Znów zapchał się blogger - a szkoda Waszych komentarzy. Dlatego przeniosłam treść - jak zwykle w zasadzie:)))
Człowiek to
brzmi coraz mniej dumnie. Z definicji jest istotą myślącą, ma zdolność do
abstrakcyjnego myślenia oraz do świadomego decydowania o swoich postępkach. Uważa
się, że jest najdoskonalszym tworem przyrody. Fizycznie, jako „mechanizm” pewnie
jest. Co do reszty mam jednak wątpliwości.
Życie
pokazuje coś całkiem innego. Na każdym kroku można zderzyć się z sytuacją, na
którą trudno znaleźć wytłumaczenie mieszczące się w ramach abstrakcyjnego, lub
logicznego myślenia.
Wszyscy
wiemy, ile robi GosiAnka dla kotów pokrzywdzonych przez "człowieka". Że od wielu dni szuka kota Kayrona wywracając Wrocław do góry
nogami. Nie je, nie śpi, szuka we dnie i w nocy, a nawet jeśli śpi, to też
szuka. Szukają Synowie, szuka JCO. Gdybym mieszkała we Wrocławiu, też
szukałabym i jestem przekonana, że to samo zrobiłaby każda z Was. Gdyby zginął
mój kot, lub pies, też poruszyłabym niebo i ziemię. Dotąd nie przyszło mi do
głowy, że w miłości do zwierzęcia i w tym, co jest się w stanie dla niego
zrobić, ktoś może widzieć coś niestosownego. Staram, a głupiam jak kwit na
węgiel. I owszem, u Gosi w komentarzach znalazły się takie głosy. Najbardziej
jednak wkurzył mnie apel, aby nie przedkładać zwierzęcia ponad człowieka, bo zwierzę,
to zwierzę, a człowiek, to człowiek, i że homo sapiens i inne jeszcze „argumenty”
– wystarczy przeczytać komentarze. I że to zwierzęta pożerają się nawzajem, nie
ludzie. Dyskusja z wyznawcą takiego poglądu nie ma sensu, zwłaszcza u kogoś na
łamach. Jednak nie daje mi to dzisiaj spokoju, więc robię to tutaj.
Człowiek jest częścią przyrody, jak pies, kot, ptak i
dżdżownica. Sam wziął sobie prawo do władzy nad wszelkim stworzeniem. W
czym
jest lepszy od psa, kota, ptaka i dżdżownicy - pytam grzecznie? Lepszy -
z definicji? W tym, że myśli, że myśli? Kto wymordował słonie,
nosorożce, że wspomnę tylko o tych dwóch gatunkach, kto urządza rzezie
młodym
fokom tylko z żądzy zysku? Kto strzela do zajęcy dla czystej
przyjemności
zabijania? Pokażcie mi zwierzę, które zabija dla przyjemności, albo dla
zysku. To człowiek zagarnął lasy i łąki, a teraz ma
pretensje do dzików, że przenoszą się do miast.
Nie wiem, jak nazwać to, co człowiek zgotował swoim
zwierzętom, które nazywa „domowymi”. Warunki, w jakich żyją z domem wszak
niewiele mają wspólnego. Chore, głodne i
brudne wegetują po zagrodach. Jak wiecie, mieszkam na wsi. W mieście, jeśli
ktoś ma psa/kota, trzyma go w domu. Co z nim tam robi, to inna sprawa. Tego nie
widać, co nie znaczy, że tego nie ma. Tutaj widzę to wszystko jak na dłoni. Psy
na łańcuchach na kupie gnoju (dosłownie), z kawałkiem blachy nad głową,
szczenięta „do wydania” leżące w kurzu i słońcu na podwórzu, zapchlone tak, że
skóra im się rusza, dziesiątki, setki kociąt, na które nikt nie zwraca uwagi –
wyżyją, to za pół roku urodzą kolejne kocięta, które ewentualnie się potopi,
ale na ogół nie ma potrzeby, bo nie wyżyją. Karmione spleśniałym chlebem,
często bite, odpłacają bezgranicznym przywiązaniem do oprawcy. Jeśli sądzicie,
że zwierzęta hodowlane mają się lepiej, to jesteście w błędzie. Służę zdjęciami
łysych kur, co to znoszą te pyszne, wiejskie jajeczka.
Kto wyrzuca na ulicę zwierzę, bo się zestarzało, nabrudziło, szczeka, nie szczeka, przestało być potrzebne?
Czy człowiek myślący jest w stanie to znieść? Chyba nie
zasługuje jednak na miano homo sapiens. Jest najbardziej krwawą bestią w
dziejach świata. Ma szczęście, że to nie dinozaury zapanowały nad światem. A
może szkoda.
Władysław
Tatarkiewicz w traktacie „O doskonałości” napisał o człowieku tak: (…) Widzimy,
że dążenie do doskonałości łatwo budzi poczucie wyższości i zadowolenia z
siebie oraz pewność siebie, tę postawę, którą niektórzy nazywają faryzejską. A
również doświadczamy, że często dążenie jest egocentryczne i daje gorsze wyniki
moralne i społeczne, niż postępowanie ekstrawersyjne oparte nie na doskonałości
własnej, lecz na życzliwości i dobroci dla innych.
Z dążenia do doskonałości zostało tylko poczucie wyższości i
zadowolenia z siebie, jakże często nieuzasadnione. Dorzucę od siebie wyświechtany
slogan mówiący o tym, że miarą naszego człowieczeństwa jest nasz stosunek do
zwierząt i w ogóle do istot słabszych i bezradnych. Jest on jednocześnie
odpowiedzią. A jaki ów stosunek jest, każdy widzi. A jeśli nie widzi, zapraszam
do mnie, na wieś, lub Za Moje Drzwi.
Dlatego rób swoje Gosiu. My też będziemy robić. Na szczęście
jeszcze trochę nas jest. Tych, którym z dążenia do doskonałości została
życzliwość i dobroć dla innych.
To zdjęcie też dedykuję GosiAnce:
A te zdjęcia dedykuję Wam Dziefczynki!
Czyżbym była pierwsza?
OdpowiedzUsuńNo, na to wygląda!
OdpowiedzUsuńTen temat boli mnie odkąd pamiętam.
OdpowiedzUsuńChyba za bardzo się nakręciłam.
Na ten temat zawsze jestem nakręcona. I też boli mnie od zawsze. Nie jesteś odosobniona, jeśli to jakaś pociecha...
OdpowiedzUsuńKiedy byłam dzieckiem, nie mogłam oglądać filmów, w którym krzywda działa się zwierzętom. Dasz wiarę, że nigdy nie widziałam do końca "Lassie wróć?" Już na początku dostawałam histerii i koniec pieśni. Tak mam do dziś.
OdpowiedzUsuńDam wiarę,Też nie odbierałam tego typu filmów w sposób ogólnie oczekiwany.
UsuńNie martwiło Cię to że Reksio mieszkał w budzie i jadł głównie kości? ;)
UsuńPewnie, że tak. A 101 dalmatyńczyków to był dla mnie emocjonalny armagedon!
UsuńJeżu, muszę się brać do roboty, a na deser dentysta. Narka. Ja wrócę!
O juz wiem ,ze dopiero przed ,no to trzymam te kciuki :))
UsuńDzięki Marija:(((((
Usuńo matku bosku...dentysta. sciskam w pasie. i przytrzymuje kciuki i odwracam uwage!
UsuńDzięki Opakowana, na Ciebie zawsze można liczyć:) Jakoś poszło, nie najgorzej.
UsuńRucianko, wiesz, zgadzam się, że trzeba ludziom pokazywać szczęśliwe zwierzęta, i pokazywać, że można inaczej. Kiedy jednak myślę o mojej wsi, ogarnia mnie wściekłość. Dla miejscowych jesteśmy szurnięci - psy w dumu czymium! Kto to widzioł? I czeszum je! Co i raz ganiam za Wałkiem po okolicznych polach, bywa, że w piżamie - więcej do śmichu nie trzeba. A dzieciaki ganiają wzdłuż płotu, waląc w niego kijem - wiadomo, psy toczą pianę z pysków. Ja próbuję je spacyfikować, drę się "Frodo, Wałek", one w amoku nie reagują, dzieciaki mają ubaw po pachy (strasznie śmieszą je imiona" Frodo - bo nie rozumieją i nie mogą zapamiętać, a Wałek, wiadomo). Na nic prośby, na nic ostrzeżenia. Rozumieją tylko, że następnym razem giry z d...y powyrywam. Taki argument dociera. Te dzieci idą do domu, opowiadają i razem z rodzicami pękają ze śmiechu z tych miastowych gupków. I kółko się zamyka.
OdpowiedzUsuńMyślisz że w mojej wsi inaczej?
UsuńTylko w białych rękawiczkach.
Mam kontakt z wolontariuszkami z Kielc, wieś kielecka to dopiero...
Za każdym wyjazdem z domu zgarniają psy i koty w okropnym stanie.
to ja jednak mam szczęście.w mojej wsi chałupy są jedna na kilometr to i śmichów nie słychać. nawet bożenka (ta co jej koty sterylizuję i karmię) czasem się usmiecha. z głupoty mieszczuchów.
UsuńNo właśnie wiem i to mnie przeraża. To jest niezmierzony ogrom nieszczęść i cierpienia. I robota u podstaw na 3 pokolenia.
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjęciu na którym pokazałaś złotą trójce nie widać że niebożątko Czajniczek podgryza Wałka ,dopiero następne wyjaśniają sytuację .
OdpowiedzUsuńHana ty już po czy jeszcze przed ? Nie wiem co z tymi kciukami :)))
Marija, przed, ale dzisiaj nie będzie jeszcze tak źle (chyba). Będziem rozważać perspektywy, których za wiele nie ma:(
OdpowiedzUsuńNiewtajemniczonym mogę zdradzić, że chodzi o dentystę. To zawsze jest fascynujące.
O dentyście, to bym chciała zapomnieć. Ostatnio byłam w piątek - drastycznie było ! Następna wizyta na 19 września.
UsuńNo to teraz się mogę przywitać, zatem dziędobry Kurki !
ewa .
Hanus, oooooo, perspektywy u stomatologa. Jestem wlasnie po rozwazaniach tychze i szlag mnie trafia. W przyszlym tygodnu kolejna wizyta i bede sie trzymac swego zdania.
Usuńa ja chodze do dentysty sluzbowo. to nie boli, hrehrehre ale jak sie zdarzaja 4 zlecenia w 1 dzien i wszystkie u dentystow to ja wysiadam...jeden znajomy, ktoremu spieprzyli protezke to sie smial ze mna, ze przy nim to zarobie nie tyllko na chleb z serem ale i na szyneczke bedzie....protezka byla ciagle krzywa a on swiszczal i gwizdal...
UsuńOpakowana, wez mnie nie strasz;) Nie chcem gwizdac;)
UsuńJa tam nie gwiżdżę...
UsuńOjtam Kasia, gwizdanie się przydaje!
UsuńNo, Kasia, no - nie kazdy dentysta to partacz!
UsuńDzień dobry Kuro Ewo:)
OdpowiedzUsuńI na razie to byłoby na tyle. Muszem iść, choć nie chcem.
Ić ić Hanuś, i pomyśl jakby to było, żebyś nie poszła ! Ić z uśmiechem !
Usuńewa .
Wróciłam, dzisiaj było znośnie, źle to będzie dopiero we wrześniu:(
UsuńHanuś, u mnie też wrzesień !
UsuńOesssu, co oni majo z tym wrześniem?
UsuńPrzypomniało mi się :
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=gpQf7RMFydU
Mam nadzieję, że nie było tak źle. Dopiero teraz się witam, zdążyłam już odpracować babciowy obowiązek, pokłócić z kurierem i prawie poryczeć nad wpisem Gosianki.
OdpowiedzUsuńPierwszy film, na którym płakałam rzewnymi łzami to "Bambi"
a \roczniak? to trauma z dziecinstwa, takze Lassie, dalmatynczyki i Bambi tez...ech...
UsuńNad Lassie to ryczałam nad książką, serial oglądałam z dzieckami, już nie wypadało.
UsuńA Rogaś z Doliny Roztoki?
UsuńTeż był na tapecie. A jak mi Elzy było żal...
UsuńA później jeszcze "Goryle we mgle"
UsuńA fabularyzowane opowiastki Puchalskiego ilustrowane jego zdjęciami? Też ryczałam.
UsuńEwa, Goryle we mgle..Bosz, czytalam tez ksiazke. Ryczalam przy gorylich klatkach w ZOO , w Bazylei.
Usuńmatku bosku...no trauma, no!
UsuńA,nic nie pisze,bo wiadomo,zgadzam się z wami i tez mnie w dołku ściska,wszystkim nie da się pomóc,a tyle zwierzęcej biedy na świecie,z ludzkiej głupoty,beztroski ,braku odpowiedzialności, i wielu innych braków!
OdpowiedzUsuń...
Zdjęcia piękne, że tak wszystkie futrzaczki razem potrafią się poprzytulać! Moje do siebie się nie garną,wiec zawsze mnie wzruszają te zdjęcia,ze to jest możliwe!:)
Pozdrawiam szanowny Kurnik:)
Dora, Psy przytulają się zawsze, koty czasami. Czajnik (czarno-biały) częściej i bardziej garnie się do psów. Grażynka (szaraczek) wcale...
UsuńSpokój z jakim Wałek przyjmuje podgryzanie przez Czajnika jest imponujący :)))
UsuńNo, ja też go podziwiam.
UsuńHana!!! w Wenezueli!!! ?Bossz nie wyobrazasz sobie jak jest, ! nie ma porownania z Polska sytuacja...dzieli ja przepasc bezdenna...jest duzo, duzo gorzej! ech! nawet nie chce mi sie opisywac,,,,
OdpowiedzUsuńGrażyna, czytałam taki artykuł o sytuacji w Wenezueli i powiem ci ,że jak dla mnie to sytuacja tam wygląda dość przerażająco. Czy z twoich doświadczeń też jest tak źle, czy to prasa tak przedstawia? Mam na myśli przestępczość, korupcję, ogromną biedę... To chyba nie jest łatwy kraj do życia...
UsuńNie jest latwy, to na pewno, przestepczosc, jedna z najwiekszych na swiecie i to jest najwieksze zlo tego kraju...to jest to co nie daje normalnie zyc,,,,moje obie corki wyemigriwaly i ja sie ciesze z tego, bo bym sie martwila caly czas o nie... korrupcja!!! ogromna! obejmuje wszystkie sfery spoleczne, jedna i druga tzn. przestepczosc i korrupcja kwitnie bo praktycznie sa bezkarne. Bieda, hm..hm..pamietaj,ze to niesamowicie bogaty kraj w zloza naturalne, wiec na pewno nikt z glodu nie umiera, kiedys bylo wszystkiego pod dostatkiem, ale teraz na skutek socjalistycznej gospodarki, ktora tlamsi "kapitalistow" i wszystko co wykazuje dla rzadu sprzecznosc z ideologia przez nich ustalona za jedynie sluszna, w wyniku tej polityki, zanika produkcja, a pieniadze , ktore otrzymuje sie z ropy naftowej wydaje sie na import niezbednych artykulow potrzebnych do przezycia, wiec zaczelo sie uganianie za cukrem, za maka, za papierem toaletowym, za mydlem, za pasta do zebow etc...nie wiem jak dlugo to bedzie tak trwalo i jak dlugo ludnosc da sie utrzymac w ryzach...ma razie cala wladza jest w reku chavistow i ich polityka populistyczna obiecujaca zlote gory i dobrobyt dla mas ma jeszcze zwolennikow wsrod biedoty.Rzad ma duze poparcie Kuby i jedno udalo sie im uzyskac wspaniale kontrole nad ludzmi i nad mediami Hana pytala o zwierzeta w Wenezueli, tymi sprawami nikt tam sie nie zajmuje, bezdomnych psow i kotow jest cale mnostwo.Koncze bo to temat rzeka....
Usuńjak tam Tropik?
No tak, tego się spodziewałam w zasadzie.
UsuńA Ty Grażyna? Dajesz radę? Ja nie miałabym siły znów uganiać się za papierem toaletowym. Już to przerobiłam!
Właśnie, też jestem ciekawa, jak się żyje w takim kraju...
UsuńDzięki Grażynko za wyczerpującą odpowiedź... No właśnie, chciałabym wiedzieć tak jak Hana, jak ty sobie z tym wszystkim radzisz??
UsuńTropik póki co w porządku, żadnych ekscesów dzisiaj nie było. Jutro biedak będzie miał stresa, bo jedzie na te badania krwi... Ale chyba mój znajomy, który ma z nim jechać, denerwuje się bardziej:))
Jak daje rade?..hm..hm..hm...daje jakos rade, ale dlatego, ze corki wyjechaly za moja absolutna aprobata, i szczescie ,ze zagranica daja sobie rade bardzo dobrze...my, zostalismy, bo juz trudno zaczynac zycie gdzie indziej, jestesmy emerytami, dotychczas udawalo mi sie moja emeryture wysylac do Polski, tzn, rzad mi ja zamienial na euro, kosztowalo mnie to mnostwo zachodu ale jakos mi sie udawalo, teraz po raz pierwszy dostalam odmowe, ten absolutnie bogaty kraj nie ma dolarow, wiec jak na razie operuje moimi oszczednosciami, poki bede mogla to tak bede egzystowac, a potem do Wenezueli na stale i tyle. Chyba ze tam ten caly idiotyczny system padnie. Jezeli chodzi o walke o produkty typu papier toaletowy to sie tym specjalnie nie stresuje, jest to jest, nie ma to nie ma, a w kolejce nie staje, nie mam wygorowanych potrzeb, chociaz trudno nazwac wygorowanymi, potrzeby np papieru toaletowego. Ale to na co ja nie mam wpywu " olewam". Poza tym istnieje siec kolezenskiej pomocy, ty mi dasz papier toaletowy a ja ci cukier..chyba sie wobec tego nie dziwicie,ze Polske uwazam, za prawie raj na ziemi i na narzekania Polakow odpwiadam, ze wszystko na tym swiecie jest wzgledne...
UsuńJak to dobrze Mika ,że Tropik dobrze sie czuje ,a jeśli chodzi o znajomego ,to ogólnie wiadomo ,że faceci nie lubią widoku krwi :)
UsuńAha! a z wlasnym papierem toaletowym sie chodzi z wizytami do przyjaciol!
UsuńO kurna, nie wiedziałam, że to aż tak. Nie miałabym siły na powtórkę z komuny, wykluczone, w życiu never! Jednak zdaję sobie sprawę, że całe życie tam spędziłaś, a Twój mąż pewnie nie dałby rady w całkiem innych realiach. Chociaż kto to wie? Człowiek ma ogromną zdolność adaptacji. System padnie prędzej, czy później - to nie system, a balansowanie na linie. Nie może się udać. Pozostaje pytanie - kiedy? Oby szybko. Czarno to widzę. Tam, gdzie bogactwa naturalne=kasa za dużo jest brudnych interesów.
UsuńNo dokladnie sie zgadzam z kolezanko. Poza tym jak czytalam, to pomyslalam - o matku bosku to cos Kuba pachnie...zanim dolecialam do slowa "Kuba" hahaha - Anavilma duzo opoowiadala o Kubie.
Usuńa tak poza tym to do tego jest tak jakby sie stalo na dwoch rozjezdzajacyhc sie krzeslach - jedna noga w PL, druga noga w X i wszystko wciaga kase :/
Marija, masz świętą rację co do facetów i krwi:))
UsuńGrażyna, Po tym co napisalaś, to faktycznie Polska zdaje się rajem... Z tym papierem to na wizyty to mnie lekko zszokowałaś...
Rzeczywiście, wszystko jest względne. U nas jest niełatwo, ale tam... Tragedia! Jako ludzkość jesteśmy skazani na zagładę, bo niczego się nie uczymy.
UsuńGrażyno - niesamowite historie opowiadasz. Pamiętam, gdy ok. 1990 r. pojechałam do Szczecina i sprzedawali papier toaletowy w rolkach. Kupiłam cały worek i... wysłałam do domu na drugi koniec Polski pocztą:)
UsuńA ja to dopiero jak juz bylam dosc duza to w szoku dowiedzialam sie, ze papier nie jest plaski (cos jak Ziemia)...moj Tato notorycznie kradl papier toaletowy w pociagach - ciagle jezdzil w delegacje. I do domu zwozil lupy (uupy, nie takie lupy z ronczkom, tego w pociagach nie ma).
UsuńJak przyjmowalam kolezanki w Andach i potrzeba ich gnala do toalety, zanim cokolwiek mowilam zapewnialy...mam swoj papier toaletowy! Czasem dostawalam w prezencie paczke czterorolkowa, na wsi o papier bylo trudniej, miastowi mieli wiecej szczescia do takich luksusow, Musze sie zapytac kolezanek jak sie przedstawia teraz sytuacja papiurkowa...Opakowana!! w Wenezueli w restauracjach gdzie papier powinien byc w przybytkach toaletowych, zeby nie dzialo sie to co zwykl robic Twoj Tato, `papier wklada sie do pojemnikow zamknietych na klodke!!! co prawda mozna sobie go po kawalku wyciagac,ale to troche roboty kosztuje, duzo latwiej byloby wsadzic rolke do torebki.
Usuńtroche roboty, ale da sie zrobic, hahahahaha, ja kiedys zobaczylam taki pojemnik (u nas tez sa, ale te rolki sa to rolki - giganty) OTWARTY!!! co bylo potem...milcze!
UsuńOmamuniu, Grażyna, ojagupia, nie zdawałam sobie sprawy, może po prostu nie myślałam o tym. To całkiem tak, jak za komuny ludzie zachodni nie rozumieli takich rzeczy. Aż mnie dreszcz przeszedł na myśl o tamtych czasach. Będziemy Ci słać papier!
UsuńTen cholerny papier to jakaś zmora ludzkości i symbol cywilizacyjny!
UsuńOpakowana!!! oczami wyobrazni widze, Cie nadajaca za duza predkosc tej rolce duzej i ciezkiej i pewnie cala ta rolka ze zdumiewajaca predkoscia zaczela sie krecic i pluc papierem ilosciami wielkimi a drogocennym ( w Wenezueli) a Ty nie mialas sily w Twych kobiecych, slabych raczkach by te machine zatrzymac i w poplochu ucieklas z przybytku a za Toba ow papier zajmujacy kolejne przestrzenie...
UsuńHana a bedziecie slac papier, a paste do zebow, a szampon, a mydlo, proszek do prania, paste do podlog...tak paste do podlog koniecznie, bo moje cegly podlogowe lubia byc pasta odzywiane....bedziecie?...toz to w drodze zostanie rozebrane przez brac wenezuelska spragniona takich luksusow..zreszta jak wyjezdzalam z Caracas to poczta w ramach protestu zdecydowala nie obslugiwac przesylek z zagranicy...wiec ? takich smacznych kaskow z zycia wenezuelskich obywateli moglabym przytaczac bez konca...najgorszy szok przezylam , kiedy moj maz zdecydowal sie byl dostac zawal serca w Houston, i tam go imperialistycznie i natychmiast zoperowano bez pytania, czy mamy dolary, a w Wenezueli jest scisla kontrola walutowa, rachunek byl monstrualny,, ale bez uiszczenia jednego dolara wypuszczono nas do Caracas....jako,ze chcialam jednak kiedys wrocic do usa, wiec zaczelam pertraktacje z urzedem panstwowym by jednak to zaplacic, trwalo to rok, za pomoca prawnika uniwesyteckiego polowe kwoty uzyskalam a druga polowe imperializm mi przebaczyl... ale detale spytnego wybiegu prawnika uniwersytetu to dluga opowiesc.
Usuńo madonno......chwilami mi Nigerie przypomina....
Usuńco do tualetnej bumagi to nie, pojemnik byl otwarty, obok lezala CALA rola, pewnie na wymianke, ale to w pojemniku normalnie pod klodkom bylo uzyte tak w m/w polowie...zwyczajnie pokusa nastapila. od wieki wiekow chodze z DUZA torba (podreczne biuro a laptopek sie z miesci), wycionguam co sie dalo, upchalam po kieszeniach i do reki, a rol(k)e do torby. widac mam w genach te kradzieze. Papieru wystarczylo na miesiac! czy ide do pudla siedziec? albo kara pozbawienia papieru toalet.
pees. to JAK do Ciebie ludzie paczki sla do tej pieknej Wenezueli?? czy nie sla, tylko wysylaja umyslnym albo Ty sama sobie z nadwaga bagazowa podrozujesz...a propos nadwagi bagazowej...bylismy u hamerykanskich przyjaciol w Pradze. I przyjaciolka wlasnie wrocila z domu, jej slubny dygal sakwojarze na 2 pietro i rece mu sie urywaly....po rozpakowaniu portmano okazalo sie, z eona przywiozla kilka kamieni wulkanicznych oraz sloj piachu z ich plazy....
Nie sla, nie ma sensu...woze do Wenezueli minimum necesarium, tzn, szampon, farbe do wlosow, kremow kilka do twarzy, a bez reszty sie ochodze. Nadwagi bagazowej nie miewam, bo linie teraz skape sie zrobily. Chyba mam niewiele wymagan...moj maz wiezie paste do zebow, herbat liptona cala fure,, mnostwo jakis srubek itp...tym razem wiezc bedziemy parasol ogrodowy ale tylko czesc materialowa, bo sloneczko tropikalne i wilgoc zniszczyly poprzedni....
Usuńtakie przeciazanie walizek jak Twojej znajomej to sie zdarza w krajach gdzie wszystko jest, wiec sobie takie wariactrwa przewoza...
historia z papierem toaletnym zabawna i godna analizy psychologa.
Grażyna, czytam z rozdziawioną paszczą, nie zdawałam sobie sprawy. Fstyt mi. Zaraz poczytam o Wenezueli. Zburzyłaś mi moje nieco (nie całkiem) sielskie wyobrażenie o tym kraju:(
UsuńHłe, hłe, piękna wizja Opakowanej uciekającej przed mściwym papierem!
Usuńalez ja RAZEM *Z* papierem nawiewalam z tego wychodka. nie gonil mnie...jednyna rozrzutnosc tego towaru mnie dosiegla, kiedym w Poznaniu, z 7 piontra, w akademiku wedle dworca ("Centra akumulatory") wyrzucila rolke cala trzymajac koniec. nie bylam trzezwa....
UsuńHana...jaki tam fstyd,,skad masz wiedziec, zreszta ten kraj ma swoje uroki, wystarczy popatrzec na moje patrzenie na wenezuele na moim blogu...jakos sobie dajemy rade, a malych dzieci nie mamy, sami malo potrzebujemy , przyroda jest przepiekna, okolicznosci geograficzne takze, stosunki z przyjaciolmi bardzo silne..e tam! nie narzekam , tak mi przyszlo zyc, szczescie,ze moge do Polski od czasu do czasu . ale teraz zaczynac zycie w Wenezueli nikomu nie polecam.,
UsuńSam kraj na pewno jest piękny, przyroda i w ogóle, ale ludzie to wszystko potrafią zepsuć... Tak, rzeczywiście chyba Wenezuela ma dużo wspólnego z Kubą, a ludzie po prostu muszą jakoś przetrwać, skoro tam im przyszło żyć... Dobrze, że masz pogodną naturę i umiesz jakoś dostosować się do sytuacji. Szkoda, że nie można paczek ci słać:((( Kurierem tyż nie??
UsuńWenezuela teraz ma wiele wspolnego z Kuba, po prostu poszukala sobie takiego sojusznika i dala sie omamic ich ideologia, ale przede wszystkim laczy ich dozgonna nienawisc do USA. Kuba znalazla nastepny sposob do przetrwania , teraz czerpie z zasobow wenezuelskich, a Wenezuela?! ma sojusznika, ma poradnictwo jak utrzymac wlasze, jak mamic ludnosc, jak ja kontorlowac, Kubanczycy panosze sie w wojsku, w orhganach bezpieczenstwa, no i w osrodkach zdrowia specjalnie dla nich wybudowanych w slamsowych dzielnicach. Tam Kubanczycy pracuja za bardzo male uposazenie, ale i tak jest ono duzo wyzsze niz na Kubie, poza tym wiele z nich ucieka z Wenezueli do Kolumbii, do USA...zawsze to prostsza sprawa bo Wenezuela to nie wyspa na szczescie. jeszcze dziala w Wenezueli DHL, ktory jest niezawodny, wysylam za pomoca tej firmy dokumenty, ktore udawadnaiaj,zem za gramica, i ze zyje bo inaczej przestaliby mi dawac emeryture, ktora ostatnio nie wymienili mi na euro, bo bylam za dlugo w Wenezueli...nic to ..ale DHL jest okrutnie drogie, poza tym bez paczek mozna tam wyzyc jeszcze. Od 15 lat kraj spada na dno i tego dna nie siega, ma rope naftowa, niektorzy twierdza, ze ta ropa naftowa jest przeklenstwem tego narodu.
UsuńGrażyna, muszę przyznać, że żyłam w nieświadomości. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie ten kraj. Ja bym tam chyba sobie nie poradziła. Całe szczęście, że możesz podróżować.
UsuńGrażyna, to wszystko jest przerażające w gruncie rzeczy. Jak dobrze, że możesz być spokojna o Córki!
UsuńTen nieszczęsny papier powinien się zwać WIZYTOWY!
UsuńAch, jakie piękne zwierzaczki, szczególnie ten przystojniak na trzecim zdjęciu od góry:))) A nie mówiłam, Hano, że możesz wstawiać te same zdjęcia i ... jestem stała w uczuciach:)))
OdpowiedzUsuńArte, weź sobie zdjęcie, jeśli tylko chcesz. Oryginału nie dam!
UsuńFrodek jest piękny, ale Wałek ma takie spojrzenie... Rozbraja totalnie:)))
UsuńHano i słusznie:)
UsuńKalipso, racja! Wałek ma niekłamany urok i wdzięk!
UsuńKalipso, przyjmuję cię do Fan klubu Wałeczka! On jest cudny i taki spryciarz:))
UsuńTo wszystko widać na zdjęciach:))
UsuńZ naciskiem na spryciarz.
UsuńDobrego!
OdpowiedzUsuńNorki jeszcze polują dla przyjemności....
A człowiek to podła bestia. Oczywiście wyłączając jakiś tam ułamek procenta całej populacji.
Tupaja, naprawdę, norki dla przyjemności? Niemożliwe! Może się bawią, jak kot z myszą, ale to bez świadomości okrucieństwa przecież. To instynkt, a to całkiem co innego...
OdpowiedzUsuńA ja z tzw. innej beczki.
OdpowiedzUsuńW kwestii Uśki mojej.
Bardzo polegam na poradach córki mojej Przyjaciółki, która jest behaviorystką (tzn. córka). Pisałam niegdyś o jej poradach dot. lęków Usi i jak wczoraj zaczęli grzmocić sztucznymi ogniami, co wprawiło Usię w panikę, złapałam ją i położyłam się z nią, szczelnie przytulając, i tak przetrwałyśmy. Wnosząc z wczorajszego- Sylwester mam zorganizowany.
Natomiast:
Uśka to mały złodziejaszek. Jedzenie dostaje 3 x dziennie + przysmaki ale zdarzyło jej się parę razy podkraść mi kanapkę z talerzyka. Dwa dni temu nieostrożnie postawiłam talerzyk z kanapkami na brzegu stołu i na moment wyszłam z pokoju. Usłyszałam stuk, wpadłam i zobaczyłam resztkę kanapki znikającą w paszczy psa. No!!!! to już jest walka o byt. Narobiłąm wrzasku, zagoniłam ją do drugiego pokoju, każąc jej tam zostać i zawołałam dopiero, kiedy skończyłam jeść (daję jej zawsze do wylizania okruszki, co pewnie jest błędem, ale w końcu niech się uczy odróżniać kradzież od poczekania ;) ). I od tego dnia moja suczka PRZEPUSZCZA MNIE W DRZWIACH PRZODEM!!!!!!!
Najpierw myślałam, że mi się wydaje, tym bardziej że nigdy nie zwracałam uwagi na te formy przewodzenia stadu, bo i tak moje psy bardzo mnie respektowały a wygodniej mi było zagonić psa do mieszkania i zamknąć za sobą drzwi( tym bardziej z Usią, której nie jestem jeszcze całkiem pewna). Ale sprawdziłam: ona staje przed drzwiami i czeka, aż ja przejdę. Dwa razy przepchnęłam ją przed sobą, bo nie zorientowałam się, o co chodzi, ale autentycznie- ona czeka. Nie działa to przy wychodzeniu, bo wtedy najchętniej wybiła by sobą drzwi z radości, że idziemy na spacer i koniec wtedy z respektem i dobrymi manierami, ale przy powrocie- i owszem. Zdumiewające są te zwierzaki.
I jeszcze (autentyk) anegdota, która przypomniała mi się a propos Kayrona ( tu zacytuję, bo nie chcę Gosi urazić). Ukradziono niegdyś bulterierkę (maniaczka jazdy samochodem wsiadła do auta złodzieja bez oporu). Swiadkowie nie zapisali numeru, poszukiwania nie dały rezultatu. Po iluś tam dniach właściciele dostali list ze zdjęciem psa i z wiadomością, że pies jest w dobrych rękach i ma się dobrze (miałam bulteriery, mimo legend o nich wiem ze taka kradzież jest możliwa a one, zwłaszcza suki, mimo tęsknoty za właścicielem, nie muszą stać się agresywne wobec nowych jeśli są dobrze traktowane).
Zawsze zastanawiałam się czy to szczyt cynizmu czy jednak zachowanie na plus choć po fakcie. Maja
Maja, powiem coś, co może wzbudzi kontrowersje, ale nie wierzę w te pierdoły o kolejności wchodzenia przez drzwi. Przecież drzwi do wynalazek cywilizacyjny, skąd niby pies ma o tym wiedzieć? Usia jest przesłodka i przekochana, ot i szfystko.
UsuńI co gorsza, już jej przeszło! Żaden ze mnie przewodnik ;). Ale może będzie mnie kochać i z miłości będzie (w miarę) grzeczna....
UsuńCo Ci tam po tych drzwiach!
UsuńJeszcze w kwestii tych drzwi- to nie jest to, że nie chce wracać, bo już jesteśmy na piętrze i nie ociąga się. Po prostu przepuszcza mnie przodem! M.
OdpowiedzUsuńUśka ci jeszcze zrobi niejedną niespodziankę, jak mi się zdaje:))
UsuńHistoria z Uśką jest niesamowita:)
UsuńPodoba mi sie przepuszczanie przez drzwi, hrehreher mnie tylko maz przepuszcza w drzwiach, czyli jestem przewodnik stada?
UsuńOpakowana, jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że NIE jesteś przewodnikiem stada!
UsuńHana - kiedy mnie sie nie chce!!!!
UsuńOkazuje się, że to kurturalne przepuszczanie pań przed sobą przez panów, to jakiś atawizm jest. Otóż pan puszczał panią pierwszą do jaskinii, bo mogły w niej być niedźwiedzie !
Usuń(gdzieś ostatnio wyczytane :)
Kurtularnie mówię dziędobry !
w sumie to czego innego sie spodziewac? :P
UsuńRowniez dziędobry!
Opakowana, ja Cię rozumiem, pantoflarstwo ogólnie pojęte jest bardzo wygodne. Ja też chętnie oddaję przywództwo. Wszelkie. Nie ma we mnie żondzy wuadzy, nic, a nic!
Usuńno wlasnie! zondza wladzy mnie przestrasza dokumentnie i uwazam ja za zupelnie niepotrzebna. Bendoncy mlodm panienkom mialam kawalera, ktory mi zawsze zostawial wybor wrecz skazywal na wybor za nas oba. Wybor czegokolwiek...nie znioslam tego, bo zalatywalo wlasnie wladza...
UsuńWładza władzom, ale królowom bym mogła być. Zamiast Elżuni na ten przykład.
UsuńMatko, Ewa, mordęga, wiem coś o tym!
UsuńHano, Królowo - stąd Ty to wiesz???
UsuńPrzetłumaczyłam książkę o angielskim dworze królewskim. Masakra.
Usuńuchyl rompka. ja tylko slyszalam (od szofera w palacu), ze sp. krolowa matka a. hazardzila sie na kuniach bardzo, b. lubiala wypic, c. klela jako ten szefc!
Usuńa poza tym to sie nie ma normalnego zycia, wyskoczyc po cytryny do sklepiku na rogu etc, nie to co inne rodziny kruleskie!
Tam uchyl rompka, tytuł niech nam zapoda, niech wiem, czego mam nie żałować. A o hazardzie kuniowym Elżuni też słyszałam. Ale, że klnie jako szefc, to nie.
UsuńEwa, to mamuśka klęła i lubiała se dziabnąć, ale bez przesady. Rytualny, wieczorny drink. Nie wiem, czy to jeszcze jest do kupienia, bo to dawno było.: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/157594/zycie-codzienne-w-palacu-buckingham-od-wiktorii-do-elzbiety-ii/wszyscy/3#reviewsList
UsuńDzięki, poszukam !
UsuńTo Ty to, Hana, machnelas jako tlumok? ho ho ho. do nozek padam, jak ja napisalam 1/3 ksiazki to nawet mnie zlecajacy nie podali za wspolautora...
UsuńNo, machnęłam. Była jazda, ale dałam radę. Mnóstwo szczegółów tam było i masakryczne nazewnictwo. Oraz historia Anglii z niezbyt mi znana terminologią.
UsuńJa też dziękuję za namiary:)
UsuńArtenka zamiescila wpis o Henku i znowu go nie ma...wpisu nie ma!
OdpowiedzUsuńJuż jest:))) Ciągle myślę o tym ... papierze:) Rano sprawdzałam linki:) To już przedostatnia część... no chyba że coś się stanie:)))
UsuńArte pewnie przeprowadza próbę mikrofonu. Albo nam chce zaostrzyć apetyt i tak już na Heńka ostry.
OdpowiedzUsuńEwa, tak było na bank z niedźwiedźmi. Historia zna takie numery - z próbowaniem potraw na ten przykład, czy pan może spożyć, bo może zatrute... Pan nie brał pod uwagę, że kobita zwytrzymie więcej, hrehrehre (to cytat).
OdpowiedzUsuńI na prąd kobiety są bardziej odporne:)
UsuńUff...poczytałam o Wenezueli. Faktycznie nie powinniśmy narzekać, bo nie dość, że mam papier toaletowy, to jeszcze w kwiatki pod kolor łazienki. Witam Kury Wszystkie, wprawdzie koło południa, ale lepiej późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńU mnie leje od rana i zimno.
A u mnie się o dziwo bez deszczu obeszło, tylko wieje mocno.
UsuńA u nas ponuro jak w listopadzie ,ale mówiom ,ze idzie ku lepszemu
UsuńEwa2, ja nie narzekam. Ciągle mam w pamięci tamte upiorne czasy komuny. Córka była malutka, a ja nie miałam mleka dla niej na jutro. Latałam i pożyczałam od koleżanek. Jezu, aż mi się ryczeć zachciało, jak sobie to przypomniałam.
OdpowiedzUsuńA Arabowie papieru nie używają i uważam, że to dobry pomysł - są niezależni; )))
OdpowiedzUsuńA ja w zachwycie trwam nad zdjęciami Twoich zwierzaczków one do się przytulone som. Bożyczku gdziekolwiek jesteś też tak chcem mocno bardzo. :) Na razie z poczuciem humoru wzajemnie siebie podgryzają a to ogon psi łapany w czasie machania nim, a to ucho psie złapane w locie a to podgryzanie bez zagryzania i szczękościsków żadnych, kocie łapki a to gonitwa z kąta w kąt. :) Ale żadne tam przytulajki a szkoda piękne to boskie wprost, takie ciepło bije z tych zdjęć aż serce się wzrusza. :)
OdpowiedzUsuńElka, łapoczyny też odchodzą! I łapanie za ogony, uszy i co tam wystaje/odstaje oraz gonitwy - normalna rzecz!
UsuńW Indiach , tez sie podcieraja recznie, prawa reka. I dlatego do powitania lewa podaja;)
OdpowiedzUsuńomatko, a jak umywalki nie ma ?
UsuńNie wiem. I nie chce wiedziec;))
UsuńOmamuniu, to ja do Indii nie jadę.
UsuńTo proste, z czajnikiem latają :).
UsuńNo tak, stąd indyjska herbata...
UsuńJak mi ktoś zaproponuje indyjską herbatę, to podziękuję i o kawę poproszę:)))
UsuńKawe z ... fusami? :DDDDD
UsuńMaja ? :DDD Ja to i rozpuszczalnej bym tam nie zamówiła.
UsuńTo nie ja. Ja się podpisuję ;). Maja
Usuń(jak nie zapomnę, bo hasło zapomniałam a mnie wylogowało).
A co do Uśki (trudno, znajomość zobowiązuje, więc znoście moje wynurzenia!) to myślę, że było tak:
OdpowiedzUsuńGdy moja Mała przeszła przez Tęczowy Most przywitały ją inne moje ukochane psy. Kiedy opowiedziała im, jaka teraz jestem, co robię, jak żyję i jak bardzo za nimi wszystkimi tęsknię, Luna a może Samba powiedziała: słuchajcie, zastanówmy się, które cechy Maja w każdym z nas lubiła najbardziej i poszukajmy psa, który je ma. Radziły, szukały a potem znalazły Uśkę.
No bo co innego mogło zetknąć mnie, z Zakopanego, z Uśką z Płońska?
Maja B.
To bardzo ładna wersja, mnie osobiście bardzo przekonuje:))
UsuńMnie też. Jedyna słuszna!
Usuńbardzo logiczne i rozsadne.
UsuńUśka od początku Tobie była przeznaczona. To przecież też niesamowita historia, to, że ją masz :) Nie sposób tego nie pamiętać !
OdpowiedzUsuńTak czuję .
OdpowiedzUsuńChciałam powiedzieć, że Tropik już po pobieraniu krwi, jakoś obydwaj z kolegą przeżyli. Tropik wymyślił nowy sposób, żeby nie dać sobie nic zrobić: rozpłaszczył się na placek, przywarł do podłoża ze wszystkich sił ( jak zawodnik w zapasach) i nie dał się ruszyć. Trzeba było chłopa na siłę stawiać na nogi, żeby się mógł weterynarz wkłuć w żyłę...
OdpowiedzUsuńJuz sobie Tropika wyobrazilam takiego przywartego do podlogi, dzielny jest i madrze wymyslil!
UsuńZnasz wyniki,czy dopiero jutro?
UsuńPrzeżyć ,przeżyli ,ale letko to tam nie było ,ten twój znajomy Mika , to niezłą przeprawę miał . Ale najważniejsze ,że już po wszystkim .
UsuńNasz Morus ,schroniskowy zresztą ,jak mu wielkie psisko wydrapało oko i po zabiegu chodziłam z nim na kontrolę ,to z taką ufnością wpatrywał się we mnie ,wiedział że ma we mnie oparcie . To był niezwykle cierpliwy psiur .
No niestety wyniki nie są dobre, są problemy z nerkami:((( Ma mieć przez 5-6 dni kroplówki, spróbujemy to robić w domu ale nie wiem jak mi się to uda, taka kroplówka to trwa ok 2 godzin... I jak go tu zmusić, żeby spokojnie te 2 godziny leżał ???? Bardzo się martwię...
UsuńBędzie leżał, bo będzie przejęty. Znam te sytuacje i , wierz mi, psy z jakiegoś powodu naprawdę zazwyczaj się opanowują. A na właściwej diecie spokojnie sobie pożyje.
UsuńJakiś ogólnie skomplikowany czas: moja sąsiadka okazała się być chora więc trzeba będzie wyprowadzać jej mini-sznaucerkę. Niestety nie jest dostosowana do innych piesków więc wspólne spacery z Uśką odpadają ale damy radę. A pomału może i z Uśką się skumpluje- potem będziemy nad tym pracować (jak wyzdrowieje).
Biedny Tropiś . Maja ma rację ,dacie radę z tymi kroplówkami i na odpowiedniej diecie wszystko sie unormuje :)) Trzeba wierzyc ,że będzie dobrze ,musi być :)))
UsuńDzięki Marija.
UsuńMika, jejku, przytulam wirtualnie. Ciebie i Tropika.
UsuńPotwierdzam. Opanowują się i leżą. Tylko miziać mus. Ale to akurat łatwizna jest.
UsuńOjej, Mikuś ,zmartwiłam się. Tul i ode mnie Tropika !
UsuńDzięki dziewczyny, tulę.
UsuńTropik,wypłucz się ładnie i bądź zdrowy.
UsuńMika, no przeciez wiesz, wyglaskaj go ode mnie.
UsuńBuziaki
Zdrówka dla Tropika! Mika, nie martw się, będzie dobrze:)
Usuńo malenstwo biedne. mizianie od cioc roznych zapisane na recepte. u nas spetany (czymkolwiek) pies najpierw probowal sie wyswobodzic, potem sie poddawal torturom jakimkolwiek spokojnie i ze zrezygnowaniem, oglupialy dosc. Mizianie to mus, bo jakas rekompensata to potrzebna i piesek o tym wie!
UsuńOoo Mika!!! bedzie troche stresu. ale moze Tropik to zrozumie..jestem optymistka wiec wierze ze wszystko bedzie ok! sciskam
UsuńBędzie dobrze, przecież Tropik to prawdziwy pies..górski:)
UsuńWenflon już mamy założony, w ogóle go nie chce skubać. Po 14 będzie wet i próba generalna, czy sobie poradzę z tymi kroplówkami, tu może być największy problem ze względu na moje niezbyt sprawne łapy. Proszę więc usilnie o trzymanie kciuków o 14, żebyśmy jakoś dali radę!
Usuńbędziemy trzymać
UsuńOj, zapominam się podpisać!!!!! Uuuuuuuu! Maja
UsuńBiduś, Synuśmójkochany....
OdpowiedzUsuńBiduś, ale i tak dzielny. Ja też się boję pobierania krwi.
Usuńa kto sie nie boi??? ja musze isc na moje polroczne cisnieniowe branie krwi. daje sobie jom upuscic tylko jednej pielegniarce, ona ma igly dla dzieci i dobrom renke! jak mi sie inna pokazala, to ucieklam, tylko inna trzeci mnie raz osaczyla, ale ja ostrzeglam, z e bede krzyczec jak nie bedzie kluc JAK KELLY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chyba sie przestraszyla i wziela bardzo porzadnie.
UsuńEeee, mnie to nie robi. Mogę se upuszczać 3 razy dziennie.
UsuńJa za dużo już miałam pobierane to i limit cierpliwości i wytrzymałości na ból się skończył, za to wzrósł poziom strachu. Następnym razem to chyba rozpłaszczę się na podłodze jak Wałek i nie dam się dotknąć:) Chyba że obiecają kłuć jak Kelly:)))
Usuńdla niej warto podjechac do nas (loty z Krakowa albo przez Amsterdam), poza dobrym kluciem to jest BARDZO pozytywna osoba, co w kontekscie sluzby zdrowia jest wskazane ;). Przedtem mialam pielegniarke taka, ze nie moglam sie doczekac az pojdzie na eemryture...
UsuńU nasz takich nie robio...
UsuńA ja nie rozumiem, o co cho z tym kłuciem JAK KELLY ...
UsuńOpakowanana, czy to to, że KELLY kłuła Cię doskonale ? I tylko jom chciałaś ? Dziś obudziwszy się, stwierdzam, żem chyba inteligentna inaczej ! Tak, że z góry przepraszam za moje inne dzisiejsze wypowiedzi ! I proszem o wyrozumiałość !
UsuńO jeżu, cały dzień nie było wody, a goście w drodze...
OdpowiedzUsuńbędzie jak w Indiach ;)
Usuńi będziesz z Czajnikiem latała
Usuńa zęby w studni już?
UsuńKrecie, jakie zęby? Co robisz jutro wieczorem?
UsuńZęby do studni dopiero we wrześniu!
Usuńno - Białoszewski - goście w drodze i zęby w studni;)
UsuńJutro wieczorem - a o której?
Wedle 19.00?
UsuńZadzwoń.
UsuńTero mom dzwonić? A nie śpisz?
UsuńNie śpię.
UsuńDali, dzwuń, jo nie chce obudzić Ksinżniczki, abo - o jeny! - Ksiyncia!
UsuńMiałam 1,5 godziny na ogarnięcie wodne naczyń wczorajszych (stąd nauka: nie zostawiamy garów na jutro), siebie, umycie łazienki choćby z grubsza bo zarosła, uwarzenie tego i owego. Bez wody to normalnie masakra! Ale dałam radę i nie latałam z czajnikiem, tylko trochę za Czajnikiem!
OdpowiedzUsuńA ja zostawiłam dziś gary na jutro. Oby woda tylko była...
Usuńbez wody to jak bez soli....zyc ciezko. jakby co to mozna miec platnacje aloesu (albo brzoz), z niego duzo plynu wylatuje, to choc do higienicznego czajnika moznaby przelac....
UsuńJeszcze deszczówkę można łapać.
Usuńco tak malo komenatrzy? Kurnik nie wyrabia normy (jak trojka murarska onegdaj). Do roboty!! Specjalnie wstalam wczesnie, zeby ta norma sie zajac!!!!
OdpowiedzUsuńFszystkie zajente albo spiom, wyglada na to,ze nasza dwojka tom normom sie bendzie musiala zajonc! dziendobry i wstaje!!!
OdpowiedzUsuńa ja cichcem wrocilam spac troszku. chaliera, jak sie obudzilam o 3 tak zaasnac nie moglam, pomeczylam sie z pol godziny, potem poczytalam, nic to nie dalo, wiec odpalilam kompiterek. wrocilam do czytania i BAM!, zasnelam z brylami na nosie. ale przynajmniej jestem dospana.
UsuńO tej porze tom już po sokawce była, tylko się nie ujawniłam!
UsuńPłynnie jakos przechodzimy od lata do jesieni i to dosłownie:) Ciągle pada.
OdpowiedzUsuńDzięń dobry Kurom:)
A fcale że nie spały! Koteczka ululać, Wałka z oka nie spuszczać bo za płotem orka, a on pies na traktory, Ogniomistrza nakarmić, zawór wodny zamknąć, bo wczorajszy brak wody nagromadził w rurach rdzy czy czeguś i zepsuł spłuczkę, posprzątać demolkę po spadniętym na moją głowę karniszu - to nie Czajnik bezpośrednio, ale nadwerężył bo tam skakał. Naczynia szybko umyć i znów zamknąć zawór, bo cały czas leci w tej spłuczce, to mało jak na poranek?
OdpowiedzUsuńToś zapracowana:)
UsuńFura roboty!
UsuńLecę naleśniki dziecku smażyć, bo do roboty zaraza wychodzi.
No nie?
OdpowiedzUsuńDziędobry Kury skowronki !
OdpowiedzUsuńA ja dziś mam wolne. Gotuje keczupa Miki. Zaraz potem będę robić krokodylki Mnemo. Maszyna pierze. Ja sokawke pije. I dziś mam myślenie wyłonczone.
A co są krokodylki??
UsuńA ja zrobię pory pod beszamelem dla Owieczki Rogatej, bo będzie!
OdpowiedzUsuńOżesz ! Znowu się spotykacie ! No, tak ! To niesprawiedliwe, że Wy tak blisko ! No tak, a kto mówi, że ma być sprawiedliwie... Boszsz, jaką głęboką myśl udało mi się wykrzesać w tym moim dzisiejszym niemyśleniu.
UsuńAleście się rozszalały! Uściskaj ode mnie Owieczkę i Kreta, jakby też był!
UsuńNo masz. A moja dusza pożąda spotkań i babskich pogaduch. Smętnie jakoś.
UsuńUściski Hanuś dla Cię i Owieczki:)