Był szary , listopadowy dzień. Chmury
wisiały nisko nad miastem, ale jeszcze nie padało.
Pan X wychodził z domu jak zwykle
punktualnie o 9 rano. „Ciemno.” - pomyślał. „Znów trzeba
będzie świecić światło od drugiej... Rachunki znowu podskoczą.”
Zmarszczył czoło, niezadowolony z perspektywy płacenia wyższych
rachunków. Odwrócił się, by zamknąć dokładnie ciemne, dębowe
drzwi na klucz. A właściwie na dwa klucze. Pan X wyznawał zasadę,
że nawet jeśli jakiemuś złodziejowi uda się pokonać jeden
zamek, to drugi go powstrzyma. Złodzieje jednak omijali jego dom z
daleka, wiedząc, że jedyną rzeczą, jaką można by tam ukraść
była koronkowa parasolka po nieboszczce matce pana X, stanowiąca
jedynie sentymentalną pamiątkę. Jedyny sentymentalizm, na który
pozwalał sobie pan X – szczupły, kostyczny i zamknięty jak w
gorsecie w swoich przyzwyczajeniach i rytuałach emerytowany
nauczyciel łaciny.
Odwrócony plecami do ulicy zamykał
starannie drzwi, gdy usłyszał ostry głos sąsiadki, pani Y. „O
Boże, znów mnie będzie zanudzać plotkami o wszystkich z całej
ulicy, że też nie zdążyłem wcześniej...” pomyślał X. Czuł
już zasapany oddech sąsiadki za swoimi plecami. „Panie X, panie X
– zawołała piskliwie. „Witam, pani Y” - odwrócił się i
uprzejmie przywitał. Gorset konwenansów trzymał mocno. „Słyszał
pan już, słyszał???” - Y dyszała chęcią opowiedzenia nowin ,
ale wolała się upewnić, czy będzie pierwszą osobą, która to
zrobi. Nie znosiła dojmującego uczucia zawodu, gdy ktoś już
wiedział, co chciała zakomunikować.
„Pani wybaczy, ale...” usiłował
nie dopuścić do rozlania się potoku wiadomości z ust pani Y.
Jednak protest był zbyt słaby, sąsiadka zaczerpnęła powietrza i
wypaliła” Pan M zaginął!!!!”
„Jak to zaginął?” zapytał
zaskoczony nieco X.
„Normalnie, nie ma go i już!!!”
wykrzyknęła Y - „Od trzech dni nikt go nie widział!” -
oznajmiła triumfalnie.
„Umarł??? „ zapytał głupio X
Y spojrzała na niego z politowaniem -
„Jakie umarł, przecież mówię, że nikt go nie widział. Policja
już była w domu, ale nic nie znaleźli. Ani ciała, ani śladów
walki, ani nic. Kompletnie się zdematerializował.”
„Niech pani głupot nie opowiada,
zdematerializował się, rzeczywiście! „ zgromił ją X - „Może
gdzieś wyjechał?”
„Akurat, wyjechał! - prychnęła
pogardliwie – Widział pan, żeby on się przez 30 lat ruszył poza
nasze miasteczko??”
Tu niestety X musiał jej przyznać
rację. Pan M był emerytowanym pułkownikiem, który przeszedł na
wcześniejszą emeryturę i rzeczywiście nie opuszczał nigdy
miasta. Prowadził podobnie jak X bardzo uporządkowane życie i
poruszał się ściśle po torach wyznaczonych przez codzienną
rutynę. Był jednak na swój sposób tajemniczą postacią, gdyż
nigdy i nikomu nie opowiadał o swoim życiu z okresu sprzed
przyjazdu do miasteczka. Nawet pan X, który grywał z nim w kanastę
dwa razy w tygodniu i bywał na imieninach, nic o nim nie wiedział.
„Może zabił kogo i uciekł?”
wysunęła przypuszczenie Y.
Tego już X nie wytrzymał . „Czy
pani oszalała??? M jak morderca, rzeczywiście!!!”
„Tacy ścichapęk najgorsi. A potem
pod podłogą poćwiartowane zwłoki znajdują, albo nieboszczyka
zakopanego na grządce z pomidorami.” Obrzuciła X przenikliwym
spojrzeniem - „A pan drugi taki cichutki... Ciekawe co u pana pod
podłogą...”
„Piwnica.” - powiedział zimno X.
Zabrzmiało to trochę złowrogo i pani Y skuliła się jakby w
sobie. „O, pani F!!!” - zawołała, widząc zażywną niewiastę
w tyrolskim kapelusiku, spieszącą w stronę parku, ciągniętą
przez pięknego owczarka niemieckiego. „Na pewno jeszcze nic nie
wie!” I pobiegła podzielić się nowiną.
X stał w dalszym ciągu przed swoimi
drzwiami, usiłując pozbierać myśli. Gadanie Y wytrąciło go
nieco z jego zwykłej równowagi, co objawiło się lekkim
roztargnieniem. „Co to ja miałem... „ pomyślał – A, przecież
na kawę z babeczką śmietankową jak zwykle!” Schował klucze do
kieszeni i oddalił się powoli w stronę rynku, do swojej ulubionej
kawiarni „Babetka”. Nie zauważył jednak, że pierwszy raz w
życiu nie zamknął drzwi na obydwa zamki...
Kawiarnia „Babetka” mieściła
się w samym centrum miasteczka, ale nie była najbardziej
reprezentacyjnym lokalem. Była mała i dość ciemna, mieściło się
tam zaledwie 6 stolików. Ale stali bywalcy ją uwielbiali, zarówno
z powodu jej wdzięku minionych lat jak i znakomitych ciastek
wypiekanych przez samą właścicielkę, panią N. Szczytowym jej
osiągnięciem były babeczki śmietankowe, wielce cenione przez pana
X. Babeczki były z kruchego ciasta, rozpływającego się w ustach,
a środek był wypełniony jasnożółtym kremem śmietankowym. Pan X
nie wyobrażał sobie dnia bez babeczki. Biedak nie wiedział, że to
właśnie jest TEN dzień...
„Dzień dobry!” powiedział,
wchodząc do kawiarni. „Nie taki dobry, - odpowiedziała pani N,
stojąca za ladą – Nie ma babeczek.- powiedziała ponuro. X
znieruchomiał. „JJJJak to?” - wyjąkał.
„A tak to. Awaria pieca. Przyjadą
naprawić dopiero po południu, nie zdążę już dzisiaj upiec. Mam
tylko wczorajsze rogaliki z różą.” odpowiedziała niechętnie.
Pod panem X ugięły się nogi. Osunął
się na najbliższe krzesło. „To niech już będzie ten
rogalik...” wyszeptał słabo. Nawet aromatyczna kawa ze śmietanką
nie ukoiła jego żalu za babeczką. Rogalik sam w sobie nie był
zły, choć wczorajszy, ale cóż, nie był babeczką... Kawa jednak
trochę rozjaśniła jego umysł i przywróciła utraconą równowagę.
„Co u licha z tym pułkownikiem M???” pomyślał - „Nic nie
rozumiem... A może by zapytać inspektora B? Był przecież moim
uczniem, jedynym, który cokolwiek wiedział z łaciny... Wiedział
nawet co znaczy Alea iacta est... A swoją drogą dlaczego akurat ten
cytat przyszedł mi do głowy?? Kości rzucone, porzucone,
zakopane...” wstrząsnął się nerwowo. Dość tego, idę do
inspektora ' - zdecydował. Ale nie musiał iść. W tej chwili
otworzyły się drzwi i do kawiarni wszedł inspektor B. Był to
mężczyzna niestary, ale też niemłody już. Na oko mógł mieć
zarówno po 30-tce jak i po 40-tce. Sylwetkę miał wysportowaną,
uprawiał namiętnie jogging a latem jeździł na żagle. Był dość
przystojny, ciemnowłosy, o śmiejących się zielonych oczach. Był
samotny, choć kobiet w jego życiu nie brakowało. Inspektor
wyznawał jednak zasadę, że policjant jest samotnym wilkiem i nie
może być obarczony rodziną.
„Witam profesorze! „ zawołał
widząc pana X. Lubił tego starszego pana, chociaż ich wzajemne
stosunki nigdy nie wykraczały poza relacje uczeń – nauczyciel.
„Dzień dobry, inspektorze.” odpowiedział X. - „Może się pan
przysiądzie?”
„Z przyjemnością, nie lubię
siedzieć sam.” odpowiedział B. „Taki ponury dzień, chętnie napiję się kawy i zjem babeczkę.”
„Niestety – powiedział
melancholijnie X – Dziś babeczek nie ma...”
„Jak to nie ma?! Przecież zawsze
są!” - B zaliczał się również do grona wielbicieli
cukierniczych talentów pani N.
„Dziś nie ma.” - powiedziała
stanowczo N, przynosząc kawę do stolika. „Piec się zepsuł...”
„A cóż mu się stało? Przecież
zawsze funkcjonował doskonale! „ zapytał inspektor.
„Nie wiem.- wzruszyła ramionami pani
N. - Nie chciał się włączyć.” zakończyła rozmowę i odeszła
za ladę.
„Panie inspektorze, - zagaił X –
dowiedziałem się dzisiaj, że zaginął pułkownik M. Czy to
prawda?”
Inspektor zaśmiał się „ Wieści
szybko się u nas rozchodzą, prawda? No cóż, mogę tyle
powiedzieć, że podjęliśmy pewne kroki sprawdzające. „
„Ale dlaczego? Może po prostu gdzieś
wyjechał?” zapytał X, sam nie wierząc w to co mówi.
„Widzi pan, profesorze, M ma kota, do
którego jest bardzo przywiązany... Gdyby wyjeżdżał, poprosiłby
kogoś o opiekę, a sąsiedzi zawiadomili nas, że kot miauczał całą
noc, był bardzo głodny... M nigdy by go tak nie zostawił...”
X przypomniał sobie pięknego rudego
kota, wypielęgnowanego i zadbanego, wylegującego się zawsze na
fotelu u M. „ Tak, to prawda, nigdy by Odysa nie zostawił...”
powiedział w zamyśleniu.”A co teraz stało się z kotem? Mam
nadzieję, że nie został zabrany do schroniska, bardzo by się tam
źle czuł??” - zaniepokoił się.
„Na razie jest u sąsiadów, ale nie
będą mogli go trzymać, bo mają alergię na kocią sierść,
trzeba będzie go jednak zabrać do schroniska.” - powiedział
inspektor.
X ku swojemu własnemu zaskoczeniu
powiedział bez zastanowienia „To ja się nim zajmę..” Nigdy
nie miał żadnego zwierzęcia i nie wiedział, jak się nimi
opiekować, jednak czuł się w obowiązku zaopiekować się Odysem,
przynajmniej dopóki sprawa się nie wyjaśni. Poza tym, choć sam
przed sobą nie chciał się do tego przyznać, skrycie tego kota
podziwiał... Wydawało mu się zawsze, że obserwuje świat z
ironicznym dystansem, mrużąc kpiąco swoje zielone ślepia. I że
wie więcej niż wszyscy ludzie... Może nawet wiedział, co stało
się z jego panem...
Kawiarnia "Babetka" prawie jak kawiarenka "Sułtan"...
idę czytać - pierwsza ;P
OdpowiedzUsuń"Pierwsza!" - zupełnie jak dziesięć lat temu na onetowym blogowisku. Nie wiedziałam, że jeszcze ktoś tak robi :-)
UsuńCzekam na ciąg dalszy i... na babeczki :-)
Annette, ciąg dalszy zapewne nastąpi, ale obawiam się, że na babeczki nie ma co liczyć. Chyba, że Grażyna pójdzie do zaprzyjaźnionej kawiarni i nam sfotografuje... Grażynka, pójdziesz?
Usuńto ja druga
OdpowiedzUsuńDruga! ide czytac
OdpowiedzUsuńno to druga ex aequo
Usuńdobra, przesunę się na grzędzie i siadamy razem- w kupie raźniej ;P
Usuńo tak w kupie razniej!!!
Usuńkurcze, w TAKIM momencie przerwać- nie masz litości ;P
OdpowiedzUsuńa zapowiada się bardzo intrygująco I
viki, dalszego ciągu jeszcze nie ma...
UsuńJeden ślad już znalazłam. Można pisać?
OdpowiedzUsuńZnaczy jaki ślad?????
Usuńno i co...kiedy nastepny odcinek? juz stworzylas nalezyte napiecie i czekam!!!!
OdpowiedzUsuńJak się napisze... Na razie jest tyle:)))
UsuńBozsz , wiec Ty jeszcze nie wiesz jak ta frapujaca historia sie potoczy? A wiesz, ze ja nalogowo chodze do pobliskiej kawiarni i popijam sokawke i zawsze z babeczka smietankowa!
UsuńNo nie wiem, bo to się rozwija w trakcie pisania... Zazdroszczę takiej cukierni u nas niestety babeczek nie uświadczysz... Dawno temu robiłam sama, ale to w cholerę roboty.
UsuńNigdy nie jadłam babeczek śmietankowych , mam żałować ?
UsuńAle za to jadam torty z bitą śmietaną mojej bratowej ,możecie żałowac że to moja bratowa ,a nie wasza i dla naszej rodziny piecze torty :))))
Ja już żałuję...
UsuńJa tez, nie mam problemow z zalowaniem, szczegolnie jezeli chodzi o torty..
Usuńzaluje, bo u nas w domu torty w sumie nie bywaly, a jak bywaly to niezwykle rzadko i bardzo adwno wstecz, potem Mama sie przerzucila na Hiszpana....
Usuńbabeczka smietankowa...jadla dobra w cafe rosso w Zlotoklosie, polecam, a tak bym teraz zjadla...
Mika - jak mozna nam to robic??? Jak przestalam oddychac w napieciu tak zostalam!!! PISZ!!!!!
No, no... Co też stało się z panem M? M jak Mika:) Zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że już piszesz następny fragment, bo tak zwodzić to nie można!
OdpowiedzUsuńPrzecie nie zwodzę, piszę jak jest:))) Na pewno nie będę się długo ociągać, bo samą mnie ta historia wciągnęła... Muszę się zabrać za zmywanie, bo najlepsze pomysły mi przychodzą do głowy podczas zmywania garów albo w WC...
UsuńTo zmywaj, zmywaj... Niech Ci się historia jakaś wyzmywa:)))
UsuńTylko s...... Mika nie dostań ,no bo skoro w tym miejscu ci się najlepiej myśli ;))) Dobrze że sie kolejka nie ustawia u ciebie do tego przybytku :))))
UsuńOd tych rzeczy to jest pies, niestety.
UsuńAle pies nie wymysla w toale ...kakuarze powieści ;)
UsuńFajnie się czyta , myslę że tobie równie fajnie sie pisze ,ciekawe gdzie cie to zaprowadzi ? :))))) Mam chyba ten sam ślad co Bacha hehehehehe .
OdpowiedzUsuńBacha trzymam kciuki za tą pracę która masz dostać :)))))
Maria dzięki ale to na eazie tylko praktyka.
UsuńA tan ślad to może zatkany piec???
no wlasnie, mnie tez ten piec po glowie chodzi....
UsuńI te dwa zamki! I piwnica!
UsuńMyslisz, ze piwnica bedzie grac role pierszoplanowe?
Usuńdo dwa zamki z tego jeden niedomkniety to nam bylo powiedziane, ciekawe kto tam wejdzie i gdzie sie chowa i co zrobi...moze lacinskie slady zostawi....
Opakowana, w każdym szanującym się kreminale jest mroczna piwnica.
UsuńI więzień w tej piwnicy:)
Usuńno ale czy sucha ta piwinica czy wilgoc grasuje i czy drugi zamek gra role jesli chodzi o wykorzystanie tej piwnicy...
UsuńSię okaże. Opakowana, widziałam Twoje zezwoleństwo na zdjęcia, teraz muszę zapytać Szefową Mikę, czy to jej koncepcji nie obali!
Usuńoki doki.
UsuńDalej, dalej!
OdpowiedzUsuńDo kakuaru albo do garów Droga Miko!
Ciekawie się zapowiada.
Póki co to do garów:)))
UsuńBardzo ciekawe, no i kocio jest, czyli ja będę teraz wierną czytelniczką tego opowiadania. A może to będzie cała powieść?
OdpowiedzUsuńKocio sam się wprosił:)) I sądzę, że odegra pewną rolę w dalszej akcji:)) Wiesz co, jakoś mi się rozrasta, zobaczymy...
Usuńniech sie rozrasta, niech! Bedziem podsycac zar!
UsuńCzy pan M jest alter ego autorki? Czy kot zacznie mówić? Dlaczego piec akurat w tym dniu się zepsuł? Czy pan X jest psychopatą? Pytania się mnożą...
OdpowiedzUsuńNiech się mnożą, niech się mnożą, inspirujące są:))
UsuńJa tak mam przy kryminałach:) Chciałabym rozwiązać zagadkę przed detektywem, a nawet przed autorem:)))
UsuńJesteś na dobrej drodze...
UsuńKalipso, matkubosku, co Ty sugerujesz, ze go pani cukierniczka w kuchni trzyma, tego trupa znaczy?;)
UsuńWszystko możliwe... Takie słodkie babeczki piecze, a taka jakaś antypatyczna. I ta kawiarenka mała i ciemna - podejrzana nora. Ciekawe co ona do tych babeczek dosypuje, że się tak ludzie od nich uzależniają, nawet inspektor, Myślę, że panią N warto sprawdzić:)))
Usuń:))))))))))))
UsuńDrzwi na dwa zamki, drzwi na dwa zamki, drzwi na dwa zamki, musze wyjść na parę godzin i teraz sobie popwtarzam żebym nie zapomniała.
OdpowiedzUsuńNa jaki ślad wpadła Bacha? A na jaki Maria? Czy to rzeczywiście ten sam ślad????? A właśnie przeczytałam, że jest nim zatkany piec:))))
OdpowiedzUsuńTo ślad Bachy, nie wiadomo, czy prawdziwy...
UsuńA ta somsiadka pleciuga to nic nie widziała...
OdpowiedzUsuńMika, wymyśliłaś już coś?
Pa, Kurki, wrócę wieczorem!
Będę myśleć wieczorem, po południu muszę trochę popracować:))
UsuńMika, Ty powinnas na powaznie zajac sie powiesciopisarstwem. Wiesz, jaka kase sie na tym zbija? Ty sie wyraznie marnujesz na tym blogowisku... :)))
OdpowiedzUsuńPanterka, dzięki za uznanie, ale ja to na niczym nie umiem kasy zbijać:))) I tak jak Hana napisała, u nas to nie takie łatwe. To taka sobie zabawa po prostu:)
UsuńTaaa, zbija się, ale nie u nas. Chyba, że ma się Nobla, albo przynajmniej Nike.
OdpowiedzUsuńMika, widzę tu pewne podobieństwo do niektórych osób. Hrehrehre!
OdpowiedzUsuńDo jakich, przepraszam???? Żadnych pierwowzorów nie miałam ,to już tylko twoja interpretacja...
UsuńA ten, no, sumsiodka?
UsuńE, coś ty, całkiem inkszy typ!
UsuńA ta, co jom ofczarek ciongnie na smyczy?
UsuńChyba tyż nie... Takiej jak moja sąsiadka, to nikt by nie wymyślił...
UsuńChcialam tylko napisac , ze ja jednom nogom w tym poscie a drugom w starym, bo pytania byly....
OdpowiedzUsuńmam szyneczkie w saganie, z listkiem bobkowym sie gotuje, moze jo opieke. bedzie ze salateczko kartoflano oraz groszkiem luzem - ma kto ochote? Bo mi sie jakos tak strasznie duzo tego robi....jutro bedzie z kolesuawem.
Mika, a ja w tym zabieganiu moim nie napisałam, że ogromną przyjemność mi sprawiłaś tym kryminałem. Rzadko czytam kryminały, ale jak już zacznę, to tak przeżywam,,, To teraz czekam niecierpliwie na dalszy ciąg:))) Z trudnością wprawdzie, ale jednak zaakceptowałam fakt, żę masz jeszcze inne zajęcia:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam kryminaly. Ostatnio Miloszewskiego:)
UsuńCzuje, ze szarre dni pana X zaczna nabierac innych barw...
OdpowiedzUsuńBardzo emocjonujaco sie zapowiada :)
Kurde, ale przerwalas, w najlepszym momencie! Czekam na ciag dalszy...
OdpowiedzUsuńI co w związku z tym zamkiem, który M omieszkał? A czemu piec się zepsuł akurat dzisiaj?! Dawaj Mika dalej, miej litość!
OdpowiedzUsuńLitość to ja mam ino czasu mi trochę trza. Ale jak się wciągnęłyście to fajnie:)))
UsuńA to sobie Mika biczyk ukręciła!
OdpowiedzUsuńNo ukręciła, ukręciła, i weź tu zaprzęgnij Pegaza, żeby ciągnął dalej... Trudno, musicie poczekać na natchnienie:))
UsuńHana, ale że o co chodziło z Opakowaną? Tą ceramikę umieścić? To umieszczaj w tym wpisie, koleżanki może się zajmą trochę ceramiką i mi odpuszczą...
Pani N nasłuchała się o równych prawach obu płci.Przez lata piekła babeczki i raz chciała dziadeczka,ale piec nie dał rady.
OdpowiedzUsuńCiekawa koncepcja:))
UsuńMika może trzeba by podążyc tym tropem ?
UsuńHrehrehre!
OdpowiedzUsuńMika, ale masz pisanie, czyta się jak samą Agatę i taki klimacik jak u niej. Będę czekać niecierpliwie na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńDotarłam dopiero teraz na blogowisko i zaraz taka uczta. Fajnie. Życzę przypływu weny twórczej, bo jak rasowy "kryminalista" skończyłaś w ciekawym momencie.
Cieszę się, że ci się podoba, dalej muszę jeszcze pokombinować.
UsuńMika, poproszę cd! pilnie! ładnie proszę! bardzo ciekawie opowiadasz :)
OdpowiedzUsuńElajka, dla ciebie wszystko, jeszcze jak ładnie prosisz...
Usuńjupi! :) to jeszcze ładnie podziękuję :) i czekam cierpliwie!
UsuńMolestujcie, a porządnie, ona, Mika znaczy, tylko się tak kryguje:)))
OdpowiedzUsuńNo masz, jeszcze dziewczyny na mnie napuszczasz, ładna mi koleżanka!!! A ceramiką Opakowanej to nie łaska się zająć?? Tak bez echa ma przejść?? A taka ładna...
UsuńCeramikę Opakowanej widziały??? Prosiły, prosiły, a teraz co?
OdpowiedzUsuńNie no ! Zdolniacha ! mnie się podoba połamana biaława misko - patera, i listowie, i tarełki okrągłe... wszystko mi się podoba. Kocham ceramikę !
Usuńa ktoro to te "tarełki okrągłe" bo mi sie z taruem kojarzy....i teraz sama nie wiem com ulepila!
UsuńLiście i ta patera(?) na piątym zdjęciu bardzo mi się podobają. W Kurniku objawia się talent za talentem.
OdpowiedzUsuńta tak elegancko nazwana patera lisciowa (fajna glazura wyszla....) to jest tak ze 12 cm dlugosci. Lisc luzem :)
UsuńAle fajnie się czyta :))) Mikuś, proponuję zrobić wtorki kryminalne ! I będziesz rozwijać, i rozwijać, i gmatwać, i znów rozwijać. I wikłać ! Przez co najmniej rok cały :) Normalnie serial zrób ! I powiem Ci jedno, że o niebo się to lepiej czyta, niż przereklamowanany "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął", którego męczę już z miesiąc !
OdpowiedzUsuńA u nie dziś cyrki z prundem. Jest - nie ma - jest - nie ma. Tak, że może bendem a może nie bendem dziś z Wami gdakać.
To my mamy czekac TYDZIEN na nastepny kawalek??? przeca ja nie dam rady tak dlugo nie oddychac!!!!
UsuńEwuś, to genialny pomysł z tymi wtorkami! Przez tydzień to coś natworzę a nie bedą na mnie harpijki wisieć:)) "Stulatka" nie czytałam, ale za komplement bardzo dziękuję:))
UsuńOpakowana, ćwicz, ćwicz, będziesz miała jak znalazł do nurkowania głębinowego!
Mam Stulatka, czeka w kolejce, ale mnie zniechęciło...
UsuńWtorki kryminalne,TO BRZMI, tylko tydzien oczekiwan,będzie trudny do strzymania!
UsuńMam stulatka do oglądania:))))
UsuńI słusznie, nie wart jest, nie wart...
UsuńGlosuje za wtorkami.
UsuńStulatek-genialny:)
Lisc kapusty !!! pienkny jest moglabym taki miec w domu!
OdpowiedzUsuńMnie się też ten liść najbardziej podoba:)) Grażynka, pisałam do ciebie na samym początku, czy mogłabyś pójść do swojej ulubionej kawiarenki i sfotografować babeczki śmietankowe?? Byłoby fajnie...
UsuńI mnie się liść podoba najbardziej, lubię takie inspirowane naturą.
UsuńJa mam dostep do lisci tam plus juz wiem, jak zrobic modela liscia alboco, z gipssu.
UsuńLubie ceramikę ,Opakowana fajna ta twoja ,najbardziej mi sie podoba ten kafelek na trzecim zdjęciu i ta biała forma na szóstym .
OdpowiedzUsuńMarija - ten kafelek to jest moj pierwszy eksperyment ze szklem na ceramice. nielatwe to ze wzgledu na temp pieczenia...kafelek wykonalam za pomoca przdmiotow codziennych (te wydlubania) i nawkladalam roznego szkla zeby zobaczyc JAK wyjdzie...ciekawe, czerwone/pomaranczowe/bordo idzie w czern w temp. 1100 stopni (czyli wypalania skorup), juz mam inny przedmiot wypiecony chlodniej i kolory sa zachwycajace!
UsuńI z rozpedu zrobilam jeszcze jeden kafelek, co idzie do pieca jutro-pojutrze...mnie sie najbardziej podoba, ze nie wiem JAK cos bedzie wygladac po wymieczeniu, glazurowaniu kolorowaniu, szkleniu i wypieczeniu po raz kolejny...panowie nauczyciele za mna nie nadarzaja, bo ciagle mi cos do lba strzela a oni az sie palo zeby sie pobawic w eksperymenty :)
Biala forma - z tymi zakladkami to gdzies widzialam i teraz probuje na rozne sposoby - a to kwadrat, a to wyciagneity taki jak to co na fotosie, a to talerzyk z 6 nacieciami i zakladkami, jeszcze poprobuje...
Ale ty masz zacięcie, Opakowana!!! Myślę, że bardzo urozmaicasz panom nauczycielom zajęcia:))
Usuńoj urozmaicam, hrehrehreher
UsuńMnie sie ten kafalek od razu rzucil do ocz;) Piekny!
UsuńMoja przyjaciółka z Niemiec ma koleżankę plastyczkę która ma pracownię ceramiczną ,piece też posiada . Tylko ze ona raczej rzezby robiła i z betonu też rzezby robiła . Jakoś nigdy nie załapałam sie na zajęcia u niej . Zresztą tam u nich to co sezon jest moda na co innego ,a ona żyła z organizowania kursów ,więc co sezon robili co innego . Marionetki na ten przykład też robili .
UsuńWłaściwie to ja jestem samorodek ,wolę sobie wszystko wymyśleć sama ,techniki zresztą też :))))
Ty to jesteś złoty samorodek, Marija!
UsuńTaki samorodek to skarb:)))
UsuńMnie się podoba patera z samolotem,pewnie na odlotowe wypieki :)
OdpowiedzUsuńWszystkie Kury super utalentowane i pracowite. Można wpaść w kompleksy,że się tu kurcze fcale nie pasuje.
Rucianka, to samo pomyślałam :( jak talenty tam na górze rozdzielali to ja musiałam chyba mocno zaspać i się nie załapałam na żaden!
UsuńRucianka - jaki samolot?
Usuńe tam talenty...
Rucianka, szfystkie kury tu pasują!!! każda jedna ma talent, tylko nie wszystkie jeszcze o nim wiedzą!
UsuńOpakowana, no jak to, jaki samolot? Podświadomość Ci go narysowała na pierwszym talerzu. Pewnie byłaś wtedy przed podróżą:)))
UsuńOpakowana,na białym tle, jednopłatowiec ze śmigłem jak talala ...kurcze,a nie?
UsuńJasne, Rucianko, ja go widzę!
UsuńTeż od razu zobaczyłam ten samolot.
Usuńa ja nie, bo moze zawsze na to patrzylam do gory nogami...mam taki jeden eksperyment (mozliwe, ze siedzi gdzies w Facebooku w albumiu), co to kawalki mialy poodpadac a nie wszystkie odpadly i zrobilo sie ciekawie - w jedna strone wygladalo jak tatarak a w druga - jak rozbalaganione patyki....
UsuńMatko, a ONE znowu tyle nagdakay, a ja dopiero wpadłam do chaupy, nadrobię jutro, a liście mi się bardzo podobują, ten niebieski, bardzo.
OdpowiedzUsuńOpakowanej ceramika też mi się podoba, może najmniej te ostatnie dedykowane, ale i tak wszystko bardzo fajne!
OdpowiedzUsuńElaja, napisy na ceramice to dopiero jest jazda! Co nie, Opakowana?
OdpowiedzUsuńdomyślam się, że to najtrudniejsze! ale ponieważ nie mnie dedykowane to do mnie najmniej przemawia ;)
Usuńpisanie na ceramice - jedno wielkie WWWWWWWWWWWWWWRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR...dzis probowalam przez dwie godziny napisac BASIA...no i sie nie udalo...trzeba bylo leciec i zmazywac a potem zamalowywac znowu na bialo..ile ta biedna glima moze wytrzymac...ostatnie podejscie do BASIA skonczylo sie na...B.
UsuńSlubny talerz synusia to bylo CZWARTE podejscie i napisu i talerza...3 ogromne stoly zapisalam takim pisadlem do gliny (=gruszka do lewatywy z koncowkami roznej grubosci....chyba) jako proby, rence sie trzesa, gruszka sie zapycha...anie nie umiem literek pisac ani ich rowno pisac. a mam do zrobienia te Basie i jeszcze jeden talerz.
Ten kasin talerz ma przepiekny blekitny/turkusowy kolor! i kolorowe gule sa cudnie gulowate!
Jeden z pierwowzorow slubnego talerza byly dwa pomysly - niejako naraz. Jedno bylo gabka rbione piramidy z roznych kolorowych glin w plynie a drugie te kropy co sa na talerzu. Jedno bylo ochrzczone "pyramids" a drugie "Pollock" i ludzie na kursie glosowali :)
Po swietach bedzie z 15 zdjec nowych ;)) w przyszlym roku bede sie zastanawiac CO najbardziej lubie lepic, bo na razie nie wiem i probuje czego sie tylko da!
Mikaaaaa - kiedy bedzie ciag dalszy, niech sie duchowo nastawie - mam nie oddychac tydzien czy nieco krocej?
OdpowiedzUsuńKrócej:)))
Usuńfiuuuuuuuu!
UsuńI słusznie, Opakowana, próbuj do upojenia!
OdpowiedzUsuńw pierszem momencie myslalam, ze mam probowac nie oddychac przez tydzien, rherhehre.
UsuńMika fajnie pisze. a probowac bede, bo ze mnie taki pionier i odkrywacz :P
Ceramika jara mnie strasznie, ale tak, że nie wiem. A tu nie mam gdzie!
OdpowiedzUsuńHana - ZUPELNIE nie ma gdzie??? a jakiego skansena nie ma gdzies niedaleko zeby sobie poepic?
Usuńteż bym chciała się nauczyć buuuu
Usuńi nie wiem gdzie
może jak już do Wro wrócę, może tam coś znajdę
opakowana - cudne somIII
Usuńklawiatura sie mnie rypła i nie mam wykrzykników i nawiasów normalnych więc stawiam duże i jako wykrzyknik ;P
No nie ma...
OdpowiedzUsuńU mnie też nie ma, a bym chciała... Jest batik za to. Może się zapiszę.
Usuńja probowalam batiku raz i wyszla mi baba z torbami a nie wiotka sylwetka.... poprobuj shibori, ale to moze trzebaby poczekac do lata.....
UsuńShibori to u nas nie ma...
UsuńSama rob! Instrukcji w necie kupa, tylko potrzebny jest ogrodek, bo inaczej wszystko upstrzykane bedzie...no i dlugi drag jest potrzebny....
UsuńCeramika piękna, mnie urzekł kafelek,cudeńko,a i piórko ,i ta misa,naczynie pod piórkiem, i liść, no fokule superanckie są! Piękna to sztuka ceramika!
OdpowiedzUsuńW opowiadoaniu wyczuwam jakiś zwrot akcji,porzuconą rękawiczkę,liścik, kot z pewnością coś wie!
Kot z pewnością wie.
UsuńWszystkie koty coś wiedzą.
UsuńBaaa;)
UsuńWróciłam do domu:)))
OdpowiedzUsuńFajnie że jesteś z nami,właśnie myślałam o Henryku,czy będzie dalszy ciąg.
UsuńArteńka, nareszcie!!! Brakowało nam ciebie!!!
Usuńdużo masz do nadrobienia, nie wiem czy majtków Ci wystarczy ;P
UsuńNo wreszcie!!!:)
UsuńO Henryku też myślę:) Dziękuję wszystkim Kurom za czekanie, wróciłam do domu, powoli nadrobię zaległości blogowe, ale... prąd mi zabierają na całe dnie:) A wieczorami już ledwo widzę.
Usuńja tez odruchowo pomyslalam o H.....
UsuńDobry wieczór Arteńko:)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuje za powitanie:)
UsuńDobry wieczór, Kurki! Arteńka, jesteś!!!
OdpowiedzUsuńCeramika Opakowanej wprawiła mnie w zachwyt! Te liście i kafelek... Piękne są!
Mika, wciąż myślę o panu X:)
Ewa, masz już prund?:)
Teraz mam :)
UsuńOoo, co jest z tym prądem?
UsuńEwa chyba nie ma prądu, bo coś ucichła.
OdpowiedzUsuńKalipso, pan X zapada w pamięć:))
Oj, Mika, zapada:))) Pięknie napisałaś. Może powieść z tego wyjdzie?
UsuńNie nadążam za Waszym gdakaniem. Zawsze miałam ochotę spróbować ulepić coś na kole garncarskim, jak była Cepeliada. Tylko się wstydziłam, bo na ogół próbowały dzieci.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ceramika artystyczna, też bym spróbowała, ale dla mnie proces jest za długi, wolę szybsze efekty.
Ewa2, ja też szybka jestem. Ale w ceramice pociąga mnie jej plastyczność i nieograniczone możliwości kształtowania form. Jednak rysunek to nie to samo. A ceramika to materia, której można dotknąć i którą się kształtuje.
OdpowiedzUsuńPróbowałam lepić z gliny, bez wypalania i takiej kupionej w sklepie masy, tylko że ona pękała po wyschnięciu. No i formy przestrzenne niezbyt mi wychodzą. Właściwie to najlepiej się czułam w grafice. Takiej łatwej, bo już linoryt szedł mi gorzej.
OdpowiedzUsuńA teraz Kurki Kochane mówię dobranoc. Padam bo paskudnie i "dyżur pediatryczny" mnie zmęczył.
linoryt by sie nadal do ceramiki jako stemple.......
UsuńJest coś takiego
OdpowiedzUsuńhttp://sarafan.pl/masa-ceramiczna-do-wykonywania-odlewow-bez-wypalan,3,602,319
można popróbować swoich sił , albo glinę ceramiczną terakotę Astry,
kolezanka plastyczka na zajeciach z dziecmi uzywała takich mas i fajne rzeczy wychodizły,później jakoś malowali, lakierowali by uzyskac efekt szkliwienia.
Dzięki. Zajrzę i zobaczę co to takiego. Jestem otwarta na eksperymenty i nowe zabawki.
UsuńDobrej nocy sennym Kurom:)))
OdpowiedzUsuńTeż życzę dobrych snów:)
OdpowiedzUsuńDobranoc Kury na dziś!
OdpowiedzUsuńDobrej nocy, kury ceramiczne!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze na chwilkę, bo dłuuuuugo mnie nie było.
OdpowiedzUsuńOpakowana a ja się zapytowywuję gdzie patera dla Czajniczka???? Przecież nie może ciągle na tej samej leżeć, musi coś na zmianę!!!
Mika, niech Ci się przyśni ciąg dalszy, tylko bugbroń nie za straszny, wiesz tak jakbyś była widzem a nie w środku akcji, cobyś Tropika ze snu nie budziła.
Wszystkim na dobranoc serwuje gorącą czekoladę z babeczką śmietankową.
Arteńka dobrze, że już jesteś z powrotem, a tak wogóle to czy Ty tramp jakowyś jesteś? Bo coś często w rozjazdach.
Ja to raczej... taka włóczęga:)
Usuńuo mamuniu, musze ulepic patere dla kota....pomysle, pomysle...ciezka bedzie.....
UsuńOpakowana, tylko w kształcie kota rób! Przyślę Ci wymiary (Czajnika), żeb się chłopak elegancko wpasował!
UsuńMika kryminaly pisze,
OdpowiedzUsuńOpakowana ceramika sie zajmuje,
Hana rysuje, maluje
CO JA TY ROBIE?
Zazdraszczam pozytywnie, przysiade sobie w kaciku jak szara myszka i popatrze.
Ataner, Ty podróżujesz!
UsuńI fotografujesz!!!
Usuńa potem nam pokazujesz!!!!
UsuńAle gdakanie, trudno przez wszystko przebrnac...dzien Dobry Kurom, ide spac...
OdpowiedzUsuńHana! batik wczoraj odebralam, jest oprawiony, bozsz...jak to zapakowac...moze Opakowana wie cos o zapakowaniu, w koncu opakowana czy zapakowana, powinna wiedziec,,
Grażyna, w kołoderkę jakąś zawiń, w bąbelkowo folię, qrna, a jak ja się boję!
UsuńCos wymysle!
UsuńW pudelko, z milionem bombelkuf i takich trocin papierowych, szczelnie OPAKOWAC w gruby papier i tasmom posklejac i ciach! w te bombelki i trocinki.
Usuńdzieki ! tak zrobie...juz zaczynam kroic gazetki na trociny...
UsuńMika! dopiero teraz przczytalam o babeczkach...pojde i sfotografuje!
OdpowiedzUsuńDzięki, będą fajną ilustracją do opowiadania:)))))
UsuńOpowiadanie przeczytane, ceramika popodziwiana. Korzystam z tego, że prąd jeszcze jest, ale...
OdpowiedzUsuńA czemu ma nie być??? Arteńka, kiedy relacje z peregrynacji po Polsce południowo-zachodniej???
UsuńTeraz doczytałam powyżej, że cię odcinają od prądu, a co się dzieje? Jakieś prace czy awarie? I żeby na cały dzień to przesada. Jak żyć, panie prezydencie, jak żyć?
UsuńMelduję się i Kury witam wszystkie.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś może mi powiedzieć czy słońce jeszcze jest? Czy może ktoś ukrył? Bo u mnie, któryś kolejny dzień jest ciemnawo, mrocznie, albo całkiem ciemno.
Mimo wszystko miłego dnia życzę.
Ewa2, slonce jest przereklamowane i w ogole to jakis zamombon...sztuczne jakie zarufkie wystawiajo zeby nas zmylic i zaraz wylanczajo bo im prundu szkoda.....
UsuńEwa2, ze słońcem to ściema.
OdpowiedzUsuńNo, u mnie szaro i pada, pies nawet nie chce wyjść na siku tylko śpi w piernatach...
UsuńMelduje, ze do nas slonce zaglada. Nie na dzien caly, ale bywa;)
OdpowiedzUsuńDzis czas klamotow:)
Milego dnia;)
A u nas słońce schowane, niebo zapłakane... Zimno okrutne...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia też życzę:)))) I ciepełka, i światła więcej:)))
UsuńZimno,mokro i ponuro.Idę spać,obudzę się wiosną.
OdpowiedzUsuńDobranoc niedźwiedziu!!!
UsuńDziędobry wieczór wszystkim!
OdpowiedzUsuńMuszę coś ywmyslic na odkażenie,bo na mnie dizaisj nakaszlano! Kurna .Wszędzie czuje latające zarazki chorobowe.Co tu robic,co tu robic.Przewietrzyc pokoj czy co?
Koniecznie przewietzr, a kysz!:)
UsuńDora, przecież wiesz, co najlepiej odkaża? I zarazki zabija? Przewietrzyć bezwzględnie a potem...
Usuńnie mam nic mocnego,wzdech
UsuńDziefczynki, zobaczcie:
OdpowiedzUsuńhttp://wwwtrembil.blox.pl/2014/11/Komu-Latke.html#ListaKomentarzy
Hana,masz na nią ochotę ?
UsuńNóŻ się w kieszeni otwiera, co tu z biedulą zrobić?
UsuńTrzeba zrobić ogłoszenia.I wrzucić na fb.Chyba że już to zrobiono.
UsuńSzkoda że nikt nie wpadł na to żeby chociaż budkę postawić psinie.Że nikogo nie zauroczyła.
Taka fajna Łatka, moze znajdzie sie dobra dusza gdzieś tam w okolicy,OBY
OdpowiedzUsuńDora,dobre dusze to mają pełne domy takich biedaków i puste portfele zwykle.A i tak przygarną jak trzeba.Do twardego serca nie przemówisz.
Usuń