Dla uspokojenia wczorajszych sportowych emocji, dzisiaj pierwsza partia zdjęć z cyklu "Skansen w Sanoku". Osobiście fascynuje mnie drewniane budownictwo południowo-wschodniej Polski. Te stare domy są piękne i zamieszkałe do dzisiaj, np. przy rynku w Pruchniku, skąd pochodzi moja Mama. Jasne, że nie wszędzie wygląda to tak uroczo, jak przy samym rynku. Mama mieszkała z rodzicami i rodzeństwem w jednym z takich domów, zresztą pokazywałam zdjęcie
tutaj. Dziadek miał sklep towarów mieszanych oraz wyszynk (fajne słowo!), na zdjęciu widać szyld.
Rynek w Pruchniku wygląda jak ten w sanockim skansenie, jest urokliwy. Wszystko jest tam inne, niż tutaj, w Wielkopolsce. I same domy, i sposób ich rozmieszczenia.Tutaj drewnianych domów nie ma w zasadzie w ogóle. Jest sporo drewnianych kościółków, większość pochodzi z XVII-XVIII wieku i są w świetnym stanie, na szczęście. Jeśli chodzi o domostwa - zachowało się dużo poniemieckich, ceglanych - jak nie przymierzając to, w którym mieszkam. Są proporcjonalne, poprawne i wygodne - według standardów sprzed 100 lat. Nic im nie brakuje (w sensie bryły), ale łba nie urywa. A i ludzie im nie pomagają. Tynkują, dokładają jakieś szpetne przybudówki, malują na różowo, albo po prostu burzą i stawiają od nowa, najczęściej klocko-gargamele. Szkoda, za niedługo znikną i one. Wielkopolska może i jest zasobna, ale architektonicznie nijaka, czasem wręcz szpetna. Tamto budownictwo urzeka mnie poprzez swoją odmienność zapewne. Jednak urody nie można mu odmówić.
Ale ad rem. Dzisiaj zdjęcia z "biedniejszej dzielnicy" skansenu. Są tam też domy i wnętrza bogatszych obywateli, ale o tym następnym razem.
Zdjęcia nadesłał Ogniomistrz.
Poniższe zdjęcia przysłała cudArteńka. To ten sam skansen w Sanoku, zdjęcia z kwietnia 2013. Dziękuję Arte!
I jeszcze od cudArteńki - skansen z lata:
Kolejna porcja zdjęć ze skansenu:
|
W domu krawca |
|
W domu krawca |
|
W domu krawca |
|
Sklep tytoniowy wewnątrz |
|
Św. Florian |
|
Dworek |
|
Dworkowe wnętrza |
|
Dworkowa kaplica |
|
Kuźnia |
|
Kuźnia |
|
Dodaj napis |
|
Fryzjer |
|
Krosna dla Rogatej |
Suplement od GosiAnki!!! Spóźniła się wczoraj na zielonym do góry. Śle więc dzisiaj zdjęcie Rufika i wierszyk autorstwa JCO oraz pozdrowienia dla wszystkich Kur! Prosto znad morza!
|
Wrześniowe wichry fale pienią,
pożółkły liść na drzewie drży.
Chciałbym pocieszyć się zielenią,
lecz jesień zieleń skradła mi.
|
I jeszcze jedna zieloność na wczoraj - celtycka koniczynka na szczęście od Annette. Takiej koniczynki nie można przegapić:
Nigdy nie odwiedziłam tego zakątka Polski, ale zamierzam się wybrać. Ja również tęsknię do widoku drewnianych chałup w krajobrazie. U nas jak ktoś buduje dom z bali to w stylu zakopiańskim, co jest bez sensu. Każdy region miał swoją charakterystyczną drewnianą architekturę. U nas, na pograniczu trzech granic są to domy przysłupowe. Niby coś zaczyna się zmieniać, są nawet dostępne projekty nowych domów przysłupowych za symboliczną złotówkę, które pasują do lokalnego krajobrazu, ale wciąż ta góralszczyzna bez kontekstu tu i ówdzie się pojawia. Żeby nie było- bardzo lubię góralszczyznę, ale w Małopolsce :-)
OdpowiedzUsuńGóralszczyzna, zwłaszcza ta bardziej współczesna, też pozostawia wiele do życzenia. Czasem to są straszne dziwolągi, nawet w górach! W samym Zakopanem poraziła mnie wszechobecna szpetota, domy sklecone byle jak, z oknami powstawianymi jak popadnie itp. Nie mówiąc o autentycznych, starych domach stojących w centrum miasta i niszczejących w chaszczach. I niezmiennie zadziwia mnie taka estetyczna samowolka, nie tylko w Zakopanem zresztą. Ktoś przecież te projekty zatwierdza, ustala warunki zabudowy itd. Nie pojmuję, jak można pozwolić na malowanie domu na odblaskowy róż z pomarańczowymi ościeżnicami? Patrzenie na to powoduje mroczki w oczach, naprawdę! Taki dom stoi w Poznaniu, na osiedlu szeregowców, ni z gruchy, ni z pietruchy.
OdpowiedzUsuńW podkarpackich wioskach starych domów jest dużo i w większości są zamieszkałe. Nie wszystkie w świetnym stanie, ale żyją.
Riannon, na jakim etapie życia jesteś?
OdpowiedzUsuńNa razie bez zmian, siedzę na Dolnym Śląsku i poddaję się umiarkowanej depresji, z której się leczę czytając zakręcone biografie gwiazd rocka z lat 70-tych i słuchając ich muzyki na youtubie :-)
UsuńBardzo lubię skansen w Sanoku, zresztą największy w Polsce. Można po nim godzinami chodzić, jest tyle ciekawych miejsc, bo i domostwa Bojków, Łemków, Pogórzan, Dolinian, cerkwie, kapliczki dwór, szkoła, a ostatnio miasteczko galicyjskie:) Byłam tam dwa razy, a mogę pojechać kolejny raz:))) Urocze o każdej porze roku, szczególnie wiosną, gdy kwitną śnieżyce:))
OdpowiedzUsuńFotografie Ogniomistrza - piękne, szczególnie ta z winobluszczem po lewej stronie:)
Arte, Ty byłaś chyba wszędzie!
OdpowiedzUsuńWszędzie to nieee:) Cała Polska po lewej stronie Wisły jest mi prawie nieznana. A jest tam na pewno wiele miejsc wartych zobaczenia:))) No i Czacz:) Ale w Kórniku byłam:)
UsuńArteńko, jak nie byłaś, to jeszcze będziesz:)
UsuńChciałabym:)
UsuńPoludniowy zachod czeka na Ciebie :)
UsuńHa, ha, ha - może nawet już niedługo:))))
UsuńJa z Wami!
UsuńPoludniowego zachodu jest bardzo duzo, to znaczy jest strasznie duzo wszystkiego wrecz na kupie, od Wroclawia zaczac a pozniej jezdzic i chodzic, moj brat, jak mieszkal w Lesnej k/Lubania to w gorki za domem chodzil ze swoim synkiem na mineraly. Pelzali po jakby jaskiniach i buly agatowe na ten przyklad rozkladali aw nich...ametysty, ach! wszystkie te zamki, wszystkie te sanatoryjne miasta, lasy, wsie bogini wie co....KONIECZNIE jedz na te strone Wisly ;)
UsuńNo właśnie zaczęłam czytać o okolicach Wałbrzycha - rany - tam cały rok można by było chodzić i nic a nic by się człowiek nie nudził:)))
UsuńTo ja poproszę taką jedną małą bułeczkę... agatową:)
Hano - kiedy?
Arteńka - toż to wstyd jak stąd do Wisły!!! Zbieraj się za rzekę;))) A nasze puszcze, a pojezierza, a skansen w Dziekanowicach, to co?? A Gniezno? A Wrocław? A Pomorze? A...
UsuńRanyyy, no, trochę byłam:)) Na górze: Drawa i Wda - spływy kajakowe, Człuchów - obóz naukowy (studencki), ma dole: Sudety, Legnica, Kłodzko, pośrodku Góry Świętokrzyskie, Wyżyna Krakowsko-Częstochowska... Faktycznie - jakoś tak tendencyjnie zwiedzam. Na swoje usprawiedliwienie podam fakt trudności komunikacyjnych:) Ode mnie wszędzie jest daleko:))))
UsuńKiedyś mi się marzyły dęby w Rogalinie - ale nie dojechałam:)
Dęby w Rogalinie widziałam ,ale przereklamowane są , w porównaniu chociażby z naszymi Wrocławskimi .
UsuńByłam kiedyś na wczasach w Błażejewku to koło Hany i tam sa potężniejsze i lepiej się prezentują niż te rogalińskie . W Rogalinie imponuje bardziej ilość ,niż jakość .
A już dąb w Kadynach blisko zalewu Wiślanego to już cymesik , można by w nim zamieszkać .
Arteńka jedź i pisz kurzy przewodnik po Polsce - wszystkie kury kupiom!!!
UsuńW Kadynach byłam!!!, dąb widziałam, rewelacja!!! Tylko biedny połatany już ze starości...
UsuńMiko:))) A jak pojadę naprawdę?:) To ten przewodnik będzie miał 1000 stron:)
UsuńJa cheetnie przyjme i 1200!! pisz pisz! zrobisz konkurencje pani Dzikowskiej i jej 4 tomom....pisz! i zdjecia!
UsuńNo nieee, gdzie mi tam do 4 tomów p. Dzikowskiej:))))
UsuńAle zawsze to miło poczytać takie wpisy pierwszego dnia jesieni:))))
Dołączam się do molestowania Arte.Taki potencjał leży odłogiem!
UsuńHano, Ty się skup na molestowaniu Kalipso - to dopiero potencjał:)))
UsuńWiecie, ten tabor...
OdpowiedzUsuńTo co? I ja mam zacząć marzyć o taborze?:))))
UsuńJuż zaczynam marzyć:) A zresztą - przyznam się - kiedyś już marzyłam o prawdziwym taborze:)) Prawdziwym wozem cygańskim ( na tę okoliczność zbudowanym) miałam jeździć po Bieszczadach. Był koń, był woźnica, tylko wozu zabrakło - na razie:))))
UsuńP.S. Drewno na wóz już jest:)
I co? Jak drewno jest, to będzie wóz. Arteńko, cóż to za projekt masz w głowie?
UsuńTo nie mój projekt, tylko Woźnicy:) Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ja tam życzę - żeby wyszło:)
UsuńDzięki, może to pomoże w realizacji;)
UsuńCiekawa jestem ,czy u mojego kuzyna jakieś pozostałości po wozie jeszcze zostały ? Znając jednakże kuzyna to chiba sie już rozpadły z rozpaczy ,że nikt onich nie pamięta ;))
UsuńAle Arteńka jakby co to mam w domu chomąto , ocaliłam przed marnacją ;))
Mario, dobre i chomąto - od czegoś trzeba zacząć. A co do tych dębów - to się nie upieram przy rogalińskich - może być wszędzie, byle duże i dużo:))))
UsuńWe Wrocławiu sporo starych dębów . najbliżej mnie zabytkowa aleja na wałach nad Odrą na wzdłuż zoo .
UsuńA jak zapatrujesz się na platany ,bo te to już są wszędzie . W niektórych rejonach Polski wogóle ich nie znają .
I platany, i dęby i przede wszystkim ... jawory:) Mogą być:))))
UsuńI kasztany!!!!!!
UsuńWczoraj przytargałam do domu cała torebkę kasztanów:))
UsuńKasztany zawsze mnie zachwycały swoją ślicznością. I drzewa, i owoce. Za chwilę zginą, bo je zeżre ten wredny robal.
UsuńStarych jaworów nie kojarze ,ale za to blisko mnie rośnie olbrzymi kasztanowiec .
UsuńWłaśnie zaczął się właściwy ,nie szkolny sezon kasztanowy . To znaczy że spadają same ,a nie strącane przez rodziców uczniów ;)))
Najfajniejsze są takie mokre - dopiero co "wyklute" z łupiny:)
UsuńTe domki drewniane są bardzo ładne. Ludzie kiedyś w takich tyle lat mieszkali, a teraz budujemy zazwyczaj betonowe bunkry. A ja na przekór temu wybuduję dom drewniany. To znaczy sama nie będę budować, ale projekt mam już w głowie. Gliniane chałupy też są fajne.
OdpowiedzUsuńA wiecie, że w glinianych chałupach się nie kurzy ! I nie chodzi mi o kury, żeby nie było :) Nie ma latania na szmacie !
UsuńJest koło Słupska bardzo ciekawa wieś Swołowo - kraina domów szychulcowych. Jest ona przykładem jednolitego budownictwa, zgodnego z lokalną tradycją. Nie ma tam żadnych domków -gargameli.
UsuńEeee, domy są szachulcowe:)
UsuńW okolicach Poznania są domy bamberskie - przepiękne, przypominają trochę domy przysłupowe. Są przeważnie kompletnie zdewastowane, nikt się nimi nie zajmuje:(
UsuńTe domy gliniane są idealne dla alergików. Tak jak Ewa napisała, kurz gliny się nie trzyma. A teraz buduje się naprawdę piękne, solidne domy z gliny.
UsuńTo ja też chcę tako gliniankę! A gotować umi?
UsuńChałupa sama z siebie to może i ni... Jednakowoż piec gliniany można wyrychtować i gruszki w popiele sobie uszykować. I flaki można...
UsuńKalipso i dziewczyny, czy macie jakieś namiary internetowe na jakieś dobre strony o tych domach z gliny??? Chciałabym bardzo przesłać mojej przyjaciółce, dla której to chyba jest jedyna szansa na posiadanie własnego kąta...
UsuńMika, wejdź na blog Bazylii, do której link mi się skasował, ale dobrze, że mi przypomniałaś, spróbuję znaleźć.
Usuńhttp://hektary.blogspot.com/ - link do bloga Bazylii. W internecie jest dużo informacji na ten temat. Polecam filmiki na youtube.
UsuńMika, konkretnych namiarów w tej chwili nie podam, bo nie zapisywałam sobie, ale dużo czytałam o tych domach, jak coś sobie przypomnę, to napiszę.
Usuńa ja ogladalam program o domu z gliny ze sloma, ocieplanym sloma oraz mielonymi gazetami. swietne!
Usuńpareset lat temu w Rumunii na wsi widzialam suszace sie ceglowki z gliny i blota surowe bardzo..tamze tez widzialam na wsiowej drodze wspaniala ogromna usmiechnieta swinie....
Dzięki za namiary, będę grzebać.
UsuńByłam tam miesiąc temu. :)) W takim wielkim i pięknym skansenie jeszcze nie byłam! Polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńPaczaj Alucha, do Słupska mam nie aż tak daleko!
UsuńAle w Słupsku byłaś, czy w Sanoku?
UsuńW Sanoku ;)) na blogu mam podobne zdjęcia z tego skansenu :)
UsuńA do Słupska mam daleko, choć bliżej niż do Sanoka ;)
Alez klimatyczne miejsce. Widze siebie tam oczami mojej wyobrazni :)
OdpowiedzUsuńPoki co wyobraznia musi my wystarczyc :)
W zyciu w tamtych stronach nie bylam, wiec dobrze, ze mi pokazalas. Moglabym zamieszkac w takiej chatce, byle z dala od ludzi i zeby lazienka byla w srodku. :)))
OdpowiedzUsuńRaczej studnia z żurawiem na zewnątrz:)
UsuńPokaże Wam jeszcze wnętrza tych bogatszych z Sanoka (coś pięknego), jak tylko Ogniomistrz wróci i srucę zdjęcia. A wraca jutro.
OdpowiedzUsuńja to bym mogla wiecej tych biedniejszych wnetrz tez!
UsuńOgniomistrz niech juz dzisiaj wraca, teraz najlepiej. Do jutra to ja nie wytrzymam z tym czekaniem :)
UsuńCos na pocieszenie dodaj chociaz Hana ;)
Niczego więcej nie mam, a obawiam się, że jutro też nie da rady. Zdjęcia z Ogniomistrzem wrócą wieczorem, a jak znam życie, będzie ich ze trzy miliony. Mus wytrzymać. Hrehrehre.
UsuńNa pocieszenie - Hano, a zajrzyj do @
UsuńPamiętam Hano, że najładniejszy dom i wyposażenie oraz podwórko w skansenie miał ksiądz, dokładnie jak w teraźniejszych czasach.
UsuńStrasznie lubuie te Wasze historyczne wpisy, ze zdjeciami rodzinnymi...byl juz Heniek, mogloby byc wiecej zamierzchlych czasow osobisto-rodzinnych....
OdpowiedzUsuńOkolice opisywane sa w ogole minie po drodze...a powinnam. Na samych Kaszubach wakacje sie w koncu nie konczom!
Skanseny to strasznie fajna rzecz. My tu mamy jeden blisko - Beamish, miedzy Durham a nami. taki bardziej skansen miastowy. Swietny jest! nasza byla kuchenka podobno swietnie by pasowala tam, rhehreehr zal mi sie bylo z nia rozstawac....tak samo pralka z wczesnych lat 70tych, wytrzymala srednie uzywanie przez tesciowa i slubnego, potem przez tesciowa, potem my z dzieckiem, przechowywanie jak bylismy w Nigerii, przezyla "elektryka" (nie zaplacilismy mu w koncu...), ktory zrobil pralce male spiecie. Przyzyla nastepne przenosiny i nastepne dziecko. Potem, po chyba nastepnych 15 latach urwal sie tylko zaczepik od betonu w pralce, co obciaza beben....i zwyczajnie ni bylo czesci zamiennych JUZ!! cos jak moja spiralka antydzieciowa. jak w koncu zostala wyszarpana z mego wnetrza to mloda bardzo pani doktor wyrypila na nia galy i mowi - ja takiej to w zyciu nie widzialam!!! o matko!!! Z ZEBAMI!!!! no co ja poradze, ze stara ona byla, ale sprawna, mimo podeszlego wieku. teraz juz takich slodnych nie robia :).
Tez mi sie podoba to zdjecie z zakretem. I ten plot! mozna spokojnie cale zmywanie tam suszyc! a i moskala odpedzic jakby co...
Ty mnie wykończysz :)))))))))))))))))
UsuńJa się pozbierać nie mogę, ze śmiechu rozpadłam się na części:)))))))))
Usuńhrehrehrehrehrehrehrehre...
Usuń:)))))))))))))))))))))))))
UsuńOessuuu....
UsuńOpakowana, będziesz nas miała na sumieniu, padłam na twarz i tak leżę... A propos pralek, zaledwie 3 lata temu zakończyła działalność moja pralka Polar, która przeżyła lat 32! Z jedna większ ą naprawą i kilkoma pomniejszymi przez te wszystkie lata. Ciekawe ile moja nowa wytrzyma, pewnie z 5 lat... Tfu, tfu, na psa urok!
UsuńNo co Wy! Ja najprawdziwsza prawde napisalam. Majtki byli potrzebne??
UsuńDodam, z e moja muzealna kuchenka byla zakupiona za £5 od pary facetow-sumsiadow w Walii, co po sasiedzku hotel prowadzili. Chyba zyli tylko i wylacznie na grzankach ze serem, bo wierzch i piekarnik byly w swietnym stanie, ale grill (u nas grill to grzalka od gory, jakby mini piekarnik albo zywy ogien (gazowy badz elepstryczny na wysokosci oka) z wyciagana jakby taca na dragu. Wiec w tym grillu byly geologiczne warstwy sera....
Mika - prawde mowisz o zywotnoci pralek. Jak poszlismy szukac kanapy (dosc specyficzne specyfikacje byly...) i kawersowalismy z handlarzami to kazden jeden mowil - no piec lat wytrzyma...na co my - CO???? na co oni - co co? na co my - no te 5 lat. na co oni - no tak przeciez jest....nie oczekuje sie zeby cokolwiek przezylo dluzej niz 5 lat...nawet kanapa... moja suszarka do galganow ma 13 lat (byl kryzys benzynowy i kolejki byly straszliwe, ja mialam pelen bak i slubnemu tez kupilam, i sie okazalo, ze jedna ciocia chce mi dac swoj samochod, bo sama juz nie mogla jezdzic. wiec sprzedalam swoj samochod i w ogloszeniu bylo - PELEN BAK! i ze sprzedazy gruchota ale za to pelnego benzyny, kupilam sobie suszarke - jedna z moich najlepszych przyjaciolek!
Do suszarki przychodzi gosciu ja naprawiac - znlazlam takiego, co naprawia...jak bum cyk cyk! i niedrogo, bo teraz to najczesciej wychodzi na to, ze naprawic jest drozej niz kupic nowe...facet docenil to, ze dbam o grata i on wobec tego tez!
Ja lubie naprawiac, cerowac (mam nawet dwa grzybki do cerowania) i lubie wywlekac skarpetki slubnego do cerowania...ale zeby nie bylo tak znowu zwyczajnie to ceruje kontrastujaca nicia...np pomaranczowa - czarne skarpetki....
nad kucehnka i pralka to prawie plakalam...nad spiralka nie, bo miala te zeby (Copper-T - wuj mojego slubnego byl lekarzem i w przychodni jego choinka w recepcji zamiast bombek miala spiralki i strzykawki bez igiel...)no i spiralka...porosla bakteria jakas...i jak te bakterie wyguglowalam, to sie okazalo, ze to taka sama bakteria, co tworzy wspanialy...kompost!!!!!
Opakowana, jesteś świetna:))))
UsuńJa też lubię przerabiać, chociaż naprawiać to już nie za bardzo. Ze starych swetrów można zrobić fajne poduchy - koty, psy, sowy, co kto chce. Moje dzieciaki uwielbiaja spać wśród swetrowych zwierzaków. Cerować jednak nie umiem.
cerowanie jest terapeutyczne...ja ostatnio tylko ze swetra zrobilam powleczenie na poduszeczke kanapowa, a wczesniej widzialam swietne rekawiczki z jednym palcem ze swetra...chyba pora zaczac lazic po szmateksach w celach experymentow...zwierzatka, powiadasz.....
UsuńZnam lepsze zajęcia terapeutyczne, mnie cerowanie zawsze wykańczało...
UsuńNizanie koralików igiełką to jest dopiero terapia!
Chciałbym zobaczyć Ślubnego w czarnych skarpetach z pomarańczową łatką:))
UsuńOpakowana on w tych skarpetach cerowanych kontrastową nicią chodzi ,czy to tylko sztuka dla sztuki ? ;))
UsuńPotrafię cerować ,ale nie są to artystyczne cery .
Dzisiaj jest moda na dziury ,nie na cery ;))
Dyskutoawłam ostatnio z bratem ,na temat jego spodni ,że chyba najwyższy czas ,żeby je wyciepnąć .No i zeszło na celebrytów co to w podartych portkach chodzą . Moja mama na to że biedni ,nie ma im kto połatać ,bo krawcowe już wyginęły . Nie mogło się biedaczce w głowie pomieścić , że chodzą bo lubią ;)))
chodzi, chodzi, tylko nie miedzy ludzi, bo jakby go jakis tramwaj mial przejechac to ten tego...gapiliby sie na latke a nie na uszkodzenie
UsuńAnia - cerowanie moze byc czegos nie przetartego, takie dekoracyjne jak na jakichs molas meksykanskich (czy skad inand). ja mam za grube paluszki do mikro koralikow....
A gdziez tam, Ty to masz po prostu specjalny rodzaj cierpliwości, vide patchworki zeszywane recznie, kto by wydzierzyl tak sciubic i sciubic ...
UsuńMatkozcórko, Opakowana, kompost robio dżdżownice kalifornijskie!!! Miałaś TAM dżdżownice kalifornijskie???
UsuńDżdżdżdż.... one nie robiom kompostu, one robiom kupe i z tego jest humus, nie mylic z potrawą z ciecierzycy...
UsuńOpakowana, Ty powinnas w jakowejs rozglosni radiowej pracowac bo zgrabnie Ci wychdzi przechodzenie tematu na temat.Od pralki do spiralki, od spiralki do kompostu.
UsuńLezeeee:)
Moja mama, wyciaga dzdzownice, po dzdzownicy i w lep. Bo jej kfiatki niszczom i kopczyki usypuja;) Jak o tym powiedzialam znajomemu, to sie za glowe zlapal. Bo on hoduje , na kompostowniku, fusy po kawie zbiera i im polewa, zeby sie dzdzowniczki wzmocnily, a moja mama je eksterminuje;)
omatko, tez sie za głowę złapałam... Biedne dzdzdzdzdz....ownice...
Usuńtez sie za glowe zlapalam...mordowac zwierzeta?
Usuńmoze nie mialam dzdzownicy ale jakas bakterie, ktora widac im jest mila...ale sam pomysl mnie zaciekawil...
Kasia - przechodzenie rzychodzi mi z latwoscia, tylko potem trzeba szukac poczatku zdania i co autor mial na mysli, choc to odchodzi w cien jakby...
AnnaVilma - naprawde uwazasz zeszywanie szmatek za bardziej cierpliwe niz nanizywanie pierdyliona tych malenstw? eeee, chyba podobne, bo mozna pyrgnac, odnizac, spruc i (do czasu u mnie) nie zajmuje duzo miejsca.
pewnie podobnie, ale jakos zeszywac szmatkuf nie lubiem, a nanizywac pierdyliony lubiem...
Usuń:D
Podoba mi się ten skansen. Jak byłam w okolicach Sanoka, to chyba jeszcze go nie było. Chętnie obejrzę następne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBył już pod koniec lat pięćdziesiątych. Oczywiście zmienia się, ale piękny był zawsze.
UsuńBardzo lubię skanseny odwiedzać wszędzie, gdzie jestem. Czekam na więcej zdjęć.
OdpowiedzUsuńNie mogę przebrnąć przez Wasze komentarze. Chwilę człowieka nie ma i już kaplica. Pozdrowienia!
Owieczko, jaka tam chwila!?
UsuńTo jakaś bardzo długa chwila była...
UsuńZda się, że chwila. Aleście naprodukowały! I postów, i komentarzy, i zakładek. Czytam wszystko po kolei, ale to praca Syzyfa. No i blogger się mię wiesza. O zajrzeniu na inne blogi nawet nie wspominam, bo się nie da.
UsuńPopieram Owieczkę, ja też nie nadążam. Trzeba by w telefonie Was czytać i w kuchni i w łazience ... :-O
UsuńAnia - nie widze przeszkod....
UsuńJa nie widze na telefonie, bo ma za maly ekranik...
UsuńTo jeszcze Hano przesłałam zdjęcia z lata 2011 r. I tym sposobem będziemy mieć podgląd na skansen przez trzy pory roku:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten podgląd ,rozciągnięty na pory roku , szkoda że zimy nie ma ,takiej ze sniegiem ,albo szadzią .
UsuńZdjęcia z malwami i śnieżycami przepiękne . Bardzo lubię malwy i dziewanny :)))
Czasem sobie myślę, że mogłabym w takim skansenie robić za żywą ekspozycję :)))
OdpowiedzUsuńSą takie skanseny, które tętnią życiem - osoby w nich przebywające biorą udział w "inscenizacji" dawnych zwyczajów, obrzędów, codziennych czynności:)
UsuńZa młodaś Tupaja, za młodaś...
OdpowiedzUsuńmogla by byc dziewczynka w stroju regionalnym....
UsuńAlbo pszontka?
UsuńPszontko to Annavilma - ma kolowrotkow caly park maszynowy w domu. Z psa przedzie!
UsuńTaaak??? A tyle się u mnie marnuje z Frodka! Ptaki wszystkiego nie przerabiajo. Annavilma, kcesz???
UsuńNosz przeciez juz raz odpowiedzialam, a to cholerstwo zezarlo, najwyzej sie dwa razy pokaze, a cotam. Ze teraz to serdecznie dziekuje bo ni mom gremplarki, kturom zamiaruje sobie zakupic, bo kudly psie i inszej zweirzyny ciezkie som do uladzenia w reczny sposob. O. No to teraz jak mi zniknie to sie wqrze...
Usuńjak ja wcale tej polski nie znam. trochę tatry za którymi nie przepadam, zawsze morze i teraz jeziora. a najpiękniejszych terenów nie widziałam. domy u nas murowane a jakże, kto bogatemu zabroni? jak pałace jakie....
OdpowiedzUsuńW takim domu jak na 4 i 5 zdjęciu mieszka do dziś nasza sąsiadka. Znaczy teraz już obok niej nie mieszkamy bo się przeprowadziliśmy do sąsiedniej miejscowości. Domek jest zadbany, ciągle zamieszkany i w bardzo dobrym stanie. Trochę wewnątrz unowocześniony.
OdpowiedzUsuńMiło mi Hanuś , że tak fajnie opisujesz moje strony.
Wędrując trochę po Beskidzie widziałam autentyczne domy Łemków - tam się czas zatrzymał:)
UsuńGardenia, bo pięknie tam, że aż!
UsuńPięknie, pięknie warto przyjechać:))
UsuńOj, ale bym chciała zobaczyć...
UsuńTo w czym problem Mika.
UsuńWsiadaj w jakiego autobusa a wiem, że jeden, na pewno leci chyba z Katowic przez Zakopane do Przemyśla.
Wysiądziesz po drodze w Przeworsku(zatrzymuje się tam)ędo mnie niedaleko, a program zwiedzania na bieżąco modyfikować będziemy.
Ewa z M. a u nas! Niedaleko buduje ktoś już nie pałac, nie rezydencję, ale zamek! Z wieżami, murami, ze wszystkim. W paskudnym miejscu, przy ruchliwej drodze na skraju wsi, ale w szczerym polu! Ani drzewa, ani krzaczka, nic! Zrobię zdjęcie i Wam pokażę, bo to jest nie do uwierzenia! Samo ogrodzenie musiało kosztować krocie. Gigantyczny gargamel!
OdpowiedzUsuńHana, koniecznie zrób zdjęcie gargamela!
UsuńZrobię, Kalipso, zrobię, kiedy przyjedzie aparat.
UsuńTu dookoła też są fajne gargamele, ale nie takie duże. Jest co podziwiać.
Usuńja porobiłam kilka zdjeć. mieszkam w najbiedniejszym podobno województwie w kraju, w okolicy, gdzie do jeziora jest stosunkowo daleko, nie ma prawie turystów a rezydencje budują. jedna na drugiej. i też ani jednego choćby krzaczka. tak jak nasi poprzednicy. działka ogrodzona tujami i świerkami. owszem, lubię świerki ale w lesie. dopiero my coś tam rzeźbimy, żeby było przytulniej.
OdpowiedzUsuńRezydencje są wszędzie... I tuje też.
Usuńa ja ze wstydem powiem, ze mam rzad tui....domy wyrosly obok i slubny sobie zazyczyl zasloniecie widoku SZYBKO! teraz ja ordynuje scinanie na zywoplot niewysoki....ale nieduzo ich jest. w ogole w ogrodku w daczy to bylo ponad 100 drzew, sporo ponad 100 i lato/jesien/zima w 2011 roku razem ze swoja stojaca woda zalatwila nam okolo 40 drzew z jednej strony i dopiero powoli odrasta. znaczy nowe drzewa...a choinki zdychaja na jakas morowa zaraze....
UsuńNa żywopłoty to one są niezłe, zasłonią wszystko. Ja ich nie lubię, ale jakbym miała dom, to też bym chciała się pozasłaniać:)
Usuńex-choinki swiateczne sa dalej wedle tego samego plota...pierwsza, sprzed chyba 8 lat jest wysoka, ze ho to, ale jakby blizej podejsc i patrzec w gore to i anielski wlos jeszcze widac!
Usuńw sumie tuje moga byc jesli nie pozowli im sie na zagrabienie krajobrazu
Najlepszy żywopłot to ałycze. Szybko rosną, wiosną obsypane kwieciem pachnącym, a późnym latem śliweczki mirabelki można z nich zbierać na dżemiki i nalewki. Kiedyś taki miałam, wiem co mówię...
UsuńAlbo wiąz turkiestański. Rośnie w 5 minut i niczego nie chce, ani niczego się nie boi!
UsuńA w ogóle to najbardziej kocham winobluszcz, bo zarasta wszystko na amen a jesienią się robi czerwony. I tylko ma dwie wady, jedna że zarasta wszystko na amen, a druga że jak już nie jest czerwony to opada i go nie ma...
UsuńTo zwykły bluszcz ma przewagę że nie opada.Na początku rośnie wolno ale potem prawie jak winobluszcz.
UsuńAnnavilma trzeba go cionć, bezlitośnie.
Usuńjuz sobie roslinki zapisalam...co do bluszczu, to nie dosc, ze trzeba go cionc bezlitosnie to i caly czas. Z przerwa na kwitnienie czyli teraz - oblepione pszczolami!
UsuńSkąd Ty masz te pszczoły,u mnie jak na lekarstwo.
UsuńOna ma z importu...
UsuńHana, kiedy mi go szkoda...
UsuńMnie też było szkoda. Teraz muszę wyrywać z korzeniami,bo duszą inne rośliny.
UsuńCisy sadzcie, jak my. Szybko rosna, a bardzo szlachetne. I pozadane.
UsuńMam! i mam dwa mlode wedle frontowych drzwi, niech rosna na eleganckie drzewa przywitalne!
Usuńu mnie pszczoly sa, moze czaja sie w okolicy, ale co roku cala szop(k)a ogrodowa , obrosnieta tym swinstwem, jest oblezona, pszczoly w kolejce czekaja , a poza tym ten bluszcz juz starszawy jest (przywiozlam go z Walii, na pamiatke..wsadzilam patyk z lisciami i tak sobie stal i nic nie robil przez chyba 3 lata, a ja z ciekawosci go przeczekiwaam. A bylo to 28 lat temu jak wsadzilam....teraz dziad jest wszedzie. przycinamy , przycinamy, alemozemy to robic tylko do poczatku maja, jak sie zgapimy to koniec, potem przez lato np nas nie ma, ale zapominamy, a potem we wrzesniu znowu trzeba przeczekac kwitnienie, bo pszczolom wbrew mam NAGLE robic?
Nasz powoj ma takie te lodygi i zdrewniale czesci, ze jest swietnym osiedlem dla ptaszkow - jedno miejsce na gniazdko ma loggie i balkon, drugie ma inne wejscie i inne wyjscie....tyle, ze koty sasiedzkie sie kreca wiec musze pilnowac i leciec z saganem wody i mietla...
Ooo, odpowiedzialne zadanie z tym saganem:)
UsuńU nas też pałace!!! Z frontonami i basztami na więzienia;))) Ale mury za wysokie, żeby fotę zrobić;))))
OdpowiedzUsuńKretowata, założę się o każde piniondze, że czegoś takiego nie widziałaś!
UsuńPiękny ten skansen i atmosfera taka starodawna... Lubię skanseny wszelakie, fajnie popatrzeć jak dawniej ludzie żyli. A że to okolice rodzinne mojego Taty (do gimnazjum w Sanoku chodził...) to tym bardziej.
OdpowiedzUsuńNa Orawie jest piękny skansen w Zubrzycy, stare chaty z wyposażeniem, ogromne koło młyńskie - tam kręcili sceny z Horpyną w "Ogniem i mieczem". Wart o zobaczyć.
Zakopane zrobiło się strasznie tandetne i zabudowa jest od Sasa do lasa, nikt tego nie kontroluje. Są oczywiście i nowe ładne domy drewniane, ale zalew tandety jest ogromny.
Żal mi bardzo pięknych starych drewnianych domów z werandami i gankami, które po prostu się rozpadają. I też pięknych willi międzywojennych, które odrestaurowane byłyby perełkami, a stają się ruiną.
Jeszcze mi się przypomniało, że pamiętam z dzieciństwa z trasy Zakopane -Kraków Małe drewniane chatki malowane wapnem z taką niebieską farbką. Prześliczne były. Jak jechałam z Tatą to robiliśmy zawody, kto więcej takich chatek wypatrzy. A potem już nie było czego wypatrywać, rozpadały się, chyliły ku ziemi, były burzone. Ostatnio, gdy wracałam od Hany, z radością zobaczyłam jedną, świeżo pobieloną:))
OdpowiedzUsuńTakie chatki jeszcze można spotkać - w mniej bogatych regionach Polski:)
UsuńZubrzyca, ten skansen to już jako skansen jest skansenem. Pamiętam kapotę lnianą wyciskacza oleju słonecznikowego, wyglądała jak kurtka skórzana, nasiąknięta olejem i wyświechtana do połysku w robocie... Tam też była ciekawa kolekcja uli? I... i domek sołtysa z niskimi drzwiami, żeby wchodzący automatycznie wykonywał głęboko skłon ...
OdpowiedzUsuńTak, ule są i domek Sołtysa też:))) Robią tam też różne warsztaty dla szkół i nie tylko.
Usuńjeju jej, ule.....piekne ule to ja widzialam w duzych ilosciach w Guzowym Piecu - wie ktos co to i gdzie?
UsuńGuzowy sobie wyguglam, ale ule są też w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie (niedaleko stąd) iw Swarzędzu - tam jest całe muzeum uli.
UsuńCzołem Sołtysie! Zupełnie nie znam tamtych stron, nad czym ubolewam. Ode mnie najbliżej do Biskupina...
OdpowiedzUsuńChociaż w gminnym miasteczku jest jeden zapaleniec, którego hobby to renowacja wiatraków. Jest profesjonalistą i ma ogromną wiedzę. W miasteczku są trzy wiatraki przez niego odrestaurowane i tworzy tam muzeum, które tylko patrzeć, jak stanie się skansenem. Oby, bo kłód pod nogami mu nie brakuje. Urzędniczych zwłaszcza.
We wrocławskim radiu była audycje niedawno na temat tych kłód .
UsuńMarija, to jest masakra! Może się odechcieć absolutnie wszystkiego!
UsuńTaki przeciętny mieszkaniec wsi ,wstydzi się takich starych domów ,kojarzą mu się z biedą i zacofaniem . Mam na mysli nasze pokolenie , bo ich dzieci które otarły sie o świat ,myslą już inaczej .
OdpowiedzUsuńOpakowana ty kiedyś mieszkałaś chyba na Biskupinie ? Czy kojarzysz ?Na wysokości biskupińskiego parku, są rozległe tereny zalewowe od wału do Odry . Rosną tam kępy drzew ,jakieś zarośla . I na skraju takiego skupiska drzew stoi wysoki krzeż z bardzo ciekawą rzezbą Chrystusa naturalnej wielkości . Ciekawa jestem ,czy znasz ten krzyż ? Jak idzie się wałem to krzyż jest niewidoczny . Ostatnio robiłam szczegółowo zdjęcia bo Mnemo była tym zainteresowana .
OdpowiedzUsuńPewnie, ze Biskupinianka..staory Biskupin sie nie zmienia...moze ploty ludzie maja nowsze, okna moze...moze wymienione, ale wieksza wiekszosc starego Biskupina jaka byla taka jest....
UsuńTo chyba na wysokosci Chelmonskiego, malo sie tam zapuszczalam, bo nie znalam dzieciakow - ja z |Orlowskiego jestem - przystanek/poczta, skrzyzowanie ze Spoldzielcza i dalej Olszewskiego ze sklepami. Przystanek dalej - Gosianka :)
Krzyz jest, ale z bliska nie ogladalam chyba ze 45 lat....dawaj zdjecia :)
O amtku bosku!!! Te kozy! te malwy! Te przebisniegi!!! jak tam pieknie. Koziolek Matolek do zakochania....Ktos jeszcze musi zima jechac i narobic zdjec.
OdpowiedzUsuńopakowana, może mykniesz w swojej posiadłości bywszy zimą? Bliżej masz. Albo Gardenię mus zgwałcić. Ona ma NAJbliżej.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, już myślałam, że mnie zechcecie wydelegować:)
Usuńjam pod Warszawa, ale przyjaciele maja gniazdko kolo Zakopanego, to jeszcze blizej! ale i tak trza by 3 dnie jechac i konie zmieniac 4 razy...
UsuńNo dzie, Opakowana, ja jechałam podwodą i tylko raz zmieniałam konie, no może poiłam kilka razy. A mom dalej!
UsuńHanuś najbliżej ma , ale wiesz jak tam potrafi zaduć zimą?
UsuńA poza tym chyba skansen na zimę zamykają, moge wam cyknąc zimą tą chałupe mojej sąsiadki, tylko ona podrasowana nieco i strzechy ni ma.
Ps. Na zadną przemoc względem mojej osoby sie nie godze
Ni mosz nic do powiedzenia!
UsuńCo to znaczy kulegowanie siem z kurami Gardenia uczy się asertywności ;)
UsuńI dobrze robi!!!
UsuńCo ja bym bez Was zrobiła Kury:))))
UsuńZniosłabyś jajko?
UsuńKwadratowe?
UsuńI od razu wydrapane !
UsuńArte, jesteś czecia w kolejce!
OdpowiedzUsuńNie szkodzi:))
UsuńHana popatrz na to :https://www.youtube.com/watch?v=JZdtwsBQBpE#t=294
OdpowiedzUsuńSprawny jest, ale kicz straszliwy, niestrawny - dla mnie.
UsuńMarija, niesamowita sprawność w ręcach, szkoda, że takie knoty. Nie mogę się połapać, czym on to robi. Olejami? Coś trzyma w ręce, a nie jest to pędzel Akrylami smaruje? Bo pastel na pewno nie. Pastelem nie dałby rady.
OdpowiedzUsuńOleji nie nakładał by chyba na dłonie ,to chyba akryle .
UsuńTo chyba jakiś samorodek i maluje pod publiczkę ,ale sprawny niesamowicie i bardzo ciekawa technika .
ja (niestety) widzialam dziela sztuki malowane...no tym no, jak mu tam...swinstwem. Otworzylam telewizor a tam obrazy pokazuja, to sie zaciekawilam a potem zobaczylam artyste z.... pedzlem w dloni....nie zartuje, nazywal sie Prickasso...pierwsza czesc slowa to wlasnie swinstwo...podobno znany na swiecie artysta to jest, tylko nie wiem czy za osiagi czy za technike....
UsuńOpakowana, cały czas mówię Ogniomistrzu, że jakiś skandal mus zrobić, bo bez skandalu nie ma lansiku. Nie wpadlim na taki prosty pomysł! A co, jeśli pędzel mu się złamie? Albo farba zaschnie?
UsuńO, zdjęcia ze skansenu się rozmnożyły!!! Piękne, i dworek i kaplica. A koniczynka od Anette prześliczna!!! Anette, można sobie skopiować??? Bo mi się okropnie podoba...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia wnętrz. Pomieszkałabym sobie latem w chałupie albo dworku. Starej daty jestem, wodę ze studni umiem nabrać, kamienne żarna u mojej babci były i masełko też robiła.
OdpowiedzUsuńRuficzek na plaży śliczny, wierszyk MCO także.
Ewa2, a młócić cepem umiesz?
Usuńja bym chyba umiala mlocic cepa....duzo ich pod reka....
UsuńCepem nie umiem, u sąsiadów była już młockarnia i wialnia. Ale snopki wiązałam, chociaż kiepsko mi szło.
UsuńKrów doić też się nie nauczyłam.
Ewa2, a pamiętasz bombaje?
UsuńWiązać snopki próbowałam ,ale słabo mi szło ,więc kuzyn doszedł do wniosku ,że ekonomiczniej będzie ,jak zastąpie jego na kosiarce . Obsługa kosiarki była dwuosobowa ,ja powoziłam końmi ,a wujo spychał zboże porcjami gotowymi na snopki . Potem wszyscy stawiali mendle i grabiło się ściernisko ,takimi olgrzymimi grabiami :))
UsuńW sianokosy też przewracało się siano i zagrabiało się na kopki , Ląka była podmokła i woda tryskała z pod nóg :))
Ojej:)) Pamiętam jak chodziłam bosymi nogami po ściernisku:)
UsuńAle żeś Hana piękne wnętrza dołożyła ,te łoża niezwykle interesujące .
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Wam się spodoba!
UsuńSkanseny bardzo lubie.
OdpowiedzUsuńZ wczesnego dziecinstwa pamietam Muzeum Wsi Pszczynskiej, zreszta Pszczyne uwielbiam!
I jesli chcecie moge podeslac zdjecia z Lillehamer, Kluk i Wdzydzow.
Tez skanseny bardzo lubie, w mojej wlasnie odbytej wedrowce po Lubelszczyznie odwiedzilam skansen lubelski jako pierwszy z calego szeregu atrakcji, to chyba cos znaczy. Wlasnie przygotowuje wpis i zdjecia. Ten w Sanoku bardzo mi przypadl do gustu , zarowno na zdjeciach Ogniomistrza jak i Artenki ( wiosna w skansenie przecudna jest), kolyska u sufitu w ksztalcie skrzynki to doskonaly pomysl...byloby latwiej kolysac moja wnuczke zabkujaca co juz zabek wyklula, jak donosza z Portugalii.
OdpowiedzUsuńGrażyna, opornie jej szło, Twojej wnuczce. Zamiast nosić na rękach, mogłabyś sznur do kołyski przywiązać, drugi jego koniec do nogi swojej, lub tego, z kim akurat śpisz i po sprawie!
OdpowiedzUsuńAleż zdjęć:)) I fryzjer. i sklep tytoniowy, i Rufik na plaży. i koniczynka:)) Tu chyba w życiu nie było tyle fotografii w jednym poście;))) A wszystkie piękne:)
UsuńArte, przymusiłam O., żeby zdjęć trochę zrzucił, będzie mniej bagażu na podróż.
UsuńBardzo dobrze, szczególnie te z wnętrz piękne - sama takich nie posiadam, gdyż za pierwszym razem, to dopiero budowani to miasteczko, za drugim - była wczesna wiosna i wszystko było zamknięte:) Ale... zima przed nami:)
UsuńTak mi sie teskno zrobilo, jak obejrzalam zdjecia - az trudno uwierzyc, ze to juz skansen. Jak cudnie ludzie kiedys zyli, kazdy dzien, to byl dzien ciezkiej pracy, wielodzietne rodziny, tradycje ...
OdpowiedzUsuńMnie najblizej do domu krawca, ale nie ze wzgledu na fach, a piekny wystroj wnetrza -a te meble, cuuudo!
Pozdrawiam Fszystkie Kurki :)
Ataner, obawiam się, że aż tak sielsko nie było. Przeważnie biedę klepali, jak kto krawcem nie był...
UsuńA jeżeli ktoś się urodził pańszczyznianym chłopem .....
Usuńextra extra zdjecia!
OdpowiedzUsuńja to chyba moglaym byc rzonom krawca badz fryzjera, posazne chlopaki byly...do dworku to chyba za wysokie progi dla mnie, prostej baby.
No jeszcze kuznia wchodzi w rachube
Do fryzjera paniusie sie ustawily w kolejce, ktora chce trwauom ondulacje na goraco?
A mnie się sklep tytoniowy podoba bardzo. Mogłabym mieć taką kuchnię.
UsuńJa chcem trfalom ale pod pachmi.
UsuńSą modne fryzury intymne,to dlaczego te pachy takie zaniedbane,golone na zero i tyle?
Na dobry jesieni początek - wszystkiego najlepszego Kurom życzę:)
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurkom.
OdpowiedzUsuńU nas prawdziwie jesiennie, pochmurno i zimno. Życzę wszystkim miłego dnia, niech jesienna aura nie dokucza, a nastroje letnie będą.
Czołem załogo! Zimno, ale to nic. Na zimno mam fajniejsze ciuchy. Hrehrehre...
OdpowiedzUsuńJesien idzie, jak szybko! ciagle sie dziwie, ze tak szybko. w Wenezueli nie ma por roku wiec tutaj mnie zachwycaja ale zarazem przerazaja, daja swiadomosc uplywu czasu...skansen w Sanoku fajny, ogladam i ogladam ..moj lubelski tez dzisiaj chyba wyjdzie na blog. Hana,zgadzam sie, wreszcie mozna bedzie troche ciuszkow na siebie wlozyc, takich swetrowych, takich szalikowych, to lubie a tego w Wenezueli niestety nie trza...dzien dobry!
OdpowiedzUsuńChyba wolę wenezuelską pogodę. Już we Wrocławiu jest różnica. Wiosna przychodzi szybciej.
UsuńKupiłam sobie kalosze i dostalam w prezencie,nigdy tylu par nie miałam.Mam nadzieję że to nie wróży ciągłych opadów.
Teraz muszę udziergać jakieś grube skarpeciory w ilościach hurtowych.
Ależ zdjęcia ! Z domu krawca zabrałabym etażerkę, sekretarzyk i kilim ze ściany - cudo !
OdpowiedzUsuńChłodnowate dziędobry !
Hana, najpierw dzięki za Frodzia, nie dość, że wywlókł z dołu to jeszcze dał się miziać i cierpliwie czekał aż się pozbieram, a że już jest ze mną nienajgorzej to ja ten dworek ze skansenu biorę w calości.
OdpowiedzUsuń