Drogie Kury, pod poprzednim postem nie ma już gdzie komentować, piszę więc małe post scriptum, żeby było miejsce na rozmowy.
CudArteńka w siódmej części opowieści o Heńku i Grudziądzu z lat 30-tych (a raczej może na odwrót:)) puściła farbę kim ów Heniek mógł być. Moim zdaniem znaleziony przez nią trop w dziewięćdziesięciu paru procentach wydaje mi się słuszny. Wskazuje na to i rok ukończenia szkoły, i plany kariery wojskowej (był w którejś ze szkół podchorążych) i data urodzenia różniąca się o jeden dzień od wynikającej z listów. Tajemniczy Henryk dalej jest nieco tajemniczy, ale już raczej nie bezimienny... Przestał być dla mnie anonimowym Heńkiem z listów do mojej Mamy, jest uczniem Gimnazjum Klasycznego i przyszłym podchorążym... Dzięki Arteńce wiem "do jakiej budy uczęszczał" - cytując jego list, wiem, jakimi ulicami chodził, wiem na jakiej poczcie wrzucał listy do mojej Mamy, wiem do jakich kin mógł chodzić... Umiejscowił mi się w czasie i miejscu. Stał się postacią realną, z krwi i kości. I jeśli nawet to nie do końca prawda, to i tak stal mi się bliższy.
Teraz zgodnie z poleceniem Arteńki i własną chęcią, prześledzę jeszcze raz dokładnie listy, już nie pod kątem literacko-stylistycznym, ale w poszukiwaniu konkretnych informacji i poszlak. Po przedarciu się przez listy napiszę oczywiście posta, dzieląc się z wami tym co znajdę - albo i nie znajdę...
Na razie Arteńce dziękuję ogromnie za jej trud i czas poświęcony na poszukiwania Heńka i za wszystkie części opowieści. Arteńka, co tu gadać, niesamowita jesteś!!! Chylę głowę, do nóżek padam i po rączkach całuję!!!
Dalej nic nie wiem, ale nieodmiennie sie ciesze, ze trop Henka okazuje sie byc tym wlasciwym.
OdpowiedzUsuńQrna, kto to jest Heniek? Wszedzie ten Heniek!
I nie odsylaj mnie, jak Mnemo, do Artenki, bo wiesz przeciez, ze mi sie nic nie chce, a najmniej podazac tropem Hendryka. :)
Cos podobnego! Udalo mi sie byc u Ciebie pierwsza!
UsuńCo wygralam tom razom? :)))
Panterko, tajemniczy Heniek był młodym człowiekiem, który korespondował z moją Mamą, gdy oboje mieli po około 18 lat. Tu: http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/02/listy-z-przeszosci.html opisałam tą historię, cytując co ciekawsze fragmenty listów, a wierz mi, jest co poczytać. Jak masz chwilę to tam zajrzyj, myślę, że powinno ci to nastrój poprawić choć trochę, bo listy są niezwykłe i zabawne:))) Pozdrawiam
UsuńAaa, to ten post pamietam, ale to bylo wieki temu, wiec umknelo mi, ze nadal sie rzeczonym Hendrykiem zajmujecie.
UsuńPantera, wygrałaś wycieczkę z Getyngi do Łodzi i z powrotem!
OdpowiedzUsuńNagrody w Kurniku są powalające ;)))))
UsuńA jak!!
UsuńAcha, to juz pol wycieczki jakby zrealizowalam, te drugie pol. :)))
UsuńOne way ticket?
UsuńWiedziałam, że Heniek nazywał się Ossowski! Moja kobieca intuicja mnie nie zawiodła!
OdpowiedzUsuńJa stawiałam na wersję drugą, czyli ani tak, ani tak.
UsuńSkończyłaś przerób owoców?
UsuńA dzie tam! Najmiększe gruszki przerobiłam, w międzyczasie ukulturalniłam się zaliczając 2 wernisaże, reszta gruszek mięknie na torturach.
UsuńNo proszę jaka kulturalna Kura! A jakie wernisaże?
UsuńJeden wernisaż d...y nie urwał, drugi prawie. I z jednego i z drugiego coś wynika, więc warto było porzucić gruszki na chwilę.
UsuńNiech wynika jak najwięcej!!!!
UsuńSię poczeka, się zobaczy:)
UsuńJa jako druga, tez chce do Lodzi:) To tez moje rodzinne miasto:)
OdpowiedzUsuńAtaner, musisz jakiś konkursik u nas wygrać:)))
UsuńAtaner, kiedy bedziesz sie juz tam wybierala, zrob przystanek u mnie i pojedziemy razem. Niech sie wtedy Uc boi! :)))
UsuńPodziwiam ArteNke za trud jaki wlozyla, aby dokopac sie do tych wszystkich wiadomosci o Henryku.
OdpowiedzUsuńMika! A tereaz Ty po raz kolejny przegladaj listy - co za niesamowita historia!
Arteńce się najwyższy podziw należy! Historia jest naprawdę niezwykła... Czytałaś "Listy z przeszłości"? Najdziwniejsze jest, że moja Mama nigdy mi o nim nie opowiadała, a trzymała te listy całe życie...
UsuńMiko, czytalam "listy z przeszlosci" i jest to faktycznie niesamowita historia. Musze wrocic do tego wpisu jeszcze raz, a to, ze Twoja mama przechowywala listy, jest rowniez zastanawiajace.
UsuńNajwyraźniej były dla niej ważne...
UsuńI dlaczego tak się urwały? Mika, zleć tę sprawę wiesz komu:)
UsuńW tym samym momencie przyszła mi do głowy podobna myśl. To, że Twoja Mama nie zdradziła tej tajemnicy, ale przecież przechowywała listy - musi coś znaczyć.
UsuńHana....
UsuńMoze uda sie dotrzec do rodziny Henryka i oni beda cos wiedzieli na ten temat.
UsuńSłucham uniżenie?
UsuńStrasznie podziwiam Arte, że się w tym nie pogubiła, szfystko jest logiczne, jedno z drugiego wynika, żadnych zakrętów! Systematycznie i po kolei. Chciałabym mieć taką pamięć i koncentrację. Znalezienie książeczek zdrowia moich zwierzaków spędza mi z powiek sen od jakiegoś czasu, a co dopiero...
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowa, ale ... jaka pamięć i koncentracja W tak ważnym momencie, gdy Mika miała dać "zielone światło" na publikację nazwiska Henryka ja.. podałam jej zły numer swojego telefonu:))) Podany przeze mnie numer nie istnieje:))))
UsuńBo się skupiałaś na Heńku, a nie na jakichś tam telefonach:)))
UsuńDołączam do grupy fanek i myślę że Arteńka powinna w nagrodę od Kurnika otrzymać...
Usuńwycieczkę do Grudziądza ;)
Tak, Rucianka, tak! Posunę się dalej. Do Grudziądza i nazad! Z przespanką!
UsuńO to, to, to!!! I stypendium na dalsze poszukiwania:)))
UsuńPiękne dzięki za pomysł na nagrodę:)) Przyznam się - gdy ktoś mnie pyta, co mi dać w prezencie (imieniny, urodziny) - to zawsze odpowiadam "bilet w jedną stronę":))) A w drugą - to sobie sama wrócę:)) Jeśli chodzi o wyjazd do Grudziądza - gotowa jestem tam pojechać (za własne uczciwie zarobione pieniądze), choćby po to, aby przejrzeć te "Sprawozdania dyrekcji..." dokładnie i na spokojnie, ale myślę, że trzeba by było spróbować dowiedzieć się czegoś więcej (może przez internet, telefon, ...), aby wiedzieć od czego zacząć poszukiwania tam na miejscu:)
UsuńArteńka, powtórzę to, co już wszystkie Kury pisały i ja też, jesteś niesamowita!!!
UsuńJa rowniez ja podziwiam, bo z cierpliwoscia u mnie na bakier i niestety szybko sie zniechecam.
OdpowiedzUsuńArteńka jest bardzo dokladna i skrupulatna w tym co robi - jeszcze raz wielie brawa dla niej:)
ja tez padam na potwarz, ona jest niesamowita z tym szukaniem, dociekaniem etc, a jej blog to juz w ogole jest super extra bim bom!
OdpowiedzUsuńI dzyń, dzyń:)
UsuńI tirli tirli!
UsuńOpakowana, Ty idź spać, bo w samolocie zaśniesz i swojo stację przegapisz.
UsuńI tra la la:)))
UsuńI hopsasa! I do lasa!
UsuńI rym cym-cym!
UsuńI oj dana, dana!
Usuńjak rym cym cym to i rach ciach ciach!
Usuńnawrocilam dodom po to, zeby z myszami walczyc...moje podejrzenia sprzed 2 tygodni sie potwierdzily - jakies wlaza do spizarni i pod schody. NIE smierdzi myszato wiec nie sadze by mi cos tam:a. umarlo, b.mieszkalo, c.zakladalo rodzine, tylko przychodzilo...najesc sie tego smakowitego jedzonka w kolorze blue. ktore rozstawilam podejrzewajac ...w sumie to tylko wizytacje, nie to, co sie dzialo w daczy pare lat temu...
p.s. u nas tu w uk (w London town cieplej zawsze) w dzien jest tyle stopni, co pod Warszawa w nocy. tu w nocy spada ponizej 10 stopni, pffftttt
Ja ostatnio tylko w doskokach w kurniku. Jakoś tak mam znów z lekka dołowato i tylko czytam ;)
OdpowiedzUsuńSyrop z bzu zrobiony.
Ważne, że czytasz, Tupajko! Gratuluję syropu!
UsuńA on, ten syrop na co właściwie? Tylko na kaszel? A nalewkę zrobić można?
OdpowiedzUsuńWidać się nie zmieścił mój komentarz, bo go nie ma, ale to nic. Bardzo mi się podobają te poszukiwania, zaraz uzupełnię zaległości. Tylko kota muszę obłaskawić, bo mi robi awanturę cały wieczór. Ośmieliłam się go opuścić na całe 6 dni.
OdpowiedzUsuńJest Twój komentarz pod poprzednim postem, tylko musisz kliknąć "Wczytaj więcej..."
UsuńTakie mu świństwo zrobiłaś to i awanturę musisz wytrzymać. Mój Tropik to po moim wyjeździe się pochorował...
UsuńZamiauczana jestem, to i nie bardzo kumata. Siedzę i czytam, czytam, już mi się oczy zamykają.
UsuńTrochę się uspokoił na kolanach.
Dobrej nocy wszystkim życzę, jednak zmiana powietrza też swoje robi.
Musisz się na nowo zaaklimatyzować...
UsuńNie wiem Kury, jak Wam to powiedzieć? Ale muszem. Dawka kultury i trzy tony gruszek tak mnie wykończyły, że zasypiam. I chyba udam się w wiadomym kierunku. To hańbiące doprawdy, ale takie są fakty.
OdpowiedzUsuńWięc dobranoc Dzikie Kury z lasu
OdpowiedzUsuńChoć na spanie szkoda czasu...
O tej porze?? Rzecz niezwykła!!! To ja jeszcze trochę zostanę na posterunku.
UsuńZostań Mika, zostań i godnie reprezentuj. Mnie się już klawisze plączą. Pa!
OdpowiedzUsuńDobranoc Hanus, dobranoc. Pchly na noc ,a karaluchy pod poduchy:)
OdpowiedzUsuńJa pedze na rower - pa:)
Miłego ujeżdżania roweru!
UsuńDzieki:)
UsuńHanę gruchy wykończyły, Ataner na rowerze śmiga, Mika - co my tu jeszcze robimy:))) Ja już siedzieć nie mogę, nie tylko przy komputerze (tydzień czasu z... wykończył mnie dokładnie:))) Też się chyba położę. Dobranoc wszystkim Kurom i wieelkie dzięki za Waszą obecność przy poszukiwaniach:)))
OdpowiedzUsuńArteńka, ty sobie daj szlaban na komputer i wyrusz na łono natury się przewietrzyć, bo nam tu padniesz i będę cię miała na sumieniu! Do spania!
UsuńPójdę sobie na działkę:))) Przekopię kawał ziemi, to mi ... się polepszy:)
UsuńBardzo dobry pomysł, ciekawe czy zrealizowałaś???
UsuńPolepszyło mi się, alem... padnięta;)
UsuńAle to już inne padnięcie, takie.... zdrowsze...
UsuńCzyżby coś ktoś podejrzewał:))))
UsuńDobranoc.Zmeczylo mnie obchodzenie wlasnych urodzin;))
OdpowiedzUsuńTo wszystkiego najlepszego z ich okazji:)
UsuńKasia, Happy Birthday! Czemu się dopiero przyznałaś jak już idziesz spać?! No to dobrych snów!
UsuńWszystkiego najlepszego ode mnie!
UsuńKasiulka, a toś przyczajkę zrobiła ! Czyli, że nie wyrwali Ci wczoraj zembów ?
UsuńWszystkiego najlepszego, Ściiiiskam :*
Sledz i seta!
UsuńKurna, znowu mi zjadło a tyle się napisałam. Po przeczytaniu odc. 7 doszłam do wniosku, że to nie może być zakończenie. Wpadłam w amok dalszego szukania w internecie zanim nie wpadłam na to, tępak jestem rzadki, że cudArteńka co się dało sprawdzić to sprawdziła. Nie ma wyjścia, trzeba to do końca wyjaśnić na miejscu. Już mi 100 pomysłów na sekundę przelatuje przez głowę. Arteńka jeżeli jeszcze raz się tam wybierzesz to chyba wsiądę na miotłę w charakterze dr Watsona i do pomocy służę. Śpijcie dobrze wszystkie zmęczone Kurki. Swoją drogą co to jeden mężczyzna i to jeszcze nieznany ptrafił zrobić z tym Kurnikiem.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, ze nie przejrzałam wszystkiego i nie dotarłam wszędzie (mówię o internecie). Otóż wczoraj Rucianka przesłała mi link - są tam wiadomości na temat publikacji książki o Ossowskich (chyba z 8 różnych linii ) Autor jest pasjonatem!!!! A taki może duuużo wiedzieć:)))
UsuńJakby co Bacha - możemy pojechać razem:))) Też mi się zdaje, że nie można tak tego zostawić:)))
Żeby tak jeszcze dokopać się do jakiegoś zdjęcia, a w tych szkolnych dokumentach same nazwiska, bez adresów, a może w Grudziądzu była jakaś bursa dla gimnazjalistów? Te dokumenty parafialne co to są w Toruniu może też by coś powiedziały. Mika chyba zrobię sobie okład na rozpalone komórki.
OdpowiedzUsuńLód!!!!!!!!!! Idem spać!
UsuńGdzieś czytałam, że była ochronka (sierociniec) dla dzieci z Kresów (w trakcie i po I wojnie światowej były ogromne migracje ludności. Biorąc te "Sprawozdania dyrekcji..." pod uwagę (tabelka z miejscami urodzenia uczniów, to w szkole były dzieci z całej Europy , przypominam z Ameryki - 1:) Do archiwum w Toruniu można pojechać, ale skoro Henryk urodził się w 1915 r. , zakładając z zaborze pruskim, to dokumenty mogą być po niemiecku - a tu faktycznie sobie nie poradzę.
UsuńO, spóźniłam się z życzeniami dla Kasi! Wszystkiego Najlepszego!
OdpowiedzUsuńMiko, padłam wczoraj znów jak kawka. Nie wiem już co mnie wykończyło. Ale już siadam do pisania maila. Tymczasem
Witam Wszystkie Kury. Wyspałam się, kot chyba też (na mojej torebce), może mi wybaczy.
OdpowiedzUsuńDzień zapowiada się słoneczny, życzę Wam wszystkiego miłego na sobotę.
Nie gniotła go ta torebka? Musiał bardzo za tobą tęsknić...
UsuńDzień dobry - a to popadałyśmy wczoraj! Jak kawkury! I ja życzę Kasi pięknego dalszego ciągu - Kasia, słyszysz?
OdpowiedzUsuńDla Bachy musimy znaleźć jakąś zagmatwaną historię Heńkabis/Zdzicha/Gienka/ Czesława, żeby miała co sprawdzać. Bacha, chcesz?
Bacha pewnie chce:) Witam:) - i słonecznie pozdrawiam - takie duuże OOO z uśmieszkiem, ale bez kropeczki. Hano, gratulacje, że zobaczyłaś i od razu wiedziałaś o co chodzi:))))
UsuńPrzy okazji - ta kartka kryje:))))) w sobie jeszcze jedno - a jak do tej pory - nikt na to nie zwrócił uwagi:))) Tak więc Bacha - może popatrzysz na kartkę:))))
Arteńka, za Minotaura robisz w tym labiryncie zagadek... Dzień dobry tak w ogóle i wszem i wobec:)
UsuńNo pewnie, że chcem!!! Zaraz przyjrzę się kartce.
UsuńW prawym dolnym rogu jest "Grudziądz 1939-1944". Nie jestem pewna tego Grudziądz bo nie zamazane. Może być też "poczta"
UsuńMiało być zamazane.
UsuńTeż czytałam o tej książce, to jest osiem tablic genealogicznych rodziny Ossowskich. Kontakt do autora podany. Nic tylko pytać.
UsuńŚwietnie odczytałaś:)))) A czy widziałaś to wcześniej, czy dopiero, gdy zwróciłam uwagę, że cos tam jeszcze jest:)))
UsuńDziewczyny dopisałam (drugi akapit nad tabelką) jeszcze sugestię Miki, iż ta data urodzenia Henryka może być inaczej czytana:)))
Miko, pamiętasz, gdzie to widziałaś - może można by było dojść po regionie Polski, gdzie tak specyficznie pisano daty. Dyrektor sporządzając te swoje tabelki mógł po prostu bezwiednie spisać to, co widzi w akcie urodzenia.
Minotaura przemilczę:)
UsuńZnowu pierwszy wpis zeżarło. No więc widziałam wcześniej i pomyślałam, no nie, tej kartki Heniek nie mógł podpisac, Artenka żarty sobie robi, chyba, że to kolejny ślad już z końcem wojny. No ale w końcu to pocztę chodziło.
UsuńChodziło o wyrażenie wieeelkiej radości z odnalezienia nazwiska Henryka:)
UsuńMinotaur wszak słynną postacią był!!!!
UsuńAle... jakby trochę okrutną:)
UsuńHmmmm...
UsuńArte, nie mam zacięcia do zagadek - jak Mnemo, ale czasem mi się uda:)
OdpowiedzUsuńBoszszsz, jak mi się robić nie chce...
Hana, mnie też się nie chce robić... obiadu. Nic mi się nie chce robić. Najchetniej poszłabym spać. Life is brutal...
UsuńU mnie piękna pogoda:)))
UsuńKalipso, obiad to pikuś - jeśli mi się nie chce, to nie robię, ja nie mam małoletnich do wykarmienia. Reszty mi się robić nie chce, reszty! Tego wszystkiego, co jest do zrobienia poza obiadem:(
OdpowiedzUsuńJa dziś robię gołąbki z włoskiej kapusty. A co do reszty - łączę się w bółu ! Ta reszta jest najgorsza. Niech mi ktoś posprzonta !
UsuńHanuś, to Ty chcesz ten przepis na gruszki we winie, czy nie chcesz ?
I dziędobry !
Bo jak zmiękno, to już się nie nadajo !
UsuńJeju, gołąbki...
UsuńChyba Ci podeślę umyślnym.
UsuńEwa, dawaj, twarde so!
OdpowiedzUsuńZaraz zobaczę, czy mam w kompie, to Ci na maila puszczę.
UsuńPoszło !
UsuńDzięki Ewa, paczę.
UsuńW poprzednim kompie,w którego pierun walnął,zakamuflowałam prosty i sprawdzony przepis na keczup.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że to przepis jednej z Kur.
Hany?
Rucianka, chyba Miki, a Mika od Boni.
OdpowiedzUsuńSię zgadza, podawałam komuś niedawno, a on od Boni był. A fce ktoś?
UsuńPoproszę
Usuńja też fcem !
UsuńNo a co z tymi gruchami w winie potem się robi???
UsuńI I jak się to robi?? bo może ze dwa słoiczki bym zrobiła......
Odeszłam właśnie od deski do prasownia, całe popołudnie stałam........
Mnemo, gruchy się szama ! Czekaj, zobaczę jaki masz adres, to Ci przyślę. Zrób, bo pyszne !
UsuńMnemo, poszedł mail gruchami.
Usuńa gruszki ze sosem wanilijowym?
UsuńCzekam z niecierpliwością :-)
OdpowiedzUsuńAnette, ale na keczup czekasz?
OdpowiedzUsuńOj, Hana, opublikowałaś zdjęcie Wałka i Twoje na fotelu i Uśka najwyraźniej podpatrzyła. A ja , nie tylko że fotel mam biurowy to i d... znacznie większą więc teraz balansuję na brzeżku jakby nie dość było tego, że sypiam wyciągnięta jak struna, na samym brzegu łóżka, żeby tylko piesek się nie zniechęcił i nie poszedł na fotel lub na jedno z jego rozlicznych posłanek. Pozdr. Maja
OdpowiedzUsuńHe, he, znamy te numery. Ja mam do kompletu 2 koty:)))
UsuńGdzie można zobaczyć Hanę i pana Wałka?
UsuńRucianka, a ło, tu: http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/08/melancholijnie.html
UsuńZe mnie zobaczysz tylko plecy. Za to fotel jest efektownie obśrupany:)))
Rucianka, a adresik dzie?
Teraz wiem dlaczego Walkiem jest zwany ;)
UsuńAle nie ja zgadłam,tylko Iza.
znaczy Wałkiem
UsuńRucianka, Ty też, za to, że PRAWIE zgadłaś. Tak postanowił Komisarz Konkursu!
UsuńA Iza proszona jest o kontakt!
Fajny Wałeczek, co nie?
A to proszę ketchup, wklejam przepis od Boni, mam nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko spopularyzowaniu jej przepisu:)) Nadmieniam, że wypróbowałam w zeszłym roku i był boski i aż do czerwca uchował się w lodówce. Robiłam w małych słoiczkach po koncentracie pomidorowym .
OdpowiedzUsuńKetchup staropolski
6 ks pomidorów ( najlepsza będzie odmiana lima ale może być każda)
10 dużych cebul
4 płaskie łyżeczki soli
1/3 szklanki cukru
20 ziarenek czarnego pieprzu
10 goździków
po płaskiej łyżeczce słodkiej i ostrej papryki, cynamonu, imbiru i gałki muszkatołowej
* w wersji ajwarowej, przy krojeniu warzyw można dodać jeszcze kilka czerwonych papryk i jedną małą papryczkę chilii, papryki dodaję surowe, cześć obieram nożem ze skórki a cześć zostawiam
Pomidory obrać ze skórki. Można sparzyć wrzątkiem albo tak jak ja, po prostu cieniutko obierać ze skórki, jak jabłka. Pokroić na kawałki. Cebule obrać i też pokroić na dowolne kawałki. Wrzucić do garnka i gotować około 30 minut. Dodać przyprawy i jeszcze pogotować aż warzywa będą miękkie i zaczną się rozpadać, wtedy wszystko zmiksować blenderem (można się wcześniej pobawić w wyciąganie pieprzu i goździków) i gotować jeszcze 15-20 minut często mieszając (może pryskać!) Gorący ketchup przełożyć do czystych, suchych słoików. Pasteryzować 15 minut.
Polecam :)
Jeszcze mi się przypomniało, że używałam go jako podkład pod pizzę domową, znakomicie się sprawdził.
UsuńDziękuję bardzo.
UsuńUwielbiam pomidory w każdej postaci i muszę jakoś przetrwać zimę.
Moja córka suszy jakoś, ale nie pamiętam. W piekarniku? Mogę zasięgnąć języka.
Usuńzasięgnij koniecznie !
Usuńzdziwiłam się, że nie ma w tym przepisie octu !
Usuńw tym keczupowym przepisie. Mikuś, nie przeoczyłaś ?
UsuńNie, on jest bez octu i zupełnie go tam nie trzeba. Dlatego mi smakował, nie lubię octu.
UsuńRucianka, nagroda ci się należy jak psu zupa, bo Iza potem miała łatwiej jak ty już trzy odgadłaś. Za naprowadzenie na trop się należy!
UsuńA, Rucianka i jeszcze co do pomidorów: zrób sobie leczo do słoików. Ja robiłam z pomidorów, cukinii i cebuli plus przyprawy, można jeszcze dodać paprykę, udusić wszystko na oliwie, do słoików i zapasteryzować. Potem tylko wywalasz ze słoika, wkrawasz np parówki czy cóś (albo nie jak nie lubisz mięska) i obiad gotowy.
Usuńza naprowadzenie na trop to jakaś kość w nagrodę siem należy ;)
UsuńW kuchni stoją i czekają na przeróbkę pomidory,papryka i ogórki.
UsuńWarto by też upiec dobre ciasto, mam śliwki.Nie jestem mistrzem w pieczeniu,niestety.
To napewno będzie dobry ten keczup. Bo kupowane to kwasy dla mnie.
Usuńrucianka - zydowskie ciasto ze sliwkami (zapodalam pierdylion lat temu rzepis na rec. kuchnia, od tej pory krazy po internecie, niekoniecznie piszac, ze ja podalam ten rzepis, wic jak czytam to mi dziwnie, hrehrehre - ciacho niezywkle latwwe w obrobce.
Usuńa ja kupie pomidory i zlapie sie za ten ketchup. i wynalazkowy sos japkowo-pomodorwy Hany.
a zna kto ketchup Nr7?
Nie zna. I rzepis na żydowskie dawaj też, nie będę szukać po necie:)
UsuńOpakowana, też chcem ten przepis na żydowskie ciasto. I co to jest keczup Nr 7 ?
UsuńGruszki we winie już zrobione. Ewa ma rację, robota żadna, tyle, że gruchy trza obrać. Mój stwierdził, że pachnie grzańcem. Studenckie czasy mu się przypomniały. Mnie zresztą też:)))
OdpowiedzUsuńCynamon, goździki, bełcik i ognisko :) ... ale gruchy są wykwintne !
UsuńNa pewno wykwintniejsze niż grzaniec z wina marki Wino!
UsuńOjej, OGNISKO, GRZANIEC, STUDENCKIE CZASY:)));)))
UsuńA gotował ktoś ziemniaki w grzańcu? Żeby wyciungły sól, bo kolega się pomylił i sypnął zamiast cukru? Nie wyciungły soli, ale i tak wypiliśmy:)))
OdpowiedzUsuńTo chyba nie było smaczne???
Usuń:))
Usuńmoże było dobre, ostatnio widziałam lody, "słony carmel", muszę ich spróbować......
Mnemo, takie lody sa przepyszne!! Kupuje czasem sloj z takim karmele i zajadamy z nalesnikami np.
UsuńJesteście pewne???
UsuńTo muszę spróbować:))
Usuńja robie takie czekuladowe cosie , co skldaja sie z takich batonikow, ktorych nie widzialam w PL, czekulady, masla, syropu oraz solonych orzeszkow - swietne! solony karmel to juz sie zagneizdzil na rynku.
Usuńrzepis na czekuladowe cosie jest Nigelli.
Grzaniec z solą smaczny nie był, ale przecież nie mogliśmy zmarnować towaru:)))
UsuńCóż było robić? Wino marki Wino było dostępne, ale sklepy zamknięte o 18.00. Wyjścia nie było.
Opakowana, co to te cOsie ? A jak Nigelli, to tymbradzie ciekawam, bo uważam jom za b.dobro kucharke ! Piekę z jej przepisu ciasto na Boże Narodzenie. Dla mnie to najlepsze ciasto na świecie !
UsuńKurki, dziekuje za zyczenia!
OdpowiedzUsuńLeb mi peka dzis. Caly dzien spedzilismy u mamy, po drugiej stronie granicy, znaczy w DE. Moj Wu wymienial jej szybe w drzwiach, a raczej wyciagal potrzaskane szklo i wkladal na to miejsce ,pleksi. I prawie mu kurka tetnice przecielam! Znaczy on tak twierdzi, plasterek przyklelysmy z mama, na te wielka rane;)
Lece do wyrka.
Aha, mamy takie przepis , samograj, na takie ciasto z owocami. Co dwa dni u nas w domu;)
Dawaj samograj zanim pójdziesz spać!
UsuńNie dała...
Usuńszkoda,przydałby się mua
UsuńMoże jutro zapoda, pogonimy ją!
UsuńRucianka, Kretowata, kiedyś dawała świetny przepis na ciasto, bez ciasta, czekaj poszukam, to była rewelacja, też je robiłam......
UsuńProszsz Rucianka, jest tu: http://wiejskoczarodziejsko.blogspot.com/2013/07/ciasto-ekspress.html
UsuńA m,nie te sypane ciasta wychodzą jak beton twarde.
UsuńO kurna wszystkie takie pilne gospodynie ,a ja mam tylko zrobioną nalewkę z malin . No i jak żyć ;) Stanowczo przydała by mi się jakaś żona ;)
OdpowiedzUsuńMika przepyszne były te konfitury z moreli ,pożarłyśmy je razem z mamą , mnie świetnie smakowały z kozim serem :)))
E,ja tylko udaję taką pilną.
UsuńNie przejmuj się.
Mnie też by się przydała żona,ale posłuszna i pracowita ;)
Toż właśnie taką miałam na myśli , z naciskiem na pracowita ;)
UsuńMnie by też się przydała. Do sprzątania ! Bo ja kuchenna jestem :)
UsuńMarija, cieszę się bardzo, że smakowało!!! Z kozim serem to ja ich nie jadłam, warto spróbować.
UsuńA ja potrzebuję "Marysi" od zaraz, do prasowania, sprzątania i gotowania. Zbiesiłam się totalnie, nie pamiętam, kiedy ugotowałam prawdziwy obiad. Ostatnio to zrobiłam zupę dyniową, jadłam ją 3 dni.
UsuńNa jutro przewiduję kulinarne szaleństwo, zupa-krem z cukini, na drugie mielone kotlety, bo bardzo mi się ich chce, brokuły, ziemniaczki.....mniam.
Chyba idzie jesien, jesienią zaczynam gotować........
Marija, my (ja) wcale nie taka pilna, dlatego podobają mi się rzepisy-samograje. I potrzebuję dwóch żon - do sprzątania i do gotowania. Gdyż albowiem nie zachwyca mnie ani jedno, ani drugie.
UsuńWszystkie w sobotni wieczór siedzom w garach i smazom konfitury????
OdpowiedzUsuńJak żyć?? Bo ja nie smażę.....
Wiem.
UsuńTy czytasz :)
:)))))))))))
UsuńNie tylko, tylko nie wiem, co z tego wyniknie:)
UsuńZaraz tam smażą. Zaległam z książką i Czajnikiem ok. 20.30, przysnęłam, obudziłam się o północy, poszłam do łazienki się nie umyć i spałam do 9 rano. Niezły wynik, co nie?
UsuńWitam w deszczowy, późny poranek. Odpisałam sobie przepis na keczup, może zrobię. W tym roku postanowiłam sobie odpuścić sałatki, lecza, dżemy itp, bo moje dziecka jeszcze ubiegłorocznych nie zjadły.
OdpowiedzUsuńNaleweczki odpracowane, jeszcze z jeżyn zrobię.
Ja nawet dziś rano już pomidory kupiłam. Bendem robić keczupa !
UsuńRany, jak tu kuchennie i jesiennie się zrobiło. Mnemo zaczyna gotować obiady... bo jesień idzie;))))
OdpowiedzUsuńZaraz tam jesień! Front przyszedł, to i pójdzie:)
OdpowiedzUsuńAle Wy Kury wszystkie pracowite! I niby dzikie, a jednak domowe... A u mnie smutki... Pozdrawiam więc tylko serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMoże da się Cię jakoś choć troszku rozweselić ?
UsuńKalipso, nie smuć się... Upiecz coś i nam opisz. Pozdrawiam bardzo ciepło.
UsuńDziewczynki, przepraszam, że dałam wyraz smutkom, bo to takie smutki, którym nic nie zaradzi, trzeba przeżyć i już. Żałoba. Dziękuję Wam, bo Kurnik to taka inna rzeczywistość, tu zawsze radośnie:)
UsuńMyślę, że nie będę odosobniona, ale myślę, że możesz tu dawać wyrazy. A smutku tym bardziej ! A żałobę i ten ból trzeba przeżyć. Nie ma innego sposobu. Mówię to z własnego doświadczenia. Jaby co, to tulę, może choć troszkę Ci ulży .
UsuńKalipso, kurnik jest na wszystko. I na radości, i na smutki. Byłby sztuczny, gdyby składał się z samych ochów i achów, bo w życiu tak ni ma. Pewnie, że możesz dawać wyrazy, jeśli tylko chcesz i masz taką potrzebę.
UsuńKalipso, jakie smutki, wyłaź z doła!
OdpowiedzUsuńHana, odpisałam powyżej.
Usuńze wsi siem melduje, zapadlej i mazowieckiej, ale internet jezd, przelecialam komentarze tak moze niezbyt starannie, bo duzo tego jest! Opakowana sie pokazala, a gdziezes gdziez? Mam przepis samograj na ciastko marchewkowe bez grama tluszcza,,rzepis skads tam , ktory stosuje moja corka portugalska, a gruszki w winie, najlepiej Porto, to deser prawie narodowy Portugalczykow, bardzo mi smakuje, Bom dia na reszte dnia!
OdpowiedzUsuńBom dia, Grażyna! Ja bardzo poproszę to ciasto marchewkowe, bardzo!! I jeszcze bez tłuszczu... Czekam!
UsuńJa tesz, ja tesz! Grażyna, Opakowana już chyba na angliczańskiej ziemi.
UsuńGrażyna, spałaś trzy dni? Po Ząbkującej?
UsuńDziędobry, w to LETNIE ! i ciepłe południe !
OdpowiedzUsuńI deszczowe.
UsuńU kogo ciepłe u tego ciepłe, 9 stopni to niezbyt wiele... I pada oczywiście, a w nocy była potężna ulewa.
UsuńJa już ubrana w zestaw zimowy,skarpety niezbędne.
UsuńZgromadziłam zapas wełenek i będę dziergać,
Żeby zdążyć przed molami ;)
Czekam na ciastowe przepisy, warto się ogrzać przy piekarniku.
Rucianka, ja się jeszcze opieram!
UsuńCiepłe średnio, ale nadal suche:(
OdpowiedzUsuńu mnie zimno i mokro.
Usuńu mnie 17 stopni, i kropi.
Usuń