środa, 14 stycznia 2015

RIANNON I JEJ SZTAFETA Z CZASZKĄ

Dzisiaj nasza Riannon z Dworu Feillów z krew mrożącą w żyłach opowieścią o CZASZCE... Co wrażliwsze czytelniczki prosimy o zaopatrzenie się w środki uspokajające przed lekturą!!!



Sztafeta z czaszką.
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, co też ludzie przechowują w najciemniejszych zakamarkach swoich domów.
Pewnego dnia, zainteresowany naszą pasją związaną z historią regionu, przyjechał do nas na agroturystykę pewien nauczyciel z niewielkiej miejscowości B. w Wielkopolsce. Zobaczywszy nasze nieco odjechane zbiory, pośród których znajduje się plastikowa czaszka niejakiego Iwana, o której kiedyś pisałam na swoim blogu, nieśmiało zagaił:
-Nie chcecie jeszcze jednej czaszki?
Powiało grozą.
-Jaa…aakiej czaszki? - zapytałam nieśmiało. Ludzkiej?
-No ludzkiej.
-Nieee… -zakrzyknęliśmy wraz z Chłopem zgodnym chórem.
Mieliśmy w swoim życiu epizod z młodości związany z ludzką czaszką. Działo się to w roku 1997, po pamiętnej powodzi we Wrocławiu. Pośród wielu szkód wyrządzonych miastu, znalazły się pozalewane archiwa i magazyny Uniwersytetu. Mieliśmy, jako ówcześni studenci, wątpliwą przyjemność brać udział w pracach porządkowych, choć szybko z Chłopem uciekliśmy na praktyki pod Świdnicę, gdzie kilka dni później też nas zalało i zostaliśmy odcięci od świata na niewielkiej wyspie, ale to inna historia.
I podczas tej powodzi tak rozbebeszyło magazyny, że zarówno w środku, jak i rynsztokiem na zewnątrz płynęło wszystko, jak leci i wszystko osobno: metryki, kartony, tłuki pięściste, urny na prochy, prochy, „Tele Tydzień”, szklany słoik, formalina, neandertalczyk, embrion mamuta, stara baba i szczur…, etc. Niekoniecznie w tej kolejności. Pośród tego wszystkiego płynęła sobie (niejedna) czaszka i (niejedna) żuchwa, też osobno. Nie sposób było to wszystko przyporządkować, a jak wiadomo artefakty bez dokumentacji są nic nie warte, zatem czego sobie nie pozabierali krewni i znajomi królika, lądowało na śmietniku. Ktoś się zlitował, przygarnął czaszkę Helgi z żuchwą Helmuta (bo akurat rynsztokiem płynęły poniemieckie zbiory), zupełnie nie od kompletu i już nie pamiętam, jaką drogą, w każdym razie pośrednią, ten niedopasowany komplet trafił do naszej gablotki w wynajmowanym wówczas mieszkaniu. Kilka lat później nieco zmądrzeliśmy i przestało nas to bawić, podarowaliśmy ów „skarb” pierwszej osobie, jaka zgodziła się go przygarnąć.
Na myśl, że ktoś ponownie chce nas obdarować czaszką, włos zjeżył się na głowie naszej wspólnej z Chłopem świadomości.
-Bo wiecie, mam taki problem…- rozpoczął snuć swoją opowieść gość, a my zamieniliśmy się w słuch.
Początek tej ponurej historii ma swoje miejsce we wczesnych latach 70-tych. Grupa miejscowych kacyków na zebraniu partyjnym uchwaliła, że miejscowość B. potrzebuje na nowo odbudować swoją tożsamość. Ktoś wpadł na pomysł, aby powołać do życia lokalne muzeum. W tamtych czasach sporo jeszcze przedwojennych rzeczy walało się u chłopków na strychu. Okazało się jednak, że brakuje jakiegoś ważnego szczegółu, który by spajał te zbiory i wyniósł je na wyższy poziom. Założycielem miasteczka B. był pewien możny człowiek, który według ówczesnej wiedzy leżał na zdewastowanym od wielu lat przedwojennym cmentarzu. Im dłużej panowie na spotkaniu partyjnym  pili, tym bardziej trunki rozświetlały im umysły lub cokolwiek innego, jeśli takowych nie posiadali. Wszak jak mawiał mąż zacny i święty: „spirytus flat ubi vult” (duch tchnie, kędy chce). Uradzono zatem, że skoro założyciel miasta możnym człowiekiem był, musi mieć przy sobie pochowane osobiste pamiątki. Po tym stwierdzeniu panowie golnęli sobie jeszcze kilka głębszych i postanowili kuć żelazo, póki gorące. W tym celu udali się osobiście w środku nocy na cmentarz i rozkopali grobowiec bogu ducha winnego nieboszczyka. Zapomnieli jednak ci pracowici panowie o tym, że ćwierć wieku przed nimi przez miasteczko B. przeszła Armia Czerwona, która wyzwalała nie tylko ziemię i ludzi żywych (również z dobytku, a czasem i z żywota) ale i nieboszczyków z ich pośmiertnych dóbr. Założyciel miasta B. również został wyzwolony, o czym świadczył nie tylko brak wszelkich pamiątek, ale i butów.
Trudno powiedzieć, czy owi panowie cokolwiek myśleli w tym momencie, jednak uradzili, że skoro już tak bardzo się napracowali, to warto chociaż wziąć cokolwiek do muzealnej gablotki. I padło na czaszkę. Jeden z kacyków capnął ją i schował za pazuchę, ślady włamania zostały zatarte po wieki wieków.
Rano przyszedł wielki kac, również ten moralny, a potem otrzeźwienie. Jezus Maria, co tu zrobić? Zbezcześciliśmy cmentarz, jak się to wyda, to wyleją nas z partii i zdegradują. I co zrobić z tą czaszką? Na ponowne rozbebeszanie grobowca zacnego założyciela miasta nikt z kacyków, nawet po pijanemu, nie miał już ochoty. Czaszka zatem wylądowała w kartonowym pudełku i przeleżała na pawlaczu trzydzieści kilka lat. Niefortunny grabieżca przypomniał sobie o niej niedługo przed śmiercią, zgrzybiałym staruszkiem będąc. Szarpnęły nim wyrzuty sumienia, a może i sam właściciel czaszki zaczął go przed śmiercią nękać.
Pewnego pięknego poranka staruszek pojawił się na progu mieszkania naszego gościa, o którym wiedział, że ów jest miłośnikiem historii regionu. Uraczył i urzekł go swoją wzruszającą historią, a gość nie miał sumienia odmawiać człowiekowi będącemu u progu śmierci. I tak nasz gość został Strażnikiem Czaszki.
-I co ja mam teraz z tym fantem zrobić?- pytał nas zasłuchanych. Jestem osobą znaną w miasteczku B. Jakoś mi się nie widzi, abym w nocy miał włamać się do grobowca założyciela naszego miasta, by podrzucić czaszkę na należne jej miejsce. Gdyby mnie ktoś zobaczył, nie uwierzyłby w tę historię i uznano by mnie za wariata.
Wszystko wskazuje na to, że miasteczko B. ma swoją lokalną tajemnicę, która będzie przekazywana z pokolenia na pokolenie. Jak niegdyś insygnia władzy przechodziły z rąk do rąk, tak w miasteczku B. z każdego pokolenia będzie wybierany Strażnik Czaszki, któremu będzie powierzana Jej Wielka Tajemnica.
Nie mogę się oprzeć, znając kreatywność Kur z Kurnika, co byście zrobiły, gdybyście pewnego pięknego dnia zostały Strażnikiem Czaszki? A może macie jakieś rady na pytanie obecnego Strażnika: „I co ja mam z tym teraz zrobić?”
Łubu dubu, łubu dubu,
Niech nam żyją prezeski naszego klubu
Niech żyją naaammm…
To pisałam ja: Riannon.

205 komentarzy:

  1. No jakbym czytała Nienackiego..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co bym zrobilła? Napierw przyszło mi na myśl: zakopałabym. Ale to przecież szczątki ludzkie, wymagają szacunku.Niezła zagwozdka.

      Usuń
    2. Nienacki to mój idol, może stąd to podobieństwo :-) No właśnie, Strażnicy z jakiegos powodu bali się zakopać. Pod byle drzewkiem to brak szacunku dla szacownego hrabiego, a w jego grobie- zawsze jest prawdopodobieństwo, że ktoś zobaczy i będzie afera od morza do Tatr.

      Usuń
    3. Bardzo ciekawie opisana ta historia :)

      Usuń
  2. Ale fantastyczna opowieść:))) Dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezła, niezła ta zagwozdka;) Też mi przyszło na myśl, że pochowałabym pod jakąś brzozą, z należytym szacunkiem oczywiście, ale gdyby ją ktoś znalazł i te odciski palców, dochodzenie, itp...

      Usuń
    2. Miałam obawy, czy opowieść nie za ostra, ale cieszę się, że dostarczyłam trochę rozrywki :-)

      Usuń
    3. Za ostra? Niee, zupełnie:)))) Gdybyś miała coś jeszcze w zanadrzu podobnego, dawaj:))))

      Usuń
    4. Kryminały nie chodzą za nami parami, ale mam kilka ciekawych historyjek. Jak będzie zapotrzebowanie, to chętnie podzielę się nimi w Kurniku.

      Usuń
    5. Dziel się, lubię Cię czytać. :-)

      Usuń
    6. Zapotrzebowanie jest:) ja poproszę o taką historyjkę:)

      Usuń
    7. Dziel się koniecznie, strasznie lubię twoje poczucie humoru:)))

      Usuń
    8. Na swoim blogu Dwór Feillów mam niestety cenzurę rodziny i Chłopa, zatem co pikantniejsze historyjki z życia wsi polskiej i sąsiadów pewnie będę co jakiś czas podsyłać, bo nie mam siły zakładać jeszcze jednego bloga :-)

      Usuń
  3. Brrr, tyle lat mieszkać z czaszką... Biedny hrabia, taki bezgłowy się w zaświatach poniewiera... Ale rozwiązanie problemu nie takie proste... Ja bym jednak na miejscu obecnego Strażnika Czaszki zadziałała bardziej oficjalnie. Powiedziałabym, że ktoś mu podrzucił czaszkę w kartonie pod drzwi z kartką, że to czaszka hrabiego i że on by prosił, żeby oficjalnie i komisyjnie sprawdzić, czy w grobowcu nie brakuje czaszki, bo jeśli tak, to ona właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, problem z głowy. Ładnie to wymyśliłaś.
      Co z Panem X, leniwa, aczkolwiek zdolna pisarko kryminałów dla kur?

      Usuń
    2. Miko, to by się dopiero zaczęło dochodzenie: kto, dlaczego i z kim:))))

      Usuń
    3. Przyznam szczerze, że nie miałabym odwagi, bo zrobiłaby się taka awantura, że Strażnik (pamiętajcie, że to osoba znana i poważana w miasteczku) mógłby stracić posadę i po karierze.

      Usuń
    4. Agniecha, zaraz tam leniwa. Zajęta po prostu:))) Ale coś mi się plącze po głowie:))

      Usuń
    5. Mika - idz pozmywaj.....

      Usuń
    6. Opakowana, wczoraj doszła twoja inspiracja do pisania, jest prześliczna, bardzo dziękuję!!!!

      Usuń
    7. a to sie bardzo ciesze :))))

      Usuń
  4. Ach, no i jeszcze: Co z Haną???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie co z Haną ?
      Hana odezwij sie chociaż jednym słówkiem .
      Tęskno za Toba :))))

      Usuń
  5. Ot historia przez życie pisana,taka trochę ironiczno tragiczna . Wydaje mi się ,że teraz skoro sprawcy całego zamieszania nie żyją ,można by tą czaszkę spokojnie zwrócić właścicielowi . Jeśli to mała miejscowość, to cmentarz jest pewnie parafialny . Można by to załatwic nieoficjalnie z ksiedzem . Opowiedzieć mu całą historię i bez rozgłosu zakopać czaszkę . Ewentualnie wtajemniczyć rodzine własciciela czaszki ,jeśli takowa żyje i załatwić to z nimi .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia taka, jak życie- czasem nie wiadomo, śmiać się, czy płakać. Ja mam pokrzywione poczucie humoru, obśmiałam się do łez z dylematu naszego gościa.
      Hrabia, jak dobrze pamiętam, poniemiecki, zatem rodzina w rachubę nie wchodzi.

      Usuń
    2. Delikatnie napisałam ironiczna ,ale jak sobie wyobraziłam tych panów rozkopujących ten grób i ich moralnego kaca po to też mnie to rozśmieszyło . Właściwie temat na letko makabryczną komedie :) I to miotanie się teraz tego "Strażnika czaszki" .
      Rodzina odpada ,ale jakby trafił na "rozumiejącego" księdza mogłoby sie udać .

      Usuń
    3. Bareja to by z tego zrobił hit!

      Usuń
    4. W sumie to opierając się na tej historii można napisać też niezłą książkę. Życie pisze najlepsze scenariusze. gdybym ja miała czas... :-)

      Usuń
    5. Moze zamow gdzies wanienke czasu.....

      Usuń
    6. Do realizacji wszystkich swoich pomysłów potrzebuję co najmniej hangar czasu :-)

      Usuń
  6. Piękna historia, a najważniejsze, że prawdziwa. Co bym zrobiła? Zamówiłabym piękną, ozdobną skrzynkę, spisała na pergaminie historię czaszki, włożyła jedno i drugie do skrzynki, zamknęła na wielką kłódkę, a kluczyk nosiła przy sobie. Skrzynkę schowała bym na strychu lub pawlaczu i w testamencie przekazała potomnym. Niech się oni martwią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł, bo obawiam się że w trzecim pokoleniu obrośnie ta historia taką legendą, że nikt sie nie połapie. No i najlepsze wyjście (też jestem za tą opcją)- niech się inni martwią :-)

      Usuń
    2. Ale by się potomni zdziwili, spodziewając się kosztowności, a tu... istotny fragment hrabiego...

      Usuń
  7. Brr żadne czaszki. Uważam że może duch jest przywiązany do tej części swego byłego ciała. :) A opowieść lekko makabryczna. Właśnie nieoficjalnie z księdzem załatwić, pokropi wodą i będzie super. :)
    Także wołam Hanę głośno - no chociaż słówko prosimy, chociaż rozumiem ze ciężko będąc w nastroju dość smutnym.
    I do Gosianki mam jedno słowo, gdy tu zajrzy, przymierzam się do postu o swej młodości ilustrowanej zdjęciami, mam ich kilka . :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale historia! Biedny ten Strażnik Czaszki, nie zazdroszczę mu położenia. Ale, dawni kacykowie już nie żyją. Na jego miejscu starałabym się oddać czaszkę prawowitemu właścicielowi. Przychylam się do opcji z księdzem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uch, niezła historia! Mnie też się skojarzyła z Nienackim;):) W sprawie czaszki nic nie podpowiem bo zwyczajnie, gdy o niej myślę to włos mi się jeży:D Brrrr!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ingo, witaj w Kurniku! Zajrzałam do Ciebie - piękne wnętrza i piękne zdjęcia!

      Usuń
    2. Hana ależ ja w Twoim Kurniku całkiem częstym gościem jestem:):) Rzadko się podpisuję bo czasu brak;) Macham ciepło!:):)

      Usuń
    3. Inga, teraz przepadło. Jesteś wessana.

      Usuń
  10. Witajcie Kurki, jestem i próbuję ogarnąć rzeczywistość. Żyję trochę jak we mgle. Dziękuję za ciepłe myśli i słowa - czytam i czuję, że wróciłam do domu. Dam radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że dasz Hana :)))))
      Worek dobrych i ciepłych myśli przesyłam ♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń
    2. Marija, dziękuję ♥

      Usuń
    3. Trzymaj się kochana, dobrze, że już jesteś!!!♥

      Usuń
    4. Hana, czekam tu na Ciebie:* Dobrze, że się odezwałaś. Dasz radę!

      Usuń
    5. Dziefczynki, co zrobiłabym bez Was?

      Usuń
    6. Dasz radę Kochana. Dobrze, że jesteś. Nie będziemy Cię poganiać. Przytulam.

      Usuń
    7. I vice versa:) A wiesz, jakie ważne były dla mnie Twoje maile i komentarze w pewnych chwilach? Bardzo, bardzo, bardzo... Ja też nie poganiam, bo wiem, jak Wam tam ciężko, ale... wracaj już♥

      Usuń
    8. Wróciłam Kalipso, trochę okrakiem, ale jestem.

      Usuń
    9. Hanuś, gdaczę przyjażnie i przytulam.

      Usuń
    10. czekam i czekam i czekam. No i sie doczekalam, choc niecierpliwie, rozdmuchamy te mgle jak nam pozwolisz.

      Usuń
  11. Piszesz Riannon ,ze przez jakiś czas mieliście czaszke jako specyficzną "ozdobę" .W szkole średniej miałam kolegę ,który też gustował w tego typu "bibelotach" .Pasje zbieraczą wyzwolił w nim prawdopodobnie fakt ,że będąc uczniami szkoły budowlanej mielismy praktyki na obiekcie który był budowany na byłym cmentarzu . Było to w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia . Znasz Wrocław więc napiszę konkretnie gdzie to było . Budowany był budynek na rogu ulicy Ślężnej i Wiśniowej , w miejscu gdzie podobnież był kiedyś cmentarz żydowski . Moi koledzy w wolnym czasie włóczyli sie po placu budowy i przynosili takie znaleziska ,ale tylko jeden z nich zabierał je do domu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym nie mogła trzymać czaszki w domu! Chociaż trzymam poniemiecki hełm z czasów wojny znaleziony gdzieś na polu. W tej okolicy znajdowały się groby żołnierzy, także niemieckich. Ten od hełmu z pewnością już nie żyje. Jednak hełm to nie czaszka:) A zanim trafił do mnie, służył jako pojemnik na osypkę dla krów:) Był cały w mące.

      Usuń
    2. Archeolodzy mają niekiedy przedmiotowy stosunek do kości, szczególnie, jak są młodzi i głupi. Refleksja przychodzi z wiekiem. Dla mnie w czasach studenckich szczątki ludzkie nie były tabu, ponieważ mieliśmy z nimi do czynienia na co dzień. Jednak nie bawiłoby mnie zbieranie ludzkich szczątków po cmentarzach. Z nasza Helgą było podobnie, jak z czaszką hrabiego. Po prostu nikt nie wiedział, co z nią zrobić, a tak po prostu wyrzucić wydawało się nie na miejscu.

      Usuń
    3. Ja to rozumiem. Lekarze czasem mają podobny stosunek do ciała ludzkiego. Słyszałam o panu doktorze, który trzymał w słoikach embriony, organy z różnymi anomaliami. Taki zawód, więc przedmiotowe podejście mnie nie dziwi:)

      Usuń
    4. a wiecei, z e ja bylam akurat we Fromborku, w katedrze jak znaleziono czaszke Kopernika? Bylismy w Krynicy Morskiej i pojechalismy na wycieczke...nie dosc, ze w katedrze byly proby do koncertu/recitalu organowego i czoralnego, ale czesc byla odgrodzona i rozgrzebana dosc gleboko. Naturlanie pognalam tam i czepialam sie jak netoperek koafiury tych, co w dziurze siedzieli, bo nagle podniecili sie straszliwie.....wiec w sumie moze byla pierwszym cywilem, co sie o tym dowiedzial. Nie byli pewni w 100%, ale chyba w ok 95% :)

      Usuń
    5. Kalipso - moja Mama pracowala w laboratorium histopatologicznym na ginekologii ...w laboratorium glowniejszym, na gorze, tez mieli sloje....widzialam.

      Usuń
    6. No właśnie! Taki zawód trochę znieczula. Ja nie mam w ogóle do czynienia z czaszkami, więc mnie to w jakiś sposób porusza. A co tam jedna czaszka.. Chyba że Kopernika:)

      Usuń
    7. Nooo, ten Kopernik wtedy mnie bardzo wzruszyl...

      Usuń
  12. Historia cudna, ale jak pomyślę, że ta czaszka leży gdzieś tam w domu u tego Strażnika... Można powiedzieć, że to najważniejsza czaszka w mieście:) Myślę, że powinna wrócić do swojego ciemnego grobu na przedwojennym cmentarzu. Strażnik może księdzu opowiedzieć całą historię na spowiedzi i przekazać mu swój "skarb". Nie chcę nic sugerować, ale księdza obowiązuje tajemnica spowiedzi, więc Strażnik tym sposobem może pozostać anonimowy a czaszka może być zakopana nawet z honorami. Należy jej się, w końcu mieszkał w niej mózg założyciela miasta B i poniewierała się tyle lat zupełnie niezasłużenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jest przebiegłe rozwiązanie!!! Brawo Kalipso, nie posądzałam cię o takie sprytne pomysły!

      Usuń
    2. Dzięki, Mika:) Bacha wpadła na ten sam pomysł:)

      Usuń
  13. Riannon, jesteś niezawodna! Ja wiedziałam, że tak będzie!
    Czaszkę można pokryć gipsem, wymodelować, dołożyć aureolę i zanieść księdzu. Poświęci i będzie stała godnie w kościele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak przypuszczałam, że Ci się to może spodobać :-) Dobrze, że już wróciłaś :-*

      Usuń
  14. Corka moich znajomych stusdiowala medycyne i trzymala czaszke na fortepianie. Gdy kiedyś niefortunnie ktoś zapytał czyja to, odparła, że poprzedniego gościa. Z natury była dowcipna. A co do hrabiego, popieram załatwienie z księdzem, jak nie uwierzy to opowiedziec wszystko w konfesjonale pod przysięgą, będzie księdza dodatkowo tajemnica obowiązywała i będzie niejako zmuszony sprawą się zając.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha, jak się czujesz po tych wycinkach??? Napisz na maila.

      Usuń
    2. A przeczytałaś pod poprzednim postem, przebieg zabiegu?

      Usuń
    3. Przeczytałam, ale nie wiem o co chodziło.

      Usuń
    4. OK, to idę na e/maila.

      Usuń
    5. a ja nic nie widze pod poprzednim postem... zaniewidzialam?

      Usuń
    6. Opakowana, bo to było jeszcze po Wiatrem, 12-go o 21.56. Przeczytaj, u mnie też czasem wesoło.

      Usuń
    7. oj, wesolo, Bacha, wesolo....przypomina mi to, jak dzyndzyka pod okiem mialam wycinanego...bez znieczulenia...chwale sie zawsze, ze lekarz nozyczkami go wycial na zywo (oczywliscie wlaczam nonszalancje w glosie...rhehrehrhre), a poszlo glownie wlasnie o znieczulenie, pan powiedzial, ze bardziej boli od odrzynania na zywo..
      no ale przezylas i chyba juz chodzisz dobrze?

      Usuń
    8. Chodzę, chodzę i własnie doszłam do wniosku że po przepisowych 2 tygodniach sama sobie szwy wyjmę. Taki tu poziom medycyny, że rozpuszczalnych niet.

      Usuń
  15. Kalipso, nie czytałam twojej wypowiedzi jak pisałam o spowiedzi, to telepatycznie pomyślałyśmy o tym samym.
    Hana w ciepły kokonik wsparcia jesteś w Kurniku zawinięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha ja tez pisałam o księdzu , ale że baaaaaardzo dawno nie byłam u spowiedzi ,to ten szczegół mi umknął ;)))
      A ze Strażnikiem może być podobnie jak ze mną czyli ,że spowiedz to nie jest to co Strażnikom pasuje najbardziej .
      Uważam ,że ksiądz powinien to załatwić bez rozgłosu i bez spowiedzi .

      Usuń
    2. Ze spowiedzią pewniejsze.

      Usuń
    3. I można księdza zobowiązać do tajemnicy, bo wydaje mi się, że ksiądz to tak nie może ukradkiem kogoś pochować.

      Usuń
  16. Odpowiedzi
    1. Grzej siem Hana ,grzej i obyś siem wykluła szczęśliwie :))))

      Usuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko, lekko makabrycznie z tą czaszką. Dobrego rozwiązania nie ma, bo sprawa się rypnie, no chyba, że księdzu faktycznie zezna się na spowiedzi o sprawie i tajemnica zostanie zachowana. Może być jednak tak, że ów szanowany obywatel miejscowości na B. nie uczęszcza do spowiedzi. Ja bym nie ryzykowała, dziś naród rządny sensacji i zaraz doniesie, pojawi się Teleexpress, czy inny TVN.....a w sumie obecny właściciel czaszki niewinny. No trochę winny, że te lata temu nierozsądnie przyjął taki "fant".
    Chyba najrozsądniej byłoby wykonać, jakąś skrzynkę, opisać historię na papierze, włożyć do butelki i całość "gdzieś"zakopać. Może za lat X, ktoś to znajdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako nieuczęszczająca, niespowiadająca się muszę przyznać, że ta opcja mi się podoba. Niech się martwi znalazca, he he :-)

      Usuń
    2. A jak ktoś odkopie za wcześnie albo podejrzy, jak Strażnik zakopuje? Chłopina ma problem. Moim zdaniem, to nieistotne, czy człowiek z czaszką chodzi do spowiedzi i do kościoła. Niech sobie wierzy w co chce. Ksiądz i tak musi go wysłuchać. A skoro założyciel miasta B był pochowany na cmentarzu, to trzeba uszanować jego wierzenia. Tak mi się wydaje. A ryzyko, że sprawa się rypnie jest ogromne, tak czy siak:)

      Usuń
    3. Wszyscy musimy być pochowani na cmentarzu, nawet niewierzący, takie mamy w Polsce prawo, niestety. Niestety, bo ja chętnie spoczęłabym w urnie na półeczce, albo była rozsypana w ulubionym miejscu, najlepiej obok moich ukochanych, a już zmarłych psów.
      To kwestia zaufania. Ksiądz też człowiek, a jak się jest niepraktykującym, to się z reguły nie ma zaufania do sutanny. Jeśli już dwie osoby znają tajemnicę, to ryzyko afery wzrasta. W sumie my też znamy tę tajemnicę, ale z miasteczkiem B nie łączą nas żadne stosunki.

      Usuń
    4. Riannon- świetna historia i wartko opisana :) Z humorem :) Nie wiem co bym zrobiła, może rzeczywiscie dałabym księdzu i poprosiła o dyskrecję, a on później dokonałby pochówku bez tajemnicy zasłaniając się tym, że dostał to od kogoś anonimowego, pewnie nikt by go nie rozliczał, albo włożyłabym do wielkiej butelki i napisała list i rzuciła w morze, a za kilkadziesiąt lat ktoś by wyłowił, a inny ktoś nakręcił film ;)

      Usuń
    5. No fakt z tym cmentarzem... Może i da się jakoś sprawdzić, w co wierzył założyciel B. Jakoś mi się ta opcja z księdzem spodobała, bo pewnie sama bym tak zrobiła. A może i nie? Zakopałabym gdzieś w lesie, a potem się gryzła, że trzeba było inaczej, bo to szczątki... A z drugiej strony ile takich czaszek i nie tylko pochowanych w lasach, leżą w muzeach, walają się w magazynach... I cóż zrobi ten biedny strażnik czaszki?
      Historia niesamowita!!!

      Usuń
    6. Tak, sprawdziłam w wikipedii, hrabia był protestantem :-)

      Usuń
  19. I to się, panie, nadaje do prasy!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie fakt, że to Tajemnica z tych przez wielkie T :-)

      Usuń
    2. to już nie jest tajemnica, bo teraz Kury rozgdaczą to na cały Kurnik ;P

      Usuń
  20. KUKURYKUUUUUU
    Wstawać, Kury!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy w Kurniku koguta???!!! Jejku, a ja taka od rana nieuczesana! :-)

      Usuń
    2. A ja chodze w straszliwie rozmamlanej pizamce a uczesanie to lepiej nie mowic...

      Usuń
    3. poniżej widzę, że nawet dwa koguty mamy ;)

      Usuń
  21. Wstaje, wstaje,,,dzien dobry, troche ciemnawy ale dobry pewnie bedzie!
    Hana jak dobrze Cie czytac i czuc w poblizu! usciski sle!
    a czaszka pewnie jednak pozostanie w rekach a raczej w domu obecnego opiekuna, nijak sie jej pozbyc nie da, bo historia tak nieprawdopodobna, ze nikt w wytlumaczenia, skad i dlaczego ,nie uwierzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Ja bym się na jego miejscu skupiła nad wyznaczeniem swojego następcy, he he... :-)

      Usuń
  22. O ci florek! Aaaale sie czyta! Za malo! Za malo!!!!
    ja bym te czaszke zawinela w Trybune Ludu (moja Maman jak szla do kiosku i kupowala Trybune Ludu, to pani Henia kioskowa - pytala zachlannie - aco? Przywiezli sledzie do rybnego? bo moja Mama tylko w te gazete pakowala sledzie) i podrzucila pod cieniem nocnym pod ratusz ze wzmianka co to i co z tym robic wedle tradycji....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko gdzie teraz znaleźć Trybunę Ludu? :-) A gdyby znalazły ją najpierw jakieś żule, które by ją zbeszcześciły? Wyrzuty sumienia do końca życia. :-(

      Usuń
    2. no to w siateczke w tej Trybunie Ludu, wniesc do budynku mowiac, ze to wisialo na klamce z adresem ratusza, dziwnie wyglada, ale glupio tak zostawiac na klamce to wnioslas....i zgnile jajo leci dalej. Juz ja bym to TAK wytlumaczyla, ze wzieliby ode mnie raz dwa, zeby sie mnie pozbyc, hrehrehre
      Jak nie trybuna ludu to podobne brac!

      Usuń
  23. Świetna historia, doskonale napisana, a na dodatek prawdziwa! Uśmiałam się, choć w takiej sytuacji pewnie nie do śmiechu by mi było :) Ale chętnie poczytam inne takie historyjki :)))
    Hano♥, dorzucam do kokonu jakiś kocyk cieplutki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że historia się spodobała :-) Dziewczyny w Kurniku są kreatywne, zatem niejedna fajna historia się tutaj znajdzie. Ja czasem może też coś podrzucę.

      Usuń
    2. Dziękuję Ninko. Dzień wstał dziś piękny, od razu duszy lepiej.

      Usuń
  24. Makabryczna historia. Co robić? Szczątki oddałbym ziemi. Historię tu przedstawioną spisaną zamknął w kapsule czasu, np. butelce umieścił obok kości. A dla upamiętnienia zakątek, polankę czy gdzie bądź spoczęły by szczątki nazwałbym symbolicznie upamiętniając pierwotnego właściciela .Ale że Twoja barwna opowieść porusza kilka wątków pozwól że kończąc zostawię dowcip nawiązujący nieco do tematu:
    Wycieczka komsomołu zwiedza muzeum Czapajewa. Przewodnik objaśnia zgromadzone eksponaty:- i tu mamy broń Czapajewa, nagan i nahajkę którą rozpędzał kołczakowców, a tam czapka bohatera którą wiwatował na wieść o rewolucji. Wreszcie w końcu sali stoi gablota. W gablocie dwa szkielety. Jeden mężczyzny, a drugi dziecka. Kustosz objaśnia z nieukrywaną dumą. A ot i sam Czapajew. Jego doczesne szczątki władze partyjne przekazały do naszego muzeum!. Po chwili milczenia nierozgarnięty nieco pionier zadaje pytanie. A ten mały szkielecik to czyj?. Oburzony kustosz na to: - Jak to czyj?! To przecież Czapajew jak był mały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak wiadomo, Czapajew byl gieroj:))))))

      Usuń
    2. Wieśniaku M., miło Cię znów widzieć i przedni dowcip. Czapajew to i ze trzy szkielety miał.:)
      Dziewczyny, koafiury ogarnąć mus, kogut na pokładzie!

      Usuń
    3. taaaak, wszystkie w piżamach, nieuczesane, mam tylko nadzieję, że majtki na kuprach majom ;P

      Usuń
    4. Oj tam zaraz makabryczna :-) Makabryczne to były poczynania Armii Czerwonej (jak już ruszylismy Czapajewa), która wyzwoliwszy muzeum przyrodnicze we Wrocławiu, wypiła zawartość słoików z preparatów, tym samym niszcząc bezpowrotnie unikalne eksponaty. Że im to nie zaszkodziło... :-) Zastanawiam się też, czy nie zakąszali :-)

      Usuń

    5. viki, ja tam od rana z ądulacją I makijażem. Zatem nie uogólniaj, proszę ! Że nie wspomnę o fo pa na wspomnienie o desusach ! Szczególnie, że przy Wieśniaku !

      Usuń
    6. ewuś, my tu na grzędzie, a on Wieśniak, więc wiesz .. nic co kurze nie jest mu obce ;PPP

      Usuń
    7. Szczególnie jajka ;P

      Usuń
    8. Ryczę ze śmiechu, już sama nie wiem z czego:)))) Ze szkieletów Czapajewa, kurzych majtek na kuprach, czerwonoarmistów, co płyny z preparatów wypili, czy też z tych jajek, co nieobce kogutowi... Chyba ze wszystkiego naraz:))))))

      Usuń
    9. Łomatulu jezusicka! co za gwar!:))- A ja kościółkowych spodni zapomniał w gębie:))- serdecznie witam i kłaniam się w pas ( a jak każą znosić jajka to czmyham w las);)

      Usuń
    10. Swietne rymy na Twym blogu!

      Usuń
    11. Kasia, zachęcam do lektury wierszy Wieśniaka M. Zaniedbałam go ostatnio:(

      Usuń
    12. Dziękuję Hano za polecenie, i Tobie Katarzyno za miłe słowa. Hano:)- sam się ostatnio zaniedbuję więc jesteś usprawiedliwiona:)))

      Usuń
    13. ja to lubie limeryki (poza tym majtki na miejscu)

      Usuń
    14. limeryki?- a to proszę bardzo:



      jedna dama opakowana starannie
      czytała limeryki w tramwaju i wannie
      poszłaby jak w dym
      do Eryki lim
      bo w takim błękicie wyglądała fajnie

      Usuń
    15. albo taki:)




      pewien wieśniak m wracając ze zmiany
      zauważył że wraca z niej goły- o rany!
      pognał co sił w nogach
      ale olaboga!
      pod dzwiami mieszkania był już spakowany

      Usuń
    16. Paczaj Wieśniaku M. chciała, chciała i dzie jest?

      Usuń
    17. może wycofała się na z góry opakowane pozycje?;)

      Usuń
    18. Albo penkły jej sznurki od opakowania.

      Usuń
    19. chciała opkawana limeryki
      lecz nagle poleciała do Hameryki
      znów ma przygodę Malaria
      i nie pomoże nawet Kalwaria
      bo znów będą śmiechu ryki ;P

      Usuń
    20. eee ..znów :/

      Usuń
    21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    22. o jacie! Jeszcze nikt da mnie WIERSZA nie pisal, padam do nozek (z trudem niejakim). ja zwyczajnie ...zasnelam i wlasnie sie obudzilam - za wczesnie wstaje i potem tak jest. no i jestem pod cieplym kocykiem, bo wichur STRASZLIWY wieje akurat , a wiadomo co robi cieply kocyk czlowiekowi.

      Limeryki wszystkie PIEKNE!

      Usuń
    23. Raz pewna pani z Londyna
      Kochała pięknego blondyna.
      Lecz blondyn był malutki
      A więc romans był krótki
      I nie była to niczyja wina.

      Usuń
    24. Wieśniak mnie ubiegł, bo już chwilę temu chciałam ogłosić zabawę w limeryki tylko czekałam na Hanę...

      Usuń
    25. Mika, nie mam weny, za nic, ale może się przymuszę?

      Usuń
    26. Szedł raz wieśniak drogą krętą
      Która się wija jak najęta
      Wiła się niesłychanie
      Więc może uda się Hanie
      Nakarmić wieśniaka miętą.

      Usuń
    27. W Kurniku jak zwykle twórczo:) Jak ja to lubię:)

      Usuń
    28. raz pewna Hana z pomocą mięty
      chciała by wieśniak ją tak podjęty
      posiedział cicho
      lecz, co za licho!
      po niej rozgadał się jak najęty

      Usuń
    29. raz jedna pani z bogatym wnętrzem
      limeryk ceniła nad inne wiersze
      aż choć nie chciała
      jeden dostała
      i teraz formy wybiera większe

      Usuń
    30. pewna Mika z kurnika
      celując z limeryka
      trafiła w blondyna
      a ten nie wytrzymał
      dał dyla i mieszka w rykach

      Usuń
    31. o matku bosku, tfurczosc przepienkna!!!! dawajcie wiecej. ja po angielsku to tylko znam takie nie dla dzieci...znaczy znalam, bo teraz to nawet nie wiem czy pamietam calosci....do pisania sie nie nadaje...

      Usuń
    32. pewien robotny chłopina- na wspak
      wolał poleżeć sobie na wznak
      bo nie miał ochoty
      iść do roboty
      a kiedy musiał to mawiał - fuck!

      Usuń
    33. niewiasta śliczna jak Mona Liza
      przebierać mogła jak chciała w wizach
      na pytanie dlaczego
      wybrała starszego
      szeptała gdzie Ty Kaziu Tam-Iza


      Usuń
    34. Wieśniaku M., nie nadanżam...

      Usuń
    35. Słuchajcie, nic nie chcę mówić, ale Wieśniak M. rzucił rękawicę. Tutaj:
      http://twa-wiesiaczka.blogspot.com/2015/01/w-temacie-o-limerykach-z-sympatycznego.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+BoDlaczegoToMaWeMnieSiedzie+%28bo+dlaczego+to+ma+we+mnie+siedzie%C4%87%3F%29

      Usuń
    36. rzucił w kurniku rękawice wieśniaczek
      zaraz się kurki rzuciły- nie inaczej!
      grzebały w literkach
      a jedna z drugą zerka
      czy aby nie podniósł jej z powrotem z płaczem:)

      Usuń
    37. rzucił wieśniak rękawicę pochopnie
      i wnet zapłakał okropnie!
      próbował ją podnieść
      jakoś się do sprawy odnieść
      lecz ona zniknęła w okopie.

      Usuń
    38. rzucił ją bo pewnie się łudził
      że zapał kurek ostudził
      lecz niedoczekanie!
      bo te na wezwanie
      czekają ...aż jeszcze coś zrzuci

      Usuń
    39. limeryki z sympatycznego Kurnika
      nawiązują do Twojego wierszyka
      bo Kurom trzy razy się nie powtarza
      że śmiech to obowiązek inwentarza
      więc wrzucają Ci limeryki do koszyka :)

      Usuń
  25. Riannon, może i zaszkodziło, kto to wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano, dobrze, że już jesteś:)

      Usuń
    2. Owszem, na umysł i na geny, co widać w obecnym ich pokoleniu. Poczekajmy, a za kilka lat znów nas wyzwolą. Co mnie martwi, bo przenoszę się na wschód.

      Usuń
    3. Nie zapomnij wobec tego zabrać ze swojego muzeum broni siecznej i palnej ( wyłącznie w celach obronnych ).

      Usuń
    4. Wolno nam mieć wyłącznie eksponaty, ale w razie W całą wieś się uzbroi :-)

      Usuń
  26. Dziędobry !
    Dobrze Cię widzieć Hanuś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ewciu, a Ty maila ode mnie dostała, czy nie ?

      Usuń
    2. NIE DOSTAŁA !!! fOCH JAK STOND DO NIU JORKU !!!

      Usuń
    3. Alem inteligentna nad wyraz, i się zorientowałam !
      Słucham !

      Usuń
    4. to Ty sprawdź spam, albo daj mi adresik albo tu albo na vikiblog@vp.pl. ale jak sprawdzałam, to Ci wysłałam :)

      Usuń
    5. eee a ja się nie zorientowałam, że ty się zorientowałaś, ale mnie zdezorientowałaś tym "słucham!" ;)

      Usuń
    6. Cześć Kurki! Powolna i opieszała, ale się snuję.

      Usuń
    7. witaj, Hanuś ♥

      Usuń
    8. Cześć Lidko Kochano♥

      Usuń
  27. Witam Kury po południu. Wstałam ciemnym świtem i dopiero teraz wróciłam. Zamiast zjeść obiadek, czytam komentarze i wesoło mi się robi. Może schudnę.
    Miłej reszty dnia.

    OdpowiedzUsuń
  28. Riannon! Nie dziwie sie, ze wlos na glowie Wam sie zjezyl po wysluchaniu historii o czaszcze i checi obdarowania Was, owa czaszka przez Straznika. Czaszka Iwana jak na jeden dom w Zapuscie wystarczy, pamietam jak pisaliscie o niej na blogu:))
    Jak dla mnie ten straznik to troszke dziwny czlowiek, nie wiem jak dlugo jest straznikiem czaszki ale juz dawno powinnien cos z nia zrobic. Porozmawiac z ksiedzem tak jak sugeruja dziewczyny, albo przekazac anonimowo wladzom miasta, czy muzeum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że ja go rozumiem. Próbowałam postawić się w jego sytuacji i mi wyszło, że też bym ją pewnie skitrała gdzieś na pawlaczu i w odpowiednim czasie przekazała sztafetę dalej. Iwan to pikuś, bo plastikowy (robił wrażenie na potencjalnych kupcach domu, he he :-) a czaszka hrabiego jak najbardziej prawdziwa.

      Usuń
    2. Bidny hrabia, w grobie sie przewraca. Dlatego po smierci chce byc skremowana i rozypana, moj p. juz wie gdzie.

      Usuń
  29. Hanus! Jak dobrze, ze juz jestes. Dbaj o siebie - poczekamy.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziękuję Ataner. Powoli wyłażę z dołka. Wysłałam Ci kalendarz jakoś tak po świętach, nie pamiętam dokładnie. Daj znać, kiedy przyleci, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj sie Kochana. Wiem, ze to nie jest latwy czas dla Twojej rodziny.
      Oczywiscie, jak tylko otrzymam zaraz napisze, dzieki.

      Usuń
  31. Dzien Dobry niech dzisiaj bedzie!!
    Buziak dla Ciebie Hana!
    Za oknem jasniej, bedzie slonce i w naszych zyciach tez!

    OdpowiedzUsuń
  32. Witam Kurki.
    Hanuś piękne słońce dzisiaj, posyłam Ci , niech rozświetli trochę dzień. Dobrze, że już jesteś.
    Wszystkim Kurkom miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień jest piękny, ciepły i słoneczny - i niech tak zostanie. Cześć Kury!

      Usuń
    2. Powiedziałam dziędobry, i się nie opublikowało ? Więc mówię jeszcze raz : dziędobry.
      U nas jak przed Wielkanocą dizsiaj .

      Usuń
  33. Dziędobry Kurki wszystkie ;)
    W sumie dobrze, żem w nocy nie czytała tej historii, bo mogłaby mi się przyśnić... a i tak sny miałam niespokojne i zawiłe ;)
    Świetna historia, niesamowita, no i pikantna odrobinkę ;) tak się biedny Strażnik Czaszki dał wpakować na minę... pewnie już zostanie tak z pokolenia na pokolenie...
    Wiosna u nas piękna i radosna! Buziaki ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inkwi, po Twoim milczeniu owiec historia z czaszką to pikuś - ona przynajmniej nigdzie nie zwieje...

      Usuń
    2. A strażnik pewnie by wolał, żeby się sama ulotniła :-)
      Potwierdzam przepiękną wiosenną pogodę w okolicach Izerów :-)

      Usuń
  34. Dobryy!
    Niebo płacze, szaro i ponuro, od niedzieli powrót zimy, duży opad śniegu zapowiadajo.
    Lece do urzędu , wyjaśniać po raz enty,żem żoną mego chłopa jest.

    Kurki-słońca życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem trochę sprawiedliwości na tym świecie jest :-) Zazwyczaj to my marudzimy na pogodę, gdy w Alzacji słońce, a teraz jest na odwrót. Przepiękny, ciepły i słoneczny dzień mamy, wreszcie chce się żyć :-)

      Usuń
    2. I dobrze! Należało się Wam:)))

      Usuń
    3. Dziefczynki tak sie nie cieszcie. U nas mrozy, panoszosza sie juz drugi tydzien. I do Was zima zawita, hrehre.

      Usuń
  35. Kasia, ktoś ma wątpliwości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięli się urzędnicy do przeglądania papierów, nie tylko z powodu ostatnich wydarzeń. Mają wejść w życie, jakieś nowe przepisy, wiele moich znajomych, na cito składa papiery o obywatelstwo.
      I się dokopali, że wygasła ważność mojej karty pobytu, której tak naprawdę mieć nie muszę, a zrobiliśmy dla własnej wygody(adres tam wpisują). Wraz z upływem daty ważności, zostałam obywatelem drugiej kategorii, bo przestałam być żoną i człowiekiem posiadającym ubezpieczenie zdrowotne.Musieliśmy to wszystko odkręcać.Chyba się udało.

      Usuń
    2. o matku bosku.....nie chcesz obywatelstwa i swietego spokoju?

      Usuń
    3. Jak sobie pomyślę, ile papierów trzeba do tego zebrać..Właśnie młodsze moje gromadzi, a w stosunku do niej, mniejsze wymagania.

      Usuń
  36. Ciarki mnie przechodza, gdy widze czaszke. Czy to prawdziwa, czy sztuczna, czy namalowana...
    Hana, dobrze, ze Jestes :***Przytulam Cie mocno.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jeszcze jeden pomysł mi przyszedł do głowy jak się pozbyć czaszki. Pojechać do Warszawy, pójść na najbardziej ruchliwą pocztę w czapce i ciemnych okularach i wysłać paczkę z czaszką pocztą na adres Urzędu lub księdza, podając oczywiście fikcyjny adres nadawcy. Nikt nie dojdzie, kto wysłał!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze mysli sa zbiezne, mniej wiecej to samo zasugerowalam Riannon w swoim komentarzu. Jestem lekko zdumiona zachowaniem Straznika czaszki hrabiego, ze nie wie co zrobic, bo rozwiazan jest wiele.
      Moze Opakowana ma jeszcze jakis pomysl?

      Usuń
    2. Wydaje mi się ,że nam jako bezpośrednio nie zaangażowanym w sprawę ,o wiele łatwiej wymysleć różne sposoby . Riannon napisała ,że Strażnik to jakaś znana persona w tym miasteczku i paraliżują go prawdopodobnie sprzeczne emocje .

      Usuń
    3. Masz racje Mario, Riannon pisala o strazniku jako nauczycielu. Mimo wszystko jakos tak dziwnie wedlug mnie trzymac czaszke hrabiego gdzies na strychu, czy gdziekolwiek ja trzyma.






      Usuń
    4. Marijo, dostałaś maila ???

      Usuń
    5. Ja maila od ciebie sonic ? Nie

      Usuń
  38. Czy to co czaszka hrabiego ma na sobie nie przypomina Wam czapeczki czołgisty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha, to czaszka Iwana (Riannon swego zasu pisala o tej czaszce na swoim blogu), plastikowa:))) A czapka czolgisty i owszem:))

      Usuń
    2. No właśnie tak mi coś Grigorija z Czterech pancernych ta czapeczka przypomniała.

      Usuń
  39. Hej, Kurki! Dotarłam w końcu dziś do Kurnika! A dzień był ciężki. Jutro będzie lepiej. U nas ferie się zaczęły i ciepło.

    OdpowiedzUsuń