Po pierwsze rozstrzygnięcie "konkursu" na cytat literacki stosowany w życiu codziennym. Samozwańcze i jednoosobowe jury w mojej własnej osobie postanowiło iż nagroda zostanie przyznana Ewie 2 za cytat "Tato nie wraca ranki i wieczory, we łzach go czekam i trwodze..." Wzbudził duży odzew i wiele z nas przyznało, że stosuje go w życiu codziennym i jest jednym z rodzinnych powiedzonek. Nagrodę stanowi oczywiście książka, mająca coś wspólnego z kotami:)))
Ewo 2 , gratuluję zwycięstwa i bardzo proszę o przesłanie adresu na maila, abym mogła wykorzystać Pocztę Polską do dostarczenia ci nagrody!!!!
Po drugie, chciałam bardzo gorąco podziękować koleżance Gardenii za fantastyczną niespodziankową przesyłkę, którą wczoraj otrzymałam:)))) Na mizernych zdjęciach bynajmniej nie mizerne śliczne dziergane upominki:
ciemnozielona szalo-narzutka, miękka i cieplutka
kunsztowna serwetka, udziergana z pajęczej nitki:
i jeszcze coś na osłodę.
Gardenio, ponieważ napisałaś, że mam nie mówić, że niepotrzebnie , więc nie powiem. Ale jest mi naprawdę bardzo miło i serdecznie ci dziękuję za cały trud włożony w te śliczne rzeczy. Buziaki wielkie!!!
Skoro VARIA, to i ja pozwolę sobie na wtręt - wybaczysz, Mika? Właśnie uruchomiłam SZAFĘ - zakładka "Skarpeta w szafie". Na razie szafa jest dosyć pusta, ale mniemam, że szybko się zapełni. Powyciągajcie z szaf te wszystkie ciuszki, nad którymi przez całą zimę pastwiły się krasnoludki!
A teraz , drogie panie Kury, do roboty!!! Pióra w pazura i tworzymy! Tworzymy mianowicie wiosenną przygodę waszego ulubionego bohatera literackiego, Pana U, wielbiciela sweterka ze słonikiem:))) Tudzież wina "Szał". A więc zaczynamy....
Był koniec kwietnia. Wreszcie nadeszła długo oczekiwana wiosna, drzewa pokryły się młodymi , delikatnymi listeczkami, ptaki szalały, koncertując jak opętane, koty się oblizywały. Także Odys, rudy kot pana X, odziedziczony po tragicznie zmarłym pułkowniku M. (o tej tajemniczej historii można przeczytać w zakładce "Szary dzień pana X").
"Odysku, przestań się ślinić do tego szpaka!" zawołał pan X. "Zaraz ci dam chrupek!"
"Chrupek, rzeczywiście!!! " - prychnął Odys - "Nie ma to jak świeżutki młody szpaczek... - rozmarzył się. - Nie darmo mówią "szpakami karmiony", może i dlatego jestem takim świetnym kotem śledczym!" O Odysie można różne rzeczy powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest skromny i umiarkowany w ocenie własnej kociej osoby.
Profesor X nakarmiwszy kota chrupkami, które ten przyjął z umiarkowanym entuzjazmem, postanowił zobaczyć jak wygląda wiosna w parku. Udał się więc na przyjemną wiosenną przechadzkę, na wszelki wypadek wziąwszy jednak ze sobą parasol. Kwiecień, plecień i tak dalej...
Pan X zasiadł na swojej ulubionej ławeczce i z radością rozejrzał się wokół. Trawa lśniła szmaragdową zielenią, upstrzona puchatymi żółtymi mleczami, złociste forsycje ubrały się w wiosenną szatę, nawet bladoróżowe migdałki zaczynały rozwijać swoje kwiatki. Ptaki szalały, ćwierkając, gwiżdżąc, kłócąc się między sobą i śmigając z różnymi materiałami na budowę gniazdek. Tą rozkoszną kontemplację przerwał mu chrapliwy głos, należący do postaci w różowym sweterku ze słonikiem, wynurzającej się zza krzaka: " Sie ma , Mistrzu! Profesorek wiosenke se ogląda, co?" zaśmiał się pan U, pokazując resztki uzębienia w szerokim uśmiechu.
Profesor drgnął, wytrącony z wiosennego błogostanu. "A to, pan! No cóż tam u pana, chyba też pan z wiosny zadowolony, co?" zapytał X uprzejmie.
"Sie wie, ciepełko, można se troche "Szału" w plenerze zapodać, nie? Ale wiesz pan, profesorku, kłopot troche mam, znowusz jakieś dziwa w naszym miasteczku się zaczynajo..."
- "Jakie znowu dziwa?" - zapytał z niepokojem X , mając w pamięci wydarzenia listopadowe.
- "No nie wiem właśnie sam, zdało mi sie, żem jakiegoś stwora dziwnego w zagajniku widział..."
- "Jakiego znów stwora, na miłość boską???"
- "Wisz pan, takie cuś jakby kuń, ale i z faceta sporo miał, no i gadał po ludzku..."
- "Centaur????????? " - krzyknął profesor - "Centaura pan widział???"
- "O, o, o, Centuś, tak mówił o sobie, żeby go Centuś wołać!"
- "A nie był to skutek nadmiernego spożycia wina "Szał"? Tam na etykiecie też kuń, pardon, koń? "
-"No coś pan, przecie ja onego żem widział zanim my z kolesiem "Szała" obalili!"
- "I co on jeszcze mówił?" zapytał X z ciekawością.
No właśnie, cóż jeszcze ciekawego mówił Centuś????
Pan U. z właściwą sobie ufnością brata się z Centusiem |
Czyzbym pierfsza!!
OdpowiedzUsuńOjej, jaki rysunek, jaka opowieść i jakie piękne prezenty:))))
OdpowiedzUsuńŻe też tak napiszę w odwrotnej kolejności z powodu mej radości, iż jestem druga:)
UsuńPierfsza to pierfsza, druga to druga a gdzie mój ulubiony ciąg dalszy???
UsuńPierffffffffsza jezdem, mimo ze z Kanady..
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
UsuńNareszcie Grażynko, nareszcie! Poproszę o cdn, z jakimiś kanadyjskimi ciasteczkami może w roli głównej? Bardzo się cieszę, że jesteś znów , ale jednak mam poczucie oddalenia... Przed chwilką napisałam jeszcze komentarz u ciebie o ziarnopłonie:))
UsuńDopiero teraz poczytalam, najsamprzod zamelowalam swoja pierfffsza obecnosc...piekne zaczelas Mikus i duze pole do popisu jest dla tych co beda kontynuowac...
UsuńNarzutka -podarek mnie powalila...
ide czytac na moj blog.
UsuńCiasteczka mowisz a ja juz zapomnialam co to sa te ciasteczka, niedlugo pisac bede opowiesc.."desde el jardin" czyli "z ogrodu"...bo to moje teraz wyjscia sa, a tam ciasteczek ni ma..ino kaffffke czylo sokafffke braciszek czasem poda. Ale ptaszkow jest duzo, wiec kiedy moge latam z moim wiernym aparatem fotograficznym..
Narzutka jest boska i przecieplutka, z estońskiej wełny. No i ten kolor...
UsuńA może byś spróbowała taką malutką kontynuację...
Sokawka w ogrodzie z ptaszkami dobra rzecz! Czekam na zdjęcia więc. Bardzo ciepło pozdrawiam...
UsuńPrzyjade jeszcze do Zakopanego z maka kukurydziana...mamy zrobic sniadanie wenezuelskie...to wtedy dasz mi tego ziarnoplonu...
UsuńA ta kontynuacja do kiedy ma byc napisana
UsuńBardzo czekam i będzie mi baaaardzo miło. Muszę tylko sprawdzić, czy jemu potem listki nie zanikają, ale chyba nie. Od frontu przeniósł mi się też na podwórko z tyłu i już zrobił taką sporą łączkę, łatwo się przyjmuje.
UsuńNie ma terminu, będziem snuć opowieść na bieżąco, po kawałku:)) Chyba, że się bardzo zapętli, to trzeba będzie przeciąć.
UsuńGrażyna, fajnie, że się odzywasz! Dajesz radę?
UsuńGrażyna nasz ziemski świat strasznie się skurczył :) Jesteś tak daleko ,a wydaje się że na wyciągnięcie ręki :))
UsuńJakoś tak cinko mówił - ani jak kuń, ani jak facet. Ale chyba silnie przestraszony był - rzekł Pan U. Ręce my se uściśli - a chwyt ma jakbym kopytem dostał - kontynuował przejęty Pan U.
OdpowiedzUsuń- Ale mówił coś? - zapytał rozemocjonowany X. Pan U. był taki przejęty, że to nie mogło być delirium. No i wyglądał na trzeźwego.
- No coś bełkotnął. Że mu zimno i czy cimno, sam nie wiem. Goły taki, to i zimno mu. Cimno jeszcze nie było. I napić się chciał, ale mieliśmy tylko "Szał" - to i szału ni ma. A bo to wiadomo co taki zrobi, jak się tego napije? Wścieknie się i na baby poleci, albo co? A kobity u nas nie od tego. Zakocha się która i nieszczęście gotowe.
Panu U. nie można było odmówić racji. X zadumał się, nie bardzo wiedział, co z tym fantem zrobić.
- No dobrze, Panie U. Załóżmy, że panu wierzę. Gdzie on teraz jest, ten - jak mu tam - Centuś?
- No jak gdzie? - odparł Pan U. A tam, w tych krzakach za piaskownicą. Kupiłem mu bułkę, kazałem cicho siedzieć i przyleciałem tu.
Mikuś nie ma o czym mówić, naprawdę. Cieszę się, że trafiłam w gust, bo z tym czasem ciężko.
OdpowiedzUsuńNiech Cię kochana narzutka ogrzewa w tych zimnych okolicznościach przyrody, a serweta zdobi jakiś kąt.
Grażynko dziękuję za uznanie:))
Gdybyś chciała podobną to ........da się zrobić:))))
Jest o czym mówić, jest. Trafiłaś idealnie:))) Narzutka dzisiaj się bardzo przydała, zimno jest solidnie.
UsuńU nas rano niestety też:((
UsuńSuper, że dziergadło już w użyciu i sprawdza się:))
Gardenia piękne te Twoje dzierganki :))
UsuńDziękuję Mario, lubię je robić. To chyba już nałóg.......
UsuńGardenio kochana, jaka piękna i chusta, i serwetka. To rzędami skróconymi robiłaś ? Bo cóś w podobie zamierzam już od roku se zrobić :) I na razie w zamiarze zostało :)
UsuńO chustę mi chodzi oczywiście :)
UsuńEwuniu tak to rzędy skrócone, ale ja Ci dam jeszcze lepszą wskazówkę.
UsuńMoja przyjaciółka nagrała cały film jak się ją robi. Jest tutaj na jej stronie. Nie trzeba się logować. Pokazuje wszystko kroczek po kroku (i bardzo dobrze objaśnia).
http://www.intensywniekreatywna.pl/maluka-bea-schmidt-czesc-1/
http://www.intensywniekreatywna.pl/maluka-bea-schmidt-czesc-2/
Chusta nazywa się Maluka a wzór jest na Rav za darmo
http://www.ravelry.com/patterns/library/maluka
Dwie mistrzynie dziergania wsiadły na ulubionego konika a może na Centusia ? :))))
UsuńHe he he kto wie....
UsuńMarija, pode mnom się Centuś załamie ! Nie ryzuję jego zdrowia i kądycji :)
Usuń:)))) Gardenio, BUZIALI ZA TE LINKI !!!! (Kreatywną znam, i mam zalinkowaną, ale ta chusta mi umknęła).
UsuńA na zdrowie:)))
UsuńByła zaraz po Wielkanocy albo przed. A teraz "Kropelki" są
ja Kreatywna tez podczytuje :) fajne ma lekcje i pokazy .
UsuńGarde - sliczne te fanty! Zdolniacha dziewczyna.
co do opowiesci, to ja, ahem, beletrystyki nie umiem pisac niestety, wiec tylko bede czytac.
Opakowana, TY nie umiesz beletrystyki pisać???
Usuńja tylko fakty... znaczy zmyslac nie umiem :(((
UsuńKokietka!!!
Usuńhrehrehre....ja tam znam wlasne ograniczenia. Tak samo, jak z ukochaniem sztuki - nie mam reki ani wyobrazni, wiec sie przerzucilam na historie sztuki, troche postudiowalam, a troche sama...a jakbym byla zdyscyplinowana to bym czytala 15 razy wiecej skiazek o architekturze. ...ale nawet szopy na wongle bym nie zaprojektowala....
UsuńWitajcie Kurki. Dziękuję, wzruszyłam się. To powiedzonko miało swoją przeróbkę w stanie wojennym. Wiadomo, że jak ktoś utknął na dłużej to musiał wracać rano (imprezy wtedy całonocne były). Zamiast zbójców było pełno zomowców na drodze.
OdpowiedzUsuńKontynuowania opowieści nie podejmę się, piękna narzutka i serwetka. Moja mama takie robiła,
Ewo2 gratuluję wygranej :))
UsuńEwo, adresik na maila poproszę!
UsuńGratulacje Ewo2 :)
UsuńAdresik wysłałam.
UsuńDziękuję.
No wlasnie - ewa - kongratulacje!!!!
UsuńZ prawdziwą przyjemnością Mika muszę przyznać ,że prezenty dostałaś bombowe :)) Zaś z przykroscią muszę siem przyznać ,że weny na niwie literatury mi brak :(
OdpowiedzUsuńFajowy ten Twój centuś Hana ,ale un jakby płeć zmienił , Mika pisze o facecie ,a ten na rysunku kobitom trąci ;))
Bo on taki subtelny bardziej.
UsuńPrezenty naprawdę ekstra są.
Marija, ćwicz pióro, może chociaż ze dwa zdania???
Taaa Mika łatwo powiedzieć ćwicz ,a jak ćwiczyć jak w czerepie wiater hula ;)
Usuńmnie tez tronci damom, pan U....bo i kapelusik i slonik i nosek w jednolitym kolorku damskich desusow.
UsuńWtem, zza krzaków dobiegło ich rżenie z parskaniem. Spojrzeli na siebie, i odwróciwszy się na pięcie skierowali swe kroki za piaskownicę, a wlaściwie za krzaki. Oczom ich pojawił się widok, który spowodował stan osłupienia, wytrzeszczu, i opadnięcia dolnej szczęki u obudwu panów. U Profesora jakby bardziej, gdzyż taki widok miał pierwszy raz w swoim długim życiu. "O matko", jęknął Profesor. "A nie mówiłem, a nie mówilem" powtarzał wytrzeszczony Pan U. "Ale mówiłeś pan, że jeden był" szepnął Profesor. "Bo był jeden" odszepnął Pan U. "To co, dwoi mi się w oczach?" mamrocze Profesor. "Hej, hej Centusiu" zawolał Pan U. "Skąd ten drugi konioczłek się tu znalazł?" "Tylko nie konioczłek, tylko nie konioczłek, to jest moja przyjaciółka" " Panowie, przedstawiam : Matylda Centaurowiczówna !" Matylda rzuciła powłóczyste spojrzenie zza długich rzęs w kierunku Profesora. "Profesorze" rzekła, Profesorze, jak miło mi Pana poznać. Tak wiele o Panu słyszałam" kontynuowała posyłając mu znów spojrzenie zza rzęs .
OdpowiedzUsuńNo tak wyjaśniła siem sprawa rysunku ;) Rozmnożyły się przez pączkowanie w tych krzakach :))
Usuńjakie ponczkowanie? co ony? drozdze? ;)))
UsuńOoo, jakie ładne prezęty!!! Ta narzutka taka misterna, jak ja bym chciała umieć takie śliczne ażurki wyrabiać!...
OdpowiedzUsuńweny literackiej na starość nie posiadam, ale piszta piszta, to będę czytać ...
Ty annavilma robisz inne misterne rzeczy , podziwialam Twój kołowy sweter ,bardzo ciekawy pomysł i świetne wykonanie :)))
UsuńWłaśnie, też go ostatnio oglądałam. Piękny wyszedł . I podziwiałam Twoją cierpliwość.
UsuńMnie zawsze te ostatnie, długaśne rzędy niemiłosiernie się ciągną:))
Też oglądałam ! Potwierdzam ! Piękny jest bardzo !
UsuńJa Wam jeszcze moge powiedziec, ze podobno mozna go nosic do gory nogami!!!
UsuńNIe podobno, tylko naprawdę :) Do nóżek się ścielę za Wasze miłe łechtające mą próżność słówka :))))
UsuńAle ażurów nie umiem i się za skarby świata nie naumiem!
UsuńIdź do IK ( link gdzieś wyżej) nauczysz sie w try miga ażurów.
UsuńAga tak tłumaczy i pokazuje ,że nie ma mocnych każdy załapie , Ty też:))
Kołowca zrobiłaś ekstra to i ażurom dasz radę.
nie dam rady, bo są niezgodne z moim charakterem, myślisz że nie próbowałam? Jak się robi ażury to trzeba się pilnować wzoru i patrzeć na schematy, a ja tego nie znoszę, bo mam anarchistyczny charakter i wszystko robię jak chcę :)
Usuńa dzie moj komentarz?
Usuńbo mowilam, ze na te wzory azurowe to trzeba patrzec przez pierwsze kilka rzedow, a potem to palce same pamietajo. zazwyczaj, rhehrehreh
Opakowana święta racja.
UsuńChyba że dziad dwustronny, to wtedy trochę dłużej trzeba zerkać.
Annavilma Ty po prostu musisz skomponować własny ażur, zobaczysz jak będziesz śmigać:))
Dziewczęta, jakże miło znów spotkać Centusia w literaturze. Dzięki Miko! Wiesz, jak go lubię.
OdpowiedzUsuńNiestety, mózg mi zwiędł i dziś się z pewnością nie przyłączę do literaturo-twórstwa. Powodzenia.
Agniecha, no co ty, tak na ciebie liczyłam!!! Jak na Zawiszę! A ty mnie tak???? Zmuś się, pliz! Specjalnie go przywróciłam dla ciebie...
UsuńNie obiecuję, ze względu na różne wyczerpujące zajęcia w domu i okolicy, w najbliższym tygodniu.
UsuńMika, piękne prezenta żeś otrzymała ! Gardenia miszczyni nad miszczyniami ! I jaki skomplikowany wzór tej serwety, oniemiałam z zachwytu !
OdpowiedzUsuńOraz cieszę się z powrotu powieści kryminalnej w odsłonie fantasy ;)
Nie mam chyba dzisiaj weny, może jakiś "Szał" by mi pomógł ???
Ale nie mogę zaszaleć, bo sprzontać mus, goście jado do mnie na weekend, sprzątać trza :/
Ch etnie poczytam koleżanki, no chyba, że mnie jakaś szalona koncepcyja najdzie ;)
Dziękuję bardzo Sonik, ale ja nie mistrzyni , czeladnik zaledwie:))
UsuńA wzorem służę chętnie, on tylko tak wygląda, wcale trudny nie jest.
Żadna weny nie ma, co was tak z wiosną zaćmiło??? "Szał" by pomógł niewątpliwie!
Usuńnie wiem tylko, zeskąd się wzięła za krzakami parasolka mamy profesora, skoro pan U oddał ją w poprzednim sezonie tego serialu ? ;)
OdpowiedzUsuńMika we wstępie napisała że pan X udał siem do parku z parasolką ,jako że przezorny jest ,bo przeciez kwiecień to plecień .
UsuńJa napisałam, że z PARASOLEM, Hana przetworzyła go na parasolkę....
Usuńoraz piękny rysunek bardzo, słoń na sweterku też fajny, chociaż w pierwszym momencie odebrałam go jako biustonosz pana U i już się obawiałam, że on z Patologii od Hany przybył, ale odetchnęłam z ulgą, że to jednak omamy wzrokowe spowodowane brakiem "Szału " i stanik jest porządnym rasowym różowym słoniem ;)
OdpowiedzUsuńSonic, nie bądź taka skrupulatna. Pan U. bardzo się przywiązał do parasolki i sobie ją ukradł znów!
OdpowiedzUsuńCo z Wami Kury??? Dzie Wasze drapieżne pióra???
OdpowiedzUsuńHana wszystkie wydarte na pierzynę i poduchy ;)
UsuńOne się rozkręcają tak koło pólnocy więc ...
No właśnie pisałam powyżej, same chętne do czytania, a czarną robotę to kto ma odwalać? Może Kret przyjdzie albo Mnemo?
UsuńMarija, dawaj 3 zdania, które pchną akcję do przodu!
OdpowiedzUsuńHana pod spodem próba kontynuacji tego co napisała Ewa .
UsuńProfesor osłupiał . Taka młoda piekna ,to nic że na czterech nogach ,jednak to jakaś namiastka kobiety . -Całuję rączki szanownej Centusi- powiedział . Hmm rączki ,ale którą wybrać ?
OdpowiedzUsuńPiękne prezenty :))) W sam raz na kwietniowe chłody ta narzutka .... :/ co to za pogoda, u nas rano był raptem 1stopień!!
OdpowiedzUsuńOpowieść fajnie się zaczęła i powoli rozwija. Czytając o tych chrupkach, widziałam naszego kociambra - szału ni ma, zjeść, zje, co ma biedak robić ... ;) A chrupki z daleka przyjechały do niego, a on tego nie docenia ;)
Może by wolał inny smak? Na przykład szpaczkowy?
UsuńNa pewno :)) A najlepiej zapolować na samego szpaczka ;) albo, żeby szpaczek sam do miseczki wleciał i dał sie zjeść :))
UsuńCentuś jak żywy!!!! Za to jam nieżywa!!!! Padam na pyszczor, udzielę się dopiero w piątek albo inną sobotę;) Jutro od rana do nocy w fabryce;) mam nadzieję, że zdążę napisać epilog;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam szfystkie Dziefczyny!!!
Hana, przesyłka dotarła dawno - wielkie dzięki;) Już po prawdzie zapisana przez Księżniczkę - nawet napisała do Ciebie list!!!;)))
No to klops, przed chwilą napisałam, że na ciebie czekam i co dalej???? No ludzie, tak być nie może!!!
UsuńKrecie, dzie ten list???
UsuńAle rączki są przecież tylko dwie, reszta to kopytka! - pomyślał, a że w tej samej chwili Matylda podała mu swoją prawą, uroczą zresztą, rączkę, więc dylemat rozwiązał się sam.
OdpowiedzUsuńUcałowawszy rączkę Matyldy Profesor wyprostował się i aż go zatchnęło, bo zobaczył, że Centuś patrzy na niego i w oczach ma chęć mordu. - Zazdrosny, czy jak? - pomyślał i przezornie cofnął się nieco.
OdpowiedzUsuńProfesor stał jak wryty. Spoglądał w sarnie oczy, okolone nieprawdopodobnie wręcz długimi rzęsami i zastanawiał się, jakie plotki dotarły do uszu pięknotki. Zbierał myśli w głowie. Zastanawiał się jak zacząć rozmowę i delikatnie wysondować co właściwie pięknooka centaurionka o nim słyszała. Czy ma się wstydzić, czy wręcz odwrotnie, wypiąć dumnie swą wątłą pierś. Już otwierał usta by inteligentnie zagaić, gdy nagle końskie nogi zatańczyły w miejscu. Przednie dreptały panicznie, a tylne wymierzyły potężnego kopniaka. Centuś również zerwał się do biegu, lecz zerknąwszy szybko dookoła zatrzymał się, patrząc na spokojną już pięknotkę, z pytaniem w oczach. Lekko zawstydzona Matylda uśmiechnęła się przepraszająco.
OdpowiedzUsuń-Och, wybaczcie... Generalnie nie jestem płochliwa... Boję się tylko dwóch rzeczy. Tego co się rusza i tego co się nie rusza... Ale ten motyl usiadł na moim zadzie tak niespodziewanie...
Profesor spojrzał na Pana U. Wiosna...
Następnie przeniósł wzrok na Matyldę i osłupiał. Na skutek wierzgnięcia jej długie blond włosy rozwiały się na wietrze i osłupiałym oczom Profesora ukazała się alabastrowo biała pierś drżąca z zimna i emocji. Nogi się pod nim ugięły - w przeciwieństwie do wątłego torsu.
OdpowiedzUsuńMariolka:))))))))
OdpowiedzUsuńPostanowił niezwłocznie przejść do rzeczy. - Co państwo właściwie robią w tych krzakach? - zapytał zdecydowanie. Matylda zaczerwieniła się, a Centuś zaczął się jąkać. - Nooo... My... Właściwie... - Nie o to pytam! - Profesor huknął gromko, żeby zamaskować zażenowanie. - Skąd się tu w ogóle wzięliście?!
OdpowiedzUsuńOjej, muszę już kończyć - szkoda! Zajrzę rano, może uda mi się jeszcze coś dopisać :))))))))))))))
OdpowiedzUsuń-Jak to skąd! Zdenerwował się w końcu centaur.- Przecież nie z kosmosu. A co robimy? Wiosna, panie, wiosna...
OdpowiedzUsuńProfesor lekko poczerwieniał
Oj Kurki, nie zdzierżę dzisiaj. Łaziłam po bramach i zakamarkach i chyba mnie przewiało. Dreszcze mam, idę się kurować.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy życzę i weny wspaniałej.
O matko, Ewa, a my Cię przymuszamy do latania po tych przeciągach!
UsuńKuruj się skutecznie! Zdrowia!
UsuńI pomyślał sobie, że powariowali wszyscy z tą wiosną. To co, że wiosna? Czy to jest powód, żeby z gołymi cyckami latać? Zdjął swój wysłużony tużurek i podał go Matyldzie.
OdpowiedzUsuń- Pani się przyokryje - rzekł.
Matylda niechętnie sięgnęła po wdzianko i zamarła z ręką w powietrzu. Parkową alejką szparko sunęła w ich stronę zażywna matrona w czarnym kapeluszu z woalką udrapowaną wokół ronda. Jej wielki biust zdawał się ją prowadzić w sobie tylko znanym kierunku. Dziarsko maszerowała na wszystkie strony wymachując parasolką, którą władczo dzierżyła w urękawiczonej dłoni jak marszałkowską buławę. Od jej postaci biła siła, zdecydowanie i skrajne poglądy.
- Oesssu, wyszeptała spłoniona Centusia.
- Oesssu, jak echo powtórzył Pan U. poszedłszy za spojrzeniem Matyldy.
OdpowiedzUsuń"Nie bój nic, zasłonie cie własnom piersiom! - rzucił pan U, włączywszy się do akcji. Wyprężył swoją nieco zapadłą pierś obleczoną w różowy sweterek ze słonikiem i stanął przed biustem Matyldy. Matrona zbliżała się nieuchronnie jak uosobienie przeznaczenia, a tymczasem Mati próbowała szybko odziać się w tużurek pana X, co proste nie było, jako że tułów jej układał się raczej w poziomie niż w pionie.
OdpowiedzUsuń"A co tu się dzieje???!!! - ryknęła matrona z siłą setki głośników - Cyrk przyjechał??? Wstyd i zgorszenie siać??!!!
"Dzień dobry, pani F! - powiedział z godnością profesor - Chyba się przywitać najpierw wypada?
Pozwolił sobie na tą delikatną złośliwość, gdyż pani F szczerze nie znosił, tak z powodu poglądów jak hałaśliwego sposobu bycia.
Mika, tułów układał się w poziomie! Zaraz się posikam:)))))))))))
OdpowiedzUsuńTy nie sikaj, tylko kontynuuj:)))))
UsuńBieliznę najpierw wymienię!
OdpowiedzUsuń- Co wypada, a co nie, ja wiem lepiej! Spojrzała na Centusia i Matyldę wymownie, ale niczego podejrzanego widocznie nie dostrzegła. Widziała po prostu parę bardzo wysokich ludzi. Na szczęście ich końskie członki zakrywały krzaki.
OdpowiedzUsuń- A Profesor co taki rozmemłany? Jeszcze jaką francę złapie! - ryknęła tubalnym głosem.
- Samaś franca - mściwie pomyślał Profesor.
Tymczasem Walkiria najwyraźniej wcale nie zamierzała ruszyć tam, dokąd tak zdecydowanie maszerowała przed chwilą. Łypnęła okiem w stronę Centusia raz i drugi, kokieteryjnym gestem poprawiła kapelusz, wydęła uszminkowane na różowo usta i rzekła:
OdpowiedzUsuń- A pan to chyba nietutejszy? Od razu widać klasę i światowy szyk - prześlizgnęła się łakomym okiem po nagim torsie Centusia.
- Niezłe sobie profesor towarzystwo znalazł!! - prychnęła. - Najgorszy element w miasteczku!
OdpowiedzUsuń- No, no, tylko se nie element! - zaprotestował pan U z godnością - Ja z paniusiom świń nie pasałem, coby mi tu wymyślała bez dania racji!
- Świń to może nie, ale słoniki? - wycedziła pani F przez zęby z kąsającą wręcz ironią.
U zalał się krwistym rumieńcem i nie mógł wydusić z siebie słowa poczuwszy się ugodzonym w najczulsze miejsce.
Tu już Centusiówna nie wytrzymała: "Dlaczego pani tak obraża tego pana?- zapytała spokojnie.
- A tobie co do tego??? - ryknęła matrona - Widzieliście, obrończynię uciśnionych sobie znalazł!!! A ty kto w ogóle jesteś, gidio jedna???
Zazdroszczę Wam weny, a oszczędzę opowieści o swojej niemocy. Poczytam więc.
OdpowiedzUsuńMika zieleń na narzutce idealna, a Gardenia cudnie plecie te niteczki. Gdybym miała dużo takich serwetek zrobiłabym z nich abażur. Np. taki jak tu:http://www.pomyslowastrona.pl/2011/07/06/lampa-z-balona-i-szydelkowanych-serwetek/
Mnemo, i ty, Brutusie??? Ja myślałam, że na wyścigi polecimy z wątkami a tu nic! Jeno my z Haną na placu boju zostały...
UsuńAbażur bardzo pomysłowy, tylko co będzie, jak balon pęknie? Szkoda serwetek...
Fajne Mnemo, ale ludzie mają pomysły.
UsuńJest tylko jeden kłopot, moja to nie na szydełku ale na drutach. Nie wiem czy by się nadała, bo ona dosyć wiotka , ale jakby co to czemu nie:))
Na drutach są zdecydowanie ładniejsze. Wzory są takie fantazyjne. Tylko, że tych serwetek potrzeba kilka. I szkoda takich nowych, ślicznych. Do abażuru się nadają takie, których już nie potrzebujemy. Wiotkość nie ma tu nic do rzeczy, bo wszystko się i tak usztywnia klejem.
UsuńMika, cały pic na tym polega, że balon musi pęc, wtedy odklei się od serwetek, a one zostaną usztywnione w formie abażuru:))
Dziś nie mam weny, ani nic, miałam akcję "wybory", a jutro część dalsza. Padłam znowu jak kawka po przyjściu z huty. Dopiero, co się reaktywowałam, a już mus spać, żeby rano wstać. Buuuuu
A to sorry, ja nie manualna więc myślałam, że ten balon to już tam forever...
UsuńMnemo, na prezydenta startujesz?
UsuńMusiałabym na łeb upaść:) Wystarczy ta jedna, co już startuje w halce.
UsuńNagle...wzrok pani F powędrował w kierunku sweterka ze słonikiem; boszesz ty mój, co za piękny róż, mój ulubiony! A co tam pod nim być musi.....i co za odwaga - własnom piersiom te piersi kopytne zasłaniać. Że tez ja teraz dopiero to widzę. Staneła naprzeciwko pana U, wygięła tułowie ku przodowi, usta perłowe w ciup ukształtowała i zagaiła; 'a szanowny pan co tak z tą kopytną blisko - nie wstyd panu? Przecie prawdziwe damy (tu zamrugała kusząco) są na świecie". Pan U zamarł...
OdpowiedzUsuńKrew odpłynęła mu z twarzy w kierunku dziurawych butów.
OdpowiedzUsuń- Omatulu, znikąd ratunku... chociaż... Na jego obliczu ukazał się wysiłek umysłowy. Pani F. wszak majętną była, całe miasto o tym gadało. Pan U. nagle się rozpromienił.
- Co za śliczny kapelusik - tu mrugnął znacząco w stronę Centusia. Co się pani będziesz śpieszyła - zagaił. Może się przejdziemy?
EEEE, a niech mnie szał trzaśnie, co robić?! Podciągnął portki które nieco z wrażenia mu opadły i dyskretnie zaczął sie wycofywać ze swojej pozycji. Pani F jednak nie dając za wygrana, nacierała w jego kierunku
OdpowiedzUsuńMatko, co to jest? Tego powyżej NIE NAPISAŁAM!!!
UsuńNiech mi ktoś to wytłumaczy! Bo chyba to ja mam dwubiegunowom!!!
UsuńA może rozdwojenie jaźni???
UsuńAle żeby tak się pod ciebie podszywać, no, no!
- Ona chyba cierpi na chorobę afektywnom dwubiegunowom...- przemknęło mu przez głowę (kiedyś znalazł na śmietniku pismo "Charaktery" i nudów przeczytał, chociaż trochę czasu mu to zajęło) - Najsampierw człowieka jak obuchem w łep, a potem się wdzięczy jak koński zad do bata... " Uświadomił sobie niezręczność tego porównania ze względu na obecność Centusi i powiedział: Sie pani tak nie kryguje, bo i wiek nie po temu i ja sie na czwartego małżonka nie nadaje. Trzech już pani do naszego smętarzyka doprowadziła, ja tam czwarty nie chcem być. A od Centusi mi wara, to deblikatna panienka jest, chociaż nieco narowista..."
OdpowiedzUsuńPanią F chyba pierwszy raz w życiu zatkało na taką bezczelność.
A ja to niby co? Niedelikatna? Jeszcze byś się zdziwił obiboku! Ja ci tu zaraz...już ja ci smętarzyk pokażę! Pani F. uniosła parasolkę i zamierzyła się na bogu ducha winnego nieszczęśnika. Damie się nie odmawia! W tym samym momencie poczuła na plecach solidne uderzenie i padła jak kłoda u stóp zbaraniałego Pana U.
Usuńto ja napisałam, przez pomyłkę jako Ty. Sooory
OdpowiedzUsuńO matulu, Martozezłotnik, o małom dwubiegunowej nie dostała!!! Hrehrehrehrehre!
OdpowiedzUsuńOjacie, już śledztwo miałam wdrożyć!
OdpowiedzUsuńa dwubiegunowom to każdy od czasu do czasu chyba miewa
OdpowiedzUsuńChyba zaraz obie dostaniemy, bo więcej to tu nikogo, dobrze, że Marta cię wspomogła. Co z tymi kurmi się dzieje???
UsuńMika, jestem zalogowana u Martyzezłotnik, alem nie wpadła na to, że się podszyje!
UsuńMika, Kury nas o-la-ły!
Usuńo kurde, znowu kliknęłam nie tam gdzie trza
OdpowiedzUsuńto chyba pójde se spac, bo jeszcze co gorszego narobie. Dobranoc Kury
OdpowiedzUsuńBranoc i niech ci się słoniki przyśniom!
UsuńOjtam, Martozezlotnik, nie wymiękaj, dopiero się rozkręcamy!
Usuńhej, dziewczyny, bawię się świetnie, czytając was :)) ale samam z tych wampirów, co to wysysajom cudzom krwawicę, własnej nie dając ani kropli. tak jak Opakowanej, w ogóle nie idzie mi zmyślanie, a chciałoby się efektownie błysnąć jakimś konceptem.. no i chyba muszę przekopać tutejsze archiwum, żeby wczuć się w klimat.
OdpowiedzUsuńMiko, Gardenio, prezenty przecudne!
Hana, czy wkradł się wątek kryminalny? skoro nie Ty napisałaś to powyżej, to KTO??
aaa.. nie ma kryminału.
UsuńPo pierwsze primo to musisz przeczytać moją radosną twórczość w zakładce "Szary dzień pana X".
UsuńTempo, tylko pod jedną kwestią podszyła się Martazezlotnik, reszta moja, hrehrehre! Martazezlotnik to moja Siostra i jestem zalogowana w jej kompie. I jej się klikło!
OdpowiedzUsuńHistorię Pana X i Pana U możesz przeczytać w zakładce.
pewnie, że poczytam! w ogóle chce mi się Was poczytać od początku :)
Usuńpozdrowienia dla Marty! :)
Tempo, historia dopiero się rozwija. Kto wie, w jakim pójdzie kierunku?
OdpowiedzUsuńTeraz to chyba już całkiem sama zostałam. To mówię sobie dobranoc:)
OdpowiedzUsuńTo ja mówię też tobie, bo mi się łebek kiwa...
UsuńKurna, w życiu tak bezrezultatowo nie wysilałam moich szarych komórek. Ja chyba tylko liczyć i mierzyć potrafię, przybijać i przykręcać. A z pisaniem to jak listy z wakacji do Taty: Przyyyyyyślijjjj!!!!!, bo się skończyły (wiuadomo money).
OdpowiedzUsuńNie da się tych Centaurionków zamieszać w jakiś kryminał? Może by mi lepiej poszło.
No przecież to jest kryminał!
Usuńja poszłam na początek. wkurzonam dziwsiaj. poczytam se, humor mi się poprawi..
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze na ciebie poczekam i spadam.
UsuńMika, ale ja poszłam na początek bloga.
UsuńO matko, Tempo! Do rana Ci zejdzie!
UsuńNa początek do 2013????????????????
Usuńdo rana nie wytrzymam, ale z godzinę pewnie posiedzę. jak sobie nabiję łepetynę waszym gdakaniem, to może mi się dzisiaj żadne głupoty nie przyśnią. bo zaprawdę, ostatnio przechodzę sama siebie.
Usuńno tak. do 2013 :)
UsuńTo radzę przeczytać zwierzęce ogłoszenia chyba w 4 częściach, posikasz się niechybnie!
UsuńHana, o tej porze to ja często dopiero wlanczam kompa ale jak ani Kalipso ani innych nocnych Marków nie ma, to też chyba powiem branoc wszystkim otępiałym przez wiosnę Kurkom.
OdpowiedzUsuńśpijcie dobrze, Kurki! jako i ja mam nadzieję spać.
OdpowiedzUsuńDobrych snów i weny z rana!
UsuńTeraz to już definitywnie dobranoc!
OdpowiedzUsuńMika, no umkło mi. Może w pozycji horyzont mi coś do głowy wpadnie.
OdpowiedzUsuńNiech wpada, ja też definitywne dobranoc.
UsuńKury!!!!!! Już dzień!!!!
OdpowiedzUsuńPan U. szybko otrząsnął się z szoku. No tak... To Matylda... "Co za kobieta! Co za pół - kobieta! Ocaliła mnie od smętarzyka. Tylko... Co tera? Co tera?" - myślał gorączkowo U. Centusia tymczasem załamała dłonie i zatrzepotała rzęsami. Nie chciała tak mocno kopnąć pani F. Oczęta jej wypełniły się łzami. Tymczasem Profesor przykucnął obok poszkodowanej. Przewrócił ją na plecy i zaczął klepać po uróżowanych policzkach. F. otworzyła oczy i spojrzała na niego miłośnie, żarłocznie i dziko. Kopnięcie Centusi bowiem było magiczne. To nie ono powaliło panią F., ale nieznana siła, która przeniknęła ciało kobiety pod wpływem uderzenia. Ta siła rosła w niej powoli. Jaj włosy zaczęły gęstnieć i wić się jak wężę, potężne piersi uniosły się dumnie, tylek przeobraził się w krągły zad z pięknym końskim ogonem. Wyrosła jej dodatkowa para nóg, silnych i prężnych. Ubranie zaczęło na niej pękać ukazując powoli wszystkie wdzięki, ku zaskoczeniu przerażonych świadków tego przeistoczenia. Pani F. unosiła się do góry. Kiedy opadła na ziemie, wszyscy zaniemówili. Centuś otworzył szeroko usta w zachwycie, aż Matylda spojrzała na niego zaniepokojona. Pani F. przeobraziła się w centaura. Stała tak oszołomiona z rozbieganymi oczami, ale w końcu się opanowała. "Co?"- warknęła do zgromadzonych.
"A nic, nic, właściwie wszystko jest w porządku"-wymamrotał w imieniu wszystkich nieco zaskoczony Pan X.
Usuń"No, no, niezłą z niej kobyła", pomyśleli w cichości ducha unissono Centuś oraz Pan U.
"Ja ci dam popalić, wałachu jeden" pomyślała intensywnie zazdrosna Matylda w stronę Centusia ( konie i centaury potrafią, jak wiadomo, posługiwać się telepatią.
E, no nie no, całkiem mi się to podoba - Pani F. przez lewe ramię spojrzała na swój lśniący zad i umięśnione nogi. Poczuła się jakoś tak stabilnie, rześko i młodo. Energia rozdymała jej chrapy, aż iskry szły spod kopyt. No i Centuś tak na nią patrzył, tak patrzył...
UsuńW głowie pani F. galopowały myśli. Co też mi po głowie latało? - pomyślała cichutko. Toż to wywłoki - ten tu zwłaszcza (tu przyszpiliła wzrokiem pana U., który aż skurczył się w sobie pod ciężarem jej ócz). Spojrzała z góry na te nędzne kreatury w postaci pana U. oraz Profesora X. z wątłą klatką piersiową. Przeciągnęła się z lubością tylnymi nogami i podjęła decyzję zakrzyknąwszy:
- Hejjjjjjjjjjjjaaaaaaaaaaaaooooooooooooiccccccchhhaaaaachaaaaaaaaa! Jakaż ja byłam głupia! Nareszcie! Nareszcie jestem wolna! Zatupała radośnie o podłoże i zerwała z głowy idiotyczny kapelusik. Na jej obfity biust rozsypały się złote pukle włosów. Słońce igrało w nich tysiącem promieni, wiatr grał na nich jak na harfie. Centuś stał oniemiały z zachwytu, Profesor X. zbladł, pan U. poczerwieniał z niewiadomej przyczyny. Tylko Matylda skamieniała nie wykazując najmniejszych oznak czegokolwiek. Tylko oczy jej pociemniały.
Stała tak i pałała gamą odczuć - w większości negatywnych. @#$%^*8765(*&! Ale ze mnie kretynka! Znów to zrobiłam! Dopiero pozbyłam się tamtej rudej maupy z końskimi zębami! Nigdy się nie nauczę, cholera jasna! Trzeba było w czerep przylać, wtedy zamieniłaby się w żabę, bo chyba nie w księcia, hrehrehre - biła się z myślami.
UsuńTymczasem Profesor X stał w milczeniu. Już wiedział, skąd biorą się centaury. Ale żeby pani F.? Tego się po niej nie spodziewał. Wydawało mu się, że to jest typ, którego nic nie zmoże. A jednak... Jak to pozory mylą... - snuł głębokie refleksje Profesor.
Bardzo mi się podoba i opowieść i pomysł. Zapoznam się w wolnej chwili z wszystkimi wątkami i jak już będę wiedzieć co się z czym je to chętnie się dołączę do opowieści. Tylko czy jakieś zasady som? Bo jak mi wpadnie np: UFO sprowadzić na te centusie to co? Albo Ducha jakowegoś? Pozdrawiam Kury.
OdpowiedzUsuńCentusie są kochane!
UsuńLuna, jak ufo sprowadzisz na centusie to mozna im zaproponowac blekitne oko w kosmicznej zupie ;)
UsuńLuna, nie ma zasad. I to jest piękne!!!
OdpowiedzUsuńWitam Kurki w południe.
OdpowiedzUsuńNiemoc okazała się chwilowa, już się dobrze czuję i ochotę na dalsze łażenie po bramach mam.
Wprawdzie dzień się pechowo zaczął, awarią tramwajów i pomyleniem kluczy, ale mam nadzieję, że limit pecha się wyczerpał. (odpukać) Dokończę czytanie opuszczonych wątków wieczorem, bo teraz pewna trzylatka nie bardzo pozwala na lekturę.
Życzę miłej reszty dnia.
Ewa2, trzylatce poczytaj o Centusiu!
OdpowiedzUsuńKalipso, dziewczyny, bomba!!! Pięknie się rozwinęło! Ja dołączę później po południu, bo zaraz mam masaż. Ale cudnie jest!!!
OdpowiedzUsuńPani F. stanęła chrapa w chrapę z Matyldą, patrząc przenikliwie w jej oczy. "Oszszsz ty małpo jedna, myślisz, że nie wiem, co myślisz ? Matylda ugięła się pod siłą jej spojrzenia. Zarżała cichutko, i żalośnie i szepnęla z rozpaczą w głosie "cóżem ja sobie uczyniła !". Już po mnie ! Pani F odrzuciła głowę na bok, gęste pukle przepłynęły na drugą stronę smukłej szyi. Spojrzała wladczo na Matyldę.
OdpowiedzUsuń- W żabę? W żabę??? Ja ci pokażę żabę nędzna kreaturo! Odczep się ode mnie i od Centusia! Na siłę go nie rozkochasz, a ja jestem starsza, silniejsza, piękniejsza i możesz sobie kopać do woli. Mam większe ubezpieczenie! Jak myślisz, gówniaro, z kim Centuś woli dzielić siano i bezkresne prerie? Spójrz na siebie koścista wywłoko! To są cycki? To coś? I ten chudy tyłek? Pani F. pogardliwie zarzuciła puklami, założyła ręce i drwiąco spoglądała na Matyldę. Centusia, zbita z pantałyku, przez chwilę bezradnie trzepotała długimi rzęsami głupawo się uśmiechając. Szybko jednak się otrząsnęła z chwilowego stuporu i całą wściekłość skierowała na wgapiającego się w biust Pani F. Centusia:
Usuń- A ty co się tak gapisz na tę starą kobyłę? Nie widzisz, że wszystko ma nadmuchane botoksem? Ciekawe, co zrobisz z tym pudłem za pół roku? Do mnie przylecisz, co? I będziesz jęczał jak zwykle: Mati, Mati, moja najkochańsza, tyś mą prawdziwą miłością, to była pomyłka, kochana miałaś rację... Ale wiesz co? Nosił wilk razy kilka, aż mu się ucho nie urwie. Wtedy zobaczymy! To mówiąc, Matylda pogardliwie odrzuciła włosy do tyłu, ostentacyjnie i z pogardą otaksowała panią F. która poczuła się odrobinę mniej pewnie...
Przeczytałam początek komenta Ewy2 "Niemoc okazała się chwilowa..." i pomyślałam, że to dalszy ciąg:)))
OdpowiedzUsuńok, to ja tak delikatnie na początek.
OdpowiedzUsuń"Tak się Matylda na panią F intensywnie patrzyła, że uwagę tej drugiej w końcu zwróciła. I wbiła swe oczy pani F w Matyldę i wargi jej rozciągnęły się w jakimś dziwnym uśmiechu. Aż się Matylda nieco cofnęła. A w oku nowo narodzonej centaurzycy zabłysło światło.
- Tyś mnie uczyniła wolną! - Zagrzmiała aż jej pierś obfita zafalowała lubieżnie.
- A skrzydeł byś mi nie dała? Bo WOLNĄ chcę byc tak już zupełnie! i polecieć w chmury ku słońcu!!!"
Coś ci się pofyrtało, sarkastycznie rzekła Matylda. Ku słońcu to już jeden taki poleciał i dotąd nie wrócił. W sumie niezły pomysł - dodała po zastanowieniu. - Tylko jakie skrzydła uniosą twój wielki zad, że o cyckach nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńMatkozcórko, muszę się odkleić od kompa! Nie chcem!!!
OdpowiedzUsuń"Motolotnie se zrób ", warknęła Matylda Skrzydeł się starej kobyle zachciało. ! Ha ha, chodzić ciężko, doopa ciężka, a motylka chcesz udawać ? - pastwiła się Matylda. Natomiast w jej głowie zaczął świtać pomysł. Jak dam kobyle skrzydła, to se pofrunie, i odchrzani się od Centusia. Doszła do wniosku, że to całkiem niegłupi pomysł ! Ale poczekam jeszcze z tymi skrzydlami, pomyślala. Chciala, co prawda niby niechcący smyrnąć panią F. kopytkiem w lewą przednią nogę, by zamienić ją w wietnamską świnkę, ale Centuś by się dowiedział, że potrafi być mściwa, i złośliwa. A na tym przecież jej nie zależało ! Postanowila udawać w myślach, że przyjaźnie nastawiona jest do pani F. Niech ta wyczyta z jej myśli, że jest jej życzliwa. A nocą, kiedy pani F. jasnowidzenie nie działa, będzie precyzyjnie układać plan pozbycia się pani F.
OdpowiedzUsuńMatylda nie przewidziała wszakże, że Pani F. cierpi na bezsenność. Nie wiedziała jeszcze, że na nic jej sprytny plan.
OdpowiedzUsuńTymczasem Pan U. zmożony biegiem wydarzeń gdzieś zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Profesor X. rozejrzał się czujnie i zobaczył, jak Pan U. przy swoim wózeczku opróżnia nienerwowo kolejną butelkę napitku :"Szał". No, teraz sie dopiero zacznie - pomyślał trzeźwo.
Ostatnia kropla zabulgotała w butelce, Pan U. odessał się od niej z sykiem, czknął z rozkoszą i przekrwionym okiem potoczył dookoła. Pustą już butelczynę pieczołowicie zawinął w papier i schował do wózeczka.
OdpowiedzUsuń- No. Tera możem pogwarzyć. Lekko chwiejnym krokiem zbliżył się do tej wątpliwej maści grupy Laokoona kłębiącej się w krzakach forsycji. Tylko węża tam brakowało. Chociaż... wziąwszy pod uwagę charakter Pani F. można by uznać, że jest i wąż, a nawet żmija. Pan U. z pieśnią : "Jesieeeeenne róóóże..." na ustach podszedł do Profesora, poufale walnął go w plecy i rzekł:
- Co Profesorku takeś się zestrachał? Fajne kobitki co nie? Ty się mnie czym, zara ten jazgot uciszę. To mówiąc wyjął z kieszeni wymiętą paczkę papierosów.
- Zajarasz pan?
- Przecież pan wie, że nie jaram, eee, nie palę.
OdpowiedzUsuń- Ale wew takich okolicznościach niezwyczajnych, sie pan częstuje!- i wyciągnął ku panu X rozsypujące się i wyflumione papierosy.
- Nie, nie, okoliczności to prawda, bardzo niezwykłe , ale nie mogę.
- A ja tera wszystko mogie, szfystko!!! - ryknął pełną piersią pan U. Centaurze towarzystwo spojrzało na niego ze zdumieniem. "A cóż ty tam możesz, powiedziała lekceważąco pani F, falując biustem i włosiem.
- A mogie tyż być konioczłekiem!!!! - wrzasnął U - Jak wy!!! I urode se poprawić! Ino niech mnie Centusia tak kopnie, coby sfeterek został, bez sfeterka nic z tego!!
Matyldą zastanowiła się chwilę. - No wie pan, w zasadzie dałoby się zrobić... - zaczęła delikatnie - Ale musi pan trzymać sweterek mocno obiema rękami. To jak, kopać?
- - Kop pani, a celnie!- wołał U z determinacją.
- Panie U, niech pan się jeszcze zastanowi, przecież co potem??? - jęczał błagalnie pan X.
- Jakie zastanowi, jakie zastanowi, widzisz pan co sie z tej francy F zrobiło??? Wal śmiało, Centka!!"
- A jak źle trafi za żabę pan zostaniesz to co wtedy??? Żaba w sweterku ze słonikiem?? - wytoczył najcięższy argument pan X
- Zara, zara, jaka żaba?? - zapytał z niepokojem U, któremu fragment konwersacji umknął z powodu intensywnego pochłaniania ulubionego "Szału"
A uważaj pan, rzekł profesor, bo a nóż widelec trafi nichcący w lewą nożkę, to w świnkę wietnamską się pan zmienisz. A wtedy, to już żadna z pana aparycja będzie ! Jaka aparycja, panie, ja chłopem chce być nadal, odkrzynkął wystraszony pan U. Lewo nóżkie cofne przy kopaniu, żeb Matylda nie trafiła niechcąco ! Panie profesorze, chyćmy sie za rence, i niech Matylda czyni powinność. Matylda kopaj ! Profesorze czym sie pan mnie, czym ! Za jednym kopem w takich ogierów sie zmienim, jakich świat nie widział ! Centusiu, drżyj ! - zakrzynął profesor. Urodą i kształtami niebędziemy gorsi. Matyldo, proszę, kopnij. Tylko delikatnie ! No, dobrze, ustawcie się ! Matylda też miała w tym przeobrażeniu swój chytry plan . Widząc, że pani F. swym bujnym, falującym biustem zauroczyła Centusia, pomyślała, że może rzeczywiście pan U. a jeszcze bardziej profesor przeobraża się w rasowe centaury. Zamachnęła się kopytkiem by kopnąć pana U. trzymającego kurczowo za rękę profesora, gdy nagle znienacka wyskoczyło przed nimi ogromne, rude kocisko. O mój boże Matyldo uważaj, krzyknął profesor, robiąc śrubę, i salto w jednym. Matylda nie zdolała jednak zatrzymać kopytka. Profesor jak w zwolnionym tempie widział Matyldowe kopytko uderzające kota, które później omsknęo się, i zatrzymało na lewej nodze profesora. A ten nadal trzymał kurczowo dłoń pana U. Raaaanyyyyy juuuuuleeeeek wrzasnął pan U. prooooofeeeesoooorzeeee, coś pan zrobił, już tylko zdąrzył wychrumkać. Ojojojojoj odchrumnkął profesor, nadal trzymając kurczowo pana U. ale już nie za rękę, a za kopytko ! A oczom ich wszystkich ukazał się przepięknej urody, rudogrzywy, z rozszerzonymi chrapami, parskający centaur. Nawet centusia jego uroda przygniotła do ziemi. O maaaatko jedyno, jakiż on piękny, jęknęła Matylda, i zemdlona osunęla się we forsycje .
OdpowiedzUsuńJesteście niesamowite!! Czy centaur koci ma ludzką twarz? I nic kociego? Może chociaż spojrzenie?
OdpowiedzUsuńOczy zielone...
UsuńO matko, to ja jestem? Rudogrzywy centaur z niedowierzaniem macał się po członkach. Ta grzywa to moja? I wszystko? Boszszsz, jaki jestem potężny, jakie mam mięśnie! A co to za konisko tu leży jak nieżywe? Odys (bo on ci to był) pochylił się nad zemgloną Matyldą. Jej długie rzęsy rzucały cień na alabastrowe policzki, ust pąkowie nabiegło krwią, wyglądała jak krew z mlekiem. Odys zapragnął polizać jej liczko - instynkt w nim zagrał kiej echo. Pochylił się nad nią i musnął jej porcelanową cerę długimi wąsiskami.
OdpowiedzUsuń- A poszedł won! Tfu! - Matylda zerwała się przecknięta na równe nogi. Omatkozcórko co to wszystko ma być? Co to za zoo???
Jej spojrzenie padło na tłustawą świnkę wietnamską przyodzianą w różowy sweterek ze słonikiem.
OdpowiedzUsuń- Oessu... jęknęła Matylda - Panie U, ja nie chciałam, naprawdę! I co teraz zrobić?!
Chrumm, chrumm, prrrrrhi!!! - wydobyło się z wściekłego ryjka pana U. Pan X dołączył przeciągłym i jękliwym Chchchchrrrr.... i opuścił smętnie łeb.
W międzyczasie pani F ocknęła się z osłupienia i zapatrzona w rudego pięknisia i jego szmaragdowozielone oczy westchnęła cicho: Bierz mnie zaraz już i natychmiast....
- Słucham?? - zapytał nieco roztargniony Odys, zapatrzony w głębię oczu Matyldy.
Tego Centuś już nie zdzierżył. "Ihahahahaha!!!!!! " zakrzyknął na cały głos. Poszedł precz, ty ruda przybłędo, jak cię zaraz skopię gdzie trzeba, to się w myszę zamienisz i dopiero będzie wstyd!!! Hi, hi, kot śledczy w postaci myszki!!! Wszyscy kumple z okolicy padną ze śmiechu!!!
Dobra, zara, spoko! - odparł Odys z lekka otumaniony całą sytuacją. Przed chwilą był zwykłym kotem, spotkał w krzakach trzy koniocośtam i dwóch facetów, zakochał się na zabój i od pierwszego wejrzenia w jednej tej, no, konisze? Kobyle? Wszystko jedno, miłość nie wybiera. Zakochał się w tym przepięknym stworzeniu, a w międzyczasie cała reszta pozamieniała się w świnki, żaby i hak wie w co jeszcze! Kurna, o co tu chodzi??? - Zakrzyknął przestraszony nie na żarty. Lubił się w charakterze kota, dlaczego miałby to zmieniać? Chociaż końskie poczucie siły i wzrost były całkiem przyjemne...
OdpowiedzUsuńTo co, my tak mamy sobie a muzom, a reszta śpi??? I nawet nie komentuje? Odzewu nie czuję...
UsuńAni ja. Robimy dyktaturę? Jakiś dekrecik?
OdpowiedzUsuńMożemy na ten przykład zarządzić zamknięcie Kurnika na noc. Co Ty na to, Mika?
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł!!! To już zamykamy?
UsuńTak!
OdpowiedzUsuńPOSZŁYŚMY NA POCZTĘ. DZISIAJ NIE WRACAMY, A JUTRO RENAMĘT!
Mika i Hana
I INWĘTARYZACJA.
UsuńZ WPISANIEM DO AKT.
OdpowiedzUsuńSzykujo sie na pochód !
OdpowiedzUsuńDobranoc Mika. Jutro zastanowimy się nad SANKCJAMI.
OdpowiedzUsuńEwa, masz szczęście!
OdpowiedzUsuńLaczego, precież literacko byłam bardzo aktywna przecież !
UsuńNo co Wy, ja dopiero weszłam i zastanawiałam się czy one te Centusie nie zaczną się kopać z zazdrości, pozamieniaja w nie wiadomo co i dopiero będzie kreminał. U mnie już długie jasne wieczory się zaczęły a dzisiaj Walburgia i ognie palom to kiedy było się pozachwycać????
OdpowiedzUsuńTylko nie to! plisssss....:(
OdpowiedzUsuńZa późno.
UsuńZAMKNIENTE. PRZYJENCIE TOWARU.
OdpowiedzUsuńBuu......:(((
OdpowiedzUsuńA ja pamientliwa jestem.
OdpowiedzUsuńTo niesprawiedliwe! A tak fajnie się czytało. Co robić?!
OdpowiedzUsuńDopisać ciąg dalszy! Ale mnie tu nie ma!
OdpowiedzUsuńTo ja na koniec:DOBRANOC!
OdpowiedzUsuń