poniedziałek, 21 lipca 2014

TAJEMNICZE ZNALEZISKO

O tajemniczym znalezisku wspominałam w komentarzach pod poprzednim postem, przyszła więc pora na ujawnienie tajemnicy.

Znalezisko wygląda tak:
 Tu trochę widać literki:

A wstanie rozłożonym tak:



Ciekawam, czy ktoś by zgadł, co to, ale musiałabym robić osobno zgadywankę a osobno następny post, więc już nie będę was trzymać w niepewności.

Znalezisko zostało odkryte w piątek po południu, zupełnym przypadkiem oczywiście. Sąsiad, który instalował mi tv, wyszedł na podwórko na papierosa. Siedzieliśmy i gadali, aż zauważyłam, że na skutek ulew i burz w dużej donicy woda stoi po wręby. Sąsiad uczynnie wodę wylał i zaczął szukać czegoś do przepchania dziurek w spodzie, które się zapchały. Pod ręką był otwierany taboret, do którego się wpychało różne szpeje i między innymi było tam tajemnicze pudełeczko blaszane, mocno zardzewiałe, wielkości papierośnicy, ale grubsze. "A co ty tu masz za historyczne pudełeczko?"  spytał sąsiad z zainteresowaniem. Mocno się zdziwiłam, bo jako żywo nie pamiętałam, żeby tam coś takiego było. Oczyściliśmy toto pobieżnie z rdzy, po czym ukazały się litery  i napisy w języku niemieckim. Największymi literami było napisane nazwisko producenta i miasto - Erich Schumm, Stuttgart oraz informacja: Tablettenauflage. Na górnej pokrywie: Esbit KOCHER...  Tak, tak, drogie panie, był to przenośny składany kocher na paliwo w tabletkach! Tu jest link , gdzie można zobaczyć jak to wyglądało w dobrym stanie:
http://xn--80aaxgqbdi.xn--p1ai/publ/1-1-0-142

Co istotne, urządzonko to było na wyposażeniu wojsk niemieckich podczas II wojny światowej. Można było na tym zagotować np wodę na herbatę albo podgrzać konserwę. Bardzo użyteczne w swojej niesłychanej prostocie, przecież to trzy kawałki blachy połączone w odpowiedni sposób ze sobą.

Pogrzebałam trochę po internecie i okazało się, że kocher był produkowany w Stuttgarcie od 1933 do 1943 roku, kiedy to fabryka pana Schumma została zbombardowana. Schumm ma do dzisiaj swoją ulicę w Stuttgarcie:))

Tu znalazłam bloga jakiegoś fana niemieckiego wyposażenia wojskowego (po japońsku albo chińsku??), ale chodzi mi o reklamy tego urządzenia i demonstrację, jak było używane. Trzeba zjechać sporo w dół strony:
 http://gerhard03.blog61.fc2.com/blog-date-201212.html

Nigdy bym nie przypuszczała, że po tylu latach i tylu remontach można u mnie w domu jeszcze znaleźć coś tajemniczego... Zastanawiam się jak to do nas trafiło. Najbardziej realne wydaje mi się wyjaśnienie, że jakiś żołnierz mógł to dać babci w sklepie, niedaleko od naszego domu była niemiecka jednostka wojskowa.

Może przeszukajcie swoje strychy i komórki?? Kto wie, jakie tajemnice jeszcze kryją????


201 komentarzy:

  1. No, nareszcie, o mało się nie rozpękłam z ciekawości.
    Czy to znaczy, że do taboretu nikt nie zaglądał od wojny?
    Po co żołnierz dałby Babci takie cuś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaglądał, oczywiście, tylko nie zwracał uwagi, że coś się tam pęta... Nie wiem po co, może nie miał czym zapłacić:)) Nie widzę żadnego innego wyjaśnienia skąd by się to miało wziąć?

    OdpowiedzUsuń
  3. Może ktoś po prostu znalazł i schował nie wiedząc, co to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogło być i tak, żadnej hipotezy i tak już się nie sprawdzi:))

      Usuń
  4. Wiesz co, Mika? Trochę się boję, że kiedy wlezę wreszcie na Twój strych, to znajdę tam skrzynkę granatów i parę karabinów zamelinowanych pod podłogą. Twoja Babcia wszak była zapobiegliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nic nie wiadomo...

      Usuń
    2. Mikuś, jaka Hana znajdzie granaty, to dasz mi ze trzy ? Będzie jak znalazł na moczymordy chlejące nocyma pod oknami. Jak będę miala, to se ciepnę co jakiś czas jeden przez okienko. I się trochę przerzedzi.

      Usuń
    3. Tak jest, Ewa! Sprawiedliwość musi być po naszej stronie!

      Usuń
    4. Z radością się podzielę:)

      Usuń
    5. Ewa, dawaj do Z. razem tam wleziemy. Na ten strych.

      Usuń
    6. I jakiegoś zasuszonego Hansa :))))

      Usuń
    7. Tupaja, właśnie dlatego we dwie raźniej.

      Usuń
    8. :))) Hanuś, a jak Ci powiem, że chciałam właśnie to napisać, że przyjadę do Z. i razem wleziemy na Mikowy strych. to uwierzysz ?

      Usuń
    9. Ewa, pewnie. Kury tak majo.

      Usuń
    10. To jest kurza intuicja.

      Usuń
    11. O to, to, to, to!!!

      Usuń
    12. JA też chętnie bym się dołączyła:)

      Usuń
    13. Mika, przenosimy Kurnik do Zakopanego. Cieszysz się?

      Usuń
    14. Jeszcze jak!! Kurnik na Wyjeździe!

      Usuń
    15. Mikaaaaa, Mika ja też chcem do Zakopanego :))))

      Usuń
    16. No i wraca jak bumerang sprawa taboru:)))

      Usuń
    17. Kurzy zlot trzeba zrobić!!! I powiem wam, że to jest całkiem realny pomysł... Jakby tak we wrześniu, co wy na to??? Jakiś weekend? Przemyślcie sprawę!!!

      Usuń
    18. Ale gdzie? Gdzie???

      Usuń
    19. Nie ważne gdzie:) Ważne z kim:) Ja proszę po 10 września:)

      Usuń
    20. No, trochę jednak ważne, gdzie.

      Usuń
    21. No jak gdzie? W Z przecież!!! Znajdę wam jakieś niedrogie lokum , Hana u mnie (bo więcej się nie zmieści, niestety:(( i szalejemy!

      Usuń
    22. O to to świetny pomysł ,wrzesień może być . Jak bym znała wcześniej datę to by mi bratanica tani bilet wyczaiła :))

      Usuń
    23. Marija zgarnę Cię po drodze, bo i tak przez Wrocek pojadę, jakby co!

      Usuń
    24. To rozumiem, że jesteśmy umówione??:))))

      Usuń
    25. To rozumiem, że jesteśmy umówione??:)))

      Usuń
    26. nie no cholera, na granaty sie nie zalapie.....ale kiedys zlotu sie doczekam!!
      pees. zasuszonego Hansa moge nie ogladac...

      Usuń
  5. Bardzo żałuję że nie mam strychu, gdyby znalazła się w posiadaniu strychu zawzięcie bym kopała na takowym w nadziei :). Natomiast bywałam na strychach u dziadków u ciotków a razu pewnego z pewnym wiejskim domu u koleżanki odkryłam "Lillę Wenedę" i się trochę zdziwiłam bo na wsiach u wiejskich gospodyń książkę taką, stareńką zresztą mocno, (uwielbiam stare książki) znaleźć trudno jest, no chyba że w piecu jako podpałkę. Ale się później dowiedziałam że mama koleżanki, córka dziedzica, wyszła za mąż za chłopa :). Więc Weneda usprawiedliwiona. U ciotki na starym pięknym strychu grzebiąc, odkryłam mnóstwo pięknych starych książek, które nie miały możliwości zagościć w domu, za mały metraż.
    Ale miało być o odkryciach strychowych, najbardziej lubię na rynkach albo w sklepach ze starociami grzebać. Wygrzebaliśmy tam żelazko z duszą i inne fajne rzeczy, to wszystko z powodu braku strychu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elka, my tu chyba szfystkie szurnięte na tym punkcie!

      Usuń
    2. Elka i co z tymi książkami się stało?

      Usuń
    3. Ciotka czytająca była i jedna z jej córek bliska memu sercu najbardziej, z czwórki rodzeństwa. Ciotka czasu miała mało, bo gospodarstwo i dzieci czworo ale gazety prenumerowała, radio mieli takie na baterie? bo w tych łąkach gdzie mieszkali długo prądu nie mieli. Takie wielki się świeciły lampy w tym radiu śmieszne takie duże. :) Dziś zapewne wielki rarytas takie radio. :)
      I fajnie Hano że we właściwe dla mnie miejsce na tej grzędzie trafiłam. :)

      Usuń
    4. a mnei prawdziwy patefon przelecial kolo nosa, ze strychu w Ciechocinku - co lato jezdzilam do chrzestnego ojca = przyjaciela jeszcze ze szkoly mojego Taty. No i jednego lata zatarlam lapy na patefo, na drugi rok sladu po domu nie bylo ino bloki budowali, ludzi z domu przesiedlili do Bydgoszczy a chalupe z zostawionymi gratami zrownali z gleba...nigdy nie darowalam Tacie, ze mnie poprzedniego lata nie wspieral patefonowo bardziej...a w naszym domu na strychu (3 mieszkania, strych jeden) byla kuchnia na wegiel i w tej kuchni i na kuchni staly cuda...nalezace do rodziny na 1 peitrze - oba spiewaly w uoperze i tam byly jakies takie klamoty operowe...i tez za mojej nieobecnosci jakos skasowali kuchnie i wszystko co bylo w niej i na niej...glownie zdaje sie kosze po kwiatach, takich co sie daje primadonnom.

      Usuń
    5. Oesu, łonczę się z Tobą w bólu:(

      Usuń
    6. Czegoś nie brała tego patefona od razu???????

      Usuń
    7. bo z Ciechocinka do Wroclawia naonczas bylo 3 dni jechac i konie zmieniac 4 razy, Tato odmowil targania dodatkowych, niewymiarowych maneli...hrabia jeden!

      Usuń
    8. Mam patefon i komplet starych płyt i to działa! Patefon dostałam od koleżanki, bo jej gracił, dzięki Bogu.

      Usuń
  6. U nas na strychach od dawna już niczego nie ma, a szkoda. Poszperałabym.
    A wiesz Miko, że takie kocher produkuje się do dziś, np. przez niemiecką firmę Mil-Tec® . Tak samo i dziś wygląda rozkładany kocher wzór NATO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuś mnie zaskoczyła, czyżby NATO od Niemców wzór zaczerpnęło??

      Usuń
  7. Nawet nie wiedziałaam,że takie coś istniało, jak przenośne paliwo w tabletkach. Niestety nasze rodzinne strychy juz oczyszczone na amen, dość dawno temu i to w bardzo barbarzyński sposób, w ogień, albo na złom, na tutejsze raczej nie ma szansy wejść,jakoś nie umiem poprosić o taką możliwość. A jest tu raka stara szkoła 100 letnia, ciekawi mnie bardzo, co tam może być.......
    Uwielbiam buszowanie po starych domach......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takim strychu to ja dostaję kręćka i łapy mi się częsom!

      Usuń
    2. A powiem ci Mnemo, że jeszcze w czasach szkolnych miałam taki kocherek mały, innego kształtu oczywiście, ale też na paliwo tylko nie w tabletkach tylko takie wałeczki to były. Białe.

      Usuń
    3. W życiu takiego ustrojstwa nie widziałam......ale to wygodne, bo mało miejsca zajmuje...

      Usuń
    4. I mógł taki żołnierz sobie w kieszeni nosić.

      Usuń
    5. A jakby do niego szczelali, to zawsze mogą trafić w to właśnie, jak w kamizelkę kuloodporną.

      Usuń
  8. No, też nie wiedziałam, że takie ustrojstwo istniało. A strychów nie posiadam. A też bym se pobuszowala :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mika, skopiuj te zdjęcia i reklamy- cudne są!!!
    Zazdraszczam strychu, piwnic i takiego znaleziska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viki, reklamy urzekają wdziękiem i radością - ci przeszczęśliwi żołnierze, zwłaszcza ten dezynfekujący w kocherze strzykawki! Omatulu!!!

      Usuń
    2. Chciałam, ale się trochę bojam, żeby mnie jakiś japoński neonazista nie ścigał...

      Usuń
  10. Ciekawe znalezisko Miko Ci się trafiło , dla potomnych będzie jak znalazł, w czasie wojny na moim podwórku niemieccy żołnierze mieli kuchnię polową ... za niedługo będziemy zrywać betony z podwórka, kto wie co się znajdzie ....granat już zaliczyliśmy, monetę również, bomba ponoć w ogrodzie też leżakuje ...strach kopać :)
    Uściski ślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie zrób o tym post.

      Usuń
    2. Anka ma rację, koniecznie napisz!!! Ostrożnie ten beton zrywajcie...

      Usuń
    3. Zobaczymy czy znów, nie zaszalejemy i będziemy wzywać saperów, do granatu po dwóch dniach przyjechali ....to są uroki starych domostw ..fajne :)

      Usuń
    4. Ilona, ja tam schodzę do piwnicy na paluszkach - kto wie, kto tam jeszcze zalega po kątach?

      Usuń
    5. Hana - wez pogrzebacz i idz smialo!! u nas grasuja tacy, co "oczyszczaja" domy posmiertne albo jak babcia-dziadek do domu wesolej jesieni (i zimy) zycia ida a rodzinie nie chce sie likwidowac chalupy systematycznie..ciekawe co tacy od czystki wyrzucaja...chyba do takich dolacze.....

      Usuń
  11. W życiu nie miałam pojęcia a takim przedmiocie. Mój mąż ma hopla na punkcie takich znalezisk, nawet wykrywacz metali chce kupować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje, dopóki nie znalazłam. Koniecznie obejrzyjcie te reklamy z linków!!!

      Usuń
  12. Matko, Ilona, a jeśli pod betonem kocioł wojennej grochówki? Też może pierdyknąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy kocioł ...zobaczymy :) ale komeyja była na placu Niemcy a na strychu Anglicy się ukrywali ...babcia mówi że nie wiem jak to napisać ...udawali że nic nie wiedzą ....a potem byli Rosjanie ...cyrk ..na kółkach :)

      Usuń
    2. Ilona, normalnie jak w moim ulubionym serialu "Alo, alo"!

      Usuń
    3. "Allo, allo" chiba.

      Usuń
    4. No Hanuś ....podziwiałam zawsze odporność na stresowe sytuacje moją prababcię ....jakby na mnie trafiło to z wrażeń już bym dawno osiwiała, zwłaszcza że koniec końców....najmłodszy syn prababci , wtedy 18 letni, trafił potem do Oświęcimia i tam zginął ...

      Usuń
    5. Wiesz Ilona, kiedy słyszę/czytam takie historię, to po raz kolejny dziękuję losowi, że przyszło nam żyć w czasie bez wojny. Tfu! Odpukać!

      Usuń
    6. To się wam historia po podwórku przewalała...

      Usuń
  13. Ja nawet nie mam najmniejszej szansy znalezc czegokolwiek na strychu. Do tego trzeba miec dom od pokolen, a ja nigdy domu nie mialam. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest przykre... Zostają ci targi staroci, ale to już, kurna, nie to. Albo jakieś zapadłe wsie...

      Usuń
    2. Mika, wieśniacy już dawno się połapali o co cho, zwłaszcza w okolicach Czacza.

      Usuń
  14. Mika zachecilas mnie do wyprawy na moj strych :)
    Pojde tam na pewno gdy bede juz w Polsce :)
    Gratuluje Ci tak historycznego znaleziska. I zycze nastepnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cię zainspirowałam, obadaj strych koniecznie!

      Usuń
  15. Orszulka, to Ty jeszcze tam nie byłaś? Wiesz, może jednak śmignę do Ciebie, zanim tam wleziesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylam ostatnio ale stado kun mnie przepedzilo :)
      Smigaj, smigaj :) Przywitasz mnie chlebem i sola :) I woda :)

      Usuń
    2. Orszulka, kunów się boisz? Rozniosą Ci dom, one potrafią! Kurna, to teraz nie wiem, jak się zorganizować. Dwa strychy do obskoczenia dość odległe od siebie:(

      Usuń
    3. Musisz to jakoś rozplanować, przypominam, że byłam pierfsza!!!

      Usuń
  16. Baaaardzo żałuję, że nie mam strychu ani komórki...

    OdpowiedzUsuń
  17. AniuM, ale może u Taty jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma. Tata mieszka w bloku. Trochę skarbów znajdowało się po prostu w ziemi w ogrodzie - cynowy żołnierzyk, srebrna łycha z monogramami...
      Babcia Lisa z małym tatą wprowadzili się po wojnie do czegoś w rodzaju czworaków - cześć strychowa była tam zamieszkana.
      Czasem wdrapywałam się na wieżę kościelną - aby odcyfrowywać napisy na dzwonie, albo zaglądałam na strych pałacu. Ale to nie było moje miejsce, więc jakoś nie szukałam skarbów...

      Usuń
  18. Aż się wzruszyłam. W moim domu rodzinnym znalazłam takie ustrojstwo, starą karbidówkę, lampę naftową i metalowe pudełko. Przygotowałam to wszystko do zabrania (zaraz nie mogłam) złodziej się włamał i ukradł. Do dzisiaj sobie pluję w brodę, że nie zabrałam zaraz. Uratowałam stare "Bluszcze" z wzorami haftów. Ukradli też wtedy zabytkowe lustro.
    A takich rzeczy starych i pięknych było tak niewiele, przepadły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, ale pech!! Co za złodziej, znawca jakiś, kurczę! Dobrze, że choć te Bluszcze zostały. I lustra szkoda...

      Usuń
    2. mam nadzieje, ze zlodziej parchami obrosl i wszy go przezarly i zaropialy mu rany po ukaszeniu przez ose. i grzyb mu miedzy palcami u nog TAAAKI wyrosl!

      Usuń
    3. I to szfystko obejrzał sobie w tym lustrze. I ono dodatkowo mu te parchy zdeformowało.

      Usuń
    4. raczej jego zdeformowalo. permanentnie. Ha!

      Usuń
  19. AniuM, w ziemi to znajduję tutaj wyłącznie śmieci zakopywane chyba od pokoleń. Wszystko, co nie dało się spalić. Ale na strychu znalazła starą, drewnianą deskę do prasowania i kredens. Dała się uratować góra (robi za sypialnianą, podręczną biblioteczkę), dół rozpadł się pod dotykiem.

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie też nici. Jakieś ze dwie stare butelki a tak to ostatnio znalazłam stare ponczochy w ziemi...
    Wolałam nie kopać głębiej....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochi ryzykowne...

      Usuń
    2. ponczochy luzem czy w opakowaniu? bo jak w opakowaniu to chyba sobie nieboszczka na potem-potem nie odkladala wyjsciowej pary?

      Usuń
    3. Do trumny se odłożyła. I się zmarnowali.

      Usuń
    4. a chaliera, jakby kopac glebiej to moze i torebusia na prochi by sie znalazla....

      Usuń
    5. Aaaaaa, zaraz sie posikam!

      Usuń
    6. Hana - wyraznie torebusia na siki by Ci sie przydala.....

      Usuń
  21. Tupaja, jeśli butów nie było, to spoko. Można kopać.

    OdpowiedzUsuń
  22. U mnie same skarby - ale nie znalazłam upragnionych browninga i radiostacji - wciąż szukam;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Trzeba cały teren przekopać:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. By się pewnie przydało:)

      Usuń
    2. Ja tam trochę pokopałam, ale nic... tylko skały...

      Usuń
  24. Mika, jejku ile ludzi na tym taborecie siedziało, tylko nie pamiętam czy były dwa czy jeden, bo w jednym na pewno były przybory do czyszczenia butów. Jakby M-k wiedział, że masz coś takiego to by na wycieczki w góry pewnie pożyczal. Takie małe, a takie zmyślne, kocherek oczywiście, nie M-k. A tym kufrze na strychu to wiesz co jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakim kufrze??? Przecież na strychu nie ma żadnego kufra! Kufer od wieków już stoi w małym pokoju... Taborety były dwa, ale jeden się rozleciał.

      Usuń
  25. A ja myślałam, że na strychu jest jeszcze jeden, ale to pewnie ten w pokoju, kiedyś tam ze strychu zjechał.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale może sprawdzić czy nie ma podwójnego dna i czegoś w ściankach albo w wieku. W końcu u Ciebie różne cuda się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  27. Bacha, a może jednak na strychu drugi kufer jest? Co, Mika? Pełniusieńki skarbów? Sprawdź Mika, bo jeśli tak jest, gotowam remont i tunning paszczy przełożyć:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, ha, optymistki... Jest za to na pewno mała drewniana walizeczka, z którą Tato wracał z łagru...

      Usuń
  28. Sprawdź Mika, sprawdź! Może tam jakie dulary?

    OdpowiedzUsuń
  29. Mój tato ostatnio mi przyniósł, wykopany z ziemi, obok naszego starego domu, guzik od wojskowego munduru. Wyczyściłam go, ale żadne z nas nie wiedziało jaka armia coś takiego przy mundurze miała. Po dokładnym przekopaniu netu okazało się, że to wojska artyleryjskie armii austriackiej takie guziki posiadały. Czyli guzik pochodził z I wojny światowej.
    Chodzą też słuchy, że niedaleko naszego starego domu, w lesie ,zaryła się bomba podczas kolejnej wojny, ale nie eksplodowała. Mam nadzieję że to tylko pogłoski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gardenia, to już ma wartość muzealną:)

      Usuń
    2. Pewnie tak.
      Ojciec ją schował do klasera, w którym trzyma monety.
      To zresztą nie pierwszy guzik jaki znalazł podczas grzebania wokół starej chałupy.
      Może się większego skarbu dokopie?
      On ma szczęście do znalezisk, a czasem do wygrywania.

      Usuń
    3. To piękne znalezisko, taki guzik! Na pewno jeszcze dużo ciekawych rzeczy tam się w ziemi poniewiera. Dawno temu Riannon pisała u siebie na blogu o znaleziskach w jej okolicach, też były guziki i klamry od pasów wojskowych.

      Usuń
  30. Wszak Babcia zapobiegliwa była.....Mika a jest tam jeszcze metalowa wanna, bo może też przeoczyłam moment kiedy zjechała ze strychu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli taki ceber cynowy??? To on stoi za jesionem na podwórku, wanny coś nie kojarzę. Była jeszcze taka nasiadówka cynowa ale ona poszła jako rekwizyt do teatru...

      Usuń
    2. Oesu, Mika, a oni ciągle tej nasiadówki w teatrze potrzebują? Repertuar zmienio, a nasiadówka gdzieś rdzewieć będzie:(((

      Usuń
    3. No takie z oparciem na plecy było, jak to tten rekwizyt to kurka pomożemy odebrać, albo jakiś górali by wysłać, oni chętni do bitki o swoje.

      Usuń
    4. To z oparciem na plecy było, to właśnie ono poszło do teatru. Co wy, to już dawno przepadło, to ze 20 lat temu było, a poza tym to zostało przerobione. A kto daje i odbiera...

      Usuń
    5. O matulu, Mika, a tak bym sobie posiedziała!

      Usuń
    6. No tak ale trochi szkoda. To szukamy dalej. A ja w Czaczu wirtualnie byłam!!! Jejku ile tam tego jest, dobrze żem tak daleko bo mój portfel anoreksji by dostał jak bym tam trafiła, a i tak coś schudł ostatnio.

      Usuń
    7. Mówię Ci, Bacha, Czacz robi się niestrawny, w każdym sensie. Wszystko stoi tam na głowie, zwłaszcza ceny. Tamtejsza policja, zamiast w weekend pozwolić parkować samochodom po obu stronach drogi, co niczego w niczym nie zmieni, bo i tak tłok tam sakramencki i jedzie się 20/godz., regularnie krąży i tylko wypisuje mandaty. Takie żniwa sobie co tydzień robią. Jeden gofr (gofer?) w brudnym kiosku kosztuje 9 zł i panoszy się straszliwe chamstwo, po obu stronach "lady". Nie bardzo ostatnio lubię tam jeździć.

      Usuń
    8. T spsiało, niestety. Zawsze jak jest coś fajnego na co się ludzie rzucą, to za chwilę jest niefajne bo wszyscy chcą na tym zrobić interes.

      Usuń
  31. Bacha, no, no, kontynuuj, robi się coraz ciekawiej!

    OdpowiedzUsuń
  32. Miko, a może gdzieś jest podwójne dno, albo ukryty schowek w ścianie? Ty zobacz, czy wymiary pomieszczeń Ci się zgadzają:)
    W wolnej chwili zapraszam do @

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tymi schowkami to się muszę zastanowić:))
      Odpisałam już!

      Usuń
  33. U mnie rolę strychu spełniała rodzinna zagroda mojego ojca . Pierwsze moje trofea to były żelazka i lampy naftowe ,w końcu udało mi się wycyganić od ciotki kołowrotek , potem od kuzyna chomąto ,a maglownicę przywiózł mi o dziwo sam kuzyn . Gdybym tego z tamtąd nie wywiozła rozpadło by sie w proch .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wspaniałe zdobycze, maglownica to dopiero coś! I masz jeszcze to wszystko?

      Usuń
    2. No pewnie że mam ,robią mi wystrój wnętrza . Z maglownicy zrobiłam półeczkę i stoją na niej gliniane figórki zwierzątek .

      Usuń
  34. Moja mam wojnę spędziła w Niemczech , dziadkowie pracowali u bauera ,mama choć była dzieckiem ,też pracowała . Przywiezli z tamtąd polowe łózko amerykańskie ,stoi w nyży i gdyby ktoś na nie reflektował ,to moglibyśmy pohandlować .

    OdpowiedzUsuń
  35. No a.........teraz bomba ,zgadnijcie kogo gościłam przed godzinką . Kto zgadnie ma u mnie jakiś drobiazg przeze mnie wykonany :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiam na Gosiankę ale pewnie pudło:((

      Usuń
    2. Ciepło, ciepło ,ale odpowiedz niepełna ;)

      Usuń
    3. Jolagosianki byli !

      Usuń
    4. Chciałam napisać, że i z chłopięciem, ale już teraz widzę, że Hana mię ubiegła.

      Usuń
    5. Nie mam szczęścia jak zwykle, ale dobrze choć, że ciepło, a nie lodowato:))

      Usuń
    6. Ale blisko byłaś Gardenia :))))
      Tak Ewa Jolagosianki byli z chłopięciem ,chłopięć zapomniał czapki i właśnie przed momentem ja odebrał ,jadą na dworzec i udają się doma .

      Usuń
    7. Za krótko byli Mika , mocno napięty plan pobytu mieli ,po za tym pogoda też taka otumaniająca ,straszny upal :) W duzym mieście odczuwa się go podwójnie .
      Ale za to Hana teraz pada ,tylko że strasznie duszno się zrobiło .

      Usuń
    8. Nieeeee, no kurna! Poszłam podlewać, ale komary wyległy z nor jak oszalałe i musiałam wiać! I w efekcie podlane po łebkach:(((

      Usuń
    9. Nocne komary??????? Wampiry jakieś czy co???

      Usuń
    10. Ty się Mika na komarach w ogóle nie znasz. One głównie nocne są.

      Usuń
    11. A mnie mówiłaś, że nocom śpiom .

      Usuń
    12. No nie znam się bo u mnie nie ma...

      Usuń
    13. Ewa, one zasypiajom mniej więcej o tej porze, co my. Trudno nam się zgrać. O zmroku są najbardziej krwiożercze.

      Usuń
    14. a skad komary jak taka pustynia? one troche ody potrzebuja chyba, na sucho i upalnie nie chce im sie isc do roboty, choc w nocy nieco chlodniej....ale , kurna, dalej sucho przeciez!

      pees. ale fajoski mieliscie ze spotkaniem wroclawskim...ach...

      Usuń
    15. A powiedz im to. Komarom znaczy.

      Usuń
  36. Odpowiedzi
    1. To pytanie dotyczy łóżka ?

      Usuń
    2. No pewnie, Marija, ale Twoje zdjęcie też może być.

      Usuń
    3. Żeby łóżku zrobic zdjęcie trzeba je rozłożyć ,co trochę trwa . Jest ono drewniane ,połączone z grubą tkaniną drelichową . Jak cie ono interesuje to jak do mnie dotrzesz to ci je pokażę :)
      Moje zdjęcie z Ogrodzieńca chcesz ? :))))

      Usuń
    4. Pewnie, dawaj! Zdjęcie póki co!

      Usuń
  37. Odpowiedzi
    1. No i bingo ;) Jak już w końcu do mnie dojedziesz oprócz siatkowej kury wybierzesz sobie jeszcze coś mojego :)
      Ano więc była przesympatyczna trójca :) Wpadli co prawda jak po ogień ,ale obiecali że wpadna jeszcze inną razą :)))

      Usuń
    2. Ha, ha, ja to jednak mam szczęście w konkursach!

      Usuń
    3. To daj szansę Bogu zagraj w totolotka ;)

      Usuń
    4. Dobra Marija, w końcu to zrobię i zagram! A jeśli wygram zafunduję Ci osiołka! Ze stajniom!

      Usuń
    5. No fajowo ,na podwórku jakieś miejsce na stajnię by się znalazło :) To by była sensacyjo osiołek w stajni w samym środku miasta ;)))

      Usuń
    6. Nazwiemy go ImBryk!

      Usuń
    7. ImBryk będzie pasowało jak ulał :))))

      Usuń
  38. weselnapiekarka21 lipca 2014 20:50

    Pod koniec lat 60-tych tatuś czyścił szambo przy oborze i znalazł hełm niemiecki i pas z nabojami.Hełmem bawił się brat a z nabojami to nie wiem co się stało.Mniej więcej w tym samym czasie grodził ogród/kupił gospodarstwo od starszej ,samotnej kobiety/i gdy kopał fundamenty natrafił na coś metalowego,przypominające kształtem bombę,przestał kopać,zabronił nam się zbliżać do tego miejsca i z sąsiadem zawiadomili wojsko.Ale sąsiad nie mógł wytrzymać,no bo jak to będzie jakiś skarb to zabiorą .Zwołał swoich kompanów i wykopali starą ,dużą bańkę od mleka.Tato udawał że go to nie interesuje ale widziałam jego minę.Gdy otworzyli tą bańkę w środku znajdowało się z 20 metrów grubej liny i w ścierkę zawinięte widelce z drewnianymi rączkami.Tato odetchnął z ulgą.Długo komentowali o tym znalezisku,najbardziej o sznurze.na co ,na kogo.?Tajemnica się wyjaśniła gdy zabrał się za sprzątanie małej komórki na poddaszu.Gdy zrywał deski wypadł płaski,dosyć dużych rozmiarów przedmiot starannie owinięty niemieckimi gazetami.Po rozwinięciu ukazał się nam portret Hitlera.Pierwszy raz widziałam ojca tak wzburzonego,z furią zaczął deptać ten portret i krzyczeć-zmarnowałeś mi moją młodość/tato całą wojnę przesiedział w 5 obozach koncentracyjnych/zabiłeś brata i dalej mnie prześladujesz.Przypuszczamy że w tym domu mieszkał jakiś fanatyk zakochany w Hitlerze.Gdy tylko się nadarzyła okazja sprzedał ten dom i kupił w tej samej miejscowości drugi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale historia... Ale kwestia liny dalej nie rozwiązana... Nie dziwię się wściekłości twojego Ojca. Po pięciu obozach...

      Usuń
    2. weselnapiekarka22 lipca 2014 09:07

      Nie znalezisko ale wielka,ważna pamiątka po pobycie taty w obozach. Z każdego mamy po jednej kartce liście ,który tato wysłał do swoich rodziców a z ostatniego,Sztutchofu mamy list wysłany do taty przez rodziców i prawie relikwie,sygnet zrobiony ojcu przez jednego z współwiężniów z monety 10 zł.za chleb i papierosy/tato nie palił/Na sygnecie są wyryte inicjały taty,rok urodzenia,numer obozowy i nazwę obozu.Jeszcze jedną pamiątką jest brzytwa esesmana,który pilnował więzniów podczas słynnego marszu śmierci .

      Usuń
    3. Weselna, to prawdziwe skarby i relikwie, historia rodziny... To wspaniałe, że możecie takie pamiątki przekazywać swoim dzieciom i wnukom, kontynuacja pamięci z pokolenia na pokolenie to zachowanie swoich korzeni...

      Usuń
    4. Weselna, to więcej, niż pamiątki, są w tym sygnecie i w listach emocje, które ja poczułam, tutaj, przy własnym biurku. Nie wiem, czy ośmieliłabym się ich dotknąć. Chyba nie. To coś tak osobistego, że nawet nie próbowałabym. Ten sygnet to przecież czyjeś życie.

      Usuń
  39. O matko, Weselna, gotowy scenariusz do filmu! Ale po co lina? Żeby się powiesić, jak złapią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. weselnapiekarka22 lipca 2014 08:32

      Sądzę że wierzył w powrót Hitlera na te ziemie i miał zamiar wieszać,dżgać widelcami tych co mu zabrali dom a portret powiesić na honorowym miejscu

      Usuń
    2. Moze koniec liny docelowo mial wystawac niedbale z gleby, zeby wiedziec, gdzie skarb zakopany, cos mu sie w pospiechu pokrecilo i line schowal...moze co innego omylkowo wystawalo i zrobil sie klops! cos jak ja schowalam swiezo kupione kartofle do zamrazarki, a moja znajoma buty (nowe) do tez zamrazarki wlozyla i obie latalysmy i szukalysmy zagubionych przedmiotow. jedna glodna, jedna boso.

      Usuń
    3. Tak mogło być. Z lino.
      Do jednego zamrażalnika schowałyście? Te pyry i czewiki?

      Usuń
    4. do osobnych. w roznych miastach, roznych krajach i o roznych porach. Ja kartofelki wyrzucilam, co ona z kapcami zrobila to juz nie wiem..moze juz nie musiala zuc skory zeby ja zmienkczyc.....

      Usuń
  40. kawał dobrej roboty odwaliłaś szukając historii tego znaleziska! ja strychu nie mam więc nic nie znajdę, po dziadku zostały nam tylko jakieś przedwojenne monety i to tyle historii

    OdpowiedzUsuń
  41. Czułam się trochę jak detektyw historyczny:))) Dobre i monety, zawsze coś.

    OdpowiedzUsuń
  42. Jam doszla do siebie bo chrzcinach co to udane byly nadzwyczaj, Mala Swiergoczaca zasnela na rekach chrzestnego ( strasznie fajny ten chrzestny, emerytowany policjant jest) pod koniec ceremonii i po protescie ,ze polano jej glowke woda swiecona! Szfystko uchwycilam fotograficznie ku pamieci!
    Co do znaleziska MIki to jest ono bardzoi fajne. zajrzalam w link i reklamy sa jeszcze fajniesze. I jakie pomyslowe to urzadzonko...na garnki roznej wielkosci i na te malutkie tez! Ja u babci na strychu znalazlam samowar , z pieczatka, ze z Tuly, moj brat tez znalazl jeden taki, ale dla mlodszego brata nie bylo trzeciego wiec zaluje, ze nie kupil sobie w Slomczynie, w Czaczu mazowieckim, samowar wielgachny za 100zl. ZA to w zamku wiekszyckim, gdziem sie narodzila, byl strasznie duzy strych, ile tam rzeczy mozna bylo sie doszukac, i tam sie oblowil moj bezsamowarowy braciszek...a w Andach to tylko stare butelki z ziemi wykopuje, kiedy ogarniam ogrod, wyglada na to, ze Andyjczycy lubia sobie z butelek siorpac a potem rzucac je w krzaczki.
    Znowu musze sie panoszyc sama na podiumie, Kalipso zapowiedziala walke ale jakos jej nie widac...Bom Dia Galinhas..pierwszam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna, dzisiaj jesteście ex equo z Kalipso, co do minuty!!! Obie na najwyższym podium:)))
      Fajnie, że chrzciny takie udane. Pokażesz zdjęcia u siebie?
      Samowary świetna rzecz. Na tym zamku to już sobie wyobrażam, jakie skarby były... Ale to tyś hrabina i pani na włościach??? W jakich okolicach ten zamek?

      Usuń
    2. Grażyna, rozpaliłaś mnie do białości tym pałacem. To ten, co to właściciel chciał zrobić posadzkę w komnacie z carskich, złotych monet? Wyguglałam sobie, a co!

      Usuń
    3. Mika!!! pewnie cos zamieszcze na blogu z chrzcin portugalskich, jeno czasu mam malo , wiec potrwa to troche...hrabina to nie jestem ani pania na wlosciach..niemniej mieszkalam w komnatach zamkowych od urodzenia,,moj ojciec zorganizowal w podniszczonym wojna palacu Uniwersytet Ludowy i rzadzil sie tam az do emerytury tzn. do 1980 roku, pisalam o zamku w moim blogu, bo ciagle mnie tam ciagnie.
      link..... http://i-tu-i-tam.blogspot.pt/2011/9/wiekszyce-kolejna-wizytawiekszyce-una.html
      Zamek jest na Opolszczyznie, blisko Kedzierzyna -Kozla.
      Hana! to ten ! podobno byl bardzo bogaty!!! niestety to nie byl moj krewny...

      Usuń
    4. http://i-tu-i-tam.blogspot.pt/2011/09/wiekszyce-kolejna-wizytawiekszyce-una.html

      Jakos nie jestem pewna czy sie wyswietli..., wiec jeszcze raz

      Usuń
    5. Grażyna, musiał bogaty być, ale nie aż tak. Car nie zgodził się, żeby chodzili mu po obliczu, choćby i na monetach. Zezwolił, ale żeby monety były na sztorc, jedna przy drugiej. Właściciel aż tak bogaty nie był! Ja też pałacowa jestem. Mój Ojciec był związany z PGRami, a ichnie siedziby (i mieszkania) były w pałacach. Tutaj, w Wielkopolszcze jest ich mnóstwo - większych i mniejszych. 90% z nich to teraz ruiny i zgliszcza:( A niektóre to prawdziwe perełki.

      Usuń
    6. No masz, z kim ja mam do czynienia, wyższe sfery, panie dzieju... Dzieciństwo w takim pałacu to musiało być coś.,.. Zaraz sobie poczytam, dzięki.

      Usuń
    7. Wiekszycki zamek mial szczescie dostac sie w rece entuzjasty, ktory go odrestaurowal zatrudniajac specjaliste konserwatora. Moj tato bardzo o siedzibe UL dbal, ale oczywiscie nie mial wystarczajacej ilosci srodkow, budzet panstowowy nie byl zbyt bogaty. Pamietam,ze mama mu wypominala, ze czesc swojej chuderlawej pensji przeznaczal na latanie budzetu. Kochal to miejsce nad zycie...kiedy go zmuszono do przejscia na emeryture bardzo to przezyl...po jego odejsciu zamek podupadal az calkowicie popadl w zapomnienie...dobrze ze wzbudzil zainteresowanie jakiegos budowlanca i ten w zamek wlozyl mnostwo pieniedzy. Ale nie wszystkie zamki maja taki happy end. Niestety.

      Usuń
    8. Większość nie ma...

      Usuń
  43. Mika, piękne znalezisko.
    Ja mam stary hełm niemiecki. Też znaleziony:) I trochę staroci, typu maglownica, kopańka (takie drewniane naczynie do robienia klusek), resztki kołowrotka, wielka łopata do pieca chlebowego, koło od wozu drabianiastego, kufer posażny babci, singerka drugiej babci, stara konew na wodę. U rodziców stoją też pięknie malowane sanie. Tego było więcej, ale wiadomo, posprzątane, wyrzucone albo oddane... Dla mnie to nie tylko starocie, ale przede wszystkim pamiątki po przodkach, taka nić łącząca mnie z nimi.
    Mam jeszcze starą książeczkę do nabożeństwa po sąsiadce.
    No i nie mam za bardzo gdzie tego trzymać, bo ciasnawo u nas, a bardzo lubię takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niezłą masz kolekcję! Ten kufer posażny to musi być super. A te sanie malowane to takie duże, do koni? I jak one malowane? Dla mnie też wszystkie pamiątki to historia rodziny i ciągłość pokoleń...
      Kalipso, dzisiaj łeb w łeb z Grażyną!

      Usuń
    2. Kalipso, aż mi się musk zagotował na myśl o tych cudownościach! Sanie! Masz jakie zdjęcie onych?

      Usuń
  44. Dziędoberek mówię i wylatam odrzutowo :)
    Lazur kontunuacja .

    OdpowiedzUsuń
  45. I kto by pomyślał, że takie graciarnie macie w domu i się tym chwalicie - żartuję:))))

    OdpowiedzUsuń
  46. Oesu, sanie, kufer, łopata do chleba!!!

    OdpowiedzUsuń
  47. A ja bardzo chętnie jakomś szczelbe przyjmne. I śrót ładować bende, bo inaczy sie nie do. Za każde darcie japy za oknem.
    Wracam do roboty :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trza jakiś samopał skombinować na te drące japy... Pracuj dzielnie Lidio!

      Usuń
    2. Albo czorne jajca, takie siarkowe, z Japonii.

      Usuń
    3. i przedluzyc jajcamy zycie tym za oknem? Zwarijowalas? im trza ukrocic .

      Usuń
  48. Wow, jakie cenne znalezisko,nawet rzekłabym skarb.

    OdpowiedzUsuń