niedziela, 4 stycznia 2015

O Kasi co stanik zgubiła

To przeniosłam, bo temat się nie wyczerpał. Komentarze do północy należą do Opakowanej!

Ataner niechcący i nicniewiedzący (prekursorka taka) zapoczątkowała nowy cykl pt. "Kury listy piszą." Jako druga głos zabiera Opakowana. Wpis, którego autor(ka) zbierze najwięcej komentarzy od momentu opublikowania tekstu do następnego dnia do północy, otrzyma nagrodę-niespodziankę.
Mówi Opakowana:
O podrozowaniu z bagazem
O podrozy z bagazem mozna w nieskonczonosc i jakby mi pozwolono, pewnie bym pisala w nieskonczonosc, bo sie najezdzilam i nalatalam duzo. Oba dziecka w zasadzie tez, a slubny sluzbowo -
to juz nawet nie ma co sie w szczegoly wbijac!

Ale o drobiazgach z innych podrozy bedzie albo na koncu albo w ogole albo kiedy indziej.

Dzis (pisane bylo w poniedzialek 29go) Dziecko Mniejsze pojechalo do domku....walize miala w normie wagowej (23kilo), ale podreczna - 13 kilo (limit - 8), pod swoja torebka niewielka starala sie nie uginac (4.6kilo).....do tego wiozla pasztet. Do Uk nie wolno miesa wwozic...Dziecko mowi - co mam powiedziec  jakby ogladali nie dajbuk, wenszyli . No to mowie -powiedz, ze to keks swiateczny (angielski keks swiateczny jest bardzo ciemny, pelen rodzynek etc)...na co dziecko, turlajace sie
po polodze.... ZE SLONINA NA WIERZCHU??? Doszlysmy do wniosku, ze moglaby mowic, ze to jest tradycyjne polskie swiateczne ciasto, wlasnie ze slonina na wierzchu!! No bo ktory celnik w UK bedzie
wiedziec, ze nie jest. Jakby co mozna powiedziec, ze to z Kurpii, albo Kujaw, badz Beskidu Wysokiego.

Pakowala sie, pod moim okiem, ze 3 godziny, prawie do ostatniego momentu.

Wielka walize dalo sie zapakowac jako tako, choc Dziecko lezalo na niej, zeby ja zapiac (waliza sztywna, ale na zamek i jednak przepieta grubym nylonowym paskiem specjalistycznym,
doswiadczenie nas nauczylo WSZYSTKO opasywac paseczkiem...), a ja zapieralam nogami, z Dzieckiem na walizie, zeby ciasno zapiac paseczek. Mysle, ze pasztet uplaskal sie...a moze nie, bo byl
zamrozony.

Bagaz podreczny zaczal byc problematyczny od pierwszego kopa. Jeden z prezentow od braciszka i bratowej byl w przepieknej urody pudelku (nie piesku a tekturze ozdobnej) i co sie dokola polozyo,
to to sie zesuwalo  tak, zeby ugniatac pudelecko wiec  się zawzielysmy ze pojedzie nie pogniecione etc etc....Dziecko wzielo z domu walizeczkie podreczne nylonowe pol-mietkie....ja przywloklam alternatywe - calkiem sztywna walizeczke na klipsiki a nie zameczek. Przepakowalysmy, bo walizeczka jest nieco wyzsza.
Guzik, komputer nie wchodzil, poza tym tatus oswiadczyl, ze ta sztywna siedzi w szafie, bo ma jedno koleczko rozwalone. Wracamy do tej na zameczek...upchalo sie, wazymy - 13 kilo z kawalkiem.
Wyjmujemy komputer w torebce komputerowej i wkladamy do szmacianej, zeby cichcem, jakby co, wycignac 3 sztuki ceramiki od Mamusi, cos tam i cos tam zeby walizeczka byla lzejsza...

W drodze na lotnisko Dzidzia wyciagnela telefon zeby robic notatki dotyczace klamstw , jakby ja zaczepiali na nadaniu bagazu, bo tyle nawymyslalysmy...poczawszy od glupiej wagi -ktora liczy w kamieniach (jednostka wagi ang. - 6.2 kilo...), do tego, co ma na siebie zalozyc na wypadek jakby chcieli podreczny bagaz wazyc, etc etc..wesolo nam zeszla droga na lotnisko, hrehrher

Dziecko zrobilo dla fatyganta dwa super szaliki na drutach, z tym, ze jeden jest z jakiejs bardzo grubej wloczki, robiony niezbyt luzno - wyszedl dosc ciezki. Mowie jej, zarzuc na szyje
szalik, ona - ze przeciez juz jeden ma, ja - powiedz, ze to jest specjalny szal zydowski do modlitw i nie mozesz zdjac.  Na co dziecko - no ale przez bramke musze isc bez szalikow, kurtek,paskow, butow, okularow, zegarkow, wdzianek...no to mowi - dobra- zdjemij, ale im mow, ze to tylko dlatego, ze trzeba, przezegnaj sie tajemniczo 3 razy i zdjemuj...

Dziecko tez mialo robotke na drutach (z zylka, czyli nie drongi do wydlubywania oczu).

Mowie jej - jakby co to najpierw mow, ze glupia mama ma gupia wage, bo w domu to wazylo tyle i tyle....
ALBO
ze przylecialas z dokladnie taka sama waga bagażów ALBO nie przeczytalas detali wagi bagazu
ALBO sie rozplacz.

Na wszystko mialam to samo jedno wyjscie - rozplakac się.

Dziecko rzeczywiscie po kieszeniach upychalo klamoty, wieszalo wedle szyi oba szaliki dla fatyganta oraz kable komputerowo-telefoniczne, do laptopa wrzucila ceramike dostana, do torebki wcisnela kawalki komputera, przy przejsciu przez security miala 7 wanienek na przedmioty, a na przeswietlaczu i tak bylo za duzo w jednym, dziecko sie napocilo, ale przynajmniej na miejcu bedzie czekal fatygant, ktory ja do domu odstawi. fiuuuuu

W UK okazalo sie, ze nalezy nie tylko pokazywac  przedmioty elektroniczne ale i je wlaczac czy aby to nie atrapy. To chybatylko dla wylatujacych...

Ale doleciala, teraz pewnie szuka a to drugiego buta a to jakiegos kabelka, bo wszystko sie wymieszalo...

A podroze z bagazem zawsze sa zabawne...mnie i dzieciom (bo czesto jezdzilam tylko z jednym badz dwoma dzieckami) udalo sie:
- jechac z 26 kiloma bagazu i w Paryzu pan wazacy to zamiast mnie tymi walizami obic powiedzial - Madame, to za duzo jak na jedna Dame…

- jechac z 2 i pol rocznym Michasiem z bagazem w liczbie 5 sztuk(w tym pudlo z linii lotniczych z zakupami do Polski w stanie wojennym - lato 1982, ktore pani na cle w Wwie kazala otworzyc  a
pudlo bylo zamkniete na tasme klejaca, ktora dziala tylko raz...) - bagaz wazyl 76 kilo

- jechac do Nigerii przez Berlin z noclegiem w Amsterdamie , tez z M. w czasach przed komputerami, komorkami etc  i w Berlinie okazalo sie, ze przy przenosinach bagazu nie ma mojej torby pomylkowo nadanej w Warszawie (siedzialam i rozmawialam z Mama przyjaciela, co w Bialolece siedzial, ona dostala ode mnie list dla niego , ktory dzielnie przemycila a kolega przykleil  do spodu pryczy powyzej i czytal w chwilach mocno czarnych...jak uslyszalam swoje nazwisko i ze jak zaraz nie pojde do samolotu to mi leb urwiom, wiec nadalam w pospiechu za duzo bagazu). W torbie
byly: paszport uk, karty kredytowe oraz wiza nigeryjska na która sie czeka 3 miesiace. Znalazlo sie, owszem, z oderwanym papierkiem dokad to ma leciec...

- wysiasc w Amsterdamie z autokaru o 5 rano, srednio przytomnie, z mala coreczka, zostawiajac za soba torbe lalek Barbie wartoscio kolo 200 funtow, bo rodzina wszedzie dziecku dala po
lalce....oraz bez pudelka jeszcze dosc swiezych paczkow od Bliklego.Zznalazly sie. Wszystkie.

- slubny dosc szybko po 11 wrzesnia 2001 musial leciec doChicago. Poprzedni wyjazd - tuz po, do matuszki rasiji okazal się ciekawy, bo bagaz nie dolecial na pore i slubny musial zakupic ruskie tekstylia oraz obuw....a po 11 wrzesnia to kontrola bagazu byla straszna zupelnie. Wiadomo bylo w sumie, ze jak jedzie na konferencje na 2 dni, to bagaz go nie dogoni. Zadzwonil, zapytali sie okazalo, ze bagazu podrecznego ZADNEGO nie mozna. W ogole, zero, zadnej torebusi, zadnego piterka, NIC.....no to zapakowałam slubnego w kieszenie...w jedna kieszen koszula, w druga gacie i skarpetony, w trzecia dokumenty, w czwarta dokumenty z którymi jechal. W piata torbe platikowa, w ktora to upchnie wszystko pozniej.  Wszysko dobrze do momentu, kiedy sie okazalo, ze KLM WLASNIE rozluznil te ograniczenia i MOZNA miec maly podrecznybagazyk.  Maz wygladal niezwykle elegancko z reklamowka....

Co do podrozy Dziecka, to, jak przyjechala i rozpakowala prezenty to powiedziala - wiesz, jak bede wracac to bede miec TAK MALO rzeczy, ze wloze te podreczna walizeczke do duzej i jako podreczny bede miec tylko ten maly plecaczek....obie się turlalysmy po glebie na to wspomnienie...

Dobra, wpis jest chyba za trzy wpisy, dygresji zaskakująco malo....moge zaraz pomyslec o dygresjach, bo co to za wpis bez dygresji....

Zdjec nie ma, bo kazdy moze sobie wyobrazic walizy....choc....moze Hana cus narysuje?

Post scriptum
Wlasnie rozmawialam z dzieckiem, ktore mowi, ze jesli jej jednego stanika nie ma tu, w domu, to znaczy, że zgubila na lotnisku - i jak to dziecko ujelo - plaskie deski by moze nie zauwazyly, ale ona by zauwazyla na pewno... potem poszukam.

Dobra - lece sie ubrac cieplo od odwloka, bo dzis smieciarze maja byc, mineli nam 2 tyg temu i caly garaz smierdzi. a dziady byli wczesnie, wiec trzeba leciec, wystawic i juz sie nie marwtic.
Ściski
Malaria
Opakowana towarzyszy swojej Córce w drodze na lotnisko
Zdarzyło Wam się zgubić stanik? Albo spódnicę?

105 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. jednak staniki i brak majtkuff to chodliwy i nośny temat ;P

      Usuń
    2. Kasiu, dam znać jakby co .. :)

      Usuń
  2. Viki, tak było, jest i będzie, chociaż nie rozumiem, co fajnego jest np. w staniku? Poza biustem oczywiście, który, jeśli się przyjrzeć, śmieszny jest. Jak i reszta człowieka. Weźmy, dajmy na to, taki nos, albo ucho...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no w sumie taaaak, nosy bywajo śmieszne , a nawet straszne ;P

      Usuń
    2. mnie w sumie już nie raz zastanawiało, czy ludzie są piękni, bo taki dajmy na to Kosmita, czy nie uważałby nas za pokraki ???

      Usuń
    3. No śmieszność to się chyba tam zaczyna ,gdzie nam sie coś w kimś ,albo w czymś nie podoba ;)))

      Usuń
    4. albo i nas, chociaż to już wówczas przestaje być śmieszne :))))

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. jakie my som pokraki?? UFOludki pokraki, bo to i zielone, i jakies antenki ma ;)

      Usuń
    2. Hana, czy my się mamy obrazić, czy wręcz na przeciwko ???

      Usuń
    3. my tez mamy antenki ....a niektorzy bywaja zieloni po nieswiezym tatarze przecie!!

      Usuń
    4. Viki, naprzeciwko! Takie Wam komplimenta sadzę!

      Usuń
  4. Elaja, ale przyznasz, że nos to okropnie śmieszny jest z temy dziurkamy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, słoniowy śmieszniejszy, z naszym idzie wytrzymać ;) Hana, to teraz o północy nowy post się będzie ukazywał?? zawsze?? jak u Pantery? ;) boś rzekła, że tylko do północy Opakowana komentarze zbiera

      Usuń
    2. Elaja, e, nieee, aż tak to nie. Ale musi być jakaś granica zbierania komentarzy, żeby się na nagrodę załapać.

      Usuń
    3. no ok, to niżej masz podane punkty do tej granicy, żebyś nie główkowała jak to podliczyć po wróceniu prądu!

      Usuń
    4. a najpiekniejszy jest mokry psi nos....

      Usuń
    5. Dzięki Elaja, odnotowane!

      Usuń
  5. Zgodnie z obietnicą - moja opowieść o zgubieniu (wywianiu) kostiumu kąpielowego:)
    W trakcie jednego z rejsów po Bałtyku zdarzyło się coś niesamowitego - totalna flauta - żadnego podmuchu wiatru, morze gładkie jak stół. Z początku bardzo mam się to spodobało, słoneczko grzało, woda za burtą ciepła, mogliśmy się kąpać za burtą na głębokości... kilkuset metrów:) Oczywiście w takich sytuacjach głupota się czepia człowieka - więc wskoczyliśmy do wody, pływaliśmy obok stojącego jak zaklęty jachtu, itd, itd:) Po wyjściu na pokład i przebraniu się w suche ciuchy powiesiłam na burcie, przypinając klamerkami, mój kostium kąpielowy. Wiatru nadal nie było...
    Trzeba wiedzieć, że wśród żeglarzy istnieje taki przesąd, iż wiatr może zacząć wiać, jeśli się podaruje coś Prozerpinie, co się jej spodoba:)
    Po jakimś czasie wyszłam na pokład i zauważyłam, że mojego kostiumu nigdzie nie ma. Zaczęłam szukać dokładniej, pytać, czy przypadkiem ktoś go nie przewiesił. Nikt nic nie wiedział, ale wiatr zaczął dmuchać:))
    Do tej pory nie wiem, czy Prozerpina sama go sobie wzięła, czy też jakiś członek załogi, będąc w rozpaczy, że żaglowiec stoi, a do brzegu daleko, "ofiarował" go, wyrzucając za burtę:))))
    Zadziałało:) I jak tu nie wierzyć w przesądy... żeglarskie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może inny ekhem członek załogi se go w skrytości nosił ?;)

      Usuń
    2. A to dopiero! Arteńko, może rzeczywiście to nie Prozerpina?:))))))))))

      Usuń
    3. Od razu tak pomyślałam. Że to raczej Neptun.

      Usuń
    4. Arte grunt to odpowiednia "ofiara" ,ty nie stałaś sie przypadkiem ofiarą tej ofiary ,miałaś zapasowy ,czy na gółke musiałaś pływać ,no bo chyba nie w bieliznie ;)))

      Usuń
    5. Bardzo ładne określenie - "na gółkę":))))

      Usuń
    6. Też jestem ciekawa i też mi się "na gółkę" podoba (do słownika z tym!). :))

      Usuń
    7. Dziewczyny nie będe się podszywać ,ta "gółka" ładna ,ale nie moja ,to chyba jakiś regionalizm ,tam gdzie bywałam tak sie mówiło . Tylko nie pamiętam w którym miejscu mojego bywania to było ;)))

      Usuń
    8. Marijo, to nie ma znaczenia, ino to, że to Ty przywlokłaś to do Kurnika:)

      Usuń
    9. Arte, też obstawiam Neptuna :)

      Usuń
    10. Mniej więcej około godziny siódmej spojrzał na kolegę i powiedział:
      — Ty, jak ci się zdaje, będą nas rznęli na gółkę, czy przez spodnie?
      — Daj mi święty spokój!... — rzekł Borowicz.
      — No, jak ja strzelę w zęby Pazura, to jemu się zaraz odechce. Akurat mu się dam... Jeszcze czego... na gółkę...
      [Stefan Żeromski, Syzyfowe prace, Rozdział IX]

      Usuń
    11. Co do Neptuna, to z nim związane są zupełnie inne przesądy:)

      Usuń
    12. przesady przesadami, ale opowiesc dobra i daje do myslenia czy aby neptun pod tym swoim giezlem boskim nie nosi bikini w kwiatki badz grochi.....bardziej mu grochi pasujo.....

      Artenka - Ty tak z rekawa cytujesz Zeromskiego????????

      Usuń
    13. Dzięki Arte :)) Wiedziałam ,że Ty nam wyjasnisz skąd ta gółka ,bo jak nie bedziesz pamietała to skąś wygrzebiesz ,dlatego sie zaasekurowałam hehehe . Ja co prawda kiedyś czytałam Syzyfowe prace ,ale to było tak dawno ,więc albo mi się to określenie tak podobało ,albo musiałam je jeszcze potem słyszeć .

      Usuń
    14. Kostium raczej w grochi (albo nawet jakieś paski) i jednoczęściowy a nie bikini:)
      I nie z rękawa:)))
      Opakowana, pytałaś kiedyś o Impresję - tak, trochę ją znam:)))

      Usuń
  6. Hej Kurki. Czytam Was cały wieczór, humor dobry mam chociaż łeb mi trzaska i dlatego się nie odzywam.
    Pozdrawiam nocną porą i chyba będę się musiała wspomóc pigułą i iść spać.
    Pogoda w K była dzisiaj dynamiczna. Od słońca po zadymkę śnieżną, może dlatego ta głowa.
    Dobrej nocki życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zadymka ??
      we Wro słonko było
      ewa, Ty ze Śląska ?

      Usuń
    2. Ale wiater głowę chciał urwać ,przynajmniej w trakcie mojego spaceru :)))

      Usuń
    3. no chciało, ale dało się wytrzymać, gdy świeciło :)
      też byłam na spacerze
      kurna, jutro powrót do Uć:(

      Usuń
    4. U mnie waliło śniegiem całą noc i cały dzień i zadymka też była solidna.

      Usuń
    5. no i se wygdakałam- wali śniegiem we Wro, a tu wracać trzeba buuuu

      Usuń
  7. Ewa2, u nas także samo, czyli paskudnie. I też mam coś z głową:)))
    Viki, Ewa2 z samego Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. acha:)
      Hanuś, to tyś biedna, nie dość, ze pokraka to i z głową coś nie teges ;)))

      Usuń
    2. i zielonkawa, i z antenkami....a ja od Nowego Roku to bylam jakas taka kanapowa i w pizamie...i to mnei strasznie denerwuje....az sie dzis obudzilam i poczulam wulkanik we wnetrzu czyli wracam do normy. I dobrze, bo musze skrocic rekawy kurtki - mam bardzo krotkie raczki (typowy UFOludek...) - ronczki , nie te ze sczypcami. wszystko musze skracac. no i choinke trzeba zlikwidowac do konca i slady swiateczne uprzatnac a i na miasto jade z siostra blizniaczka sie spotkac i na imppreze jechac gdzies na prowincje .

      Tu mamy piekny wschod slonka bez chmur, wiec kolory przechodza z kremowo rozowego przez kremowy do kremowo-blekitnego, do blekitu i na 1. planie taka pokrecona wierzba - cudo! az zdjecia temu zrobilam :)

      Usuń
    3. ja też w kanapowca się zamieniłam, aż mnie gęsia skórka oblatuje na myśl o środzie :(

      Usuń
    4. Viki, tak mam i całe życie się borykam. Z to głowo znaczy. Do tego mam jak Opakowana - rąsie krótkie, nuszki do kolan (sorki Opakowana!) i też szfystko muszę skracać. Taki pokrakufff..

      Usuń
    5. to mysiostry blizniaczki som, Hana, z fasonu, bo pozatym to jestem blizniaczka z Avilma.

      Usuń
    6. To my trojaczki w takim razie.

      Usuń
  8. A ja proszę o skopiowanie ostatniego komentarza Opakowanej pod poprzednim postem, bo szkoda by było, żeby tam został zapomniany:))) Tam jest opisane, jak prawie gajowy Marucha pomagał Opakowanej uszyć bikini i ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kopiuję więc :
      opakowana4 stycznia 2015 22:22
      Ja wprawdzie nie zgubilam kostiumu, ale jeden, bikini to bylo, skurczyl sie w uzyciu - na mnie. Przypielam sobie wykroj do bawelnianej krateczki...przyszedl moj kolega Marucha (prawie gajowy) i powiedzial, ze mi pomoze...ale ze sie nie znal na szyciu, to zamiast wyciac kawalki z zapasem na szwy, to wycial jak leci, wzdluz papierowych kawalkow. wiec kostium JUZ z zalozenia bedzie lichszy....milimetry byly na szwy i zalozenie i na gumke... Oczywiscie materil zapomnialm uprac przed szyciem. Premiera tego cuda byla w jakims miejscu, gdzie gorace zrodlo bilo i mozna bylo sobie lezec we wodzie goracej. i ta woda zadzialala na kostium, bo jak z goracego zrodla wychodzilam, to nie wiedzialam co mam zakrywac rencyma.... za malo rak mam.

      Usuń
    2. jejku, opakowana chyba ma ze 199 lat.. tyle przygód u jednej małej kobietki, no no ;PPP

      Usuń
    3. Dzięki, Viki:) A ja nie pomyślałam, że sama mogę to zrobić:)
      Opakowana lubi przygody, z wdziękiem o nich opowiada, umie się śmiać z wszelakich perypetii. To i przygody szukają Opakowanej!

      Usuń
    4. To jest umiejętność ,ona po prostu wszystko co ją spotyka potrafi zamienic w przygodę ,takie podejście do zycia ,no i drobnostka potrafi to jeszcze opowiedzieć :))))

      Usuń
    5. Ilość przygód Opakowanej starczyłaby na 10 osób co najmniej...

      Usuń
    6. czuje ciezar na mech barkach....

      Usuń
  9. Kury, nie mam prądu, jadę na UPS, muszę się rozłączyć, kurna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ups, to bida! żeby szybko "wrócił"!!

      Usuń
    2. o matku bosku....u nas byly braki tysz...wyszlim z domu, wracamy a oprocz tv (zawsze zostawiamy wlaczony) to i radio brzeczy i sie przekrzykuje z telewizjorem...i tak chwilowo nam wysiadalo ze 3 razy jak juz wrocilim dodom. ale zeby tak na dluzej.. mam nadzieje, ze juz jest, w nocy mniej potrzebne.

      Usuń
  10. Hanuś, w całym domu ne ma ??? Może żarówka się przepaliła !

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobranoc wszystkiem kurom ,idę na pewne łono ;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. papapa
      jak mnie dalej tak internet będzie się rwać to i ja zrywam się do łóżka :)

      Usuń
    2. dobranoc :) u mnie też przeglądarka czkawki dostaje i się wiesza, ale myślałam, że to Mozilli wina, nie neta

      Usuń
  12. a Mika gdzie? dziś wzięła wolne? bo że teraz Hana ma przymusowe wolne, to już wiemy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ja, tylko miałam tłumaczenie do skończenia:))

      Usuń
    2. widziałam, że się zameldowałaś, ale już zdążyłam się wylogować i do spania komputer szykować ;)

      Usuń
  13. Hana, tu do północy były 43 komentarze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wcześniej 271, więc na konto Opakowanej wpada 314 punktów

      Usuń
    2. i kto ją teraz przebije ???
      i o czym musi napisać ???
      :DDD

      Usuń
    3. nie ma szans ;) i Hana już ma gotową nagrodę za podium - oryginał umieszczonej tu ilustracji :)

      Usuń
    4. Trzeba by było chyba jakąś Odyseję napisać albo inną Kalevalę...

      Usuń
    5. a myslisz, ze kalevala i odyseja beda dobrym tematem do gdakania????
      ja tam sie ciesze, ze sciagnelam sobie porwanie Doni Agaty, wprawdzie nie na kundelka, a na czytanie w kompiuterze, ale mi to nie przeszkadza zupelnie :)) i zaraz wysuplam pieniazka na 100-letniegoo staruszka, co to przez okno dal noge. to moga byc tematy.....

      Usuń
    6. Proponuję Ulissesa, albo "Absalomie, Absalomie" Faulknera. Czytałam coś ze czy lata i nie przeczytałam...

      Usuń
  14. spadam spać, bo wychodzi mi, że dziś razem z Viki gaszę tu światło ;) dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapóźniona zgaszę:))

      Usuń
    2. jesteś, Mikuś :)
      ale ja już też spadam, dobrej nocki
      napiszę do Was już z Uć :)

      Usuń
  15. Opakowana pasta co mnie zabrali ją na lotnisku w UK http://primula.co.uk/how-we-make-primula.html :)
    Przesmaczna. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ela - nie ma w PL Primuli? taaaki dobry serek topiony w tubce!....my kupujemy te ze szyneczko. mozna wciagac prosto z tubki! ale jemy czesto cywilizowanie - na krakersiku, czesto domowej roboty....no tak, jak tubka zawiera ponad 100ml to sami zezreja na tem lotnisku. wprawdzie to nie plyn a maziaja, ale szminki i maskary tez probuja traktowac jako PLYNY!! ja tam przemycam w kosmetyczce jak rowniez wielgie grube igly (w porponetce), jeszcze mnie nie nakryli..

      Usuń
    2. Kurcze, a ja caly czas myslalam ze to chodzilo o paste dozebow, troche sie zdziwilam, ze Ela ja bedzie jadla, ale jak bylam mala to tez jadlam taka pomaranczowa hehe.. Dopiero jak opakowana napisala ze kupowala ze szyneczkom to zajarzylam... Czy ja moze kaffki dzis nie pilam, czy co ?

      Usuń
    3. Annavilma, czaśnij drugą, rozjaśni Ci się. Inaczej nie połapiesz wontkuf.

      Usuń
  16. Dzień dobry! U mnie pięknie jak w bajce! Pada śnieg grubymi płatami, wszystko już białe, czyste, puszyste.. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja mam duza nadzieje ze ta Twoja bajka do nasz nie dojdzie. U mnie lepsza bajka jest bo sloneczko swieci i NIC nie pada, ani deszcz, ani bronboze snieg ...

      Usuń
    2. A u nas wczoraj napadało jakichś białych kulków, a nie płatków. I leży toto, i nie ma zamiaru zleźć.

      Usuń
  17. dzień dobry wszystkim :) u nas późna jesień - gołe drzewa, ale wciąż zielone trawniki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam Kurki :) U mnie też pada to białe ....coś tam. Tak se na drobno leci, ale skutecznie pobieliło wszystko. Nie lubię :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Bonjour!
    Nic nie pada, slonce swieci mroz szczypie w policzki, zdrowo tak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bon żur Kasiu :) Fajna taka pogoda, u nas plus jeden i ciemno.

      Usuń
    2. Bążur, madame. u nas przelotem padal cukier puder przedwczoraj, ale widac zmienil zdanie, wiosna-jesien, CZUje, ze dni dluzsze!!!!!!!

      Usuń
    3. U nas też ślicznie i biało, jak we Wrocku. Ale to JUŻ topnieje.

      Usuń
    4. Bede chyba w niebo dmuchac, zeby te chmurzyska do nas nie doszly...

      Usuń
  20. A odpowiadając Ewie z poprzedniej strony - czasem się coś dzieje ciekawego. Pociągi jeżdżą :))) I panowie robociarze mnie kiedyś zaczepiali, próbując zagaić rozmowę. Na szczęście już skończyli prace przy tym jednym domu. Pajonk mi kiedyś przed drogę przebiegł ;) .... wróbli masa cała w krzakach świergoli. No masz rację, w sumie cały czas się coś ciekawego dzieje, tylko trzeba to chcieć zauważyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i chmurki maja ladne fasony i drzewa ladnie pachna a ksztalty lysych drzew to juz wogle cuda! a wrobelki siedzace gangami w krzakach to ja moge ogladac i sluchac non stop!!! u nas w jukeju to ja czesciej chyba slysze...mewy, moze dlatego, ze glosniejsze i slychac przez zamkniete okno.

      Usuń
  21. Czołem Kury! Jest prąd! Jak miło!
    Ciężko będzie przebić Opakowaną, oj ciężko. Nagroda to będzie niespodzianka!
    Ale fajnie czytać Wasze gdakanie hurtem:)))
    Wróbelskie gangi mam ze trzy w żywopłocie, albo to jest cała mafia, tyle ich tam jest. Aż się żywopłot rusza. Też je kocham pasjami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czolem, sie melduje. Hurtem to dopiero ja sie naczytalam, wczoraj i dzisiaj, zaleglosci mnie sie zrobily, opakowanej opowiesc sprawila smianie sie na glos, a to w biurze mem nie jest czestym zjawiskiem, wiec zgorszenie zasialam hrehre...

      Usuń
    2. jedna moja znajoma moje maile czytala w pracy i moje literowki powodowaly, ze dziewczyna odwracala sie od biurka do sciany, do ktorej cicho lkala...i ludzie sie bali podejsc bo a nuz jej sie cos stalo albo bardzo smute rzeczy czyta.....

      Usuń
    3. Hana - w sumie to nigdy nie wiadomo OD CZEGO masowe gdakanie sie zacznie, co nie?
      Niedaleko nas, w zywoplocie, na rogu prostokatnego jakby parku kolo szkoly, bywala taka mafia wroblowa i o 4 po poludniu zbierala sie cala mafia, zywoplot sie ruszal a hurgot z tego konca byl wielgi. A ja czesto z psina, szczegolnie na starosc wlasnie tam szlam...i im bylysmy z psina blizej tym ciszej sie robilo kolo mnie, a jak dochodzilam do konca to jeszcze byla zupelna cisza, ale te, co kolo nich przeszlam najpierw juz zabieraly glos, po jednym tylko troszke...nigdy nie udalo mi sie ich oswoic, mimo lapowek.

      Usuń
  22. Opakowana, u mnie także samo! Czasem z hurgotem (hurkotem? Churgotem?) się zrywają, wtedy to jest jak grzyb atomowy!

    OdpowiedzUsuń
  23. Muszę przygotować post nowy, żeby sprawiedliwie było w czasie mniej więcej.

    OdpowiedzUsuń
  24. "A ja czesto z psina, szczegolnie na starosc wlasnie tam szlam..." napisała Opakowana, może ona ma faktycznie 199 lat,w takim wieku swojego wieku się już pewnie nie ukrywa.
    Tu pada, bardzo. Wszystko białe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widze, ze wiecej przecinkow powinnam byla dopisac, hrehreher
      moja psina dozyla 16 lat i w ostatnich chyba 2-3 latach przezyla...CZTERY wylewy, takie fest (z niemoznoscia podniesienia sie, przekrecona glowa i latajacymi z boku na bo oczami, dopiero czwarty zostawil widoczne trwale slady, procz tego miala szereg epizodzikow - mikro-wylewow. My dwie stare baby musialysmy brac proszeczki co rano, z ta tylko roznica, ze mojego nie trzeba bylo chowac w serek :)

      Usuń
  25. Agniecha, też to zauważyłam, ale chciałam być taktowna, hrehrehre.
    Cho, mamy nowy wybieg!

    OdpowiedzUsuń