Bajkę napisałam czas jakiś temu dla mojej kochanej przyjaciółki Kariny.
To jest bajka o
Karusi, co nie może, ale musi... Musi być ciągle zajęta, czy na
co dzień, czy też w święta.
Była sobie raz
dziewczynka o wdzięcznym imieniu Karusia. Karina bowiem brzmiało
zbyt poważnie jak na małą, uśmiechniętą i ruchliwą
dziewczynkę. Lubiła Karusia na spacery długie chodzić, a
szczególnie po lesie, o każdej porze roku. Ostrzegała mama „Nie
chodź tyle po tym lesie, bo licho przyjdzie i cię porwie.” Ale
Karusia tylko pytała, jak to licho wygląda, żeby się go strzec.
Nie bała się niczego i wierzyła, że zawsze sobie poradzi.
Poszła raz
przed świętami Bożego Narodzenia do lasu. Chciała zobaczyć
choinki w pierzynkach ze śniegu, obsypane śnieżnymi gwiazdkami, z
wronami siedzącymi na czubku. Bo taka ustrojona choinka w domu to
już nie to, to jakby ją ubrać w tandetne błyskotki zamiast w
prawdziwe diamenty i brylanty. Weszła Karusia w las, śniegu mnóstwo
było świeżego. Choinki pokryte białym futerkiem, skrzące w
słońcu, na tle tej bieli czerwone gile na gałęziach, szukające
czegoś do jedzenia. „Och, jak cudownie!!” zawołała Karusia. A
czapeczkę miała czerwoną i pięknie się komponowała z bielą
naokoło. „Jaka szkoda, że jestem tu sama i nikomu nie mogę tego
pokazać!” powiedziała do siebie (bo jak wiadomo, jeżeli widzi
się coś pięknego, to trzeba się tym z kimś podzielić, wtedy
odczuwamy to podwójnie).
Westchnęła ze smutkiem i już miała
zawracać do domu, kiedy nagle usłyszała jakiś dziwny dźwięk.
Coś jakby stękanie i pokrzykiwanie, mocno zdenerwowane. Dochodziło
zza kępy małych jodełek. Nieustraszona Karusia postanowiła
sprawdzić co to.
Skradając
się cichutko podeszła do jodełek. Ostrożnie rozgarnęła gałązki
i... Zobaczyła dziwne stworzenie, szamoczące się pomiędzy dwoma
bardzo gęstymi świerkami, które trzymały toto swoimi gałęziami.
„No niech to gęś kopnie, jak ja się stąd wydostanę?! Do licha
pokiego!!!” mamrotało to coś. Wyglądało jak skrzyżowanie
stracha na wróble z diablikami z ludowych baśni. Nie było duże,
więc Karusia nabrała śmiałości. „Czy jakoś ci pomóc?”
zapytała cicho, bo nie chciała go wystraszyć. „O jeju, kto tu!”
wrzasnęło Coś. „Nie bój się, to tylko ja, Karusia” uspokoiła
go dziewczynka. „No masz, kompromitacja za kompromitacją”
jęknęło. „A bo co?” zapytała. „No bo ja jestem Licho, które
miało cię porwać za te samotne spacery po lesie!” Karusia nie
wytrzymała i zaczęła się głośno śmiać „No nie, co to za
licho, co się plącze w gałęziach i wydostać nie umie!” „Ty
się nie śmiej, tylko mi pomóż, bo tu zamarznę” powiedziało
Licho. Ale Karusia wbrew pozorom była ostrożna i zapytała
nieufnie „A jak ci pomogę a ty mnie potem porwiesz?” „Nie
porwę, przysięgam, i tak już wszystko zawaliłem, bo takie
porwanie to musi być z nienacka.” „A co to nienacek?” zdziwiła
się Karusia - „Jakiś gacek, który ci pomaga w porwaniach?” „No
chyba się musisz dokształcić ze słowotwórstwa” zachichotało
Licho - „To znaczy, że muszę porywać nagle i nieoczekiwanie”.
„Dobra, dobra, jestem dopiero w drugiej klasie, to się jeszcze
nauczę. A ty się nie wyśmiewaj, bo cię tu zostawię” zagroziła
Karusia. „Nie, no , przepraszam, tylko już mnie wyplącz stąd!”
poprosiło Licho pokornie.
Karusia
podeszła bliżej i zaczęła wyplątywać Licho z kłujących
gałązek. Okazało się, że to jego podarta kapotka wplątała się
w kolce, a ponieważ Licho było mocno kudłate i nieuczesane, więc
i włosy je unieruchomiły. W końcu się udało i Karusia zobaczyła
jego umorusaną buzię-mordkę i podrapane ręce. „Ojej, biedaku,
jak ty wyglądasz! Nie zostawię cię tak, idziemy do domu!” „Jak
to do domu, ja mieszkam w lesie i porywam niegrzeczne dzieci!”
zawołało Licho „E tam, bzdury opowiadasz, nie będziesz samo tu
świąt spędzało, a moja mama się przekona, że nie ma mnie czym
straszyć.” powiedziała stanowczo Karusia, bo miała dobre
serduszko i żal jej się Licha zrobiło. Licho się w końcu poddało
i poszło z Karusią do jej domku na skraju lasu. Mama je umyła i
dała czyste ubranko, zjedli z Karusią pyszny podwieczorek, ciepłe
mleko i ciasteczka i grali w chińczyka. A wieczorem Licho poszło
spać w kominku i tak mu się spodobało ,że zostało u Karusi w
domu i stało się skrzatem domowym, który opiekował się Karusią
i jej domkiem. Bardzo się zaprzyjaźnili i spędzali dużo czasu
razem. A jak Karusia dorosła i została aktorką (bo zdolna była
bardzo) , to Licho-skrzat towarzyszyło jej wszędzie gdzie się
przeprowadzała i pomagało jej urządzać nowe domki i roztaczało
wszędzie ciepłą domową atmosferę. Aż w końcu wylądowali znów
w małym domku na skraju lasu , ale to już zupełnie inna bajka.
KONIEC
A TERAZ UWAGA - KONKURS!!!
Podobnie jak w przypadku Chaberka z bajki o robotnej Anetce, ogłaszam konkurs na portret Licha! proszę uprzejmie o nadsyłanie portretów na mój adres mikatropik@gmail.com do niedzieli do 20.00, wieczorkiem je zamieszczę i będziem głosować. Zwycięzca otrzyma słoik dżemu morelowego mojej produkcji:)))))
A póki co, troszkę zimy dla ochłody:
Piesuś to Hukała Hany.
Ha, pierwsza!
OdpowiedzUsuńMika dzięki, za ten chłodny powiew, bo u mnie dalej piekarnik wrrr.
Bajka piękna, jak fajnie sobie wyobrazić dziewczynkę spacerującą po lesie. Zresztą nie muszę sobie wyobrażać mieszkałam 10m od lasu i sama często się po nim szwędałam:))
Tylko moja mama miała odmienne zdanie , jeżeli chodzi o sprowadzanie do domu różnych "istot".
A wyobrażenie choinek w śniegu to moje ulubione.
Rysować nie będę niestety, bo na pewno Licho by nie wyszło, szybciej Boruta jakiś:))
O rany, 10m od lasu to jest coś! To chyba raj dla dziecka, tak sobie móc od razu zza furtki wejść do lasu:))
UsuńBoruta może być, jakiś mały Borutka na przykład:))
A co sprowadzałaś do domu?
Ja Ci kiedyś wyślę zdjęcie, bo i stary dom jeszcze stoi a i las też.
UsuńPewnie, że raj, na maliny się chodziło, domki budowało z gałęzi , zjeżdżało na sankach po ścieżkach.
A do domu próbowałam sprowadzać psy, kota miałam na stanie. Te psy miały właścicieli, a ja chciałam żeby były moje.
Mama do dzisiaj twierdzi, że znałam wszystkie psy w okolicy i żadnego się nie bałam. Chyba mnie lubiły, nigdy żaden mi zębów nie pokazał, a kot owszem.
Do kogo dziś należy dom?
UsuńDo nas. Tato zrobił w nim sobie taki swój warsztat,
UsuńPrzyślij zdjęcie koniecznie!!! To dobrze, że dom dalej w rodzinie:)) A teraz masz psa?
UsuńPokaż ten dom, plizzzzz...
UsuńPsa nie mam, moja mama nie przepada niestety.
UsuńDom sfocę i pokażę, choć nie prezentuje się zbyt rewelacyjnie.
Rysuj Gardenia, rysuj, ni ma to tamto! Jest Boruta, jest zabawa! Im gorszy, tym lepszy!
OdpowiedzUsuńTo, że udaje mi się coś na jajach udrapać nie oznacza Hanuś, że rysować umiem. Wręcz przeciwnie.
UsuńNie będę się antytalentem popisywać:))
Oesu, Gardenia, nie chodzi o talent, tylko o zabawę!
OdpowiedzUsuńotóż to właśnie!
UsuńDrapanie na jajach to też ważna umiejętność:)))
OdpowiedzUsuńTaaa w niektórych porach roku zwłaszcza:))
UsuńA ja tak jak Karusia wałęsałam się po lesie, do którego było jakieś 100 metrów, a może trochę mniej. Moja mama dla odmiany (Gardenii miała) nie miała nic przeciw sprowadzaniu do domu lich i innych gości.
OdpowiedzUsuńTak to już jest z tymi lichami. Nie są takie straszne, jak je malują. Jako dzieci wywodziliśmy rodowe nazwisko mamy od licha właśnie.
Bajka fajna. Hukała taki piękny. Postury Tymka mojego. Tylko futerka więcej.
Pozdrawiam Dziefczynki.
A jakie licha sprowadzałaś? Ja myślę, że każde licho można oswoić...
UsuńPozdrawiam ciepło też:))) I może do zobaczenia?
Pewnie, że do zobaczenia, Owieczko, obiecałaś!
UsuńHukała kochany był, mójsynuśmalutki:(
Na pewno. Dziewiątego jednak nie będę mogła, ale może dziesiątego. Jak długo zostaniesz?
UsuńOwieczko, może być, Mika trochę pobędzie.
UsuńDogadamy się. Na pewno przyjadę.
UsuńJuż się cieszę:))))))))))))))
UsuńJa też;)))))))))
UsuńOd razu powialo swiezutkim chlodkiem, zapachnialo sniegiem i lasem, a ja tutaj poleguje pod oknem zaluzjami oslaniajacymi mnie od sloneczka popoludniowego i nieco goracego...jestem wirujaca jak na karuzeli w wesolym miasteczku...zawroty glowy, alem jest pod opieka lekarzy domowych wiec wyjde z tego wkrotce. i ani chybi. A moze sprobowac cos narysowac, w takim zawirowaniu to Licho wyszloby niezle chyba. Fajne opowiadanko Mika!!1
OdpowiedzUsuńTakie zawirowane licho byłoby super! Spręż się i rysuj! Ale mam nadzieję, że te zawroty to nic poważnego?
UsuńOesu! Z jednej skrajnosci w nastepna!!! Zmarzlaaaam. :)))
OdpowiedzUsuńJak czas znajde, to moze cus narysuje. Dzemik kusi, oj kusi. :)
Panterka, na pewno czas znajdziesz, myk, myk i Licho gotowe! Może będzie jeszcze jakiś bonusik do dżemiku...
UsuńChłodniej teraz, chłodniej:) Bajka piękna! Dżem kusi, ale ja już nie stanę w szranki z kurnikowymi artystkami, oj nie:) Ale za to głosować będę:)
OdpowiedzUsuńMika, dzięki Tobie zauważyłam, że już sierpień:)
UsuńNo Kalipso, jak to??? A twoje kurczaki???
UsuńKurczaki bez przerwy coś rysują, Dzisiaj przeczytam im bajkę, to może coś zmalują:)))
UsuńKalipso, dlaczego? No narysuj!
OdpowiedzUsuńHana, dlatego, że mam w pamięci np, Twojego cudnej urody Chaberka:) A Ty tak nie namawiaj, bo wezmę i narysuję:)
UsuńNa to czekam!!! Do kredek marsz!
UsuńMika, jesteś bezwzględna:)
UsuńTo ty mnie jeszcze nie znasz...
UsuńKalipso, uważaj, ja już Mikę trochę znam. I Ona nie żartuje.
UsuńZaczynam się bać, a wydawało się, że dobroduszna, bajki pisze:))))
UsuńOoooo... jak przyjemnie. U nas nawet temperatura poniżej 30 ale duszno okropnie. Ledwo zipię.
OdpowiedzUsuńPiękna bajka, a jakie sympatyczne Licho.
Z moreli to mi naleweczka dojrzewa.
Naleweczka pyszna rzecz...
UsuńU nas dzisiaj była potężna burza, z niemniej potężną ulewą, w trakcie której akurat wracałam do domu...
Ja tam nie wiem, jak Wy, Kury, ale moje Licho już gotowe!
OdpowiedzUsuńBardzo się pięknie sprężyłaś, dziękuję uprzejmie:)
UsuńJutro zrobię zdjęcie i leeeci! Ten dżem tak mnie zmotywował!
UsuńI tak dostaniesz, bez Licha nawet:)))
UsuńAle ja chcę sobie zapracować!
UsuńMuszę pomyśleć, coś mi się kluje, może rano będzie chłodniej. Przecież spoconego zimowego Licha nie narysuję.
OdpowiedzUsuńWiesz jakie byłoby oryginalne???
UsuńJak rozumiem portret Licha może być w dowolnej technice? Coś pomyślę :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś zimno, więc te śniegi są brrrrrr :)
Technika absolutnie dowolna.
UsuńW najdowolniejszej! Może nawet być spocone!
OdpowiedzUsuńRzeźba pewnie też może być, byle udokumentowana należycie, a jak nie to podać zasady. Będzie łatwiejszy wybór.
OdpowiedzUsuńSzfystko być może, kolaże i pejzaże z Lichem też.
UsuńEwa2, szfystko może być, co tylko Ci się zamarzy! Bez zasad, bo one nudne som.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba bajka. Takie Licho fajnie mieć.
OdpowiedzUsuńTeż chodziłam po lesie, ale najczęściej z tatą :)
Dzięki Aniu. Machniesz jakieś Licho?
UsuńNie ma pomysłu, ale może jeszcze przyjdzie.
UsuńMorelki, mmmm...
Ania, one są warte grzechu! Morelki znaczy. Ja bym zawalczyła:)
UsuńPees Hukala malowniczo bardzo wyglada z tym sniegiem, jak na portrecie!
OdpowiedzUsuńMam cudne zdjęcia Hukały, na śniegu też!
UsuńOpakowana, dawaj jakies Licho, niech to licho!
ale ja zupelnie nie umiem rysowac...ani rzezbic...do licha z tym Lichem!
Usuńjednak...dzielo sztuki popelnilam, z tej pazernosci na morele. mysle, ze jednakowoz nie wygram, ale mam nadzieje wygrac przepis na morele (profilaktycznie znabylam 3/4kila.)
UsuńIiii, z 3/4 kila to ci dwa słoiczki wyjdą, no może jeszcze jeden mały. Przepis mogę już, proszę bardzo. Na 1 kg moreli potrzeba 0,5 kg cukru i łyżeczkę cynamonu. Ja robię w termomixie, więc najpierw miksuję lekko morelki z cukrem na pulpę ale nie za mocno, a potem smażę jakieś pół godziny, 40 minut, a 10 minut przed końcem smażenia dodaję cynamon. Gorące do słoików, zakręcić, postawić do góry nogami i tak trzymać aż wystygnie . Wsio.
Usuńaaa, znaczy proste. ale na cynamon bym nie wpadla. co mnie sama dziwi, bo ja mam chyba ze 3 sloiki cynamonu i dodaje na [rawo i lewo - od kolezanki gdzies posiadam rzepis na sosiki do pieczonych kartofelkow ("kartofelki" to nie z mej milosci do, a z faktu, ze majo byc male) i jeden, pomodorowy nie dosc, ze ma kapary to i cynamon!
UsuńTermomixu nie mam (troche sie go ogolnie boje, bo to bestyja madrzejsza ode mnie i wszechstronna niezywkle - krawaty wiaze, usuwa ciaze), rencyma bede robic. I garnkiem ;). niestety, zjadlam juz troche owocu. kilo moreli z czy bez pestek?
Dawaj te rzepisy, oba!
UsuńAle, Opakowana, zjadłaś kilo owoców i nie wiesz czy z, czy bez pestek:)))))))))))))))))))?
Usuńnie patrzylam co jem :))) jak mi uszami drzewa zaczna wyrastac to bedziem wiedziec, hrehre.
UsuńPrzepisy GDZIES som...ale moze ktos wie gdzie?
z tym pomodoro to chyba byly pomidory (chyba...hrehrehre), cebula czosnek, chili, cos tam cos tam i cynamon.
drugi byl cacykowaty, a trzeciego w ogole nie pamietam. mozliwe, ze rzepisy sa w daczy, bo sosy przygotowala niejaka Herbatka na nasza parapetowke, ktora odbyla sie dokladnie 10 lat temu...owszem, od tej pory sos (y) robilam, ale juz bedzie z pare lat od ostatniego razu....no masz, chaliera!
Zupelnie nie na temat - a to znaja? https://www.facebook.com/photo.php?v=747742521935166&fref=nf
OdpowiedzUsuńRewelacja !
UsuńBiedny kocio robił co mógł a tu zonk:))
Jaki waleczny kiciuś! A ten rudy taki nieruchawy. Doskonałe!
Usuńa mnie się nie otwiera .
UsuńSpróbuj skopiować link i wkleić w pasek na górze. Potem enter i powinno pójść.
UsuńOmamuniu, dzięki Opakowana, popłakałam się ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńBiedny kiciuś, tak się chciał bawić! A ta ruda cholera nic! Chyba mu muszą prawdziwego kumpla kupić, a najlepiej niech wezmą od Gosianki:)))
UsuńU Gosianki powinna ta , ahem, ruda cholera stac, na te momenty, kiedy na stanie jest za malo kotkow...
Usuńjeszcze jest sliczny film, jak piesek w parku usiluje naklonic pana - rzezbe , siedzacego na laweczce, zeby mu - psowi - patyczek rzucac :)
Opakowana, masz link? Proooszę!
Usuńwuala:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=q8DiOthAKek
Dzięęęęki, jeszcze łzy ocieram, jak ja kocham te zwierzaki!
UsuńCudo :))))))
UsuńCzajnik by go rozruszał (rudego znaczy).
OdpowiedzUsuńObawiam się, że i Czajnik by nie poradził, straszny sztywniak ten rudy:))
UsuńA czego Czajnik nie jest w stanie rozruszać :))
UsuńI Rudy też by skakał? Szary towarzyski, aż mi go szkoda. Ten to by sobie z Czajnikiem zaszalał:)))
UsuńCzajnik załatwiłby go tak czy siak, mówię Wam! Wczoraj kupiłam mu zabawkę - takie piórka kororowe i inne fikimiki na patyku. Chapnął zabawkę, a kiedy chciałam się z nim pobawić, warczał! Taka cholera! A potem przychodzi do łóżka, pod pachie i trrr...trrr.... i te ślepia mu się tak kleją, jak śpiącemu dziecku. Ojeju, jeju, 4 światy z nim:)
Usuńa czy masz juz gry dla kotkow na i-padzie? tak by sie sam z komputerem bawil i nie warczal na Ciebie :P
UsuńNie mam gier, zapóźnionam w technologiach. Czajnik sam się bawi, niekoniecznie tym, czym powinien:)))
UsuńBom dia Galinhas!!! zimnoi i pada deszcz w Porto! wyglada na to, ze moje przeznaczenie to zajmowanie podiuma o poranku! Wstawac! w Polszcze dziewiata!
OdpowiedzUsuńDzień dobry, Grażynko, wstałam na Twe wołanie:)))
Usuńprzesunelam sie troche na podiumie, by zrobic Ci miejsce..witamwitam!
UsuńTrochę zagniłam we wyrku, ale coś mnie tak dochodziło, jakieś piskanie, czy cuś, a to Grażyna! U której jest nowy post, to ja lecę. Narka.
OdpowiedzUsuńSobota jest by zagnic, podobno, tak mowia ci co jeszcze nie som w stanie emerytalnym. Post nowy jest, bom zwolniona od noszenia i dyzurowania Zabkujacej, mam jakies zawirowania glowy, nagle zrobilo mi sie duzo czasu.
Usuńto wez zawekuj ten czas i sprzedawaj - mowie Ci - bilionerka bedziesz w mgnieniu oka!
UsuńByłam u Grażyny, lećta, bo pięknie bardzo!
UsuńJuz bylam i , kurna, chce tam byc natentychmiast. wstecznie.
UsuńNoooo, ja też...
Usuńa dzisiaj tak padze ( tak mowila nasza Pani Zosia, Slazaczka, co to nas holubila jako dzieci), ze z fiesty by nic nie bylo, suertudos ( tak mowi moja kolezanka Wenezuelka..szczesciarze znaczy) bylismy dokladnie tydzien temu. Jak z cebra leje sie z nieba...ten czas poki co zaczne sprzedawac, bo pewnie niedlugo towar mi sie skonczy, taka mam nadzieje.
UsuńDzień dobry. Portret Licha powstał i poszedł. Pogoda nadal zdechła, duszno i gorąco, uff.
OdpowiedzUsuńMuszę wyjść, ale jeszcze TU wrócę.
I doszedł!!! Super jest i bardzo podobny do tego co mnie się wymyśliło:)))
UsuńHeloł Ewa2, dzięki za Licho, u nas też znów gorąc. I ja muszę wyjść, a nie zachwyca mnie to:(
OdpowiedzUsuńTam do licha! Żadnego licha nie wyczaruję ja. Licho ze mną w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńU Grażyny fiesta. U nas wychodzi słońce, a wczoraj było zimno i przyjemnie. A ja spędzę czas przy piecu z konfiturami i innymi takimi. Udanego weekendu!
Cześć Owieczko, ja nie przy piecu, ale i tak gorąco...
UsuńHej hej Owieczko, a z jakimi konfiturami??? U mnie póki co słońce, ale to o niczym nie świadczy...
UsuńHej, hej Miko, morelowymi i śliwkowymi. I jeszcze papierówki muszę (mus to mój własny, nikt mi nie każe of kors) na musy i do naleśników przygotować. Ty juz morele masz zrobione, czytałam i nawet nagrody morelowe przygotowałaś.
UsuńJak robisz te morele? Z wanilią?
Tylko z cynamonem:))
UsuńPacz, nigdy z cynamonem nie robiłam! I nie jadłam. W poniedziałek pewnie będę następną partię robić, to spróbuję.
UsuńWitam Kurki o poranku. U nas dalej patelnia się zapowiada.
OdpowiedzUsuńOj ciężko będzie.
Opakowana przybliż mi metodę na te gryzące swetry. Bo ja nijak nie mogę rozgryźć tego co ostatnio napisałaś. A ciekawam bardzo:))
to nie o gryzace swetry chodzi, bo wtedy to juz kapota, ale o wloczke - cichcem oderwac z centimetr i wlozyc w cycelnik. i z tem chodzic. jak sie bedziesz czochrac co chwila to wloczki nie kupowac. W torebce nalezy miec male nozyczki, a na materialy - patyczki z watom...
Usuńwracajac do tematu - wiec - nosic kawaleczko wloczki w bieliznie zebyy sprawdzic jej gryzowatosc.
A jak na Ciebie galy wyrypiaja i ie da sie niczego odciac (nawet ze 2cm), to przykladac motek wloczki do podgardla i z tym albo stac, albo chodzic po sklepie gapiac sie na inne towary. Ja podchodze pod te druga kategorie, bo widac mam podgardle delikatne, bo wyczuje kazdego gryza, nawet najlagodniejszego.
probowalam gotowe tekstylia opanowywac odzywka do wlosow jako plukanke. nie pomaga. przynajmniej na mnie. mam jedna rzecz z pewna iloscia angory i sa to palketki, z dala od reszty czlowieka i nie gryza.
Dzięki Opakowana, teraz załapałam.
UsuńPopatrz ja też zawsze na szyi sprawdzam czy nie gryzą. Ale żeby ciachnąć kawałek nitki w sklepie, na to nie wpadłam. Inna sprawa, że w internetowym to się raczej nie da.
A Eucalan próbowałaś, podobno dobry do gryzących?
Nie kapuję o co chodzi z tymi patyczkami z watą - na materiały. Bo mię wszystko żre !
Usuńgardenio, po eucalanie też mię żre !
UsuńTo zostaje tylko bawełna i bambus z tych naturalnych, a ze sztucznych akryl.
UsuńTych patyczków też nie rozgryzłam jeszcze :))
A mnie też żre, ale wkładam podkoszulkę, zimą body pod spód i da się wytrzymać.
UsuńChoć najczęściej wybieram takie nieżrące nadmiernie, ale jak mi jakaś żrąca wpadnie w oko to nie podaruję:))
Gardenia - eucalana nie probowalam. Likwiduje gryzienie?
UsuńEwa2 - patyczki z wata sa na innego rodzaju testy in situ - czy szmata farbuje- test w sklepie z materialami. po prostu dwa przyklady testu czy material/wloczke kupowac czy dac sobie spokoj....
Tak myślałam z tymi patyczkami.
UsuńEucalan zmiękcza wełnę, Ewa pisze, że ją też po nim żre więc trudno powiedzieć.
Szlachetny merynos nie gryzie. oraz ten luksusowy drogi z kozy, jak mu tam. ale za to grzeje straszliwie. ja lubie bawelne z tym, no,o - koszmarem. Jeszcze mialam pokrzywe, ale sie strasznie rozciagala, len - tylko na zgrzebne we fasonie rzeczy, bawelna z akrylem jest dobra takze samo. i welna skarpetkowa wydaje sie nie gryzc.
UsuńJaka pokrzywa? Tego jeszcze nie widziałam.
Usuńopakowana, ja jestem ewa, nie ewa 2 ! ewa 2 to ksywka innej niż ja Pani Ewy ! ta 2 koło mnie - ta 2 sierpnia znaczy, jakbyś nie zauważyła :)))))))))))
Usuńpociągnę jeszcze temat patyczków - one majom być suche ? poinstruuj !
a rzeczywiscie 2 sierpnia, hrehrehrherheh nie mozecie byc wymienne??patyczki...no wiec tu dochodzimy do kompletnej dyskrecji i niemowienia NIKOMU...w zasadzie to czerwona szmate mozna popocierac SUCHYM patyczkiem, bo kolor czerwony jest extra wredny...ale, ciiiii - na patyczek sie pluje dyskretnie i taki wilgotnym sie szmate pociera. jase, ze nie na srodku beli, a ino z brzega. dziala namur beton obowiazkowo. najwredniejsze kolorki to czerwony i indygo, bo moze byc z prawdziwego indyga albo czesc czesciowo prawdziwego indyga. ja kiedys wyszlam z chalupy w indygowym wdzianku, w polowie dnia zrobil sie gorac i na bialym t-shircie pod spodem pozniej mialam odbitke wdzianka, a na skorze - reszte...najgorsza byla szyja, bo i naszyjnik mialam na sobie z lancuchem z metalu jakiegos, od ktorego mialam szyje szaro-brudno -zielonom....
Usuńpees. z t-shirta nie zlazlo, bo to byl prawdziwy indyg.
Opakowana czemuś Ty mnie wcześniej nie oświeciła;)))
UsuńPrzecież ten patent do ubrań, nie tylko materiałów można stosować. I nie miałabym wtedy siwego zadka bo portki mi puściły farbę w gorącu:)))
Opakowana, wymiatasz. Zesłabiło mnie asz od Twoich patentów! A jak sprawdzić, czy buty czarne w środku nie farbujom? To jest dopiero masakra, takie nóżki i paluszki jakby człeka po 3 dniach z wody wyciungli!
UsuńOpakowana ma naprawdę świetne patenty! Ja na drutach wprawdzie robię tylko ocieplacze na nogi, szyć nie za bardzo umiem, chociaż czasami tworzę jakieś zabawki, ale mam dużo planów, na przykład takie, że zrobię w końcu sweter. Wtedy skorzystam z Twoich patentów, Opakowana, i dyskretnie włożę kawałek włóczki w cycelnik:) I piszę to zupełnie poważnie. Dzięki, Opakowana:)
Usuńpatenty na kolory i gryzienie sa w uzyciu od dawna...co do butow to zamiaruje sprawdzic nieopatentowany patent psikania wewnatrz buta lakierem do wlosow, albo psikadelkiem do impregnacji. bo mam jedne (pisalam o nich przy okazji dudka i Gudrun Sjoden w ogole) wyscielane czerwona skora i nosze je tylko z czerwonymi skarpetkami, bo do palcow trzewiczkow, szczegolnie gornej czesci, nie mam jak sie dostac. tresowana mrowka by sie przydala z mikro pompka.
Usuńpoza tym - co do zrodel robotek na drutach i (roche) szydelka - znaja Ravelry?
Opakowana, ale ten lakier do sprawdzania CZY farbują, czy żeb NIE farbowały? Z drutmi i szydełkiem się nie zadaję, to nie wiem. Gardenia jest miszczem.
UsuńZnają ale z angielskiego nie znają. Za to pooglądać lubią.
UsuńAle za to znają to: http://www.intensywniekreatywna.pl/
Jak mnie nie ma w Kurniku to jestem tam. Zerknij w wolnej chwili. To jest strona bardzo fajnej dziewczyny i świetnej dziewiarki. Choć nie tylko, bo także znakomicie szyje. Na filmikach pokazuje co i jak w taki sposób ze kamień by zrozumiał.
A tu jest jej stary blog: http://www.intensywniekreatywna.blogspot.com/
Poza tym to bardzo życzliwa i serdeczna osoba. To mówię na podstawie własnej z nią znajomości pozablogowej.
A poza tym jest jeszcze Drops i Forum Maranty, a dla rosyjskojęzycznych Osinka. Tam też mnóstwo do podejrzenia.
No i wywołałaś wilka z lasu Hanuś:)))
UsuńCzołem wilku! Ale tu jest Kurnik! Nie strasz!
Usuńznamy, znamy, podczytywamy :)
Usuńna rav sa polskie grupy, ale jakies takie spionce trochu.
intensywnie kreatywna ma bardzo fajne te cwiczebne filmy i kroki po kroku :)
Hana - lakier - ZEBY. ale to jeszcze nie ptrzetestowane - bark mi farbujacych butow!
papa ide na plaze!
Gdzieżbym śmiała.
UsuńA z tym miszczem to pojechałaś po bandzie kochana.
Chyba prawdziwego nie widziałaś :))
Opakowana czyli trafił swój na swego- dwie druciary zawsze się dogadają.
UsuńA IK uwielbiam i Kurnik oczywiście:))
No, dobrze, że porę się zreflektowałaś!
UsuńOpakowana, serca nie posiadasz. Na morską plażę w dodatku idziesz sobie, to niesprawiedliwe.
UsuńWydziedziczenia nie myślę ryzykować:))
UsuńChoć Ty Hanuś pewnie inne dotkliwe kary byś zastosowała. Wolę nie sprawdzać
no mam plaze niedaleko, to jak mam nie chodzic? zimom tez chodze. Kolekcjonuje szklo morskie, gimnastycznie tak :)
UsuńSerca nie mam, bo pewnie pod miedzom zgubilam :P
gardenia, ja na drutach, szydlem oraz iglom od ok. 50 lat szaleje....samouk. jak Mama mnie usilowala uczyc robic szydelkiem to dziwnie bylo, bo ona tylko berety wczesniej robila i w glowe zachodzilysmy JAK robic prosto a nie w kolko, hhrehrhehrhe
UsuńJa szyć nie potrafię, strasznie żałuje. Na drutach prawe i lewe pokazała mi babcia , ok 30 parę lat temu. Do reszty doszłam sama. Natomiast szydełka nie mogłam załapać, wreszcie z 10 lat temu wzięła się za mnie znajoma i nauczyła mnie robić w jeden wieczór ale muszę mieć schemat.
UsuńJednak zdecydowanie wolę druty bo na nich zrobię praktycznie wszystko (oprócz skarpetek- nie znoszę). Jak więc widzisz drutomaniaczka jestem od lat i włóczkoholiczką choć zawsze kłębków mi mało:))).
szycie nie jest straszne! jak to powiedziala kolezanka z mojej grupy na studiach do naszej wspolnej kolezanki - Ewa, sluchaj, jak Kryska umie szyc to kazdy sie nauczy :P
Usuńszydelkiem bardzo szybko przybywa robotki, TO jest zaleta :)
Załamałaby się przy mnie:)
UsuńGardenia, sankcjom za niesubordynację będzie manie Czajnika na 3 dni.
UsuńA nie można Frodka na 6, w zamian?
UsuńOpakowana, mi szydełkiem przybywa właśnie wolniej, nie wiem dlaczego, a żeby szyć to trzeba mieć maszynę jako taką, a nie to chińskie badziewie wrrr...
O rany, Opakowana, hrhrehrehrehrehrehrehre:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))hrehrehrehrehrehre:))))))))))))))))))))))), uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńPS. Gardenia - palketki to skarpetki, gdybyś się zastanawiała.
Dzięki Hanuś, już mi było głupio Opakownej pytać:))
UsuńResztę załapałam
Gardenia, mnie też dialog z Opakowaną ZE ZROZUMIENIEM zajął trochę czasu, hrehrehre:)
Usuńno no!! :P
UsuńGardenia - mozna mnie pytac do usmarkanej smierci, w koncu za cierpliwosc jestem aniolem I klasy, ze skzrydlami naturalnej wielkosci i certyfikatem z pieczenciom potwierdzajacym moja anielskosc. Anavilma swiadkiem!!!
UsuńAnelico kochana to nie chodzi o Ciebie, tylko o mnie żem taki tuman co nic nie łapie.
Usuńale dzie tam!! palketki niekoniecznie trzeba znac ;)
UsuńA co tu taka cisza?? DZIEŃ DOBRY, Kureczki! Wstawać! Gdakać!
OdpowiedzUsuńDzie cisza? Jaka cisza???
UsuńNo jak , wszak gdaczą od rana!
UsuńJaka cisza? Gdzie ona te cisze widzi?
UsuńŚliczna bajka,zrobiłam kiedyś mojemu dziecięciu za maleńkości rozczochrane zdjęcie i kto nie spojrzał orzekał -Licho leśne, może znajdę :). Niech minie ktoś pożałuje ! miałam mieć od czwartku dwa dniu urlopu na ogarnięcię domu, miałam dziś ze stoiskiem być na jarmarku św Piotra nad jeziorem Zbąszyńskim , miałam koncert Pectusa tam w niedzielę zobaczyć-pół roku na to czekałam - a po powrocie w środę po południu do domu moje dziecię młodsze rozłożyła angina na 40 stopni gorączki i wszystkie anginowe atrakcje, po trzech dniach niespania to nawet upału się nie czuję :(
OdpowiedzUsuńO matulu, biedaku! Wstrętna angina, że też nie mogła się po weekendzie ujawnić! Bardzo współczuję! Szukaj zdjęcia, też przyjmiemy!
Usuńo matku bosku...plagi egipcjanskie znaczy...
Usuńtez ciekawam zdjecia Licha!
Ja też mam gdzieś zdjęcia mojego najstarszego licha, tzn. kurczątka:) Takie fajne, kudłate licho, a wyrosło na poważną sześciolatkę z warkoczami... Zyczę zdrówka dziecięciu. Angina to takie prawdziwe, podłe licho.
UsuńMałgoś, żałuję i użalam się nad Tobą, biedną. Ale do niedzieli jeszcze chwilka, u dziecioków szybko przychodzi i szybko odchodzi, może chociaż koncert zobaczysz? Czy ktoś nie może na chwilę Cię zastąpić? Boszszsz, zrobiłabym to, gdybym była bliżej:(
OdpowiedzUsuńŻałuję Cię bardzo, utulam. Może jeszcze dziecięciu lepiej będzie. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa bardzo przepraszam, ale czy te sikorki mają okulary przeciwsłoneczne? Nie narysuję Licha, bom ciągle chora w łożu leżę bez głosu.
OdpowiedzUsuńLeżysz? Myślałam żeś jednak się zwlekła z łoża boleści i serowarzysz w doborowym towarzystwie.
UsuńAgniecha, brak głosu męczący jest. Nie można nikomu nawrzucać. Ta bezsilność boli :) Ale już Ci troszku lepiej ! Okulary zauważyłaś !
UsuńA do konków dasz radę póść ?
do koników ! czy dasz radę .
UsuńAgniecha, gratuluję spostrzegawczości! To patent Ogniomistrza, bo to jego fotki. Zapomniałam podać autora za co bardzo przepraszam!!!
UsuńRogato, nakichałabym im mikrobami do sera i wszyscy by się zarazili. A że nieprzyjemny ten wirus czy bakteria, to wolę, żeby poza nasze domostwo nie wyszedł.
UsuńAgniecha, ale on chyba, ten wirus, powinien poza Twoje domostwo wyjść, bo jak inaczej się go pozbędziesz?
UsuńAgniecha, pierwsza zauważyłaś okulary! Majo!
OdpowiedzUsuńA po co Ci głos do rysowania?
a ja myslala, ze to takie wylupiaste oczki...rzeczywiscie to okularki.
Usuńja tez myslalam z daleka, ze takie gupie oczki majom....piekne te okularki, klasyka! ray ban!
UsuńPo co mi głos do rysowania? Właściwie po nic, ale jak czuję się niekompletna, to nie mam weny.;-)
UsuńCoś mi się widzi, że to zwykłe wykręty:))))
UsuńMoże i tak, bo kiedy głos mam to weny też nie miewam dość często.
UsuńZapomnialam napisac,ze bardzo mi sie spodobal Hukala i takze zdjecie , piekne nadzwyczaj swiatlo i otoczenie...
OdpowiedzUsuńHukała był piękny...
OdpowiedzUsuńHukała był bardzo piękny - to mój ulubiony wzorzec piesa. Taki trochę rozczochrany gończy - jakiś fransuski.
UsuńDzie tam Ewa, on nie był francuski żaden. Rodowód miał mniej więcej jak Wałek. Tylko ja go tak fryzowałam - a to na szpica, a to na westie, a to na teriera:)))
UsuńDziefczynki, czy Wy też nie możecie wejść na blog cudArteńki? Że niby nie ma takiej strony?
OdpowiedzUsuńJa wejszłam, o kapliczce od Mnemo napisane ostatnio .
UsuńDziędobry !
Na tego ostatniego posta o morzu wejść nie można, chyba CudArteńka go wykasowała.
UsuńTeż myślę, że go wykasowała i już nie zdążyła poprawić, bo udała się nad morze Bałtyckie.
UsuńA, widzisz! Albo go zaprogramowała, a blogger zrobił Ją w bambuko. Mnie też raz tak zrobił. Ustawiłam co trzeba, a on pfff...
UsuńBlogger nieładnie postępuje. Żre komentarze na ten przykład. Taki on jest!
UsuńMikuś, wczoraj czytałam bajeczkę B. Najbardziej z niej zapamiętał choinki w kołderkach. A przed snem szukał Licha za grzejnikiem :) Powiedział, że go nie narysuje, bo jest lozcochlane, bludne i bzydkie ! I stlasył dziefcynkę !
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że mu przeczytałaś:))))))) Szkoda tylko, że narysować nie chciał... Ale przecież Licho potem stało się skrzatem domowym, to może ta wersja by mu podeszła?
UsuńEwy się pomyliły? Z mojego rocznika było dużo Ew, w klasie cztery. Powinnam była sobie wymyślić jakąś Hermenegildę, ale teraz już nie będę zmieniać. Jak zaczęłam wędrować po blogach, to byłam tak przejęta, że mi nic do głowy nie wpadło.
OdpowiedzUsuńTo data Opakowaną zmyliła:))
UsuńNie szkodzi, już mi się zdarzało. Miło mieć dowcipną imienniczkę. :)))
UsuńWstawac kury, co to ja ciagle mam za pobudkarza robic? Bom Dia Galinhas!
OdpowiedzUsuńWstały, dawno, tylko nie gdaczą! Bom Dia!
OdpowiedzUsuńBom dia bom dia. Dobrze ze wstaly! szkoda dnia...psy szczekajom, koguty juz nie piejom, samolot warczy na niebosklonie, sloneczko z lekka przypieka, mgly poranne sie podnoszom...a tutaj tez szfyscy spiom albo udajom, ze spiom, Zabkujaca zasnela snem przedpopoludniwym, wiec domownicy tez dali nura w loza...ide na sokawke!
OdpowiedzUsuńPysznej sokawki i ślicznej niedzieli!
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńJa już po porannym spacerze, nakarmieniu kota córki, kawkę właśnie skończyłam i się melduję. Upał od rana, niebo bez chmur, leki wiaterek.
Wszystkim Kurom miłej niedzieli życzę.
Tobie Ewo też. Tutaj na zewnątrz jakaś masakra i katastrofa, 44 stopnie w słońcu. Nie odważę się na spacerek:(
OdpowiedzUsuńWyglada na to ,ze mimo glowowych zawirowan pojde w Portugalie, tabletka wzieta, aparat fotograficzny zapakowany..pieknej niedzieli zycze wszyckim Kurom!
OdpowiedzUsuńCzau Bambiny !
OdpowiedzUsuńLatoooo, ale dziś nie tak źle, bo że tak powiem cyrkulacja jest :)
Dzisiaj upał i do mnie dotarł, ale już się chmurzy i zapewne będzie niestety znów burza... Miłej reszty niedzieli!
OdpowiedzUsuńPrzypominam o lichach, do 20.00!!!!
Wysłałam licho na Twój adres.
UsuńAgniecha, płonę z ciekawości!
OdpowiedzUsuńJa natomiast jeszcze z gorączki.:-(
UsuńDzięki!!!!
UsuńMika ,czy Karusia to od Kariny ? Miałam taką kiedyś w przedszkolu , znaczy się Karinę . Jak rysowałam urodzinowe stworki dla jubilatów ,stała przy mnie i powtarzała :He he he ,tak się nie rysuje ;) Raz zasłużyłam na jej pochwałę ,stwierdziła : tylko wrotki się pani udały ;)
OdpowiedzUsuńFajna twoja bajka ,bardzo ciekawa jestem ,tych wszystkich Lich ,ja swoje Licho też wysłałam :)
Możecie mi tam nie uwierzyć ,ale okulaty u sikorek spostrzegłam od razu ;)
Czy zdjęcie Hukały ,bardzo ładne ,nie było wszak jednak już publikowane w Kurniku ,bo wydaje mi się znajome .
Tak, Karusia to od Kariny.
UsuńZdjęcie Hukały owszem było, o zimę mi chodziło:)))
Licha sa bardzo różnorodne:))))
Mogę mieć troszkę opóźnienia w z Lichami, sorry!!! Ale na bank będą do 21.00
Do licha! Mika!!!
Usuń20.53 !
OdpowiedzUsuń21.01!
OdpowiedzUsuń