ponieważ osoba, która adopotowała Majkę jest zdegustowana tym, że kotka jest niekontaktowa, cały czas się chowa po kątach, jednocześnie nie poświęcając jej ani chwili swojego cennego czasu :/ kolejne cztery koty zgodził się przyjąć Koci Azyl, ale jest problem z zaszczepieniem ich, a to jest warunek konieczny. dwa już udało się zaszczepić i będą tam przewiezione lada dzień.
Usuńchciałam zrobić kotkom zdjęcia, uaktualnić opisy, ale ciężko się na razie spotkać. pani Basia jest zabiegana, a ja trochę niedomagam.
p. Barbara stara się o kolejne przedłużenie ostatecznego terminu opuszczenia mieszkania.
dużo spraw do omówienia, do załatwienia, problemów do rozwiązania, potrzebne wsparcie każdego rodzaju. na szczęście, jest parę osób, które pomagają.
jak tylko stanę na nogi, zrobię zdjęcia i opiszę sytuację szczegółowo.
Dlaczego jest problem z zaszczepieniem?Finansowy czy logistyczny?Czy koty są chore i nie powinno się szczepić?
UsuńDobrze że jest wsparcie.
Zdrowiej TG.
nie są chore.
UsuńTempo, dziękuję ci bardzo za "współodczuwanie":) Ja tobie też życzę mnóstwo sił i zdrowia na ten Nowy Rok i żeby naprawdę poukładało nam się bezboleśnie...
UsuńJak chodzi o góry, to też już nie pochodzę, ale jestem szczęśliwa, że jestem tak blisko nich.
Właśnie, TG, o co cho ze szczepieniem? Bo jeśli o finanse, to wiesz, co robić?
OdpowiedzUsuńHano, to właśnie nie jest w tej chwili proste.
Usuńech, Kurki, właśnie poczułam się, jakby czas się cofnął o kilkadziesiąt lat. przed chwilą rozmowę tel. (prywatną) przerwał mi komunikat: "proszę czekać, za chwilę będzie można kontynuować rozmowę". swego czasu byłam na różne sposoby inwigilowana, znam różne takie. może bez związku, ale normalnie déjà vu!
OdpowiedzUsuńTG,działo się to w tamtych czasach.Gadałyśmy z Annavilmą przez telefon.Lubiłyśmy sobie uciąć dłuższą rozmówkę o tym i o owym.
UsuńAkurat numerem jeden był temat hodowli roślinek domowych,w szczególności kaktusów i sukulentów.Znałyśmy wówczas wszystkie łacińskie nazwy naszych milusińskich.A oni niestety wymagali natychmiastowej pomocy,więc konsultowałyśmy to przez telefon.Plaga wciornastków i przędziorków przechyliła szalę. Odezwał się w słuchawce męski głos.Poprosił grzecznie o doinformowanie o co chodzi,hrehre.Potem odezwał się drugi.Okazało się że to nasi kontrolerzy,którzy nie wytrzymali i pękli.
Potem próbowali się z nami umówić grożąc wyłączeniem telefonów.
Kurcze,następne 30 lat czekania.
Umówiłyście się??? Jakie 30 lat, przecie już niedługo...
Usuń30 lat ponownego czekania na telefon.
UsuńOczywiście że się nie umówiłyśmy.Chłopcy byli poborowymi i dostali taką paskudną robotę,nie ich wina.
Nudzili się strasznie.Aż tu nagle te wciornastki.
Moze myśleli, że wciornastki to tajne stowarzyszenie mające na celu dać im wciry?
UsuńA przędziorki przędą antypaństwową intrygę ;)
UsuńMoja miłość do kaktusów też zaczęła się w tamtych latach.Dziś mi zostało kilka sztuk,no może ciut więcej i kilka książek:)
UsuńDwie polskie,kilka rosyjskich i enerdowskich.
UsuńNo popatrz, ile podobieństw w tym kurzym życiu. :)
Jedna polska,druga po polsku,ale czechosłowacka.
Usuńrucianko- toż to jak kawał brzmi, uśmiałam się setnie :))))))))))
UsuńTeż polska i też polska z czeskiego.Trochę po innych książkach o kwiatach.Onegdaj siostrzenica zrobiła mi inwentaryzację doniczek.Było ponad 120:)
UsuńMatko, o czym Wy rozmawiacie do mnie?
UsuńChyba o kolekcjonowaniu kaktusów ;)), jak mniemam ;))
UsuńBarbara
ja kaktusow (i sukulentow) nie mam tyle, ale onnegdaj miala w domku ponad 100 doniczek roznych. bywalo, ze trzeba bylo zdjac kwiatka z krzesla zeby czlowiek mogl usiasc, hrehre
UsuńNie wiedziałam, że to AŻ TAK skomplikowane!
UsuńOpakowana, a to była troska o kaktusa czy o ..ekhm....sadzawkę człowieka?
UsuńBarbara
no przecie, ze o kwiatka i jego dobro ;)
UsuńSadzawkę człowieka??? O czym wy tu gdaczecie? Już szyfrujecie czy jak???
UsuńNie o finanse chodzi, ale ona nie może je złapać, pochowały się bidule, przeczuwając co się świeci, i chyba się nie udało, bo juz czas minął i dlatego bedzie sie starać o przedłuzenie terminu... dobrze że ma pomoc.
OdpowiedzUsuńMiko, piękne zdjęcia gór, ach jak bym chciała tam pojechać, z tym że oczywiście nie teraz!
A poza tym... będzie dobrze, rok będzie cudowny, wszystko nam się poukłada, a my szczęśliwe i spełnionione, a Ty zdrowiuteńka wrócisz z Krakowa i tego też życzę!
Amelio, o finanse też chodzi. bardzo.
Usuńdo przekazania fundacji Koci Azyl p. Basia wytypowała cztery najdziksze koty, które w obecnych warunkach nie mają szansy na adopcję. trudno je złapać, trudno podac im leki. na szczęście, p. Basia posłuchala rady i zlikwidowała im kryjówkę, z której nie było jak ich wydostać. jak juz pisałam, dwa udało się złapać i zaszczepić.
p. Barbara odrzuca pomoc w łapaniu kotów twierdząc, ze obecność osoby postronnej tylko utrudni sytuację. odrzuca tez pomysł zastosowania klatki do łapania. rzeczywiście, przy takim zagęszczeniu kotóm nie da się w nią złapać właściwego.
Widzę że łatwo nie jest.
UsuńO matko, to trudna sprawa z tymi kotami...
UsuńAmelio, dziękuję za dobre myśli:)
Witam wieczorową porą Szanowne Kurki. Ciężki dzień miałam, zawaliłam sprawę może nie dużego kalibru, ale okropnie głupio, co mnie nieźle przeraziło. Już tak się starzeję?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u p. Barbary jeszcze nie wszystko w porządku. Szkoda, że nie udało jej się chociaż trochę oswoić dzikusów.
Ewa, nie martw się, każdemu się zdarzają głupie wpadki, jak się ma za dużo spraw na głowie, to zdarza się, że coś umknie. Jakby ci się to codziennie zdarzało, to możemy zacząć się martwić...
UsuńEwo, buźka! nie bądź dla siebie zbyt surowa, przecież każdy ma takie doświadczenia.
Usuńco do kotów p. Barbary, trudno wieloletnie zaległości nadrobić w parę dni. jeszcze długo nie będzie w porządku.
jej osobiste kłopoty nie znikną. kotom trudno znaleźć nowe domy, szczególnie tylu naraz. a przy takim zagęszczeniu kotów w maleńkim mieszkaniu i łatwości znalezienia w nim kryjówki trudno o jakieś sensowne ich oswajanie.
Pogubiłam się - to ile jeszcze tych kotów zostaje ? 6 ?
UsuńBarbara
kotów w tej chwili jest 11.
Usuńdwa pojadą do kociego azylu w Nasielsku, a jak się uda, to cztery.
dwa koty p. Basia zostawia u siebie - Marysieńkę, z którą jest bardzo, bardzo zżyta i Rudusia, który po złamaniu miednicy ma trochę problemów z poruszaniem się, ale gdyby się znalazł dla niego dobry, odpowiedzialny dom, chętnie go przekaże do adopcji. czyli potrzeba domów dla 5 - 7 kotów w zależności od rozwoju sytuacji.
To ja się melduję po powrocie z Krakowa, nawet wyjątkowo mniej padnięta:) O dziwo w Krakowie więcej śniegu i zimniej niż w Zakopanem. U nas poprószyło z rana a jak wróciłam koło 18,00 to było-4 tylko.
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim globalnie za kciuki i dobre myśli słane w moją stronę. Wszystko poszło w miarę dobrze, jeno trzeba dać wątrobie odpocząć po świętach:))) Będę was prosiła o mnóstwo fluidów 16 lutego, bo mam termin wyjątkowo skomplikowanego badania, ale jeszcze się przypomnę:)) Dobrze, że teraz miesiąc spokoju:)
Melduję, że na wszystkie wasze komentarze powyżej starannie poodpowiadałam:)
Będziemy słać.
Usuńodpoczywaj, kochana :*
Usuńdochodz do siebie po wycieczce, a do 16go lutego nazbieramy ksiukow!
UsuńJuż ślemy :*
UsuńPrzez miesiąc okrzepniesz, a my będziemy słać co trzeba.
OdpowiedzUsuńMiko, cieszę się, ze tak pięknie razem z Arteńką spędziłyście czas. A nawet zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie i za nas wszystkich. Mnie też ciężkie czasy czekają, głowa mi pęka od problemów, którch końca nie widać .Dziś zawiesiłam kalendarz Białą Kurę i uśmiechem popatrzyłam na życzenia, oby ten rok był dla nas łaskawy
Sonic, ja też wobec tego trzymam kciuki, żeby te wszystkie problemy zmalały i dały się ogarnąć. Biała Kura na pewno ci w tym pomoże. Pozdrawiam serdecznie!
Usuńdziękuję :****
UsuńSonic :*
UsuńDziefczynki, dobrze będzie, niech no tylko wiosna przyjdzie!
OdpowiedzUsuńwlasciwie to ona idzie, ino powoli....
Usuńczy aby na pewno ona w dobrą stronę idzie?
UsuńNiech no tylko zakwitną jabłonie ;) !
UsuńBarbara
Jdę spać Dziewczynki. Coś się kiepsko czuję. Jak się rano obudzę już będzie parę godzin mniej do wiosny.
OdpowiedzUsuńJak na razie u mnie biało i lekki mrozik.
Dobranoc.
Dobranoc, niewiasto, skłoń główkę na miękką poduszkę...
Usuńdobrej nocy, Ewo, i niech ci się przyśnią pogodni (...) Polacy :)
UsuńAch, Miko......
UsuńBarbara
Ach, Barbaro...
UsuńStękacie, czy wzdychacie do się ;)
UsuńJa westchnęłam do pięknych wspomnień..... :)
UsuńMyślę że Mika też :)
a to znaczy, że stękamy obie na temat: "ale to były czasy !" ;))
Barbara
Tkwiłam w błędnym przekonaniu, że na zewnątrz -10. Coś mi za ciepło było i sprawdziłam na termometrze na werandzie (od Orszulki. A propos, dzie onaż?), a tam -4! Od razu gorąco mi się zrobiło!
OdpowiedzUsuńA mnie było cały dzień w szpitalu tak okropnie gorąco, że teraz mi w domu chłodno, mimo, że się ociepliło.
Usuńo czym Wy mowicie...toz jest -14....
Usuńlod na zamku od drzwi od srodka!
U mnie w tej chwili -8
Usuńooo, musze odszczekac - wstalam o 5, pacze na termometr a tu cieplusio -10 tylko!
Usuńaż poszłam zobaczyć, co pokazuje mój termometr.
OdpowiedzUsuń- 15, nie chce, skubany, inaczej.
A u mnie biało i tylko -3, ale jest wiatr. Jak nie było śniegu, to było -15.
OdpowiedzUsuńTo tyle. Dziewczyny ratunku - ta krtań mnie nie odpuszcza, nadal nie mówię. Oprócz cebuli i czosnku zjem wszystko - poradźcie, to już prawie dwa tygodnie.
Ania
PS. 16 lutego będę pamiętała o Tobie Mika, bo to ważna dla mnie data - minie rok jak Beza jest z nami.
rany! DWA tygodnie??? Troszku dlugo, nei mam pomyslu oprocz moze mnijodu....moze z glicerynom, coby zawiasy we wnetrzu naoliwic....
Usuńa w ogole to dziendobry Kurniku!
OdpowiedzUsuńdzis sie juz pakuje....
Dzień dobry,dzień dobry.
UsuńWstałaś tak wcześnie coby siem zapakować?:)
U mnie internet pokazuje -9.Nie mam żadnego termometru pogodowego coby...lepiej się czuć.Latem pewnikiem,patrząc na niego,bym się ugotowała a zimą...też cieplej jak się żyje w nieświadomości.Jedno mnie ino ciut przeraża.Wczoraj wróciłam z porannego spaceru i nie mogłam rozgrzać dłoni przez kilka minut.Bardzo bolały mnie końcówki palców.Aż serce z bólu zatykało.Nie zmarzłam po całości mojego jestestwa ino te palce.Pewnie to już będą tzw.zmiany krążeniowe.Oczywiście,łapawice miałam i mimo,że Panda jeszcze by sobie połaziła po parku ,wiałam do domu.Brrrr...
Aniu,najlepiej to zrobi Ci lekarz.Może płukanie wodą z solą pomoże?
Miłego i cieplejszego dnia dla wszystkich Kurek!:)
Dzień dobry Kury.
OdpowiedzUsuńU nas biało na ziemi, szaro na niebie.
Ciepło jakoś, -4 na termometrze. I śniegu na mój gust zbyt mało. Ani razu nie latałam w tym roku na łopacie...
Dzień dobry Kurniku :)
UsuńAgniecha, u mnie to samo po całości, wczoraj właśnie myślałam, że chyba nawet mi brak tego zimowego sportu.....
Ale wodopój nadal do rąbania?
Barbara
Tutaj + 8, tzn, w Porto i deszcz , deszcz, deszcz...
OdpowiedzUsuń