Ponadto moje osobiste prawie stoczenie się natychmiast przyniosło zamierzony efekt w postaci zamówienia na portret stoczony od Gosianki. Można? Można!
Prawie stoczona Gosianka z inwektywami na ustach goniąca swoje koty do lasu |
Doszczętnie stoczona Tempo Giusto idąca na flondre ze sztachetą wyrwaną z płotu |
W związku z totalnym upadkiem moralnym świata, Opakowana i ja postanowiłyśmy się stoczyć póki czas. Jesteśmy ponadto sfrustrowane, że mimo wysiłków nasza sztuka nie sprzedaje się tak, jak powinna. Sztuce jest bowiem potrzebny upadek i skandal - czasem wręcz trudno to rozróżnić. My zaczniemy od staczania się. Skandal przyjdzie sam. Staczanie się jest procesem dość długotrwałym, jednak przy odrobinie dobrej woli można go nieco przyspieszyć.
Historia sztuki jasno pokazuje, że wybitni twórcy w mniejszym, lub większym stopniu uprawiali proceder staczania się. Każde dziecko wie, co wyprawiał Dali dla autopromocji, że Van Gogh obciął sobie ucho i nadużywał wszystkiego, Gaughin lubiał tłuste kobitki, nadużywał i zadawał się z 14-latkami, Toulouse-Lautrec był dzieckiem spokrewnionych ze sobą rodziców, przez co cierpiał na chorobę genetyczną - był karłem, żłopał absynt litrami i zadawał się wyłącznie z dziwkami, bo inne nie chciały z nim gadać, Picasso poniewierał kobiety swego życia oraz nie interesował się swoimi dziećmi, że o ekscesach poetów Młodej Polski nie wspomnę, ani o ówczesnej awangardzie plastycznej na pejotlu, burzącej wszelkie normy i w sztuce, i w życiu. I wszyscy nadużywali czego się dało: absyntu, haszyszu, heroiny. I proszę - dopięli swego! Wiadomo, jakie ceny osiągają płótna Van Gogha, Picassa i innych skandalistów.
Staczanie się ma swoje konsekwencje: zwalnia od odpowiedzialności, a nawet wzbudza litość i wyzwala chęć pomocy - będziemy naturalnie korzystać z takich odruchów otoczenia. Czasem obrazimy się na świat, będziemy miały doua (nie mylić z dołem) i pozwolimy się z niego wyciągać za pomocą pozytywnych, markowych bodźców. Nie pogardzimy też szantażem emocjonalnym, by przystąpić do różnych działań hulaszczych, takich jak: nadużywanie drogich trunków, jaranie marychy (sorki Marija!), nieumiarkowane jedzenie lodów i oglądanie łzawych melodramatów, wydawanie nie swoich pieniędzy na buty i torebki, zaciąganie długów, uwodzenie (i porzucanie) młodych mężczyzn, niekończące się dyskusje z koleżankami, nocne imprezy z koleżankami i kolegami, zawieranie przypadkowych znajomości w pubach, niedotrzymywanie obietnic, zawalanie terminów, obiecywanie poprawy (szantaż emocjonalny). A kiedy już sięgniemy dna moralnej nędzy, wydziaramy sobie gustowny rzucik na plecach, ramionach i nóżkach oraz zrobimy sobie piercing. Musimy się pospieszyć, bo Ślubny Opakowanej wyjeżdża. Ona musi się stoczyć do przyszłej środy. Liczymy na Wasze wskazówki.
Będziemy miały swój dół, który z grubsza i w zarysach wygląda tak:
Zapraszamy wszystkich chętnych. Jednak pod pewnymi warunkami:
- udokumentowany hulaszczy tryb życia (wyciągi bankowe, skargi sąsiadów, protokoły policyjne, itp.)
- nadużywanie wszystkiego, co określa się mianem "używki" (świadectwo lekarskie mile widziane)
- nierzond (opcjonalnie)
- imprezowanie (bilety wstępu, zaproszenia, rachunki, itp.)
Zgłoszenia i inne propozycje przyjmujemy w komentarzach.
Ja wciąż nie wiem czy jestem przyjęta, buuuuuuuu
OdpowiedzUsuńspoko, wkupiłaś się zakupem:P
Usuńi żeby nie było, mnie Prezesowa wczoraj przyjęła, ale co się natyrałam by się stoczyć, to moje uffff
Ale przynajmniej masz poczucie dobrze spełnionego obowiązku!
Usuńnooo:)
Usuńliczę na Certyfikat!
Viki, masz przytulne gniazdko w dole.
Usuńdziękuję, o Wielmożna Kuro:)
UsuńViki, teraz mi pochlebiaj!
Usuńacha, no tak, a ja się rozpisałam poniżej :(
UsuńO Wielmożna, wybacz!
Viki, ale Ci dobrze. Ja jescze nie przyjęta. Cały czas myślę, do jakiego rynsztoka głowę przytulić, żeby upadek był zaliczony:)))
UsuńGosia, jednom nogom. Jakiś spektakularny eksces jest potrzebny!
OdpowiedzUsuńStrzelanie do grzybów nie wystarczy???
Usuńtak, jeśli masz na myśli stare zatwardziałe mohery ;P
UsuńViki, z ust mi wyjęłaś. Gosia, jeszcze jakiś malutki ekscesik i będziesz przyjęta!
Usuńz procy czy dubeltowki?
Usuńmoze podsune sugestyjke ekscesika, wykonana przez mua...napluc na klamke samochodu jakiegos wstrentnego dziada (mnie swisnou sprzed nosa miejsce na parkingu w szpitalu..., podrapac byloby przestepstwem, plucie nigdzie nie jest wymienione. nawet nie wiecie JAK mi ulzylo!)
Musze uwazac, zeby Ci sie nie narazic, Opakowana;) Bardzo subtelne te Twoje zemsty;)
Usuńzdecydowanie, Kasia, zdecydowanie ;)
UsuńHanko, nie odpowiedzialas na moj eksces i czy jestem juz kobieta upadla, czy jeszcze nie. :(
OdpowiedzUsuńPantera, wyciek benzyny to eksesik tylko i to nie Twój, tylko Twojego auta. Musisz się bardziej postarać. Jakiś gwałt, pijaństwo, długi, bójka z jakomś flondrom...
OdpowiedzUsuńtak, to stanowczo zbyt mało!
UsuńPantera, nie opindalaj się!
No wiesz co! Ja sie bic nie umiem, a z flondrami w szczegolnosci. Qrna, nie pije tez, wiec jak mam sie upic?
UsuńNad gwaltem pomysle, kogo by tu... :)))
Pantera, weź przykład z Tempo Giusto (poprzedni post). Ona stoczyła się po prostu wzorcowo i dogłębnie.
UsuńAz poszlam zobaczyc! Nieee, ja nigdy Tempo nie dorownam :((( Sztachety (dzie ja znajde sztachety?) i szpikulce (z tym latwiej) oraz spiew na ustach - tu mogie sie wykazac, umiem ryczec na melodie. :)
UsuńNo. To rozumiesz, dlaczego wyciekająca benzyna się kwalifikuje?
Usuńznaczy NIE kwalifikuje. Ta benzyna.
UsuńNo co? Ale byla policja i straz. Niemieckie, wiec upadek moj jest miedzynarodowy. :)
UsuńSorki Pantera, ale byłaś chociaż obnażona przy tej policji?
Usuńalbo przynajmniej rzucilals w nich czems?
UsuńMoże chociaż naplułaś im pod nogi? To nie jest przestępstwo (patrz wyżej).
UsuńBylam obrazona, a nie obnazona.
UsuńNie liczy sie? :(
Moglam w nich rzucic jedynie grubym slowem po polsku, ale sie bojalam, ze mie zaszczelom, a pluc nie moglam, bo mi wyschlo w paszczy ze strachu. :)))
Nosz kurna, Pantera, za mało! Za mało!
UsuńHana, ta Pantera to jakas porzadnicka jest...cos trzebaby zadzialac. jakies warstaty zorganizowac alboco....
UsuńOpakowana, ściemnia, na bank:)
UsuńJa nawet, qrna, sciemniac nie umiem! To jak ja mam sie staczac i upadac???
UsuńHanuś, a proponuję Honorowe Miejsce Upadłościowe otaczającej nasz rzeczywistości oraz politykom, kolejnym rządom, hejterom, zawistnikom itd
OdpowiedzUsuńNie wiem czy czytasz, ale jest jedna fajna dziewczyna, która obnaża tę rzeczywistość u siebie na blogu
http://nietypowamatkapolka.blogspot.com/2014/10/misja-emigracja-czesc-drugaczyli-15.html
Wczoraj nie zdążyłam.... się porządnie stoczyć...
OdpowiedzUsuńAniu, dzisiaj się przyłóż. Pokładam w Tobie wielkie nadzieje, rokujesz nieźle.
UsuńDziś idę ze starszą do ciuchlandu i rzucimy się obie być może w szał (zakupów). Potem się napije wina od taty, a ono upija na wesoło. Jeszcze później będę zmuszona pracować całą noc, więc o poranku się stoczę (z fotela).
UsuńNo a poza tym przyznaj - czy namiętne fotografowanie wnętrza studzienek kanalizacyjnych nie jest pewnym symptomem?
Aniu, ciągle za mało. Studzienki są obiecujące, przyznaję, jednak niewystarczające:(
UsuńJa fascynowałam się żeliwnymi pokrywami od kanalizy.
UsuńTaaa, nieźle za nie płacą na złomowisku.
UsuńArtystycznie, przyziemna Kuro. Zdjęcia im robiłam, bo w każdym kraju, a nawet często w każdym mieście, są zupełnie inne. A nie wiedzieć czemu, zazwyczaj ładne.
UsuńCóż, nawet w staczaniu się jestem słaba.... ;)
UsuńAniu, to może UPADEK?
UsuńAgniecha - znasz japonskie przykrywy?
UsuńAnia - nie martw sie, moze zorganizujemy jakies warstaty zebys mogla sie z Pantera poprawic w staczaniu.
Pewnie. Nie ma amatorszczyzny w naszym dole!
UsuńViki, przyznaję nawet Honoris Causa Kurnika otaczającej nas rzeczywistości i całej reszcie mocno w niej Osadzonej za Całokształt Działań Destrukcyjnych. Nawet osadziłabym tego i owego w rzeczywistości, ale całkiem innej, iż ta, w której tkwiom tacy z siebie zadowoleni.
OdpowiedzUsuńZnam ten blog, dzięki!
o! cieszę się, że znalazłam w Prezesowej wsparcie !
UsuńTylko nie wiem, czy mam Prezesowej słodzić czy Jej Wysokość hejtować, by się nadal wzorcowo staczać?
Zależy mi na tym dołku jak cholera!
Viki, słodzić.
OdpowiedzUsuńtaki jest!, o Piękna!
UsuńDawaj, dawaj, postaraj się bardziej!
OdpowiedzUsuńA ja?
OdpowiedzUsuńStoczonam, czy nie? Nadal nie wiem. Jak ten Hamlet, pełnam wątpliwości.
Agniecha, a skąd! Na szarym końcu w kolejce do stoczenia się stoisz!
OdpowiedzUsuńTo co mam robić???
UsuńJeszcze uwierzę, żem jak Mika, anioł czysty i bezgrzeszny.:-)
A nie? Podziel się ekscesem, a ja Ci powiem, czy się nadajesz.
UsuńJa tego nie powiedziałam, rzekłam ino , że chyba chwilowo nie mam nastroju staczalnego:)))
UsuńStaczanie jest czasochłonne. Innym razem.
UsuńCzy za obrzyganie z 5 piętra balkonu z jarzynami sąsiadowi piętro niżej i spanie w wannie z piłką pod głową, i potem 14 dni zwolnienia lekarskiego kwalfikuje mnie do tego doła bo jak nie to sa następne przygogy..
OdpowiedzUsuńAlina jeszcze jeden eksces. Zwolnienie się nie kwalifikuje.
UsuńJak poszłam w niedzielę do kościoła w południe to wrociłam w poniedziałek rano. Całę popołudnie i noc grałam z chłopakami w karty. Rozrabiałam jak diabli tylko jakoś tak ze było z tego dużo śmiechu ale nie wstydu.
UsuńTo rzyganie to było raz w życiu u mojej siostry po dwóch kieliszkach jakiegoś bimbru.
Alina, dobra, jesteś wystarczająco stoczona. Gdybyś od razu poszła na karty, to nie, ale że do kościoła, a POTEM na karty, to tak.
UsuńExcesy z przeszłości też mogą być??? Myślałam, że tylko współczesne wyczyny kwalifikujecie. Komisjo.
UsuńAgniecha, mogo być. Dawaj!
UsuńDałam gdzieś na dole.
Usuńtrochu to zabrzmialo dwuznacznie w kontekscie tematu, hrehrehre
UsuńTeż mi się tak wydało, ale jak już poszło w świat.
UsuńNawymyślałam z rana blogerowi, bo taki piękny komentarz napisałam, a on mi wciął i jeszcze przez długi czas obwieszczał, że strona niedostępna. A taka byłam upadle elokwentna o poranku. Pogoda pochmurna i chłodno, mus mi się iść połajdaczyć. Młodszego bym uwiodła ale mnie już nikt nie chceeee, buuuuuuu.
OdpowiedzUsuńEwa2, leć się łajdaczyć, potem nam opowiesz. Młodzi są przereklamowani.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ja się chyba nie stocze. To, że kiedyś dziecięciem podrośniętym mocno bendonc, krenconc się na karuzeli obrzygałam wszystkich wkoło - to się choć trochę liczy ? Żeb tego bileta do dołu dostać ?
OdpowiedzUsuńEwa2, słabiutko...
UsuńTo byłam ja - ewa ! Nie czepiaj się ewy2 !
UsuńNo masz. Powtórzę - Ewa, słabiutko...
UsuńJa upadłam dziś wielokrotnie. Obiad nie zrobiony, brudne szmatyw łazience... Łajdaczyć się nie ma z kim. Szłam wczoraj koło sklepu, patrzę, stoją typy spod ciemnej gwiazdy. W miarę młodę, na pewno lubią się łajdaczyć. Jeden nagle woła do mnie ochrypłym głosem:"Pani, coś pani upadło". Podziękowałam łajdakowi, bo rzeczywiście czapka dziecka mi wyadła. Bo za mną, przede mną i koło mnie szły trzy krasnale. I tak pomyślałam sobie, że z nimi, tymi typami, łajdaczyć się to jabym nie chciała:)))
OdpowiedzUsuńDobrzę, że mój mąż nie wie, co ja tu wypisuję:)))
UsuńKalipso, w zastepstwie Prezesowej moge wskazac, ze panowie spod sklepu sie na Tobie poznali...."pani cos UPADLO".Pewnie cnote mieli na mysli! Brawa dla tej pani!!!
UsuńI brawa dla TYCH panów. Jacy spostrzegawczy.
UsuńNapoje wyostrzają widzenie.
UsuńMoże oni mataforami umieją rzucać tak dobrze jak mięsem?:)))
UsuńZa "jabym" przepraszam:)
no co Ty! nie dosc, zes upadla to powinnas miec jabym w slowniku kurnikowym!
UsuńJednemu takiemu gnojkowi z pracy, ładowałama kamienie do teczki, i on je nosił do domu. Kiedyś naplułam mu do salatki śledziowej, co jadł w pracy na śniadanie. Bo to, że się kiedyś tam uchlałam, to takie pospolite, czy też się liczy ?
OdpowiedzUsuńEwa, liczy się, jesteś na dobrej drodze.
UsuńEwa, ja bym Ci zaliczyła:) Hana, przyjmij Ewę, ten gnojek z pracy jadł tę sałatkę:)
UsuńKalipso, to som naciski!
UsuńAle delikatne!
UsuńDzięki Kalipso za nacisk ! Naciskaj !
UsuńNo i te krasnale, Kalipso. Dyskwalifikują Cię.
OdpowiedzUsuńDyskwalifikują na całej linii. Żadnych zaczepek nawet od żuli:)))
UsuńZrobiłam właśnie coś takiego, co Ty, Hana, pisałaś, że kiedyś zrobiłaś:) Taki jakby sosik, cebula, jabłka, papryka, cukinia, czosnek, podsmażone, podduszone, przyprawione. Jakie to dobre!
No co Ty, krasnale obecne przy staczaniu sie to budowanie przzyszlosci! niech sie uczom wczesnie! ja jestem za. ALE trzebaby cos dodac.
UsuńOpakowana, masz rację, krasnale obecne przy staczaniu to jest dopiero upadek!
UsuńUpadek jak ta lala!
UsuńKalipso, jeśli Krasnale donoszom piwo, jesteś przyjęta:)
UsuńOne za maleńkie rączyny mają, coby to piwo nosić w ilościach wskazanych do upadku. Potłukłyby i nici z upodlenia mego:)
UsuńW puszkach mogą nosić.
UsuńO kurcze, jestem spóźniona, ale już dawno stoczona, choć w dzień się maskuję, bo mam nieletnia w domu, nocami przedzierzgam się we wzór stoczoności, a zwłaszcza, gdy Księżniczka weekenduje u Babci;) A teraz będę się staczać w stadninie, mam nadzieję, że nie z siodła;)))
OdpowiedzUsuńA jak Ci sie uda jeszcze spasc z chabety, bedziesz nie tylko stoczona, ale i upadla! :)))
UsuńKretowata, konkrety! Konkrety!
UsuńMój stary od zawsze twierdzi że koniarze, to ho, ho, o moralności to nigdy nie słyszeli. Więc Ty, Kretowato, uważaj na siebie.
UsuńAgniecha, ciekawe... I żadnego łajdaczenia nie masz na koncie? Koniara?
UsuńNo widzisz, i mamy - upadłą po raz pierwszy z konia... Księżniczkę;))) Dziś to było, kucyk się spłoszył, umknął spod nóżek dziecięcia, dziecię zdziwione na padoku się ostało...
UsuńAgniecha, a Ty z takim niemoralnym koniarzem????;) No nie mogę;)))))))
Pewnie gdzieś to we mnie siedzi. Ta niemoralność.
UsuńJaki piękny portret upadłej Gosianki!!! Cudo!!! Upadła na samo dno! Ten strój, mina, topór albo siekiera... Biedne koty... Z tym obrazem przed oczami lecę na piknik intergracyjny do przedszkola.
OdpowiedzUsuńJakie biedne ! Szczęśliwe !
Usuń:p
a co to jest piknik integracyjny w przedszkolu??
UsuńDziecioki w szatni, mamuśki pijom.
UsuńStaczam się bez wysiłku (poza finansowym) i bardzo konsekwentnie.
OdpowiedzUsuńAle to opowieść mało śmieszna, niestety...
pozdrawim, I.
I., kwalifikujesz się. Staczanie się z wysiłkiem jest fatygujące. A staczanie się powinno być przyjemne:)
OdpowiedzUsuńNo to mamy sukces! He, he...
UsuńChoć w tym mi się udało...
Staczanie się jest przyjemne ale już na pewno nie nazajutrz rano :)
Z przyjemnością czytuję Dzikokurze opowieści!
I., z czasem dojdziesz do wprawy i będziesz staczać się bez przerwy. Wtedy poranki będą najzwyklejsze w świecie.
UsuńOby kac nie wyprzedził klina;)))
UsuńW tej samej pracy, z koleżanką schowałyśmy się na szafie (tak NA szafie !) przed kierownikiem. On wszedł do pokoju, zobaczył, że nas nie ma, i mówi : noż chalera, znowu polazły się opalać :)
OdpowiedzUsuńNo, i staczałyśmy się z tej szafy - nadaje się ?
O ! I kiedyś wypiłam osiem piw, i wygrałam konkurs. No, nie powiesz, że to się nie nadaje.
UsuńEwa, nadaje się, pod warunkiem, że potem była jakaś grubsza rozróba.
UsuńHana, ale na szafie siedziałą! Kto w pracy włazi na szafę?! Tylko upadłe! Ewa, podziwiam!!!
UsuńToż mówię - jeśli po 8 piwach była jakaś awantura, chociaż obelgi pod adresem, to przyjmę!
UsuńJa podziwiam, ze w ogole weszla na te szafe. ja bym nie dala rady bez drabiny i od razu lek wysokosci by sie obudzil!
UsuńJa kiedys tylko raz wypilam 8 (i pol) piwa i zrozumialam, ze upicie bylo spowodowane takim jednym dupkiem, ktoren myslal, ze sie do mnie latwo dobierze, bo sie wzienam osunellam na loze (w domku campingowym, wiec slowo "loze" jest tu przenosnia) po tych piwach. przeliczyl sie, genuj jeden, zaroil sojke w cos tam i snik.
Oprocz tego raz, na kursie, wieczorem wypilam prawie dwie butelki wina z Polud. Afryki. To byla moja introdukcja. Wino stamtad dalej uwazam za bez pudla. pol nocy pilam, pol nocy rzygalam do umywalki, pol rana przespalam jenczonc, nagle sie ocknelam,, byla moja kolej na prezentacje podsumujoncom moje nauki na kursie. dostalam oklaski, bo nikt nie wierzyl, ze ja nawet ueb podniose ze stolu. albo wrecz spod stolu....
Obelga była niejedna pod adresem, a poza tym sikałam ciurkiem chyba z 10 minut !
UsuńEwa, no dobra, Twoje staczanie trochę kuleje, ale przyuczymy Cię. Jesteś przyjęta.
UsuńEch, Opakowana, młody łeb człek miał...
UsuńDzięki WIELKIE Najmondrzejsza, Najfspanialsza, Najzdolniejsza, Najpienkniejsza, o nogach jak stąd do Gdańska, z włosem czarnym jak heban, ustemi pąkowia malinowemi, skórom askamitnom ! Walorów Twych zliczyć nie sposób ! Dzięki wielkie, kłaniam się nisko, zmiatajonc pióropuszem kapelusza pod Twojemi stopy ! Chwała Wielkiej Prezeskurze !!!
UsuńNo. Ale o sprężystych półkulach zapomniałaś!
UsuńTo ja się dołoże.O odalisko powabna, o ciała twego walorach niezmiernych księgi poezji pełne napisać by trzeba. Ale gdzie ten poeta, który zadaniu by podołał. Nie widzę... I te sprężyste, wspaniałe półkule opisał właściwie....
UsuńZapomniałam o przymiotach duszy. Przepraszam.;-)
UsuńCo tam półkule, KULE sprężyste, jędrne jak nabrzmiałe sokiem GRAPEFRUITY SWEET !
UsuńJa też zapomniałam o przymiotach duszy. Też przepraszam !
Usuńtez bym chciala sprezyste, a te cholery sa raczej obwisle..
UsuńOpakowana, jest na to rada. Dziary zakryjom!
UsuńJa chciałabym spytać, bo przecież Gosianki nigdy nie widziałam, czy portret jest podobny? Bo gdybym przypadkiem, będąc we Wrocławiu, zobaczyła tako babe z siekierą, co biegnie za kotami, to niby Gosianka by była, czy przypadkowa jakaś zbieżność?
OdpowiedzUsuńAgniecha, nie ma zbieżności. Gosianka jak żywa. I lepiej uważaj.
UsuńAgniecha, jest INDENTYCZNA !!! Wejdź do Gosi, i skonfrontuj. Podobieństwo nieprawdopodobne ! I kotów też. Szczególnie Amisi !
UsuńHrehrehrehre!!!
UsuńDokladnie indentyczna!! Ma na pewno takie buty i spodnie. codziennie w nich chodzi!
UsuńHana jesteś boska!!! Portret Gosianki rewelacyjny. A jak te koty uciekają! Ledwo łap nie pogubią. Ściemnia się jakoś, ponuro. pora na łajdaczenie, wcześniej tylko obiad winem popiłam, co niestety Szefowa do staczanie nie zalicza.
OdpowiedzUsuńDo wieczora Kurki.
Ewa2, zrobiłaś winem dobry początek. Kombinuj dalej.
OdpowiedzUsuńDziefczynki,jestem za leniwa żeby się stoczyć.
OdpowiedzUsuńNo kurde,mówię sobie-weź się w garść i dołącz do koleżanek.
Ale jak grochem o ścianę.Aż mi gupio
Nic na siłę, samo przyjdzie;))) Ani się obejrzysz;)))
UsuńRucianka, rozumiem cię aż nadto...
UsuńMika, dawaj jako orgietkę, nikt nie uwierzy, że takaś świenta!
Usuńalbo chociaz posikaj z jakiego okna....albo napluj na cos. o sztachetach nie wspomne....
UsuńRucianka, za dobrze o sobie myślisz. Skup się, na pewno masz na sumieniu jakąś orgietkę!
OdpowiedzUsuńDzięki Hana,nawet nie wiedziałam że umiem o sobie dobrze myśleć :)
UsuńRucianko, orgietka, dzie orgietka!?
UsuńCzy jedzenie czekolady nocną porą zalicza się do orgietkowania?
UsuńDupa blada,nie mam się czym pochwalić.
UsuńRucianka, na początek obleci...
UsuńRucianko, początek dobry. Dosyć...
Usuńaaa.. Gosianko, jak ty się pięknie staczasz!!
OdpowiedzUsuńKochana Prezesowo Hano Kuro Najdziksza w Całym Kurniku (wystarczająco słodzę?), ja bym też tak chciała, jak Gosianka, Twoją ręką spłodzony dowód mego staczania za godziwą zapłatą (dowód za opłatą, ja się, póki co, staczam za darmo, niestety). mogę jeszcze dorzucić parę ekscesów, np. opalanie się nago na balkonie bynajmniej nie odosobnionym albo notoryczne tańczenie flamenco w miejscach publicznych, żeby Prezesowa miała lepszy wgląd. kłaniam się Najjaśniejszej Prezesowej (to tak na wszelki wypadek, jak by było za mało słodzenia).
Tempo, jest nieźle ze słodzeniem, ale jeszcze popracuj. Twoje ekscesy są bezdyskusyjne, jednak najbardziej do mojej wyobraźni przemawia sztacheta na flondre:)))
OdpowiedzUsuńdobrze, o Boska! wielbię Twoją finezyjną, a jednocześnie soczystą kreskę!
UsuńCzekaj Tempo, za boską wizualizacja będzie.
UsuńI co, Tempo?? Widziałaś już tę boską wizję??
UsuńChyba poleciała poprawić flondrze sztachetom.
Usuńło matko i Hano bosko!
UsuńHana, czy Ty się w wolnych chwilach zajmujesz jasnowidzeniem?? bo jakbyś przy tym była! rzeczywiście, krew się lała z mojej PRAWEJ dłoni, i nawet mam takom żółtom torebkem :)))
Pewnie Tempo, na blogu wygupiam się między jasnymi wizjami, hrehrehre...
UsuńTempo, a filutowe porteczki posiadasz?
UsuńDawno temu, w Bukowinie Tatrzańskiej obchodziliśmy sylwajstra. I do dziś krążą i nim legendy. Bo jedna z nas latała po pensjonacie bez majtek(niestety , nie ja) a ja brałam udział w pochodzie , idącym przez wieś i drącym się na cale gardło .Śpiewaliśmy piosenkę o prąciu, cyckach i...więcej nie pamiętam. To tak tylko, gdyby mu punktów za ochlajstwo brakło;)
OdpowiedzUsuńDawno temu, w schronisku w Pięciu Stawach obchodziliśmy Sylwestra. Napchane było tak, że palca nie dało się wepchnąć. Pamiętam, że wyluzowane przecież na maxa towarzystwo schroniskowe chcialo wyrzucić naszą grupę. Nie podobało im się, że po rzetelnym uchlaniu się, rzucaliśmy się kaszą z gara luźną, oraz ogórkami kiszonymi, oraz że jednemu koledze, co nosił tzw, turecki sweter, i zglebił na stole, próbowaliśmy podpalić ten sweter na nim, gorsząc się wieśniaczym ubiorem z jednej strony, a z drugiej, inspirując się "Potopem" i wrzeszcząc na cale gardło, że trzeba mu boczków przypalić. Aluzje literackie nie zostały przyjęte ze zrozumieniem. Kolega Łukasz natomiast nawet się nie obudził... To był czasy...
UsuńA było mu to wdzianko zajumać, teraz bardzo hipsterskie;)))
UsuńOooo, mnie też Kasia przypomniała, jak po ankoholu w Poroninie śpiewaliśmy piosenkę : Oj cuścik mi się zdaje, że mnie cycki rosną, dupa mi się piórcy, bende dawać wiosną !
UsuńI chłopaki obsikali Lenina. W tem Poroninie. To na tej samej wycieczce było.
UsuńEwa, chłopaków też przyjmuję. Za obsikanie!
UsuńKasia, nieźle Ci idzie!
UsuńA dlaczego dziefczyny nie sikały na Lenina???_ niech pomyślę...
UsuńSweterek zachowaliśmy w pamięci. Był zbyt obrzydliwy nawet na bycie teraz sweterkiem hipsterskim. A nie chciał się zjarać, bo był oczywiście plastikowy.
UsuńMoże chociaż pluły?
UsuńDziewczyny nie sikały, ponieważ, jak mówi mądrośc ludowa: DO GÓRY SIKASZ, MAŁO WIESZ.
UsuńSikasz w dół, kałuża jak wół.
UsuńAgniecha, stoczyłaś się na samo dno. Dodatkowe punkty przyznaję Ci za wychwalanie moich przymiotów. Jesteś przyjęta!
OdpowiedzUsuńZaszczyconam wielce.
UsuńJako już oficjalnie stoczona i przystająca do czasów dzisiejszych, odtaczam się do łoża.
Jutro znowu od rana zbożna praca na roli.
Dobranoc stoczone, staczające się oraz usiłujące się stoczyć Kury.
Agniecha, o tej porze? Może do rana się stoczysz bardziej? Trudno... dobranoc!
UsuńSama widzisz, jakoś mi odtaczanie się nie wychodzi. Ciągle się szlajam z Kurami na grzędzie.
UsuńHrehrehre, jak się stoczysz między kury, musisz gdakać, aż leco wióry.
UsuńNie idzie mi staczanie, czy jest jakiś termin?
OdpowiedzUsuńZ młodzieńczych pamiętam tylko zakończenie obozu w Komańczy kiedy to uwierzyłam że pijak podwójnie widzi i po ciemku szłam myć zęby do potoku.
Ewa2, do jutra MUSISZ się stoczyć. Podwójne widzenie, i to nie Twoje się nie liczy.
OdpowiedzUsuńJak to nie moje? uwierzyłam bo dwie latarki widziałam, a była jedna.
UsuńNie zdążę do jutra, chociaż winko piję dalej.
Ewa2, pij, nie przestawaj, może się uda.
UsuńMusicie mi wierzyć, żem stoczona kompletnie, jako ta butelka, co jom z tej górki, w tej nocy, spod tego futra z lisów wprost pod ten radiowóz.. No szczegóły są zdecydowanie nie do publikacji;))) Ale jestem stoczona jak diabli;)
OdpowiedzUsuńMy, (co w tamtym roku, na ten komin, w tej gazowni, tam nad Wartą w Posen próbowaliśmy się wspiąć i w historii owej też pojawił się radiowóz jeszcze z milicjantami),
Usuńmy ci wierzymy, upadła,stoczona dziewojo.
Dobra, Krecie, przyjętaś per proKura (Agniecha).
UsuńTa proKura to ja???
UsuńDobrze jednak, że nie proKuraTor - dzięki Łaskawemu obyło się;)))
UsuńKiedyś z trzema koleżankami wypiłyśmy w akademiku beczkę bibmbru, który jedna z nich przywiozła z domu. Ta sama przywiozla też pistolet hukowy. Nie wiem, skąd go miała, nie wnikam:) Z tegoż pistoletu strzeliłam kilka razy do łazienki, gdzie dziewuchy prysznic brały. Schowałyśmy się po tym fakcie do pokoju, żeby za chwilę z niego wyjść i razem z gawiedzią pomstować na tych, co strzelali. Po tym bimbrze trudno było nie zsikać się ze śmiechu. Mam nadzieję, że żadna z pokrzywdzonych koleżanek tego nie czyta.
OdpowiedzUsuńKalipso!!!!!!!!!!!! No pięknie! Cicha woda taka, Krasnoludki, bułeczki, myszki, a tu proszę! Broń palna! Nie mam wyboru, muszę Cię przyjąć.:)))
UsuńOesu!!! Aaaaaaaaaaaa!! Gdzie ja byłam jak mnie nie było??! :)))Jestem zachwycona, a nawet oczarowana tą wizją!! Te różowe pantofelki! ten włos rozwiany!!!
OdpowiedzUsuńCóś cudnego!! Aż mam ochotę się stoczyć na inny sposób, bo może byś znów narysowała???
Hanuś, kocHana Prezeskuro, Wasza Ekskurencjo Wielkurna, dzięki ci składam, na kolanka padam i pantofelek całuję!!
Gosia, przyznasz, że podobieństwo jest uderzające? Co do pantofelków tylko nie miałam pewności:)
UsuńWprawdzie takich nie noszę, ale pewnie w głebi jestestwa bym chciała, a ty jako Czarokura naczelna od razu mnię przejrzałaś na wylot! :))
UsuńTe włosy, ten biust obfity! No i trochę mnie odchudziłaś, dzięki ci. Po raz pierwszy w życiu podobam się sobie na portrecie! :))
Jolkę wołałam, pewnie zaraz przybędzie potwierdzić podobieństwo. :)) Choć spodnie mi dałaś takie jakie nosi Jola, może nas pomieszałaś... Hmmm
UsuńGosia, każda chciałaby różowe pantofelki, tylko nie ma śmiałości. Spodnie dałam Ci najwygodniejsze do latania z siekierom.
UsuńI ten czerwony płaszczyk, mniodzio! Mi dobrze w czerwonym. Wyglam niezwykle elegancko :***
UsuńZ siekierą mi do twarzy, ech, zamyśliłam się :))
ja chciałabym zielone i takie mi dałaś :)) nie wiem, czy mam już się bać?
UsuńTempo, w końcu nie bez powodu jestem PrezesKurą. Czy flondra jest wystarczająco flondrowata? Zauważ, że W OGÓLE nie ma cycków!
UsuńAgniecha, no Ty! Tak się wstawiłaś za Kretowatą, że niby stoczona, żeś proKura...
OdpowiedzUsuńPiękne! Piękne! Gosianka jak żywa! I Giusto!
OdpowiedzUsuńDziewczyny, jestem pijana winem przednim, bordoskim. Stoczonam już lata temu. I policja była i śledczy pracowali. Dochodzeniówka. Moja dziekan, świętej już pamięci, poręczała za mię. Gdy odebrała telefon, a pan był wyrzekł - dochodzeniówka - była bardzo rada. Bała się, uprzedzona łaskawie, co się szykuje, że będzie obyczajówka.
Owieczko, matkozcórko, gadaj zaraz! Ukradłaś indeks? Czy rękopis Owidiusza? Hrehrehre!
OdpowiedzUsuńNadaję się? Czy nie? Jako stoczona?
UsuńNie mogę tak publicznie. Oesu, jutro muszę o 5 rano zwlec się, bo wycieczka niwowa do zamku Grodziec. Za tydzień to samo, tylko do Ząbkowic. A w środę mam gości z psychiatryka. Ja się wykończę.
Rogata, nie mogę Cię przyjąć zaocznie. Może przy tych gościach z psychiatryka stoczysz się bardziej?
UsuńTaką mam nadzieję. Będzie też wtedy jakaś redaktorka z Poznania. Mus się stoczyć wonczas.
UsuńA jutro to ma być jakieś święto wina. Stoczę się na pewno na tej wycieczce.
Dobra. Czekam na relację z dokonań.
UsuńZdam relację z obu "imprez". A w przyszły czwartek staczam się w Krakowie w profesorskim gronie. Oni się staczają nieźle. Mam więc nadzieję, że w ciągu tygodnia będę już dostatecznie stoczona.
UsuńA można się staczać "na leniucha" ? Bo tak zmęczona jestem po całym tygodniu w fabryce, że teraz tylko zalegam w sypialni, sącząc leniwie dość procentowe słodkości hand made (kajmak ze spirytusem, mniammm) i leniwie przeglądam blogaski... :)
OdpowiedzUsuńZa bardzo stoczyć się dziś nie mogę, bo robię jutro za imprezowego kierowcę, psiakość.
Ale jak się spotkam z psiapsiółkami (nie wspomnę już, ile lat się znamy, mieszkamy w różnych krańcach Polski, ale przynajmniej raz do roku musowo się staczamy wspólnie- bywa, że z powrotami wążykiem, wążykiem ... I przeglądaniem następnego dnia forum miejskiego, czy nie ma zapisów z monitoringu :)))
mp., staczanie się nie musi odbywać się w czasie rzeczywistym. Może być z przeszłości, byle porządnie, najlepiej z upodleniem.
OdpowiedzUsuńOpisy dawnych staczań pozostawię jednak na zakluczonym na cztery spusty blogasku, a teraz, jak na stateczną matronę przystało, postoję na brzegu wąwozu, do którego się staczacie , trochę zazdroszcząc Wam fajnej zabawy :)
Usuń