Tyrolka zdążyła tylko w przelocie
kiwnąć głową, gdyż owczarek zobaczył właśnie wiewiórkę na
pobliskim drzewie. Gdy przemknęli, pan X przeszukał pobliskie
krzaki, sądząc, że U gdzieś się tam ukrywa. Jednak nigdzie go
nie było. Profesor westchnął i ruszył w drogę powrotną do domu.
„Co też on mi chciał powiedzieć??? To ciekawe, że wspomniał o
M... Może powinienem o tym powiedzieć inspektorowi B?? Ale potem U
powie, że doniosłem na niego... Tego bym nie chciał... Co tu
robić, co robić??” - pytał sam siebie.
Gdy wrócił do domu rudy kot powitał
go niecierpliwym miauknięciem. „O co chodzi?” - spytał profesor
_ „Boże, zwariowałem już, rozmawiam z kotem!” - przemknęło
mu przez głowę. Odys popatrzył na niego z politowaniem i
miauknąwszy jeszcze głośniej pomaszerował z zadartym ogonem do
kuchni i stanął przed pustą miseczką. Dla większej pewności,
jakby X okazał się tępszy niż kot przypuszczał, pogmerał
jeszcze łapką w miseczce.
„No tak, głodny jesteś, biedaku!
Zapomniałem ci dać jeść przed wyjściem, ale wiesz, taki
zwariowany ten dzień... Już, już, już ci daję.” - „A jednak
koty to inteligentne zwierzaki...” pomyślał X.
Profesor nalał sobie gorącej herbaty
i kieliszek nalewki z czarnej porzeczki dla rozjaśnienia umysłu i
rozgrzania się po spacerze w parku. „Co tu robić, dzwonić do B
czy nie?/ Mówić o spotkaniu z U??” Jego wzrok padł na parasolkę
wiszącą już na swoim miejscu. „Przecież w gruncie rzeczy to
porządny człowiek , chociaż lump... parasolkę oddał i nic nie
ukradł... Ale sam przecież na policję nie pójdzie, za dużo ma
sprawek na sumieniu...” - rozważał profesor. Odys znienacka
wskoczył mu na kolana i popatrzył głęboko w oczy . „No co,
kotku, gdzie twój pan, co? I co tu robić...” - rzekł X.
Pogłaskał kota machinalnie i zastanawiał się dalej. Odys badawczo
popatrzył na profesora i zeskoczył z jego kolan, po czym udał się
do przedpokoju. „No masz, znów pewnie poszedł do kuwety... -
jęknął profesor w duchu. Odys rzeczywiście poszedł do kuwety,
ale zachowywał się nieco inaczej niż zwykle. Zazwyczaj załatwiał
co było do załatwienia, zagrzebywał pozostałości łapką ,
formując zgrabny stożek żwirku. Tym razem załatwił sprawy, i
owszem, ale potem, zamiast zakopać za sobą jak zwykle , pozaznaczał
żwirek w kilku miejscach a resztę wykopał poza kuwetę, tak, aby
cały żwirek trzeba było wymienić.
„Wielkie nieba! „ - zawołał
profesor , zobaczywszy pobojowisko w korytarzu – coś ty tu
narobił!!!
Odys fuknął obrażony i udał się na
fotel, bacznie jednak obserwując poczynania profesora. X . Ten
pozmiatał wysypany żwirek i oczyścił kuwetę. Gdy jednak chciał
nasypać świeżego, okazało się, że torebka jest prawie pusta...
Rano kupił małe opakowanie, nie wiedząc ile takiego żwirku
potrzeba, a potem zupełnie zapomniał o tym, że miał dokupić...
„No cóż zrobić, sklep jeszcze otwarty, dobrze, że niedaleko.
Idę po twój żwirek – powiedział do Odysa stojącego w
przedpokoju. „Miauuu... „ - odpowiedział kot uprzejmie. Profesor
już zamykał drzwi, gdy przypomniał sobie, że nie wziął
przygotowanego do wyrzucenia woreczka ze zużytym żwirkiem. Uchylił
drzwi i sięgnął po woreczek. Nie zauważył, że przez uchylone
drzwi wymknął się rudy kot...
Inspektor B siedział w swoim gabinecie
na komisariacie. Sprawa pułkownika M nie dawała mu spokoju.
Usiłował znaleźć jakiś punkt zaczepienia w śledztwie. Mógł
nim być tajemniczy telefon, o którym wspomniał profesor X, a potem
potwierdził doktor P. Niestety , komórki pułkownika nie
znaleziono, a odszukanie jego numeru i sprawdzenie bilingu może
chwilę potrwać. Był to jednak do tej pory jedyny konkretny ślad.
Może rozwiązania sprawy należy szukać w przeszłości pułkownika?
Nikt nie znał jego przeszłości z okresu przed przyjazdem do
miasteczka. Krążyły oczywiście różne pogłoski, że będąc
zawodowym wojskowym miał dostęp do różnych politycznych tajemnic,
że zgromadził majątek, biorąc łapówki za wyreklamowanie od
wojska, że żona go rzuciła, bo pił... Nikt jednak nie znał całej
prawdy. Pułkownik w miasteczku żył bardzo skromnie, nie szastał
pieniędzmi, prowadził bardzo uregulowane i monotonne życie. Miał
wąski krąg znajomych, do których zaliczali się profesor X i
doktor P,grywał z nimi w karty i spotykał się przy różnych
okazjach towarzyskich. Jego pasją była jazda na rowerze, w każdy
ładny dzień wyruszał na wycieczki rowerowe po okolicach. Miał
bardzo dobry, drogi rower, który wszyscy w miasteczku dobrze znali.
„A właśnie, czy rower jest w garażu??? Nie sprawdziliśmy
tego...” - przypomniał sobie inspektor. „A, to pójdę od razu
tam zajrzeć, może jeszcze mi się coś rzuci w oczy.” - pomyślał.
„Idę do domu pułkownika M.” - rzucił do dyżurnego wychodząc.
Profesor X zatopiony w myślach podążał
w stronę sklepu zoologicznego. Zamyślenie uniemożliwiło mu
zauważenie sylwetki rudego kota, podążającego równolegle z nim,
ale kryjącego się w cieniach i krzewach po drodze... Gdy X dokonał
zakupu w sklepie zoologicznym i wyszedł, Odys zdecydował się nagle
ujawnić. - Miauuuuu! - miauknął przeciągle owijając się wokół
nóg profesora. „Odys!!! Co ty tu robisz??? Przyszedłeś za mną?
Jak my teraz do domu wrócimy...”
W tym momencie kot wydał z siebie coś
w rodzaju warczenia i ostrego miauku i popędził przed siebie.
„Odys, wracaj!!! - krzyczał profesor , usiłując dotrzymać mu
kroku. Ale Odys gnał przed siebie jakby go stado owczarków goniło.
Zaczął zmieniać kierunek, kluczył i zatrzymywał się, patrząc,
czy profesor nadąża za nim. X już dawno zgubił żwirek, biegł
zadyszany i pot zalewał mu oczy. Aktywność fizyczna nie była jego
ulubioną czynnością, a już biegi z całą pewnością nie. No,
może jeszcze szachy, albo w najgorszym razie nieco szybszy spacer, a
tu taki maraton... Nie chciał jednak stracić kota z oczu, Czuł się
za niego odpowiedzialny, zobowiązał się do opieki nad nim, a tu
takie coś... W tym szalonym (jak na niego) pościgu nie zastanowił
się, dlaczego kot zachowuje się tak dziwnie. Nie znał kotów,
przypuszczał, że może wszystkim raz na czas coś szalonego wpada
do łba.
W pewnym momencie Odys skręcił za róg
jakiegoś budynku. Gdy profesor dobiegł w to miejsce, kota już tam
nie było... Pan X zawołał rozpaczliwie: Odys, kici, kicii,
wracaj!!!” Ale było cicho. „Boże, gdzie ja jestem? - zapytał
sam siebie profesor – rozejrzał się wokół i uzmysłowił sobie,
że znajduje się na tyłach kawiarni „Babetka”... Przed sobą
miał zagracone podwórze, z którego po chwili dobiegł go cichy
miauk. „Odys, kici!” - zawołał X i zrobił niepewnie kilka
kroków w stronę podwórza. W międzyczasie zapadła już ciemność,
dni były krótkie. Na podwórzu stała sterta skrzynek, zza których
dochodziło miauczenie Odysa. „O Boże, może wpadł gdzieś i nie
może wyjść!” - pomyślał rozpaczliwie profesor. „Idę kotku,
idę, już już...” i skierował się w stronę skrzynek. Gdy już
do nich dochodził, zobaczył leżącego za nimi człowieka. Odys
siedział koło niego i spokojnie lizał swoje rude futerko.
O matuluuuuu
OdpowiedzUsuńCzyzby pierfsza??
UsuńTeraz bede chodzic i myslec, co , kto, jej!
I o to chodzi, pierwsza Kasiu!!! Uściski z rozsłonecznionych i mroźnych gór!!!
UsuńMika,odsciskuje dopiero teraz:) Alez tam w Tatrach musi byc pieknieee, gdy slonce i mroz!
UsuńO nie Mika!!! widze, ze zdecydowalas jednak, ze to nie bedzie powiesc rzeka, skoro jest juz trup i to pana eMa. I co i znowu nas przetrzymasz!!
OdpowiedzUsuńJam druga!!! zaraz po Kasi!
UsuńNo parę dni muszę was przetrzymać i wymyślić co dalej:)) Chociaż ogólna koncepcja mi się już rysuje, szczegóły trza dopracować:)))
UsuńTylko czy to na pewno trup pana M ? :)))))
UsuńSkoro Odys to kot domowy ,to skądże on wiedział ,co się dzieje na dworze i że trupa swojego pana ma szukać na zapleczu kawiarni "Babetka " ?
Marija, przecież koty wiedzą szfystko, a rude szczególnie!
UsuńMorze to lekko "trącony" pan U - mój ulubieniec:)
UsuńNo, trup nareszcie :) Hmmm, też mi się zdaje, że to nie pan M. Za proste by było. No, ale może tak, a zawiłość jest jeszcze bardziej zawiła i przewrotna. Czekam na cd.... a dopisku dziś nie będzie ?
OdpowiedzUsuńdopisek już jest w środku, nie rozzuchwalaj się!
UsuńAhaaaaa ...
UsuńTez sie nie moglam doczekac trupa!! tylko kto to...czy w cukierni byl jakis facet czy tylko przychodne? a moze to wogole ktos inny, kogo zamordowal pulkownik i musial dac nige jak stal...moze za nienaprawienie pieca i brak babeczek.... a moze to policjant? bo kot chyba nikogo nie mordowal...a moze to w ogole nie trup, jak kotek sie nie przejmowal juz przy ciele tylko siedzac. nie wiem czy mylabym sobie lapki siedzac wedle zwlok....
OdpowiedzUsuńNooo, Mika suspens sie zageszcza! mam nadzieje, z ebedzie wiecej niz jeden juz tylko odcinek.....przeciez ten kryminal nie moze byc nowelkom!!!
Aaale sie czyta!
To pan M bo jego kotek go znalazl, do jakiegos innego trupa by tak nie pedzil. Ale jak wlascieielka Babetki nie zorientowala sie,ze ma trupa na zapleczu.
Usuńmoze nie zauwazyla.....
UsuńA może to natrąbiony pan U ?
UsuńCholera ich tam wie, jakiś leży...
Usuńniech sobie lezy do wtorku byleby sie nie zasmiardl....
UsuńJak już go znaleźli, to przecie go do wtorku nie zostawią...
UsuńEwo, widzę, że i Ty pałasz sentymentem do pana U.
UsuńBo on jest całkiem świeży trup ten.
OdpowiedzUsuńBardzo świeży...
UsuńAż za świeży...
Usuńjeszcze ciepły ?
UsuńJak ciepłe bułeczki, tfu, babeczki!
Usuńznaczy prosto s pieca....
UsuńPoza tym przyszli fachowcy piec naprawiać, to właścicielka musiała pozbyć się zawartości. To chwilowo przykryła zwłoki skrzynkami. Proste.
OdpowiedzUsuńNo, pięknie :) Trup się w końcu pojawił. Może to U. ?
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego Odys go znalazł? A może będą tam dwa trupy? Albo uwięziony pułkownik i nieżywy U.??
Bardzo mi się wasze koncepcje podobają:))) A tymczasem drogie koleżanki, machamy wam obie z Bachą znad tortu bezowego od Sowy!! Hana, miałaś rację, poezja!! Rozpusta pełna! Całuski dla wszystkich od nas obu!
OdpowiedzUsuńale fajno macie, usciski dla obu. plus Tropisia of course. albo mozecie wydrapac sie wzajemnie za uszkiem a sciski i caluski przekazac cudusiowi :)
UsuńDziękujemy bardzo!!!!
Usuń
UsuńJa pozdrawiam też wszystkich, łacznie z Tropikiem oczywiście, i gryzoniowatą też. A ropuch dzie ? Ususzył się na zimę, czy zahibernował w jakimś zakamarze ?
Ajajajajajajajaj - to do tortu bezowego !
UsuńMika ,Bacha smacznego :)))) To do tego bezowego torta :))))
UsuńA o wróżbach to pamiętacie ? Wszak to dzisiaj wigilia Andrzeja , pora lania wosku ,buciki mus w szeregu ustawiać , jabłuszka obierać i tam takie inne :))))
Ewuś, ropuch chyba zahibernowany. Obęckałyśmy się tym tortem okrutnie, ale dla gości jeszcze na jutro zostało:))
UsuńMarija, ale te wróżby to dla panienek jeno chyba...
Bardzo twórczo myślicie, naprawdę!!! Proszę jeszcze!
OdpowiedzUsuńMika trzyma nas w napieciu, i tak skonczyc nie ujawniajc danych trupa buuuuuu.
OdpowiedzUsuńTo jest myśl!
Usuńja tam mam nadzieje, ze pan U sie jeszcze pojawi i ze nie on lezy na zapleczu....
UsuńOdmachiwam Wam, ale bez tortu:(((
OdpowiedzUsuńBuuuu...
UsuńMika tortem bezowym zajęta, to się tak z nami droczy ;)
OdpowiedzUsuńU nas też Sowa jest - co rusz inne torty mają, jeden pyszniejszy od drugiego .... I teraz mam problem. Czy Chłopu na urodziny kupić torta od Sowy, czy upiec, mając w końcu naprawiony piekarnik? Tylko, gdzież tam mi do ichniego kunsztu ....
Lidka, lepiej kup, bo jakby sie okazalo, z emasz trupa w piecyku to glupio by bylo....
UsuńOpakowana, masz chyba rację, szkielet w szafie czy trup w piekarniku jednako nieprzyjemne...
UsuńTeraz to mnie wystraszyłyście ;) Aż strach piekarnik otworzyć i już teraz wiem, dlaczego nie chce mi sie popranych rzeczy do szafy chować ;) strach otwierać i się w nią zagłębiać ;)
Usuń"Trup w każdym piekarniku" - Kurki nie pieczemy ciast na śfienta ! Żadnych pierników !
UsuńJa tam nie musze mieć trupa w piekarniku i tak nie piekę ;))))
UsuńA ja tyle lat nic, bo przypalał, skubaniec, a wystarczyło termostat zmienić i działa :))
UsuńLidka - moze ten trup Miki Ci popsul ten termostat. mojemu piekarniku sie drziw urywajom co i raz. to jest tez dobry wykret zeby nie uzywac...
UsuńMożliwe, Krysiu ;) Tylko musiałby być mocno wyschnięty, bo piekarnik ma prawie 10 lat :))
UsuńMumia????
UsuńJest to możliwe. Chociaż nic takiego nie zauważyłam, jak Chłop piekarnik spod blatu wytargał ;) Niech tam sobie spoczywa w spokoju ;)
UsuńOdmachuję Wam również :)
OdpowiedzUsuńWszystko pieknie, nieboszczyka tez juz mamy, wiec akcja rozwija sie w dobrym kierunku... :)))
OdpowiedzUsuńAleście żądne krwi kobiety! Nic tylko trupy i trupy... Zwłoki i denaci...
UsuńPantery tak majo...
UsuńNo fakt, zapomniałam , żeś ty dzikie stworzenie:))
UsuńNapięcie wzrasta, wiedziałam, że kot coś kombinuje. Bardzo się to dobrze czyta, tylko mało.
OdpowiedzUsuńWitam Kury wieczornie, już się dobrze czuję. Nie wiem co to było, ale mi przeszło. U mnie zimno i cały dzień ciemno, okropność!
ewa2, to nasze dobre fluidy sprawily cuda. Najwazniejsze, ze lepiej sie czujesz:)
UsuńUleczylysmy cie na odlegolosc, Kury ale mamy moc!
Kot musowo, jeszcze taki:)) Cieszę się, że już ci lepiej:)
UsuńEwa 2 - u nas czły dzień piękne słońce, ale w komplecie minus 12 !
UsuńTo tak jak u nas:))
UsuńEwa2, na pewno kot udusił pułkownika. Przecież wiadomo, że koty duszo ludzi we śnie. Czajnik już parę razy mnie przydusił, alem się w porę ockła.
OdpowiedzUsuńMię nasz pies Iggy dusil co noc, jak bylam w 8-9 miesiacu ciazy z pierworodnym i tylko na wznak moglam spac na materacu na podlodze. pies wtedy sie ukladal "na kota" na klacie...a mnie sie snilo ze boa dusiciel mnie dopadal. i tak co noc....
UsuńO masz, a jednak trup!
OdpowiedzUsuńNie trup, tylko zwłoki...
UsuńMika, a jakaż to różnica?
UsuńW brzmieniu, trup jakiś definitywny jest, zwłoki bardziej urzędowe...
UsuńZwłoki wydajom się jeszcze plastyczne - w sensie świeże, może ciepłowate, a trup, to raczej taki sztywniak jest moim zdaniem !
UsuńSztywniak ,znaczy sie nie pogadasz hehehe
UsuńNo tak, sztywniactwo od pogadania od razu odrzuca !
Usuńi nadgnity z letka....
UsuńOpakowana, jaki nadgnity, wszak ciepły i świeży, jak ustaliłyśmy powyżej! Jeszcze może być denat, całkiem już urzędowo.
Usuńja te nadgnitosc przyszywalam do trupa, nie do nieboszczyka... denat chyba chronologii nie wskazuje, a wg Was trup i niedoszczyk - tak :P
UsuńHana, bo te koty to takie fałszywe som ;) a dzieciom tętnice szyjne przegryzajom!
OdpowiedzUsuńLidka, dorosłym też przegryzajo, tylko dłużej to trwa, bo dorośli majo grubsze tętnice i majo szanse się przecknąć w porę.
OdpowiedzUsuńA facetom to się na grdyki czyli japko Adasia rzucajom!
UsuńA to może jednak U. świsnął parasoleczkę w celach morderczych. Dźgnął pułkownika i teraz cień padnie blady na pana X!
Poarasolko nie dałby radydźgnońć, bo ona drewniana na końcu, widać było ... no, chyba , że pod drewnianym był jakiś żelazny szpikulec ukryty, to wtedy mógby parasolkom ukatrupić
UsuńToż ona ta parasolka byłaby ubryzgana krwią !
UsuńMóg foliom obwinąć dla niepoznaki !
UsuńAle przecie profesor ją odwinął w domu i wszystko było ok!
UsuńOj to mamy szczęście z tymi grubszymi tętnicami ;)
OdpowiedzUsuńKrew sie leje, ja uciekam bo zaraz omdleje:)
OdpowiedzUsuńLidka, daj pierwszo literkę Twojego @ bo nie mogę znaleźć!!!
OdpowiedzUsuńg
Usuńalbo drugi zycieiszyciemaupainteria.pl
UsuńKryminał po prostu, Renatko droga ;))
OdpowiedzUsuńHorror piszecie z Hana, a nie kryminal. Rozgryzione zyly, lejaca sie krew, ło matko:)
UsuńAtaner, no dzie, ja nie piszę, tylko snuję domysły:)))
UsuńHorror z tętnicami, to se same będą pisać, ja delikatna jestem...
UsuńMikus ja wiem, zes Ty delikatna istotka. A Hana z Lidka zobaczyly kropelke krwi i poszllllly, ze hej:))))
Usuńa dzie one te kref zobaczyly?????
UsuńW swojej zmurszałej wyobraźni...
UsuńZmurszała :)) Nie mogę :)))
UsuńMy tylko o poprzegryzanych tętnicach mówiłyśmy ;)
od rzemyczka do koniczka....
UsuńDzięki Lidka, wiedziałam, że jakiś taki jest nie wskazujący na Lidkę, hrehrehre.
OdpowiedzUsuńNa Lidkę nie, jeno na moje drugie imię i kawalek nazwiska panieńskiego :))
UsuńTak czy siak, leć do maila.
OdpowiedzUsuńLete
UsuńOdpisałam :) ))
UsuńA co za tajemnice Hana sie pytam sie, cooo? Ladnie tak knuc za naszymy plecami, he:)
OdpowiedzUsuńKąszachty mamy Ataner, a co!
UsuńJak kąszachty to wybaczam:)
UsuńCześć, Kury! Ja przed chwilą wróciłam do domu:) I tak się cieszę z tego powodu, że hej:)
OdpowiedzUsuńKryminał przeczytałam i mam swoją hipotezę - U uwalony tam leży!
UsuńPo tej jagodziance swojej:)
UsuńTy to jednak masz łeb, Kalipso - za przeproszeniem łba oczywiście.
UsuńKalipso, a ja myslalam, ze do mnie jedziesz na indyka:)
UsuńDobrze, że już wróciłaś:))) Mnóżcie hipotezy, mnóżcie...
UsuńKalipso, też wpadłam na to, że to U natrąbiony, napisałam to wyżej :)
UsuńNo dobra, ale co ma U do kota?? ze kot zaprowadzil Xa do U za piecykiem babetki, cos nie tak chyab..... nauczylas sie duzo, Kali?
UsuńJuż tam kot swoje wie...
UsuńKalipso a ty na jakimś dokształcie byłaś?
Taaa, na dokształcie. O siódmej znowu wyjazd:( Nauczyłąm się, oj nauczyłam:)
UsuńDziewczyny, ja tak na szybko komcie czytałam, to mi umknęło, że taka opcja z U juz się pojawiła:)) Kto wie, czy tam za U Tyrolka się nie kokosi w tych skrzynkach... Kot swoje wie...
Cały czas jesteśmy, ja z doskoku, bo film jakiś śmieszny oglądamy :))
OdpowiedzUsuńja ogladam "siedem lat w tybecie" i w przerwach tak sobie mysle, czy Mika nie moglaby jakos wplesc w fabule tort bezowy daqcuoise, i zamiescic zdjecie przy okazji, wplecione w mrozaca krew tresc...jeslie mogly byc babeczki to moga tez bezy...Tam som daktyle i orzechy a w daktylach moglby byc waz koral. malutki, sliczniutki ale jaki jadowity!
OdpowiedzUsuńPrzemkła nam przez głowę koncepcja zdjęcia tortowego przed rozpoczęciem konsumpcji, aleśmy się zagadały i zapomniały... Teraz to już trochę nieefektownie wygląda... I nijakich wężów tam nie ma!!!
UsuńTen daklas ma taka fame, ze bede musiala sie wybrac na jego konsumcje do Sowy...moze jutro.
UsuńPolecam! A poza tym jest ekonomiczny, nie da się zjeść więcej niż jeden kawałek.
UsuńJa tam daję radę więcej!
UsuńMnie zatchło...
UsuńA skąd wiesz, Mika, ten wonsz malutki jest i może go zjadłaś i on teraz trawi Twoje trzewia?
OdpowiedzUsuńo to to! Hana ma racje, jest malutki...Mika nie ma na niego antydotum..koncz szybko Twoja historie kryminalna, nie wiem ile czasu Ci zostalo.
UsuńZa wszelką cene chcecie mieć denata ,nie ważne kto ,może być nawet autorka ;) Krwiste kury z Was :)))))
UsuńNie no, autorka to nie może być ......
UsuńW żadnym wypadku nie może być ;)
ja sobie pomyslalam,ze to pan M moglby niepostrzezenie polknac wensza korala i stad jego cialo za skrzynkami zaplecza Babetki...ale Mika odrzucila taka mozliwosc..wiec nie wiem...
UsuńDzięki Lidia, nareszcie mnie ktoś broni przed tymi krwiożerczymi Harpiami... Przecież by mnie na sztuki rozszarpały! Nieostrożne som, bo jak tak, to się zakończenia nie dowiedzom!
UsuńDokładnie, Miko :) Ja tam nie chcę, żebyś jako autorka zniknęła :) I będę Cię bronić przed krwiożerczymi harpiami hrehrehre .... ;)
UsuńDzięki, moja ty rycerko dzielna!
UsuńWiem. Wenża korala połknął inspektor i dlatego tak się spieszy teraz ze śledztwem.
OdpowiedzUsuńi tego sie trzymajmy....
Usuńja osobiscie wykluczam wenrze, bo tylko zaplontyjo sytuacje i tak zamotano...chyba jakis zwyklejszy ten truposzczak...
OdpowiedzUsuńle,ale,może ten co tam lezy (p.M) to tylko jakiś upity,czy cus i zyje? Ile to dni mineło,2?
OdpowiedzUsuńWszystko się dzieje jednego dnia, patrz tytuł:)))
UsuńOooooooooooom jak trup to ja mam zaraz skojarzenie z Panami Starszymi, których kocham, bo są na różne okazje....
OdpowiedzUsuńBallada z trupem, z trupem ballada
otwieram szafę facet wypada
Wprost z Białowieży wracam i łup
jak długi leży trup u mych stóp
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Może nie trup, to może to kukła
Z szafy do stóp mi jak długa gruchła
Gdybym się uparł, mógłbym ją tknąć
Eee.. lecz głupio trupa tak tknąć jak bądź
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Więc zaraz wołam żonę mą Władkę
i pytam, czy to nie trup przypadkiem
Włos się jej zjeżył, serce jej łup
i Władka leży też u mych stóp
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Myślę - do trupa za chwile wrócę
Lecz najpierw żonę Władkę ocucę
i na kanapke taszcze tup, tup
Żone mą Władkę z oczami w słup
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Tylko że myślę - gdy się ocuci
znów trupa widok w niebyt ją rzuci
zaś nie ponowi jej się ten szok
o... jeśli się dowie, że nie ma zwłok
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Reasumując, naprawię gafę
trupa pakując z powrotem w szafę
I tu enigmat ciemny jak grób:
trupa już nie ma tam, gdzie był trup
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Lecę na schody, zbiegam w piwnice
Nigdzie ni śladu trupa nie widzę
Wracam na górę - a niech to kat
Po mojej żonie też przepadł ślad
Ach strach, strach, rany boskie, rany boskie
Trafu widocznie takiego łupem
padłem, że żona mi uciekła z trupem
Trafy przeklęte, gdy Ci do stóp
Z szafy wypada przystojny trup
Rany boskie...
Mika, nie kuś bezami, ja dziś zrobiłam duuuuuużo saraterek z garrraretką z kurczakiem, jusz stężały, tylko jeść:))) Aaaaa i ma jeszcze rosół i sałatkę jarzynową z tych warzyw od rosołu. Orgia jedzeniowa mi się szykuje:))
Tymbaliki???Mniam:)
UsuńKasia, co to tymbaliki????
UsuńAch, kocham Starszych Panow ...na kominku ogien plonie, syczy sykiem smolnych szczap, sss, sss przy ognisku grzeje dlonie odrazajacy drab...
Usuńkurczak w gararecie....a zostalo choc troszku??
Mnemo, sałatka z MAJONEZEM?
OdpowiedzUsuńDziefczynki, coś Wam muszę zdradzić. Nic nie mówiłam, bo trwały rozmowy, poszukiwania i pertraktacje. Jutro jadę z córką moją w połowę drogi do W-wy (padło na Stryków), żeby przejąć Łatkę.
OdpowiedzUsuńhttp://wwwtrembil.blox.pl/2014/11/Komu-Latke.html#ListaKomentarzy
Ło matko...prawie koło mnie, czemu nie do Warszawy???
UsuńŁatka jest śliczna i wygląda, jak siostra Luny!!! Będzie pieskiem córci, czy Twoim????
Z majonezem, dlaczego nie???
O rany!!!!!!!!!!!! Ale fantastycznie!!!! Wielkie jesteście i cudowne obie!!!! Do córci idzie???
Usuńojej, ale super
UsuńŁatce tak pięknie i ufnie z oczków patrzy
Hanuś ♥♥♥
Hana, dawaj szczegoly, bo ja sie pogubilam..;)Psiunia jest slodka!
UsuńAle bedzie ladnie wygladac ta para pieseczkow...koniecznie obfotografowac natychmiast1
Usuńprzywitanie obfotografowac...
Usuńo jejuniu! TE piekna Latke!!!!!! i czyja ona bedzie?
UsuńWitam, Kurki :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że trup się tu będzie ścielić mnogo i zaskakujonco oraz zdumiewajonco ;P
A ten niby trup, to nie trup, ino U zalany w trupa :)
Łatka będzie z Lamą i córkom. Do Warszawy daleko, dowiozą ją do Strykowa, to jest połowa drogi. Córka sie zakochała i jej facet też Na zabój i od pierwszego wejrzenia. Pewnie, że będzie sprawozdanie. Malutka jest juz w W-wie, w ciepełku.
OdpowiedzUsuńBozszsz!!! jaka piekna historia...wzruszylam sie
UsuńŁatka jest szczęściarą i będą do siebie z Lamą (nie Luną) pasowały, jak siostrzyczki. Piękny piesek, buziaki dla Córci i Faceta, teraz, każde z nich będzie miało pupila.
UsuńMajonez ogólnie jest tuczący, ale raz na jakiś czas dooopy nie rozerwie:)))
Twoja córcia jest niesamowita, ciekawe po kim to ma:))) No i facet porządny, jak się też w psiuni zakochał:)))
UsuńGrażyna, w takich razach mam połowę szklanki pustej, bo myślę zaraz, ile takich biedaków marznie gdzieś tam:(((
UsuńMika, facet dobrze rokuje, nie?
UsuńZdecydowanie tak!!!
Usuńśfietnie rokuje !
Usuńo mamuniu, fajnie z takimi njusami spac isc!
UsuńMnemo, majonez tuczący jest!
OdpowiedzUsuńchyba tylko serer naciowy nei jest tuczacy, wszystko inne - tak....no moze woda jeszcze nie jest tuczaca....
UsuńIdę spać Dziefczynki, chociaż wcale mi się nie chce, ale się przymuszę, bo rano trza wstać ciemnym świtem. Będzie 500km w obie strony. Trzymajcie kciuki, żeby śnieg mi w oczy nie wiał.
OdpowiedzUsuńWieczorem jutro Wam szfystko opowiem.
OdpowiedzUsuńTo czekamy i na zdjęcia czekamy! Szerokiej drogi! Buziaki!
UsuńHanuś, szorstkiej drogi bez śniegu w oczy ! Kocham Was dziefczynki ! I wycałuj Łatkę od szurniętych, zakochanych w niej ciotek !
Usuńsniegu i lodu mowimy dowidzenia, wracaj na Grenlandie a Hanie ma byc sucho jasno i przyjemnie na drodze! No!
UsuńJa też bardzo czekam na tę relację. Serce rośnie, dusza śpiewa, że tak się suni udało!
UsuńInformacja dla miłośniczek trupów: o 0.15 na Jedynce zaczyna się film "Żywe trupy" :)))
OdpowiedzUsuńA fuj.....jakoś nie mogie trafić na film, który by mnie zatrzymał przy TV...właśnie leci, Być, jak Stanley Kubrick....ale, jakoś nie mogie się skupić....
UsuńHano! Co za wspaniała wiadomość,a myślałam ,ze tą sunię to ktoś inny wziął! Córcia na medal a i jej partner takoż równy chłop!
OdpowiedzUsuńTo będziecie mieli dzień pełen wzruszeń i innych emocji.Szerokiej drogi i bezsniegowej!
Miko,no patrz,ale ze mnie gapa,ale wytłumacze się tym,żem się wczoraj tak walneła w łepetyne,ze do teraz mnie boli. Schylałam się do komody po żarło dla kotecków i przy wstawaniu łupnęłam się wystajacą cześcią komody:(
Ojej, to bolało... Jesteś wytłumaczona. Guza masz?
UsuńZombiaki fuj.
OdpowiedzUsuńBardzo fuj!
UsuńPalnęłam się na płask,więc ogólnie miejsce bolące, z przodu ponad grzywką, wystającej śliwki brak.
OdpowiedzUsuńo rany....zyjesz?? fiuu fiuu - imitacja dmuchania w bolace miejsce.
UsuńDziękuję,żyję, dzisiaj już nie boli, ufff.
UsuńPora pospać, mam nadzieję, że jutro będzie ładny dzień, bo mam ochotę na długi spacer.
OdpowiedzUsuńPięknej niedzieli kurki .Do jutra:)
To ja światło gaszę, ale jeszcze na odchodnym się pytam, gdzie Rucianka się podziała i Agniecha??
OdpowiedzUsuńA ja znowu na chwilę.
OdpowiedzUsuńMika, macham do Ciebie i Bachy:))) Ja zdecydowanie mogłabym więcej torta...
Hana, ale masz córkę!!! I faceta sobie dobrze wybrała... Szybkiego powrotu z Łatką:)
A teraz wracam do łózka:)
Odmachuję, Kalipso! Ty już pewnie na dokształcie, przetrwaj jakoś:))
UsuńTo ja ta od dzien dobrow!....
OdpowiedzUsuńDzien dobry!
Hana juzes w akcji?
dzien dzisiaj bedzie dobry, czekamy z niecierpliwoscia na wiesci. Jak Latka sie zachowa, oj ciekawam bardzo! By skrocic se czekanie pojde na poranek kinowy pt. "Serce serduszko" Jana Jakuba Kolskiego...podobno wart pojscia.
Rucianka, Agniecha i Artenka...gdzie som?
Hana! corke masz wspaniala a corka ma wspanialego faceta! ja mam szklanke do polowy pelna, wiele takich ludzi jednak jest wiec coraz mniej Latek marznie.
UsuńMika!!! ogladam kamere online w Zakopanem, i wyglada to pieknie...oby tak dotrwalo do grudnia, moja wnuczka portugalska czeka na snieg ..ale jest -10 stopni...nie zimno Ci?
UsuńDzień dobry, Ciekawa jestem Twoich wrażeń po oglądnięciu filmu,ale coś czuję, że można sobie na nim popłakać.
UsuńTeż widziałam fragmenty filmu w tv, bardzo pozytywnie o nim mówili i do płaczu chyba też jest, ale pozytywnie nastraja.
UsuńGrażyna, zimno mi jak nie wiem! O wpół do dziesiątej u mnie na podwórku było -12... Czyli w nocy musiało pod 20 schodzić:(( Spałam w skarpetach i kamizelce wełnianej. Ale mówią, że ponoć idzie halny.
Wrocilam z filmu, na ktory sie oblizywalam, bo wydawalo mi sie, ze bedzie mi sie podobal i ze bedzie mial magie , taka jaka lubie, niestety nie calkiem moje oczekiwania sie spelnily. Film oglada sie milo, ale chyba niewiele poza tym, kilka scen jest bardzo dobrych, troche za duzo wzruszaczy, upiekszen, przedobrzone niektore sceny, podobala mi sie mala aktorka w tytulowej roli, nie podobala mi sie Kordula, jej wychowaczyni i towarzyszka w ucieczce na egzamin do szkoly baletowej, epizod z Franciszkiem Pieczka wydal mi sie bardzo piekny...fotografia, Bieszczady ladnie pokazane...ladna bajka ale troche nawet jak na bajke naiwna. Ale nie zaluje, spedzilam 2 godziny zrelaksowana i wyszlam w dobrym pozytywnym nastroju.
UsuńPotem z kolezanka poczlapalysmy do cukierni Sowy i nie bylo tortu bezowego bo juz 'wyszedl" ale inne slodkosci tez byly dobre. W sumie bardzo mily czas! po czem zaglosowalam na prezydenta miasta!
Mika ! halny? znowu? to wszystko sie stopi!
UsuńDziękuję:)
UsuńNo właśnie ciężko teraz z tymi filmami.
Tak czasami myślę,że może już za dużo widziałam i wymagania mam większe:)
Mika, ja już wczoraj czytała opowiadanie, komentarze i też jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Myślę tez, że może ten trup jeszcze trochę żyje?? Wszystko zależy do Ciebie, autorko! :))
OdpowiedzUsuńGosiu, to jest prawdopodobne, bo rzeczywiście ten trup, to nie musi od razu być taki nieboszczyk na ament !
UsuńWiem,, ale nie powiem... Kto jest cierpliwy, w porę się dowie:))))
UsuńDziędobry Kurki ! U mnie teraz minus 9, słońca brak ! Jak u Was ? Mrozi ? Wybieracie dziś prezydętów miejskich ?
OdpowiedzUsuńA ja czaruję, żeby Lamiusia pokochała się z Łatką od pierwszego wejrzenia. Hanuś może już wraca .
Dobry, mroźny i słoneczny! Pobiłam cię, -12:((
UsuńMy burmistrza wybieramy, mój pełnomocnik za mnie zagłosuje:))
Chyba trzeba skorzystać z porzeczkowej nalewki na skołatane nerwy:)
OdpowiedzUsuńZ powodu ciała pomiędzy skrzynkami - oczywiście:)
UsuńMiłej niedzieli Kurkom.
OdpowiedzUsuńPrezydenta wybieramy, a przydałby się czarownik jaki albo cudotwórca, żeby umiał te burości z miasta wygonić. Znów od tygodnia prawie słońca nie widziałam, 0 stopni i lodowaty wiatr.
Ależ wiadomości :)) Dopiero piąta, więc Hana moze być jeszcze w Poznaniu na wieczorku zapoznawczym z Łatką ;)
OdpowiedzUsuńU nas burmistrza wybrano w pierwszej turze, do gminy sami jego poplecznicy, żadnej zmiany warty nie było.
Minus trzy było, zimny wiatr i trochę słońca. Szału ni ma ;)
Też czekam niecierpliwie na relację Hany i na zdjęcia nowego nabytku:)) U mnie już teraz -12...
OdpowiedzUsuńJa t5ez...a Hana milczy. -12 no to noc nie bedzie mila...
UsuńAleż w zimnych miejscach mieszkacie, u mnie plusowo,a w nocy to tylko ledwo malutki minusik.
OdpowiedzUsuńHana, jesteś?? Umieram z ciekawości jak poszło!
OdpowiedzUsuńtez juz tu tupie i czekam na relacje, ale jak wiadomo - nic nie trwa tak dlugo jak czekanie...................................
OdpowiedzUsuń