Co więc robić z tak pięknie rozpoczętym dniem? A na ten przykład to - szykujemy sprzęcik:
Postanowiłam posadzić czosnek ozdobny. Aby to zrobić, trzeba najpierw wykarczować kawałek gumna.
Nawiasem mówiąc nie mam pojęcia, jakim cudem mam na stopach dwie jednakowe skarpetki, bo to rzadkość nad rzadkościami, a sesji zdjęciowej nie przewidywałam (zrodziła się spontanicznie), więc nie, żebym się wysiekła do sesji. Teraz dopiero - ku swojemu zaskoczeniu - to widzę!
Wykarczowanym ugorem zasypujemy dziury wykopane nie zgadniecie przez kogo:
Wykarczowaliśmy:
Jeszcze tylko końcowy szlif i gotowe. Kto zgadnie, co jest końcowym szlifem? Nagrodą jest NATYCHMIASTOWA publikacja tegoż (szlifu) na łamach.
Mogłam się tego spodziewać! Ewa zgadła natychmiast, że ostatecznym szlifem są ZASIEKI!
O, takie:
Pokażę Wam wiosną (czyli za chwilę), co z tego wyrosło, jak również z kultowych tulipanów, które Mnemo, ekhm, pozbierała, bo ktoś rozsypał i zostawił:)
Wałek występuje z rurą po długiej przerwie. Zielsko przy płocie wyschło i świat znów stoi otworem. Pozatykałam oczka w siatce na wysokość czterech oczek, to wyłazi piątym...
Jest jednak wabik.Wałek uwielbia parówki. Kiedy powiem: "chodź, dam parówę", to gna na złamanie karku. Są jednak granice. Ile można latać po wsi i drzeć się: Wałeeeek, chooodź, dam paróóówę!!!
Poza tym Tropik ma się nieźle, odzyskał wigor, być może jutro dostanie glukozę, to nie będzie go tak z głodu ssało. Mika teraz (19.03) kończy kolejną kroplówkę. W poniedziałek kontrola krwi. Tak więc kciuki, pazureiry i kopytka trzymamy dalej. Myślę, że Mika sama nam powie co i jak, bo dzisiaj druga kroplówka była wcześniej.
Trochę mi głupio, bo Wy tam pewnie w tym wielkim świecie po teatrach, operach, rautach, wernisażach i innych eventach - jak to w sobotę - a ja tu z taką prozą...
Ja Hana też nie w operze ani w ichnim teatrze i też umnie jak to w sobote prozaiczna proza i jest nas juz dwie :))))) Zwsze razniej :)))) A twoja proza jak pożyteczna i jaka piekna będzie już niedługo ,czyli wiosną :))))
OdpowiedzUsuńHmmm pozjadałam sporo liter ,czyżbym głodna była ?
UsuńCo może być końcowym szlifem ? Ja bym to podlała .
OdpowiedzUsuńPudło, Marija!
UsuńMarija, to mnie trochę pocieszyłaś, bo myślałam, że w długiej sukni bez plyc spływasz po jakichś schodach w zamku na raucie:)
OdpowiedzUsuńHaha haha HAna zawsze jakoś żeśmy siem mijały z sukienkom ,a juz długą i jeszcze a odkrytymi plecami hihihihi hiba niedoczekanie ;))
UsuńPacz, Marija, to znów mamy coś wspólnego:)))
UsuńWygląda na to ,że my prawie siostry sjamskie som ;)
UsuńJak zwykle przy sobocie miałam dylemat opera, czy teatr. Wybrałam operę ! I tak to, prosto z opery ledwie zdążyłam na wernisaż. Dało mi to tyle wrażeń, że na raut już zwyczajnie nie mam ochoty. Weszłam do Was, a tu takie przyziemne sprawy, i brudna robota. Boszsz jak nie umiecie korzystać z dóbr kultury !
OdpowiedzUsuńA końcowy szlif, to drut kolczasty pod prondem, żeb nie wykopali tego kopacze !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTlumaczylam sie pod poprzednim postem, zem nieobecna byla z powodu choroby. A teraz do przdu chociaz wcia zasmarkana.
OdpowiedzUsuńHana! Koncowy szlif to sik Walka:)))) Tak se mysle:)
A czosnek ozdobny bedzie pikny!
Ataner, widziałam, ale za Chiny nie blogger mnie nie puszczał. Dzisiaj to jakaś czysta masakra z nim.
UsuńPrawie zgadłaś - sik też, obowiązkowo!
Wernisaże mam że hej ;)
OdpowiedzUsuńSiedzę przy biurku i pracuję, i... pracuję, i.... Potem zabłysnęłam fantazją i zamówiłam KFC na obiad - zjadłam frytki, kolbę kukurydzy oraz panierkę z mięsa, a Lu dostała mięso.
Przez chwilę na horyzoncie mych myśli zamajaczyło umycie sedesu, a potem, kto wie, może nawet wanny? Ale myśl jak pojawiła się, tak sczezła. A więc zajęłam się... pracą przy biurku. Jestem dziś oklapniętą redaktorzycą. Czym się będę zajmować dalej, kto zgadnie?
AniuM, mizianiem Dzikulki i przebywaniem wespół na tratwie?
UsuńZ Dżamblami?
UsuńCóż, będę dalej pracować, robiąc sobie przerwy na konstatacje, że jestem gruba, brzydka, nieopanowana w jedzeniu i że nikt mnie nie kocha...
UsuńEch, dziś tak mam...
UUUUUuuuuu! I możesz wyć jak wilczyca czyli tzw. wadera. ;-)
Usuń:)))))
UsuńOK, spróbuję.
AniuM, miałam dzisiaj IDENTYCZNIE! Ale mi przeszło, jakem się do brudnej roboty wzięła. To może umyj tę wannę? Nie, żebym sugerowała, że masz brudnom...
UsuńWannę trzeba ubrudzić przed umyciem jeżeli jest zbyt czysta. Inaczej mycie jako czynność głęboko psychoterapeutyczna nie miałoby sensu.
UsuńNo nie, Agniecha, to już perwersja! Podwójna robota? Bez przesady z tym douem! Aż tak, to nie!
UsuńNo a jak Ty sobie wyobrażasz - myję czystą wannę? To już od razu do psychiatry się zapiszę.
UsuńJa olewam. Mam czystą wannę, nie ma gupiej roboty - od razu nie mam doua!
UsuńBo ja nie mam wanny, hrehrehre!
UsuńSedes wymyłam.
UsuńLudzie, kiedy człowiek zaczyna się zagłębiać w sedes... ( w przenośni, że zaznaczę, bo jeszcze sobie Hana coś pomyśli ) Co za dziwaczne słowo. Z łaciny ono, specjalistki? Etymologię poproszę też.
UsuńAniuM. Wyłaś do sedesu? Myślę, że mogą być ciekawe efekty dźwiękowe.
UsuńCzytałam kiedyś o panu ,wojskowym ten pan był ,którego żona dostała ścisle wytyczne ,że wannę należy myć ruchami okrężnymi w jednym kierunku . Pan i władca ściśle kontrolował ,czy pański podnóżek znaczy sie jego żona , stosuje się do wytycznych .
UsuńMam nadzieję, że uciekła albo go ukatrupiła.
UsuńI nigdy, ale to nigdy więcej, nie umyła wanny.
Odtąd myła tylko sedes.
UsuńA z łaciny, Agniecha. Sedes, to siedzisko, miejsce do siedzenia, siedziba.
UsuńBardziej z polska będzie kibel:)
UsuńAniuM. i co, przeszło Ci? Może kibel wystarczy. Jeśli nie, to trudno. Szoruj i wannę. Jutro wstaniesz jak nowo narodzona. I szczupła.
UsuńWymyłam jeszcze lustro i podłogę. Wanna jest za czysta - nie chce mi się brudzić ;)
UsuńAniaM uciekła. Nie strzymała prostackich żartów drobiu.
UsuńAnia, i co? I co? Lustro to jeszcze, ale ta podłoga zwaliła mnie z nóg. Czujesz się SZCZUPLEJSZA?
UsuńPotem zjadłam bułkę z musem jabłkowym....
UsuńKurna, Ewa, właściwie zgadłaś, chociaż nie ma prundu! Zamieszczam nagrodę!
OdpowiedzUsuńO TU miało być to, co skasowałam : no i co ja zrobię, że ja taka mondra !
UsuńPrzecież ONI rozniosą zasieki w drobny mak w 5 minut.
UsuńNie, Agniecha, wypróbowane! Wystarczy, że coś im przeszkadza. Mają tyle miejsca, że nie zawracają sobie tym głowy i lecą dalej. Chyba, że właśnie tam zacznie swoją brudną robotę kret. Co jest bardzo prawdopodobne.
UsuńPrzesadziłam lilie i nie zdążyłam powtykać patyków, natychmiast były wykopane. Z patykami nie, spoko.
"kto mnie wołał? czego chciał?";)))))))))
UsuńEeeee... "brudną robotę kret" było, a nie "brudną robotę Kret". Paczaj, ale i tak poskutkowało!
Usuńk czy K - bloger nie rozróżnia;)))
UsuńMój rozróżnia.
UsuńTaczka, gumiaki, rękawice, sekator, łopata...
OdpowiedzUsuńNie zrobiłam zdjęć, ale byłyby podobne.:-)
Operowo rżały konie.
Hrehre, Agniecha, u mnie Wałek koncertowo oblewał to, co wykarczowałam:)
UsuńJa natomiast jutro zmagać się będę z moczem i stolcem ukochanych kopytnych. Odpuściłam sobie czyszczenie padoku, bo padało, a ja nie cierpię wody przemieszczać z miejsca na miejsce. Więc teraz będzie 3 x więcej czyli lekko biorąc 6 taczek.
UsuńU mnie też dziś rżało i to na padoku, a jutro porżę ja niewąsko, bo dzisiaj... uczyłam się półsiadu;)))))))) Ożeszty w mordę, nigdy nie przypuszczałam, że kłus anglezowany to właściwie forma spoczynku jest!!!
UsuńOjtam Agniecha uwiniesz się raz dwa, odpicujesz się i jazda do tyjotru! Nie można się tak ograniczać!
UsuńKrecie, a co będzie, jak już do galopu Cię wezmą???
UsuńTy, Krecie, ja tam wolę półsiad niż anglezowanie. W anglezowaniu, to mi, proszę dobrodziejki, rytm mój o konia, jakoś rozchodzą się.
UsuńKurna nie wiem, juz dzisiaj było: "Przygotowanie do galopu";)))) Na co Książę do mnie po powrocie: "Galopem to Ty zasuwasz do decathlonu o kamizelkę!!! Żadnego galopu bez kamizelki!!!" Takk się boi o mnie/siebie/ porządek świata;)))
UsuńNiewykluczone, że tez osiągnę ten etap, póki co - "kłus anglezowany" to muzyka dla moich uszu;)))
UsuńDrogi Krecie, tu nie ma żadnego też. Po prostu anglezowanie mi nie wychodzi.
UsuńA mi wychodzi!!! nawet wiem, na którą nogę i umiem zmieniać;))) Ale ten półsiad!!! - masakra!!!
UsuńTen blogger dzisiaj to siem chyba przegrzał u was też tak niemrawo pracuje ?
OdpowiedzUsuńMaria, a myślałam, że to mój komputer taki kołkowaty czegoś.
UsuńU mnie już jest ciut lepiej .
UsuńJak twoja Frania Ewa?
I jeszcze bredził o jakimś errorze. Blogger, znaczy się.
UsuńJuż dobrze na szczęście, Je, pije, sika :) - to ważne :) I teraz siedzi na biurku, na mojej ręce - traktorek włączony- mnie gorzej, bo ledwie mogę tą ręką z myszą jeździć :) Wczoraj mój najulubieńszy weterynarz przyjechał o 21, zrobił zastrzyk, i jeszcze, żeby Franci nie stresować wizytą w lecznicy, zajedzie do mnie po pracy w poniedziałek, żeby Fracię ukłuć. Za to jego dobre serce, (nie bierze pieniędzy za to, że przyjeżdża) i nie zdzieranie piniendzy upiekłam mu muffiny cytrynowo-japkowe, i dałam w prezencie zrobione na szydełku 2 myszy i 2 rypki dla jego 2 kotow. Trochę rozbudowalam info o Frani, bo Kasia i Kalipso pytały. Dzięki dziefczynki :)
UsuńChciałabym mieć takiego weta:(
UsuńKochana Franusia, dobrze, że dobrze.
Bloger dzisiaj siadł na maksa, mnie nie wpuszcza, bo ma error!!!
UsuńKrecie, weź rurkę do nurkowania i pod ziemią go!
UsuńKretowata, nie odpuszczaj, mi też tak ściemniał, ale mu przeszło.
UsuńEwa, taki lekarz to skarb, ale opiekunka pacjentki-tez niczego;) Mizianki dla Franki:)
UsuńTajes, po teatrach i rautach. Akurat!
OdpowiedzUsuńZesmy przeprowadzali przyjaciela, co to sie z zona postanowil rozstac. Dopiero wrocilismy do domu.
Jaka ja jestem zmeczona... Ledwie powlocze nuszkami. :(
Pantera, nuszki do miski, koty na kolanka i jusz:)
UsuńPanterko, za dobre serducho masz - ot co!
UsuńJa juz nie bede sie rozwodzila, jak p. mnie wkurzy, to jak nic, zabije dziada.
A co zrobisz ze szczątkami doczesnymi?
UsuńJak to co? Włóczą się po tych przełęczach i kanionach, ze skały!
UsuńOj Agniecha! Nie badz taka drobiazgowa:))
UsuńTo, ze sie poddamy kremacji to juz ustalilismy wczesniej, wiec moze jako przyprawa albo cus takiego:) MUsze sie zastanowic, a masz jakis pomysl?
Niechże to po porządku przetrawię. Chcesz popełnić zbrodnię, a potem skremować gościa? A co na to służby mundurowe?
UsuńA potem doprawiać nim gulasz, albo duszone wątróbki z cebulką. Czemu ni.
Mam torebusię na prochi, jakby co.
UsuńAgniecha, a tak powaznie , to my mamy duzy apetyt na zycie i jeszcze chcemy zobaczyc kawalek swiata. A jak juz ktores z nas padnie, to tak jak pisalam, poddamy sie kremacji ( nie chce aby mnie robale zjadly).
UsuńAle rozwodzic sie w tak starym wieku , co to - to nie! Zabije gada i juz, gdyby wpadl na taki pomysl.
Gulasz brzmi intrygujaco:)))
Hana! Jaka torebusia, wsypie gada do butelki po coli i tyle:)
UsuńO czym Ty myślisz, dziewczyno! Gulasz ma być NIM doprawiony, a nie z NIEGO zrobiony. :-)
UsuńZ niego bylby niestrawny, tylko jako przyprawa - ewentualnie, i to w malych dawkach, bo bedzie sie czkalo:))
UsuńAgniecha, nie rob ze mnie potwora. Zabije gada i jeszcze mam go pocwiartowac, taka okrutna nie jestem.
UsuńAtaner, z torebusią elegancko! Prochi, nie prochi, torebusię dobraną kolorystycznie do prochów mus mieć!
UsuńAle na przyprawę, to elegancki pojemniczek powinien być, a nie torebka.
UsuńI jeszcze pytanie, jak ta przyprawa miałaby się nazywać?
Prochi bicja?
UsuńTo jemu Bicjo na imię?
UsuńAgniecha, w ty Hameryce pofyrtane so. Bicjo jeszczy nie jes najgorszy jako imie. A taki dejmy na to Tjuzdej? Albo Epl? Albo Septymber?
UsuńMuzeum Lesnictwa w Goluchowie odwiedzilam tego lata, tak mi sie podobalo, ze zal mi bylo opuszczac to miejsce.
OdpowiedzUsuńWidze, ze psia czesc bardzo zaangazowana w prace ogrodowo sobotnie :)
Hana, jestem fankom Twoich bucikuf ;) Nie pierwszy to juz raz :)
Noo, Hana! Gumiaczki pierwsza klasa, takie najmodniejsze, wszystkie pancie w Ameryce w podobnych ( takie eko) biegaly tego lata - cmok:)
UsuńOrszulka, naprawdę? Nie mam zaufania do takich muzeów, bo zaraz mi się wydaje, że tam będą też trofea w postaci wypchanych zwierząt. Nie ma?
UsuńBuciczki majo już swoje lata, bardziej czerwone były. Fajne są do polowej roboty, chociaż o 3 numery za duże, ale to nie przeszkadza, hrehrehre!
Ataner, nie mów? Gumowe i eco? Pacz, to ja prekursorkom jestem?
UsuńNoooo, tylko te skarpetki bardziej korrrorowe powinny byc:) I wielka szkoda, ze akurat do pary znalazlas, oj Hana :)))))
UsuńMówię Ci, Ataner, że ze zdumienia wyjść nie mogę!
UsuńA chcesz znac cene? Wtedy dopiero padniesz ze zdumienia:))
UsuńDobra! Nie bede cie trzymala w niepewnosci wiec!!!! Tadammmm, koszt od $100 do $200 - takie tansze, bo sa i drozsze.
UsuńSa Hana te trofea, sa. Ja bardziej sie skupilam na historii lesnictwa, na sztuce, ktora tworza ludzie lasu. Na parku, ktory to muzeum otacza. Na zubrach i konikach polskich. Zywych oczywiscie.
UsuńTrzy numery za duze, lo matko :)
Łocieflorek Orszulka, to niech Ogniomistrz sam jedzie:(
UsuńNie martw się, mam wkładki i spoko!
NIe mów Ataner! To ja mam obuf za 200 dolców??? Chyba go odpicuję i do opery pójdę:)
UsuńNo trofea są, wiem, bo mieszkam niedaleko od dzieciństwa i byłam z 650 razy:)))))
UsuńKurna, nie rozumiem, po co im MARTWE zwierzęta? Dzik, jaki jest, kużden widzi!
UsuńPisałam jeszcze że dla Miki i Tropika same dobre mysli cały czas ,bez żadniutkiej przerwy :))))
OdpowiedzUsuńBloggerysko mnie to zeżarło ,ale siem juz poprawiło .
I ja zakrecam suply na rekach i nogach za powrot do zdrowia Tropika - piekny on, piekny, Mika.
UsuńW Ameryce blogger tez szaleje, caly czas jakies bledy pokazuje, ale co tam za darmo plotkujemy, wiec i pewne niedogodnienia tez przezyjemy.
UsuńU mnie dzieciska operę odstawiają, a ja operetkę. Cały czas opera mydlana! Co spojrzę na kota, to teatr, chyba że śpi. Za oknem wernisaż, ale tylko tam, gdzie drzewa.
OdpowiedzUsuńTe gumiaczki takie eleganckie! A te czosnki takie piękne urosną! I zasieki ładne! Tylko Frodka - pięknisia mało widać. I Wałek tak prawie od tyłu.
I kciuki za Tropika czymam nieustannie!
Ależ Ty ukurturarniona, Kalipso!
UsuńChłopaki tylko sprawdziły stan zaawansowania robót i poleciały kopać dziury, żebym miała gdzie ten urobek upychać.
Bardzo, bardzo ukurturarniona:)
UsuńZe skarpetami też tak mam:)
Dziefczynki! Lete sie zrobic na czlowieka, bo ide na koncert M.Rodowicz.
OdpowiedzUsuńBawcie sie dobrze, do nastepnego pogadania - cmoki Kurki:)
ACHA! Hana, ja tez dzisiaj w gumiaczkach po ogrodzie latalam chronic kwiecie przed zima, normalka - samo zycie i jakie piekne:)
Przyjemności Ataner, powiesz jak było i pozdro dla Maryli!
UsuńTo Maryla sprawdza makijaż? I bez nie wpuszcza?
UsuńMiarkę ma. Kiedy tapeta cieńsza niż centymetr, to won do domu.;-)
UsuńZaniosłam na działkę jedzenie, dwa małe kotki chyba miesięczne, malutkie bardzo, na przeciw naszej działki tam bytują. Zasadzkę przygotowuję, na razie kosz w ręcznikiem ciepłym jako zasadzka w tunelu czeka. Trza złapać to towarzystwo, kotkę wysterylizować. Dla młodziaków znaleźć domy. W poniedziałek do weta, może coś wymyślą, koleżanki zmobilizować do pomocy. To kociątko trikolorek ehem :)) Już usłyszałam NIE z nad Pilicy płynące, bo tam mój siedzi w leśniczówce. i zabrał sunię ze sobą:)
OdpowiedzUsuńNo tak, małe mieszkanie, kot, pies, więcej zoo nie będzie, krzyczy. :)
Tak że Hanuś dzień był fajny i u mnie bo mi się nie chciało z działki ruszać. Wałek jest rozbrajający no cudowny to psiak,
uciekinier jeden i dobrze mu z rurą na szyi uparciuchowi jednemu. :)
U nas na działce dziury pozatykane, by kotuś chodzić mógł, nie na sznurku, ale on zawsze znajdzie gdzieś jakąś dziurę i szukam potem z włosem rozwianym latam po działkach. :)
Dla Miki i Tropika kciuków trzymania ciąg nieustanny, przez tyle serców wspieranie mus być dobrze. .
ja miałam ruchliwą sobotę (Bródno, Zacisze, Wola, Żoliborz, Praga) to teraz obsiadłam i od dwóch godzin biorę się za robotę ;) zlecenie czeka, a ja łażę po blogach i takie tam ;) Wałek jest bardzo przystojny z tą kryzą :))
OdpowiedzUsuńElaja, leć na bal do opery, co się będziesz...
UsuńElaja - opery nawet NARODOWEJ!!! No masz pod bokiem i sie obcyndalasz;))))
Usuńo matulu, do opery wysyłacie, a tu suknia w pralni!! ;) i futro mole zjadły! i jak? i w czym? i z czym do tej opery, choćby NARODOWEJ?? ;) lecę, ale do roboty wreszcie, bawcie się dobrze dziewczyny :) (elaja, której gupi gugiel nie daje się zalogować!)
UsuńW stroju narodowym Elaja, hrehrehre!
Usuńhrehrehrehre...
UsuńOessu, Elka, nie ma końca tej biedzie:(((
OdpowiedzUsuńWałek łazi, chalera jedna, ale wraca. Gdyby nie ulica (mało bardzo ruchliwa, ale on nienawidzi ciągników i lata za nimi), nie przejmowałabym się może tak bardzo. Chociaż już raz wrócił z przetrąconym ogonem - pewnie ktoś go poczęstował z buciora. NIe ma na gnojka sposobu. Teraz utył i z rurą nie wyłazi - na razie...
Raz już w piżamce latałam po wsi:)
A jednak się odpicowałaś do sesji, bo buty, widzę, oba te same. Za Mikę trzymamy komplet pazurkow. Pozdrawiam z opery, a zaraz potem z wernisażu
OdpowiedzUsuńOri, a na bankieciku nie zostajesz?
OdpowiedzUsuńA propos odpicowania: przyszedł kiedyś sąsiad ze wsi, który pamięta to gumno sprzed lat. Stanął, paszczu rozdziawił i rzecze: aleś se tu sumsiodka odje...a...
Ale był to szczery, nie podrobiony zachwyt.
UsuńNa bankiecie nie zostaję, bo mam event na gumnie
UsuńWiem Agniecha, trudno u nos o większy komplement:)
UsuńOri, sztucznych ogni nie pyrgej, bo niektórzy goście nie lubieją bardzo!
UsuńJa na evencie psie gówna zbierom, to się z ogniami sztucznemi wykluczo
UsuńAle jak gówinka suche to dobrze się polum.
UsuńI szczylajum!
UsuńA u mnie dziś werrnisaż - Księżniczka porobiła pluszaki - no szczęka mi opadła, jak zobaczyłam kota i psa Kruczka - jak żywi!!! Bo jeszcze mogę chodzić, jutro już nie wstanę;)))
OdpowiedzUsuńKrecie, na szerokich nogach chodzisz?
UsuńA co to znaczy?
UsuńAgniecha, wyobraź sobie, że siedzisz na koniu. Schodzisz z końskiego grzbietu, a nogi czymio kształt konia w kłębie:)
UsuńDziś jeszcze przywodziciele ud działają, ale jutro;)))
UsuńChciałabym to zobaczyć. Jak puszczo...
UsuńBędzie szpagat?
UsuńBardziej beczka.
UsuńAle jak jej puszczą całkiem?
UsuńTo już lepiej, żeby Kret się puścił:)
UsuńNo nie? Z jakimś koniarzem, dajmy na to - francuskim;))))
UsuńAgniecha, co Ty tak długo czynna? Konie u(ś)piłaś, czy co?
UsuńKrecie, francuscy koniarze są przereklamowani.
UsuńAle mają właściwy akcent;))
UsuńPasteryzowałam sok jabłkowy.
Usuń25 litrów.
Przelewałam z kotła do pojemników docelowych.
Potem myłam sprzęt. Konie śpią same. Nie pomagam im w tym. Jeszcze czego. wystarczy, ze żryć im muszę dawać i sprzątać padok. Dzisiaj wykonałam tymi ręcami system melioracyjny na padoku bo kałuże stały i wkurzały mnie.
No co Ty nie pomagasz??? Jakbym miała konia to chyba spałabym z nim!!! Albo przynjamniej śpiewała kołysanki;)))
UsuńA propos ( tak się pisze?) akcentu, u nas jutro vądanże. Myślę, że ze dwa kilo winogron będzie.
UsuńKurna, Agniecha, a u mnie latoś ani jednego jabłuszka! Wszystko pospadało, zanim dojrzało, a było tego zatrzęsienie! Susza je załatwiła. Nie mam nawet musu japkowego do obleśników!
UsuńMogłabyś je (kunie) czasem ukołysać, a nie tak szorstko do nich!
Śpiewałam im dzisiaj:
Usuń"Czerwone Maki na Monte Cassino"
"W stepie szerokim"
"U prząśniczki siedzą "
"Rozszumiały się wierzby płaczące"
oraz trochę "Taty Kazika" dla równowagi.
Pracowity masz łikend;)))
UsuńAle chyba właśnie zaczynam się wyłączać.
UsuńDobranoc kury i kwoki,
dlaczego rymują mi się tylko wywłoki? ( ??????)
O, to już coś - ja dzisiaj Desce "I shake it off";)))))
UsuńBo kurki i kwoki
UsuńTo są wywłoki.
Tu wywłóczą, tam powloką
Dla niepoznaki pod piór powłoką.
Agniecha, ukołysać w ramionach - to miałam na myśli. Ale dobra, repertuar obleci.
UsuńI pisze się a propos - dobrze napisałaś. Nad a jest taki akcent-kreseczka, z lewej wyżej, z prawej niżej. Za cholerę nie wiem, gdzie to się robi w bloggerze. Wie ktoś?
UsuńNie w bloggerze, tylko we własnym komputerze. Ustawienia klawiatury albo języka.
UsuńHana, nigdy bym nie wpadla na to,ze Twoje zasieki powstrzymaja kogokolwiek lub cokolwiek przed wtargnieciem na czosnkowe tereny, wygladaja tak bardzo delikatnie, ale Ty juz to wyprobowalas... a ja dzis bardzo kurturalnie gotowalam fasolke po bretonsku i ciasto beztluszczowe na obiad z bratankiem , ktory za tydzien bedzie zenil sie. Ale wczoraj...wczoraj...hm...bylam na koncercie w Bazylice sw. Krzyza, na Requiem Mozarta, bo to uplynelo 165 lat od smierci Chopina. Pieknie, wzruszajaco bylo, orkiestra, chor i spiewajacy operowo artysci..ciarki przechodzily. A widzisz Hana jednak... hahaha...to Warszawa jest . A skarpetki sa jednakowe ale czy obie na te sama strone?...ja czesto mam jedna na lewo a druga na prawo,
OdpowiedzUsuńA wiesz Ty co, Grażyna, nie są na tę samą stronę, sprawdziłam, bo cięgiem mam je na nogach! No, tom się trochę zruhabilitowała:)
OdpowiedzUsuńCiasto beztłuszczowe z bratankiem brzmi smacznie, nie powiem. Chudzina z niego, co? Już tam żonka go odpasie...
Nie masz ci u nasz requiem na gumnie, oj nie masz... ale Chopin w duszy mi gra...
Czegoś nie kumaju - Mozarta grają, bo Chopin nie żyje;)???? A to Chopin nie popełnił, czego trzeba w takich razach - mam na myśli Sonatę b-moll opus 35?????
OdpowiedzUsuńrequiem bo umarl przecie lat temu 165. Juz od lat to requiem wykonuja dnia 17 pazdziernika wlasnie, w kosciele gdzie jego serce to requiem slucha.
UsuńKrecie, dla siebie nie będzie grał... Nieskrumnie jakoś...
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie??? Nakomponował, niech teraz słucha!!!!
UsuńHrehrehre, może już mu obrzydło? Stąd ten Mozart?
Usuńno to przybij piatke, prawdopodobientwo ze moje skarpety sa na te sama strone jest nikle.. Stad to moje pytanie, Chopin nam wszystkim chyba w duszy gra. Bratanek chudziaczek jest, ale jest na dobrej drodze by to chudziactwo stracic, moze nie tyle zona co tesciowa przyczyni sie do tego. Moj Walek z taka harmonijka na szyi paraduje zamiast paradowac po wsi.
OdpowiedzUsuńGrażyna, piątkę przybijam, Wałek z rurkom nie nawiewa, bo prawdopodobnie się wstydzi...
UsuńFajnie i pożytecznie spędziliście czas. Ja gości miałam na imieninach, rodzinkę, z którą na zdjęciach się najlepiej... wiadomo! Troszkę piekłam i pichciłam i fajną zupkę ugotowałam dyniową. Paluszki lizać. :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcie Wałka od przodu gdzie?? Za mało zwierzaków w dzisiejszym poście. Ja protestuję!
U mnie też dyniówka!
UsuńTo dzisiaj Gosianki było?
UsuńMam tylko taki kalendarz z kotami, a na nim nie ma imion:)
UsuńNo i dobrze, Hana, nie ma co zawracać sobie głowy, ale prezent dostałam fajowski, zobaczysz jutro :)
UsuńAle pożyczyć Ci mogę, nie? Zdrowych, pięknych domów dla Twoich kotów?
UsuńGosianko, za bardzo się przemieszczali, bo jak Wałek z rurkom na szyi, to tak paranoicznie nie pilnuję, to sobie ganiajo.
OdpowiedzUsuńU mnie dziś były placuszki dyniowe na słodko.
Bry wieczóór kulturalne kurki, same opery, wernisaże i toalety wieczorowe, a ty człowieku furt kroplówki i kroplówki.
OdpowiedzUsuńWasze kciuki i pazurki robią swoje, a więc proszę, w wysiłkach nie ustawajcie. Nie chcę za dużo pisać, żeby nie zapeszyć, ale nie jest źle. Dzisiaj dostał po południu glukozę, więc nie powinien być bardzo głodny ale i tak jest na mnie obrażony, że nie dostaje ani okruszka. Straszliwe fetory już przestał wydzielać, więc myślę, że organizm się oczyszcza. Na popołudniowej kroplówce zmęczyliśmy się dość solidnie, bo trzeba było założyć wenflon na tylną łapę i co usiadł albo się chciał położyć, to przestawało kapać, musiał biedak praktycznie dwie godziny stać i zasypiał na stojąco. Trzy dni tych kroplówek, a ja się czuję, jakby to już dwa tygodnie było...
Mika ty zołza jesteś , pierw dogadzałaś pieskowi ,a teraz ani okruszka ,to jak ma sie nie gniewać ,ciekawe jak długo będzie ci to pamiętał :)))
UsuńRaport bardzo optymistyczny ,fajowsko ,tak trzymać :)
Idem spać dobranoc wszystkim kurom :))))
To że optymistyczny to miałam na myśli ,że się polepsza , oczywiście współczuję wam bidokom ,głaski dla bidoków :)))
UsuńMika, a kto Ci zabroni w sukni bez plyc, z torebusiom i w mitenkach iść z Tropikiem na kroplówkę?
UsuńZabronić to nie, ale nie chcę spowodować wstrząsu nerwowego u personelu weterynaryjnego, kto by mi psa leczył??? Z torebusiom jeżdżę, mitenki też mam, ale suknia bez plyc przechodzi moje wyobrażenie, a ja w niej tym bardziej:)))))))
UsuńMarija, on najgorsze wyrazy na mnie rzuca!!! Dziękujemy za głaski i uściskujemy!
UsuńJeżu, Mika, biedna Ty, biedny on. Jeszcze ciut, dasz radę!
OdpowiedzUsuńMika, jak ja ci współczuję tych przejść! Odpocznijcie już oboje od tych atrakcji...
UsuńTeż bym chciała...
UsuńOby tak dalej, Miko i Tropiku.
OdpowiedzUsuńDzięki Agniecha, robimy co możemy...
UsuńAgniecha, a Twoja sunia jak?
OdpowiedzUsuńA co z sunią Agniechy???
UsuńBranoc Kury, branoc, konie na noc;)
OdpowiedzUsuńI masztalerze na talerze, a koniuchy do poduchy.
UsuńSunia Agniechy ma okropne kłopoty skórne. Raz lepiej, raz gorzej. Nie wiem, jak teraz.
OdpowiedzUsuńSunia ma dobry okres. Wygląda jak owłosiony pies.:-)
UsuńHurrraaaa!
UsuńI pewnie sie sunia w lustrze nie poznaje!!
UsuńWięc dobranoc
OdpowiedzUsuńkoniuchy do poduchy
A damy do bramy!
Ten czosnek jest bardzo sliczny! U mnie kwitl w pierwszym sezonie, a w drugim wyrosl troche i nie zdecydowal sie na kwitnienie, co za lajza, ale moze dlatego, ze nie byl chrzczony przez Jasnie Kontrolerow Jakosci....
OdpowiedzUsuńja tez mam takie czerwone buciki, ale moje sa gorszego sortu, bo jakies wonskie, moze mialby byc wersjom wieczorowom?
I ja tez sie dziwie, ze masz palketki dopaasowane; od lat nosze niedopasowane, choc jest w nich nuta dopasowania - jak mozna kupic roznokolorowe wersje tej samej palketki to kupuje cala game, albo robie, co mlodsze dziecko zaczelo jako trynd - neibieska palketka z zoltymi misiami, druga zolta - z niebieskimi kfijatkami. Te kolory sa tak szacunkowo podobne, byleby sie tylko ogolnie kolory zgadzaly - odcieie nie graja roli!
Wauecek slodziuchny pieknie ma z tom rurom - ja myslalam, ze to mniej piekne jest a to twarzowe i jakby hawajskie, choc monochromatyczne. choc wygalda rowniez jakby Wauecek byl niezbedna czescia suszarki do szmat...
Dzien Dobry Kureczkom ! przypomnialo mi sie ze takie czosnki w Wenezueli sie sadzi bo podobno odstraszaja wenrze. Hana masz wenrze na gumnie? takie grzechotniki na ten przyklad? albo mapanare?i zapomnialam napisac,ze mam takie buciczki jak Ty w Andach, ale niebieskie, bo lubie kolory niebieskie, som do ogrodu by mnie wonrz koral nie capnal...e tam przesadzam z tym koralem tylko dwa razu takiego slicznego w paski spotkalam. Ide ogladac Maje w ogrodzie. jeszcze raz dzien dobry!
OdpowiedzUsuńAaaa, zapomnialam napisac, ze tu to wernisaz za wernisazem, do opery wrecz nie nadazam, glownie przez dobieranie sukien wieczorowych, chodze tez na wyklady, pogadanki, do kina na premiery i przebywam w kuluarach. No!
OdpowiedzUsuńA paparacci czy jak im tam, otaczają Cię chmarą.
Usuńi chmarom i chmurom!
UsuńDzień dobry!!! Słońce świeci, ale zimno.
OdpowiedzUsuńHana, zazdraszczam ogródka i kopania w nim. Ja kaloszki mam czarne, pospolite. I tak nie mam okazji, żeby je zakładać. Sezon grzybowy trwa za króko.
Pozdrawiam Kury brylujące na salonach, przesiadujące w lożach, zasłuchane na koncertach i te koncertujące...
Gdziez jest Artenka? cus nie daje znaku zycia?
OdpowiedzUsuńSłuchajta kury, A zwłaszcza Prezeskury; nie popełniłybyście wpisu o wstydliwych przyjemnościach?
OdpowiedzUsuńWszystko przez AnięM. I sedes. Bo ja, wiecie, naprawdę lubię myć sedes. Byle nie szczoteczką do zębów.
a bardzo lubie myc sedes...jesli mam do pomyslenia o jakiejs obrzydliwej osobie. labo odwrotnie, ide myc go bo trza i wtedy sie zastanawiam o kim by tu....Hitler nawet raz wystepowal w roli pomocniczej :P
UsuńTeż bardzo lubię myć to porcelanowe ustrojstwo.
UsuńA ja nie bardzo. A gdyby któraś chciała na ten przykład wymienić sobie klopek, to informuję, że Koło Sanitech wyprodukowało nowy model kibelka - bez zawijasków, i troszkę inaczej z niego woda spłukująca wylata. I wcale niedużo droższy od klasycznego. Model idealny do utrzymania czystości. Ja się nie załapałam za to cudo, bo oczywiście wypuścili do sprzedaży chyba z dwa tygodnie po moim remoncie !
UsuńWitajcie Kury wczesnym niedzielnym popołudniem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Frania i Tropik w dobrej formie.
Ja miałam wczoraj sobotę z wetami. Pozazdrościła widać sunia ma tych trzymanych za wyżej wzmiankowanych, pazureirów, racic i kopyt i kciuków i postanowiła też zapaść na zdrowiu. Trzymajcie więc i za nią.
Odmeldowuję się albowiem wyjeżdżam na dni parę (niwa) i nie będę Was mogła odwiedzić. Nigdy nie nadrobię zaległości czytelniczych, bo tyle tego jest, a blogger przy takiej ilości komentarzy fiksuje. Udanego tygodnia i ładnej pogody. Tam, dokąd się udaję, ma być deszcz i zimno.
Owieczko Frania prawie dobrze :) Też będzie swoje pazureiry razem ze mnom czymać za Twoją sunię ! Mam nadzieję, że to nic poważnego. A tam, gdzie się udajesz, to niech jednak będzie pogoda ! Znaczy, i znów Cię nie będzie :(
Usuń