Drogi Sąsiedzie z Wielkopolski, Małopolski, Mazowsza, Kujaw, z Wrocławia, Poznania, Warszawy, z Koziej Wólki, czy gdzie tam mieszkasz!
Jesteś człowiekiem pracowitym, uczynnym i pomocnym i wiem, że na twoją sąsiedzką pomoc zawsze mogę liczyć.Gdyby nie jedno zastrzeżenie, mogłabym powiedzieć, że jesteś dobrym, przyzwoitym człowiekiem. Ciężko pracujesz, dbasz o rodzinę, kochasz wnuki, opiekujesz się nimi, odbierasz ze szkoły, czasem widzę, jak się z nimi bawisz.W każdą niedzielę z całą rodziną plus sąsiadka-staruszka jedziesz do kościoła. Ksiądz po kolędzie bawi u Ciebie dłużej, niż u innych. Pięknie wyremontowałeś dom, na podwórzu jest porządek, w warzywniku pysznią się kwiaty i dorodne warzywa. Masz psa, kota i stadko tzw. szczęśliwych kur. Kiedyś kupowałam od ciebie jajka, ale mi się odechciało. Któregoś dnia zobaczyłam, że Twoje kury są łyse i pokrwawione. Wydziobują się z nudów, ze stresu i z braku witamin. Gdybym przez okrągły rok siedziała na wybiegu 3 x 2m, gdzie nie dociera słońce, w dodatku nie sprzątanym od tygodni, też wydziobałabym sobie pióra. Nic nie rozumiem, przecież masz duży, stary sad, w którym rosną chwasty! Wypuść kurki, daj im więcej oddechu, będziesz miał trzy razy więcej jajek, a i ja chętnie je od ciebie kupię. A pamiętasz swojego poprzedniego psa? Pamiętasz, jak kaszlał? Dawałeś mu polopirynę, co jest jakimś tam przejawem troski. Skąd mogłeś wiedzieć, że nie wolno psu dawać polopiryny? Moją gadkę skutecznie puszczałeś mimo uszu, bo przecież weterynarz to fanaberia dla miastowych. Wystarczyło chociażby włączyć komputer, który przecież masz i wklepać w googla „pies kaszel polopiryna”. No ale pomocy szuka ktoś, komu ZALEŻY. Pies po prostu zniknął któregoś dnia. Po kilku dniach pojawił się następny. Szczekał i wył w malutkim kojcu całymi dniami i nocami, poddał się po kilku miesiącach. Siedzi tam teraz apatyczny i brudny. Moje psy chodzą pod płot codziennie i on tylko wtedy na chwilę się ożywia. Czy wiesz, sąsiedzie, że pies to zwierzę szalenie towarzyskie i spragnione kontaktu z człowiekiem? I wiesz, że zupełnie jak ty cierpi z głodu, zimna i samotności? Widzę, że czasem go wypuszczasz, przeważnie w porze cieczek, żeby „sobie użył” (twoje słowa), a i podjadł, jak się trafi. Znika wtedy na dwa, trzy dni i nikt go nie szuka. Nie wiesz pewnie, bo i skąd, że pies sobie wcale nie używa, bo robi to nie dla przyjemności? Gna go instynkt przedłużenia gatunku i nie ma on nic wspólnego z tym, co sobie myślisz. Zapładnia suczki innych sąsiadów wypuszczane na noc, żeby „sobie użyły”, które to suczki dwa razy w roku rodzą szczeniaki, które z kolei umierają z powodu chorób, zimna i głodu. Jeśli nie umrą (przepraszam – zdechną), to sąsiad je utopi, bądź zakopie żywcem. Czasem któremuś się uda i przetrwa tylko po to, żebyś mógł wsadzić go do kojca, albo przypiąć łańcuchem do jakiejś blachy zwanej dumnie budą i raz w tygodniu wypuścić na noc, żeby znalazł sobie coś do jedzenia, ewentualnie „sobie użył". Czasem ze zgrozą myślę, że byłoby dla niego lepiej, gdyby nie przetrwał.
fot.internet |
Słyszałeś, że psa można wysterylizować? To jest zabieg stosunkowo prosty i nie aż tak kosztowny. Zresztą każda chyba klinika weterynaryjna od czasu do czasu organizuje akcje i robi to za pół ceny, albo nawet za darmo. W każdym razie "nasza" to robi. Słyszałeś, że nie ma to wpływu na charakter psa? O ile ci zależy, aby pies miał charakter. I między bajki wsadź durne i szkodliwe mity o tym, że suczka/kotka choć raz musi urodzić.
Czy wiesz, że gotowe jedzenie dla psa, nawet nie najlepszej jakości, takie w puszce, bądź w postaci suchych chrupek jest dla niego lepsze, niż kilo kości z golonki, albo – nie daj Boże – z kurczaka (co może go zabić) czy innych żeberek? Nie mówiąc o chlebie namoczonym w brudnej wodzie, pleśniejącym w starym garnku tygodniami? Czy wiesz, że od nadmiaru kości pies może umrzeć, bo się zatka? On tego nie wie, ale ty tak, przynajmniej powinieneś wiedzieć. Zastanawiam się codziennie po co ci pies? Skoro szczeka bez końca, a i tak nikt się jego szczekaniem nie interesuje? Gdyby złodziej grasował na twoim terenie, nikt nie zwróci na to uwagi, bo przecież pies szczeka bez przerwy! Trudno to znieść, ale znoszę, bo boję się, że jeżeli ci coś powiem, zrobisz mu jeszcze większą krzywdę. Nie dotykasz go, bo – jak powiadasz – śmierdzi. Gdybyś siedział latami w kojcu na własnym gównie, nie tak byś śmierdział. Nikt ci nie powiedział, a sam nie zauważyłeś, że pies jest mądry, że ma zdolność rozumowania na poziomie 2-3 letniego dziecka i tylko od ciebie zależy jak tę przyrodzoną mądrość wykorzysta. Przecież z 3-letnim wnukiem świetnie się dogadujesz? Wyobraź sobie swojego wnuka i tak samo traktuj psa. Nie, to nie bluźnierstwo, niby dlaczego? Pies i kot czują tak samo! Czują ból, zimno, głód, odrzucenie, samotność. Czy wiesz, ile radości może ci dostarczyć ich towarzystwo? Nie wiesz, bo i skąd? Szybko możesz się o tym przekonać, tylko wpuść je do domu, daj kawałek podłogi i jakąś starą kurtkę do leżenia, a zobaczysz, że to sfera emocji, jakiej nigdy dotąd nie doświadczyłeś, o jakiej nawet nie śniłeś. Twój pies kocha cię pomimo i pójdzie za tobą wszędzie, mimo haniebnego traktowania. Trudno o bardziej bezwarunkową miłość. Masz w życiu za dużo miłości? Masz w swoim otoczeniu kogoś, kto kocha cię aż tak? Co z tego, że pradziadek, dziadek i ojciec tak samo traktowali swoje zwierzęta? Ile można zwalać na przodków? Masz własny rozumek? Może czas przerwać ten zaklęty krąg i dać wnukom inny wzorzec? Bo dla twoich dzieci jest za późno. Zabrałeś im coś, czego nie da się odzyskać. A obawiam się, że za późno i dla wnuków, skoro twoja wnuczka stojąc przy kojcu, patrząc na mojego miłego i czystego psa mówi: mamo, kupisz mi pieska? Podczas gdy jej pies, dwa metry dalej rozpaczliwie żebrze przez kraty kojca o odrobinę uwagi i dotyk.
Czy wiesz, że gotowe jedzenie dla psa, nawet nie najlepszej jakości, takie w puszce, bądź w postaci suchych chrupek jest dla niego lepsze, niż kilo kości z golonki, albo – nie daj Boże – z kurczaka (co może go zabić) czy innych żeberek? Nie mówiąc o chlebie namoczonym w brudnej wodzie, pleśniejącym w starym garnku tygodniami? Czy wiesz, że od nadmiaru kości pies może umrzeć, bo się zatka? On tego nie wie, ale ty tak, przynajmniej powinieneś wiedzieć. Zastanawiam się codziennie po co ci pies? Skoro szczeka bez końca, a i tak nikt się jego szczekaniem nie interesuje? Gdyby złodziej grasował na twoim terenie, nikt nie zwróci na to uwagi, bo przecież pies szczeka bez przerwy! Trudno to znieść, ale znoszę, bo boję się, że jeżeli ci coś powiem, zrobisz mu jeszcze większą krzywdę. Nie dotykasz go, bo – jak powiadasz – śmierdzi. Gdybyś siedział latami w kojcu na własnym gównie, nie tak byś śmierdział. Nikt ci nie powiedział, a sam nie zauważyłeś, że pies jest mądry, że ma zdolność rozumowania na poziomie 2-3 letniego dziecka i tylko od ciebie zależy jak tę przyrodzoną mądrość wykorzysta. Przecież z 3-letnim wnukiem świetnie się dogadujesz? Wyobraź sobie swojego wnuka i tak samo traktuj psa. Nie, to nie bluźnierstwo, niby dlaczego? Pies i kot czują tak samo! Czują ból, zimno, głód, odrzucenie, samotność. Czy wiesz, ile radości może ci dostarczyć ich towarzystwo? Nie wiesz, bo i skąd? Szybko możesz się o tym przekonać, tylko wpuść je do domu, daj kawałek podłogi i jakąś starą kurtkę do leżenia, a zobaczysz, że to sfera emocji, jakiej nigdy dotąd nie doświadczyłeś, o jakiej nawet nie śniłeś. Twój pies kocha cię pomimo i pójdzie za tobą wszędzie, mimo haniebnego traktowania. Trudno o bardziej bezwarunkową miłość. Masz w życiu za dużo miłości? Masz w swoim otoczeniu kogoś, kto kocha cię aż tak? Co z tego, że pradziadek, dziadek i ojciec tak samo traktowali swoje zwierzęta? Ile można zwalać na przodków? Masz własny rozumek? Może czas przerwać ten zaklęty krąg i dać wnukom inny wzorzec? Bo dla twoich dzieci jest za późno. Zabrałeś im coś, czego nie da się odzyskać. A obawiam się, że za późno i dla wnuków, skoro twoja wnuczka stojąc przy kojcu, patrząc na mojego miłego i czystego psa mówi: mamo, kupisz mi pieska? Podczas gdy jej pies, dwa metry dalej rozpaczliwie żebrze przez kraty kojca o odrobinę uwagi i dotyk.
I co stało się z twoim kotem? Bezimiennym, bo na co kotu imię? Tutaj koty niezależnie od płci mają na imię „ciciuś” – w najlepszym razie. Nie widuję go od jakiegoś czasu, a przychodził na przekąskę. Czy w ogóle wiesz, że go nie ma? Był przez dwa lata, dokładnie to pamiętam. Nie miał wstępu do domu, ani nawet do piwnicy, bo jej nie masz. Nie wiem, gdzie nocował. Mam nadzieję, że w jednej z czyichś obór, gdzie mógł się ogrzać przy krowach. Masz przecież tylko drewniane, dziurawe szopki, w których jest tak samo zimno jak na zewnątrz. Możesz spać spokojnie podczas gdy twój kot przymarza gdzieś do podłoża? Tylko nie wstawiaj mi gadki o tym, że zwierzęta nie mają duszy. To ty jej nie masz. Zresztą dusza nie ma nic wspólnego z odczuwaniem bólu. Mówisz, że kot sobie poradzi. Z czym? Z chorobami? Z lisem? Z 15-stopniowym mrozem? Z głodem? Z zatruciem myszą nafaszerowaną trutką, którą przed chwilą zjadła? Z wyniszczającą biegunką? No tak, nie masz pojęcia, że kot nie powinien pić mleka, przynajmniej nie każdy. Powinien za to pić wodę. To brzmi jak herezja, prawda? Ale nią nie jest. Na większość kotów laktoza zawarta w mleku działa jak pastylka przeczyszczająca. Jakiś czas daje radę, a potem po prostu odwadnia się i umiera. Ale o tym też nie wiesz, bo przecież nawet nie patrzysz na swego kota, zresztą on swoją biegunkę załatwia w plenerze. Zniknął, to bierzesz następnego. I tak dalej. Dlaczego nie wpuścisz go do domu? Czego się boisz? Że nabrudzi? Postaw mu zwykłą miskę z piaskiem, już on będzie wiedział, co z nią robić. Że ma robale? A ma, musi je mieć żywiąc się myszami i tym, co uda mu się znaleźć. Ale jedna, mała pastylka raz na jakiś czas wystarczy. Kosztuje grosze. I nie obawiaj się bakterii, masz ich we własnej paszczy więcej, niż zdrowy kot. Mówisz, że brudny? To znaczy, że prawdopodobnie jest chory. Zdrowy kot myje się wręcz obsesyjnie. Wysterylizuj go i nie gadaj głupot o utracie męskości, bo to twój punkt widzenia. Ciekawe, że sterylizacja kotki jakoś nie budzi w tobie sprzeciwu – pewnie dlatego, że kotki są puszczalskie i same się proszą. Szkoda, że tylko w tej kwestii wykazujesz „troskę” o zwierzę. Świadomość, że głodne, chore, zziębnięte, umiera w cierpieniach, nie zakłóca ci snu. Ważne, że umiera z jajkami. Wyobraź sobie, że twoja kotka rodzi 3 razy w roku po 4 kocięta – pomnóż to przez ilość kotów we wsi, czyli razy 17, bo zakładam, że w każdym gospodarstwie jest jeden kot, a na pewno jest ich więcej (nikt nie wie, ile). Daje to liczbę 204 kotów po roku. Robi wrażenie, co? Jasne, że większość nie przeżyje. Umrą z głodu i chorób, o ile gospodarz nie zatłucze ich, nie potopi , nie zakopie żywcem. A pomyśl sobie, że jest tu więcej kotów, niż jeden na gospodarstwo. Czujesz ogrom cierpienia i śmierć dosłownie wszędzie? .A to tylko jedna, malutka wieś. Z łatwością można by tego uniknąć.
fot. Gosianka |
Jeśli wykastrujesz kota, nie będzie zapładniał puszczalskich kotek, nie będzie smrodliwie zaznaczał terenu i spokojnie możesz wpuścić go do domu. On też potrzebuje twojego towarzystwa. To głupi mit, że kot przywiązuje się do miejsca, nie do człowieka. Jeśli będzie dobrze odżywiony i zdrowy, będzie bardziej łowny, niż kiedykolwiek. I nie mów mi, że nie masz pieniędzy na weterynarzy. Masz. I nikt cię nie zmuszał do posiadania psa, czy kota. Przecież widzę, jak strzelasz w niebo fajerwerkami za parę setek, innych dóbr nie będę ci tu wypominać. Poza tym akurat zbliża się luty, a w lutym "nasi" weterynarze robią akcję sterylizacji/kastracji za pół ceny, albo i za darmo w szczególnych sytuacjach. Wystarczy włączyć komputer i zaklepać sobie termin.
Mógłbyś z łatwością dowiedzieć się jakim cudem jest kot. Mógłbyś poczuć na kolanach jego ciepło. Mógłbyś słuchać, jak mruczy ci do ucha i aż pogwizduje ze szczęścia. Mógłbyś do woli dotykać jego mięciutkiego, czystego futerka. Mógłbyś nosić go na rękach, a on oplatałby ci łapkami szyję. Mógłbyś poczuć na uchu jego szorstki jęzorek. Mógłbyś w nocy poczuć, jak układa się wzdłuż twoich pleców, albo w zgięciu łokcia. Mógłbyś wtulić twarz w jego ciepłe, pachnące futerko i tak zasypiać. Mógłbyś na dzień dobry poczuć delikatny dotyk jego chłodnego noska na swoim policzku...
Chciałabym bardzo pokazać Wam coś krzepiącego i przywracającego nadzieję. Niestety. Poniżej relacja jednej z naszych blogowych koleżanek, której nawet ksywki nie wymienię, bo sąsiad krewki. Wolałabym myśleć, że moja wieś jest odosobniona, że przesadzam, że to nieprawda, że człowiek nie jest zdolny do takiego okrucieństwa...
Opis sytuacji:
Wybieg psa sąsiadów:
Chciałabym bardzo pokazać Wam coś krzepiącego i przywracającego nadzieję. Niestety. Poniżej relacja jednej z naszych blogowych koleżanek, której nawet ksywki nie wymienię, bo sąsiad krewki. Wolałabym myśleć, że moja wieś jest odosobniona, że przesadzam, że to nieprawda, że człowiek nie jest zdolny do takiego okrucieństwa...
Opis sytuacji:
Wybieg psa sąsiadów:
W wannie woda do picia, cała zielona. Poł godziny lałam z węża przez siatkę żeby się wymieniła na czystą. Psa się boję więc nie wejdę za siatkę. Wspólnie ze znajomymi dawaliśmy mu przez 2 tygodnie jeść wyciągając wiadro sznurkiem zza ogrodzenia bo właścicieli nie było, a osoba która się miała psem zająć nie przychodziła. Znajomi prawie całe lato i tak donosili psu jedzenie, bo w tym roku mieli długie wakacje. Obiliśmy też siatkę w rogu dyktą żeby miał cień, bo smażyło w tym roku srogo. Dwa, trzy razy dziennie chodziliśmy na zmianę zraszać wybieg i psa wodą. Chętnie stał w tej wodnej migiełce. Upał był. Na wybiegu wystają z ziemi jakieś żelastwa, kłody i pełno dziur bo pies z nudów kopie. Wybieg od zewnętrznej strony zarośnięty wielkimi chwaściorami, pies mało co widzi. Jest też historia kota trzymanego 3 miesiące w ciemnej piwnicy, żeby nie uciekł...(ciekawe gdzie), zakaz kastrowania drugiego, choć Skarpeta chciała sponsorować...
Hana, opisała samo życie. Znam je również. I smutno mi, bo choć starałam się delikatnie, jak to sąsiadom, powiedzieć, że tak nie można to chyba niewiele wskórałam. W każdym razie nie tyle, żeby mnie serce nie bolało, jak patrzę na te sierściuchy, które mogłyby mieć tam, jak w raju.
A o jeszcze innej sytuacji już nie napiszę, Hana ją zna. To był koszmar. Pies uratowany, ale do dziś mi gul staje w gardle, jak pomyślę o tym.
A tutaj link do filmiku poglądowego o tym, jak i kiedy
należy edukować młode pokolenie.
W rolach głównych:
Wnuk, dobra Babunia Rabarbara, kotka Muszelka
http://tiny.pl/gtc3b
Nadal nie wiem, jak skraca się linki, ale Ksan wie. Dzięki Ksan!
W rolach głównych:
Wnuk, dobra Babunia Rabarbara, kotka Muszelka
http://tiny.pl/gtc3b
Nadal nie wiem, jak skraca się linki, ale Ksan wie. Dzięki Ksan!
no dawaj pomysły
OdpowiedzUsuńHana,zostawiłam info w komentarzu pod poprzednim postem. Zajrzyj, proszę.
OdpowiedzUsuńWidziałam Ksan, dziękuję, ale coś mi nie idzie. Próbuję wejść pod adres, który podajesz i wyskakuje mi link do filmiku Barbary. I nie wiem, co dalej robić.
UsuńSorki,że nie napisałam, ale to jest właśnie skrócony link do filmiku Basi;)
UsuńA do skracania linków tu:
http://tiny.pl/
Omamuniu, ja nie mogie, co za przygłup ze mnie, ratunku!
UsuńOmamuniu! :))) Tu jest link do filmiku Barbary:
Usuńhttp://tiny.pl/gtc3b
Ale nakombinowałam!
UsuńKsan, dziękuję, wrzuciłam sobie do zakładek!
UsuńStrasznie ciężko mi to czytać po tym jak wykazała ostateczna diagnoza odejścia mojej Muni: zatrucie, rozpad czerwonych krwinek.
OdpowiedzUsuńNie miała się czym zatruć będąc na ogrodzonym terenie, więc... "sympatia" wioskowych.
Smutno mi.
Iza, rozumiem Cię, ale tym bardziej trzeba działać!
OdpowiedzUsuńPowiedz tylko jak?
UsuńIza, powoli coś nam się rodzi.
UsuńChciałbym doczekać...
UsuńIza, tego co nam się rodzi doczekasz. Nie gwarantuję tylko efektów naszej działalności:)
UsuńHana, będę dobrej myśli:)
UsuńDziewczyny,która z Was kumata i wie jak się technicznie zabrać za fb i gdzie stworzyć coś,gdzie będziemy zbierać popierające podpisy ?
OdpowiedzUsuńMusimy pokazać naszą moc.Trzeba akcję rozpropagować.Bez tego nie widzę szans na powodzenie.
Kto pomoże?
Niestety nie znam się na portalach społecznościowych :(
UsuńAle pomóc chcę, w miarę swoich mocy.
Trzeba zrobic "wydarzenie" czy jakos tak, udostepniac, prosic o udostepnianie.
UsuńA może społeczność,albo taką stronę tematyczną.
Usuńhttps://www.facebook.com/dogomaniacy?fref=ts
Usuńcoś takiego,bo wydarzenie jest określone czasowo.
Masz racje. Dlatego napisalam "czy jakos tak", bo nie do konca znam sie na tym. Cus mnie tylko po glowie chodzi, ze trza zorganizowac.
UsuńJa na FB działam już wiele, wiele lat.
UsuńNajlepiej stworzyć społeczność, lub blog tematyczny...
mogę zająć się prowadzeniem takiego miejsca
Czasami mam ochotę powiedzieć "to nie dzieje się naprawdę" ale wiem że dzieje się i to czasem tuz za naszymi plecami.
OdpowiedzUsuńnajważniejsza jest edukacja, dobry przykład. Żeby dzieci takich barbarzyńców wiedziały że można inaczej. Można cieszyć się z obcowania ze zwierzętami, one tyle mogą nam dać a w zamian tak niewiele oczekują: Kochaj mnie, karm i nigdy nie opuszczaj" To czytam w oczach moich futrzaków, kiedy na mnie patrzą.
Ewo, to niewiarygodne, ale dzieje się cały czas.
UsuńPrzypomina Malowanego ptaka - Kosińskiego.
Lata mijają a nic się nie zmienia...
Czy tacy właśnie są ludzie?
Ewa z Przytulnego, trafnie bardzo czytasz w psich/kocich oczach. To takie oczywiste, że aż trudno uwierzyć w to, że nie dla wszystkich.
UsuńMyślę o tym poscie cały czas. Taka społeczność fejsbukowa byłaby fajna. FB dociera do wielu ludzi. Nie wiem, jak to się robi, ale w wolnej chwili poszukam.
OdpowiedzUsuńKtoś nam w tym pomoże Kalipso, spoko. Byle nie minął nam zapał.
OdpowiedzUsuńHana,nie bój,będziemy się wzajemnie podniecać. ;)))
UsuńRucianko, hrehrehre, wchodzę w to!
OdpowiedzUsuńOczywiście starannie się podopisywałam pod poprzednim postem. Trudno, nie będę się powtarzać.
OdpowiedzUsuńJest portal Stacja 7 , katolicki, prowadzony przez Szymona Hołownię. Jest tam dużo mądrych tekstów i można też przysyłać swoje. O Hołowni jestem dobrego zdania i myślę, że jakby mi wstęp wyszedł, to by zamieścili, są bardzo otwarci.
I jeszcze bym napisała do Dominikanów, na Jamnej za Nowym Sączem prowadzą swój ośrodek, mają osiołki, kozy, psy i chodzą tam ludzie z okolicznych wsi, odbywa się dużo festynów i imprez, mam nadzieję, że też by się im ta inicjatywa spodobała.
Mika, na pewno wyślemy, a w Twoje pióro wierzę bez zastrzeżeń.
OdpowiedzUsuńA w moje ? ;)
UsuńSomsiedzie,Kury paczą ci na rence.
Zuo wraca ze zdwojono siłom.
Uważaj na eb.
No! Wprost genialne!!!
UsuńGdy zapomnisz o swych kotach
UsuńUtnę ci ją przy galotach.
I jak?
Utnę ci GO - ten eb!
UsuńNie Łeb. Coś innego.
UsuńGdy zapomnisz o swym kocie
UsuńUrżnę jajka przy twym płocie.
Gdy zapomnisz o swym psiaku, zwiążę węzeł twemu siusiaku.
UsuńNie ten rytm...
Własnie wyszedł ksiadz z kolędy.Zapytałczy mamy jakies uwagi,zażalenia postualty,to mu zasunełam prosbę o nauczanie ,uwrażliwianie dzieci i na religii i ludzi w kosciele w temacie zwierząt. Ciut sie facet zdziwił,próbował obrucić w zart,zapytał,czy jestem działączką gdzies , no ale on akurat (znam go) uczy religii, no i powiedział,tak,tak,oczywiscie,ze mówimy ,i dobrze,ze pani o tym mówi,itp,itd.
OdpowiedzUsuńCwaniaczek jeden. jeszcze nich sobie nie mysli,zasunę liscikiem wprost do parafii:)
Dora,szkoda że nie powiedziałaś mu że jesteś Kurą i że cały Kurnik Cię popiera.
UsuńKurde. Czy każdy, kto mówi o zwierzętach musi być postrzegany jak nawiedzony działacz? To jeszcze jeden ze stereotypów do obalenia.
OdpowiedzUsuńCholera jasna, zaraz się zła robię.
Dokładnie Hano.Tych steretoypów jest tak dużo,ze ręce opadają.
UsuńMamy cel i go realizujmy,olejmy resztę.
UsuńJesteście mądre,inteligentne,oczytane z życiowym doświadczeniem.
Trzeba wykorzystać te atuty.
Gdyby mnie postrzegano jako nawiedzonego działacza,ech...,nie byłoby to wcale takie złe...
UsuńMoją koleżankę tak postrzegają i uwierz mi, nie jest to ani miłe ani ddobre,chociaz cos tam udało jej sie wkórać na wisce,to nadal patrzą jak na świra.
Usuńwskórać, jeju jak ja trzepie literówki dzisiaj.Dawno przy klawiaturze dłużej nie siedziałam:)
UsuńKsan, wystarczy, że będziesz karmić bezdomne koty.
UsuńDora, chodziło mi o to,że to łagodne określenie. Nie chciałabym tu przytaczać innych, które adresowane są do karmicielek i opiekunek kotów, a więc dotyczą także i mnie. A wierz mi, niektóre są z tych niecenzuralnych.
UsuńAle czym tu się przejmować.
UsuńNie mamy wpływu na to jak nas nazywają,jakie plotki ktoś rozpuszcza i oczernia.
Nawet gdybyśmy prawie święte były.Też możemy to robić,ale po co?
Powiedziałam,że znam ludzi ,których obchodzi los zwierząt,ale wciąż edukacji w tym temacie jest za mało i konieczna jest pomoc również z ambony kościelnej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCiekawa jestem ile by nas było na starcie.
OdpowiedzUsuńJa się melduję.
A propos Dominikanów to przesyłam link do zdjęcia z ich strony na FB, grób to grób ojca Andrzeja Hołowatego, który zmarł w samochodzie wracając do Ośrodka a pies to jego wierny Hary. Zwróćcie uwagę proszę na komentarz od Dominikanów na prawo od zdjęcia... Najwyraźniej nie wszyscy w Kościele uważają, że psy duszy nie mają...
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/1401696146719627/photos/pb.1401696146719627.-2207520000.1453222360./1575936515962255/?type=3&theater
Wzruszające zdjęcie i podpisy.
Usuń"Stare psy idą do nieba..."
Miko, może przyda się ten tekst:
/Jacek Salij OP/
http://mateusz.pl/ksiazki/js-sd/Js-sd_57.htm
Dziękuję bardzo!
UsuńWzruszające zdjęcie.
OdpowiedzUsuńCzytałam książeczkę zakonnika z Tyńca Leona Knabita pt. "czy zwierzęta mają duszę?". O zwierzętach napisał pięknie odpowiedzi na pytanie tytułowe jednoznacznie nie udzielił.
Barbary filmik dalej się mi nie otwiera, każe zmieniać ustawienia. Ja niegramotna jestem, boję się, że coś popsuję.
Mają duszę, czy nie, ból odczuwają tak samo.
OdpowiedzUsuńMają duszę czy nie mają,jaka to różnica.
UsuńSzukałam argumentów dla tych co sami serca do zwierzaków nie mają. On pisze przystępnym językiem, ale i tak to nie to.
UsuńWiem Ewo2.
UsuńTylko tak sobie pod nosem mruczę.
To oni są bezduszni,nie zwierzęta.
Ktoś tam kiedyś w Kościele ustalił, że duszy nie mają! A Ja tu i teraz ustalam, że mają! Ktoś jest przeciw??? Nie widzę! :) Jestem całym swoim sercem - z duszą czy beż - z Wami. Tekst J. Saliji (?) przeczytałam, ale nie do końca mi się spodobał. Tutaj jest mądrze i piękne słowa przywołane w obronie zwierząt:
OdpowiedzUsuńhttp://www.vismaya-maitreya.pl/swiat_energii_milosierdzie_a_zwierzeta.html
Iza
Iza, przybij piątkę - mają!!!
UsuńTo tak jak w Wigilię.Kiedyś się mięsa nie jadło,teraz można.
UsuńDo komunii na czczo i na klęczkach,teraz inaczej.
No i dobrze,to znaczy że Kościół nie jest aż tak konserwatywny.
Mamy szansę coś zmienić.
E tam, Rucianko, dla mnie takie działania są powierzchowne i na pokaz. Nie widzę w tym żadnej ideologii.
UsuńDyskusja o duszy trwa za długo. I nikt nigdy nie odpowie na to pytanie wiarygodnie (przynajmniej dla mnie) - cały ten zgiełk o "duszność" czy "nie-duszność" jest za to wykorzystywany w najpodlejszy sposób - przeciwko zwierzętom. I to wszystkim, bo nie tylko psy czy koty czują ból, stres, smutek. Świnie też wiedzą, kiedy idą na rzeź, konie też cierpią bez rozległych pastwisk, krowy tez boli wieczne dojenie mechaniczne i nadprodukcja mleka, bo - "ludzie jedzą sery" i "dzieci powinny pić mleko". Stereotypy są wszędzie.
OdpowiedzUsuńCo można zrobić? - być wege - ot co!!! To tylko tyle i aż tyle! Kto podejmie wyzwanie na 30 dni weganizmu? - nie pożałujecie;))) Same plusy - czysta skóra, młodsza cera, mniej na wadze, żadnych problemów z brzuchem, świeży oddech, wyregulowane trawienie, poziom cukry i cholesterol - mogę tak wymieniać do jutra. Kto wchodzi?;)
Już to przerabiałam, nawet wegańską połączoną z bezglutenową. Na samo wspomnienie głodna jestem.
UsuńCiekawam co by na to moja Panda powiedziała:(Ona je więcej mięsa niż ja:(
UsuńOrko, Panda to inna sprawa. Ona musi.
UsuńTen link, który podałam, to właśnie do strony, która przekonuje do niejedzenia zwierząt. Ja w zasadzie nie jem, ale nie lubię przymusu, więc nie dopisuję do tego żadnej ideologii.
UsuńIza
Ja w zasadzie nie jem 25 lat.
UsuńWtedy byłam dziwolągiem wśród znajomych i ciężko było na imprezach.
Nie dlatego że głodna byłam,tylko dlatego że przekonywali mnie,a może kawałeczek,a to tylko na chudym mięsie,co ci szkodzi zjeść schabowego.
Jak by co to druk mamy załatwiony.Za darmo.:)
OdpowiedzUsuńHura Orka!!! Na pomniki!!! Możesz wydrukować choćby w formie ulotek i zatkać Szczecin wraz z przyległościami - nie będzie kosztów przesyłki!
UsuńSuper.
UsuńJa wczoraj wydrukowałam tekst i dałam dziś swoim "dzieckom" na lekcji do przeczytania. I jedna dziewczyna prawie mi się popłakała. A te moje "dziecka" to mają po około 20 lat! Tylko niewiele ich jest, bo raptem 4! Druga potwierdziła - u nich na wsi tak jest! Dzieci dręczą zwierzęta! I ona dała w łeb jednej takiej!!! A ja ją "pobłogosławiłam"! No i co ze mnie za nauczyciel, Hano, skoro tak mnie Twój tekst poruszył?
UsuńZnowu zapomniałam - Iza
UsuńIzo,to one nasze som,młode Kurejry. :)
UsuńTaką mam nadzieję, taką mam :)
UsuńIza
Iza, jesteś niesamowita! Zrobiłaś to i już! Piękny z Ciebie nauczyciel. Byłoby gorzej, gdyby tekst Cię nie poruszył. Dziękuję!
UsuńBrawo Iza,już zaczęłaś działać.
UsuńEee, ja już nie wierzę, niestety - coraz bardziej nie wierzę, że uda mi się te chodzące przewody pokarmowe w człowieka zamienić! :(
UsuńAle, mimo wszystko, się nie poddaję :)
Iza
Hrehrehre,ładnie to ujęłaś.
UsuńO to, to Krecie! Bo wg mnie o mózg chodzi, a nie o jakieś ulotne dusze. A każde stworzenie, które ma mózg i układ nerwowy, cierpi tak samo!
OdpowiedzUsuńMnie tam zaś, mają czy nie mają, stworzeniu bym krzywdy nie zrobiła. Ale mi za skórę zalazła jedna znajoma co o dzieciach głodnych zawsze gada, na nią "duszny" argument by podziałał.
UsuńTo niech baba zacznie dla tych głodnych dzieci gotować.
UsuńZ gadania najedzone się nie staną.
Powiedz jej,niech idzie pomagać a nie głowę Ci suszy.
Ona pomaga, nieraz okazała dużo serca, pracowała jako wolontariuszka w aptece z darami. Tylko swoje lata ma i pewne rzeczy nie docierają.
UsuńJeżeli pomaga,to co innego.
UsuńCo nie znaczy że ma załazić Ci za skórę. ;)
Piernik do wiatraka nie ma nic. Czy głodnym dzieciom pomoże fakt, że sąsiad głodzi i dręczy psa? Najedzą się tym, czy jak? Co za durna logika!
OdpowiedzUsuńA durna. Mało kto z takich ludzi logicznie myśli.
UsuńJedni pomagają dzieciom, ludziom starszym inni zwierzętom i to się równoważy. Jest jeszcze coś. Są tacy ludzie, którzy mają doskonale warunki i pieniądze i czas, ale nie wezmą zwierzaka, choć nawet lubią pieska, czy kotka u innych, bo zwierzak brudzi. Nanosi na łapach piasku, czasem może siknie, jak to zwierzak. A przecież w domu musi być sterylnie czysto.
OdpowiedzUsuńMnemo, ale mają do tego prawo, żeby nie mieć zwierzaka a mieć w domu wylizane do czysta. Nie krzywdzą tym nikogo, tacy są. Wolę takich od tych, którzy się deklarują, że lubią zwierzęta a potem trzymają psa na krótkim łańcuchu albo w kojcu.
UsuńJa nie mówię, że nie mają prawa, mają, tylko mnie chodzi o to, że to są takie potencjalne miejsca, gdzie wiele bid znalazłoby schronienie. I przecież to nie jest tak, że przy zwierzaku zaraz jest koszmarnie brudno.
UsuńJa mam 3 i jakoś daję radę.
UsuńJa wiem, tylko myślę, że w tej materii nie można nic na siłę. Mam akurat przykład świeży , pani która nie miała zwierząt ugięła się pod namowami i wzięła szczeniaka od bezdomnej suki, po czym cały czas były narzekania, że musi codziennie prać chodniczki i że mąż narzeka. W końcu psiak wylądował u następnej osoby, na szczęście trafił bardzo dobrze, śpi na łóżku i ma się świetnie, ale równie dobrze mógł trafić na łańcuch.
UsuńMyślę, że tu pewne nieporozumienie zaszło co do tej duszy. My z Ewą2 szukamy pozytywnych sygnałów ze strony kościelnej, po to, żeby móc je wykorzystać w tym co mam napisać a co ma trafić do tych chodzących do kościoła i słuchających księży. Nie chciałam rozwijać dyskusji na ten temat. I argumenty nie były skierowane do was przecież. Link do zdjęcia psa na grobie ojca Hołowatego zamieściłam bo mnie wzruszyło i bardzo się ucieszyłam komentarzem od Dominikanów jako właśnie tym pozytywnym sygnałem o zmianie sposobu myślenia i tyle. Nie zaperzajmy się tak od razu.
OdpowiedzUsuńMasz rację,złością nic nie osiągniemy.
Usuń...bo Kury to takie niepokorne dusze są ;)
UsuńDzięki Mika, jakoś nam cel umknął w ferworze dyskusji.
UsuńE, nie, Mika, to tylko tak mimochodem.
Usuńhttp://metrocafe.pl/metrocafe/1,145523,19492192,jak-przyjac-ksiedza-po-koledzie-proboszcz-z-bialegostoku-napisal.html
OdpowiedzUsuńtemu musimy zapchac skrzynkę,hrehrehre
Własnie to przeczytałam!! Rucianka, ten ksiądz musi pamiętać dawne czasy, bo u mnie tak w domu było. Toćka w toćkę, łącznie z tym wychodzeniem po proboszcza do furtki. Psy też siedziały zamknięte w innym pokoju-fakt jazgotliwe były, jak to ratlerki, a w porywach było tego trzy sztuki:) I jeszcze pamiętam, jak był śnieg, to ładnie było odgarniete i wysypane na ścieżce żótym piaskiem!Nie wymagał tego, ale taki był zwyczaj. Zeszytów ksiądz nie oglądał,bo mnie znał, ogólnie to akurat ten ksiądz był ok.
UsuńCoś się księdzu pomyliło. Wolnoś Tomku w swoim domku.
UsuńWolnoć oczywiście.
UsuńKurki Kochane, będę tutaj płakać. Byłam u Gosianki.
OdpowiedzUsuńAmisia...:(
Usuń:(
UsuńO matko, też byłam:(
UsuńStrasznie mi przykro.
UsuńO kurna, tak mi przykro :((
Usuńja wciąż ryczę, Amisi żal okropnie, i tak mi Gosi żal! :(((
UsuńCholerna, pieprzona niesprawiedliwość. Parszywy świat.
Usuńparszywy!!
UsuńI ja ryczę, tak mi żal.
UsuńAnia
Parszywy i popieprzony:((((((
UsuńWiem, Ewa2, niestety, wiem. Tak trudno w to uwierzyć i tak trudno udźwignąć.
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie to wiemy.
UsuńEch, dobranoc Kurki:(
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurniku :(
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki, śpij spokojnie Amisiu
OdpowiedzUsuńmartazezlotnik
I ja byłam,jestem w szoku.Bardzo,ale to bardzo mi jest smutno i żal i w ogóle,ech, to życie...
OdpowiedzUsuńDobranoc .
Biedna Amisia, biedna Gosianka... A co Amisi było?
OdpowiedzUsuńMika, ona jeszcze jest...
OdpowiedzUsuńJa dopiero teraz weszłam do Gosi.Bardzo smutna wiadomość.Tak sobie człowiek myśli,że życie toczy się jednostajnie i spokojnie a tu...nadchodzi koniec.I po raz kolejny klawiatury spłyną łzami...Ech,życie.
OdpowiedzUsuńJak tu mówić dzień dobry, gdy taki żal...
OdpowiedzUsuńZnów się chmurzy, -5 nic nie pada.
Witam. Smutno. Trochę nie na temat. Gdzieś znikają moje odpowiedzi, jak piszę pod "odpowiedz", więc pozwolę sobie tutaj. Do Miki: przeklejaj swobodnie, gdzie chcesz, to co ja o książkach. Do Hany: to ja (Margolcia) telefonowałam na parafię. Tak mną telepło, że się z wrażenia nie podpisałam. Sama a raczej mój Duży Miś, bo to musi być po ciemku, dokarmiamy psa sąsiadów, bo on taki chudy, "bo nic nie chce jeść". Za drugim płotem mam miłośników kotów. Latem było ich 17. Są zadbane, karmione, śpią w domu. Ale... Wychodzą też poza ogród i się rozmnażają. Właściciele to ekolodzy, wegetarianie, obrońcy przyrody na forum np. rady miejskiej. I co? Ano nie sterylizują kotów, bo to "nieekologiczne" i "wbrew naturze". Od lata do teraz zdecydowali wysterylizować 5 koteczek, ale "jeszcze nie teraz". Kocurków nie, bo "nie przyniosą młodych", a że dięki nim inne kotki będą rodzić, "to niech się ich właściciele tym zajmą". Ja chyba k...wa żyję w jakimś p.....m matriksie. Margolcia.
OdpowiedzUsuńMargolciu, zapytaj, jaki mają ekologiczny sposób na pozbywanie się niechcianych kociaków. Zakopywanie, czy topienie?
UsuńMargolciu, przemyś psu sąsiadfa pastylkę na robale. Zaraz wróci mu apetyt.
UsuńOesssu, Margolciu "przemyć psu sąsiada" miało być.
UsuńTo nie są ekolodzy,tylko ludzie bez wyobraźni.
UsuńMargolciu,pies zjada to co dajecie?
Rucianko, zjada aż mu się uszy trzęsą! Gdyba pogardził Eukanubą albo Royal Caninem, tobym się poważnie przestraszyła. Ma tylko jakiś dziwny zwyczaj, zamiast zjadać z miski podanej pod siatką płotu, to on tą miskę wywala (jak Duży Miś mocno trzyma, to nie je , tylko liże go po ręce) i zjada rozsypane z ziemi. To o tyle kłopot, że jak pada deszcz i jest mokro, to mu jedzonko rozmięka na tej ziemi i on to musi zlizywać razem z błotem. Margolcia.
UsuńSzanuję ekologów, ale czasem im się zdarza przesadzić. Co ma sterylizacja domowego kocura do ekologii? Przecież to nie zagrożony gatunek.
OdpowiedzUsuńMasz rację, w jakimś coraz dziwniejszym żyjemy świecie.
Ja dopiero dziś przeczytałam o Amisi... :(
OdpowiedzUsuńSzkoda Amisi...
OdpowiedzUsuńStraszna wiadomość :( Matko, tak mi Gosi szkoda. Kajtek, Ruficzek, a teraz Amisia :( Niby samo życie, ale przeżyć to ! Może stanie się cud ! W tamtym roku żegnałam się już ze swoją Franią, a jednak udało się ! Okropność !
OdpowiedzUsuńOczywiście okropność - to na tę ciężką sytuację Gosi !
UsuńA ja jeszcze wierzę, że Amisi się uda!
UsuńSzkoda Amisi, żal Gosi.....
OdpowiedzUsuńBarbara
Ja próbuję wlać w siebie trochę nadziei, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńWitam,byłam u Gosianki,smutno się zrobiło,współczuję i trzymam kciuki za Amisię.
UsuńZe swoim smutkiem chodzę od pierwszych dni tego roku,pożegnaliśmy naszą kotkę Zuzię,chorą bidę przygarniętą z działek,lekami i dobrą opieką przedłużyliśmy jej życie o ponad dwa lata.Dobrego dnia Kurnikowi.
Elu, sądzę, że każda z nas aż nadto dobrze wie, co teraz czuje Gosianka i co będzie czuła już zawsze. I ta bezradność...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNikt mi nie odpowiedział na co Amisia chora...
OdpowiedzUsuńMika, nie wiemy dokładnie. Miewała stany zapalne żołądka, pewnie znów to ścierwo nowotwór.
UsuńO żesz ty... Może jednak jakiś cud... A nuż się uda.
UsuńStraszna wiadomość o Amisi...
OdpowiedzUsuńTeż próbuję mieć nadzieję i mocno trzymam kciuki.
My też trzymamy kciuki ! Cuda się zdarzają !
OdpowiedzUsuńcześć, Kurki kochane. nie odzywam się, ale jestem z Wami.
OdpowiedzUsuńtrochę mnie przygniotły kolejne zmartwienia, wrócę, mam nadzieję, niedługo. pomysły na walkę z okrucieństwem wobec zwierząt mam i się wypyszczę w tym temacie, ale nie teraz. teraz nie mam głowy.
buziaki dla wszystkich!
za Amisię mocno trzymam kciuki.
TG♥
UsuńTempo kochana, trzymaj się i nie daj tym wszystkim zmartwieniom. Ściskam mocno.
UsuńMiko, chciałabym się im nie dać, ale nie da się :(
Usuńledwo to napisałam, ledwo kliknęłam "enter", a się obudził jakiś lew we mnie i warknął: " nie da się? zobaczymy!"
UsuńWitam wszystkie kurki. Tak mi przykro w związku z Amisią, bidulką. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, trzymam kciuki.
UsuńJeżeli chodzi o okrucieństwo wobec zwierząt, to jest to dla mnie niepojęte. Niestety ludzie potrafią być potworni też dla siebie samych.
Fajnie, że jest kurnik, tutaj świat wydaje się jakby trochę lepszy:)))
Pozdrawiam:)
Tempo, karm tego lwa dobrze, niech rośnie w siłę!
UsuńDziewczyny milczycie, ale co tu gadac. Nasza Gosianke los nie oszczedza, Aniola ktory kocha wszystko co sie rusza.
OdpowiedzUsuńCieple mysli i pozytywne fluidy przesylam Gosiane i Amisi.
Ataner, to takie okrutne i niesprawiedliwe, że co tu więcej można powiedzieć?
OdpowiedzUsuńStrasznie niesprawiedliwe, mokre oczy mam, ech :(((((((((((
UsuńWitam wszystkie kurki. Tak mi przykro w związku z Amisią, bidulką. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o okrucieństwo wobec zwierząt, to jest to dla mnie niepojęte. Niestety ludzie potrafią być potworni też dla siebie samych.
Fajnie, że jest kurnik, tutaj świat wydaje się jakby trochę lepszy:)))
Pozdrawiam:)
Haniu...
OdpowiedzUsuńMika, jesteśmy na nowym wybiegu, gdybyś zbłądziła. Klucz pod wycieraczką.
OdpowiedzUsuń