niedziela, 26 października 2014

Małe perwersje wiejskiej gospodyni

Zainspirowana sugestią Agniechy ośmielam się zadać Wam niedyskretne pytanie. Macie azaliż jakieś wstydliwe przyjemności, bądź nieprzyjemności, które w swej perwersji stają się przyjemnościami? Na ten przykład mycie lodówki? Szorowanie brodzika? Który wyszorowałyście przecież wczoraj? Lubię sprzątać kocie kuwety. Mam wtedy miłe poczucie dobrze spełnionego obowiązku i z przyjemnością patrzę, jak koty sikają NATYCHMIAST po sprzątnięciu tychże. A nawet w trakcie.
Ostatnio lubię powyrzucać sobie (w przeciwieństwie do Ogniomistrza) różne niepotrzebne klamoty. Czuję się wtedy ulżona mimo wymiany zdań ze wzmiankowanym. Lubię ślizgnąć się na wałkowych qpach (Frodo załatwia sprawy dyskretnie, w arboretum, lub w szambonarium), chociaż przed chwilą je pozbierałam. Ponad wszystko uwielbiam łatać płot, żeby Wałek nie wyłaził. I w rezultacie wprost kocham ganiać w piżamie po wsi wołając: Waaałek, chooodź, dam paróóówę!
Miłym, letnim zajęciem jest też wieszanie prania w ogrodzie. Natychmiast potem i zawsze pada deszcz. Zbieram i rozwieszam po krzesłach, belkach, stołach, gdzie się da. A to jest coś, co kocha Czajnik. Po prostu nie ma lepszej zabawy! No, może poza zmianą pościeli - co też bardzo lubię, nawiasem mówiąc. Cała mieszczę się w poszwie, a i tak zawsze kołderka w środku się poskręca, a materaca nijak nie obetkam prześcieradłem, bo rączki za krótkie, albo materac za duży...
A takie mycie kuchenki? Na której Ogniomistrz zaraz przyrządzi sobie pyszną jajecznicę na cebulce i boczku? Ale trzeba mu oddać sprawiedliwość - zawsze potem myje patelnię... Otwieranie świeżej paczki zmielonej kawy? Żeby nie wiem jaki patent tam był, za cholerę nie można jej otworzyć, a kiedy wreszcie to się uda, kawa rozsypuje się i jest WSZĘDZIE. I jeszcze przepadam za dużymi, spożywczymi zakupami. U nas na wsi nie ma sklepu, muszę tak to robić, żeby nie latać co chwilę bukwigdzie. Ta radość wyboru, ładowanie do kosza, wyładowywanie przy kasie, znów ładowanie do kosza, potem do samochodu i kolejny rozładunek w domu. Ukoronowaniem akcji "zakupy" jest opróżnianie siatek i upychanie towarku w lodówce, szafkach, piwnicy itd. Ofiarnie sekundują mi w tym wszystkie zwierzęta, wpychając nosy do toreb i siatek, włażąc do nich, lub wyciągając, co się da. Sama radość!
Jednak zdecydowanie najbardziej lubię tzw. recykling, czyli segregowanie śmieci, czyli przygotowanie tychże na ostatni, śmieciowy poniedziałek miesiąca (właśnie się niebezpiecznie zbliżył). Plastik, makulaturę i całą resztę wrzuca się jak leci przez miesiąc do wielkiego kosza. Nadchodzi niedziela przed śmieciowym poniedziałkiem, idziemy (ja idę) do obory i zaczyna się jazda. Najpierw segregacja. Gdzie są worki? Przecież były! Dlaczego nie ma worka na szkło kolorowe (bardzo potrzebny)? Znów, q... nie zostawili! Pół godziny mija na poszukiwaniach jakiegokolwiek worka, który wytrzyma obciążenie. Wreszcie jest! Ładujemy, podnosimy i sruuu! Wszystko sypie się na oborowy beton, a w powietrzu fruwa nie tylko potłuczone (kolorowe) szkło.
Kocham bardzo moją głęboką szafę, w której chyba tylko krasnoludki potrafią coś znaleźć. A jaka to niespodzianka, kiedy przypadkiem znajdzie się spódnica, której szukam od roku! Albo inna szmatka, o której dawno zapomniałam!
Przepadam za tankowaniem samochodu. To taka prosta, pusta czynność. Trzymasz chwilkę ten pistolecik, niczego nie widać, dotknąć nie można, żadnego wyboru - ani fasonu, ani długości, ani koloru, trwa to mgnienie - proporcjonalnie do długości pokonywanej na pobranym paliwku trasy. Skoro przy samochodach jesteśmy - fajne jest też zmienianie opon. U nas nie ma co ze sobą zrobić na ten czas, który trochę trwa. Nie ma gdzie usiąść, ani się schować w razie deszczu/śniegu/upału. Tak przeciągam tę przyjemność, że schodzi mi do grudnia i - odpowiednio - do lipca. Podobno ławeczki nie ma tam dlatego, żeby pracownicy na niej nie przesiadywali...
Mogłabym jeszcze długo mówić o moich sekretnych przyjemnościach. Nie mogę wszak ujawnić wszystkiego. Najpierw zobaczę, jak tam z tym u Was, a potem może jeszcze przyznam się do czegoś?

Poniższa ilustracja nie ma związku, chociaż wszyscy wiemy, że Mnemo perwersyjnie kocha swoją hutę:
Mnemo (z dbałością o szczegóły) jak na skrzydłach biegnie do huty na drugą szychtę

255 komentarzy:

  1. O nie mogę :))) Mnemo też jak żywa ! A jak zapiernicza do tej swojej huty ! Normalnie na skrzydłach. I wcale nie sfrustrowana. Tylko pani Czesia cóś troszkę smutna !
    Torebusia na medal !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Czesia ma GORSZA torebusie to i wpierniczona.... Mnemo lepsza niz w zywym zyciu (tak sadze...)

      i te lyse, typowe, bialaczka zagrozone drzewa...:((((

      Usuń
    2. Hana łaskawa była, talię mi zrobila, jasne, że lepsz niż na zywo:)))

      Usuń
    3. A torebka i bucika w takim samym kolorze:)

      Usuń
    4. Tez zauwazylam, wiec Pani Czesia podwojnie wpierniczona!

      Usuń
  2. Jak ta Hana mnie zna, dobrze, że o tej perwersji wspomniała:)) Perwersyjnie też lubię rozpkowywać zakupy, prasować pranie składane miesiąc, wynosić śmieci w dziurawym worku, do którego wywaliłam wczesniej worek od gotowanych buraków ( za mną czerwona struga przez całą chałupę, po sam zsyp) i wiele innych rzeczy...sprzątać rzygi Mopkowe z pościeli, a potem prać wszytsko, choć ze dwa dni wcześniej zmieniałam pościel, myć okna, a za godzinę zaczyna lać......

    Wrócę tu, bo właśnie schodzą się goście na proszony obiad.......

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo, zaniemówiłam. Perwersja wyłazi z każdego zdania:)) A rysunek tez dobija... perwersją:))) Ha, ha, ha:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hanko, narysuj siebie ganiajaca po wsi za Walkiem, z walkami na glowie i z walkiem oraz parówa w lapce (oprocz torebusi oczywiscie) i w pizamce. Pliiissss... Bardzo zachwycilam sie Mnemo jako skrzydlata boginia Huta.
    Ty sie marnujesz na wlasnym gumnie! Powinnas wydac ksiazke ze wszystkimi naszymi karykaturami, to bylby szczal w wydawnicza dziesiatke! :))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję uwielbiam kuwetę sprzątać i za chwile znów sprzątać. :) Umyta umywalka pięknie wygląda trzeba się w niej rozgościć a pazurki w tym czasie gdzie to były, że umywalka już nie umyta choć umyta przed chwilą była. Lustro w łazience dziwnie jakoś w kropki, często myte, ciągle w kropki, tak mniej więcej w jednym miejscu. :) A najbardziej lubię wieszać pranie, zimą szczególnie, powyginane pręty z których pospadały mokre ciuchy a na środku, na tych co nie ugięły się pod presją ciężaru, kotuś położył się i tak słodko wygląda ze aż :)). Te skrzydła i mnie mocno ujęły. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, Elka, zapomniałam o lustrze w łazience! I o kleksach z pasty do zębów na półce pod lustrem! Lubię to!

      Usuń
  6. Dziękuję Ci Pantero, ale z tym szczałem to wontpie!
    Pomysł z Wałkiem jest wcale, wcale...

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja lubię plewić i na kolanach(!!!) ścinać trawę na działce u znajomej. To zaliczyć do perwersji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Docinam nozyczkami skoszony trawnik :)

      Usuń
    2. mam do tego celu specjalną maszynkę:)))

      Usuń
    3. Hana - maszynke do golenia trawnikow?

      Usuń
    4. Wlasne zebiszcza? Czajnik czy Walek?

      Usuń
    5. Dorzucam się z plewieniem działki do... gołej ziemi. Następnie wyjeżdżam na dwa tygodnie i po powrocie mogę zaczynać od nowa:) Nawet nie zdążę posiać marchewki, tak to plewienie mnie absorbuje:) Na mojej działce pracowniczej (5 a) mam takie obszary, do których przez kilka, a nawet kilkanaście ostatnich lat nie dotarłam. Ale za to jak wyplewię, to ziemia jest taka ładna, czarna i nic na niej nie rośnie... przez chwilę:)

      Usuń
    6. Wszystkie urządzenia są, kosiarka jest, wysokie nożyce takoż ale ja perwersyjnie krótki nożycami na kolanach.

      Usuń
  8. Mnemo skrzydlata do fabryki wlata, aaaaaaa, cudny rysunek :)) Widać, że dziewczyna uwielbia swoją pracę!
    Idę napawać się szczegółami!

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tych perwersji to uwielbiam wprost jak Rufi natychmiast po umyciu zapluwa całą podłogę. Stoi (zawsze z mordą nad podłogą), patrzy tęsknie czy mu coś nie skapnie, czy czasem koty nie sa karmione, i ślini się... Ach, uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosianko, a jak wlatają z deszczu wszystkimi ośmioma łapami to nie jest fajne?

      Usuń
    2. Klawo jak cholera! :)
      Pasjami lubię jeszcze porządkować moją szafę, w której dłużej niż tydzień nie da się utrzymać porządku :(
      Straszne to jest. Kupa ciuchów, z czego czepię sie kilku, a reszta się skurcza, bo po jakimś czasie wszytko za małe! Jak ja to kocham!

      Usuń
    3. Przybij Gosia piąteczkę!

      Usuń
    4. Przebijam porzadkiem w szafie. Robie. Ukladam slicznie. odkladam, znaczy pyrgam ze schodow wyrzutki. potem-potem ide na dol, wtryniam SZYBKO (zeby sie nie rozmyslic) te wyrzutki do torby, torbe szybko wynosze do samochodu. wracam, siadam z hierbatkom, zadowolona, szlachetna, porzadna. I wtedy mi sie przypomina - x chyba by wywalic....albo - gdzie ja polozylam y. ... albo - czy ja aby nie wyrzucilam z....lece do szafy, wywracam wszystko gorzej niz przed porzadkiem, moze tez lece do samochodu i robie wybuch bomby wodorowej i wulkanu, znajduje (badz nie) to cos, wracam do domu i jestem zachwycona. Mam tez podobnie z pierdylionem butow. Znajduje zazwyczaj jeden. drugi przepadl - uwielbiam to!

      Usuń
  10. Hana- jesteś orgiastycznie perwersyjna :)))
    Mnemo...widzę podobieństwo w cyckach :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Tupaja, to tylko nędzna próbka moich perwersji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jedną perwersję spod znaku robali.
      Lubię lekko ścisnąć pluskwiaka, żeby sie przestraszył (nie na śmierć) , on tak wtedy fajnie pachni!!!

      Usuń
    2. Dobrze, że skunksy nie mieszkają w pobliżu:)

      Usuń
    3. Hrehrehrehrehrehrehre! Albo niedźwiedzie z braku skunksów w naszej strefie przyrodniczej!

      Usuń
    4. NA pewno musiałabym sporo trawnika skosic sierpem, żeby nadusić niedźwiedzia :)))

      Usuń
    5. Tupaja, to one u Ciebie w trawie siedzo?

      Usuń
    6. A Ty myślisz, Hana, że skąd ja mam taki udeptany trawnik...

      Usuń
    7. Jeny, Tupaja, a ja gupia myślałam, że to Absorbery w pogoni za kurmi!

      Usuń
  12. No, Tupaja, na razie chyba prowadzisz w perwersjach!

    OdpowiedzUsuń
  13. Hanuś, teraz to ja mogie na spokojnie podziekować i popodziwać, dziecka się najadły i spadły już na chatę. Teściowa nakarniona, też poszła, zosstał ten bajzel poobiedni, który uwielbiam wprost, ale niech poczeka, bo ja teraz kontempluję całość rysunku. Pienkny, ach, jaki pienkny jest, mogiego sobie wsadzić na bloga???? I tyn wyngiel co tak jedzie, on jest takim uosobieniem moich czarnych myśli, kiedy tak mnke na skrzydłach z rańca do huty........



    OdpowiedzUsuń
  14. Mam mnóstwo ulubionych perwersji, im więcej lat mam tym wiencej.....
    Do obłędu wręcz uwielbiam ścierać Mopczyne siki z podłogi, tudzież obcinać futrynę kuchnianą, co to ją Mop regularnie zalewa, a ona puchnie. Jak spuchnie za dużo to ja bęc na zcoraki i nożem ciach do prostego. Ostatnio dociosałam się już to tej futryny właściwej, czyli metalowej, po to na nią była nałożona ta nowa. Uwielbim też robić porządek w szafce z garami, zawsze na samym końcu jest ten, co najbardziej mi porzebny, i jak rozpakowuje np. kaszę, ona ZAWSZE robi to, samo, co kawa. Cukier też!!! I lubię, jak mi się w lodówce wywali jogurt, albo kefir ( mam zwyczaj niedokłądnie zakręcać butelki) i tak cieknie przez wszytskie półki druciane ten jogurt i tak se zasycha ........lubię też wracać z dwoma siatami zakupów, a tu trzeba zrobić pip samochodowi, potem trzeba przyłozyć klucz elektroniczny do pierwszego wejścia w bloku, potem tako samo, że by wejść na hol, potem wcisnąc guzik od windy i na samym końcu otworzyć kluczem chałupę, cały czas w ręku mając dwie torbiska.......kocham duzo rzeczy, w tym stylu, do perwersji wręcz......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet widziałam tę futrynę. Jeszcze nie metalową, hrehrehre! Robi chłopak postępy!

      Usuń
    2. Kasze, cukry i makarony wymieszane na dnie szuflady bardzo lubię, zapomniałam o tej perwersji. Zwłaszcza, kiedy wsadzę tam rękie i to mi tak za pazureiry zalezie. Wkurzam sie i sprzątam, a po kilku dniach one znów z torebek wyłażo...

      Usuń
    3. O to,to i pierdylion rozpoczętych torebek z przyprawami, jak którąś wyciagasz to się to sypie na resztę. Szukasz innej, pełnej, ale ta była ostatnia, za to 5 paczek pieprzu mielonego nienaruszonego jest.......
      Fajne to jest.
      I olej, jak się wyleje z butelki na podłogę w kuchni, a ty ścierasz na czworach, a wejdzie Miop, i za chwilę Wu.....i tak na kapciach rozniesie na pokoje......alebo z rana, jak wdepniesz w szczyny Mopczyne bosą nogą....

      Usuń
    4. I trzy kilo mąki i 5 paczek ryżu, a jak jestem w sklepie to kupuję nastepne, bo nie pamiętam, czy mam ryż i mąkę...

      Usuń
    5. Dokładnie tak, oddałam dzieckom ostatnio makaron, bo tero mi nie potrzebny, znalażłam 3 caluchne paczki i z 5 napoczętych, kilka tytek z ryżem, mąkami, za to ani deka cukru, piekłam ciasto wczoraj ( marchewkowe) to wysypałam resztkę z cukierniczki i Wu twierdzi, że mało słodkie. Wmówiłam, że takie miało być, dietetyczne, a jak kce to niech se powidłami posmaruje, w końcu po co je zrobiłam?

      Usuń
    6. Puderkiem po wierzchu, puderkiem!

      Usuń
    7. Z przyprawami to jest własnie tak! Nigdy nie ma tej właściwej, a wszystkie inne wysypują się setkami z szafki, kocham to!

      Usuń
    8. Jakieś wy dziefczyny naprawdę niezorganizowane. U mnie wszystko w słoikach, i nic się nie wysypuje. W zasadzie to też perwersja.

      Usuń
    9. W tam, Ewa, próbowałam ze słoikami. Tylko mi się w szufladach haczom i gracom. Puste.

      Usuń
    10. Nie wiem, czy ktos pobije moja perwersje fasolowo...dokupuje, jak kazdy...az trzeba bylo zrobic porzadek, bo dokupowane wypychaly na tyly te starsze. I moje mlodsze dziecko, jak jeszcze w domku mieszkalo podjelo sie uporzadkowania, glownie opartego o zasade, jak puszeczka z ubieglego wieku to wyrzucamy...no i porzadkowala, az sie zrobilo cicho....cykal aparat i dobiegaly jakies szatanskie odglosy. a potem dziecko mnie zaprosilo na wystawe. Wystawa skladala sie z zapasow puszek z roznymi fasolami...dziecko ulozylo wedlug gatunkow i w calosc malownicza. puszek bylo 27. wszystko fasola! Moze ma byc wojna czy jak?

      co do przypraw, to te w pootwieranych torebkach albo sie wszystkie wysypuja albo wszystkie sa skawalone zupelnie...jak to dziala?

      Usuń
  15. Pięknie leci Mnemo do huty, taka uskrzydlona:) Bardzo mi się podoba pani Czesia. Całe dzieło wspaniałe!
    Ja perwersyjnie depiluję nogi zapuszczonę. jak Już wezmę się za tę robotę, to do końca. Lubię jeść pestki z jabłek, śliwkowe - toksyczne też. Gromadzę paragony, nie czytam, nie oglądam, ale gromadzę. Nie umiem od razu wyrzucić. Leża w torbie, w portfelu, niektóre wyblakły do cna. Nie mam telewizji i nic nie oglądam oprócz ... "M jak miłość" na stronie TVP, gdy układam ubrania niepoprasowane po praniu.
    Kurnik kocham perwersyjnie:)
    Czuję się obnażona całkowicie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to, to ta miłość do kurnika to czysta perwersja:)

      Usuń
    2. O tak, Arteńka:) A teraz z czystej perwersji pójdę na spacer. Sama!:)

      Usuń
    3. Ale że do kości depilujesz, Kalipso?
      Największa z perwersji to jednak samotny spacer. Jestem zbulwersowana! Zaraz na drugim miejscu, właściwie na trzecim jest miłość do Kurnika:)))

      Usuń
  16. A ja baaardzo lubie jak mi z rak wyleci pudelko jajek (15) w supermarkecie jak ide do kasy i wyciagam wsjo na pas. pudelko spada na reszte zakupow i przez wozek leco te jaja jak gluty. Wspaniale! Zazwyczaj zostaje jedno jajo cale. juz udala mi sie ta przyjemmnosc trzy razy, ach!

    kocham tez, jak do szmateksu oddam za duzo...wtedy ide do szmateksu odkupic to cos.

    Bardzo lubie tez wyszorowac kuchenke i zaraz otem smazyc boczek.

    no i tez, jak inne, kocham niedomkniete jogurty, oleje, buraczki w occie, pomidory suche w oleju, niedomkniety majonez w lodowce...ta skorupa badz slizgawica! Ten zapaszek za jakis czas!

    No i uwielbiam mamuty w lodowce z malym zamrazalnikiem...po jakims czasie nie wiem, co mam tam, bo si enie otworzy przez lod i potem, jak rozmrazam, z pomoca suszarki do wlosow, to mam niespodziewajki!

    i zupelnie uwielbiam, jak wieszam pranie w ogrodzie i sztuki tekstyliow spaduja i leca prosto w najwiekszy piach i inne jakies...

    a chyba juz historycznie to najbardziej lubie umyc glowe, koafiura wychodzi nawet ludzka. Jest to gwarantem, z elunie i bede bez parasola. specjalnie wrecz wychodze z domu z koafiura BEZ parasola - no jak to wyglada na skali perwersji? pewnie srednio :P

    p.s. i bardzo lubie zalozyc nowe buty, kiedy mam do przejscia wiecej niz 50 metrow.

    jest jeszcze wiecej rzeczy, ale chwilowo nie pamietam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, w skali od 1 do 10 to będzie jakieś 6 punktów. Nie najgorzej. A wywaliłaś kiedyś całą butlę płynu do prania na podłogę i kawałek dywanu? To lepsze, niż olej! Pieni się i klei przez 300 lat!

      Usuń
    2. Opakowana, za odkupowanie ciuchów z lumpeksu daję Ci dodatkowy punkt!

      Usuń
    3. A ja gupiaaa wywalam lub oddaję, to można sprzedać w lumpeksie????

      Usuń
    4. A prał ktoś pranie bez środka piorącego? A to samo z naczyniami w zmywarce i dziwił się, że pranie nie pachnie a na szklankach zacieki?
      A otwiera ktoś koperty listów (koperta to takie antyczne słowo mocno zaklejone) nożyczkami tak, że w środku list się podwoił)?
      A zapomniał ktoś hasło do legowania po powrocie z urlopu?
      A przymierzał ktoś w obuwniczym dziesięć par butów i przyniósł do domu parę złożoną z dwóch lewych butów i to w róznych rozmiarach.
      A frunął ktoś do pracy na skrzydłach a wyleciał jak odrzutowiec?

      Usuń
    5. Husar (to Ty, Echo?), poza ostatnimi dwoma punktami zaliczyłam.

      Usuń
    6. Mnemo, czy u nas, to nie wiem, u Opakowanej najwyraźniej można. Podejrzewam, że oddać, nie sprzedać:(

      Usuń
    7. Oddac.
      Husar - wszystko poza dwoma ostatnimi ale udalo mi sie kupic NIE wybrane buty.....

      Usuń
    8. E tam, Opakowana, co to za osiągnięcie (te buty)!

      Usuń
    9. Eeee, myślałam, że swoje można sprzedać, a inne kupić, taki barter. choć barter klasyczny jest bezgotówkowy.

      Usuń
    10. Mnemo, toż barter jak byk - oddajesz swoje, bierzesz inne. Sztuka za sztukie:)

      Usuń
    11. No, gdyby tak chcieli, ale ja myslałam, że najpierw kupujom moje, a potem, ja kupuje ich:))) a jak wymiana to jeszcze lepiej, na kilogramy!!!!

      Usuń
    12. nie wiem czy bym sie chciala wymieniac na buty.

      Hana - uwazasz, ze przyneisienie do domu butow NIE tych to jest nic/? przeciez trzeba isc i wymieniac...a komu sie chce?
      ale i tak przez gardlo mi nie przejdzie ile mam par butow...

      Usuń
  17. Bozsz!! Hana , masz talent, chyba rzeczywiscie trzeba jakis album z tych rysunkow wydac...Mnemosyne lecaca na skrzydlach do huty! no po prostu cudna, torebeczka i butki w tym samym kolorze, jaka elegantka. I te wszystkie persony, sekretarka, kadrowy, kierownik zamiany, pani Czesia (co robi pani Czesia w hucie?) i Mop zrozpaczony ze Mnemo zniknie za chwile za brama...
    Perwersje, omiatam moja pamiec i jakos mi trudno z tymi perwersjami, niektorzy twierdza , ze moja perwersja to okrutna ochota do zatrzymywania sie na wszystkich stacjach benzynowych i kupowanie , kaw i kawek lurek , sokawek innemi slowy, i picie takowej w samochodzie rozlewajac i brudzac swoj albo cudzy samochod, musi byc w samochodzie koniecznie, bo lubie jak siorpiac przesuwaja sie mi krajobrazy za oknem, jest to niepohamowana zadza w czasie podrozy, i wszyscy na ogol tego nie lubia, podejrzewam ,ze moj brat juz sie boi, ze w piatek, kiedy wyruszymy na grob rodzicow do Opola bedzie musial stawac na stacjach a potemi bac sie o swoja tapicerka w nowym wypasionym
    samochodzie.Kiedys kupilam sobie samochod tylko dlatego ,ze mial 5 miejsc na ulokowanie sokawek wewnatrz , potem samochod mi ukradli i juz takiego samochodu z taka iloscia miejsc na kawe nie znalazlam...kocham te perwersje rozchlapujacej sie kawy w wehikulach...Hana czy to jest perwersja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna, perwersja jak byk! Ale wiesz, są takie plastikowe śliniaczki dla dzieci z malutkim rynsztoczkiem u dołu. Może to załatwi sprawę? Może chociaż brata uspokoi?

      Usuń
    2. znam te sliniaczki , ale taki nie dodalby mi elegancji a ja do tej kawy to lubie jeszcze blyszczec elegancja wlasnie, poza tym lubie kawe odkladac gdzie sie da a po chwili znowu brac ja do reki, bo to przedluza przyjemnosc i nalezy do ceremonii picia kawy w samochodzie. Moj brat kanadyjski te slabosc rozumie i podziela, wiec tam w kanadzie to sobie pozwalamy na takie fanaberie, nawet kiedy bratowa odkrywa,ze cos za duzo na karcie kredytowej wydatkow w wysokosci 2 dolarow, kilka razy dziennie, jedna kawa 1 dolar, dwie kawy dwa dolary, prosty rachunek i im wiecej stacji benzynowych na trasie tym wiecej tych 2 dolarow obciazajacych konto. Perwersja wiec ani chybi

      Usuń
    3. Grażyna, wiem, że śliniaczek z rynsztoczkiem sprawy nie załatwia, ale tak tylko, pro forma, żeby brat się nie denerwował?
      PS. W każdej hucie jest taka Pani Czesia.

      Usuń
    4. Taki na cało kabinę i tylko głowa wystawałaby z dziury i jedna ręka z sokawką.

      Usuń
    5. to jest rozwiazanie, ale przestaloby byc perwersja, perwersja jest poczucie , ze zaraz sie wyleje i zrobi szkode, a poza tym musze czuc sie jak w kawiarni , tylko takiej gdzie przesuwaja sie obrazy z landszaftami...

      Usuń
    6. Grażyna, wyjściem dla Ciebie jest fotoplastikon!

      Usuń
    7. Hana! wczoraj narzeczona mego bratanka , ktora dzisiaj juz jest jego zona powiedziala mi, nazywajac mnie ciocia . no bo jestem ciocia juz, ze ona miala kurke, ktora, tu mnie przeprosila(???) nazwala Grazynka, wiec nie tylko Twoja kotka ale i kurka zony bratanka moje piekne imie nosi i nosila...czy to nie jest perwersja i na dodatek cieszyc sie z tego...

      Usuń
    8. sA jescze kawiarnie w wieżach telewizyjnych które obracają sie wokół swojej osi . I nie pamietam jak ta miejscowość sie nazywała nad Bałtykiem w Niemczech blisko Świnoujścia na molo też była taka kawiarnia .

      Usuń
    9. Oesssu, Marija, coś dla mnie. Paw nad pawie!

      Usuń
    10. Hana spoko to siem bardzo ślamazarnie obraca .

      Usuń
    11. Marija, mnie wystarczy sama świadomość!

      Usuń
    12. O, to w klimacie pawi:) Na jedenaście rejsów morskich nie chorowałam na... jednym i nie był to wcale rejs ostatni.

      Usuń
    13. Arteńka, ja też rzygam na morzu. Z rejsów najbardziej pamiętam pochwyty przy umywalkach. Ani awiomariny, ani wódecka nie działajom.

      Usuń
    14. Był taki czas, kiedy mi to zupełnie nie przeszkadzało:)

      Usuń
  18. Ja zbieram lalki... porcelanowe. Widac na ostatnim zdjęciu na blogu, co wstawiłam dzisiaj. Miły mówi, że to dlatego, ze córki nie mam, taka terapia zastępcza. no nie wiem... jak myślicie?
    Jak mi lalka pobiła się, to zaryczałam się cała...

    OdpowiedzUsuń
  19. Kalina, to jest hobby, co to za perwersja!? Też bym ryczała. Lalki porcelanowe nie takie znów częste:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jesusie Kalina, ja też zbieram i też nie mam córki.........kcesz zobaczyć moje? Może mamy takie same???

      Usuń
    2. Mnemo, chcę, chcę!
      Masz je gdzieś do zobaczenia, czy maila dać?

      Usuń
    3. Tu mam trochę: http://mnemosyne-ocalicodzapomnienia.blogspot.com/2012_09_01_archive.html

      i tu: http://mnemosyne-ocalicodzapomnienia.blogspot.com/2012/12/eleonora-i-salomea.html

      powinny być inne gdzieś na blogu jednym, albo drugim, ale nie umiem teraz znleźć:(((

      Usuń
    4. Świat mały, ja też zbieram ale porcelanowych trochę a bardzo to Barbie z lat osiemdziesiątych -perwersja narodzona z prehistorycznych czasów i nosa mojego przylepionego do szyby Pewexu gdzie sobie mogłam dzieckiem tylko na takie popatrzeć - a tak bardzo chciałam to mam teraz coś koło setki -ale ja mam córki jako alibi :) i one od czasu do czasu którejś lali łeb urwą a ja mam zabawę z renowacją :)
      Perwersyjnie ponadto myjam od czterech lat ściany . Dziecię numer jeden nie zapowiadało że wpadnę w uzależnienie -mazało w jedym miejscu zawsze (to właściwie pracowało nad freskiem) na jednej ścianie kuchennej wyrosło i zapomniało a ścianę umyłam, wymalowałam i był spokój ale dziecię dwa okazało się znacznie bardzie rozwinięte plastycznie -intensywnie maluje kredkami, farbami, czekoladą, plasteliną, i innymi niezwykłościami ściany do wysokości swojego wzrostu a ja cotygodniowo w gąbeczką, wodą z mysłem i drapakiem do opornych zmywam zachwycona. Rekord padł gdy ja zmywałam w jednym pokoju a dziecie w drugim uczyniło mi cudnej urody płaskorzeźbę z kostki margaryny na ścianie -to było dwa lata temu -ściana została wyszorowana, umyta benzyną (zalecają) zdrapana wielokrotnie i pomalowana na nowo a ślad nadal jest ! do twórczości dziecięcia dołączył mniej więcej w epoce margarynowej Mikser -kot afektywny dwubiegunowy który mimo zmiany miseczek i miejscówek je wyłącznie w technice: wywalamy łapką z michy i liżemy z podłogi więc w promieniu pół metra od michy na ścianach i podłodze też jest nieustannie co szorować. I jeszcze uwielbiam wydobywać w pozycji padnij, kocie kupy z pod wanny -bo przecież jak jeden kot ma trzy kuwety to on musi czasem załatwić sprawy śmierdzące w jakimś zabawniejszym miejscu....

      Usuń
    5. A u nas w lumpeksie niedawno była piękna porcelanowa lalka ,miała z 60 cm ,tylko zę 100 sobie za nią wołali ,miałam nawet pisać do ciebie Mnemo ale jak to przesłać . Miała utrącony jeden palec .

      Usuń
    6. O rany, Małgoś, przebiłaś wszystkich! Hrehrehrehrehrehre!

      Usuń
    7. Marija ja już tym wszystkim moim zbieraninim mówię dość, bo to jest jakiś obłęd, ja nie mam dzie tego trzymać, ale takiej lali wielkiej nie mam!!! I może to i dobrze........kropielniczki od roku czekają w koszyku na powieszenie, w panieńskim pokoju lalki straszą. Ostatnio znajoma u mnie spała to lalkę zdjęła z pólki przy łózku, bo się jej bała:)))

      Usuń
    8. Mnemo tak to się mówi dość aż się znowu jakaś wymarzona ujawni -ja mam tak z rudowłosymi lalkami . A raz w lumpesie trafiłam przecudną sygnowaną zresztą głowę od porcelanki, która jeśli zachować proporcje powinna mieć ponad metr. Tak mi się marzy , bo mam dostęp do pracowni ceramicznej ,że zrekonstruuję jej ręce i stopy i całą na nowo obszyję, ale nie wiem kiedy mnie aż taki brak innych zajęć zaszczyci :) taka bląd loki 60cm to czeka u mnie drugi rok na obszycie odzieży ....będzie miała ciężką zimę :)

      Usuń
    9. Małgoś, zawiń w kocyk.

      Usuń
  20. Mika, bo się wnerwię, gdzie jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  21. Bacha, na spacerze między kroplówkami? Chociaż teraz to chyba właśnie pora kroplówki.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciągle zapominam o tych kroplówkach a to ją okropnie męczy, złapie oddech to się odezwie. Wymęczone oba są.

    OdpowiedzUsuń
  23. Macie piękne perwersje. Uwielbiam latać z trzeciego piętra po coś do piwnicy, odmawiam sobie tej przyjemności chomicząc co się da w kuchni. Do ekstazy doprowadzają mnie kocie kłaki na odkurzonej wykładzinie, wygrzebany żwirek, ciuchy, które uparcie wyłażą z szafy i zalegają na krzesłach, żarówki kończące żywot z hukiem i wywalaniem korków. Więcej w danej chwili nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ewa2, dobrze, że po wungiel nie musisz latać do piwnicy, bo musiałabyś go chomiczyć w łazience, albo w przedpokoju:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje chodzenie po węgiel odbębniłam we wczesnej młodości. W domu do szopki, na studiach do piwnicy.

      Usuń
    2. najlepiej we wonngle to we wannie trzymac przecie!

      Usuń
  25. Kurcze ja to chyba jakaś nienormalna jestem ,żadnych perwersji .
    Ale mogę wam opisać coś do czego się nikomu nie przyznałam ,tyle lat mineło ,że możecie się trochę posmiac .
    W pierwszej pracy mieliśmy paczke ,która stwierdziła ,że warto nauczyć sie jezdzic na nartach .Zorganizowaliśmy sobie taki prywatny obóz z instuktorem . Na obóz załapały się też osoby które już jezdziły na tym sprzęcie . o ile zjeżdżanie jako tako mi szło ,to panicznie bałam się wpiąć sama do wyciągu . To był dwuosobowy orczyk i zawsze ktoś mi w tym towarzyszył i przytrzymał zebym jako tako sie usadowiła . Stok był tak usytuowany ,że jak się wjechało na górę to do schroniska było 200 metrów .Od dołu stoku do schroniska prowadziła droga serpentynami ,tak około 3 km . Pewnego dnia z przerazeniem odkryłam ,że zostałam na dole sama z naszej grupy ,nic nie mogło mnie zmusić do wpięcia się samej na ten pioruński orczyk ,więc poszłam do schroniska w butach narciarciarskich serpentynkami . Na obiad spóżniłam sie chyba z godzinę ,po drodze obmyślałam ,co im powiedzieć ,żeby rozminąć się z prawdą ,już nie pamiętam co wymysliłam . Przyznaje się do tego pierwszy raz .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szacun, Marija :) 3 km w butach narciarskich, serpentynkami ...

      Usuń
    2. No, Lidka to samo rzec miałam. To nie perwersja, to bohaterstwo!

      Usuń
    3. Po tych wszystkich latach rzeknę że głupota . To jest pewna perwersja ,bo ja perwersyjnie lubie chdzić ,gdybym nie lubiała ,może bym się przemogła i wsiadła naten wyciąg ,albo poprosiła kogoś ,żeby mi pomógł ;)

      Usuń
    4. 3 km w butach narciarskich to fantazja ułańska:)

      Usuń
    5. Na swoje usprawiedliwienie muszę dodać ,że z samochodu to się wydawało o wiele bliżej ,a jak zaczełam iść to już było po ptokach ,na ramieniu niosłam jeszcze narty oczywiście ,ale Hana byłam bez torebusi , wybaczysz mi to ?

      Usuń
    6. Jako ciekawostkę dodam ,że buty owe robią mi wystrój na przedpokoju ,malownicze są skórzane ,wiązane ,do przytrzymania kostek miały już klamry ;)))

      Usuń
    7. W czasach moich szkolnych to szczytem luzu i szpanu wśród młodzieży usportowionej był o wchodzenie na Kasprowy na piechotę z nartami i w butach narciarskich... Korzystanie z kolejki to była ujma na honorze, a poza tym biletów nie można było dostać. Niedawno rozmawialiśmy z kolegą na ten temat i on z głęboką zadumą powiedział " Ale wiesz, ja za cholerę nie rozumiem, dlaczego myśmy w tych butach narciarskich wchodzili??? Przecież można było wziąć buty na zmianę..."

      Usuń
    8. No cóż Mika, ja byłam mało usportowioną osobą ,ze wszystkich sportów najlepiej wychodziło mi chodzenie . Jeśli chodzi o narciarstwo to najlepiej opanowałam padanie ;) Jak nie dawałam rady skręcić a szerokość stoku była ograniczona ,to padałam przerzucałam narty na drugą stronę , podnosiłam się ,to też mi wychodziło i zjeżdżałam dalej :)))

      Usuń
  26. Mnemo cudna i Mopek nieodłączny za nią biegnący :) Kadrowy też mi się podoba z teczuszką pełną donosów, to znaczy dokumentów.
    Z tymi perwersjami to mam podobnie, jak Wy. Umyję podłoge w kuchni, a za chwilę ufafloniona nie wiedzieć czym. Zlew w kuchni wytarty - za długo nie moze być przecież, trzeba wodę puścić .... okna umyte - kocham to namiętnie ;), za chwilkę deszcz i uwalane, jakby nie były wcale myte. O lustrze i kuchence nie wspomnę, bo to oczywiste - uwielbiam.
    Otwieranie sypkich produktów to chyba specjalnie robione jest przez jakichś perwersów. Kocham też moment, kiedy rozwieszam pranie i widzę, że jakaś plama się nie doprała. Albo kiedy założe coś czystego i od razu wybrudzę. W końcu pralka musi coś robić, a nie bezczynnie stać, prawda? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos pralki, obejrzyjcie sobie Maćka Sthura......posikałam się.....

      http://www.youtube.com/watch?v=2RxYKR53Olg

      Usuń
    2. Aaaa, ja też! Porozmawiać!!!

      Usuń
    3. Lidka, a skarpetki na pewno trzymasz w szufladzie pozwijane PARAMI!

      Usuń
    4. A skund wisz? Czymom, bo aż tak perwersyjna nie jestem, żeby za każdym razem szukać pary hrehre. Nawet mam specjalne pudełko z przegródkami na skarpetki i majty - to też moze rodzaj perwersji ;)

      Usuń
    5. Lidka, perwersja jak się patrzy! Ja po prostu nie szukam, tylko wkładam, co znajdę. Latem skarpetek nie noszę, a zimą w pełnych butach i tak nie widać!

      Usuń
    6. Hurra :)) W końcu doszukałam się jakiejś perwersji :)) Hanuś, Wasz blog jest lepszy od gabinetu psychologa hrehre ....

      Usuń
    7. No tą perwersję ze skarpetkami to też mam ,pieknie poparowane i jeszcze przed włożeniem do pralki sprawdzam czy każda ma parę :)))

      Usuń
    8. No, za darmoszkę :) tyle tylko, co za prund od komputra ;)
      Marija - to jesteś bardziej perwersyjna ode mnie ;) bo ja nie sprawdzam.

      Usuń
    9. Matko, Marija, wzór niedościgły. U mnie nawet czarne nie są jednakowo czarne:(

      Usuń
    10. moj slubny nie chce nosic roznych czarnych...nie wiem, gdzie mi sie taki dziwolong ulung! Ja bym sie wstydzila nosic palketek do pary...

      Usuń
    11. Pralka bije wszystkie rekordy:)

      Usuń
    12. Opakowana, to co ślubny robi? Cięgiem nowe kupuje, czy jak? Mój już przywykł...

      Usuń
    13. Też mam skarpetkową perwersję. U mnie w pudełku, w szufladzie równiutko. I majtki też.

      Usuń
    14. No aż tak tom nie stoczona .

      Usuń
  27. Ja też jeszcze perwersyjnie lubię wydłubywać nożem to co spadnie z kuchenki w szparę między zlewozmywakiem, takie ociapkane gluty i zasuszone, jak mnie najdzie to czasem drapię, bez wyraźnych efektów, albo szorowanie fug w sfatygowanych już kafelkach. Kiedyś domestosem i szczotką ryżową, ale to bez sensu jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, zapraszam do moich glutów kuchenkowych. Pamietają jeszcze czasy ex żony ex. Swoje gluty zeskrobuje, ale prehistoryczne to niech oni sobie sami skrobią!

      Usuń
  28. Mnemo, straszliwie bez sensu:)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Odczuwam perwersję przeczyszczajac dokładnie przewody dymne w kotle...takim wyciorem...długim...

    OdpowiedzUsuń
  30. Jejku, Tupaja, a jakim aż długim?

    OdpowiedzUsuń
  31. No masz. Jak ja teraz mam żyć?

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeszcze uwielbiam jak wyciągam z pralki czarną rzecz, a tam źle wypłukane i białe zacieki są. Mam różności popakowane w pudłach i bywa że się mi to pudło omsknie i zawartość wypierdyka na podłogę. Jak się się to zbiera, jeszcze przy pomocy kota nie muszę opisywać.

    OdpowiedzUsuń
  33. Lubię bardzo, kiedy spadnie jakiś kubek/talerz/szkło. Rozbryzg ma taki, że zbieram to to po całości. Żebym nie wiem jak zbierała, to i tak czasem słyszę, jak kot sobie turla po posadzce coś, co podzwania...

    OdpowiedzUsuń
  34. Igły ze świerka na BN wymiata się do Wielkanocy, a kiedyś spadł mi garnek z konfitura wiśniową, jaki piękny był rozbryzg...ach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze dobrze strzela gesty sos pomidorowy....

      Usuń
    2. I źle sfermentowane lub zakorkowane wino domowej roboty. Najlepszy jest efekt, gdy butelki zaczynają "strzelać" jedna po drugiej:)

      Usuń
    3. jak te moje utwardzone jaja....

      Usuń
    4. Wtedy, gdy pojszłaś z synkiem na zakupy, a Ślubny nie słyszał kanonady?

      Usuń
  35. Nawet sobie uwieczniłam ten rozbryzg, na całą kuchnię poleciał. Jeszcze dobrze tłuszczem pryska wątróbka na patelni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy znajdę. Muszę dobrze poszukać, bo bardzo lubię bałagan w zdjęciach.
      Na studiach ugotowałyśmy jajka na twardo tak, że trzeba je było szukać po całej kuchni, rozpukły się.

      Usuń
  36. komput z wiśni pasteryzowany do suchości też się nada -jak pierdyknął mnie jednego roku zapomniany wszystko w sufit poszło :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Moje perwersje niewinne zaś się wydają... Na ten przykład w letniej kuchni mam kuchnie swoją (co się nie zmieściło do domu) i ś.p. teściowej cała kuchnię - i raz po raz, niespecjalnie, naturalnie, coś się tam tłucze malowniczo i z z rozbryzgiem i z hałasem , ale nikt nie słyszy przecież... Jeszcze z pięć lat i wszystko wytlukę do reszty i wtedy zacznę po ludzku kupować naczynia, które lubię i które MNIE się podobają;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krecie, przyspiesz ten proces, skoro nikt nie słyszy, po co czekać 5 lat? Chcesz, pomogę Ci! Tak się wkur..., ale tak się wkur... na coś, lub kogoś, że pójdzie nam w 5 minut, nie w 5 lat!

      Usuń
    2. Taaak... pamiętam, że się ofiarowałaś juz jakiś czas temu... To jest do zrobienia;))) A potem - ach!!! pomysl tylko białe Marie i inne takie;))))

      Usuń
    3. E tam, Białe Marie przereklamowane są. Ale się zastanowimy. Tyle pięknej porcelany na świecie...
      Ale Rosenthal też może być. Można coś sobie kupić, a potem zapodać rodzinie i znajomym królika, że tylko takie prezenty z różnych okazji się przyjmuje. I już!

      Usuń
  38. I jeszcze lubię, jak się wywali świeczka, albo lampionik ze stopioną stearyną, najfajniej, jak na ścianę......kiedyś ściągałam ten wosk za pomocą żelazka i ręcznika papierowego. Ten ostatni kleks na szczęście jest za telewizorem, nie usuwam, bo jest pamiątką po wieczorku tańczącym :)) Będzie malowanie to go jakoś może zdrapię????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej do polubienia jest czerwona stearyna na obrusie. Żelazko i papierowy ręcznik kolorku nie wywabiły do końca,

      Usuń
  39. A ja lubię do szalęstfa jak ktoś bierze nożyk do warzyw i używa go do smarowania i wbija w to masło i wbija, a ono później całe podziabane....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala, a nożyk potem kto myje? Ten taki do skrobania, z ruchomym ostrzem?

      Usuń
    2. Nie, taki mały nożyk z plastikową rączką i krótkim szpiczastym ostrzem. Wrrrrr.... ale już każdy wie, że ja to kocham oblłędnie i dla mniejszych wrażeń nożyk myje pan mąż.
      Ja natomiast zacieram ślady na maśle OKRĄGŁYM!!! ostrzem...
      Uwielbiam zbierać włosy z grzebieni i szczotek do włosów i wywracać się na zabawkach. Ach i jeszcze już kiedyś tu wspomniane : okruchy w łóżku. To szał zmysłow jest.

      Usuń
    3. Ala, jeśli TYLKO z czubkiem, to pół biedy. Myślałam o tzw. skrobaczce, której nijak domyć nie można pod tym ostrzem. Jeśli tylko z czubkiem to nie tak źle.
      A szmatka do wycierania blatu mokra i niewypłukana, zwinięta w obślizgły kłębek i leżąca odłogiem na tymże blacie codziennie, mimo grzecznych próśb?

      Usuń
  40. Patrzcie jakie piękne w Tupajowych klimatach :http://www.boredpanda.com/caterpillar-transformation-butterfly-moth/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gąsiuny są przecudowne! Mogłabym miziać, tulić, paczeć, wąchać, gapić się, miziać, gapić, paczeć...Ech....

      Usuń
    2. Tupajka, przez chwilę zastanawiałam się, czy one są prawdziwe, tzn. czy to zdjęcia, czy obrazy? No są przepiękne, ale żeby zaraz miziać?

      Usuń
    3. Piękne som, i te gąsiuny i to, co z nich wylazło. A fotki jakie........

      Usuń
    4. Niektóre są takie słodkie, że mimimi....
      Maupiego rozumu dostaję jak widzę takie gąsiuny :)

      Usuń
    5. Tupaja, Twój świrek robaczywy mnie fascynuje. Zawsze tak miałaś?

      Usuń
    6. Czyli w tym linku som glizdy ? Bo już chcialam oglądać, bu jak glizdy to nie, bo potem spać nie będę, bo mię będzie trząchać.

      Usuń
    7. Żadne glizdy Ewa tylko piękne liszki wyglądają jak klejnoty :)))

      Usuń
    8. Dzięki Hanuś, Mario, liszki to też glizdy !

      Usuń
  41. Marija, wyżej mnie dziad blogger nie wpuszcza. Zaimponowałaś mi marszem pod górkę i wybaczam Ci brak torebusi.

    OdpowiedzUsuń
  42. Tupaja, weź powyższy link, spodoba Ci się - o ile nie znasz tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  43. Piękne te wasze perwersje:))) Ja to pasjami lubię przewalające się stosy gazet, w których jeszcze mam coś doczytać oraz okna na drugi dzień po myciu upstrzone przez muchy. Oraz widok kuchenki zalanej przez żurek, który mi ZAWSZE wykipi...
    Hanuś, Mnemo jak żywa!!! Pani Czesia boska.

    OdpowiedzUsuń
  44. Obejrzałam te motylowe cudności. Oj, jakie piękne. Widziałam kiedyś taką wielką jak palec, zieloniutką, miała niebieskie kropki i czerwone włoski. Spacerowała sobie na szlaku w Bułgarii. Jaki motyl z niej był, nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  45. Wybaczcie Kury, muszę zająć się tym osobnikiem, który już od pół godziny drze się i domaga zabawy. On chyba wierzy, że ja jestem drugim kotem, bo do mnie mryka.
    Miłych snów.

    OdpowiedzUsuń