niedziela, 22 grudnia 2013

Ostatni post przed Świętami

Nie zrobiłam pedicuru (jak Mnemo), ani dekupaży (jak Kretowata, zresztą nie potrafię), zrobiłam za to bigos. Duuużo bigosu, bo ja tak mam. Jeśli w kuchni, to nigdy na raz. Tyle tylko, że na koniec, zamiast słodkiej papryki, sypnęłam szczodrze chili. Teraz mam duuużo bardzo ostrego bigosu. Ale co tam, będziemy mocno zapijać.
Przymuszona okolicznościami musiałam udać się do Pobliskiej Metropolii, aby kupić kapustkę na ten nieszczęsny bigosik. Jakoś nie czuć tam Świąt. Przepychanki: pani tu nie stała, właśnie, że stałam, poszłam zoboczyć na mięso! Ja byłam pierwsza (5 osób w kolejce!), pani jej nie obsługuje, nie stała! Sklep wygląda, jakby przeszło po nim tornado, a na parkingu wolna amerykanka, zajeżdżanie sobie drogi, zajmowanie miejsc, wymuszanie, przymuszanie, nikt nikomu niczego nie ustąpi. Siłą rzeczy człek (ja) drugiego policzka nie nastawia. Apres nous, le deluge - po nas, panie, choćby potop! Nie jestem oryginalna i nie pierwszy raz zadaję sobie pytanie, gdzie podziała się magia Świąt? Czy w ogóle była? Może to tylko magia dzieciństwa?
Z ulgą (jak zawsze) wróciłam na gumno. Wyszłam na ganek pięknie przez Mojego wypucowany, usiadłam na ławeczce. Wokół cisza, jak makiem zasiał, niebo usiane gwiazdami, powietrze nawet nie drgnie. Pomyślałam, że nie potrzebuję świąt, żeby poczuć się świątecznie i że mam absolutnie wszystko. I nic już więcej nie napiszę, bo zrobi się rzewnie i ckliwie.
Magię Świąt natomiast wyczuł Wałek w sąsiedztwie. Wykorzystał moment i otwartą bramę, udał się do sąsiada, zabrał psu z kojca dużą kość i wrócił z nią do domu, bo niby dokąd miałby z nią pójść? Podstępem kość została mu odebrana, ale sąsiadowi nie oddaliśmy.
To już nie szalejcie Dziefczynki w Waszych pięknych kuchniach, wyjdźcie na ganek i popatrzcie na gwiazdy.

60 komentarzy:

  1. Widzisz Hano, cieszę się, że Ty na ganku, na niebo patrzysz i odpoczywasz. Ja też na ławeczce przed domem. Jakoś takl raźniej we dwie. Nie pojechałam dziś nawet na nasz barycki jarmarek. Układałam gałązki, szyszki i jabłka, które i tak w sekundę zjadły psy (jabłuszka), uwiłam wianek recyklingowy. Co złamał wiatr w naszym lasku, to uwiłam. Nawet bigosu nie gotowałam. Upiekłam natomiast najprawdziwszy pumpernickel. Pachnie cudnie i jest bardzo smaczny, a piecze się go kilkanaście godzin (tzn. sam się piecze w ciepłym piecu, a ja w tym czasie śpię lub czytam).
    Wałek jest niezłym kombinatorem i ma siłę perswazji niezłą, że odebrał prawowitemu właścicielowi kość. Radzi sobie chłop.

    Ka koty jakie śliczne niteczkowe. Jak się ten haft nazywa?
    Pozdrawiam świątecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i dobrze, że nie pojechałaś nigdzie? Czasem mus na przyzbie przysiąść.
    Wałek ma inteligencję wsiowego zakapiora ukształtowaną przez pokolenia. Mówi mu ona, że trza sobie radzić i jeść, póki jest. Grażynka też to ma. Wczoraj nie zamknęłam pojemnika z żarciem, to wyżarła wszystko (dużo!) i rzygała potem jak kot, ale zaraz znów chciała jeść. One tak mają, te bidy z odzysku.
    Haft się nazywa intuicyjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Grażynki?
      Maja

      Usuń
    2. Nieeee, Grażynki nazywa się ordynaryjnie - z przeżarcia.

      Usuń
    3. A czym wyszywasz, i na czym?

      Usuń
    4. I dlaczego się nie marszczy?

      Usuń
    5. A nićmi wyszywam, nićmi o nazwie mulina, czy jakoś tak, na grubej bawełnie - jak ta na poduszce. Że się nie marszczy? Ha! Bo to wyższa szkoła jazdy hafciarstwa intuicyjnego!

      Usuń
    6. Tamborek raz przyszyłam sobie do gaci, i wyczasłam go.

      Usuń
  3. A jak to tak cichaczem piszemy, a ja nic nie wiem? No, no.
    Ja szczęśliwie nie muszę się nigdzie tłoczyć, ani przepychać, wszystko ma swoje dobre strony. Jutro będzie się piec gęś i zawijańce z powidłami, obsmyczona choinka ubrana, jeszcze stroiki na stół, sałatka i fertig. Pseudo-bigos też zrobiłam, ale bez chili...
    Aleś poszła w kotecki!!! Prześliczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. To musicie sąsiadowi odkupić kość na święta, biedak, nie dość, że w kojcu, to jeszcze kość zabrali...

      Usuń
    2. Sąsiad w kojcu tylko od święta. Normalnie siedzi tam pies. Wyżarty teraz, poza spleśniałym chlebem w wodzie, pełno kości ma, braku jednej teraz nie zauważy.

      Usuń
  4. Poduszka nazywa się "Nocne koty pod gwiazdami".

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze: dlaczego ostatni przed świętami? A jutro?
    Po drugie: Wałek w razie ciężkich czasów dobry na zorgowanie zapasów. Kiedyś był w domu pies Czarek, który przyniósł w zębach słoik pasztetu, chyba było gdzieś świniobicie. Ale nie zeżarł, w całości przyniósł. Po trzecie, bym siadła na przyzbie, ale co mam przed blok wyjść? Staję tylko w oknie od czasu do czasu...... Dziś mam długą niedzielę, tyle zrobiłam i posiedziałam jeszcze, to chyba sprawka tego wiskacza, jakoś wszytko takie prostsze się wydaje. Twój haft intuicyjny bardzo mi się podoba, opatentuj nazwę, bo jest przednia. Sama o ile bym haftowała to tylko takim, inne są skomplikowane. Nie składam jeszcze życzeń jutro chyba jeszcze przyjmujesz?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjmuję, jak najbardziej. Życzeń nigdy dość.
    Uważaj z wiskaczem, bo chyba na tym to polega! A potem tylko myszki!
    Przyzba/ganek to figura stylistyczna. Może być zwykła ryczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tupot białych mew:)) Nie grozi, wszystko pod kontrolą:))

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Mnemo uważaj, bo to niebezpieczna odzywka!

      Usuń
    2. Odżywka? To tak się nazywa???

      Usuń
    3. Odzywka, ja nie seplenię!!! Mówię o tej kontroli, co to pod nią wszystko jest...

      Usuń
    4. A kto Cię tam wie! Myślałam, że Ci się omskło!

      Usuń
  8. Jak tu nie szaleć kiedy psy pożerają pierniki z choinki i trza nowe zdobyć a w sklepie już nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  9. Choinkę podwieś u powały. Jest szansa, że koty nie lubią pierników.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry pomysł. Wczoraj przywiązywałam ją do schodów bo kotki... Jak podwieszę to będzie bardziej widać, że jest ubrana tylko od połowy w górę bo kotki i pieski... Jak ja kocham święta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli powiesisz zielonym do dołu, to nic nie będzie widać. Ja to nawet gałęzi nie mogę mieć, wszędzie wlezą.

      Usuń
    2. My naszą sztuczną choinkę stawiamy na piecu kaflowym , a od strony regału ,który stoi tak metr od pieca robi się zasłone przeciwkotową ;)

      Usuń
    3. A ona się nie stopi na piecu?

      Usuń
    4. Poddałam się. Pościągałam bombki, ostatnie cztery pierniczki przewiesiłam na sam czubek. Byle wytrwała do sylwestra :)

      Usuń
    5. Ja nawet nie próbowałam. Czajnik przymierzał się dzisiaj do lampy (sufitowej).

      Usuń
    6. Piec od góry bardzo słabo się nagrzewa ,więc nic jej nie będzie , to nie pierwszy raz tam stoi .:)

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, masz psa polującego ;)
      A magia świąt? Sama już nie wiem, chyba faktycznie w dzieciństwie była, a tak naprawdę to walka o wszystko. Jak nie o pomarańcze, to o miejsce na parkingu...
      Na szczęście masz przyzbę, gdzie mozesz usiąść i delektować się ciszą. Haft - ten z kotami bardzo ładny ci wyszedł :)
      U mnie w domu bigos też się ugotował, bez chili ;)

      Usuń
    2. Przegryzł się (bigos) i nawet jest jadalny. Przecieru dodałam i trochę się rozlazło.
      Pies przedsiębiorczy raczej.

      Usuń
    3. Fajnie piszesz o tych swoich stworach :)) Niektore ich zachowania są pewnie wkurzające i ręce opadają na nie, ale opisujesz to w formie lekkiej anegdotki, lepszej niż niejeden dowcip :))
      Przecier do bigosu musi być ;) Widocznie pomidory weszły w reakcję z chili i ostrość się stępiła ;)

      Usuń
    4. Żadne zachowania nie są wkurzające! Wszystko im wybaczam, wszystko! Kiedy Wałek wyłaził przez oczka w siatce, albo między sztachetkami, to mnie nie wkurzało, tylko martwiło, że zginie albo co. Teraz chodzi z oponką na szyi i skończyło się. No i utył, no i płot połatany w najgorszych miejscach, no i dawno pogodziliśmy się z podrapanym fotelem. Umówiliśmy się, że to drapak.

      Usuń
    5. To musi być prawdziwa miłość :))

      Usuń
  12. Ulala jakapoducha!
    U mnie dwa słoje ćwikły. Chłop - wrr- robił. Pieprz i chrzan. Sam ją sobie będzie jadł....Jak lubię na ostro to to już lekkie przegięcie!
    Bigosu nie robiłam, a lubię; będzie od teściowej pewnie. A z kośćmi uważaj co by się nie zakorkował psubrat, bo to niemiłe raczej jest.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pieprz i chrzan - niezła kombinacja. A ćwikła gdzie w tym? Bigos robię z lenistwa, raz a dobrze. Zamrożę i awaryjnie jak znalazł. Psubrat nie dostaje kości, coś Ty, ta kradziona została mu odebrana, a łatwo nie było!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ni mom ganecka :( Ale wychodzę na balkon (a myślę, że na ganecek) i czasem też pomaga :) a tę podusię to własnemi rencami wyszyłaś ? Fajna taka w kotki :) A jakie fajne te niebieskie, co im tylko oczka świecące widać :)
    Bigos też ugotowany. Też na pułk wojska !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podusia własnymi rencamy, a jakże. Każde miejsce może być ganeckiem, nawet łazienecka!

      Usuń
  15. Chilli? Musi być z charakterem ten bigos, tak jak i Wałek, cwaniaczek. :)
    Spokojnych świąt, Hana :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bigos z chili to nowa jakość, jako i Wałek, na szczęście przy swojej "charakterności" jest posłuszny i wie, co robi. Nie gna na oślep, tylko do domu wraca! Poza tym,że chodzi z wałkiem na obroży, bo wyłaził przez oczka w płocie.
    Miłych, spokojnych Świąt Tobie, MójCiOnemu (trudne słowo) i trzódce.

    OdpowiedzUsuń
  17. No i koniecznie, zagadka pod tytułem, ile kotów jest na poduszce?Nikt nie zgadnie, nikt! Bo zawsze możesz powiedzieć że jeszcze cztery, tylko miały zamknięte oczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatni, to wszystkiego kochanego życzę! Niezliczona ilość kotów na podusi robi wrażenie :D Mam nadzieję, że bigos z chili nie stanie się potrawą narodową!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz spróbuję, czy się przegryzł (bigos). Może to epokowe odkrycie? Zamiast tego nudnego kminku?

      Usuń
  19. Ja też biugosunagotowałam i śledzie w śmietanie zrobiła, a Pasia pożarła dwa śledzie z beczki

    OdpowiedzUsuń
  20. Jako że chałupa moja stoi przy skrzyzowaniu dwóch ruchliwych ulic ,w środku dużego miasta , po świąteczną atmosferę poszłam sobie na spacer .Atmosfera była a owszem ,ale bliższa Wielkanocy niż Bożego Narodzenia ,nawet pąki na drzewie :) Niezrażona tym nazbierałam tak jak Pacjan świątecznego recyklingu na dekorację :)
    Ta poducha jest wspaniała ,jak długo robisz takie cudo :)

    Wesołych Świąt! A z Gwiazdką!-pod świeczek łuną jasną życzmy sobie -najwięcej : zwykłego ludzkiego szczęścia .
    Tego wraz Wł. Melzackim życzę nam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Coraz trudniej o tę atmosferę, z roku na rok i nie chodzi o śnieg.
    Poduchę robię w kilka wieczorów, różnie to wygląda. Ale nie tak długo, jak mogłoby się wydawać. Myślę, że gdybym siedziała nad tym ze dwa dni od rana do wieczora, to dałabym radę. A ja to robię ot tak, z doskoku.
    Dziękuję za życzenia, Tobie Mario też wszystkiego spokojnego, miłego i życzliwego.

    OdpowiedzUsuń
  22. Już tylko spytam, w ramach sprawdzania działaności Poczty Polskiej, czy kartka doszła? ( do Hany )

    OdpowiedzUsuń
  23. Na razie nie, ale nie tracimy ufności.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hanus dzieki za kartkę piękna:))))) balwanki jak żywe; )))

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocurki wypisz wymaluj jak z miejscowości M. do której wspólnie z kuzynką jeździmy regularnie ( ona regularniej :-) ) i dokarmiamy cztery kotki . Ja mam specjalną szufladę w lodówce z mniamkiem dla nich. Jej brat, kuzynki znaczy, niestety lubiał wypić zawsze i myślę, ze będzie lubiał jutro i pojutrze też dlatego często zapomina je nakarmić. Właśnie!!! Co takim dzikim kotom można jeszcze dawać?

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie dawaj suchego, bo nie wiadomo, czy mają dostęp do wody, a przy suchym muszą pić! Mleka też raczej nie, mnóstwo kotów (wbrew obiegowym opiniom) nie toleruje laktozy. Gotowe dawaj, w saszetkach, będzie najbezpieczniej.

    OdpowiedzUsuń