czwartek, 6 sierpnia 2015

Za miedzą nie tylko pyrki!

Jak tu nie wierzyć w siłę sprawczą internetu, a w szczególności w siłę sprawczą blogów. Po raz kolejny spotkało mnie coś, czym koniecznie podzielić się muszę, bo inaczej się uduszę! Sednem i kluczem jest ni mniej, ni więcej, tylko lawenda! Nie, żebym jakoś specjalnie jej szukała, raczej odwrotnie. Wychodzi na to, że to lawenda upodobała sobie mnie. Najpierw za pośrednictwem Grażyny i Arteńki pojawił się Lawendowy Pies na lawendowym polu, teraz - wprawdzie bez psa - ale pojawiło się lawendowe pole! I to jakie! I to gdzie! Ale od początku. Po nitce do kłębka (nie jestem w stanie odtworzyć po jakiej dokładnie nitce), jak to z blogami bywa, trafiłam na blog, w którym urzekły mnie lawendowe mydła w kolorze głębokiego kobaltu. Popatrzyłam, popodziwiałam, poczytałam, gdy nagle... wtem... w moje oko wpadła nazwa miejscowości, w której znajduje się lawendowe pole i Lawendowa Manufaktura. Otóż znajduje się ona w sąsiedniej wsi, tuż za górką, jakieś 5 kilometrów stąd! Natychmiast napisałam i natychmiast dostałam zaproszenie, które dopełniło się dzisiaj! Panie i Panowie, przedstawiam Wam Kingę (klik)! Spędziłyśmy ponad dwie godziny pośród kwiatów i zapachu wszechobecnej lawendy. Wąchałabym ją dłużej, gdyby nie to, że czas to pieniądz, a robota zając:) W domu Kingi lawenda jest dosłownie wszędzie: na polu, w domu, w ogrodzie, na tarasie, w pęczkach, bukietach, wiankach, fusetkach, koszach, koszykach, donicach, michach, słoikach (w postaci syropów i olejków), w motywach zdobniczych, a nawet w kolorze okuć na drzwiach stodółki, ścian w pracowni i w przyjemnie chłodnej, przytulnej kuchnio-jadalni. Kinga prowadzi lawendowe (i nie tylko) warsztaty, robi z lawendy wszystko, co z niej da się zrobić, a da się wiele. Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele! Jejku, jak nam się gadało! Kinga jest ciepła, bezpośrednia i otwarta, pełna pasji, marzeń i planów, no i jest kobietą na zabój zakochaną w lawendzie, o której mówi jak o swoim drugim dziecku - z pasją, czułością i dumą! Naprawdę! Dawno nie spotkałam osoby z takim zapałem, chęciami, wiarą i mocą! Po sprawiedliwości trzeba przyznać, że pomaga jej i bardzo wspiera osobisty mąż.
A to już lawendowe pole Kingi:


powyższe fotki by Kinga

To są fusetki. Kwiatki lawendy zagina się do dołu i oplata wstążeczkami. Kiedy poturla się fusetkę w dłoniach, wydziela oszałamiający zapach
To jest susz o bardzo intensywnym zapachu. Kinga mówi, że czasem trzeba założyć maseczkę przy robocie. A ja gupia myślałam, że każda lawenda pachnie tak samo!
Widzicie te pięknie przyodziane słoiczki w kredensie?
Lawendowe cuda powstają w przytulnej (jak cały dom) pracowni ze stuletnimi belkami na suficie. Uwielbiam zwiedzać wszelkie pracownie - tyle tam cudów:


I wianków:
Kinga obdarowała mnie kilkoma suchymi pęczkami tej bardzo pachnącej lawendy (pachnie cały samochód, a teraz dom, chociaż jeszcze nic z nią nie robiłam), nakarmiła mnie świeżutkim, drożdżowym ciastem z agrestem, napoiła sokawką i zimnym napojem z syropem lawendowym. Dałabym głowę, że taki boski nektar powinien być w kolorze filutowym, ale nic z tych rzeczy. Wygląda tak:
Jest orzeźwiający, ma nieokreślony, delikatny smak i zapach. Jednym słowem - pyszny.

Cały czas towarzyszyła nam Pandzia - fotogeniczna, ale trudna do uchwycenia:
 
To jak? Zazdraszczacie mi lawendowej znajomości tuż za miedzą? Ja jestem zachwycona! Kingo, bardzo się cieszę, że Cię (Was) poznałam i dziękuję za przemiłe i pouczające dwie godziny! I wybacz jakość zdjęć - w pomieszczeniach nie za bardzo radzę sobie ze światłem - jak ta baletnica, co to przeszkadza jej rąbek spódnicy, hrehrehre!

PS. Zapomniałam powiedzieć, że Kinga nawet pazureiry miała pomalowane na lawendowo-filutowo, tylko skiepściłam zdjęcie:(

228 komentarzy:

  1. Cuuudownaaaa ta lawenda. Zdradźcie dziewczynki, gdzie takie cuda są :) Moja lawenda to raczej wiecheć przypomina ;) no i słabo pachnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izetta, w tekście powyżej masz link (żółte literki) do Kingi. Z moich doświadczeń popartych dzisiaj profesjonalizmem Kingi wynika, że lawenda nie przepada za podlewaniem. Poza tym okazuje się, że lawenda istnieje w 50 odmianach!

      Usuń
  2. Jak to mówią: "Góra z gorą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze".
    A tutaj na dodatek zeszły się dwie artystki:))
    Fajne Hanuś miałaś spotkanie, te pola lawendy wyglądają zjawiskowo.
    Bardzo lubię taki kolor jak mają kwiaty lawendy. Zapach też lubię ale w małym stężeniu:)))
    Ps. Te szyte anioły z lawendą są cudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Garde, mam nadzieję, że spotkanie będzie miało ciąg dalszy. Kinga ma charyzmę!

      Usuń
  3. Masz dziewczyno szczęście.
    Uwielbiam takie klimaty i ludzi z pasjami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam szczęście do ludzi, Graszko, mam. Najlepszy dowód, że jesteście tutaj!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie jest odnaleźć bratnią duszę,zwłaszcza w odległości pięciu kilometrów.
    Bój się patologio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, Rucianko, że patologia nie lubi lawendy do tego stopnia?

      Usuń
  6. ZAZDRASZCZAM ogromnie!!! Bardzo lubię lawendę ... ale ona mnie chyba nie bardzo. Jakoś nie umiem uchodować nawet krzaczka... przepraszam ( bo jeszcze się obrazi ) krzaczek w tym roku się uchodował ale nie zakwitł ;(
    A ty za miedzą masz całe POLE!!!
    Niesprawiedliwe normalnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataboh, może masz nieodpowiednią odmianę? Może przemarza? Miałam więcej szczęścia i wyłącznie przez przypadek kupiłam właściwą odmianę, albo coś jej tu u mnie pasuje. Dziwię się, bo ta naprawdę okazała rośnie właściwie na glinie:)

      Usuń
  7. Jaka szkoda, że nie wytrzymuję zapachy lawendy. Kaszlę przy niej i w ogóle, z naciskiem na w ogóle :)
    Ale jadłam tort z kremem lawendowym i smakował mi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AniuM., a od kremu nie miałaś żadnych w ogóle?

      Usuń
    2. On nie pachniał. Tylko smakował :)

      Usuń
    3. A, widzisz, bo ja myślałam, że w ogóle miało postać pryszczy na ten przykład. Albo bombli.

      Usuń
    4. Raczej lekkiego przykurczu oskrzeli i bólu głowy...

      Usuń
  8. Ale masz fajnie :)) Kto by pomyslał, że tak blisko można spotkac lawendowe pola. Skoro lawenda nie lubi zbytniego podlewania, to ma tutaj idealne warunki :)
    Uwielbiam lawendę :) Bonus też - obgryzać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, Lidka? Jak to nigdy nic nie wiadomo:)))

      Usuń
  9. No jak nie zazdraszczam, jak zazdraszczam. Tylko sie zastanawiam, jak dalas rade w ten nadupal wybierac sie za miedze, a potem wrocic do domu. Ja dogorywam w zaciemnionym mieszkaniu pod wentyletorem. W zyciu nie wybralabym sie za miedze, ani nawet przed. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pantera, jak, jak? Normalnie, autem z klimką. Zaręczam Ci, że przyjemniej w nim było niż w domu, o gumnie nie mówiąc. Chyba nie myślałaś, że pieszo pojszłam? Tam jest pod ostrą górkę! A nawet pod dwie!

      Usuń
  10. Piekne takie polalawendowe,chociaż az tak bardzo nie przepadam z lawenda,to zawsze skusze ise na kilka sadzonek,które traktuję sezonowo,bo nigdy ładnie nie wyrastają po przezimowaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, złą odmianę kupujesz! Zapytaj Kingę!

      Usuń
    2. A bo ja to wim:)))) Kupuję taką normalna ,wczoraj własnie zakupiłam w leclerku ,pachnie i spróbuje ja przezimowac na strychu.Bo ja to wiesz,nie w ogrodzie a w doniczkach trzymam,a to duza roznica:)

      Usuń
    3. Dora, wontpie czy ona w doniczce przezimuje. Ale spróbuj, skoro już ją masz:)

      Usuń
  11. To teraz czas pojechać do Borówki,do Wrzosowej Chaty.

    OdpowiedzUsuń
  12. umarnelam. w kazdym aspekcie tych cudow lawendowych....w kazdym. czy moglabym byc kotem, albo - no dobra - wyrobnikiem u Kingi? Moge zamiatac i scierac prochy oraz zmywac statki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ja też! Z haczką na pole też mogę iść ;)

      Usuń
    2. No dobra, to ja kakuary bede szczotkom tego...

      Usuń
    3. Fajnie Kurencje, myślę, że Kinga będzie zachwycona:)))

      Usuń
    4. oj dziewczyny bo potraktuje serio te propozycje :)

      wbrew pozorom uprawa lawendy nie jest tak romantyczna jak to jest przedstawiane na obrazkach :)

      ale pomoc zawsze mile widziana :)

      Usuń
    5. Kinga - jak Ci sie zwala rozwrzeszczane, zachwycoe kury, pardon, Kury, ze sprzetem w dloniach, chwilowo ociekajace potem, to dokladnie bedziesz wiedziec kto i co, hrehrehere wizualizuje...wizualizuje - ja bede ta z mikrofibrowa sciereczka od prochow ;P

      Usuń
    6. a ja to będę ta leniwa

      Usuń
    7. Kingo, ale obrazki cudności i ta lawenda w pęczkach, i w ogóle!

      Usuń
    8. dziękuje i zapraszam jeśli będziecie w naszych stronach :)

      Usuń
    9. Kinga, Ty nie bądź taka wyrywna, wydziobią Ci cały susz!

      Usuń
    10. Sprzątające już są,no to ja mogę obiadki warzyć:)

      Usuń
    11. Ksan, jestem impresario Kingi. Z ilu dań?

      Usuń
    12. Niezła fucha, ja nie mogie:))

      Usuń
    13. :)) żadne chwasty w lawendzie mi nie straszne ;) uprawa jak uprawa, tyle, że ładnie pachnie i wygląda :)) a napracować się trzeba.

      Usuń
    14. Miałam na myśli eintopf :))

      Usuń
    15. Hrehrehre! Taka robota!

      Usuń
  13. Moja lwendeczka w doniczusiach glinianych cieniusia jest okrutnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo mi było miło Cie gościć Hana :) i mam nadzieje na ciąg dalszy :) krzyknij tylko przez miedze kiedy a ja się zjawie na mej miotle :)


    a w Borówkach byłam we wrzosowej chacie u pani Bogusi :)

    pozdrawiam lawendowo
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra Kinga. Wymienimy się miotłami:)))

      Usuń
    2. Ja mam z turbodoładowaniem i awaryjnym śmigłem, a Ty?

      Usuń
    3. no muszę Cie zmartwić - moja raczej tradycyjna :)

      Usuń
    4. No dooobra, jak się człek na zwykłej miotle przeleci, to mu tylko dobrze zrobi.

      Usuń
  15. Dowiedziałam się że lawenda nie lubi podlewania za dużo, zapamiętam bo mam, po raz pierwszy uchował się duży krzak lawendy na działce a ja tak skrupulatnie i z miłością ją podlewam. :) Zainteresowały mnie mydełka lawendowe i te pachnące .. no fusetki. Bardzo ciekawe czy zapach długo się utrzymuje, bo bym córci wysłała.
    Ludzie z pasją i miłością do swoich pasji to jest piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elka, fusetka pachnie oszałamiająco, ale jak długo, nie wiem. Moja lawenda, zwyklak taki ogródkowy, pachnie w woreczku długo, nawet przez dwa lata.

      Usuń
    2. tak - pachnie długo - nawet kilka lat
      trzeba tylko woreczek potarmośić a fusetke zrolować miedzy dłońmi :)
      ponieważ lawenda tak jak każde zioło uwalnia swój zapach przy roztarciu

      Usuń
    3. mam fusetki, bede rolowac!!

      Usuń
    4. I co, Opakowana? Zrolowauaś? Mole wylecieli?

      Usuń
    5. ja mam fusetki w daczy...tu moge rolowac zdalaczynnie , za tydzien bedzie mano a mano z fusetkami, moze mole sie nie zalegli jeszcze!

      Usuń
  16. lawenda kocha słońce , przepuszczalna glebę o lekko zasadowym ph i nie może być zduszona przez inne rośliny
    po ścięciu kwiatków najlepiej zostawić tak lawendę na zimę
    wiosną przed wypuszczaniem nowych pędów koniecznie przycinany krzaczek nadając mu kulisty kształt
    szczęśliwa lawenda to dobrze przycięta lawenda :) odwdzięczy się nam jeszcze obfitszym kwitnieniem niż w roku poprzednim :)
    ja lawendy nie podlewam wcale - podlewamy tylko w donicach ale i to z umiarem - lepiej częściej a w małych ilościach .

    jakby ktoś miał pytania - chętnie odpowiem :)
    pozdrawiam lawendowo
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kingo,masz 50 odmian lawendy?

      Usuń
    2. O, dziękuję bardzo, to ważne dla mnie informacje i zaraz jutro opowiem to koleżance, która posadziła w tym roku w dużych ilościach lawendę u siebie. :)

      Usuń
    3. na razie mam 1200 krzaczków lawendy w czterech odmianach ale plantacja jest rozwojowa i mamy zamiar posadzic inne odmiany :)

      Usuń
    4. Ja mam chyba te,których nie trzeba mieć.
      Tak marniutkie kwiatuszki i do tego okazało się że białe.

      Usuń
    5. To chyba niedobry odczyn ma ziemia. Za kwaśny, albo za słodki, albo zbyt gorzki, albo cóś.

      Usuń
    6. Widocznie nie mówię do niej tak,jak tego oczekuje.

      Usuń
    7. Chyba za cicho, dlatego taka biała.

      Usuń
    8. biała bo taka jej odmiana i uroda :)
      lawendy są w różnych kolorach - od białej , przez różową po ciemny fiolet
      i każda odmiana inaczej pachnie :)

      Usuń
    9. Wiem że biała nie z mojej winy,hehe
      To wina małża że taką mi kupił.

      Usuń
    10. Niewinnom takom symbolicznom Ci kupił, a Ty się nie poznałaś!

      Usuń
    11. Paczaj, ja też jedna białą mam i myślałam, że ma jakąś anemiczną przypadłość. A to uroda jest!

      Usuń
  17. Oj, zazdraszczam, zazdraszczam:)) Taką pracownię o lawendowym zapachu też chętnie bym odwiedziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza, dzięki lawendzie od Kingi ma ten zapach cały czas!

      Usuń
    2. Mam. Ten zapach znaczy się.

      Usuń
  18. No popatrz ile tych lawendowych pol w Polsce!! przeczytalam ze kolo Plocka, a wiec nie tak daleko Warszawy jest Przystanek Lawenda i tez mam ochote tam pojechac....a Twoja Manufaktura tak blisko? bardzo to jest piekne miejsce ...tez chce tam pojechac!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna, Manufaktura tuż, za miedzą, pieszo można dojść. Myślę, że w końcu tu zawitasz - zanim udasz się na inspekcję dóbr w Wenezueli:)

      Usuń
  19. Pewnie, że zazdroszczę. Też bym chciała takie pole zobaczyć i powąchać. W ubiegłym roku posadziłam w doniczce lawendę, ale mi zmarniała, chociaż zdążyła zakwitnąć. Urzekły mnie te piękne anioły, z lawendą i białe, saszetkę lawendową zawsze do szafy wkładam.
    Temperatura u mnie spadła o 5 stopni. Jest "chłodne" 30. Uffff.......

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak tu nie zazdraszczać!! No i jak to się stało żeś Ty dopiero teraz to pole obaczyła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, pole z drogi, którą jeżdżę, niewidoczne. A w opłotki się nie zapuszczałam. Kinga powinna sobie banner przy drodze powiesić!

      Usuń
    2. i pewnie wreszcie powieszę
      może i świadomość lokalnych to trochę zmieni :)

      Usuń
    3. O to, to, Kinga! Nie znalazłabym Cię, gdyby nie blog. A lokalsi blogów raczej nie czytują. A taki chociaż niewielki bannerek, ale w strategicznym miejscu byłby nie od rzeczy. I lokalsi szaconku nabioro zamiast bredzić o uprawie marychy!

      Usuń
    4. ha ha baner nawet mamy zrobiony - ma zawisnąć na płocie ,który jeszcze leży złożony na podwórku :)
      wszystko musi nabrać mocy urzędowej :)

      Usuń
    5. A, widzisz! Ale on powinien wisieć tak bardziej nie tylko lokalnie.

      Usuń
    6. Koniecznie jakaś reklama potrzebna. Wtedy zjawią się inni pasjonaci, goście i klienci...
      No to już wiemy Hana, gdzie pojedziemy, jak w końcu do Ciebie zawitam:)
      Czacz, złomowisko i Kinga!!!

      Usuń
    7. Czacz i złomowisko - to ja tez lubię :)

      Usuń
    8. Bez dwóch zdań:)
      I jeszcze lumpeksy i inne klamociarnie:)
      No ja to jeszcze śmietniki lubię:)) Różne cuda tam można spotkać:))

      Usuń
    9. Zwierzaki też z odzysku.

      Usuń
    10. Kinga, a na złomowisku w Osiecznej byłaś?

      Usuń
    11. nie byłam ale coś czuje ,że niedługo nadrobię to niedociągnięcie :)

      Usuń
    12. Pospiesz się, bo słyszałam, że chcą je zlikwidować.

      Usuń
  21. najpiękniej na polu jest na przełomie czerwca i lipca kiedy lawenda jest w pełnym rozkwicie
    teraz czekamy na drugie kwitnienie , które niestety bedzie uboższe od pierwszego

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz też jest pięknie, szkoda, że trochę się spóźniłam na pełne kwitnienie. Ale to nic, wszystko przed nami!

      Usuń
    2. :) no ja myślę :) znajomość uważam za rozwojową :)

      już nie mogę sie doczekać jak zobaczę gumno i posiadłość w sąsiedztwie ta sprzedaż :)

      Usuń
    3. Kinga, kiedy zechcesz - poza sobotą, niedzielą i poniedziałkiem! Tylko wiesz, żebym ogarnąć zdążyła:)))

      Usuń
    4. Da się dowrzeszczeć przez te 5 km?
      Ja kiedyś to tak cichutko szemrałam ale przy psach wyrobiłam sobie donośny baryton.

      Usuń
    5. zawsze można zadzwonić ............łańcuchem o płot :)
      u nas tak robio :)

      Usuń
    6. Ja dokrzyknę, spoko!

      Usuń
  22. Mam odrobinę lawendy w ogrodzie i ta odrobina mi wystarcza, dla przykucniecia, powąchania, w palcach roztarcia. Ale podziwiam na zdjęciach pola lawendowego jej piekno. Najfajniejsze w tej historii jest to Hano, że znalazłaś tak blisko siebie blogowiczkę. Czyli czaimy się ,czaimy z tym swoim pisaniem, ale i tak prędzej czy później swój na swego wpadnie i wyjdzie szydło z worka!:-))
    Pozdrawiam serdecznie Was obie!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo, coś w tym jest! W szydle znaczy. Strasznie się ucieszyłam!

      Usuń
  23. Taka susza nawet lawendzie nie służy:(

    OdpowiedzUsuń
  24. Hana, odkryłaś przewspaniałe miejsce! Jestem zachwycona i oczarowana, buszuję w blogu Kingi i cieszę się, że żyjemy wśród takich ludzi, a blogowy świat to już w ogóle! Wspaniały!
    Gratuluję sąsiedztwa. :)))))

    OdpowiedzUsuń
  25. Gosia, ja czułam, że tak będzie! Znam lokalsów (pani... to się nie opłoco) i od razu pomyślałam sobie, że Kinga to musi być osobowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na takie postacie, na blogi, na nas wszystkie, zastanawiam się czasem czy gdyby ci wszyscy beznadziejni ludzie też prowadzili blogi, to czy nie byłoby lepiej w Polsce.

      Usuń
    2. Gosianka,genialnie wymyśliła.
      Resocjalizacja patologii za pomocą przymusowego prowadzenia bloga ;)

      Usuń
    3. no co Wy! przecie tacy prowadzo blogi... :((( albo pisza glupoty na facebooku i twitterze...ale na codzien do nich nie trafiamy, wiec jestesmy bezpieczne...

      Usuń
    4. Rucianko, musieliby umieć pisać!

      Usuń
  26. Gosia, coś mi się zdaje, że ci beznadziejni prowadziliby beznadziejne blogi. Już to robio...

    OdpowiedzUsuń
  27. Eee, nieee Rucianko. Przeceniłaś patologię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra,dobra ;)
      Ale przecież piszę aż jeden post rocznie,co nie?

      Usuń
  28. No, Rucianko, fakt. A właściwie dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  29. Mikaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Jesteś tam???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.fakt.pl/gwiazdy/marek-jackowski-zostanie-pochowany-w-zakopanem,artykuly,564364.html

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Dzięki za informację, chyba nie pójdę, dzikie tłumy będą a to dłuższy weekend.

      Usuń
  30. Rucianko, myślisz, że Mika już czeka na koncert na Równi Pochyłej?

    OdpowiedzUsuń
  31. Jestem, jestem, ale po bardzo ciężkim dniu .Lawenda mnie trochę pocieszyła... Ale że ty wcześniej nic nie wiedziałaś o tym miejscu??? 5 km od ciebie? Powącham sobie mydełko lawendowe od Kasi, też pięknie pachnie:))))

    OdpowiedzUsuń
  32. Mika, mogę jeszcze zadzwonić?

    OdpowiedzUsuń
  33. Oj zazdraszczam, zazdraszczam. No patrz Hana, za miedza nie tylko pyrki, patologia, ale wspaniala Kinga i jej lawenodwe pole. Pieknie u niej jest i te kolory łałłł! O zapachach nie wspomne, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazic.
    Kolejna wspaniala znajomosc.

    OdpowiedzUsuń
  34. No, Dziefczynki, tak mi się przytrafiło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super.
      Bardzo się cieszę że znalazłaś bratnią duszę o rzut beretem.

      Usuń
  35. Dzień dobry Kurnikowi. Już 29, miasto nagrzane, nawet cień nie przynosi ulgi.
    Obejrzałam wczoraj u Kingi wszystko i bardzo mi się podobało. Szkoda, że nie jestem zmotoryzowana bo faktycznie ruszyłabym z taborem. Mam urlop od babciowania na tydzień. No i kot nie lubi kontenerka.
    Miłego dnia życzę Kurencjom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, kotu sprawi się kotowóz - taką wariację mercbęca.
      U nas makabra, naprawdę wymiękam. Frodo odmówił wyjścia na zewnątrz:(

      Usuń
    2. Ewa może taki model dla koteczka:
      http://kotykatowic.blogspot.com/
      Włoski i jaki wypasiony, zobacz sama:)))
      U nas też skwar od rana, idzie zwariować. Do pełni wrażeń dołączył sąsiad, który właśnie boschem czyści balustradę na balkonie pod naszym mieszkaniem. Potem będzie upojny aromat farby olejnej:((
      Jak ja go dziś nie uduszę to będzie dobrze.
      Jakby co to liczę na jakieś paczki do mamra, gdyby mi jednak nerwy puściły.

      Usuń
    3. No masz, Garde, wpaduam w ten blog po uszy:)

      Usuń
    4. Acha, Garde, paczki do pierdla masz jak w banku, zresztą możliwe, że będzie nas tam więcej. Co jakiś czas ten temat wraca:)))

      Usuń
    5. Fajny ten KOTmobil nie:)))
      Hanuś na Ciebie zawsze można liczyć i na inne Kurencje oczywiście też.
      Co do bloga to czytam go regularnie, jak i wiele innych, fajnie że i Tobie podpasił:))

      Usuń
    6. Dopiero teraz wpadłam na blogowisko. Obejrzałam wózeczek, bardzo mi się podoba. Nie wiem tylko czy kot by zechciał, bo niby chojrak, a strachliwy bardzo. Aktualnie 35 za oknem, imprez trochę w mieście, ale nie mam odwagi wyjść.

      Usuń
    7. Trudno powiedzieć co by kocio zrobił, trzeba by spróbować.
      U nas 32 w cieniu, w słońcu nie mam odwagi popatrzeć. Też okupuję dom, taki upał to nie dla mnie.

      Usuń
  36. U mnie też lawendowo ostatnio, czytałam nawet książkę kobiety, która kupiła na Warmii dom i założyła analogiczną plantację. Jeśli kogos ten temat interesuje to książka nosi tytuł "lawendowe pole" i jej autorka jest Joanna Posoch. Radzi tam nawet, jak kupowac dom, jak sadzić lawendę, co z niej i jak wyrabiać. Mnie książka nieco zawiodła, ale ja jestem "trudny klient";)))) tak czy siak - inspirująca lektura!!!! Ale po co zaraz na Warmię, skoro za płotem tez można;))) Ja mam dwa krzaczki, a ile radości;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta książka jest moja biblią :) a historia Joasi inspiracją :)
      marze o tak magicznym miejscu jak lawendowe pole Joasi - ja mam zaledwie jej namiastkę :)
      ale kto wie ?
      wizje są :)

      Usuń
    2. A ja tam byłam (w Nowym Kawkowie) dwa tygodnie temu! Cudownie było, szkoda tylko, że mało słońca. Ode mnie to dwadzieścia kilka kilometrów i dojazd marny, najlepiej własnym samochodem, którego nie posiadamy. Na szczęście mąż załatwił możliwość skorzystania ze służbowego.
      Jak ta lawenda pachnie! Nie lubiłam dawniej zapachu lawendy, tej suszonej, albo w kosmetykach, ale lawenda na polu to zupełnie co innego!
      Fajnie masz, Hano, na dobrą sprawę da się dojść na piechotę do Kingi, a ja muszę kombinować... Ale namówiłam siostrzenicę, żeby się wybrać na drugie kwitnienie lawendy, ona ma samochód - siostrzenica, nie lawenda:)))))

      Usuń
    3. marzę o pojechaniu na pole Joasi na Warmię :)

      Usuń
    4. Moja koleżanka tam jeździ od lat.Ma nieopodal działkę.
      Zachwycona.
      Ostatnio dostałam stamtąd olejek lawendowy.

      Usuń
    5. Ode mnie to daleeeeeko;))) ale postawa pani Joanny i determinacja bardzo mi imponuje;))) książka pokazuje świetnie, jakie pokłady wiedzy stopniowo przyrastały w jej głowie, aż nauczyła się tyyyle nowego;))) ja najbardziej zazdroszczę jej jednak nie lawendy, lecz... pieca w kuchni;)))))))))))

      Usuń
  37. Hanuka, jak będę u Cię, to wpadniemy do Kingi po mydełka;)))

    OdpowiedzUsuń
  38. Krecie, blog Lawendowe Pole śledzę od początku, bardzo mnie fascynował swego czasu. Zresztą niezmiennie fascynują mnie ludzie z pasją i determinacją w dążeniu do celu. Kinga taka jest. I mydełka robi śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, noga się goi - resztę znasz;)))) Czacz w zestawie i lawenda;)))

      Usuń
    2. Krecie, celuj w czwartek/piątek w sprawie Czacza, z Kingą się umówimy, jeśli będzie na miejscu, bo Dziewczyna dużo jeździ.

      Usuń
  39. Hana, Ty to masz farta.
    Takich ludzi i takie pole za miedzą...
    Zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  40. Iza, czasem mi się udaje!

    OdpowiedzUsuń
  41. to ja zazdraszczam i to na maksa maksymalnego :) pracownie cudna. lawendowo-aniołowa. nawet by mi nie przyszło do głowy, że tyle cudeniek można zrobić z lawendy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówię Ci Polly, można lawendę jeść, pić, wąchać, malować, piec, suszyć, zatapiać, rozcierać, toczyć z niej olej, cieszyć nos i oko!

      Usuń
  42. Pięć kilometrów to rzut beretem, fajnie macie dziefczyny:))) Teraz, już wiem, moja ziemia kwaśna i nieprzepuszczalna,dlatego to cudo u mnie nie rośnie. Ja bym chciała się dowiedzieć więcej o tych odmianach, Kinga plissss:)))

    OdpowiedzUsuń
  43. Haniu, skocz do Kingi - link powyżej, w tekście postu.

    OdpowiedzUsuń
  44. Śpiom? Nie mam netu, tylko w srajfonie! Jak żyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śpiom tylko ledwie dychajooo...
      Co to net od goronca zdech ? ;)

      Usuń
  45. Marija, chyba. Ja już jestem wymienknienta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tyż Hanuś, przed chwilą w radio powiedzieli że 29 stopni, no ziąb jak nic, bo w dzień było 36 ;))

      Usuń
  46. O, już jest net! Po resecie!
    Marija, nawet nie patrzę na termometr. Frodka musiałam dzisiaj podstępem (na zimową kurtkę, hrehrehre) wywabiać z domu na siku!

    OdpowiedzUsuń
  47. a na mazurach...luksus temperaturowy. w wawie o tej porze 27 stopni.piekło. wczoraj do 22 krążyłam w okolicy bo w chałupie nie szło wytrzymać. tu jest komfort termiczny. buziaki z Mazur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, będziesz musiała wrócić do tej sauny:(

      Usuń
  48. O ezu jaki cudny kolor, ja też w pierwszym momencie zastanawiałam się jak to możliwe Hana, że przez kilka lat nie wiedziałaś o Kindze. No ale już wiem dlaczego. Zapach lawendy położonej na półce z bielizną pościelową przez Babcię z dzieciństwa pamiętam. Ale ja jestem trochę zboczona kura i jak zobaczyłam ten cudny kolor to od razu zachciał mi się peniuar buuu (i żeby jedwabny).
    Inna sprawa, że Twoje włości Hana muszą być jakieś zaczarowane, a to Pan Pies (słodzizna Frodzio znaczy się) kumpla sam przyprowadza, a to balony z Niemiec dolatują, a to sąsiedzi niezwykli się ujawniają, nawet krety od Kretowatej znalazły drogę i trochę za bardzo spulchniły gumno i długo by wyliczać.....

    OdpowiedzUsuń
  49. Bacha, Kinga robi tyle pięknych lawendowych rzeczy, że może i peniuary szyje? Bo wiem, że szyć umie. Wcale się nie zdziwię:)
    Zapomniałaś o Grażynce i Czajniku. Oni też z nieba spadli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty Hana, nie zapomniałam Kociny są w tych kropkach ........ . A Czajniczek ma temperament jakby w czasie burzy z piorunami wylądował u Was.

      Usuń
  50. Cześć.
    Wróciłam z pięciokilometrowego szybkiego spacerku.

    OdpowiedzUsuń
  51. Rucianko, rozgrzałaś się trochę?

    OdpowiedzUsuń
  52. Niespecjalnie.
    Ale też i wreszcie nie zmarzłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej byłam na poczcie a potem w sklepie sportowym,kupić sobie gaciory rowerowe z pieluchą.
      Złapałam największe jakie były w sklepie i się mile rozczarowałam.

      Usuń
    2. Gratulacje, lubię takie rozczarowania!

      Usuń
    3. Mika,sukces mierny,one elastyczne so.

      Usuń
  53. Witam późnym wieczorem. Nareszcie temperatura spadła do 26. Na szczęście w domu mam chłodniej niż na zewnątrz, to przesiedziałam dzień w domu. Żadna robota nie idzie, ten upał jest obezwładniający...Zapowiadali ciąg dalszy....Chyba przyjdzie się przystosować na stare lata.

    OdpowiedzUsuń
  54. Hej dziewczynki, a u mnie wciąż ciepło z umiarem i to lubię:))) Tylko muchi strasznie upierdliwe, cały czas po mnie łaziły na podwórku.

    OdpowiedzUsuń
  55. Wyżej mnie blogger nie puszcza.
    Rucianko, w obciślakach będziesz jeździć, czy to gaciochy do pracy? Żeby wydajniej pracować i nie tracić czasu na głupoty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie to do jazdy po wertepach żeby memłona nie odbić.

      Usuń
  56. Na wertepach też różnie może się zdarzyć. Wtedy pielucha jak znalazł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Rucianko, to niedobrze, płyny mus uzupełniać, zwłaszcza w taki ziąb:)))

      Usuń
  57. Dobranoc Kureiry, padam już, sama nie wiem po czym. Snuję się po gumnie gorzej niż ta cholerna susza.

    OdpowiedzUsuń
  58. No to ja jeszcze ciasteczka z płatków owsianych idę zrobić, bo jutro w gości a nie mam z czym. Chłodnej nocy dla całego cierpiącego od upału Kurnika. Branoc Kurki.

    OdpowiedzUsuń
  59. Też spadam, nawet gadać mi się nie chce. Dobrej chłodnej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  60. Witam. Skończyłam to i zacznę. Bez zmian, już 29 stopni. Kocham lato, ale wszelki nadmiar miłości szkodzi. Doszłam do ściany i powiem bluźnierczo: chciałabym zmarznąć!!!!
    Mimo wszystko udanego dnia Kurnikowi życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba pisałyśmy prawie jednocześnie,cześć Ewa,
      Fanie że Ty też lubisz ciepełko,bo czuję się jak odmieniec,zboczeniec jakiś słoneczny.
      Mnie się podoba,tylko przykro mi że dużo ludzi i zwierząt cierpi.
      Najfajniej ,gdyby przez pół roku było 25 stopni.

      Usuń
    2. Lubię ciepło, ale nie afrykańskie upały. Powyżej 25 wymiękam, a już duchota mnie wykańcza. Właśnie wróciłam z zakupów, mokra i zmęczona. Jest już 37 w cieniu. Uffff....Klimat umiarkowany już chyba był.

      Usuń
  61. Cześć,
    nikto nie je doma?
    My już po bazarku..

    OdpowiedzUsuń
  62. Dzień dobry! So doma, so, bo wyjść z niego to jeszcze gorzej. Dołączam z bluźnierstwem do Ewy2, chciałabym, żeby Frodo trochę zmarzł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pranie psów i najgrubszych posłań,takich których nie da się wepchnąć do pralki i odwirować.
      Można to potraktować jako igraszki w wodnym spa hrehrehre.
      Zwłaszcza że państwo psowie wypanierowali się i trzeba było kompu kompu ponownie.

      Usuń
  63. Nie będę wspominać o tutejszej dzisiejszej temperaturze bo prawie wszystkie Kurencje będą zazdraszczać. Muszę w swetrze i sskarpetkach.
    Ale podobno do mnie na 4 dni w przyszłym tygodniu też takie temperatury ok. 25 mają dojść. Oj jak się będę smażyć. Deszczyku Wam życzę i coby czterołapne też odetchnęli.

    OdpowiedzUsuń
  64. a u nas upal ze ho ho - jakies 24 czy NAWET 26 stopni....tak jak powinno byc w lecie ;) nawet troszku chwascikow w ogrodeczku porwalam...pranko sie suszy w slonku...u Wasz pewnie wysycha zanim sie skonczy wieszac...ale i tak zaczynam sie ostro bac na nastepny czwartek....ja nie chce w tropiki !! (nie obrazajac szanownego Tropisia!)
    a juz najglupiejsze jest to, ze gromadze u walizy...welniana welne do robeiia mikro sweterkow, skarpeteczek i takich tam....do daczy zjedzie synus ze zonom, wiec chce przekazac im juz wykonane WELNIANE niemowlece rzeczy, a dorobie jeszcze wiecej...ciekawe czy mię ta welna przegryzie na wylot, z samego trzymania....co sie dzieje dziwnego z pogoda/klimatem? Ma kto jaka rozsadna naukowa odpowiedz i czy tak juz bedzie do konca swiata?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziergam cały czas takie wełniane elemenciki z myślą o nadchodzącej zimie,brrr....

      Usuń
    2. Opakowana ja bym chętnie fotki zobaczyła.
      Na pewno cuda udziergałaś:))

      Usuń
  65. Okno od północy, cień, na termometrze 39! Jak tak dalej pójdzie zmienię Ewę2 na "Ewę ugotowaną".

    OdpowiedzUsuń
  66. hop hop
    znowu pusto w Kurniku

    OdpowiedzUsuń
  67. Dzisiaj to i do mnie upał dotarł w końcu i nas osłabił całkiem. Miałam napisać nowego posta, ale chyba dopiero jutro. Mózg mi się zlasował...

    OdpowiedzUsuń
  68. Zazdraszczam...
    U mnie lawendy zero, za to wszystko słomiane...Susza i smutek, bo umierają mi rośliny. Zero oznak, że do 20 stego coś z nieba spadnie w deszczu postaci.
    Smutno i straszno. A dzieciaki dają do wiwatu...;)

    OdpowiedzUsuń
  69. Upał nie upał aaaaaaaaaaaaaa we Wrocławiu się dzieje ;))) Dzisiaj odbył się mały Sabacik, oj było gorąąąąąąąąąąąąco, ale przede wszystkim przesympatycznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dawaj dawaj
      Zanęciłaś i cooo ??

      Usuń
    2. Jak to tak, bez dalszego ciągu? Sabacik dobra rzecz, chętnie nim poczytam.

      Usuń
    3. Hehehe ja byłam tylko jedną z uczestniczek, poczekamy niech się wypowie organizatorka :)))

      Usuń
    4. to dlatego taka tu cisza?
      Noo, Marija,nie bądź taka ;)

      Usuń