Wczoraj uprawiałam prozę życia oraz ogród, dzisiaj za to się ukulturalniłam. Odbyliśmy albowiem zaległą i pół-służbową wycieczkę do zameczku w Gołuchowie. Sam zameczek (ze względu na ludzkie gabaryty nie nazwałabym go zamkiem) jest prześliczny. Na zewnątrz wygląda jak francuski renesans, ale to nie do końca prawda. Kilka razy był przebudowywany, coś tam mu dokładano, coś odejmowano. Nie będę się na ten temat specjalnie rozpisywać, bo to można przeczytać wszędzie. Za to wnętrza! Są pełne drewna, rzeźbień, fantastycznych gobelinów, stareńkich mebli. A klatka schodowa! Każdy jej kawałeczek jest misternie wyrzeźbiony w jakieś wężowato-smokowate stwory i motywy roślinne. A jak przyjemnie skrzypią podłogi! Nie ma marmurów, granitów (no, może tylko kominki - gigantyczne zresztą), złoceń - poza salą główną, w której przyjmowano znamienitych gości, ale i tutaj zachowano umiar. Złocone elementy są tylko na drewnianym suficie. W takim zamku mogłabym mieszkać. Ogarnęłabym to. Dla Ogniomistrza była to w pewnym sensie podróż sentymentalna, bo on tam MIESZKAŁ! Na trzeciej kondygnacji, na którą nie wpuszcza się zwiedzających. Są tam pokoje gościnne (z epoki), Ogniomistrz twierdzi, że prześliczne. Dawno temu brał chłop udział w pracach konserwatorskich i teraz co rusz dopadał jakiejś szafy z wypiekami na licu i z zawołaniem na ustach: pacz, pacz, tę szafę trzymałem w rękach!
Niestety, wewnątrz nie wolno robić zdjęć z lampą, a ciemnawo tam, więc nic właściwie nie wyszło. Za to wyszło z parku, którego uroda zapiera dech w piersiach, zwłaszcza w tak pięknym dniu jak dzisiaj.
I nie podobało mi się wcale Muzeum Leśnictwa. Za dużo tam wypchanych zwierząt. Nieludzkie to i mocno przestarzałe. I bezsensowne. Za szybą trzy martwe sarenki udrapowane w śniegu, nad nimi ptaszki i płatki śniegu - doprawdy wzruszający, sielski obrazek. Nie wiem, czemu ma to służyć, bo chyba nie edukacji?
To teraz już zdjęcia:
I wnętrza. To zdjęcie akurat obleci i trochę pokazuje klimat:
|
Zaintrygowała mnie symbolika tego obrazu. Przewodnika nie było, więc nie było kogo zapytać |
|
Zdjęcia beznadziejne, ale chciałam pokazać te rzeźby. To też drewno, nie jakiś tam gips. Ściany są wyłożone tkaninami. W każdym pomieszczeniu inną, aczkolwiek w podobnej tonacji |
I z parku - tutaj istna orgia światła i koloru. Nie mogę sie zdecydować, które, to lecę, jak leci:
W parku aż roiło się od młodych par podczas sesji zdjęciowej. Jedną z nich, nie wiedzieć czemu, fotograf położył plackiem na trawniku. Zdjęcia zrobiliśmy jak rasowi paparazzi - zza krzoka:
I na koniec, dla wytrwałych bonusik. Czajniczek na koszyczku dziś rano:
I zagadka: czyja to torebusia, czyja?
Autorem wszystkich zdjęć jest Ogniomistrz.
Pierszaaaaa!
OdpowiedzUsuńAle mi sie udalo i nawet przeczytac najpierw zdazylam.
UsuńTorebusia Tfoja?
Zdjecia Czajnika wyszli baaardzo artystycznie.
A park wokol zameczku fantastyczny. :))
Pantera, mamy tych zdjęć tyle, że zgłupiałam z tej męki wyboru. A moja torebusia, mojaż!
OdpowiedzUsuńCzajniczek świetlisty, a i jesień taka słoneczna :)
OdpowiedzUsuńTorebka fajna. mas spodnie w czerwono-czarną zeberkę, choć muszę się obecnie do nich trochę odchudzić :)
Ojej: mam, nie "mas"
UsuńOjtam, wiem...
UsuńOmamuniu, AniuM., a ja to myślisz, że co? Ale spodni w zeberkę żadnom nie mam:(
OdpowiedzUsuńdziś już nic nie zjem... chyba.
UsuńSpodnie w zeberke wyszczuplające som :))
UsuńZwłaszcza czerwone...
UsuńAnia, przecież zaczniemy od jutra!
UsuńJak zawsze :)
UsuńPiękny zameczek, wnętrza i park. Ten obraz to chyba Boże Narodzenie, tylko te aniołki jakieś bardziej amorkowate.
OdpowiedzUsuńTorebusia francja -elegancja, bardzo gustowna.
Czajniczek cudo, za każdym razem podoba mi się bardziej.
Ewa2, ten facet na obrazie ma spętane ręce. I dlaczego tych aniołków aż tyle? Nic mi sie nie zgadza.
UsuńFaktycznie, wcześniej tych pęt nie zauważyłam. I jeszcze te aniołki czarne skrzydełka mają, a ten co leci czerwone. Dziwne to, masz rację.
UsuńJa to kombinuje tak .Tak jak Ewa pisze to narodziny Chrystusa . Facet to Józef ,a ze spętanymi rekami ,bo to nie jego syn tylko Boży .
UsuńMarija, ale co, żeby nie przyłożył, to ma spętane? Ale dlaczego aż tyle tych nowo narodzonych? Ze skrzydełkami?
UsuńI spętane ma ręce, bo nie żadnego wpływu na los Jezusa, nie może Go uchronić. Czarne i czerwone skrzydła aniołów - krew, śmierć...
UsuńDzieciątko pośrodku jest bez skrzydełek , a te amorki wkóło to tak jak Kalipso mówi .
UsuńMam kilka albumów malarstwa, przejrzę, może jeszcze gdzieś trafię na podobną symbolikę.
UsuńOn nie należy do tego świata, dlatego tyle aniołów wokół i ludzie tacy oddzieleni, za progiem. Nawet św. Józef trochę na uboczu. A te aniołki urodziły się wraz Z Nim - to Jego Los.
UsuńA, widzisz, Kalipso możesz mieć rację!
UsuńPięknie to wyjaśniłaś Kalipso ,coś mi świtało ,ale musiałam bym jeszcze nad tym pogłówkować .
UsuńKalipso, zdumiewasz mnie coraz bardziej!
UsuńOj tam, jam dziewczyna ze wsi:)
UsuńA ja się dzisiaj zdumiałam, jak zaszłam do Biedry, a tam bestsellery książkowe leżą. Hana, Twoja ukochana Bator za 23,99 ( za ''Ciemno, prawie noc"!), "Drugi Dziennik" Pilcha i inne jeszcze cuda. Bargielską widziałam. Dla dzieci też można było wybrać fajne książki.
Weź Kalipso i zacznij coś z tym robić - z pisaniem znaczy. Na co czekasz? Na starość? Ona sama przyjdzie, Ty się nie bój.
UsuńBator na szczęście mam, ale reszty w Biedrze nie widziałam. Ale wiesz, u nasz na wsi to ino harlekiny.
Ja tak myślałam, że Ty masz, ale tak dla informacji napisałam, że Biedra to też kurturarne miejsce, gdzie bywam:)))
UsuńHana, przecież bloga mam. Tam coś czasami skrobnę, ale ja mam czas tylko w nocy, a spać kiedyś trzeba. Muszę się jakoś przeorganizować, nawet jak jestem sama, to drepczę jak pokręcona.
Ale Ty mnie uskrzydlasz!!!
A znam jedną Zośkę ze wsi, koleżankę mojej may, co czyta harlekiny, a i owszem, ale inne dzieła też połyka. Uwielbia "Pana Tadeusza" i zna na pamięć chyba całego. Pisze całkiem zgrabne wiersze.
Usuńmojej mamy:)
UsuńMówiąc harlekiny miałam na myśli to, że taki asortyment w tutejszych sklepach. Biedra myśli, że na wsi to same gupki mieszkajo.
UsuńAcha, blog to za mało. Szuflada też się nie liczy.
UsuńPopieram Hanę !!!
UsuńDziękuję, Dziewczynki:))) Przez Was spać nie pójdę:)
UsuńU mnie, w tym wielkim mieście, też mało kto spogląda na te książki, może harlekiny by poszły?
A wiesz, Hana, ta Zośka to naprawdę wyjątkowa Zośka. Moja mama też czyta, ale oczy nie te. Jest jeszcze jedna fryzjerka, co bardzo lubi czytać, dwie nauczycielki.. Reszta wsi zaś z pewnością nie czyta nic, może poza gazetkami rolniczymi, i to niektórzy. Nie mają chęci, bo czas to chyba by się znalazł. Za to telewizory nie stygną.
UsuńChyba wszystkie młode pary czekały na dzisiejszy dzień ,żeb plenery robić ,u nas w parku też ich było jak mrówków ;))
OdpowiedzUsuńZdjęcia Czajniczka prawdziwie artystyczne :))))
Bardzo mi się podoba ten zameczek ,ma ciekawą bryłę , parkowa jesień tak samo cudowna jak nasza :)))
Kurna fajowska ta twoja torebunia ,taką też mogłabym nosić ,tylko że ja ostatnio ze wzglęu na kręgosłup wszystko przerzucam na plecy .
Marija, tyle jest fajnych plecaczków, że aż!
UsuńTorebusia wielkiej pieknosci jest, jak Wy to robicie, ze na zwierzaczki zawsze jakies takie czarodziejskie swiatlo pada.? Zamek zadbany, cieszy mnie bardzo,ze jednak coraz wiecej takich obiektow sie doprowadza do zachwycajacego stanu..oby tak wiecej, Park piekny a ta sesja filmowa rzeczywiscie niezwykla jest, pamietasz panne mloda co to lezala na ulicy w Lublinie a ja ja utrwalilam na moim zdjeciu...czyzby taka moda nastala bardzo przyziemna?
OdpowiedzUsuńModa na staczanie ...;))
UsuńMarija, z ust mi wyjęłaś!
UsuńGrażyna, zameczek jest filią Muzeum Narodowego w Poznaniu, na szczęście.
UsuńGrażyna, zwierzaki wiedzą, co robią. Jak tylko gdzieś trochę słońca, to się wciskają. Grażynka nawet na talerzyku, bo tam akurat było słońce:))) Rzecz w tym, żeby zdążyć z aparatem. Czasem się udaje.
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia, o co chodzi z tym leżeniem. Szalenie naturalna sytuacja, nie? Gdyby to chociaż łóżko było! Ale nie, oni leżo na ziemi, widać, że im niewygodnie, ona w tych tiulach, on w garniaku i muszce, masakra!
On ich ten fotograf od góry zdejmował ,albo i od dołu ,w każdym razie ma być jak najdziwniej ,taka moda .
UsuńŚmieszy mnie to celebrowanie slubnych plenerów , fajnie jest jak oni się tym bawia , ale najczęściej widać ,że oni z wielką męką poddają się wymaganiom fotografa . Dzisiaj widziałam fajną panne młoda ,przybrana była jesiennymi liśćmi w wianku z liści na głowie ,nie zwróciłam uwagi co miała na nogach ,ale białe weselne buty niósł pan młody :)))
Marija, jeśli wesele mieli wczoraj, to ja im współczuję... Też bym poleżała na trawie:)
UsuńData wesela nie ma nic wspólnego z sesja ,najczęściej sesja jest wtedy jak
Usuń1Jest ładna pogoda
2Jak fotograf ma czas
3 jak czas ma oblubiennica
4 jak czas ma oblubieniec ,jak to wszystko zgrają to jest sesja ;)))
A te bukiety? Nowe kupujo?
UsuńCzęść z nich na pewno jest wczorajsza. Albo przed.
Usuńi tak dobrze, ze ich fotograf nie zawiesil na galezi do gory nogami i pozniej nie przekrecil zdjecia do #gory nogami...to by bylo!
Usuńp.s. bukiety z daleka mogom wygladac jak nowe.
W zamku też bym mogła mieszkać! Zdjęcia piękne jak zawsze. Torebusia bardzo mi się podoba i pasuje do całości:)
OdpowiedzUsuńCzajnik wygląda jak mój kiciuś. Na tych zdjęciach nie widać, że starszy:)
UsuńKalipso .W żadnym zamku mieszkac nie zamierzam .Wystarczy ,że mieszkam w starej zabytkowej poniemieckiej kamienicy . Wysokość pomieszczeń 3.5 metra , metraż prawie 100 metrów kwadratowych i piece kaflowe do ogrzania w zimie ,za 2 renty i jedną emeryturę . Że co ?Że przyziemna jestem ? Aż do bólu ;)))))
UsuńKalipso, Twój słodziak też taki wariat? Zrywa karnisze i chodzi po ścianach jak batman? Czajnik robił to od początku, więc jeśli Twój jeszcze tego nie robi, to może będziesz miała szczęście?
UsuńMaria, od tej przyziemności nie da się uciec, ale pomarzyć można:) A stara kamienica i taki metraż też mają swój urok. I te piece kaflowe! Tylko te przyziemne sprawy, jakże istotne... Toteż i mnie uniesienia, zachwyty szybko mijają:)))
UsuńSłodziak jakby spokojniejszy, ale ma fazy takie że ho ho. Firanki w największym pokoju to już nie powieszę, w mniejszych może tak, bo mogę je zamknąć, jak wychodzę. Miałam ładny wrzosik w doniczce, to tak się w nim kokosił, że sama ziemia została. Za to słodki niesamowicie. Obudziłam się raz w czapce na głowie, tzn. kot we włosach uwił sobie gniazdo:)))
No nie,,,, cieplutka, futrzana, mienciutka czapeczka.
UsuńKalipso, to on czajnikowaty, nie ma wontpliwości:)))
UsuńCzapeczka mienciutka i mruczonca:))) Kładzie się na nas, jak śpimy. I też śpi. I taki piękny jak Czajnik:)))
UsuńMarija, w kamienicy nie mieszkam, ale w tym względzie też przyziemna jestem. Zwłaszcza, kiedy mi w zadek zimno:)
OdpowiedzUsuńNie ma piękniejszych kociołków niż czarno-białe! Cudo, elegancja, szyk i porażająca uroda!
OdpowiedzUsuńFajny dzień mieliście, uroki jesieni bajeczne, zamek imponujący.
Nie chciałabym jako panna młoda leżeć plackiem na trawie w sukni ślubnej!
N szczęście już mi to nie grozi :))
Chyba mi świeże powietrze zaszkodziło, albo aura się zmienia, bo okrutnie spać mi się zachciało. Dobranoc wszystkim Kurkom, jeszcze kota muszę dopieścić i do wyrka. Dobrej nocy wszystkim życzę.
OdpowiedzUsuńPa, Ewo2, ja chyba też już niedługo pociągnę, takam ukulturalniona!
UsuńGosianko, to cud nad cudy i sama słodycz. Czajnik znaczy. Chociaż to diabeł wcielony, każdego wieczoru nie mogę się doczekać, żeby już wreszcie przyszedł do łóżka, hrehrehre:))) Ogniomistrz pęka ze śmiechu, jak widzi ten rytualny orszak: ja, Czajnik, Frodo, Wałek, na końcu, z pewnym wahaniem, Grażynka. I wszyscy zmierzamy w stronę sypialni. Tam następuje rozlokowanie wojsk:)))
OdpowiedzUsuńPolecam wycieczkę do Gołuchowa, od Wrocka to nie tak daleko chyba. Trochę za Jarocinem w stronę Kalisza. Zapomniałam napisać, że tam są żubry w lesie (hodowla), i dziki - ale dziki to i we Wrocku można zapewne zobaczyć, niekoniecznie w zoo.
Okropne były dziś te panny młode. I panowie też. Sztywni, nienaturalni, może fotograf chciał ich wyluzować na glebie? Chociaż wontpie...
Nawet gdyby mi groziło, dziękuję bardzo.
:)) Polecenie przyjęte do wiadomości :)))
UsuńBędę śniła o tym orszaku idącym do łoża :))))))))))))
Dobranoc!
Witajcie fszystkie Kurki, po kilkudniowej nieobecności wracam na taki śliczny, jesienny post. Ale mi sie udało. Akurat jak nad ranem lądowałam to u mnie padało, na szczęście dzisiaj już nie i jest w miarę ciepło. A cóż mnie przywitało za progiem?? Gruba koperta z szafirową małą fobią co to idzie dalej jako prezent. Ku mojemu przerażeniu rozmnożyło się toto w drodze!!!! Opakowana przewidując, że szafirowa musiała się przed wysłaniem lekko z kimś stoczyć włożyła im prowiant do koperty. No to był świetny pomysł bo w domu pustki a dotarł nienaruszony, miałam co nieco do przegryzienia. Fszystkie posty przeczytałam, zwierzaczki, oczywiście włączjąc Tropisia w jesiennych liściach, popodziwiałam, park, zameczek i w wogóle szfystko, torebusia mniodzik. Załapałam trochę wit. D i popływałam w solonej wodzie, dwa razy dziennie po godzinie, znaczy się nie nonstop, trochę wlasnej gimnastyki wodnej sobie wymyśliłam, wczoraj tylko były takie fale, że jak mnie skotłowało dwa razy kawałeczek tylko od brzegu to dla ratowania życia wyczołgałam się na brzeg i już nie właziłam spowrotem. Hmm, kury do najlepszych pływaczek chyba nie należą.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą chciałabym żeby ta moja dziupla jednopokojowa miała 3,5 wysokości. Antresolę by się zrobiło.
Ave Bacha! Brakowało mi niebieskiego avataru! Gdzie pływałaś?
OdpowiedzUsuńW Alanyi (chyba tak to sie odmienia).
OdpowiedzUsuńMatko, coś mi brzęczy, ale nie wiem, gdzie?
OdpowiedzUsuńTurcyja.
Usuńa ja sie ciesze, ze zwierze dojechalo cale...o rozmnozeniu nie bede duzo mowic, te myszy, psiakrew, to kazdom chwile nieuwagi wykorzystuja!
Usuńja to do morza to moge noge wlozyc, o reszte sie martwie wlasnie, z emi morze bedzie chcialo zabrac i trzeba by sie tarmosic, ale szanse na pokojowe oddanei kawalkow czlowieka sa marne - tak jak u Ciebie z tym czolganiem. ale za to witamine D darmowa mialas :)
ale zaprowiantowanie im zjadłam na wejściu. Patrzyłam sobie na karteczkę tea for two i wsuwałam popijając turecką herbatą.
UsuńTa witamina to mi bardzo potrzebna na te ciemności zimowe co się zbliżają. A tak dla informacji to szafirowa się puściła z jakimś blondynem, takie małe jasne przyleciało.
jak wroce z daczy to pojde nagadam blondynowi... witaminy Ci dobrze zrobiom, szczegolnie jesieniom ciemnom.
Usuńwidze, ze dzialam jak wybrakowane echo - zmieniam pory roku, hrehrehre
UsuńTo my się meldujemy, w ilości sztuk trzech, oczywiście z kochaną Arteńką u boku:))) Zgodziła się zostać do jutra:))) Rano poszliśmy na kroplówę, ale ponieważ wenflona się wkłuć nie dało, Tropiś dostał podskórnie i to samo powtórzyliśmy wieczorem już w domu. Jutro badania kontrolne krwi, prosimy trzymać kciuki i pazurki!
OdpowiedzUsuńHana, śliczny ten zameczek i park przepiękny! U nas też dziś taka pogoda była. A ogniomistrz to jak długo tam mieszkał?? Torebusię masz nader efektowną!
Arteńka was pozdrawia i tak jej się tu podoba, że nie chce stąd wyjeżdżać!! Ja się mogę z tego tylko cieszyć:)))
Trzymam kciuki cały czas, pazury zaklejone mam super glue, bo mi się tak jakoś rozlał przy remoncie domku dla lalek:)
UsuńPozdrowienia dla Was ode mnie! Ciekawa jestem, jak powiodła się misja Arteńki i co to za misja:)
Macie tam teraz taki mały dwuosobowy Kurnik w realu, więc gdaczcie, gdaczcie, tylko to później opiszcie:)))
Oj Mikuś, jak dobrze, że Tropisiowi lepiej. U mnie też się uspokoiło. Jeszcze jutro mój kochany weterynarz wieczorkiem, po pracy zaleci Franci zastrzyk dać. Kciuki czymam z calej siły. Arteńkę wyściskuję tak, że i Jej i mnie tchu brak. I też szastam czuprynką ! Ciebie zresztą też wyściskuję :*
UsuńEwa, jak dobrze! Francia też się nacierpiała.
UsuńNooo, Mika-Artenka-Tropis - miejcie sie dobrze, zdrowia wszem zycze, a kciuki przylutowane w odpowiednie miejsce som!
UsuńMika, do zameczku pojedziem, jak tylko tu zawitasz. On niezwykle przyjazny jest i piękny.
OdpowiedzUsuńOgniomistrz mieszkał (pomieszkiwał raczej) tam przez parę lat po kilka razy w roku przez parę tygodni.
Arteńkę ściskam i za kolanka podejmuję oraz czuprynkom szastam do ziemi.
To JEDNA z moich torebuś.
Hana, to ja posta o samych torebusiach się domagam!
UsuńHm, Kalipso, to już mam 3 tematy na podorędziu.
UsuńTo nic, tylko pisz! Ja mam mało torebusi, bo zgłupiałam od kiedy są dzieci i wszystkiego sobie odmawiam. Właściwie to chodzę z jedną. A jak u kogoś zobaczę ładną, to zazdroszczę. Chyba nadejszła wiekopomna chwila, żeby sobie coś kupić:)
UsuńKalipso - chcialas chyba powiedziec - pisz, FOTOGRAFUJ ORAZ RYSUJ!!
UsuńTorebusia suer!
Kalipso, nadejszła. Zaczynam Cię buntować. Reszta Kur się przyłączy na bank. To zaczynam. Kalipso, kup sobie fajowską torebusię!
UsuńTak właśnie chciałam powiedzieć:)))
UsuńOpakowana, choćby jutro. Ale z Waszym wiktem i opierunkiem chyba!
UsuńNapiszę do Ciebie @ wieczorkiem, teraz mam w perspektywie rajd po urzędach, bleee...
wikt i opierunek bezproblemowy. a jak sie slubnemu podlozy to i wyprasuje....
Usuńpo urzedach? ...omdlewam od reki!
Kalipso - Hana narysuje, ahem, kilka modeli torebus, a Ty szukaj, szukaj, szukaj......
Weźta rozpiszta konkurs na najlepszą torebusię. I najgorszą też, albo to w torbie nosimy ...od lat...:))))
Usuńto wezne i w kompleksa powpaduje, bo ciagle uwazam, ze mam byle jakie torebusie a kazda inna baba ma o 100 razy lepsze!
UsuńTupaja, świetny pomysł!!!
UsuńWstyd pisać, co w mojej torebusi zalega:)
UsuńHana zrobiłabyś zdjęcia, swoich torebuś bo podejrzewam ich dużą ilość, a pewnie originalne i opublikowała.
OdpowiedzUsuńTo ja już dzisiaj mówię dobranoc, deszc za oknem usypia, i trochę zarwanych nocy mus odespać. Ciepłych, jesiennych snów dla całego Kurnika.
Bacha, aż tylu torebuś to ja nie mam... ale...
OdpowiedzUsuńIdę spać już, dobranoc Kury!
Dobranoc, Dziefczęta:)
OdpowiedzUsuńO nie, to ja byłam w tym zameczku. 100 lat temu. I rysowałam go nawet nie raz. Ale wtedy jeszcze nie był w takiej świetności. Tam było jakieś bajoro, z przerzuconą deską - niby kładką. I jak przechodziliśmy, to wszyscy oczywiście przeszli spokojnie, normalnie na drugą stronę. A ja, oczywiście tak zwyczajnie przejść nie mogłam. Należało z figurami. I przy jakiejś jaskółce uwięzionej (figura baletowa) wywaliłam się jak długa do tego bajora na samiutkim środku. Tak, że wspomnienia mam ! Zameczek śliczny romantyczny znam :) Parku też takiego jeszcze nie było. Fajnie, że jest w takim dobrym stanie. A torebusia Hanusi, co wszyscy zgadli natychmiast :)
OdpowiedzUsuńEwa, pacz, jak to państwowy wikt czasem dobrze robi:)
UsuńTam płynie rzeczka Trzemna, taki tam większy strumień. Jest ładnie uregulowana i zasila dwa (chyba) malownicze stawy, gdzie kaczki, abontki i takie tam. Nie ma dziurawych desek w charakterze kładek, są śliczne mostki.
No i wszystkie śpio ! To i ja ide ! Dobranoc :)
OdpowiedzUsuńEwa, dobranoc:) Ja nie śpię, tylko wszystkim mówię dobranoc:)
OdpowiedzUsuńZameczek rzeczywiscie fransusko renesansowy, a obok jakby Loara plynela (stala?), zameczek i dla mnei za duzy, jak bym pod tym zwariowanym debem (domb on ci?) mogla jakom chatke wzionc w posiadanie. z widokiem na zameczek. albo zamieszkac w pokojach goscinnych jak juz trzeba w zamku mieszkac. prkiet interesujacy na jednym zdjeciu...
OdpowiedzUsuńtorebusie mus pokazac, do tego modelowac je prosze!
Lubie skrzypiace podlogi....
P.S. Czajniczek modelowaty pieknie w przejrzystym swietle. a koszyczek wyraznie kupiony pod rozmiar kotka. Wyraznie!
UsuńOpakowana, to strumień/rzeczka Trzemna, a zamek rzeczywiście był budowany (w zasadzie przebudowywany) na wzór tych nad Loarą i przez tamtejszych budowniczych ściągniętych w tym celu przez Izabellę Czartoryską, bo jej ci on był, ten zameczek.
UsuńNo i wziello i wciello...= Iza nieglupio ten zameczek obstalowala, nieglupia dziewczyna byla.
UsuńNiegłupia i ponoć na sztuce się znała. Godajum, że męża nie lubiała, bo inaczej zainteresowana była. Przy tamtych rygorach obyczajowych cóż było robić? Poszła w sztukie...
UsuńDzień dobry :) W Gołuchowie nigdy nie byłam, przejeżdżałam jeno kiedyś. Ze zdjęć najbardziej podobają się mi te Czajniczkowe :)) Słodziak tak pięknie zintegrowany z otocze4niem :))
OdpowiedzUsuńCo do fotografii ślubnej, to pokazują już chyba wszystko. Widziałam nawet wstępy do nocy poślubnej i parę tarzającą się po wyrku - w ubraniach na szczęście ;)
My nie mieliśmy żadnej sesji. Kolega, który robił nam zdjęcia ślubno-weselne, pstryknął kilka statycznych fotek nad jeziorem w trakcie trwania przyjęcia. I wystarczy ;)
Cześć Lidka, wstąp do zameczku, jakby co - warto. On jest taki "żywy", znaczy się nie wygląda jak mauzoleum!
UsuńWstęp do nocy ślubnej powiadasz? Szkoda, że nie koniec. Świat się kończy...
Dzien dobry! opakowana ostatnio ransza niz ja...dzien taki szarobury ze az strach, ale trzeba stawic czola rzeczywistosci i wstac. A wczoraj bylo tak ladnie, jaki tes swiat jest dziwny!
OdpowiedzUsuńI Artenka sie pojawila i Mika dala znac, a Tropik dzisiaj sie wykaze wspanialymi wynikami badania...trzymajcie sie tam w Zakopanem
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki. Dzisiaj dla odmiany chmury brzydkie od rana. Zaraz jadę do córki, bo wróciła z wywczasów, całą noc podróżowali, padają na Twarz, a wnuczka pełna werwy.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia wszystkim życzę.
Dziefczynki, jak chyba mieszkam w jakiejś niszy, u nas przepięknie - jak wczoraj, a ja muszę po urzędach:(((
UsuńNastępnym razem to po wit. D pojadę chyba w okolice tej niszy, jak tam tyle słońca.
UsuńBacha, tak zrób. Najlepiej z Mikom.
Usuńznaczy ja wedle niszy jezdem, dzis odwiozlam synusia (chlipu chlip) w sandalach. to juz chyba ostatni dzien \(i na UK tez), ech.....
UsuńJuż się nisza zaciungła:(((
UsuńSie tak zrobi, z Mikom. Zanim przyjedziemy to się odciungnie.
UsuńJuż się odciungło, Bacha. Gwiazdów jak mrówków!
UsuńWszystko piękne ale najlepszym artystą jest natura, i park piękny i koty też.Co do wypchanych zwierząt to też mnie smucą ale gdy byłam w Bieszczadach a konkretni w ośrodku w Myczkowcach to te wypchane zwierzaki w tamtejszej sali przedstawiającej faunę i flore regionu miały sens.Na dodatek tych zwierzątek nie mordowano tylko wypychano znalezione martwe czy to na drodze czy w lesie.Pierwszy raz widziałam sobola, jakież to maleństwo, jak dużo ich zamordowano aby jakiś król mógł się ubrać w płaszcz obszyty sobolami.
OdpowiedzUsuńWeselna, myślę sobie, że przy dzisiejszym stanie techniki i tak zaawansowanych technologiach audiowizualnych, można takie muzeum urządzić inaczej. Dla mnie makabryczne są te żubry wypchane z plastikowymi oczami, te łosie głowy na ścianach i cała reszta. Toć już sztuczne teraz można zrobić "jak żywe". Poza wszystkim, to okropnie trąci myszką. I formaliną.
OdpowiedzUsuńO sobolach, foczkach i innych nawet nie chcę myśleć.
Masz rację,film o bieszczadzkich niedźwiedziach, wilkach i innych zwierzętach oraz o ciekawej roślinności też nam wyświetlono oraz szerzej wszystko opowiedziano,
UsuńJak na moj gust to mogliby namoczyc w tej formalinie i potem wypchac i dolozyc plastikowe oczy panom, ktorzy z fuzjami latali i dla zabawy, badz futer dla rozwydrzonych bab, strzelali do zwierzat...ament.
UsuńAment, ament, ament!!!
UsuńAch jakie piękne byłoby wejść do takiego muzeum a tam na ścianach filmy z życia zwierząt. Pracownik włącza gdy wchodzą zwiedzający. Opowiada o życiu tych zwierząt a my siedzimy i z szeroko otwartymi gębami patrzymy. Na ptaki w gniazdach na wiewiórki opiekujące się młodymi na latające drapieżniki. Na wilki na polanach ich groźne nawoływania na gady i inne stworki. To co żywe zawsze przykuwa uwagę i cieszy. A kamery można dziś zainstalować wszędzie, miniaturki. :)
OdpowiedzUsuńPark piękny a najpiękniejsze koty. :) A zameczek perełka nabrałam ochoty na Oporów w miarę niedaleko i piękny to zameczek. Dokładnie tak zamek to jest i cenny zabytek.
Miłego dnia wszystkim kurkom.
Pewnie, Elka. Teraz są takie muzea i takie bajery, że można wszystko. Nie tylko filmy. Można zwierzaka w trójwymiarze zrobić laserem czy tam czymś. Idę o zakład, że nie ma już w świecie cywilizowanym muzeów z wypchanymi zwierzętami. Nie mówię o kościach dinozaurów, bo to całkiem inna kwestia.
UsuńMilo popatrzec na zdjecia i powspominac moja letnia wizyte tam :)
OdpowiedzUsuńTylko takiej Pani z torebusiom nie spotkalam ;) Szkoda ;)
Pacz Orszulka, byłaś całkiem niedaleko!
UsuńHej kurki, witamy z Tropikiem już niestety bez Arteńki, która pojechała pomieszkać u siebie w domu. Rano byłyśmy w lecznicy, ale trochę nie wyszło. Żyły mu tak pękają, że wenflona nie da się założyć, a lepsze są kroplówy dożylne. Niestety nie mamy wyboru, musimy brać podskórne, co jest mniej skomplikowane , ale i mniej skuteczne... Krew będą badać dopiero we środę, powiedzielli, że jeszcze za wcześnie. Piesuś został zaopatrzony w szmaciany kaganiec, który bardzo mu się nie podoba, ale chroni go przed zjadaniem syfów na spacerze. Dzisiaj pozwolili na zmiksowanego ugotowanego kurczaka w ilości 3 szklanek co 2-3 godziny. Oby nie haftował...
OdpowiedzUsuńCo do torebuś to przyłączam się do namawiania Kalipso na kupienie sobie jakowejś. Ja co prawda przez długie lata obywałam się bez nich znakomicie (plecaczki!!!) , ale w zeszłym roku Hana mi wmusiła jedną i okazała się bardzo przydatna, wzbogaciłam się o kolejną od innej koleżanki, tak więc mam oszałamiającą ilość sztuk dwie:)))
Pozdrawiam wszystkie kurki i dziękuję za kciuki i pazury!!! No i oczywiście proszę o jeszcze...
Czymamy, czymamy zez całej siły !
UsuńDziędobry :)
Dziewczyny, ja się do tej jednej strasznie przyzwyczaiłam. Ona mi do wszystkiego pasuje, taka szara:) Jak kupię nową, to też będę chodzić ciągle z tą samą:) A w szafie leży kilka, ale chyba je wyrzucę, bo miejsce zabierają:)))
UsuńKalipso, nie można jednej torebusi nosić do WSZYSTKIEGO! Omamuniu, aż mi się wontroba przewraca na taką zbrodnię! Skoro leżą w szafie, to nadejsza ich pora:)
UsuńMika jest jeszcze lepsza. Co ja się nawalczyłam, żeby nosiła chociaż jedną!
no bo torebusia jak skorupa slimaka jest!
Usuńja uzywam kilku ae ciagle cos w poprzedniej zostawiam, co jest Nie Do Zniesienia!!!
Mika - czymamy kciukasy - dalej som przylutowane!!
Nie nadejszła, skończyła się:) Nie mogę na nie patrzeć. A z przepakowywaniem to rzeczywiście problem. Ale jak już kupię nową, to będzie na jakiś czas, oby była pojemna, bo noszę ze sobą wszędzie stare paragony, książeczki, zeszyty, notesy, śmieci.
UsuńI dalej będę zazdrościć innym toreb:)
Hana, chyba że pokażesz swoje torebusie i ja się zapatrzę na ten piękny przykład kobiecości. Bo mi się w głowie poprzewracało, że najpierw jestem matką, potem żoną, a na końcu kobietą. Czasami chociaż powinno być odwrotnie, ale poprzestawiać to teraz jest bardzo trudno.
Mika jest świetna! Jak to można bez bagażu podręcznego się poruszać?:)))
Kalipso, ano można. Komóra do kieszeni jednej, klucze i chusteczka do drugiej i już... Dla mnie niepojęte, alem widziała na własne oczy!
UsuńZacznij przestawiać priorytety, póki czas. Dzieci dorosną, ani się obejrzysz, poza tym od nowej torebusi nic im nie będzie:)
Opakowana, rozumiem Cię jak matka. I przeszukuję wiecznie te torebusie w poszukiwaniu (na ogół daremnym) tych kluczy/okularów/notesu/pendrajwa/szminki/szaliczka/skarpetek/WD40...
UsuńJednych kluczy szukałam tak długo, że w końcu się poddałam i dorobiłam nowe. Oczywiście natychmiast znalazłam stare w tej torbie w żółto-czarne paski, chociaż też ją przetrząsałam:)
A już kluczyki do samochodu to chyba mają wmontowany specjalny program - taki do znikania w torbie. Zawsze wtedy, gdy na łeb leje się deszcz:)))
ja gubilam prponetkie ciagle...czarna porponetka, czarne wnetrze torby. zawsze zakluczam na zamek torbe. zaplacilam, schowalam wszystko jak nalezy, poszlam 10 metrow dalej, ide placic patrze - nie ma porponetki..znajduje ja, palpitacje poszly precz...no to kupilam czerwona porponetkie. szczescie trwalo krotko...kupilam czerwona torebke...do tego mialam czerwony kalendarz, kosmetyczke i kubraczek na kindla...nic tylko mus sie zaszczelic. tak samo jest z torbami z wieloma kieszonkami...juz raz mi sei zdarzylo z marszu dzwonic po bankach i kasowac , ahem,z aginione, karty.....nigdy wiecej maniunich kieszonek na zewnatrz na zameczek!!
UsuńWłaśnie tak Hana ,portfel do jednej kieszeni chusteczka do drugiej ,komórki nie mam , klucze nie potrzebne bo w domu zawsze ktoś jest ,a samochodu nie posiadam . Ale za to jaka rozkoszna wygoda ,nic mnie nie obciąża ,nic się na mnie nie majta ,no po luzbluz ;))))
UsuńAle żeby nie było ,to kilka mam w szafie ,nawet kiedyś sobie uszyłam z zamszowej kamizelki i zrobiłam na drutach i od czsu do czsu są w użyciu a jakże :)))))
UsuńMika taki kaganiec to Tropik chyba powinnien juz dawno nosić . Ja wiem że psy bardzo tego nie lubią ,ale to dla ich dobra . Kciuki cały czas trzymane :)))
UsuńOpakowana wydzierga przepięknościowy kaganiec na szydełku! Będzie chłopak zadowolony!
UsuńMarija, ale ja lubię torbę fajną mieć! Bez torby i kolczyków to jakbym goła była. W środku duże torby powinny mieć światełko, jak w lodówce!
UsuńNo i co, jeśli nie masz kieszeni?
Usuńhehehehehe nie kupuje ubrań bez kieszeni hihihihi
UsuńJa Hana ciem rozumiem ,mnie sie też podobają szczególnie orginalne torebki ,ale ja jestem strasznie wygodny osobnik ,nigdy na ten przykład nie chodziłam w butach na obczsie , bo moim zdaniem ,w tym sie nie dało chodzic ;))
UsuńZ tym światełkiem w torbie ,to Ogniomistrz mógłby ci to chyba załatwić ,tylko mu o tym powiedz :))))
UsuńMArija, założę się, że są już takie torby!
UsuńPewnie są i odpowiednio kosztują .
UsuńA moze nie ma ,w wujka googla trzeba by wpisać .Jak nie ma to mogłabyś opatentować :)))
Jest takie tworzywo ,które łapie światło i świeci w ciemności . Jakby z czegoś takiego zrobic wnętrze torebki . Wtedy po przyjściu do domu trzeba by ją kłaść otwartą na nasłonecznionym miejscu .
UsuńBaterię słoneczną po prostu!
UsuńMy z Tropikiem chcemy kaganiec dziergany!!!!!!!!! To znaczy może on mniej chce...
UsuńMówisz - masz ! Zmierz mu paszczydełko w obwodach, albo zmierz ten szmaciany kaganiec, co to na niego dobry, i będziem robić !
UsuńNo dokladnie! Bedziem tworzyc prototypy, a Wy bedziecie modelowac. znaczy raczej Tropik a nie Mika :P
Usuńmikus, ja mam troche wiecej niz dwie ale uzywam jedna, a mam troche wiecej bo moje corki hojnie mnie swoimi obdarowuja..wiec wisza w szafie a ja upieram sie przy jednej bom leniwa i nie chce mi sie przenosic calego talatajstwa z jednej do drugiej. Trzymam kciuki i czekam na wiadomosci...
OdpowiedzUsuńMialo byc Mikus z duzej litery
UsuńBo to był mały mikuś:)))) Dzięki Grażynko:))
UsuńPrzenoszenie całego towaru jest upierdliwe, tu się zgadzam. I zawsze coś zostaje w innej torbie... Ale trudno - przepakowuję.
UsuńDla wszystkich Kurek:
OdpowiedzUsuńhttp://deser.pl/deser/12,88223,16710325,Zostawil_przy_drzewie_wlaczona_kamere__Po_chwili_pojawily.html#CukVid
Ależ one cudne som ale ciekawskie małe licha. :)
Sówki są piękne! Ta druga bida, nie dopchała się!
Usuńhttp://odsasadolasa.blog.pl/2014/10/19/sowa-czyli-znow-o-ptactwie/ no tu o sowach jeszcze potwierdzam muskanie skrzydłem a siedziałam obok :))
OdpowiedzUsuńTam som żubry fajne;)))) i indiańskie miasteczko nad jeziorem i cały Kalisz tam w niedzielę spotkasz;))))
OdpowiedzUsuńGdzie tam? W Kaliszu nigdy nie byłam a kusi to bardzo stare miasto napad trzeba zrobić koniecznie a buraki na wykop czekają. :)
UsuńŻubry widziałam, do miasteczka indiańskiego nie dotarłam, zresztą to i tak nie moje klimaty. Ludzi było mrowie, fakt. Ale jakoś rozpełzli sie po tym wielkim parku.
UsuńTo miasto NAJSTARSZE!!!! I jakie piękne!!!
Usuńjakie sliczne i puchate te sowki! chyba mi potrzebna na te mysze co mi w domu siedzi - jak wroce w srode to nie wiem CO zastane....
OdpowiedzUsuńA łowią łowią myszy. Opakowana taką małą jak te co latają w Szkocji trza załatwić sobie, oswoić i będzie na myszy polować i komary też i inne muchy :)
Usuńno to wypozycze, bo na stale to moze byc letko niewygodne....a do Szkocji ode mnie niedaleko.....
UsuńBędą szukać małych sówek po lasach co sprowadzili do Szkocji z racji robactwa tam rozplenionego teraz się martwią że sówki wyginą bo robactwo wycięły. U Ciebie są komary i muchi? Jak nie ma sówki niedaleko trza się rozejrzeć :))
UsuńKomarow jak na lekarstwo, a muchi w normie, to i sowki sie nie najedza, moze myszu wystarczom...naprawde robactwa zabraklo w Szkocji????
UsuńZjedli ze skąpstwa?
UsuńTo ja też potrzebuję sówki!!! Te cholerne myszy coraz bezczelniejsze!
UsuńOpakowana, mam wyrzut na sumieniu. Nie napisałam @ do Ciebie, gdyżżż się nie wyrobiłam. Leć spoko, leeeć, a jak dolecisz, on, ten @ będzie czekał:)
UsuńA może by tak małego kiciusia, takiego coby go Tropik zaakceptował, a podobno tylko jedna na stałe zameldowana. Rodzine sprowadziła na zimę czy co..?????
UsuńWiem, Hana, wiem, emalia nie zajonc, doczeka sie ;P
Usuńja sie boje, ze mysza u nas wdrapala sie na dach, wlazla i odgornie atakuje. I tak to, co sie panoszylo w spizarni nei zasmrodzilo spizarni, tak to ogorne naszczalo, jak krasnale do rosolu, do walizy przed wyjazdem - musialam odlozyc dwie bluzki...no bo tak - ja walizeczke podreczne postawilam niezamkniete na podescie i wieczorem przed wyjazdem chcialam ja zapelnic podrecznymi gratkami, wiec walizeczek sobie stal spokojnie na podescie czekajac...i dopiero wieczorowom porom, jak wzielam do zapakowania to mi te bobki i smrod wylecialy....wracam jutro, Hana, jutro, dodom i zamiast jechac kupowac prowiant to ja po przysmak dla myszow musze jechac...wogle to mam nadzieje, ze psychodeliczne myszy nie zostaly nadgryzione przez spierdziele-myszy...matku bosku...Mika - Tobie myszy smrodza czy tylko bezwonnie wizytuja piernaty?
Dobry wieczór Kurki.
OdpowiedzUsuńTorebki tez lubię i mam tan sam problem, pakowanie zawartości z jednej do drugiej. Kieszeni by mi nie wystarczyło, pół domu noszę ze sobą. Parasol i aparat, lekturę do tramwaju itp. Gorzej, jak trzeba elegancko i gabaryty ograniczone.
Ponoć na naszym osiedlu są sowy, ale żadnej nie widziałam.
Ewa2, no dzie, w kieszeniach? Można mieć dobytek w kieszeniach, ale na grzybobraniu! W wersji eleganckiej zawsze mam problem (wiesz - rauty, bankiety, wernisaże, kuluary), bo nie mogę się zmieścić!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, te wernisaże. Na ogół na nich można robić zdjęcia i jak tu zapakować aparat, choćby malutki? Kolor torebki tez ważny, żeby się nie żarła z resztą odzienia. Hi, hi kupiłam sobie kiedyś torebkę pod kolor lakieru do paznokci.
UsuńA, zapomniałam - u mnie na gumnie też są sowy, ale jakieś większe, nie pójdźki. Nie wiem, jakie, bo po ciemku latajo.
OdpowiedzUsuńPoszuralam bym sobie w takim parku;) Zamek frywolny taki. Torebusia energetyczna. Nawet bardzo;)
OdpowiedzUsuńKciuki za zwierzyne zacisniete, mysli dobre wyslane.
W weekend sie staczalam..I to chyba niezle, skoro sasiad znajomych, u ktorch byla bibka, o 4 rano wolal, "enfin, vouz avez finiii?".
Dzis, jeszcze po ciemku, zawiozlam Stasia do Strasburga, na kolejne badania, chyba wyszly nienajgorzej. Jutro wreszcie, wizyta finalna u kardologa.
Prosze wybaczcie nieobecnosc, bo padam na pysk.
Dobranoc:)
To sąsiad i tak długo wytrzymał?!
UsuńKasia, taka wczorajsza wiozłaś Synka???
I my trzymamy kciuki za Synka!!!
UsuńKasia, odwzajemniamy ściskanie kciuków za Stasia!!
UsuńŚciskam mocno kciuki za Synka!
Usuńkciukasy 3mamy za Stasia!
UsuńByłam dawno temu, jeszcze pacholęciem będąc, ale pamiętam, bo zawsze lubiłam takie klimaty zamkowe ( może dlatego mój p...ony były mnie wyzywał d księżniczek?), do tego to muzeum, i park, i "wogle" !
OdpowiedzUsuńMuszę powtórzyć z Absorberami :)
Tak, tak, a stamtąd już tylko niedaleko do mnie;)))
UsuńTupaja, dla dziecioków tam jest mnóstwo atrakcji: koniki polskie, żubry, daniele, dziki, no i (podobno) ta wioska indiańska!
UsuńI musiałabyś w zasadzie przejechać przeze mnie!
UsuńTupaja, czyli tak: śniadanie u mnie, obiad u Kreta, kolacja u Owcy Rogatej. Pozostaje ustalić datę. I zawiadomić Owieczkę, hrehrehre!
UsuńJa za Wami nie mogie wyrobić...Hana streszczaj mi jakoś komentarze, czy cuś:)))
OdpowiedzUsuńZameczek znam, a jakże. A te, no, żubry tam jeszcze som????
Ponoć w Gołuchowie kręcili Królową Bonę, że niby Wawel........
Mnemo, som żubry, som! Nie przykładasz się, to i nie wyrabiasz! Ja Ci tam niczego streszczać nie będę, wszak komentarze to crème de la crème!
OdpowiedzUsuńA i offfszem, kręcili Bonę i parę innych.
Bardzo się przykładam i dlatego padam na ryjek:))
UsuńMika jak Tropik zniósł pierwsze posiłki ?
OdpowiedzUsuńCisza ,no to ja idem spać ,dobranoc :))
UsuńCiekawe czy Arte dojechała już doma ?
Dzie cisza? Jaka cisza? Czy dojechała, nie wiemy, ale raczej tak, bo wyjechała około południa.
OdpowiedzUsuńTropik zjadł i nie rzygnął, przynajmniej takie mam wieści na godzinę ok. 20.00
Dzięki 100krotne Prezeskuro :))) Najważniejsze że Tropik nie rzygoł ,jeszcze raz dobranoc :))))
UsuńDobranoc Marija!
OdpowiedzUsuńjuż poczytałam, sówki obejrzałam, mogę iść spać :) piękny ten zameczek Hana, i ogród wokół piękny, ale Czajnik wymiata :)
OdpowiedzUsuńWymiata, Elaja, wymiata! Ja go uwielbiam do upadu! A wiesz, jak się przytula, albo jakie oczy Shreka robi, kiedy jest śpiący? Mam w pompie wszystkie oberwane karnisze i potłuczone durnostojki!
OdpowiedzUsuńi to jest jedynie słuszna postawa :)
Usuńspadam i ja, dobranocka :)
OdpowiedzUsuńDojechałam:) Pozdrawiam Was już z domu:) Mam nadzieję, że u Miki i Tropika wszystko w porządku:)
OdpowiedzUsuńArteńka, pozdrowienia dla Ciebie:)))
UsuńJuz jestes w Chelmie, pozdrawiam...chcialam Ci napisac, ze w programie Rewolucje kuchenne mignal mi Chelm, i to co mignelo bardzo mi sie spodobalo, sliczne Twoje miasto!
UsuńArtenka, jak Hana doniosla, Tropik zjadl i nie oddal. A Mika pewnie juz maila wyslala. Dobrze ze jestes juz cala i zdrowa
OdpowiedzUsuńna miejscu.
O!!, Kalipso, nie zauwazylam ze Ty tez nie spisz. Ale ja sie juz chyba udam na sypialna grzede. Spij dobrze, bo chyba oprocz nas to wszystkie kurki juz posnely (znowu mi klawiatura polska wysiadla).
Kalipso jak zwykle, tym razem lepila i nie spi po nocach, tudziez pisze piekne opowiastki z zycia wziete, i Bacha cus tez nie sypia. Ja wlasnie otworzylam oczki i krzycze...Dzien Dobry! ale za oknem widzialam parasolki..
OdpowiedzUsuńWitajcie Kurki, coś ostatnio nie mogę Wam dotrzymać wieczorem kroku.
OdpowiedzUsuńNiebo się u mnie przeciera, może będzie ładnie. Miłego dnia wszystkim życzę.