(portret Ireny Solskiej, namalowany przez Stanisława Wyspiańskiego)
Spektakl to "Kobieta. Istnienia poszczególne" na podstawie dramatu Macieja Pinkwarta "Kocham cię strasznie , ale swoboda to wielka rzecz". Tytuł dramatu to cytat z jednego z listów Witkacego do żony. I sztuka i przedstawienie opowiadają o kobietach w życiu Stanisława Ignacego Witkiewicza, oczywiście nie wszystkich, nie starczyłoby papieru i czasu na opowieść o wszystkich... We wszystkie postacie - dziewięć - wciela się Katarzyna Pietrzyk, aktorka Teatru Witkacego. Jest to właściwie monodram, wzbogacony o udział kilkorga statystów wyciągniętych z widowni :)) Ale nie nuży ani nie nudzi ani przez chwilę. Kobiece postacie są tak różnorodne, że z każdą sceną oglądamy kogoś innego, a nie tą samą aktorkę. Kobiety zmieniają się jak w kalejdoskopie, począwszy od matki, przez młodziutką hrabiankę Tyszkiewiczówną, wielką aktorkę Irenę Solską, pannę W. , kobietę lekkich obyczajów, o której Witkacy mawiał, że ma świetnie "wytresowane łono"... Była też Helena Czerwijowska, zakochana w nim koleżanka ze studiów, Eugenia Dunin-Borkowska, żona malarza Władysława Dunin-Borkowskiego, zajmująca się też teatrem - to ona właśnie wykorzystywała widzów jako statystów w reżyserowanej przez siebie sztuce. Mieli oni za zadanie ... łapać komary na sobie i innych:))) Zyskali bardzo pochlebną opinię pani reżyser... Tragiczną i delikatną postacią była zaprzyjaźniona z Karolem Szymanowskim Jadwiga Janczewska, oficjalna narzeczona Witkacego, która popełniła samobójstwo w Dolinie Kościeliskiej. No i oczywiście ostatnia kobieta w jego życiu, czyli Czesława Oknińska, która przeżyła samobójczą próbę w Jeziorach na Ukrainie, gdzie życie zakończył Witkacy.
(Narzeczona Jadwiga Janczewska)
Osobny rozdział stanowi Jadwiga z Unrugów Witkiewiczowa, jedyna prawowita małżonka artysty. Niezwykła to kobieta, jak i niezwykłe było ich małżeństwo. Znali się zaledwie kilka dni, Witkacy oświadczył się jej w gwiaździstą noc podczas spaceru do Kuźnic. Nie było to małżeństwo z miłości, a raczej z rozsądku, z potrzeby pewnej stabilizacji. Jadwiga godziła się na wszystkie miłostki i zdrady męża, przyjęła jego warunek co do nie posiadania dzieci, przeżywała jego szalone wybryki i podziwiała go jako artystę. Wytrzymała jednak z nim w Zakopanem tylko dwa lata, potem wyjechała do Warszawy. Zostali małżeństwem na odległość, co jednak wzmogło chyba uczucia Witkacego do żony, bo , jak się zdaje, kochał ją na swój oryginalny sposób coraz bardziej. Pisał do niej "Nineczko, ty jedna, a poza tym dupy i ofszem , ale to nie to"... Pisał co drugi dzień i zbiór korespondencji obejmuje 1278 listów i kart!!! Korespondencja ta niedawno została wydana w opracowaniu profesora Janusza Deglera, który poświęcił na to wiele lat pracy.
(Jadwiga Witkiewiczowa)
Wracam jednak do obejrzanego spektaklu. Spojrzenie na te kobiety jest o tyle nowatorskie, że oglądamy je jako byty samoistne , "Istnienia Poszczególne", nie tylko przez pryzmat ich związku z Witkacym. Widzimy ich rozterki, ich inne życie, innych mężczyzn, ich uczucia. To one, a nie Witkacy , są centralnymi postaciami. On jest wspólnym mianownikiem łączącym je, pozwalającym zaprezentować je w jednej sztuce, jest kryterium wyboru. Każda z nich jest odrębną indywidualnością, są mocne i słabe, wrażliwe i powierzchowne, zabawne i smutne, wyrafinowane i proste. Są po prostu kwintesencją kobiecości. I tu potrafię zrozumieć Witkacego, który w nich wszystkich , być może , szukał kobiecości pełnej, wieloelementowej, pełnej sprzeczności... Te sprzeczności, tą ogromną różnorodność znakomicie potrafiła oddać Katarzyna Pietrzyk, wcielająca się w nie wszystkie, za każdą sceną jest po prostu kimś innym, innym człowiekiem. Ciekawa jestem bardzo, jak to jest wrócić do własnej skóry po takim spektaklu, być znów sobą i tylko sobą... Muszę ją zapytać przy najbliższej okazji:)))
Wielkim atutem spektaklu są też kostiumy dla każdej z kobiet, niektóre symboliczne, niektóre dosłownie wzięte z portretów malowanych przez Witkacego (jak w przypadku Eugenii Dunin-Borkowskiej). Kostium każdej z postaci mówi nam coś o niej, dopowiada coś, czego nie ma w tekście czy zachowaniu... Stanowi piękną oprawę i tworzy całość z postacią.
( Portret Eugenii Dunin-Borkowskiej)
Jestem zachwycona tym spektaklem, z radością obejrzę go jeszcze raz, przy najbliższej okazji, szukając w nim tego, czego jeszcze nie odkryłam. Na pewno znajdę.
Jeśli ktoś będzie w Zakopanem i będzie miał możliwość ten spektakl obejrzeć, to bardzo polecam.
Pisząc, korzystałam ze arcyciekawego wywiadu z profesorem Januszem Deglerem w Wysokich Obcasach: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,139435,9865307.html
Jeżeli ktoś miałby ochotę obejrzeć, tu jest dokumentalny film Natalii Korynckiej-Gruz "Demoniczne" kobiety Witkacego" :
Jeżuniu, Mika, toż to obszerna recenzja oełnom gembom! Reżyserz powinien Ci zapłacić i w ogóle!
OdpowiedzUsuńTe kobity to ale miały jazdę z artystami. Moja ciotka J. dowiedziawszy się, że Ogniomistrz jest, ekhm, artystą, rzekła z troską: oj dziecko, z artystą nie będzie łatwo... Cóż, nie szłam w życiu na łatwiznę...
Śpiom? W take pogodę śpiom? No chyba, że na spacer poszły. To mogo.
OdpowiedzUsuńByła na spacerze, a jakże!
UsuńTo musi być naprawdę niezła aktorka. Gra tylko w Witkacym ? Ja się pewnie nie załapię na spektakl ale książkę mus kupić.
OdpowiedzUsuńNo i bardzo mi się podoba ten cytat : kocham cię strasznie ale swoboda to wielka rzecz.
A poza tym żeby nie padało dzisiaj. Słoneczka chociaż chwilami.
Kasia tylko w Witkacym gra.
UsuńPrzepiękne słońce cały dzień!!!
Mika, nareszcie!
UsuńNie śpiom, dziędobry !
OdpowiedzUsuńWitkacym dawno dawno temu się zachwyciłam i zachłysnęłam. I dość szybko się odchłysnęłam. Sztuka sztukom, ale prawda, że z chłopem żyć się nie dało :) Co tylko potwierdza, że spektakl nie może być nudny :) Mikuś, recenzja na piąteczkę !
Dzięki Ewuś, nudy absolutnie nie było.
UsuńOne mają jedną wspólną cechę. Wszystkie są ładne.
OdpowiedzUsuńAle i kilka z nich rudowłose były, lubił takie. Solska, żona, jakieś pomniejsze.
UsuńBronek Malinowski, też niebrzydki . Podobno on i Witkacy byli ze sobą w związku.
Usuńrude ogolnie maja wziecie, ahem, hrehreher
UsuńSwietnie wpis Mika, chociaż Witkacy dla mnie za trudny....
OdpowiedzUsuńHej kurki Zatkało was?
Ahoj Alina, w taką pogodę się spaceruje:))) A jak twój zeszłotygodniowy Kościelec, nic nie napisałaś?
UsuńW Gąsienicowej było wspaniale i na Małym Kościelcu, jeszcze troszkę i coś skrobnę na moim zielonym szlaku...
UsuńWczoraj zwiedzałam Czerwony Klasztor, Bardejów, i Lubowle na Słowacji.
Za miesiąc w Bieszczady i Solina...
O, to znów piękną wyprawę miałaś! I plany świetne, to już druga nasza wysłanniczka w Bieszczady:))) Dawaj jakieś zdjęcia na twój blog!
UsuńIdę sadzić sosny. Potem posieję grzyby.
OdpowiedzUsuńMiłego sadzenia, Hanuś ;)
OdpowiedzUsuńMiko - piękna recenzja :) Artysta to jednak inny gatunek istoty człekokształtnej. Witkacy ciągle się przez Twoje miasto przewija. A jak nie on, to jego kobiety ;) Niesamowita to musi być aktorka, wcielająca się w dziewięć ról - większość naszych "gwiazd" i celebrytek aktorskich nie ma do niej startu zapewne.
Dziękuję Lidio, to prawda, że artyści inną miarą rzeczy mierzą. Pewnie dlatego są artystami, a nie rzemieślnikami:))))
UsuńRodzina Witkiewiczów w Zakopane wrośnięta już na zawsze.
Tak, Zakopane bez Witkiewiczów...niemożliwe;)
Usuń"Kocham cię strasznie , ale swoboda to wielka rzecz" - jak te słowa idealnie pasują do Artysty. Zachęciłaś do obejrzenia, a Zakopane daleko...
OdpowiedzUsuńA ja czekam jeszcze, aż napiszesz coś o swojej pracy w teatrze, bo z tego, co wiem, a wyczytałam gdzieś między wierszami wczęśniej, pracowałaś w teatrze. No więc...
Pracowałam w teatrze, to prawda, 5 lat. Ale na wspomnienia to chyba jeszcze za wcześnie:))) Ale może kiedyś coś napiszę:)))
UsuńPrzecież to nie chodzi o podsumowanie swojego życia , a o sympatyczne wspominki :))
UsuńNo właśnie. Pisz, póki pamiętasz, hrehrehre!
UsuńSpoko, mózg ćwiczę.
UsuńTaaa, tak się mówi...
UsuńJakoś nie odczuwam na razie skutków sklerozy.
UsuńBo tego się nie odczuwa, hrehrehre...
UsuńMika, ale napisz o swoich wrażeniach. Znasz aktorów, widziałaś wyjątkowe spektakle, miałaś w nie jakiś wkład (?)... Bez szczegółów, bez nazwisk:)
UsuńHanuś, własne doświadczenie przez ciebie przemawia czy co?
UsuńKalipso, dużo jest do wspominania, to prawda. Może i masz rację, że trzeba by sobie pogrzebać w pamięci i jakoś to odświeżyć... Kilka bardzo wyjątkowych spektakli było rzeczywiście.
Hana - posiadasz grzybnie?
OdpowiedzUsuńMikusiu - zatchnelo mnie to wszystko powyzej. czy Ty piszesz recenzje/ksiazki/artykuly zawodowo? Zachwycil mnie wpis, zupelnie. Choc Witkacego sie troche zawsze balam,,,,wariatow nie trudno sie bac. te kobiety byly niezwykle piekne taka jakas niezwykla uroda, nie dziwie mu sie, ze za takimi latal ;). Poza tym w magicznym miejscu mieszkasz. a ja znalam osobiscie Hasiora i z nim wodke pilam! hrehrehrhr
a spektakt...ach, zachwycilo mnie to, co napisalas. ja ani pisac nie umie, ani do teatru nie chodze, a ksiazki czytam zwykle. dlaczego, pytam sie, dlaczego??? hrehrehr czy moglabys pisac wiecej recenzji? czegokolwiek ;))
ja spalam do DZIEWIATEJ! wczoraj noga tak dala mi w kuper, ze chyba z tego spalam. odkrylam, ze lepiej wstaje jak noga prosta a nie pogieta w lozku. moze podzialalo, nie wiem.
wstanelam, pojechalam nad morze na szybciutko, posiedziec, polazic troszke, powachac, pogapic sie, wrocilam i robie maslo orzechowe znaczy migdalowe...ciekawe czy spale mikser....
Bo Mika jest mądra! Taki ścichapęk. Nie doskoczę... nie puakaj Opakowana, takie ostatnie to my znowu nie som:(
Usuńprzedostatnie? Mondra jest, mondra. dobrze jest choc znac choc wirtualnie mondrych ludzi :)
Usuńjejuniu, jakie to maslo migdalowe jest DOBRE!
Ojjj, toż to prawie marcepan :) napewno pychota !
UsuńLepiej z mondrym znaleźć niż z gupim zgubić.
UsuńOpakowana, dziewczyny, bez przesady, tak se piszę sobie a muzom., porządkując swoje odczucia. A jeśli to się komuś spodoba, przyda albo zachęci do sięgnięcia po książkę czy też do pójścia do teatru to tym wieksza satysfakcja. Opakowana, nie podpuszczaj mnie, bo jak się rozszaleję...
UsuńOooo, rozszalej sie, Mika, rozszalej......czekam....polecenia ksiazek tez mnie interesuja, bo czuje, ze ma paleta zainteresowan w tem wzgledzie wonskom jest...
UsuńOpakowana, paletom zajmiemy się później, dawaj rzepis na to masło. Spaliłaś mikser?
UsuńJa też głosuję za rozszaleniem. Fajnie się czyta, strzególnie jak człowiek do teatru zaprzestał chodzić i do kina poresztom też.
Usuńi w ten sposob mozemy byc ondrzejsze jakby z drugiej reki ;)
UsuńHana - nie spalilam, wyszlo swietne, z przerwami robilam, ale widze, ze maslo orzechowe czyli migdalowe sie robi konkretniejsze, jak silnik machiny sie fest nagrzeje i naonczas od ciepla wychodzi z masy olej co pomaga sie zmasowac i trzymac w kupie. to, ze dodalam odrobinke soli dajr swietny efekt, bo na chlebie to maslo jest jakby odrobinke slodkawe, z tom nutom przerywanom lekkiej slonosci.
rzepis...jaki rzepis - wrzucic migdaly (badz inne cus) do machiny kuchennej, wlaczyc, przetrzymac duzo minut, popieklic sie, ze osiada na scianach machiny i nie chce zlecec, dac machinei odpoczac i tepe. w oryginalnym rzepisie niema nawet soli....ze fistaszkow to zazwyczaj karzom poprazyc orzechi, dodac oleju i soli. pewnie jak ktos chce to moze, jak ja, zletka zniecierpliwiona do pierwszego rzutu dodalam troszeczke oliwy to sie zrobilo troche za.
to co z tom paletom?
Jaką wąską paletą, jaką wąską??? Jak nam tu zapodałaś w którymś poprzednim wpisie co czytasz to zaniemówiłam z wrażenia! Ja się bardzo zapuściłam z czytaniem książek, inne rzeczy mi czas zabierają, na ten przykład komputer...
Usuńale ja w kolko to samo czytam...nie wychodze poza ramy! jakies tam moje...
UsuńMyślę, że każdy ma jakiś krąg zainteresowań i czyta to co lubi, w końcu to ma być przyjemność:))
UsuńJa siem też zapuściłam i to nie będę owijać w bawełnę przez blogi ;) Ale pocieszam się ,że to często gęsto też niezła literatura jest , a przemyslenia takoż niczego sobie :)
UsuńOpakowana, ale dlaczego to jest masło, jeśli fcale nie ma masła???
UsuńAnnavilma, strzególnie powaliło mnie na kolana, jeżuniu, hrehrehre, ortografia na opak! Aż mnie otrzy załzawiły!
UsuńTaa, piękne słowo.:).. Nadmienię tu że nie jest ono mym osobistym patentem, ale naleciałością pozostałości z innej internetowej grupy waryjatek, to już parę ładnych latek tmeu, co nie Opakowano? Tak mi się przylgło i od wielu lat trzymie :)
UsuńAnnavilma, a dlaczego człowiek zaprzestał????????????????
UsuńA bo człowiek jakoś tak wzion i się zapuścił kunturalnie, a jak się już tak zacznie to już tak zostaje, i o.
UsuńI potem to się już nawet nie chce. Dobrze że choć ksionżki czyta z niezmiennym zapałem. No cóż, taka historia ...
To się trza odświeżyć kulturalnie i zacząć na nowo. Mówię ci, to fajne jest. A ty w jakimś większym mieście mieszkasz, bo nie wiem?
Usuńmaslo bez masla - bo tluste mazidlo, wiec to to samo, co nie?
UsuńMontownico - strzegoly rzeczywiscie sa nalecialoscia (nalot? plesn?) z dawnych lat. Mysmy tam malo o ksinszkach i sztuce rozmawiali...ciekawe dlaczego, w koncu tam same enetelegentne osobybywaly w koncu
Mika - dlatego o tej palecie gadam i jej rozszerzeniu...ja kiedys kiedys tylko beletrystyke czytalam, potem powiesci podroznicze, potem zeglarskie, potem slowniki i mapy. potem zaczelam biografie. moim ostatnim odkryciem sa ksiazki o drzewach i nocnych spacerach ;). wiec potrzeba odkrywac NOWE tematy do czytania. jak potrzebuje wtopic sie w tlo to sie ubiore od stop do glow w granat (bo wtedy mnienie widac) i biore Chmielewska. Musz powiedziec, ze posiadanie Kundelka pomaga wielce, jak sobie te darmowe kawalki ksiazek sciagam, czytam i wiem czy warto wydac kase czy nie. po kawalku wychodze poza granice palety ;P
ja dawniej to paletę miałam szeroką, przez ostatnie lata się zawęziła. Jakiejś wielkiej literatury mi się chce, dobrze chociaż, że mi się w zeszłym roku udało odświeżyć "Czarodziejska górę". Teraz najchętniej biografie i wspomnienia no i Pilch. "Wiele demonów" mnie wessało jak gąbka, oderwać się nie mogłam. A w tym roku to aż wstyd się przyznać, gazety, tv i komputer mnie pożarły.
UsuńMika, jednom nogom w tym największym ... I co z tego? Marzę się wynieść na wieś pod las, gdzie ani ludzi, ani kin ani teatrów, poza tymi co z natury ...
Usuń:))
Opakowana można nie mieć grzybni, i rozsiać grzypki ! Tylko, że potrzebne do tego som grzypki ! Może by mogły być suszone na ten ptrzykład, ale takie na słońcu, nie w piekarniku (tak se myślę) Jak znajdę link, to Ci puszczę na maila, to co sama znalazłam na temat mykocośtam.
OdpowiedzUsuńooo, fajnie. ja to tylko wiem, ze podobno jak sie noge z korzeniem zwai do gleby to grzyby wyrosna, ale nigdy nie sprawdzalam czy to prawda czy gusla jakies.
UsuńEwa, mikoryza to coś się nazywa! U Gorzkiej Jagody czytałam! Trzeba grzybowe resztki, takie po czyszczeniu, mogą być nawet robaczywe, zakopać wedle sosen na ten przykład, tak po rozpiętości korony. Na początek posadziłam w arboretum 10 sosen. Będę sobie miała własny las. Dzisiaj jest tak pięknie u nas, że szkoda każdej chwilki. Lecę dalej kopać. Ziemię pod tulipany.
OdpowiedzUsuńO to to, właśnie. A ja nie mogę tego u siebie znaleźć :) Też właśnie to czytałam, i o tym mówię :)
UsuńŚwienta prawda. Myśmy tak własnie koźlaki sobie rozmnożyli swego czasu. Pod dębem;)
UsuńHana-powodzenia!
Kasia, ale skąd mnie grzyby wziąć? Sosny posadziłam, ale ni mom grzybów!
UsuńWysłać?
UsuńHeloł!!! Czy pamiętacie, że w DAT's trwa licytacja? Podbijać mnie cenę!!!
OdpowiedzUsuńA spójrzcie na Jadwigę! Jakie usta bez botoksu! Taka Angelina J. nie ma do niej startu.
OdpowiedzUsuńJak na tą Jadwisię W. popatrzyłam to też o tym pomyślałam . Jak dla mnie strasznie nienaturalne ,jak by ją osy pokąsały . Ale ,ale już wiem ,ten Witkacy to był namiętny facet , to by cokolwiek tłumaczyło , miała dosyc i zwiała do Warszawy ;))
UsuńWitkiewiczową miałam na myśli.
OdpowiedzUsuńMiko kochana, nie bede oryginalna, bardzo dobra recenzja. Ciesze sie bardzo, ze moglas byc na spektaklu i podarowac nam jego atmosfere tutaj.
OdpowiedzUsuńBardzo chcialabym zobaczyc...
Od wczoraj czuje sie tak, jakby jakas anakonda wyssala ze mnie szfystkie soki...
Dziekuje, ze moge tu byc i czuc, ze jednak nie wszystkie wyssala :)
Orszulko, zamorduj tą anakondę!! I nie pozwól się wysysać. Cieszę się, że chociaż troszkę z atmosfery spektaklu udało mi się przekazać:)))
Usuńprosze bardzo - rzucam drabinke do wyciagania z douuf fszelakich. w kwiatki w tonacjach wczesnojesiennych.
UsuńOrszulka, przyniosę Ci do doua parę gruszek, chcesz?
UsuńDziewczyny, Kurki Wy moje, kochane jestescie :)
UsuńHana a może by tak Frodo pomógł, toż on jest specjalista od wyciągania, jak zajrzy do dołu to się od razu chce mordkę pomiziać. Myślałam też o Tropiku ale jak piesia znam to rozkopał by dół, chwycił za kark i wyciągnął dość energicznie, dziwiąc się na końcu : co to ja kurna upolowałem? w końcu to piesio myśliwski.
UsuńBacha, tak! Frodo się nadaje! Po nim się wspina i wyskakuje. Tak robi Wałek! Jeśli chce wskoczyć mi na rączki, to odbija się od Frodka! Orszulka, spróbujesz? Myk na Frodka, a z niego na moje rączki!
UsuńOrszulko, z wiogronami przyleceee:)
UsuńTropik rozkopywać ogromnie lubi, tylko mu się zdarza dół pogłębiać, to lepiej może Frodka.
UsuńOn jest fajną trampoliną, nie Mika? Wałek robi "ding" na frodkowych plecach i już jest na moich rączkach!
UsuńBardzo mi się podobała recenzja. Byłam na wystawie fotografii Witkiewicza. Bardzo udane zdjęcia robił, w ogóle było tego dużo bo i jego portrety. Samemu artyście też nic nie brakowało, przystojny był, a oczy to miał takie trochę demoniczne.
OdpowiedzUsuńCzytałam o Jadwidze Witkiewiczowej artykuł, dzielna z niej była kobieta.
Dzięki Ewo. Witkacy był bardzo niezwykłym artystą, nawet jak na swoje czasy, obfitujące w wielkie indywidualności. Wyprzedzał chyba swoją epokę. W dziedzinie fotografii to zrobił mnóstwo, pamiętasz te portrety zwielokrotnione? Tak naprawdę żartobliwie można by powiedzieć, że był prekursorem "selfie":)))))
UsuńPamiętam i te tatrzańskie też były piękne. Nie da się zaprzeczyć, był ciekawą postacią, a że lubił "wzmacniać" doznania, to i efekty czasem osiągał niezwykłe.
UsuńMika recenzja super , z chęcią bym sie na taki monodram wybrała .
OdpowiedzUsuńPopieram Kalipso ,napisz o swojej pracy w teatrze ,mogą być także pikantne szczegóły o aktorach ;)))
O tych pikantnych żartowałam ,ale jakieś anegdoty możesz przytoczyć ,anegdota wszystko przybliża .
Fajnie ,że ci w końcy świeci słoneczko ,łapaj je całymi garściami :))))
Dawno temu byłam we wrocławskim Teatrze Lalek na spektaklu Witkacego .To był zdaje sie Gyubal Wahazar , ze spektaklu w pamięci zostało mi ogólne bardzo pozytywne wrażenie . Aktorzy z lalkami spisywali się znakomicie . Bardzo lubię lalki na scenie , a w naszym lalkowym teatrze była kiedyś scena dla dorosłych .
UsuńJa też lubiłam lalkowe spektakle dla dorosłych. Na pikantne szczegóły to Marija za bardzo nie licz, ale myślę, że na pewno coś napiszę kiedyś, to był bardzo ciekawy czas w moim życiu.
UsuńTylko nie zapomnij napisac....;)
UsuńWłaśnie, właśnie!
UsuńAmeryki nie odkryję, ale jeśli tak popatrzeć po twórcach, którzy w sztuce mieli coś do powiedzenia, coś zrobili i zostawili potomnym, to wszyscy byli mniej, albo więcej pofyrtani. Ogniomistrz ciągle powtarza, że zbyt normalny jest:))) Hrehrehre, to on tak myśli, hrehrehre.
OdpowiedzUsuńNa więcej błyskotliwości mnie nie stać. Posadziłam sosny, wydarłam perzowi jakieś dwa metry kwadratowe, porozsadzałam byliny, a teraz muszę dokończyć kanię, którą O. pożarł. Łaskawie zostawił mi nuszkę. Kapelusz udało mi się skończyć.
Dobrze, że mu z ust nie wydarłaś, taką przeżutą...
OdpowiedzUsuńMało urodziwa ftedy jest.
UsuńJakto pożarł? To ładnie tak? Uwielbiam kanie mmm...
Usuńooo, ja tez......rozmarzylam sie czyli rozmazalam sie....
UsuńNo jak to, jak? Normalnie! Zębymi zaczął, potem łyknął i ni ma!
UsuńAle to nie był muchomór??:)
UsuńSię okaże za 12 godzin.
UsuńNo, ja to czegoś takiego nie zniosłabym, oj nie. Mój trzydzieści lat temu porwał mi z talerza i zeżarł wielkego grzyba z bigosu, którego sobie odkłądałam na później, i tak mu to pamiętam od trzydziestu lat i co jakiś czas wypominam, że już w życiu nic by nie śmiał takiego namajstrować ...
UsuńO matusiu, udusiłabym chyba...
UsuńAnnavilma, musiał on (grzyb) być halucynogenny, inaczej nie ośmieliłby się:)))
UsuńJa tam nie wiem, bo nie spróbowałam nawet, no chyba znowu mu wygarne, jak słowo honoru...
UsuńAnnavilma, ja bym też nie darowała:)
Usuńkurdemol, ja tez taka pamietliwa jestem...JESZCZE pamietam patelnie, po kotletach schabowych, ktora specjalnie odstawilam w najdalszy kont kuchni, zbey wyskrobac...i dziad nalal wody i plynu do mycia naczyc a ja przez caly obiad o niczym innym nie myslalam, jak o tej patelni...uwielbiam przypalone wyskrobki patelniane...zlewam tluszcz, trzymam w cieple, bo potem to kilofa trzeba i jestem w siodmym niebie. powiedzialabym wrecz, ze smaze cos po to, zbey potem miec patelnie...najnowsze odkrycie - nieco skarmelizowane szczatku smazonych pomidorow. Slubny zjada pomidory, a ja wylizuje patelnie.
Usuńa grzyby z bigosu...matku bosku, ja sie nauczylam wrzucac za duzo grzybow w bigos....
O kochana, to my obie pamiętliwe jak cholera (czemu mnie to nei dziwi hrehrehre). Ja mojemu pamiętam jak w podróży poślubnej, co to pociągiem nocnym jechaliśmy w Karkonosze) nie chciał wrócić z Warsa do przedzialu po kanapkę dla mnie (bo w Warsie była tylko herbata), a mnie samej też nie chciał puścić, bo się o mnie ponoć bał... NO JASSSNE. Całe 30 lat to pamiętam i będę!
UsuńCo do patelni zalanej płynem do mycia naczyń, hrehre, obśmiałąm się, bo to ja jemu kiedyś tak zrobiłam, z tym że primo po pierwsze nie był jeszcze moim mężem i znajdował się w mym mieszkaniu nielegalnie, więc skąd miałam wiedzieć że będzie miał chrapkę na resztki z patelni, a primo po drugie, on to zJADL... :PPPPP
Witkacy mnie w pewien perwersyjny sposób fascynuje, choć jedyną jego książką, którą udało mi się przeczytać, to "Narkotyki" i jakąś jego biografię. Ale obrazy wiele mówią o jego osobowości. Jestem monogamistką i nie rozumiem kobiet, które świadomie zgadzają się na zdradę partnera (chyba, że tez same mają na to przyzwolenie, ale to z reguły działa w jedną stronę). Czytając biografię jednej z gwiazd rocka przeczytałam słowa zdradzanej żony: "mężczyźni by być pociągającymi nie muszą być ani piękni, ani nawet zbyt moralni, ważne żeby mieli ciekawy umysł". Zgadzam się, artyści nawet ci strasznie pokręceni, mają z reguły intelekt i są obdarzeni niezwykłą wrażliwością, a to jest afrodyzjak. Bardzo się cieszę, że nie mam żadnego artysty w pobliżu, bo zapewne moja monogamia byłaby wystawiona na ciężką próbę :-)
OdpowiedzUsuńWitkacy z urody mi się nie podoba, natomiast faktycznie, jego żona jest zjawiskowa.
Jeśli chodzi o urodę Witkacego to obejrzałam ten film który wkleiła Mika . Witkacy był bardzo ładnym dzieckiem ,młodzieńcem zresztą też ,a potem powoli upodabniał się do satyra , te ściągnięte brwi ,sardoniczny wyraz twarzy .
UsuńMoje feministyczne sumienie przez chwilę nie dawało mi spokoju w związku z cytatem, który przedstawiłam. To bolesne, że działa to tylko w jedną stronę. Ale otóż nie jest to prawda. Janis Joplin nie była pięknością, a faceci zabijali się o nią i zanim umarła w bardzo młodym wieku, zgromadziła ich na kopy. Czyli kobieta też nie musi być piękna, jeśli ma charyzmę i osobowość, by być atrakcyjną dla płci przeciwnej. To mnie uspokoiło i pozwala mi wrócic do studiowania biografii Davida Bowiego- to dopiero był/jest artysta i też miał niezłe powodzenie i to obupłciowe :-)
UsuńZgadzam się z tobą Riannon ,że intelekt u kobiet moze byc wabikiem .
UsuńPewnie, na ten przykład ja! Hrehrehrehre!!!
UsuńNieskromnie dodam ,skromnie spuszczając oczęta ,że mnie się to też zdarza ;))
UsuńRiannon - znaczy jestes gonska szara, bo one tez monogamiczne som do konca zycia, we wdowienstwie zostaja jak jaki wypadek czy cus...ja tyz jestem gonska, artysci czy nie artysci...umysl atrakcyjny ale zdrada mi nie dopowiada, czy fizyczna czy w glowie
UsuńRiannon gonska szara???? W życiu!!!! Riannon, absolutnie się z tobą zgadzam, że intelekt to afrodyzjak! Człowiek (specjalnie nie piszę - facet , bo jak sama pisałaś, to działa w dwie strony:)), który sobą coś reprezentuje, ma jakieś pasje, twórcze i nie tylko , jest bezsprzecznie bardziej interesujący od durnego przystojniaka czy pustej lali. Ale to jeszcze zależy od tego, czego kto szuka u płci przeciwnej (albo i nie przeciwnej).
Usuńchodzilo mi o to, ze gonska szara jest zdecydowanom monogamistka. TYLKO tyli ;)
Usuńa tak poza tym to sie w zupelnosci zgadzam, ze to nie powabny wierzch przyciaga....
No nie, gąska szara to nie, po prostu trafiłam na odpowiednią drugą połowę ;-) Kobieta zdradza lub odchodzi, jak brakuje jej czegoś w związku.
UsuńNo, ja pojszłam od przystojniaka, tfu! Do Ogniomistrza trafiłam. I to jest onaż druga połowa. Niczego mnie tu nie brakuje.
UsuńOgniomistrzu też nie.
UsuńOpakowana, Rembrandt był do bólu normalny, miał nieziemski talent i niczego nie musiał udawać. Wtedy zresztą nie było mody na ekscentryków, on był perfekcyjnym rzemiechą i chyba nawet kochał swoje Saskie, po bożemu. Teraz mus być dziwakiem, najlepiej zrobić skandal z genitaliami na krzyżu i już! Sława murowana! A Van Gogh bidok chory był. I Toulouse-Lautrec też. Tylko dziwki chciały z nim gadać:(
UsuńAle Renoir , całkiem normalny. Ino mocno schorowany na stawy.
UsuńKasia, na pewno brał jakieś prochy przeciwbejzbólowe!
UsuńNo bez przesady, nie cała sztuka jest na wspomagaczach!
UsuńNa ten przykład moja nie.:)))
Usuńjuz widze te gruchy rysowane od wplywem....jakis salwador dali by wyszet...
UsuńNie miałabym nic przeciwko!
UsuńCzęsto zastanawiam się, na ile czyjaś (artysty) ekscentryczność wynika z osobowości, a na ile jest "wystylizowana" marketingowo. Takie "dorabianie ideologii" nie jest zresztą wymysłem czasów nam współczesnych I powszechny dość pogląd, że artyście wolno więcej ma się całkiem nieźle. Mają przyzwolenie na dziwaczne zachowania i większą swobodę także obyczajową i społeczną. Siłą rzeczy znam trochę to środowisko. Bardzo przepraszam, jeśli mimo woli kogoś obrażam, ale wyjątkowo dużo w nim megalomanów, narcyzów i zwykłych kabotynów.
OdpowiedzUsuńBo oni za wszelką cenę chcą przejść do historii . Tylko że najczęściej jest to histooooryja ,zamiast HISTORIA
Usuńa taki Rembrandt badz inny van Gogh? pasuja?
UsuńJeśli chodzi o Witkacego, to zdecydowanie jego ekscentryczność wynikała z osobowości, po prostu taki był i nie musiał silić się na oryginalność. Myślę, że ci "artyści" stylizujący się na głębokich i oryginalnych, prawdziwymi artystami nie są... Choć zapewne tak o sobie myślą. Ale zdarzyło mi się spotkać naprawdę wielkiego artystę, uznanego i podziwianego, który był niestety równie wielkim kabotynem.
UsuńIstnieje teoria, że niektórzy impresjoniści i w ogóle z tamtej epoki mieli pod wpływem absyntu zaburzone widzenia koloru. Podobno choroba van Gogha też miała na to wpływ.
UsuńVan Gogh był schizofrenikiem po prostu.
UsuńA że absynt ich nadszarpnął, to inna sprawa...
UsuńWiem co absynt potrafi zrobic z człowiekiem;)
UsuńKasia, co??? Mów nam tu zara!
UsuńBo mam piołun i waham się, czy go użyć?
UsuńMój Wu z drugim takim, chcieli koniecznie zleźć z balkonu na zieloną trawkę. Pierwsze piętro tylko wprawdzie to było...ale uznaliśmy z trzeźwym kumplem, że czas zakończyć imprezę, i zabraliśmy Wu do domu;) Opierał się.
Usuńabsyntu sie boje, juz widze dlaczego ;)
UsuńA ja miałam kolegę, który absyntu nie pił, za to palił trawę, a potem chodził i namawiał wszystkich, żeby razem z nim wspólnie skoczyli z dachu akademika, trzymając się za ręce. Chyba nigdy chetnych nie znalazł, bo zyje do dzis...
UsuńA, to słusznie piołun przesadziłam za kakuar. Ogniomistrz się uparł na piołun jak piorun. Może on po cichu coś pędzi w piwnicy?
UsuńA ja jestem zafascynowana od wczesnych lat młodzieńczych dekadencją i jednym z moich większych marzeń było spróbowanie absyntu. Od jakiegoś czasu jest to produkt dostępny w UE, ale do tej pory nie miałam okazji sobie nabyć (cena i wątpliwa pewnie jakość za mniejsza cenę). I dziś- niespodzianka. Wpadł kolega i podarował mi małą buteleczkę absyntu. Szczęka mi opadła ze zdumienia :-) Dziś wieczorem szykuje się u mnie mała prywatna dekadencja :-) Absynt nie kojarzy mi się z narkotykami, tylko z alkoholem to nie mam obiekcji, by spróbować. Nie sądzę też, by był tak robiony, jak przed stu laty i na pewno nie jest halucynogenny. No i powiedzmy sobie szczerze, będę go spożywać na łyżeczki, nie na szklanki :-)
UsuńSzkoda, Riannon, miałybyśmy relację z pierwszej renki...
UsuńAle tak czy siak o wrażeniach napisz! A to się kolega wpasował w nasza dyskusję:)))
UsuńTo naprawdę dziwny przypadek. Sto lat temu wspominałam mu luźno, że chciałabym spróbować absyntu. Musiał wczoraj odebrać jakieś tajemnicze fluidy z naszego dialogu, bo będąc w Niemczech w markecie coś go tknęło i wziął go dla mnie. A mam słabą głowę, to może będę miała wizje i po dwóch łyżeczkach :-) To do jutra, idę teraz nurzać się w dekadencji :-)
UsuńMasz rację, wszędzie są ludzie i ludziska. Trafiają się artyści skromni i różni "robiący za artystę" też. Może teraz łatwiej zaistnieć dzięki postępowi, ale coraz więcej bohaterów jednego sezonu których odbiorcy nawet nie zdążą zapamiętać.
OdpowiedzUsuńMoże ja wybieram i czytam jakieś tendencyjne biografie, ale z każdej lektury mi wychodzi, że najwięksi artyści tworzyli swoje najlepsze dzieła pod wpływem narkotyków lub obłędu spowodowanego właśnie narkotykami. Dotyczy to i Witkacego i van Gogha i wielu innych ich i nam współczesnych. Trochę to smutne, ale takie są fakty. I tu mam dylemat, bo narkotykami brzydzę się tak samo, jak zdradą, a dzieła i ich twórców podziwiam. Megalomania i kabotynizm są wpisane w fach artystów, gdyż pomagają im w marketingu. Oni sobie myślą, że jak sami będą uważać siebie za bóg wie co, to ludzie w to uwierzą. W większości mają rację, bo sporo ludzi to snoby, którzy lubią grzać się w świetle "gwiazd", nawet tych szemranych.
OdpowiedzUsuńWiesz, Riannon, rzecz w tym, że nigdy nie wiemy, czy i które dzieło zostało stworzone pod wpływem. A nawet jeśli tak było, to niech! Jeśli talentu ni ma, to żaden dopalacz nie pomoże...
UsuńWitkacy umieszczał na swoich obrazach nazwę i chyba ilość narkotyku, pod wpływem którego tworzył swoje dzieło. Jest też olbrzymia liczba utworów muzycznych, gdzie autorzy po latach bez żenady przyznają, co tworzyli pod wpływem. To prawda z tym talentem dlatego się nie czepiam, tylko podziwiam, co podziwu godne jest :-)
UsuńNawiasem mówiąc, Witkacy swoją książką "Narkotyki" zaspokoił moją ciekawość działania tego typu substancji. Jak ktoś ciekawy, to nie trzeba próbować i narażać zdrowie/życie, tylko sobie można poczytać o wizjach.
No właśnie. Paczę sobie i odlatuję, albo i nie. W ogóle się nie zastanawiam co i czy było pod wpływem.
UsuńAle Riannon, to chyba nie do końca tak było, Witkacy owszem, oznaczał obrazy w ten sposób, ale często ponoć "dla jaj", na zasadzie - i tak mówicie o mnie, żem narkoman, to macie. Co nie zmienia faktu, że nadużywał.
UsuńZ książki "Narkotyki" wynika, że to były rzetelne notatki, nie dla jaj, niczym eksperyment naukowy. Ja to jak najbardziej "łykam" i traktuję, jak ciekawostkę. Biorę Witkacego takim, jaki był, nie oceniam i traktuję jak fenomen. Tak szczerze mówiąc tego typu skandaliki czynią artystów i ich dzieła ciekawszymi dla potomnych :-)
UsuńWyobrazam sobie taka kobieca sztuke i jeszcze w wykonaniu jednej aktorki, ktora wciela sie w rozne kobiety. MUsi to byc arcypasjonujace, jezeli aktorka jest dobra a pewnie jest.
OdpowiedzUsuńWrocilam z mazowieckiej wsi , piekne dwa dni jesienne w lesie naladowaly mnie optymistycznie na najblizsze dni, ma byc pogodnie wiec cos trzeba wymyslec, Artenka pewnie zachwyca sie zlotymi Bieszczadami...ciekawam jej wrazen. Dobrego tygodnia zycze!
Grażyna, wpadnij do mnie. Po 1 - jest ślicznie, po 2 - jest co robić!
UsuńDzieki za zaproszenie...nie znam prawie Twoich rejonow, kiedys dotre na pewno, we wtorek zjezdza moja kolezanka z Opola, ta od czasow dziecinstwa, wiec wymyslilam Torun i Kazimierz, ktorych ona nie zna no i oczywiscie Warszawe...modle sie o piekny czas i podobno takiz bedzie. wybierz sie do Wenezueli, oczywiscie wtedy kiedy tam bede..
UsuńGrażyna, jak będziesz w Zakopanem to idziemy do teatru.
UsuńJeżuniu, Grażyna, Toruń i Kazimierz to dość duży rozstrzał jest. Nie mówiąc o Wenezueli...
UsuńMika! Idziemy!!!!
UsuńHana! Warszawa Kazimierz a potem Warszawa Torun...to w dwa dni . Wenezuela..hm....no do wenezueli tez w jeden dzien mozna dotrzec...szfystko jest blisko jak sie dobrze zastanowic...
A ziemia jest okrągła...
UsuńIdziemy stanowczo!
a kto powiedzial, ze okragla???
UsuńNo właśnie, Mika, widziałaś, żeby gdzieś zakręcała?
UsuńJa widziałam przez rolnetkę ! Ale teraz myślę, że to proste jest, bo to rolnetka okrągła, to i na okrągło pokazuje. Bo jak już patrzyłam bez rolnetki, to było prosto.
UsuńEwa, tego się trzymam:)
UsuńWydaje mi się, że trzeba to jednak rozdzielać. Osobę artysty i jego dzieło. Spotkałam się z opinią na temat Dwurnika. Ktoś mi powiedział, ze nie pójdzie na wystawę jego prac, bo jest draniem. Ale prace same w sobie są coś warte, czy zaraz musimy przejmować z nich "zło"artysty?
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym samym przed chwilą myślałam ktoś może być gienialnym artystą i swoją sztuką docierać do nas ,coś w nas otwierać ,albo zamykać . A człowiekiem ,nie zawsze krystalicznym . Ale nie ma na świecie krystalicznych ludzi , nawet święci mieli swoje wady .
UsuńMarija, przybij piąteczkę! A kto powiedział, że artysta ma być krystaliczny bardziej niż "zwykły człowiek"? Albo mniej krystaliczny? Artysta, zwłaszcza taki, który porusza, ma pecha, bo jest na cenzurowanym. Normalnie, gdyby nie był znanym artystom, nikt nie zastanawiałby się nad jego morale.
UsuńTak, to prawda, ważne jest, czy w jakiś sposób nas to, jako odbiorców, porusza, czy też pozostawia obojętnymi.
UsuńEwa, myślę, że jak najbardziej trzeba to oddzielać i nie patrzeć na dzieło przez pryzmat życia czy też charakteru artysty.
Mnie sie zawsze wydawalo, ze nikt w zasadzie nie wyrazal zadnych oczekiwan w stosunku do artystow. ze niby mieli byc normalni...chyba to mozna podzielic na - polece popatrze na dziela Iksa, bo tyle o nim trombiom/byl-jest/wariatem/narkomanem/schizofrenikiem/znaczy jest lansowany/modny i potem - aaaa, no taaaa...jakby tu napisac/powiedziec albo - odwrotnie, snobowac sie na Iksa i isc i bez zrozumienia zachwycac sie nad bohomazami. albo isc na jakas wystawe/muzeuma, ba nawet na obrazku zobaczyc COS. co do duszy zagada. a potem albo poczytac o artyscie albo sie dowiedziec, albo zwyczajnie rozpoznac.
Usuńooo, wlasnie zauwazylam, ze Mika napisala to samo tylko krocej, hreherherher
do mnie przemawia i giotto i piero della francesca i bosch i rembrandt, ale przede wszystkim leonardo. oprocz tego van gogh, wyspianski, mondrian i gaugin i salvador dali wczesny i *wszystkie* lilie moneta. sa obrazy przy ktorych zaniemawialam na dlugo. i wtedy mi wisi i dynda czy artysta byl pijakiem, nierzondnikiem, wariatem, narkomanem czy gburem. moze potem z zalem tylko mysle - szkoda, ze sie zmarnowal....
Opakowana, piąteczkę przybijam. Chyba, że nierzondnik, to nie.
Usuńnie no tego nierzadziku nie musimy od razu uprawiac my! niemniej jednak po poznaniu /przeczytaniu o roznych cechach artystow zwieszam glowe i szemrze - szkoooooda.... w takim Rzymie jak bylam ostatniom razom to patrzalam na gore...wiem, wiem, ze Rzym na 7 gorach stoi ale ja patrzylam na gory budynkow. zawsze sie gapie a tam mnei zatchnelo na temat ozdob frontonow czyli elewacji i tepe - wszystkie z czasow il Duce, a fantastyczne...i tez glowe zwieszalam - szkooooddaaaaaa. cos jak chyba Plac Konstytucji ze swoimi rzezbami-plaskorzezbami....
UsuńOpakowana, ni ma to tamto, nierzondzik jest wpisany w staczanie się. Musisz zacisnonć zemby...
UsuńEwa2, oczywiście, masz 100% racji. Piernik nie ma nic do wiatraka. Kompletnie mnie nie interesuje osobowość i życie prywatne artysty. Patrzę na jego dzieło i tyle. W ten sposób trzeba by odrzucić kompletnie twórczość Picassa, bo był wyjątkowym skur... w życiu. Jak i wielu, wielu innych. Nie tylko artystów zresztą. O innych po prostu historia milczy.
OdpowiedzUsuńTak jak u góry napisałam ,nie ma ludzi bez wad ,dlatego ja nie wierzę w autorytety ,nie można tak bezkrytycznie być zapatrzonym w jakiegoś człowieka , bo jak nas czymś rozczaruje ,to spisujemy go na straty , a przecież tworzył coś wartościowego . Wszyscy miewamy lepsze i gorsze okresy .
UsuńA mnie właśnie interesuje to najbardziej, ponieważ znając kulisy powstawania dzieła, stan artysty, jego motywację, potrzebę chwili, natchnienie, muzę, rozumiem sens dzieła i jego przesłanie. Staram się nie oceniac twórców, nie uznaję też autorytetów, ale jeśli mnie coś fascynuje staram się dowiedzieć o dziele i jego twórcy jak najwięcej.
UsuńMika, recenzja mnie powaliła na kolana. Pięknie piszesz!
UsuńDobra z P. Katarzyny być musi aktorka, tyle ról- w jednej.
Mnie najbardziej interesuje Witkacy-malarz.Choć , jak wspomniałam wyżęj , ze względu na moje uwielbienie Malinowskiego, siłą rzeczy zaczęłam się interesować, życiem osobistym Stacha W.
Dzięki za dobre słowo, Kasia, bardzo dziękuję. Tą samą aktorkę widziałam jeszcze w "Medei:, w tytułowej roli, pierwszy raz wtedy zobaczyłam jej talent w pełni i po prostu mnie rozłożyła na obie łopatki. Powiedziałam jej to zresztą, spotkawszy ją kiedyś przypadkiem na ulicy:)))
UsuńWitkacego-malarza podziwiam bardzo, mogę się wpatrywać w jego obrazy bez końca... I te genialne portrety!
A on te portrety traktował jak pańszczyznę ,z czegś trzeba było żyć .
UsuńCzasem artysta sam siebie nie docenia. Ileż dzieł sztuki przepadło, bo autor uznał je za "nie dość dobre"!
UsuńZgadzam się z Riannon, czasami znajomość biografii ułatwia zrozumienie dzieła, choć nie umniejsza jego wartości, niezależnie od tego, czy artysta łotrem był, czy świętym.
UsuńArtyści zazwyczaj są nieszczęśliwi. Albo ktoś ich nie docenia, albo sami siebie nie doceniają...
Mit mówi, że jak są nieszczęśliwi to najpiękniejsze rzeczy tworzą...
UsuńA może coś w tym jest... Człowiek nieszczęśliwy jeszcze intensywniej wszystko odczuwa, wszystko, oprócz radości.
UsuńDziewczyki, jaka piękna dyskusja o artystach i artyzmie! Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem. Żałuję, że dopiero teraz, ale tak wyszło.
OdpowiedzUsuńA w lesie dzisiaj było tak pięknie...
Mika, ponawiam prosbę o post dotyczący pracy w teatrze. Na górzę już to napisałam, niech to będa wrażenia, ulotne chwile bez nazwisk i szczegółów.
Też się cieszę, że taka ciekawa dyskusja się wywiązała. Kalipso, odpisałam powyżej, że może i masz trochę racji...
UsuńZazdroszczę lasu:)) U mnie dzisiaj też było pięknie i nawet ciepło:)))
A własnie przeczytałam:) Pewnie, że ma rację. Ty tak pięknie o teatrze piszesz...
UsuńŻyczę Ci jak najdłużej takiej cudownej pogody:))) Sobie też:)
mam rację:)
UsuńI ja jestem zachwycona wpisem. Nawet rozmawialiśmy ostatnio z Robertem o tym, żeby poczytać trochę o życiu Witkiewicza. Żałuję, że na spektaklu nie będę.
OdpowiedzUsuńGosianka! Wróciłaś do codzienności? Na początek dobrego poniedziałku!
UsuńWróciłam Hanuś, ale już bez kolejnych ciosów, jeśli można los prosić. :)
UsuńHej Gosianka, fajnie, że jesteś:)) To jak chciałaś poczytać, to może zacznij od tego wywiadu z profesorem Deglerem, linka dałam w tekście, bardzo ciekawy. Uściski ślę!!!
UsuńŚpią? Dobrej nocki:)
OdpowiedzUsuńpewnie spia...jeszcze! a ja juz od godziny ogladam blogi, czytam Gosianke, patrze, do kogo nie odpisalam od paru dni.....i sie zastanawiam, ze zostaly mi tylko dwa zajecia ceramiczne przed wyjazdem. do kitu.....jako, ahem, artystka czuje, z e powinnam sie stoczyc w jakis sposob, bo moze to wplynie na urode mojej ceramiki i jak sobie wezmne 15 mlodych kochankow, to od razu ustawi sie kolejka do kupowania mych skorup, rhehreh
OdpowiedzUsuńOpakowana, stoczmy się razem - co Ty na to? W imię sztuki! Opracuję program i procedury!
UsuńTeż bym się stoczyła tylko kurna artystka to ja nie jestem, a może mam jakieś ukryte talenty?
UsuńHana - pisz program i procedury. I haslo tajemne wymysl!!!!! licze, ze staczanie sie bedzie miec ten wplyw co trzeba.....
UsuńBacha - umiesz spiewac? Plesc. na przyklad wianki badz koszyki? albo warkocze? no to lu!
Opakowana, nawet jeśli pozostanie bez wpływu, to sam proces staczania się będzie przyjemny.
UsuńNo to lecim z tym koksem!
UsuńNajsampierw idę skończyć kopanie:)
UsuńNie śpiom od dawna, choć by się chciało. Rano z dzieckiem do lekarza, potem do szkoły. Zaraz zrobię , hyc pod kołdrę, bom ledwie żywa.
OdpowiedzUsuńMłodsze przywlokło wirusa i rodzina pokotem leży.A nie, Wu się jeszcze trzyma.
Dobrego dnia.
Spadam, bo mi głowa dziwnie ciąży;)
Poleż sobie, Kasia. Wirusy nie lubiom leżenia.
OdpowiedzUsuńInni też już od dawna nie śpią. Rano stwierdziłam że jakaś srebrna poświata księżycowa blaskiem przebija przez moje ciemne piórka i trzeba troszkę podfarbować, musze kiedyś wypróbować suche pastele. Właśnie farbę rozrobiłam a tu kurna telefon że tłumaczenie jakiejś umowy na gwałt potrzebne. Jak kurka bezrobotna to zostawiła srebrne pasma i mus najpierw coś zarobić. No to lecę. Słońce u mnie ale zimno. Słońca z ciepełkiem zwłaszcza w Małopolsce życzę!!
OdpowiedzUsuńdziędobry Bacha - Ty suchymi pastelami tak te poswiate traktujesz? ja rzucilam nowa henne na ep i od reki powiesilam zdjecie na FB i ludziom sie podoba, znaczy zgnile liscie lowsonii majom magicznom moc :P. ale to dla rudych ;)
Usuńu nas NASTEPNY dzien, kiedy rano wychodze w sweterku martwiac sie czy nie bedzie mi za cieplo, kolo 11 zdzieram z siebie ten cholerny sweterek i robie lato.
U nasz także samo!
Usuńdziędobry :) U mnie lato ! I to takie, jakie lubię. Z temperaturami nie niszczącymi życia !
OdpowiedzUsuńWitam dopiero teraz, rano nie zdążyłam. Noc kiepską miałam (nie wiadomo czemu) i się pozbierać nie mogłam. Teraz nadrabiam. Pięknie dzisiaj, słońce cały dzień, nawet temperatura powyżej 20. Niebo błękitne, aż się w domu nie chce siedzieć.
OdpowiedzUsuńja też noc kiepską miała, bo Tropiś znowu womitował 2 razy w nocy...
UsuńEwa2, co tam nocka. Leć do parku, nockę nadrobisz
OdpowiedzUsuńdzisiaj.
Kobiety Witkacego, kobiety Przybyszewskiego, żony, kochanki, porzucone, odrzucone wybierane dla żądzy, czy kochane? Często tragiczne to postacie, jak Dagny Przybyszewska legalna żona i kobiety Witkacego, Żadnej książki "smutnego szatana" nie przeczytałam i nie chcę dziada znać. :) Witkacy. No podziwiam talent i nawet czytam. Myślę jednak po cichu ze kobiety nie szanują się, ani swojego życia i swojego zdrowia, ale może teraz już inaczej jest? Zainteresowałaś mnie tą sztuką nabrałam ochoty zobaczyć ją. :)
OdpowiedzUsuńCzyli rozumiem, że cel osiągnęłam, czyli wzbudziłam zainteresowanie, cieszę się:)) Pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzybyszewskiego teksty okropnie trudno się czyta. Jakoś nie udało mi się dokończyć tego, co zaczęłam.
UsuńMika ,a jak teraz z Tropikiem ? Tak czułam ,że znowu jakieś trapieje łby podnoszą :(
OdpowiedzUsuńZ Tropikiem to nie jest to ,że organizm potrzebuje czasu ,żeby dojść do siebie ? Podrap go po brzusiu ode mnie :)))
kiedyś prowadziłam zajęcia z literatury dla pań z UTW w tym cały cykl o kobietach artystów, to jest bardzo piękny i ciekawy temat na wiele , wiele pogaduch :) Kurki dziś mi okrutnie smutno i ryczliwie i nijak się z tego wydobyć nie mogę. Dziś w rocznicę 2 powiększenia mojej rodziny o Miksię-MIksera moją kocicę , znalezioną owego czasu śmietnikiem przez moją dwuletnią wtedy córeczkę i wtarganą przez nią beznegocjacyjnie na nasze 3 piętro, dowiedziałam się, że w sobotę trzy kilkumiesięczne kociaki , które bawiły się na trawniku ktoś bestialsko utopił w beczce na deszczówkę stojącej pod rynną. Nie wierzę, że nikt nie słyszał ich piszczenia skoro beczka stoi bezpośrednio pod oknami mieszkań na parterze, nie wierzę że na ruchliwym chodniku półtera metra dalej nikt nie widział i nie słyszał co się dzieje. I nie mogę sobie wybaczyć , że nie było mnie w domu, bo ja zawsze reaguję na takie rzeczy . Żeby było żałośniej całą sobotę spędziłam pracując przy pikniku charytatywnym na rzecz schroniska. Jednym się pomaga inne w tym czasie mordują, co to jest za świat, no ja pierdolę! co za bestie z ludzi wyłażą? Mam wrażenie , że zawsze tych pomagających jest za mało. I myślę sobie gorzko, że gdyby moje dziecko tak uparcie nie puszczało z łapki MIksera to spotkałby go taki sam a może gorsz los. No dziś po prostu nie mogę.....
OdpowiedzUsuń