Kurzyska niezawodne! Zajrzyjcie tutaj, proszę. Może uda się pomóc?
Chcecie tego czy nie, pozostajemy w kurzym temacie - na więcej ostatnio mnie nie stać. Poza tym zostawiam Was na dwa, lub trzy dni, a wybieg zrujnowany. Mika jutro jedzie do szpitala (trzymanie kciuków nie zawadzi) pobrać kolejną porcję leku, na szczęście wraca po kilku godzinach. Ale nie będziemy Jej gitary zawracać, na pewno będzie zmęczona.
W kurzej gazetce od Kasi znalazłam kolejną ciekawostkę - malezyjskie kurki rasy Semara, najmniejsze z ras karłowatych. Dorosłe osobniki nie ważą nawet pół kilo! Początkowo były ptakami towarzyszącymi sułtanom, w Europie i USA pokazały się dopiero w latach 80 ubiegłego wieku. Kogutki mają korpus w kształcie serca i kiedy rozpiera je kogucia duma, nadymają się i wyglądają wtedy jak żołnierze na defiladzie. Są ptakami rzadkimi i poszukiwanymi. Champion w swojej klasie kosztuje - uwaga - 8000 euro! O kurczaczku w cenie poniżej 150 euro i to na czarnym rynku, można zapomnieć. Jeśli tatuś waży niecałe pół kilo, to ile waży i jak wygląda synek? Jak chrabąszcz?
Powyżej twardy dowód na to, że kury pochodzą od dinozaurów. Ale o tym może w następnym odcinku:)
Kasiu, bardzo Ci dziękuję - na tej gazetce pojadę jeszcze z pół roku!
Piękne są. Lubię małe kurki. A zresztą - lubię wszystkie kurki :)
OdpowiedzUsuńDruga1 miniaturka kurka! fajna...
OdpowiedzUsuńDruga z wykrzyknikiem mialo byc...
Usuńkto by pomyslal, ze kurki az tak drogie moga byc...
Wychodzi na to, że czarna kura to taniocha!
OdpowiedzUsuńjedna pani z wielkopolski
Usuńchciała kurki mini - nioski
sprzedała mieszkanie
by zapłacić za nie
a mąż? jakoś dziwnie szorstki!
Kurki się nie sprawdziły
Usuńza małe jajka znosiły
pani z Wielkopolski zbladła
o mało trupem nie padła
a mąż, no cóż - wyjechał do Piły.
Wieśniaku M - rym co prawda średnio dokładny, ale puenta - rewelacja!!!
UsuńAniu:)- miałem puentę z dokładnym rymem( a mąż cóż - wyciąga wnioski) ale ta wydała mi się lepsza, kosztem dokładności:)- pozdrawiam:))
UsuńTak.... ta jest lepsza :)
UsuńHano, nie ma tam jakichś tańszych kurek? Bo jeszcze nie wiem, czy wygrałam te miliony w Lotto...
OdpowiedzUsuńSą Inkwi, są zwyklaki też. Stać Cię i bez Lotto. Ale gdyby stadka takich frymuśnych się dochować, nie musiałabyś w lotto grać:)
OdpowiedzUsuńBo wiesz... strach takie hodować, jakby miały np. do Mlądza uciec ;)
UsuńNo nie, Inkwi, musisz ten Mlądz ukrócić, bo z torbami pójdziesz:)
UsuńZ Mlądza to je jeszcze jakoś wydrzesz, ktoś musi tylko odwrócić Agniechy uwagę (np. owca), ale jeśli Zorion zacznie je z rzeki wyławiać, to nie wiem, jak to się skończy?
UsuńZorion wyławia delikatnie, ie uszkadzając.
UsuńSądzisz, że Agniecha będzie próbowała je zawłaszczyć?
Pewnie.
UsuńCo jest z Mlądzem?
UsuńAniuM, do Mlądza, skąd Agniecha, wieją wszystkie stworzenia małe i duże (zwłaszcza owce rogate) należące do Inkwizycji. Istnienie domniemanie, że Agniecha czymś je wabi, hrehrehre.
UsuńA! To już wiem :)
UsuńMoże ja też ucieknę do Mlądza?
Usuńa ja? tez moge?
UsuńTo wiejmy! Agniecha będzie zachwycona!
UsuńWeźmie nas pod skrzydła :)
UsuńPod czarne skrzydła. Bo ta czarna kura na pewno jest już w Mlądzu.
UsuńSzfystkie na raz nie mozecie do Mladza. Trza Kurnika pilnowac. Po kolei, jedna wraca, nastepna jedzie.
UsuńOrszulka, popilnujesz z Mikom, a potem się zamienimy. Albo i nie. To zależy, co zastaniemy u Agniechy.
UsuńCzemu one takie drogie som ?
OdpowiedzUsuńW oczach mi sie mieni od tych zer ;)
Coraz droższe pokazujom ;-D
Usuńmoże przedstawicielstwo majom i necom nas ? ;)
UsuńHrehrehre, Sonicu, nie ten target.
UsuńNo, może jedna Inkwi się nadaje. I Tupaja.
Usuńale od dinozarow to chyba wszystko pochodzi...juz pisalam, ale nikt nie podjal dyskusji naukowej na ten temat.
OdpowiedzUsuńkieszonkowe kurki nawet dobre sa, mozna w domku miec cale stadko. a jajca to wielkosci pingponga czy jeszcze mniejsze?
Ptaki na pewno pochodzą, to bardzo dobrze ugruntowana teoria :)
UsuńAniuM, takie małe kurki??? No dzie!
UsuńPochodzą. Ino niebezpośrednio!
UsuńAniuM., pogrzebio w tej genetyce, pogrzebio i kura im wychodzi! Do tego taka droga! Zmodyfikowany dinozaur, tylko w drugo stronę.
UsuńOpakowana, jajka jak orzeszki laskowe chyba. Ale te pisklaki mnie intrygujo! Mus internet przepatrzeć na okoliczność.
OdpowiedzUsuńnawet na takie rzeczy wypada uzbroic sie w lupe z ronczkom...
UsuńCzy kury od dinozaurów pochodzą to nie wiem, ale koguty wredoty to na pewno:)
OdpowiedzUsuńa dinozaury wredne byly??
UsuńPewnie, Magda. Kury pochodzą od ososi, dlatego takie łagodne są.
UsuńOpakowana, nie widziałaś Parku Jurajskiego?
OdpowiedzUsuńno w zasadzie masz racje, ale nie wszystkie byly wredne, niektore byly calkiem mile i glowy nie zawracaly....
UsuńTe miłe to były mutanty.
Usuńhttp://www.serama-hodowla-drobiu-ozdobnego.pl/?serama,20
OdpowiedzUsuńProszę bardzo tutaj jest cała galeria, pisklęta też. Tylko widzę, że u nas używana jest nazwa "Serama".
Mnie najbardziej interesują jajca od tych kurek, ciekawe czy dałoby się na nich coś zrobić?
Garde, a to ciekawostka w nazwie. Sprawdziłam w gazetce, semara jak byk, chyba, że literówkę zrobili. Pisklaki śliczne, ale nie ma skali porównawczej.
OdpowiedzUsuńTakie pisanki gdybyś machnęła, to za 300 ojro sztuka - najmarniej!
Fajne to zdjęcie kury z puszką napoju nie?
UsuńWiesz, możliwe że jest literówka bo cały czas wujek G. poprawiał mi na Serama , pewnie chochlik drukarski namieszał.
Cena najmarniej taka, tylko gdzie i komu te jajca podprowadzić, oto jest pytanie:)))
Garde, poszukaj hodowli, potem my przypuścimy frontalny atak. Dla jaj.
UsuńHanuś tam wyżej adres jest.
UsuńGdyby ktoś się plątał w okolicy.........
Nie ma sprawy Garde, wystosuję apel.
UsuńPrzesliczne te kurki a pisklaczki tez...ladniejsze niz te czarne, dlatego drozsze!!
OdpowiedzUsuńGrażyna, jak biżutki!
OdpowiedzUsuńZ takom kurkom dopiero Paris Hilton zadawalaby szyku! Ja jednak pozostaje przy czarnej w diamentowej obrozce. ;)
OdpowiedzUsuńPantera, ja też. Lubię czerń. I diamenty.
UsuńW jakiej to nieświadomości człek zyje i dopiero francuska gazeta oczy w kurzym temacie otwiera ;) Ta czarna to takie das auto przy malezyjskim mercedesie :))
OdpowiedzUsuńChociaż ta czarna bardziej się mi podoba.
Lidka, mnie też. To małe takie to jak z bajki dla dzieci. Kudy jem do czarnej kury!
OdpowiedzUsuńA ja lubię bajki! I małe kurki też:) Czarna też jest śliczna, taka kura-czarownica.
UsuńAle miniaturę jak trudno zrobić ;)) A jaka długa droga ewolucyjna od takiego wielgiego dinka do takiej cipikurki :)))
UsuńCipikurka:)))))
UsuńCiekawe, jakie z nas będą cipikurki za pięset pierylionów lat. O ile Ziemia przetrwa.
UsuńMy to będziemy wysocy, wszyscy tacy sami, z taliami osy, ze zrobionymi ustami i nosami, itd.
UsuńI z dugom szyjom, jak te dinozaury.
UsuńNo i przeciwko talii osy nic nie mam. Usta obleco, ale nad nosem musiałabym pomyśleć. W którym kierunku pójść.
UsuńHana, trzeba przejrzeć katalogi i coś sobie wybrać. Po co wymyślać, jak można powiedzieć, chcę mieć nos jak... i tu wybrać model:)
UsuńE, nie, Kalipso. Ja się zastanawiam raczej nad kierunkiem. Góra, dół, lewo, prawo...
UsuńJa trochę zbaczam z tematu ,ale czapla to ptak tak jak i kura ;)))
OdpowiedzUsuńKiedyś w komentarzach Viki pytała czy czaple są w zimie we Wrocławiu . Dzisiaj widziałam jedną jak żerowała nad Odrą ,obok zoo . To chyba jednak jakaś pojedyncza sztuka i pewnie działa na dwa fronty ,żeruje i w zoo i na zewnątrz .
A to maupa. Ta czapla znaczy. Chorongiefka.
OdpowiedzUsuńBo one cfane te ptoki som ,zresztą nie tylko ptaki .Ślady bobrów widywałam w różnych miejscach ,ale były to przeważnie ciągi zielone nad Oławą . Niedawno odkryłam świeże żerowiska w samym centrum miasta ,koło mostu Grunwaldzkiego .W tym miejscu Odra ma kamienne nabrzeża ,ale poniżej tych kamiennych nadbrzeży ,jest dosyć szeroki pasek gruntu porosnięty chaszczami i małymi drzewkami i własnie do tych drzewwk dobrały sie ostatnio bobry . Jak widac zwierzęta wracają i odbierają to co kiedyś należało do nich :))))
UsuńMarija, i mają rację. Tylko co je czeka w tym jałowym i skażonym środowisku, choćby i odzyskanym? To znaczy też, że powoli nie mają się gdzie podziać.
UsuńTak też i dzisiaj pomyślałam. Ludzie zagarniają coraz większe połacie. U nas lasy są na sprzedaż jako działki budowlane.
Usuńale zbieg okoliczności, Marijo! piszesz o miejscu, na którym moja córka zaprojektowała pewien kompleks użyteczności publicznej i składa pracę inżynierską za dwa dni! generalnie nie śpi, ślęczy nad nim, bo jest to bardzo skomplikowany projekt, m.in dlatego, że jest własnie tam usytuowany :/
Usuńa mnie przyprawia o palpitacje serca, bo niby już gotowy, a cały czas robi poprawki :(((
Sonic, będzie dobrze!!!
UsuńSonicu, normalna rzecz. Moja córka szła przez egzaminy jak burza, a ja za każdym razem konauam w mękach. Taki los.
UsuńHanutku, ależ nie zamaco:) Gazetka, to dzięki córce w sumie. Bo będąc w sklepie, kombinowałam , co by tu kurzego PrezesKurze podesłać i dziecko mnie natchło, że przeglądało kiedyś gazetę o kurach.Jak to o kurach, zapytałam, niedowierzając, że wychodzi za przeproszeniem "kurzy zurnal;)
OdpowiedzUsuńFajne ciekawostki wyciągasz:)
Trzymam kciuki za Mikę i Ciebie takoż!
i ja sie przyłączam do ciepłych myśli w stronę Miki !
UsuńPrezesce też dobrze życzę ;)
Sonic, dobrze, że to dodałaś.
Usuńobu prezesowym - trzymamy kciuki za wszystko, szpitalne i nie tylko.
UsuńDzięki Kasia! W sumie nie wiem, może u nas też wychodzi jakiś "Przegląd Kurnika" czy cóś?
OdpowiedzUsuńAlbo takie "Z Życia Kury Wzięte":)))
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy coś takiego jest, ale na pewno powinno być wydawane: "Z życia Dzikich Kur z Pastelowego Kurnika" ;)
UsuńNaklad by znikal w trymiga ;)
UsuńDziewczynki, można powiedzieć, że już jest wydawane. Codziennie, na żywo tworzy się opowieść o życiu Dzikich Kur:)
UsuńZróbmy tygodnik pt. "Życie Kury na Gorąco", hrehrehre...
Usuńtak troszku jakby dwuznacznie.....podrozdzial moze byc "kura na zimno"....
UsuńDobrze kombinujesz Kalipso, ale nakład ni chaliery nie znika!
OdpowiedzUsuńBo on dla potomnych:) Wszystko trafia do archiwów. Kto wie, może jeszcze doktoraty będą pisać...
UsuńHrehrehre, będą się zastanawiać, jaka to rasa kur? Czarne, czy miniaturowe?
OdpowiedzUsuńKolorowe i krzykliwe. Występowanie: cały świat. Jeszcze w Afryce chyba takich nie widziano, ale to kwestia czasu.
UsuńKalipso, statystyki pokazują, że widziano i w Afryce. Jeszcze się nie ujawniły, ale czekamy:)))
OdpowiedzUsuńNo proszę:)))
UsuńHana, Mika, trzymam kciuki za Was obie!!!
OdpowiedzUsuńDobranoc! Śpijcie dobrze, Kurki!
A teraz już dobranoc Kury i Kurska. Nie będzie mnie do środy, ale będę zaglądać jako anonim niezalogowany. Więc uważajcie. Żadnych tam "kiedy kota nie ma w domu..." Wszystko widzę.
OdpowiedzUsuńHana, zaglądaj często:)
UsuńKalipso, masz jak w banku!
OdpowiedzUsuńMika ! Hana!! niech wszystko bedzie dobrze....dzien dobry kurzyska! mgua , trzeba sie gdzies ruszyc...
OdpowiedzUsuńU nas tez mgliście, to tego szadź. Wu o piatej rano wyjeżdżawszy miał poranną gimnastykę, przy szyb skrobaniu.
UsuńTrzymcie się Kurki!!
u mnie bez mgły, ale ponuro i buro :(
UsuńTrzymcie się Kurki !!
Zaczynam zakochiwać się w tych egzotycznych kurach. Ta czarna z poprzedniego postu po prostu wymiata! Ciekawe, co by powiedział Chłop, gdybym zażyczyła sobie taki egzotyczny kurnik? Co ja piszę -Chłop! Co by powiedziały moje psy myśliwskie???!!!
OdpowiedzUsuńMika, Trzymam kciuki, niech ta terapia wreszcie Ci pomoże.
Też miałam dziś kontakt ze służbą zdrowia. Panicznie boję się igieł i odchorowuję każde wkłucie w żyłę. Pielęgniarka przy pobieraniu krwi traktowała mnie tak czule, jak malutkie dziecko. Bardzo mnie tym ujęła. Jak "krwawiłam" na korytarzu i dochodziłam do siebie po kłuciu, dosiadła się starsza pani i opowiadała, jak podczas wojny uciekała z kresów wchodnich przed morderstwami ukraińców. Tak mnie to wszystko emocjonalnie rozwaliło, że publicznie na korytarzu wybuchnęłam płaczem. Ze mną to czasem wstyd iść między ludzi :-)
Jak moja babcia mawiała, wstydzić to się trzeba jak się kradnie:)) Trzeba się tylko cieszyć, że została ci taka wrażliwość, że reagujesz na takie sytuacje. Tobie też mnóstwo zdrowia!!!! Trzeba ci go będzie na Woli!
UsuńRiannon, taki wstyd to żaden wstyd. Niech się wstydzą ci, których to nie rusza.
OdpowiedzUsuńW sprawie kur jesteśmy blisko, mamy plany. Załapiesz się.
Jadę Dziefczynki, narka!
Miko, Hano ! Trzymajcie sie dzielnie. My tu bedziemy czekac :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!! Jak pisałaś ten komentarz to właśnie leżałam pod kroplówką:)))
UsuńBardzo mocne uściski tylko dbajcie o się to bardzo bardzo ważne. Pozytywne nastawienie i myśli dobre my tak tu o was i dla was myślimy.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię kury, :) mają swoje charakterki i to każda inny. Gdybym mogla miałabym kurnik i bardzo bym walczyła by były kurki bezpieczne przed lisami na ten przykład. :)
Tak trochę od czapy ale spójrzcie uważnie na ten link podobno można a i blog jest też fajny.:)
http://brygidaibartek.pl/jak-wyleczylem-sie-z-alergii-historia-bartka/
Dobry wieczór Kurom.
OdpowiedzUsuńU nas mokro, siąpi drobny deszczyk, trochę się ochłodziło. Ciepłe myśli dla Prezesek.
Dobry wieczór wszystkim kurom i kurakom:))) Dziękuję uprzejmie za dobre myśli i życzenia. Wróciłam z Krakowa, trochę zmęczona, ale może być. Drugą dawkę dostałam, następna za miesiąc. Z tym, że jakieś efekty ponoć m ogą być dopiero po trzeciej. Poczekamy, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńAle te kurasy wszystkie fajne:))) Szkoda, że Boni się nie odzywa, ona ma śliczne kurki różnorakie, na blogu Pejzaż wiejski, jest na liście z prawej.
Dobrze ,że już jesteś Mika :))))
UsuńOby te efekty przyszły jak najszybciej :)))
Dzięki Marija!!
UsuńMoja mama, po zmianie leczenia (a wiem, ze chorujecie na to samo) , po uplywie mniej wiecej roku jest innym czlowiekiem. Usmiecha sie, to widac, ze mniej ja boli. Mam po prostu nowa mame! Mika i Tobie podobnych efektow zycze.
Usuńwłaśnie zajrzałam żeby sprawdzić, czy już wróciłaś, dobrze że jesteś :)
UsuńKasia, dzięki, napawasz mnie nadzieją:)) Ordynator powiedział, że wygrałyśmy los na loterii, że załapałyśmy się na ten lek, jest ponoć najlepszy. No to czekam na skutki:))
UsuńDzięki Elajka!
Mikuś, nie wiem co Ci dolega, ale wpis Kasi mnie troszkę uspokoił. Trzymam kciuki, by lek okazał się doskonale dobrany i skuteczny !!!
Usuń:*
Byłam kiedyś na wystawie ogrodniczej. Był tam hodowca z kurkami miniaturkami, takimi z czubkiem. One miały ADHD, nie mogłam zrobić zdjęcia.
OdpowiedzUsuńI ja kciukasy trzymalam Mikus, chociaz zabraklo czasu na komentarz.
OdpowiedzUsuńZdrowka i jeszcze raz zdrowka Ci zycze.
Bardzo dziękuję, nic innego mi nie potrzeba:))
UsuńMika - Siostrzyczko, zdrówka ode mnie!!! Szybkich efektów:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Siostrzyczko!!!
UsuńCzołem Kury! Widzę Was! Jestem u Siostry i trochę się upiłyśmy chyba. Ale Siostrze dobrze to zrobiło. Dostałyśmy gupiej gupafki.
OdpowiedzUsuńHana
Hana, czasem to najlepsze lekarstwo :)
UsuńI to jest słuszny kierunek!!! Tak trzymać:)))
UsuńOtóż to! Fajnie mieć gupafkę:)))
UsuńHanus! Usciski dla Ciebie i Siostry. Taka gupafka czasami jest wskazana i powiem Ci (Wam), ze jest lepsza jak jakies wstretne prochy na wyciszenie, czy uspokojenie.
UsuńTrzymajcie sie Hanus! Polejcie sobie jeszcze, a nawet sie upijcie - buziaki!
Hanuś- ściskam :*** i dobre myśli w stronę Siostry ślę :)
UsuńDziękuję Dziefczenta!
Usuńo matku bosku - doooobrze! a podsuwaj Siostrze co lepsze ankohole.
UsuńOpakowana, dałyśmy radę. Ona czerwone, ja białe - czerwone mi nie służy, białe i ofszem:)
Usuńa naleweczki jakies? jakies koniaczki? calvadosy? RUM????
UsuńCalvados był w użyciu i owszem.:)
UsuńMika!!! bedzie dobrze z takim wspanialym lekiem....czekamy, kiedy zaczniesz pisac, ze jest swietnie!
OdpowiedzUsuńHana...najlepsza to taka gupawka, rozladowuje i nie trzeba prochow! dzisiaj sniezek proszy i ladnie sie zrobilo za oknem, wiec animusz tez bedzie lepszy...
Troche nie na temat, bo to inne zdarzenie, ale najwieksza glupawke dostalam po napadzie w sklepie w Wenezueli, zaraz po zamieszkaniu tam, wlazlam do sklepu jak bandziory juz byli w srodku i mimo, ze widzialam z zewnatrz ze ludziska leza twarza do podlogi, na podlodze, doszlam do wniosku,ze bawia sie w jakas blizej nieznana mi egzotyczna gre i weszlam, przylozono mi rewolwer do skroni i natychmiast zamienilam sie w lodowa figure a trzy bandziory widzac moj absolutny bezruch uznali, ze mnie nie trzeba klasc na ziemi, wiec stalam i patrzylam na to co sie dzieje, najciekawszy byl pewien Wloch, co to mial okolo 150 kg wagi i lezal twarza do gory, bo brzuch mu nie pozwalal inaczej, zwykl sobie w tym sklepie popijac piwo z wlascicielami Portugalczykami...kiedy ten koszmar sie skonczyl dostalam takiej glupawki, ze nie bylo sposobu by mnie uciszyc, smialam sie przypominajac sobie wszystkie zachowania ludzkie, smialam sie i smaialm i lzy mi ciekly...a juz kiedy kolega Wenezuelczyk zeznawal policjantom, ze jemu zlodzieje ukradli, zloty , radziecki zegarek, jedyny jaki, tak zapewnial, znajduje sie w Wenezueli, i prosil zeby za tym zegarkiem weszyli, bo to jest ten trop, i poza tym jezeli im sie uda, to zeby mu zwrocili bo tylko on w Wenezueli taki ma a raczej mial....parsknelam juz niepohamowanym rechotem ku zdumieniu wszystkich wokol. by skonczyc te straszna historie dodam tylko, ze w torebusi mialam moja pierwsza pensje uniwersytecka, i ku memu zdziwiemiu tym rewolwerowcom do glowy nie przyszlo,zeby mnie przeszukac...wszystkich ograbili a mnie nie dotkneli...
"Piękna" historia, wyobraziłam sobie tego Włoch z brzuchem do góry.....Miałaś fart nie byle jaki.
UsuńWloch byl przecudny, okazalo sie,ze wizytowal sklep codziennie by sobie siorbac piwko i byl ofiara wiele razy napadow, bo sklep byl bliski slumsowej dzielnicy i stalym celem bandziorow, wiec ow pan juz nic przy sobie nie nosil, tylko jakies drobniaki i kladl sie na podlodze natychmiast i bez protestow, ale zawsze twarza do sufitu...
Usuń:DDDD
Usuńgrażyna, rzeczywiście z perspektywy czasu trudno się nie śmiać, zwłaszcza ten drugi komentarz mnie ubawił, bo wyobraziłam sobie tę scenkę -rzucajacego się potulnie na podłogę Włocha ;)
Lomatko, straszna historia.
UsuńDobrze, ze nie strzelali.
Grażyna, ty to masz przejścia!!! Krew w żyłach mrozi... Ale ja cię proszę, nie wchodź już do sklepu, jak ludzie leżą na podłodze...
UsuńJuz raz na zawsze wbilo mi sie w pale, ze jezeli ludzie leza na podlodze, to nie jakas egzotyczna zabawa tylko cos sie w lokalu powaznego dzieje, moja kolezanka, ktora wchodzila ostatnia zorientowala sie w czym rzecz i szybkim krokiem a raczej biegiem sie wycofala, co najgorsze miala na reku moja dwuroczna corke, takie zachowanie jest bardzo niebezpieczne, bo moze skonczyc sie strzelanina...nic sie nie stalo na szczescie...
UsuńGrażyna pojechałaś do egzotycznego kraju to wydawało ci się ,ze wszystko jest tam egzotyczne ,zabawy też :)))
UsuńDokladnie tak bylo, to bylo, w tym momencie, moje myslenie...
UsuńGrażyna, nie dziwię się twojej reakcji, ja bym oszalała:)
Usuńo mamuniu.....Grazyna!! leze i kwicze pod stolem, mimo dramatyzmu sytuacji, bo glupim, niedoswiadczonym napadaczom nie wiadomo nigdy co do lba szczeli. Tyle, ze z perspektywy czasu mozna sie smiac. I co? W koncu znalezli radziecki zegarek? zlapali napadaczy?
UsuńGdzie tam !!! kto by sie przejmowal w Wenezueli takimi sprawami...takich przestepstw jest cale mnostwo, codziennie, i na ma sensu nawet wolac policje...w tamtym roku, jak bylam w Andach, to w poludnie dwoch bandziorow weszlo na nasz teren i chcialo wejsc do domu, mimo, ze bylismy w srodku, na szczescie ich przyuwazylam, i skrzyzowaly sie nasze spojrzenia, ich za oknem w drzwiach wejsciowych i moje z kuchni,,,to ich jakby oniesmielilo i znikneli, kiedy wyszlismy do ogrodu, juz ich nie bylo, brama wjazdowa byla otwarta ,dali sobie rade z klodka...kolezanka mnie przekonala, ze jednak trzeba zawiadomic policje, dzwonilam, dzwonilam i nikt nie odbieral, okazalo sie ,ze juz od dluzszego czasu mieli telefony odciete bo nie placili za abonament, rzadowa policja i rzadowe telefony..kto to zrozumie!
UsuńMatko, Grażyna, Ty może jednak zastanów się nad powrorem...
Usuńpowrotem znaczy.
UsuńJak na razie jestem w stanie glebokiego zastanawiania sie...
UsuńNie zazdraszczam Ci tej decyzji. Stąd to wygląda dość przerażająco, ale ja nie znam realiów. A jeśli nie pozwolą Ci wyjechać, jakby co?
UsuńPozwola. pozwola, teraz kupuje tutaj bilet, czyli bede miala powrotny do Polski...moja kolezanka, ktora zajmuje sie moimi sprawami w Wenezueli, radzi mi nie leciec teraz, przede wszystkim dlatego, ze nic nie mozna tam kupic, chodzi o jedzenie...wszystko jest wielkim problemem ...na razie mi sie nie spieszy, tylko szkoda mi domu w Andach. Pewnie sie wybiore, ale jeszcze poczekam.
UsuńPrzerazajaco wyglada i pewnie jest, ale jezeli zna sie realia i potrafi poruszac sie po kraju to mozna jechac. Zagrozenie najwieksze to przestepczosc i potencjalna mozliwosc rozruchow z powodu braku zaopatrzenia w podstawowe produkty, podobno kolejki sa kilometrowe i zdarza sie ,ze konczy sie agresja ..porzadku podobno pilnuje Gwardia narodowa, ale ja przezylam juz w Wenezueli kilka wybuchow spolecznych i wtedy nie ma Gwardii, ktora moglaby sytuacje opanowac. Miejmy nadzieje ,ze do rozlewu krwi nie dojdzie!
a co na to nie mieszkanie w Andach Twoj slubny?
UsuńNo wlasnie, co moj slubny! nie jest szczesliwy na pewno, wolalby tam, nawet kiedy musialby godzinami walczyc o cokolwiek do jedzenia, zostal na zime w Polsce, ze wzgledu na przyjazd corki i wnuczek...a teraz jest jakis malo zdecydowany, w tamtym roku wrocil do Wenezueli wczesniej niz ja, w tym roku mimo,ze niby wolalby tam, nie robi nic w tym wzgledzie, ja na razie zostaje... w tej chwili prowadze polityke pod tytulem..."czas na mnie...40 lat w Wenezueli, teraz nalezy mi sie Polska"
UsuńMatko, to są prawdziwe dylematy. Rozumiem Was oboje.
UsuńDzień Dobry Kurom.
OdpowiedzUsuńNiech Wam wszystko dzisiaj sprzyja. Nie wiem jak u Was, ale u mnie szaro i zgniło, niby powyżej zera, ale zimno.
Ciepłe myśli wysyłam wszystkim.
Hana, mam nadzieję, ze nie masz kaca.
Cześć Kurki! Nie mam kaca, piłyśmy kulturalnie, poza tym, że w efekcie była gupafką.
OdpowiedzUsuńGrażyna, Twoja historia też mnie rozśmieszyła - jak w filmie normalnie! I ten zegarek bezcenny, nie mówiąc o Włochu:)))
Smiech-najlepszym lekarstwem. na wszystko;)
OdpowiedzUsuńSnieg pada.Juz oczyma wyobrazni widze, tez zasniezone stoki..
Dobrego dzionka!
oglądałam kiedyś super program o tym, że kury pochodzą od dinozaurów, ciekawe bardzo :)
OdpowiedzUsuńNo jak dobrze tu wejść śmiech pomaga a gupafka jest jakże często świetnym lekarstwem. Miałam kiedyś takie zdarzenie piałam ze śmiechu łzy leciały ciurkiem.
OdpowiedzUsuńTo humor sytuacyjny.
Wróciłam ze szkoły ojciec drzemał na małym stołeczku przy piecu, brat na wyższym sporo obok, ale też przy piecu. Po cichu nie budząc nikogo nałożyłam sobie na talerz i jem i nagle kichnęłam a ja potrafię jakby z moździerza strzelił i brat zleciał z tego stołeczka i siedział przerażony na podłodze a ojciec miał taką minę że .... no do dziś mam w oczach chociaż już pół wieku minęło prawie. :))
Mówię wam do dziś moje kichnięcie może przestraszyć, mój może to potwierdzić. Nie jeden raz podskoczył strzałem z moździerza uraczony,
Dobrze że się umiemy śmiać to zdrowie samo jest. :))
Ela - w skali kichacza - mozna porownac Twoje kichanie do kichniecia dzidzi-pandy z youtube?
UsuńNajwiekszą śmiechową głupawkę jak do tej pory miałam w szkole po lekcji konstrukcji budowlanych . Na lekcji atmosfera była gęsta ,przez całe 45 przepytywanko . A potem na przerwie wystarczyło jakieś słowo przez kogoś wypowiedziane i puściło ,jak myśmy wtedy rżeli ;)))
OdpowiedzUsuńNajbardziej pamiętam głupawkę z pociągu do Rytra. Jechałam na obóz wędrowny i zajmowaliśmy cały przedział. Ktoś coś powiedział i przez ponad godzinę wszyscy rżeli nie mogąc przestać. Najśmieszniejsze było to, ze później nie mogliśmy sobie przypomnieć co nas rozśmieszyło.
OdpowiedzUsuńKurki śpiom? Śpiom.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie śpiom bo tyrajom ;) ale zaraz będą spać!
Usuńco, znów wpadłam zgasić światło? no to dobrej nocy życzę i zmykam :)
UsuńA nie śpiom!
OdpowiedzUsuńA co robiom?
UsuńIdom spać.
OdpowiedzUsuńHrehrehre! Dobranoc! Dzisiaj bez głupawki!
OdpowiedzUsuńDzisiaj u mnie głupawka:) Dobranoc!
OdpowiedzUsuńOpakowana juz sie przeszla po kurniku i nie powiedziala dzien dobry, to ja mowie oficjalnie.....Dzien dobry wszystkim kurom!
OdpowiedzUsuńMasz racje, ja jakas niekrutrarna jestem, jak bum cyk cyk...nie wiem skont.....szaro buro, popadywa to i tamto, ciezkie dosc zlecenie w szpitalu kawal od domu. ale juz w domu, a tu szal i napoj cieply.
UsuńDziędobry!!!
Dobry wieczor !!!ja tez z napojem cieplym w reku, bardzo to lubie, to ciepelko . ktore promieniuje na cale cialo.
Usuńco prawda z panieńskiego blogowego jestem papugą a z zamężnego realnego też nie kurą to i tak macham lada świt przy ,,sierodzie" piekielnie wrednej klimatycznie i z chorą człowieką w rejonach kudłatej czyli wypisuję jakoz mnie boli azaliż : zatoki , gardziel górny,kinol zasmarkany cieczą ciekłą zwana gilami ( dawno temu pewien przedszkolak uswiadomił mnie że to gęste w palcach memłane to gluty ), uszami bolącymi i głuchymi też i wysoka temperatura w całym człowieku włacznie z zarostami
OdpowiedzUsuńGryzmolinda vel Dośka
Oessu, Gryzmolindo, tak sugestywnie opisałaś swoje dolegliwości, że aże mię zarost zaszczypał.
OdpowiedzUsuńE to u mnie pikuś, ino łeb nap... przepraszam, boli.
OdpowiedzUsuńCzy Wy tez Kury, nie lubicie stycznia?
Mam ochotę się pochlastać, rozwieść, wpaść w alkoholizm. Ratunkuuuu.
ja tam nie lubie listopada, który jest poczatkiem szarugi, zimna i nocy średniowiecza brrrr
Usuństyczeń jest zapowiedzią zbliżajacej sie gdzies tam niedaleko wiosny i jakoś nie jest mi niemiły
Ty się, Kasiu tylko nie rozwiedź z Kurami
a napic się możemy, nawet powinnyśmy, bo ja już od dzisiaj mam tylko połowę stresa, a to nalezy opić !
Dzieńdybry, Kureczki :)
tak tak..wiejska medycyna nalewkowa oznajmia , że można się medykamentami owocowymi w sensie syropami uzdrowić zacnie . Ja jednako zaczynam od miodu generalnie mocno pitnego i po malusiu przechodzę do pigwy , następnie wiśni i ajerkoniaku ( ale ten medycznie jest wypijany na gwałt)...zakazuję nacierania się spirytem ponieważ owy wysusza skórę , natomiast dogłębnie z owockami leczy .
Usuńna wiosnę czekam że ho cho
Gryzmolindo, ale że jednym ciągiem, tzn kieliszek mniodku, potem naleweczka z pigwy, następnie kieliszeczek wiśnióweczki i gwałtowny łyk ajerkoniaku ???
Usuńpodoba misie ta kuracyja, nie wiem tylko czy na drugi dzień będe pamiętać tę kurację ;P
takiego stycznia to moze nie lubimy, ale gdyby byl sniezny, w bieli i jeszcze ze sloneczkiem, przy lekkich minusach temperaturowych to bym lubila...
Usuńdobra pigwowka nie jest zla...w daczy mam taki baniaczek wielolitrowy i czeka i czeka, teskni....
Usuńopakowana, zazdraszcam, bo ja uwielbiam pigwówkę
UsuńNo właśnie, Dośka, mnie zaintrygował ajerkoniak na gwałt. Pije się go przed, czy po?
OdpowiedzUsuńChodźcie podrzeć pierze na nowym wybiegu!
OdpowiedzUsuńno masz....
Usuń