Inspektor wszedł do „Babetki”.
Przy jednym stoliku siedziały dwie rozplotkowane matrony,
pochłaniające lody i rogaliki. Jakoś dawały radę, chociaż usta
im się nie zamykały. Na widok inspektora zamilkły na chwilę,
oddając się wzmożonej konsumpcji. Pani N podniosła się zza
kontuaru. „O, pan inspektor, znów u nas? Witam, witam, czego pan
sobie życzy?”
„Dużą kawę z bitą śmietaną i
cynamonem. - powiedział B. - „ A jak tam sprawa babeczek?
Naprawili ten piec?”
„Nie skończyli, jeszcze, niestety,
to coś bardziej skomplikowanego, niż myślałam, nie wiadomo, czy
nie trzeba go będzie zdemontować...”
„O, to duży problem. No i zawód dla
wielbicieli babeczek...” - uśmiechnął się inspektor.
„Trudno, będą musieli zmienić
upodobania.” - prychnęła pani N.
„Ale chyba tylko tymczasowo, zanim
piec nie zostanie naprawionyy? „ - zapytał z niepokojem B.
„Nie wiem, nie wiem, wszystko się
okaże... Być może sprzedam kawiarnię, wie pan, lata już nie te,
stanie przy piecu mnie męczy...”
„A może wzięłaby pani kogoś do
spólki? - podsunął inspektor – byłoby pani lżej...”
„O nie, ludzi pan nie zna czy co???
Oszukają, ograbią i na lodzie zostanę. Żadnych spółek!”
powiedziała stanowczo pani N. „Niech pan siada, zaraz kawę
przyniosę...”
B usiadł przy stoliku, z daleka od
rozplotkowanych pań. Żal mu się zrobiło tego miejsca ze
staroświecką atmosferą, burkliwą właścicielką, przepysznymi
ciastkami, a zwłaszcza babeczkami... Nagle wpadła mu do głowy
pewna myśl... Przypomniał sobie pana H, znakomitego mechanika,
który przed emeryturą zajmował się naprawą pieców w
retauracjach i piekarniach w samej Warszawie. Nie chcieli go stamtąd
puścić, dopiero jak wyszkolił kilku pracowników mógł spokojnie
przejść na emeryturę i wrócić do rodzinnego miasteczka. Ale
nadal dorabiał sobie naprawianiem różnych zepsutych urządzeń.
Gdy pani N przyniosła kawę, poprosił
ją, żeby usiadła przy stoliku. Niechętnie się zgodziła.
„Pani N, przyszedł mi do głowy
pewien pomysł... - zaczął inspektor. „Kto pani naprawia ten
piec?
„Firma, która go montowała, a bo
co? - zapytała nieufnie.
„Nic, nic, pomyślałem tylko, że
gdyby sobie nie poradzili, to mógłbym przysłać do pomocy pana H,
wie pani, że on w Warszawie potrafił wszystkie piece naprawiać,
nawet w najdroższych hotelach i restauracjach. Jest znakomitym
fachowcem!”
Pani N popatrzyła na inspektora z
zastanowieniem. Chwile milczała, w końcu powiedziała - „Zobaczymy,
jeśli oni dzisiaj tego nie naprawią, to zadzwonię do pana. Jeszcze
coś?”
„Nie, nie, dziękuję.” Inspektor
był trochę zaskoczony tą łatwą zgodą, spodziewał się raczej
ofuknięcia, prychania i czegoś w rodzaju „Poradzę sobie sama!”
Pani N była osobą samodzielną i niezależną i nie lubiła mieć
wobec nikogo długów wdzięczności, a szczególnie wobec policji,
nawet w osobie inspektora B.
Pan X pomału przyzwyczajał się do
obecności kota w domu. Było mu nawet przyjemnie, że ma się do
kogo odezwać, że ktoś potrzebuje jego opieki, że czasem mruczy a
czasem prycha... Jedno, czego nie lubił, to czyszczenia kuwety...
„Szkoda, że kota nie można
wyprowadzać na spacer, jak psa... Byłoby znacznie wygodniej.” -
pomyślał. Zaopatrzył się w specjalne rękawice i szufelkę do
usuwania pozostałości po posiłkach Odysa. Kot za każdym razem,
gdy pan X zabierał się do wymiany żwirku towarzyszył mu przy tej
czynności, przyglądając się kpiąco, jak pan X nakłada rękawice.
Profesor był bliski zakupienia również specjalnych maseczek w
aptece, ale w głębi duszy czuł, że to już graniczyłoby ze
śmiesznością, a Odys chyba by pękł ze śmiechu, wewnętrznego,
oczywiście.
Po kolejnym takim zabiegu poczuł, że
musi wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. „Idę się
przejść. - powiedział do Odysa - „Ty zostajesz i grzecznie
idziesz spać, dobrze?” Jeszcze nie dokończył zdania, jak Odys
już leżał na fotelu, zwinięty w kłębek i łypiący zielonym
okiem. „Idź sobie, idź, nareszcie chwila spokoju będzie...” -
zdawał się mówić.
Pan X wyszedł, starannie zamykając
drzwi na obydwa zamki i skierował się w stronę parku miejskiego.
Lubił tam przesiadywać nad stawem, szczególnie na wiosnę i w
jesieni. Brał ze sobą zawsze coś do czytania , a najczęściej
były to... kryminały, oprawione dla niepoznaki w szary papier, tak,
aby nikt się nie domyślił tej słabości profesora. X bowiem
kochał kryminały od dzieciństwa. Traktował je jako odskocznię od
dzieł rzymskich filozofów a także jako doskonałą gimnastykę dla
umysłu. W trakcie czytania zawsze robił notatki, przewidując rozwój
wypadków, przy czym często udawało mu się już dość wcześnie
rozwikłać intrygę. Tym razem nie wziął żadnej książki,
kryminał toczył się w realnym życiu i X chciał spokojnie
pomyśleć i uporządkować fakty.
Usiadł na swojej ulubionej ławeczce
nad stawem i zapatrzył w brązowe pałki, wystające z wody. W parku
było dość pustawo ,pogoda nie sprzyjała spacerom. Profesor był z
tego zadowolony, przynajmniej nikt nie będzie mu przerywać
rozmyślań...
Pomylił się jednak. Po jakichś 15
minutach gałęzie pobliskiego krzewu poruszyły się i wyszedł zza
niego niejaki U, powszechnie znany lump i drobny złodziejaszek,
mający ogromną słabość do wytwornych alkoholi typu wino marki
„Wino” lub „Szał” z zamazaną reprodukcją obrazu Władysława
Podkowińskiego na etykiecie.
Nie wyglądał świeżo, raczej wręcz przeciwnie a kompilacja zapachów wydzielana przez tą postać skłaniała raczej do zachowywania bezpiecznej odległości podczas konwersacji. Odziany był dość oryginalnie, w sweterek z różowym słonikiem na froncie, na to narzucona była kraciasta koszula drwala, ze śladami posiłków z ostatniego półrocza, a na to wszystko przykrótka jesionka pochodząca chyba z lat 50-tych. Stroju dopełniały zgruchmonione i wypchane na kolanach dresy nieokreślonego koloru i buty trapery, z których wystawały czerwone włóczkowe skarpety. A zwieńczenie stanowiła tęczowa apaszka, fantazyjnie zamotana wokół szyi. Ten obraz lekko wstrząsnął profesorem, przywiązującym niezwykłą wagę do stroju i schludnego wyglądu. „No, jeszcze mi jego tu potrzeba! - jęknął w duchu X – Znowu będzie żebrał o pieniądze na wino!”
Nie wyglądał świeżo, raczej wręcz przeciwnie a kompilacja zapachów wydzielana przez tą postać skłaniała raczej do zachowywania bezpiecznej odległości podczas konwersacji. Odziany był dość oryginalnie, w sweterek z różowym słonikiem na froncie, na to narzucona była kraciasta koszula drwala, ze śladami posiłków z ostatniego półrocza, a na to wszystko przykrótka jesionka pochodząca chyba z lat 50-tych. Stroju dopełniały zgruchmonione i wypchane na kolanach dresy nieokreślonego koloru i buty trapery, z których wystawały czerwone włóczkowe skarpety. A zwieńczenie stanowiła tęczowa apaszka, fantazyjnie zamotana wokół szyi. Ten obraz lekko wstrząsnął profesorem, przywiązującym niezwykłą wagę do stroju i schludnego wyglądu. „No, jeszcze mi jego tu potrzeba! - jęknął w duchu X – Znowu będzie żebrał o pieniądze na wino!”
„Dobry , szefie! - odezwał się
chrapliwie U. Głos miał podobny do Himilsbacha, tylko głębszy. -
„Szefie, pogadać chciałem...” - ciągnął U.
„Panie U, nie mam przy sobie
pieniędzy i ...” - zaczął profesor.
„Ale ja nie o kasę, nie! -
zaprzeczył gwałtownie U. - „Pogadać muszę, jak człowiek z
człowiekiem, no...”
Dopiero teraz pan X zauważył, że U
trzyma jedną rękę za plecami. Dreszcz niepokoju przebiegł mu po
plecach „Co u licha, napaść mnie chce, czy co??” - pomyślał
nerwowo.
„No to o co chodzi?” - zapytał
niecierpliwie.
„Szefie, pan się nie gniewa, ale...
to jażem to gwizdnął...” i wyciągnął zza pleców rękę z
podłużnym zawiniątkiem, z którego wystawała fantazyjna rączka...
„Moja parasolka??!! Parasolka mojej
matki??!” zawołał profesor - „Co u licha, panu wpadło do
głowy!!!”
„Ciii, szefie, no przepraszam, nie
strzymałem... Jakżem zobaczył, żeś pan ino na jeden zamek drzwi
zamykał, to se pomyślałem „Tera albo nigdy...” Widzisz pan,
za punkt honoru se wzięłem, żeby się do pana włamać, a pan nic,
ino te dwa zamki i dwa zamki, a ten drugi to jakiś taki frymuśny na
dodatek... Ten T, co to z nim czasem balujem, to nic ino furt się ze
mnie śmiał, że nigdy się do pana nie włamie... No i założylim
się, o ten „Szał... Ino musiałem coś przynieść na dowód, żem
był u pana w środku, no to żem chycił to parasolke, bo wiadomo,
że nigdzie indziej takiej nie ma... T chciał opylić, ale żem nie
dał, swój honor mam. Szefie, pan zrozumie, to tak dla sportu
ino...No sorki, jak to mówio...”
Pan X słuchał w lekkim osłupieniu,
ale szczęśliwy był, że odzyskał pamiątkę po mamie.
„No dobrze już, dobrze, panie U,
dobrze, że pan oddał. Powiem inspektorowi, że sam schowałem do
szafy i zapomniałem, w końcu mam prawo mieć sklerozę...”
„Ludzki z pana człowiek, panie X ,
wypijem za pana zdrowie. Ale jeszcze jedno sprawe mam...”
„”No słucham” - powiedział
profesor z roztargnieniem.
„Bo wisz pan, w te noc, co to się
potem okazało, że M zaginoł...” - urwał nagle, patrząc gdzieś
dalej ponad głową profesora - „ O kurna, Tyrolka idzie, a jażem
jej ostatnio pościel ze sznura ściongnoł!Spadam!” - i zniknął
w krzakach.
„Ale... „ - zdążył powiedzieć
X. Niestety U już nie było. Alejką nadchodziła pani w
tyrolskim kapelusiku, wleczona nieco przez pięknego owczarka
niemieckiego...
Autorkami zdjęć są Grażyna, Gosianka i Marija.
yupi :) cudny koleś!
OdpowiedzUsuńU - pięknie go przedstawiłaś Hanuś.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, my się musimy postarać, żeby nasza utalentowana portrecistka wydała album.
:)))))))))))))) Fajny jest ! Taki rasowy !
OdpowiedzUsuńMyślicie, że Mika mnie nie spostponuje?
OdpowiedzUsuńMika?? nasza Mika?? no Hana, co za pytanie ;)
UsuńHrehrehre, się zobaczy:)
UsuńCośty, nie ! Toż on taki cudny, jak malowany ! A z kieszeni ta flaszka, co mu z kieszeni wystaje, to raczej na denaturę z koloru wyglonda a nie na "Szał". No, chyba; że "szał" taki fiołkowy jest !
Usuńnajwyżej wyśrodkuje, bo ciut go przekosiłaś względem reszty ;)
UsuńElaja, słabo mnie jeszcze znasz chyba... :)))
UsuńHanuś, uroczy jest. I jaki klasyczny wózeczek... I jakby s zgadła, że sobie go wyobraziłam w takich włóczkowych rękawiczkach bez palców:))) Jedno tylko - ja sobie go wyobrażałam jako starszego, a to młodziak jakiś...:))) Ale jest świetny!!!! A słonik rewelacja:)) Opakowana, masz wzór do dziergania...
jak słabo?? :( no przecież Hany nie spostponowałaś?? ;)
UsuńMika - juz kopiuje! tego slonia znaczy sie. :)))
UsuńElaja, ale potrafię:)))
Usuńno może, ale nie Hanę przecież? ;)
UsuńE, no dzie!!!!
UsuńUff, odetchłam.
UsuńPan U ma pępuszek:)))
OdpowiedzUsuńMnemo, a co ma nie mieć?
OdpowiedzUsuńChciałam tylko zaznaczyć, że jestem spostrzegawcza:))))
UsuńNawet nie chcę myśleć co w nim ma ;(
UsuńRucianka, ale w brzuszku, czy w pępuszku?
UsuńW pępuszku,co w brzuszku,to się dopiero na sekcji dowiemy.
UsuńE, Rucianko, przy dzisiejszej technice? Małe usg, albo inna kolonoskopia i szfystko wiadomo:)
Usuńwizualizowalam te zawartosc pepuszka i mi z letka slabo....
UsuńMyślę że w tym hm...brzuszku taki smog,że guzik będzie widać.
UsuńPewnie tam są tez stare puszki po sardynkach i kapsle od piwa.
Guzik na pewno też.
UsuńS pentelko kiszkuf.
UsuńBrawa dla Mnemo! Wygrałaś imprezkę z panem U!
OdpowiedzUsuńWolę z Wami:)) Mam codzienne imprezki z 4 dziesiątkami facetów i szczerze powiedziawszy mam przesyt męskiego towarzystwa:)))
UsuńMnemo, ale takich u siebie nie masz chyba?
UsuńMa samych hutników,wiesz Hana,rozgrzane muskularne ciała . Hrehrehre
UsuńI lśniące...
UsuńBywa, że i lśniące:))
UsuńHana, aż takich to nie.............
Wiedzialam! ale nie spodzewalam sie dzentelmena tak wyjatkowej urody i postury i w ogole wszystkiego dokola. Bardzo mu pasuje ta parasoleczka...i torebusia jest i slon i fontaz teczowy. Rekawiczki i poza ..a ten pojazd, omdlewam i jestem zakochana prawie. i pelna szacunku dla wyobrazni Hany juz tak, ze wiecej nie dasie.!
OdpowiedzUsuńOpakowana, według opisu Miku szłam:)
UsuńHana uroczy ten koleś i nawet nos ma w adekwatnym kolorze :)))) A wózeczek to prawie taki jak Miki tylko po przejściach :))))
OdpowiedzUsuńMarija, nos odmrożony, a nie od tego, co myślisz!
Usuńciekawe, ze mu z niego nic nie kapie...hhhmmmmm
UsuńPacz, Opakowana, nie wpaduam na to.
UsuńHanus, znow walnelas mnom o podlogie. Z wrazenia dla Twego talentu, oczywista. Opakowana ma slusznego, wiency sie nie da! :)))
OdpowiedzUsuńPantera! Zniszczysz sobie podłogę!
UsuńPrzez Cie! ;)
UsuńChaliera, tego nie przewidziałam. To przynajmniej zamykaj usta, jak padasz, coby parkieta nie podrapać zębymi, hrehrehre!
Usuńjak ona bedzie tak po parkiecie sie pyrgac to niezle go wyglansuje....
UsuńNo, to jest ewidentna korzyść z tego padania!
UsuńPan U. jest taki akuratny:)))
OdpowiedzUsuńArte, to archetyp...
Usuńmyślę, że ten Mister Patologia stanowi wzorzec z Sevres !!
UsuńHanuś, marzy mi się mój portret, koniecznie na którymś z moich foteli, koniecznie nago i koniecznie przekazałabym go moim wnukom, co by super kasiorę na nim kiedyś trzepały ;!!
Jesteś artystka !!!!!!
Viki, patologia jak żywa - na kimś musiałam się wzorować:)
UsuńNa golasa??? Całkiem???
no jasne!!
Usuńtylko wówczas można by oddać piękno całego mojego ciała ;PPP
Uważaj Viki, co do mnie rozmawiasz...
UsuńHanuś, napisałam, że moje dzieci by to dostały;PPP
Usuńale skoro byłam już różowom rogaciznom, to nic mi nie straszne ;P
Viki, i nie bydziesz żałować?
Usuńani ciód ciód ;PPP
UsuńI to będzie sławny "Szał" Hany, co prawda nie na koniu, tylko na fotelu, ale zawsze szał:))))
UsuńOjaniemogie, ale wyzwanie!
UsuńArte, że niby będę mieć flaszkę wina "Szał "??? ;PPP
Usuńi od razu chcę zdementowac domysły
nie jestem ekshibicjonistą
mam za to wiele kompleksów
co nie zmienia faktu, że mimo wszystko wiele dystansu do siebie
i duże poczucie humoru :))))
Oj, od razu flaszkę. Myślałam o pięknej kobiecie z rozwianym włosem:)
UsuńNajważniejsze jest poczucie humoru:)
wiem, wiem mówiłaś o Podkowińskim
Usuńale tu dzisiaj się Szałowe winko przelewało w komciach ;PPP
Hej, Biała Kura do mnie dotarła;)))) Wielkie dzięki!!!!
OdpowiedzUsuńNo, ale że co, Krecie? Piękna??? Kura???
OdpowiedzUsuńWspaniała Kura!!!! A list przewodni jaki!!! Super;))
OdpowiedzUsuńNo, już lepiej Kretowata!
UsuńAleż jesteście wielkie, a Marija to miszczyni miksowania;)))
Usuńa ja takom piknom laurkie zostawiłam pod ostatnim postem Hany, tym o ostatniej szansie, i nikt nie zauważył :( no to zaraz zacytuję ;)
UsuńHana, świetną robotę zrobiłyście, widać serce, talent i ogromną pracę! zaczynając od listów przewodnich, oczy mi zaszkliły i poczułam się dumna, że i ja jestem ich adresatem, dziękuję :) PK są piękne, wszystkie razem i każdy miesiąc z osobna, ale październik szeroki uśmiech wywołuje :)) a i w BK ta Babcia od Czerwonego kapturka jest rewelacyjna :) BK w ogóle to dzieło trzech artystek - Hany cudne bajkowe rysunki dominują, w nie są perfekcyjnie wkomponowane przez Maryję dobrane przez Gosię zdjęcia, odpowiednio opisane :) dla mnie bomba, gratuluję TWÓRCOM (twórczyniom?) wprawdzie dostałam tylko połowę zamówienia, ale nie tracę nadziei na resztę :)
UsuńElaja, czuprynkom zamiatam po ziemi w podzięce, chociaż widziałam, ale nie wiem teraz gdzie, u Gosianki, czy u nas, szfystko mi się miesza! Dziękuję!
UsuńMnie też się wczoraj pomieszało. Gadałam do Ciebie u Gosianki.
Usuńto ja dziękuję :) dobrze, że jesteście i fajnie, że takie :)
UsuńJa tez czuprynkom usiłuje zamiatać ino już kibic nie taka gientka ,wkażdembądzrazie stukrotne dzieki za uznanie :))))
UsuńKretowata powiadasz , MISTRZ MIKSOWANIA ,ajajajaj puchnę , z dumy oczywiście , :)))) Dziękuję :)))))
No masz to "coś";)))) masz, masz;)))
Usuńja już wczoraj piałam z radości po przeczytaniu dedykacji od Śfietnej Trójcy, w której napisane było, że jestem jedną z Was
Usuńto prawdziwy zaszczyt :}
Hrehrehre, czuję się dopieszczona:)
UsuńJa też Hanuś :))) Tylko tak sobie myślę ,ze mój wkład pracy ,to była tylko przyjemność ,to ty i Gosia odwalałyście prace teczniczne ,czyli zamówienia ,a za pakowanie Gosi i Kasi to siem złoty medal należy :))))
Usuńniech żyjom, niech żyjom !!!!!
UsuńCzytam, czytam i też puchnę :)))
UsuńMarija, toż jest medal od Ewy2. Złoty!
UsuńDla mnie to też była przyjemność! Gosia się napakowała i nawysyłała, ja tylko knociłam tabelki!
Jestem pod wielkim wrażeniem portretu pana złodzieja ;)) Cudny jest, ten słonik wystajacy, flaszeczka, siateczka, a wózeczek ...... :)))
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie dostałam przesyłki :((((
P.S. Krysiu - nie mam takich bóli, ale będę obserwować. A ten Twój programik to jakis zajadły paskud jest. Bo nasz siedzi cicho ;)
Lidka, taki malowniczy lump to łatwizna!
OdpowiedzUsuńDostaniesz, spoko. Jaja se robiom, ale dojdzie w końcu.
Ale te dopracowane szczególiki mnie rozczulają :))
UsuńOby, kurna, bo się zdenewruję, jak nie dojdom.
Lidka, te szczególiki mnie najbardziej kręco!
UsuńNie chwale,bo mój jeszcze u Annavilmy.
UsuńNie wypytuję,zostawiam sobie na później delektowanie się moją BK
Rucianko, ale mogłabyś powtórzyć, co mówiła Annavilma, nie?
UsuńTo widać, że kręco :))
UsuńŻe bardzo się Jej podoba, zrobiony z sercem. Piękna dedykacja i mam nie wypytywać tylko sama zobaczyć.
UsuńSama się zapytaj,to może więcej powie.
Lidia,nie kręco tylko nasze kalendarze przyszły do Annavilmy. Swojego jeszcze nie widziałam.
UsuńNo dooobra, Rucianko, musi mi to wystaaarczyć:)
UsuńRucianko, "kręco" Lidki to chyba było o szczególikach, hrehrehre!
UsuńHihi,faktycznie.
UsuńNo dokładnie, o szczegółach hrehre ...;)
UsuńAle pasowało do całej konwersacji.
UsuńFaktycznie :))
UsuńHana, no przeciem pisała u Gosianki ze piękny! Tam kazali meldować, to tam zameldowawszy, ja człowiek posłuszny jestem. Kalendarz jest boski, mam poważnego zgryza czy mieć go w pracy czy w domu, bo choć praca nie jest moim ulubionym miejscem do przebywania, to jednak tam przebywam i mam przed nosem ścianę z miejscem na onego, a w domu nie mam tak przed nosem. A w nim się jednak szczególiki liczom i człowiek by chciał móc oczy cieszyć z bliska nimi. Ot co.
UsuńOjtam, Annavilma, mnie też się fyrta, nie szfystko człek spamięta!
UsuńByło kupić dwa:)
Ano było...
Usuńi jeszcze bym miała większą szansę na gruchę... A nawet dwie gruch...
Wciąż można... hrehrehre :))
Usuńja zamowilam TRZY BK, jedna w daczy, jedna tu w kuchni i jedna kiele mojej grzedy pode oknem. Bede miec widok non stop!
UsuńOpakowana, powinnyśmy stawiać Cię za naprzykład:)
UsuńOpakowana jest wzorem pod wieloma względami! To miszcz opowieści przede wszystkim:)))
UsuńI miszcz lingwistyki stosowanej!
UsuńProsze jaki certyfikat stwierdzajacy powyzsze bo inaczej to zabombon....a dzis juz z roboty nawrocilam...nie wiem czy bym sie akurat z Mnemo na robote na dzien nie zamienila, 3.5 h w spitalu, przy operacji na halluxa, slyszlama i wiertlo (jak mlot pneum.) oraz hebel heblujacy. Tlko sie upewnielam, ze nie bedzie trzasku lamanych kosci...po tym pytaniu przynalezna mi byala osobna osoba z personelu pielegn. Zeby sie we mnie agapic czy juz zzielenialam. Nie zzielenialam i zapytalam czy rozdaja naklejki pt "bylam dzielna", pani mnie zapytala - dla pacjenta czy dla tlumacza. Hehrehre
UsuńLidka, szfystko w ręcach poczty...
OdpowiedzUsuńLidka, jutro zaś bydzie u Ciebie, najsampirw du mnie, bo mo bliży, nie?
UsuńJo tam nie wim, czy bliży ;) No chyba, że zez Komornik jedzie ,to wtedy tak.
UsuńDziady jedne.
Niech te rence ino sprawnij te poczte przebirajum i dostarczajum, bo kto to widziuł, że Kasia wew Francyj jusz mo, a my nie :(
Jo tysz jusz mum;))) naszo poczta bez Komorniki nie idzie tero, ino łod Jarocina;))))
UsuńNo wim, że mosz i zazdraszczam :)
UsuńTa naszo to chyba bez Gołdapie idzie :( a potym bez gdańsk, zahaczo jeszczyk o Bieszczady i dopiro londuje u nos :(
Lidka, jutro dostaniesz! Jutro będzie tydzień, czyli po odjęciu weekendu 5 dni roboczych. To akurat na list zwykły,
UsuńMam nadzieję, trzymam kciuki i wszystko co sie da!
Tak wygląda szczęśliwy człowiek :))
OdpowiedzUsuńHana,powinnaś ilustrować książki zawodowo.
OdpowiedzUsuńhrehrehre...
UsuńJuz mi musk zasypia, ale ilustracje poogladalam dokumentnie i widze, ze w tym wozku jest duzo roznych rzeczy...nie szfystko identyfikuje, jakas kolekcja telefonow komorkowych,? i cos tam jeszcze...no i torebeczka raczej obszerna zwisa , bez torebeczki zadna persona hanina nie moze wystapic...no i parasoleczka juz nie ukryta za plecamy jak chciala autorka..
OdpowiedzUsuńGrażyna, to chyba są puszki po piwie. W tej skali nie dało się detalycznie. Musiałabym chyba cienkopisem:)
OdpowiedzUsuńHanus! Toz to moj sasiad Boogi, wieczny artysta, muzyk i jeszcze spiewajacy. Samochod "onego Boogiego" wyglada dokladnie tak jak wozek pana U :)
OdpowiedzUsuńDziefczynki! U nas jutro Thanksgiving - wielkie swieto, Swieto Dziekczynienia. Cala Ameryka swietuje i piecze indory. I ja bede piekla, wszystko przygotowane. Indor namaszczony w przyprawach i z nadzieniem czeka na swoj wielki dzien.
OdpowiedzUsuńWaga owego ok. 8 kg - ale bedzie wyzera!
Tylko nie mowcie, ze nie lubicie indyka:)
a juz wlozylas do piecyka? bo to pol dnia zejdzie w nim...ja tam srednio lubieje indora, ale jak oblozony i oblany rznymi dobrymi rzeczami to moze byc...tak truje, bo u nas na swiateczny angielski obiad jest indor, tylko ja juz dawno dalam sobei spokoj z calym, za drogo wychodzi z pieczeniem i za duzo mi potem zostaje.ALE zdaje sobei sprawe, ze u Was nie da sie oszukac tlumow samom pierwsiom indyczom cichcem upieczono wspod inszych potraw. Robisz caly posilek tradycyjnie? I czym jest namaszczony i czym nadziany (gdzyby nie to nadzienie to myslalabym, ze to jakis biskup)? ja do PL biore rozne elementy obiadu, bo tam nie znajo sie na tym, rhehreher...ale coraz mniej elementow...w dawnych bardzo czasach (1986) nawet wlasnie i indora zabralam, kupilam mrozonego bo tylko dawalo mozliwosc dowiezenia go nie zasmrodzonego...jechal sobie jechal, lezal u Mamy w spizarni i po dwoch dniach odtajal...przez tego gada to cala reszte z piekarnika trzeba bylo piec u siasiadow z gory....czy masz moze dwa piekarniki? co mi przypomnialo, jak Nigella raz powiedziala w telewizorze w programie o swiatecznych jedzeniach, ze mozna swiateczny obiad przygotowac TYLKO w jednym piekarniku, ale mowila to jakby z poblazaniem, rhehreherhe no to opowiadaj co robisz, z czym, dlaczego (historycznie) i czy smaczne ;)
Usuńpoza tym Dziędobry Kurom, Kwokom i Nioskom.Czarno jeszcze (bedzie jeszcze ze 45 minut) ale sucho. Rudzik za drzwiami (siedze w kuchni, przy drzwiach do, dumnie nazywanego, ogrodka, gdzie szarogesi sie un - rudzik. Nie jest mi zimno po plecach, a moze jest z 16 stopni w tej kuchni , czyli nie zawiewa mrozem.
UsuńTutaj juz jasno wiec to UK gdzies na antypodach jest! Rudzik...ptaszek czy jakis kot rudy o zielonych loczkach jak ten z Miki kryminalu.
UsuńOpakowana, biskup z nadzieniem w piekarniku bardzo przemówił do mojej wyobraźni!
UsuńTakiego indora pieczonego w całości nie jadłam. Tylko oszukanego - w kawałku.
U nas 0 stopni i wichur, ale za to jasno, prawie słonecznie!
Czołem Nioski i Zielononóżki oraz Brojlery!
Grazyna -rudzik to pitoszek - robin mu po tutejszemu. Dziad okropny, ale ladniutki.
UsuńAtaner - to mow tu zaraz czem namaszczany ten biskup, oraz czym nadziewany. Indor czyli biskup w calosci to conajmniej pol dia w piecyku a dzrewiej. To i cisnienie gazu wszedzie spadalo, jak wszyscy sie
Brali za indory, to wtedy wszystko juz
Bylo gotowe badz romzgotowane, a ten dziad w piecyku dalej zimny...
Ratunku sloniocy...ja nie umie pisac na takiej klawiaturze, co to tylko sie szybkie dotyka i puka w. Jeszcze gorsza pisownia niz zwykle.....co ja sie napoce....
UsuńOpakowana, biskupa robie roznie ikazdego roku inaczej. Raz na slodko, innym razem na ostro.
UsuńW Ameryce wszystko jest duze, hrehrehe nawt piece:) Wiec nie ma problemu.
Szykalam mojego wpisu indykowego na blogu, ale gdzies go wcielo:(
Dlugo by pisac, a teraz nie mam czasu. Indyk w piecu prawie gotowy. Podam przepisy jesli chcecie pozniej.
Czekam na gosci, a potem wybywamy do przyjaciol na kolacje.
To jest link do mojego indora; http://atanerblog.blogspot.com/2010/11/325-stopni-fahrenheita.html
Usuńhttp://atanerblog.blogspot.com/2010/11/zaczeo-sie-wczoraj-tak-zupenie.html
Usuńo mamuniu, po tem biskupie jeszcze macie sile na kolacje?? Smacznego i zyczenia dziekczynnego dnia :)
Usuńprzeczytalam, te slodkie kartofelki mnie intrygujo....a cornbread'a nie ma? i pumpkin paja?
Dzieki Opakowana, swietujemy na ogol caly dzien. Impreze rozpoczynamy po poludniu a konczymy poznym wieczorem, raz pobilismy rekord swietujac do rana.
UsuńWszytstko jest i ciasto dyniowe, marchewkowe i insze dodatki. Poza tym kazdy z gosci cos zawsze przynosi.
Kukurydza jest feee, i rzadko gosci na moim stole - nie lubie.
Robie tez inydka inaczej z owocami, smakuje wybornie.
Ataner, indyka lubimy, ale co z tego, Twojego nie poprobujemy a chcialo by sie, taki namaszczony i jeszcze z nadzieniem! Mniam mniam! Tutaj juz za oknem jasnieje, zaczyna sie dzien, ktory jest desperacko krotki. A Tu juz i jeszcze spisz...
OdpowiedzUsuńDzien Dobry wykrzykuje szfystkim Kurom, bo taka jest moja funkcja w kurniku...
Dzien Dobry, Grazynko! To kamien z serca, ze Ty tez z tych lubiacych ptactwo, bo wszak indyk to tyz ponoc drob - choc nie dla wszystkich.
UsuńMoj indor maceruje sie w przyprawach i wielka szkoda, ze nie mozecie go sprobowac, mam nadzieje, ze bedzie pyszny.
Ja robie maske na twarz i ide spac - milego dzionka Wam zycze Kurki!
Dzisiaj losowanie o Gosianki ale bedzie czad! I obgryzanie pazurow, ciekawe kto wygra. Trzymam kciuki tym razem za siebie, hrehre hre :)))))))
No to ja tez trzymam kciuki za siebie!
UsuńAtaner, a juz zapomnialam o losowaniu, gryzanie pazureirow murowane!!
UsuńAtaner śpij dobrze, i śfientuj radośnie ! ... jak Ty tego ptaka calego wsadzisz do piekarnika ???... I niektórzy mówio, że indyk nie dróp.... a co ?
UsuńWieprzowina?
UsuńJak marchewka to owoc w Unii, to w Hameryce indyk może być wieprzowiną
Usuńewa .
Moze koczkodan.....
UsuńJa tez bym zjadła indyka, gdyby ktoś zrobił tylko... Całego to nie, ale kawałek. Ataner, uadnej pieczeni Ci życzę i pięknego święta:)))
OdpowiedzUsuńU jest wspaniały! Patrzę i się zachwycam! Iluż takich wózkowych łazi jeszcze po ulicach? Namalowany pięknie, z detalami i z torebusią:)))
Mikowy i Hanowy taki taki sympatyczny jest, no nie !
UsuńPrzesympatyczny on:))) I te buty głodne z jęzorami czerwonymi udawanymi przez stopy odziane w skarpety tegoż koloru:)))
UsuńOn z założenia był sympatyczny:)) A najśmieszniejsze, że jak go opisywałam, to mi żywcem w tym wcieleniu stał przed oczami jeden dawny kolega z teatru, który często grywał podobne postacie:)))
UsuńDziefczynki, dziekuje za zyczenia. Obzarstwo bedzie na calego:)
UsuńPan U na dzieęobry jest miodzio :))) Od razu humor lepszy :)
OdpowiedzUsuńNo i u Gosianki losowanie bluzeczki, i gruch dzisiaj ! Oj, som emocje !
To dziędobry zimowe mówię !
Dziędobry!!! Beczę, bom nie wygrała... Wiedziałam, że nie wygram, ale jednak mogłam:) Trochę się przejaśnia, więc beczeć przestanę i zrobię coś do żarcia:)
UsuńTo już po losowaniu???? To lecę!
UsuńNo ! I ja nie wygrałam ! Buuuuu
Usuńewa .
A ja nie widE, gdzie ta lista niewygranych....ale pewnie nie ma po co isc, tylko od razy w kont plakac...
UsuńJusz wykompinowalam i pewnie, ze kicha; za. Malo nagrod i za duza konkurencja :P zawsze mozna miec nadzieje, ze wygrane nie beda chcialy nagrod ;P
UsuńMikuś, jak Tropiś ?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak?
UsuńWczoraj wieczorem znów praczka, ale właściwie się nie powinnam dziwić, minął tydzień... Ciasteczka przeciwbiegunkowe w akcji, ogarniemy. Właściwie licząc statystycznie to 4 razy w miesiącu to nie tak znowu źle...
UsuńJakieś badanie miało być we wtorek, czy mi się coś pokićkało ...
Usuńewa .
Cyli ogolnie jest lepiej!
UsuńTropik lekko zmiennie, ale bez dramatu bukbroń. Praczkę miał wczoraj. Dzisiaj jedzie na badanie krwi. Mika pewnie zajęta.
OdpowiedzUsuńTylko dodam, że wyniki badań będą po niedzieli.
UsuńMiko a czy Tropiś czasami nie ma dostępu do kurzych,kaczych lub innych ptasich odchodów?Moja Owczarka czasami drapnie w trawie takie kacze guano/mamy sporo kaczek w parku/i wtedy to jest dopiero praczka!Ja jej podaję najzwyklejszy węgiel leczniczy w ilości odpowiedniej do wagi piorącego:)
UsuńKiedyś Kajce dałam węgiel, a musiałam wyjść z domu. Po powrocie dywan był tak zapraczkowany węglem, że do wyrzutu był.
Usuńewa .
Nie, on nie ma takiej możliwości, a poza tym chodzi na spacery teraz tylko w takim materiałowym kagańcu i nic nie może brać do paszczy. Mamy takie znakomite ciasteczka przeciwbiegunkowe od weterynarza, już po jednym jest ok, a daje się trzy. Zobaczymy po badaniach czy to jeszcze nie pozostałości spraw trzustkowych.
UsuńDzień dobry Kurom.
OdpowiedzUsuńNie wygrałam, ale i tak się nie spodziewałam, sprawdziłam dla porządku.
Miłego dnia wszystkim życzę, pogadałabym ale wybywam z domu do wieczora.
U mnie bez zmian, kolorystyka jednolita w szarej tonacji i coraz zimniej.
Dziędobry, dobry. Też nie wygrałam, buuuuuu... No trudno się mówi. U mnie piękne słońce, ale o 9 było minus 7... Mrozi już, w nocy na pewno było poniżej 10. Buziaki słoneczne dla wszystkich!
OdpowiedzUsuńPan U jak żywy - szkoda, że go Tyrolka przepłoszyła.
OdpowiedzUsuńZa to suspens został...
UsuńMoże wróci? Z Tyrolkom?
OdpowiedzUsuńAbo trzymany za tyłek przez owczarka?
UsuńA może nawet przez Tyrolkę:)
UsuńJa tez nie wygralam i ja tez buuuu!!! zreszta nigdy nie wygraywam, taki moj los...Mika podgladam kamere zakopianka i widoki na gory sa pienkne...troche zimno ale za to bajkowo...
OdpowiedzUsuńa co tu tak cicho? kurki śpiom ? ;}
OdpowiedzUsuńGłowa boli,pogoda okropna.
UsuńCzy Wam też tak szybko dzień zlatuje?Chyba Ziemia się szybciej kręci.
Rucianko, okropnie zlatuje...
UsuńNie podoba mi się to że uciekają tak szybko.
Usuńusłyszałam teorię na temat dlaczego z wiekiem czas nam szybciej leci
Usuńa więc
kiedy mamy np 7 lat to 1 rok to 1/7 naszego życia, a co za tym odnosimy ten czas do tego co przeżyliśmy
gdy mamy lat 20 to rok już jest tylko 1/20 -tą naszego życia niby jeszcze długi to okres ale zaczynamy zauważać przyspieszenie
itd itd itd
i nagle mamy 401, bądź 50 lat i ostatni roczek zleciałm nam jak z bicza strzelil, bo to już tylko 1/40 czy 1/50 naszego życia, prawie nic ;}
nie wiem czy znam wiele osob w wieku 401 lat, ale rozmuiem dokladnie o co chodzi w tych ulamkach i skracaniu roku....wszystko prawda. wszystko, ja zaraz bede miec urodziny a, chaliera, tak jakby poprzednie byly tydzien temu....nie nadanzam za sobo! a ostatnio zauwazylam, ze najszybciej leci miedzy 11.30 a 15. zupelnienie wiem dlaczego, ale siedze przymusowo w domu, rychtuje sobie jakies zajecia, a pozniej kolo 5tej widze, ze nawet polowy nie zrobilam, a niby bylam zajeta...pppffffttttt
UsuńPani Opakowana, Pani się nie czepia dobrych ludziuff, które som wrukwione brakiem szczęścia w grach losowych i zamiast L piszą 1
Usuńa dzie tam, ja lubieje takie omylki :)))
Usuńmnie tez opanowala ponura zalosc za niewygrana, wyraznie konkurencja za duza...po co wszyscy tyle tych kalendarzy kupili, trzeba bylo im obrzydzic i wykupic wsjo - juz widze niedopatrzenie owo....
no wiesz, Ty to se możesz taką gruszeczkę ulepić :P
UsuńNo co Ty? Takom pieknom to nigdy, bulowatom - jak najbardziej
UsuńNie śpiom, pracujom, a niektóre gości majom, na ten przykłąd ja:) Zaraz przyjdom:)
OdpowiedzUsuńKalipso, gości? W biały dzień? Goście przychodzom wieczorem!
OdpowiedzUsuńTo kto w koncu wygral u Gosianki?
OdpowiedzUsuńJuz wiem, szczesciary. Nie byla to zadna z gdakajacych w Kurniku.
UsuńAtaner, niestety ani Ty, ani ja buuuu
UsuńI to duuuuze buuuuuuuuuuu
Usuńdobra, niech robią drugą akcję z losowaniem nagród :P
UsuńPrzeczytałam!!! Czekam na ciąg. :) Lubię to. :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie na ciebie czekałyśmy!
UsuńDobra, Dziewczynki, pocieszę Was po przegranej może. Zaraz zrobię pościk. Guuupi...
OdpowiedzUsuń